Vinge Vernor - Sfery Myśli 02 - Otchłań w niebie.txt

(687 KB) Pobierz
TRZYDZIECI TRZY 
Dla Ezra Vinha lata płynęły szybko i to nie tylko ze względu na 
krótkie wachty. Czas, jaki upłynšł od zasadzki, stanowił niemal jednš 
trzeciš jego życia. Przez wszystkie te lata zachowywał się niemal dokładnie 
tak, jak to sobie kiedy obiecał; był wręcz nieludzko cierpliwy, nie 
poddawał się rozpaczy i wcišż mylał o tym, jak zniszczyć Tomasa Nau i 
odebrać mu to, co jeszcze przetrwało. Kiedy bał się, że to oczekiwanie 
zamieni się w udrękę, której nie będzie końca. 
Tak. Zachowywał ogromnš cierpliwoć. Dowiadczał też bólu... i wstydu. 
Nie obawiał się już jednak o przyszłoć. I choć nadal nie znał szczegółów, 
sama wiadomoć, że pracuje dla Phama Nuwena, dawała mu pewnoć, 
że kiedy jednak zatriumfujš. Największš niespodziankš było jednak 
spostrzeżenie, które czynił coraz częciej, kiedy zastanawiał się nad 
przeszłociš; w pewnym sensie te lata przynosiły mu więcej satysfakcji niż 
wszystkie poprzednie. Dlaczego? 
Grupmistrz Nau umiejętnie wykorzystywał dostępny sprzęt medyczny 
i utrzymywał najpotrzebniejszych specjalistów, takich jak tłumaczy, niemal 
w nieustajšcej aktywnoci. Trixia miała teraz ponad czterdzieci 
 


lat. Ezr widywał jš niemal codziennie, kiedy był na wachcie, a małe zmiany, 
jakie dostrzegał na jej twarzy, rozdzierały mu serce. 
W Trixii zachodziły jednak również inne zmiany, które pozwalały mu 
wierzyć, że jego częste odwiedziny i upływajšce lata zbliżajš ich do siebie. 
Kiedy przychodził o zwykłej porze do jej maleńkiej celi na Strychu 
Hammerfest,Trixia go ignorowała. Kiedy jednak przybył o jakie sto sekund 
póniej niż zwykle. Trixia siedziała zwrócona do drzwi. 
- Spóniłe się - powiedziała tym samym obojętnym, a jednoczenie 
zniecierpliwionym tonem, którego używała czasem Reynolt. Wszyscy fiksaci 
byli bardzo czuli na punkcie punktualnoci. Ale ... Trixia zauważyła 
jego nieobecnoć. 
A on zauważył, że Trixia zaczyna sama dbać o siebie. Kiedy przychodził 
na ich sesje, włosy Trixii były zaczesane do tyłu, niemal całkiem gładko. 
Coraz częciej też ich rozmowy nie były tak bardzo monotematyczne... 
przynajmniej jeli odpowiednio dobierał tematy. 
Tego dnia Ezr przybył do jej celi punktualnie, lecz przemycił ze sobš 
drobny upominek - dwa delikatne ciasteczka z saloniku Benny'ego. 
- Dla ciebie - powiedział, wysuwajšc w jej stronę jedno z ciastek. 
Smakowity zapach wypełnił całš celę. Trixia patrzyła nań przez moment, 
jakby zdumiona tym miałym gestem. Potem zbyła go machnięciem ręki. 
- Miałe przynieć mi zamówienia z innych działów. 
Westchnšł. Zostawił jednak ciastko przymocowane do wysięgnika 
obok jej ręki. 
- Tak, mam je. - Ezr usiadł na swym zwykłym miejscu obok drzwi. 
Dzisiejsza lista nie była zbyt długa. Fiksacja mogła czynić cuda, ale bez 
spoiny normalnego, zdrowego rozsšdku wyniki prac prowadzonych przez 
różne grupy specjalistów nie łšczyłyby się ze sobš w żaden sposób. Ezr 
i inni normalni ludzie zbierali te wyniki i starali się wyszukać w nich co, 
co mogłoby zainteresować badaczy innych specjalnoci. Rezultaty ich po 
szukiwań wysyłane były do góry, do Naua, i z powrotem na dół, jako te 
maty kolejnych zadań. 
Dzisiaj Trixia nie miała żadnych problemów z przekładem nadesłanych 
tekstów, choć przy niektórych mruczała gniewnie: 
- Strata czasu... 
- Rozmawiałem też z Ritš Liao. Jej programici sš bardzo zadowoleni 
z materiałów, które im podsyłasz. Zaprojektowali pakiet aplikacji finansowych 
i oprogramowanie sieci, które powinno się doskonale sprawdzić w 
nowych mikroprocesorach Pajšków. 
Trixia kiwała głowš. 
- Tak, tak, rozmawiam z nimi codziennie. - Tłumacze zaskakujšco 
dobrze współpracowali z programistami niskiego poziomu i specjalistami 
od prawa i finansów. Zdaniem Ezra działo się tak dlatego, że tłumacze nie 
mieli pojęcia o tych dziedzinach, tak jak programici i prawnicy nie mie 
li pojęcia o tłumaczeniu. 
 


