Nowy11.txt

(23 KB) Pobierz
Galaktowie niewiele wiedzieli o Ramirach. Zachowały się jedynie niejasne legendy. Ten dziwny naród gospodarzył w skupiskach Perseusza jeszcze przed zjawieniem się Galaktów lub też na poczštku ich cywilizacji. Nie zachowały się dane ani o sposobie życia tych istot, ani o ich wyglšdzie. Znikły także lady ich działalnoci, jeli pominšć same planety. Chodzi o to, że gwiazdy Perseusza sš wyposażone w znacznie większš liczbę planet niż słońca w innych okolicach kosmosu. Wyposażone. Tak włanie wyraził się Galakt. W Perseuszu jest wiele gwiazd obieganych przez dziesięć do piętnastu satelitów. Legenda przypisuje tę obfitoć planet działalnoci Ramirów, którzy rzekomo lepili te ciała niebieskie z zagęszczanej przestrzeni. Możliwe, że i same skupiska Perseusza powstały również z zagęszczenia przestrzeni pomiędzy oddalonymi gwiazdami. Ramirowie przenieli się póniej do jšdra Galaktyki, a opustoszałe planety Perseusza zostały opanowane przez
Galaktów.
 Chyba także przez Niszczycieli?  zapytał Romero.
 Perseusz należał wyłšcznie do Galaktów, bowiem Niszczycieli, a właciwie Serwów, stworzylimy dopiero potem.
 Niszczyciele sš waszym dziełem?
 Tak, stworzylimy, a cilej mówišc wyprodukowalimy ich. Popełnilimy jednak pewien błšd. Niszczyciele  to poczštkowo były mechanizmy. Ale nasi konstruktorzy stale je doskonalili. Każda nowa generacja Serwów zawierała coraz mniej elementów mechanicznych.
Zastępowano je stopniowo składnikami biologicznymi. Żywa tkanka jest urzšdzeniem najsprawniejszym energe-tycznie. Zwiększenie iloci tkanek organicznych było więc koniecznociš, a nie zachciankš.
Jak się już chyba zorientowalicie, Serwy były rodzajem robotów. Obdarzono je rozumem i zdolnociš do reprodukcji. Pozbawiono jednak pici. Chciano wyzwolić je spod wpływu nieobiektywnego uczucia miłoci. Uczucia, które zniekształca realny obraz wiata. Nie przewidziano jednak, że spowoduje to rozwój samouwielbienia, które w jeszcze większym stopniu skrzywia właciwe proporcje. Zamierzano stworzyć doskonałoć, a wyprodukowano potworki.
W epoce, w której kontynuowano doskonalenie Serwów, ta nie zaprojektowana cecha była jeszcze utajona. Serwy zbierały same pochwały: mšdre, pracowite, szybko reprodukujšce się, doskonali rachmistrzowie, wietni eksperymentatorzy i znakomici konstruktorzy.
Ale w miarę tego, jak z pokolenia na pokolenie zwiększał się stopień ich biologicznoci, stawało się oczywiste, że dla Serwa istnieje tylko jeden obiekt zachwytu  on sam. Samouwielbienie ze wstydliwego, ukrywanego uczucia przekształciło się w jedynš zasadę, na jakiej opierały one wzajemne stosunki. Egoizm podniesiony do godnoci systemu filozoficznego.
Kiedy zorientowano się, jak daleko zaszły zmiany w psychice Serwów, próbowano oddziaływać na nie perswazjš. Bez skutku. Uznano wreszcie, że charakterologiczne skrzywienie Serwów zostało wywołane dwoistociš ich natury, łšczšcej w sobie martwe i żywe, naturalne i sztuczne. Wtedy też wydano prawo zaka
zujšce umieszczania sztucznych narzšdów w organizmie żywych. Od tej chwili nowe Serwy miano tworzyć wyłšcznie z tkanki żywej, a istniejšce już całkowicie zbiologi-zować.
Ale Serwy nie czekały na przekonstruowanie. Rozpoczęły się ich masowe ucieczki z planet Galaktów. Operacja była sprytnie przygotowana. Kolonie Serwów przenosiły się na nie zamieszkałe planety pod pozorem zagospodarowania ich. Galaktowie cieszyli się, iż życie zrodzone w ich systemie gwiezdnym szybko rozprzestrzenia się na wszystkie słońca Perseusza. Poza tym bez Serwów żyło się znacznie łatwiej. Kiedy pojęto rozmiary klęski, było już za póno.
W międzygwiezdnych przestrzeniach Perseusza wybuchła niszczycielska wojna. Najokropniejsze było to, że Serwy przekształciwszy się w Zływrogów i Niszczycieli nie tylko wywalczały sobie miejsce pod gwiazdami, lecz głosiły ideę unicestwiania wszystkiego, co Galaktowie uważali za najważniejsze i starali się rozpowszechnić we Wszechwiecie.
Galaktowie starajš się pomóc w rozwoju wszystkim istotom rozumnym, które spotykajš w swoich podróżach kosmicznych. Pomagajš organizmom żywym podnieć stopień komplikacji biologicznej. Niszczyciele natomiast obniżajš biologicznoć organizmów zamieniajšc stopniowo istoty żywe w maszyny. Etap za etapem zastępujš rodzšcych się mechanizmami wyprodukowanymi tamowo.
 Wy ożywiacie mechanizmy, oni mechanizujš organizmy  powiedział Romero.  Ludzie natomiast majš własnš drogę rozwojowš: pozostawiamy mechanizmy mechanizmami, za istoty żywe żywymi.
Nasze maszyny pomagajš nam, a nie stajš się naszymi wrogami. Nie staramy się przekształcić maszyn w biologiczne doskonale urzšdzenia uniwersalne, zwiększamy natomiast niepomiernie ich wyspecjalizowane możliwoci.
 Nie znam waszej historii  przyznał się Galakt. Ale że jestecie od nas potężniejsi, pojęlimy natychmiast, gdy tylko zjawilicie się w Perseuszu.
Zapytałem, w jakim stadium jest obecnie wojna Galaktów z Niszczycielami. Tigran odparł, że Zływrogi władajš niepodzielnie przestrzeniami międzygwiezdnymi, Galaktowie natomiast sš całkowicie bezpieczni na swoich planetach.
Galaktowie wynaleli broń niszczšcš wszystko co żywe. Niszczyciele, którzy nie zdołali się jeszcze w pełni zmechanizować, miertelnie się jej lękajš i praktycznie pozostawili Galaktów w spokoju.
 Ale perspektywa?  nalegałem.  Zostawili was w spokoju, a wy co? Zgadzacie się na ich złowrogš działalnoć w kosmosie?
 Nie zgadzamy się, ale cóż mamy robić? Przejšć niszczycielskš filozofię Serwów? Przejć do unicestwienia, ponieważ nie udało się ich wychować? To nie dla nas. Poza tym starcia w kosmosie doprowadzš do mierci wielu Galaktów.
 Co to znaczy doprowadzš do mierci?  pogardliwie wycedził Romero.  Czyżby u siebie w domu nie umierali? A może jedna forma mierci jest dla was do przyjęcia, a druga nie?
 Na naszych planetach jestemy niemiertelni. Ale już chyba was zmęczylimy, drodzy gocie. Póniej porozmawiamy.
 Muszę połšczyć się z Cielcem  powiedziałem wstajšc.  Jeli mnie teraz nie usłyszš, pomylš, że jestemy uwięzieni.

Dom, który oddano nam do dyspozycji, przypominał wewnštrz ziemskie hotele, a malowniczy krajobraz za oknami pogłębiał jeszcze wrażenie swojskoci.
 Twardy orzech  powiedział zatroskanym głosem Romero, kiedy zostalimy sami.  Teraz już rozumiem, czemu oni nie przyszli z pomocš naszym gwiazdolo-tom. Obawiam się, że zarażeni sš maniš izolacjonizmu, jak to nazywano w starożytnoci.
 Niemiertelnoć na planetach. miertelni w kosmosie. Dlatego wymamrotał Lusin.
 Moim zdaniem ważne jest to, że sš naszymi przyjaciółmi, a nie wrogami  wtršciłem.
 To i dawniej było oczywiste  zaoponował Romero. Był gotów wcišgnšć mnie do nowej dyskusji, ale ja nie miałem na niš ochoty.
 Co mi się w Galaktach nie podoba  powiedziała Mary, kiedy zostalimy sami.  Sš bosko piękni, mšdrzy, uprzejmi i ubrani tak, że oczu nie można oderwać...
 Zamierzała mówić, co ci się w nich nie podoba, a zamiast tego wszystko chwalisz.
 Nie wszystko. W ich obecnoci czuję skrępowanie, niemal wrogoć.
 Przecież Tigran patrzył na ciebie z takim zachwytem, że bytem o niego prawie zazdrosny!...
Przekomarzalimy się tak, starajšc się zagłuszyć żartami opanowujšcy nas niepokój. Gdybymy byli tylko zwykłymi ludmi, którzy przypadkowo złożyli wizytę Ga-laktom, takie odwiedziny mogłyby nam sprawić jedynie radoć. Ale chcielimy zmusić gospodarzy do działania, a to nie było proste.
Leżšc w wannie mylałem jedynie o tym zadaniu. Nigdy jeszcze nie brałem tak doskonałej kšpieli. W wannie była oczywicie woda, ale woda wietnie spreparowana, pieszczšca i podniecajšca, uspokajajšca i dajšca radoć. Wspaniała woda  pomylałem z niechęciš.
 Wiesz  powiedziałem do Mary po wyjciu z łazienki  jeżeli przywyknšć do ich wygód, to życie w kosmosie może istotnie wydawać się ogromnym wyrzeczeniem.
 Tak, kšpiel była znakomita  zgodziła się żona. W naszej sypialni stało wielkie lustro. Po nacinięciu guzika zamieniało się ono w ekran, na którym można było oglšdać programy rozrywkowe lub wizerunek gwiezdnego nieba.
Najpierw obejrzelimy sobie krajobrazy zamieszkanych planet, wygodnych, luksusowo urzšdzonych, póniej przywołałem obraz sfery gwiezdnej. Wród gwiazd Perseusza połyskiwał czerwonym wiatłem Cielec owietlony reflektorami znajdujšcego się opodal statku Galaktów...
 Wiem, że to głupie z mojej strony  powiedziałem  ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że tajemnicza broń biologiczna wycelowana jest teraz w Cielca i że jaki Galakt siedzi w tej chwili przy pulpicie z palcem na przycisku spustowym...

Długo szlimy kursem na Płomienistš, jednš z tych nieaktywnych gwiazd, które w czasie wyprawy Pożeracza Przestrzeni nawišzały z nami łšcznoć. Był to olbrzym klasy B, obiegany przez czternacie planet różnych co do wielkoci, niejednakowych pod względem klimatu, ale identycznie zagospodarowanych, monotonnie doskonałych...
Za orbitami planet obiegały gwiazdę asteroidy o rednicy od stu do omiuset kilometrów. Było ich tysišce, tworzyły zamkniętš sferę ochraniajšcš cały układ planetarny od wtargnięcia z zewnštrz...
Towarzyszšcy nam Tigran powiedział, że przycumujemy do jednego z asteroidów.
 Kolejna dezynfekcja?  zapytał Romero.
 Nie tylko-.Polecono mi zapoznać was z naszymi kosmicznymi urzšdzeniami bojowymi.
Na asteroidzie oczekiwali już nas ubrani w skafandry Osima, Trub, Orlan i Gig, którzy wczeniej zeszli z pokładu Cielca, my natomiast musielimy strawić wiele godzin na ponowne wyronięcie do normalnych rozmiarów, stšd opónienie.
Galaktowie powitali Osimę i Truba z całš serdecznociš. Niszczycieli natomiast potraktowali uprzejmie, lecz chłodno. Nie było w tym nic dziwnego: nie da się od razu usunšć ze wiadomoci tysišcleci strachu i wrogoci.
Asteroid oblatywalimy w zabawnym urzšdzeniu przypominajšcym skrzydlatego wieloryba, raczej istotę żywš niż...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin