Nowy14.txt

(23 KB) Pobierz
Mizar wypadł z przyszłoci. W transformatorze zarysowało się dwoje oczu, ciężko pulsujšcy język i półprzeroczysta sylwetka ciała. Przez chwilę miałem nadzieję, że całkowicie już cielesny pies zaszczeka radonie i zacznie domagać się wypuszczenia na zewnštrz, ale tułów znów zbladł i zniknšł. Mizar nie zatrzymał się w naszej chwili obecnej i z rozpędu zanurzył się w przeszłoć. Ellon nisko pochylony nad pulpitem sterowniczym uważnie obserwował pulsowanie lampek sygnalizacyjnych.
 Dowiadczalny pies Mizar pomknšł w przeszłoć  zameldował Olegowi.  Zero temporalne przekroczył bez szkody dla zdrowia, dlatego też dodałem trochę czasu wstecznego, przyspieszyłem inercyjny wylot z przyszłoci.
 Jak długo będziemy czekać na powrót psa?
 Również około godziny, dowódco.
 Jeli zostaniesz tu  zwróciłem się do Olega  to ja odwiedzę teraz Glos, który pewnie stęsknił się za towarzystwem.
W kabinie Głosu zaczšłem spacerować piercieniowym chodnikiem pod jej cianami, jak to lubił robić Gracjusz. Nie musiałem opisywać unieruchomionemu Włóczę
dze przebiegu eksperymentu, bo analizatory przekazywały mu na bieżšco znacznie pełniejszy obraz niż ja to bym potrafił uczynić. Nie zdziwiłem się więc, gdy Głos zapytał o mój stosunek do podróży w czasie. Odparłem, że sam nie potrafię tego cile sformułować, bowiem jestem pełen nadziei zmieszanej z obawš i czym, co można byłoby nazwać instynktownš niechęciš do tego rodzaju dowiadczeń przeprowadzanych na istotach żywych.
 Zgadzam się z tobš w tym ostatnim punkcie, ale sytuacja jest chyba o wiele groniejsza niż nam się wydaje.
 Również obawiasz się, że grozi nam szaleństwo?  zapytałem.
 Szaleństwo już się zaczęło  odpowiedział Głos.
 Jeli nie liczyć maszyn, nikt z nas poza Irenš na razie nie stracił zmysłów.
 Intelekt maszynowy nie jest chroniony wewnętrznym stabilizatorem czasu, jak to ma miejsce w wypadku organizmów żywych. Nic więc dziwnego, że mózgi pokładowe ucierpiały pierwsze.
 Uważasz zatem, że hipoteza Romera jest słuszna?
 To nie jest hipoteza, tylko stwierdzenie faktu.
 A więc i my utracimy rozsšdek? W pierwszej awarii z twojej wiadomoci wypadło poczucie teraz, ale chyba nie wštpisz, że tym razem żyjemy we własnej teraniejszoci?
Jednak Głos włanie w to wštpił. Nawet więcej, był wręcz przekonany, że już utracilimy swoje teraz. Powiedział, że czas pokładowy pulsuje, miota się między najbliższš przeszłociš a równie bliskš przyszłociš. Nie płynie równomiernie od przeszłoci ku przyszłoci, lecz
bardzo szybko wibruje, goršczkowo drga. Głos wyczuwał te drgania w każdej komórce swojego mózgu, bo wibracja czasu prowadzi do rozdygotania myli, do falowania rozkazów wydawanych mechanizmom wykonawczym. Na szczęcie maszyny nie wyczuwajš takich subtelnoci, bo dla nich najważniejsza jest treć rozkazu, a nie ton, jakim został on wydany, ale długo to trwać nie może. Nieuchronnie nastšpi chwila, kiedy wibrujšcy rozkaz przestanie być rozkazem, zamieni się w niezrozumiały bełkot, a wówczas statek umrze.
 Gracjusz dubluje twojš pracę, Głosie, ale na nic podobnego się nie uskarża!  powiedziałem zdumiony.
 Wkrótce i on to poczuje. Wkrótce wszyscy to poczujecie, Eli. Czas drży coraz silniej, zwiększa się amplituda jego wibracji. Każda wibracja zostawia lad: nawarstwia się przeszłoć, koncentruje przyszłoć. Kiedy ich niezgodnoć osišgnie wartoć granicznš, wówczas czas znów się rozerwie, a wštpię, żebymy i tym razem zdołali tak łatwo jak poprzednio wymknšć się z powstałej luki. Wtedy ucieklimy z wyrwy czasowej między dwoma słońcami, ale co będzie, kiedy czas pęknie na samym statku?
 To okropne, co mówisz, Głosie! Czy mamy jakš szansę ratunku?
 Uratować nas może tylko natychmiastowe ustabilizowanie czasu pokładowego. Stabilizator jest teraz ważniejszy niż transformator czasu.
Wezwano mnie do laboratorium. Na podłodze leżał Mizar. Oczy miał wytrzeszczone, z szeroko rozwartej paszczy wysuwał się obrzmiały język. Pies był martwy. W przygnębiajšcej ciszy zabrzmiał grony głos Orlana:
 Bilonie, obiecałe, że Mizar pomylnie przekroczy zero temporalne. Skłamałe!
Ellon tak głęboko wcišgnšł głowę, że spomiędzy ramion wystawały tylko oczy, zapadłe i przygaszone.
 Nie kłamałem, Orlanie, nie kłamałem. Mizar był żywy, kiedy przekraczał zero... Wszyscy widzieli.
 Ale wrócił martwy! Czy masz co na swojš obronę, Bilonie? Czy potrafisz się wytłumaczyć?
 Nie potrafię  wyznał szeptem Demiurg.  Ale będę szukał wytłumaczenia...
Ellon wraz z pomocnikami przenieli Mizara na stół sekcyjny, a ja opowiedziałem przyjaciołom o obawach Głosu.
 Lepiej będzie, jak do niego pójdziesz  poradziłem Gracjuszowi.  Głosowi nerwy zaczynajš odmawiać posłuszeństwa.
 Porozmawiam z Ellonem o wibracjach czasu  zdecydował Orlan i przywołał go władczym gestem.
Ellon był taki przybity, że nieomal zrobiło mi się go żal.
 Głos informuje, że czas pokładowy wibruje między przeszłociš a przyszłociš. Amplituda drgań szybko się zwiększa. Kiedy ruszy stabilizator czasu, Ellonie?  zapytał Orlan.
 Natychmiast się nim zajmę, Orlanie. Rzucę prace nad transformatorem i przełšczę stabilizator z czasu atomowego na pokładowy  odparł skwapliwie Ellon.
 Nie zrozumiałe mnie, Ellonie. Nie pytałem cię o twoje plany. Ty mnie zupełnie nie interesujesz  odparł zimno Orlan.  Kiedy ruszy stabilizator?
 Stabilizator uruchomię najdalej jutro  powiedział pokornie Ellon.
Popatrzyłem ze smutkiem na zwłoki psa i wycišgnšłem Olega na korytarz, gdzie mu powiedziałem:
 Pamiętaj, że jeli my obaj poddamy się szaleństwu, to skutki mogš być straszne. Dlatego za wszelkš cenę musimy zachować przytomnoć umysłu, nie poddawać się wibracji czasu. A jeli mimo wszystko twój czas się zerwie, trzymaj się pazurami przyszłoci, nie daj się zepchnšć w przeszłoć. To niezwykle ważne, Olegu. Pamiętaj, trzymaj się przyszłoci!
 Masz rację, musimy się trzymać  odpowiedział ze smutnym umiechem.
Zajrzałem mu w oczy, czerwone i opuchnięte ze zmęczenia. Westchnšłem. Tylko na nas dwóch sporód całej załogi mogłem w jakim stopniu liczyć. To było przerażajšce tym bardziej, że nie mogłem powiedzieć Olegowi całej prawdy.

Wróciłem do siebie bardzo póno. Mary już spała, więc rozbierałem się bardzo ostrożnie, żeby jej nie obudzić. Długo nie mogłem usnšć, a kiedy mi się to nareszcie udało, prawie natychmiast poderwało mnie rozpaczliwe łkanie żony. Mary siedziała na łóżku i płakała z głowš opartš na rękach.
 Co ci jest, Mary? Co się stało? wykrzyknšłem z przerażeniem.
Odsunęła się ode mnie jak od najgorszego wroga.
 Nie kochasz mnie!  zatkała.
 Mary, co ty mówisz? Ja miałbym ciebie nie kochać? Ja?...  Przygarnšłem jš i pocałowałem. Wyrwała mi się i gniewnie tupnęła nogš.
 Nie dotykaj mnie, bo mnie nie kochasz! Ja zresztš też cię wcale nie kocham!
Dopiero w tym momencie naprawdę się obudziłem i zaczšłem pojmować co się dzieje. Odszedłem na bok, usiadłem w fotelu i powiedziałem spokojnie:
 Powiadasz więc, że cię nie kocham i że ty też mnie nie kochasz. W porzšdku! Ale czy możesz mi wytłumaczyć, jak doszła do takiego wniosku?
 Zasięgałe o mnie informacji!  mamrotała przez łzy.  Przestraszyłe się, że jestemy dla siebie nieodpowiedni. Ja też się tego obawiałam, ale wcišż o tobie mylałam i próbowałam się z tobš spotkać! Pragnęłam tego nieustannie od tamtego wieczoru w Kairze, a ty wyjechałe na Orę nawet nie spojrzawszy na mnie... Uciekłe, a ja tak chciałam cię przeprosić za moje zachowanie podczas koncertu, tak bardzo chciałam cię przeprosić! Cišgle o tobie mylałam i ani na chwilę nie wyłšczałam stereoekranów, żeby przypadkiem nie przegapić transmisji z Ory. A ty zakochałe się w jakiej żmii i poleciałe na Perseusza. Nic cię nie obchodziło, że płakałam po nocach, kiedy twoja siostra wróciła sama. Paweł opowiadał mi, jak namiętnie patrzyłe na twojš pięknš wężopannę, jak spieszyłe na nocne spotkania, jak usychałe z miłoci do niej... Wszystko mi opowiedział, a ja mu wcišż odpowiadałam, że mimo wszystko cię kocham i kochać nie przestanę, chociaż już wtedy cię nienawidziłam! Teraz też cię nienawidzę! Możesz nie przyjeżdżać, bo i tak dobrego słowa ode mnie nie usłyszysz! Najwyżej popatrzę na ciebie z zimnš pogardš... Włanie tak, z zimnš pogardš! Czemu milczysz?
 Paweł nie opowiedział ci wszystkiego, Mary  powiedziałem.
 Wszystko! Włanie że wszystko!  przerwała mi głosem rozkapryszonej dziewczynki.
 Nie, nie wszystko  powtórzyłem z łagodnym
naciskiem.  Paweł nie mógł ci powiedzieć wszystkiego z tego prostego powodu, że nie wszystko o mnie wiedział. Nie mógł ci zatem powiedzieć tego, że od pierwszego wejrzenia, od pierwszego słowa zakochałem się w tobie bez pamięci raz i na zawsze. Nie powiedział ci i tego, że to ty zachowywała się wobec mnie nieuprzejmie i dopiero zamierzała mnie przeprosić, a ja cię kochałem, po prostu kochałem całym sercem. To prawda, że zadurzyłem się przelotnie we Fioli, ale zawsze kochałem tylko ciebie, ani na chwilę nie przestawałem cię kochać. Wymylała mi, a ja mylałem: jaki ona ma cudowny głos! Marszczyła brwi, a ja omdlewałem z zachwytu nad twoimi wspaniałymi brwiami. Piorunowała mnie wzrokiem, a ja mylałem z rozczuleniem, że nikt inny na całym wiecie nie ma równie wspaniałych oczu. Odchodziła ze złociš, a ja zachwycałem się twojš figurš, twym tanecznym krokiem, sposobem w jaki wymachujesz rękami i byłem szczęliwy, że mogę na ciebie patrzeć, że dane jest mi cię podziwiać... Tak to włanie było, choć Paweł nic o tym nie wiedział!
 Powiedziałe było  znów mi przerwała.  A więc już tego nie ma!
 Masz rację. Mary było  cišgnšłem tym samym tonem.  Było zresztš nie tylko to. Była też nasza wyprawa do Perseusza. Pamiętasz jš, prawda? Ach cóż to była za wspaniała podróż polubna! Nie rozstawalimy się nawet na chwilę, bo chwila spędzona nie we dwójkę była dla nas stracona.....
Zgłoś jeśli naruszono regulamin