- Rita chce utworzyć na planecie firmę zajmujšcš się sprzedażš programów. 
Powinna pokonać miejscowš konkurencję, ale potrzebujemy materiałów 
językowych. 
- Tak, tak, wymyliłam już nawet nazwę. Ale na razie jest za wczenie. 
Jeszcze przez dłuższy czas rozmawiał z niš na ten temat, próbujšc choć 
w przybliżeniu okrelić datę rozpoczęcia projektu, którš mógłby potem 
podać Ricie Liao. Trixia współpracowała również z twardogłowymi 
zajmujšcymi się wstawianiem, więc ich wspólna opinia stanowiła prawdopodobnie 
wiarygodny punkt odniesienia. Jakoć wstawień dokonywanych 
poprzez sieć komputerowš - nawet przy ogromnej wiedzy i doskonałym 
planowaniu - zależała głównie od jakoci tej sieci. Musieli czekać jeszcze 
co najmniej pięć lat na rozwój prawdziwego rynku oprogramowania i nieco 
dłużej na poczštki prawdziwej sieci publicznej Pajšków. Do tej pory 
praktycznie nie mogli przeprowadzać żadnych większych operacji na 
powierzchni planety. Nawet teraz mogli wpływać na rozwój Pajšków 
jedynie poprzez sieć wojskowš Akord. 
Ezr szybko - zbyt szybko - dotarł do ostatniego punktu na licie. Osobie 
postronnej mógł wydawać się on nieistotny, Ezr wiedział jednak z dowiadczenia, 
że będzie to spory kłopot. 
- Nowy temat, Trixio, a właciwie problem translatorski; chodzi o kolor, 
który nazywasz kraciasty". Zauważyłem, że nadal używasz tego okrelenia 
w opisach scen wizualnych. Fizjolog... 
- Kakto. - Trixia zmrużyła lekko oczy. Współpracujšcych ze sobš 
fiksatów łšczyła niemal telepatyczna bliskoć albo też dzieliła ogromna 
nienawić, spotykana tylko romantycznych powieciach o rodowisku 
akademickim. Norm Kakto i Trixia oscylowali pomiędzy tymi dwoma stanami. 
- Tak. Hm, więc doktor Kakto wygłosił przy mnie długi wykład o naturze 
wzroku i spektrum elektromagnetycznego i zapewnił mnie, że okrelenie 
kraciasty" w odniesieniu do koloru właciwie nic nie znaczy. 
Trixia zmarszczyła brwi i przez moment wyglšdała znacznie starzej, 
niż chciałby jš widzieć Ezr. 
- To realne słowo. Ja je wybrałam. Kontekst wskazywał... - Bruzda 
przecinajšca jej czoło pogłębiła się jeszcze bardziej. Często to, co poczšt 
kowo uważano za pomyłkę tłumacza, okazywało się póniej może.nie do 
słownie prawdš, ale przynajmniej kluczem do jakiego nierozpoznanego 
aspektu rzeczywistoci Pajšków. Lecz zafiksowani tłumacze, nawet Trixia, 
mogli się mylić. W pierwszych przekładach, kiedy wraz z innymi wcišż 
badała dopiero nieznanš rzeczywistoć obcej rasy, używała wielu łatwych 
i nieprecyzyjnych okreleń; wiele z nich musiała póniej odrzucić. 
Problem polegał na tym, że fiksaci niełatwo zmieniali poglšdy. Trixii 
niewiele brakowało do prawdziwego wybuchu. Nie przejawiało się to w 
jaki ekstremalny sposób. Często marszczyła brwi, choć nie 
 


tak mocno. I nawet kiedy milczała, bez ustanku pisała co na swojej klawiaturze. 
Wyniki jej analizy rzucały jasne plamy wiatła na ciany. Oddychała 
coraz szybciej, z coraz większym zdenerwowaniem analizujšc krytykę 
w głowie i w połšczonej z niš sieci. Nie znajdowała żadnego kontrargumentu. 
Ezr wycišgnšł rękę, dotknšł jej ramienia. 
- To nie wszystko, Trixio. Odbyłem z Kakto dłuższš rozmowę na ten 
temat. -W rzeczywistoci Ezr omal nie zadręczył fizjologa pytaniami. Często 
tylko w ten sposób można było porozumieć się z zafiksowanym naukowcem: 
skoncentrować się na jego specjalnoci oraz konkretnym problemie 
i zadawać pytania na różne sposoby. Taka technika stosowana 
nieumiejętnie mogła szybko doprowadzić do końca rozmowy. Nawet po 
siedmiu latach spędzonych na wachcie Ezr nie był ekspertem w tej dziedzinie, 
w końcu udało mu się jednak sprowokować Kakto do sformułowania 
alternatywnego wyjanienia: 
- Zastanawialimy się, czy Pajški nie majš takiej nadwyżki metod 
wizualnych, że ich mózg musi mieć wielowarstwowy dostęp, to znaczy, 
przez ułamek sekundy Pajšk widzi w jednym zakresie widmowym, przez 
kolejny ułamek w innym. Być może przynosi to efekt... marszczenia, nachodzenia 
na siebie poszczególnych obrazów. 
Właciwie Kakto uznał tę hipotezę za niedorzecznš, twierdził, że nawet 
jeli mózg Pajšków mógłby niemal jednoczenie postrzegać różne zakresy 
widma, to na poziomie wiadomej percepcji zachowany zostałby 
cišgły, niezmšcony obraz. 
Kiedy wypowiadał te słowa, Trixia zamarła niemal w całkowitym bezruchu, 
tylko jej palce nadal stukały w klawiaturę. Jej spojrzenie, które 
do tej pory bezustannie wędrowało z miejsca na miejsce, przez długš sekundę 
spoczęło... prosto na oczach Ezra. Mówił co, co było ważne i zawierało 
się w obrębie jej fiksacji. Potem odwróciła wzrok, zaczęła co 
mamrotać pod nosem i jeszcze szybciej uderzać w klawiaturę. Oczy znów 
zaczęły ledzić obrazy widoczne tylko na jej wywietlaczu. Wreszcie wykrzyknęła: 
- Tak! To wszystko tłumaczy. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam... 
wybierałam to słowo ze względu na kontekst, ale... - Na cianach pojawi 
ły się daty i nazwy miejsc. Ezr próbował nadšżyć za Trixiš, która odnosi 
ła się po kolei do poszczególnych przypadków, lecz jego wywietlacz na 
dal był odizolowany od sieci Hammerfest, musiał więc polegać tylko na 
jej gestach. 
Ezr umiechnšł się do siebie. W tej chwili Trixia zachowywała się 
niemal normalnie, nawet jeli nieco za gwałtownie... 
- Spójrz! Prócz tego jednego przypadku przecišżenia bólu wszyst 
kie użycia słowa kraciasty" zwišzane były z niskim poziomem wilgotno 
ci i szerokim pasmem wiatła. W tych sytuacjach cały kolor... vetmoot... 
- Używała teraz wewnętrznego żargonu, niezrozumiałego języka, którym 
 


porozumiewali się zafiksowani tłumacze. - Zmienił się tryb języka. Potrzebowałam 
specjalnego okrelenia, a kraciasty" wydaje się najtrafniejsze. 
Słuchał i obserwował Trixię. Niemal widział, jak zrozumienie rozprzestrzenia 
się po jej umyle, ustala nowe połšczenia, bez wštpienia poprawia 
wszy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin