Nowy9.txt

(26 KB) Pobierz
Rozdział 09
   
   
   Z pomocš Wais Kaldaq strecił historię konfliktu między Gromadš a Ampliturami, opowiedział o angażujšcej setkę ras tysišcletniej wojnie. Wyjanił, jak dogmat Celu zawładnšł Ampliturami, ile wysiłku kosztowało zachowanie niezależnoci i jak trudno jest uchronić się przed telepatycznymi manipulacjami obcych.
   Przedstawił stosowane przez nich metody podboju, od prostego narzucania woli poczšwszy, na modelowaniu genotypu skończywszy. Wspomniał, że obie strony szukały nieustannie nowych sojuszników. Jedna  by włšczyć je do służby Celowi, druga dla wspomożenia walki o niezależnoć.
    Rzadko udaje się znaleć istoty zdolne w znaczšcy sposób przyczynić się do obrony  powiedział.  A jeszcze mniej jest takich, które mogš walczyć.
    A to czemu?  spytał zaintrygowany Will.
    Trzeba mieć wolę walki, doć determinacji, by pozbawić życia innš istotę inteligentnš. Większoć ras tego nie potrafi. Zabijanie jest antytezš inteligencji. Zazwyczaj nawet groba eksterminacji nie potrafi tego odmienić. Obawiam się, że wy widzicie sprawę podobnie, ale nie tracimy nadziei i nie ustajemy w poszukiwaniach. Gromada jest potężna, ale nieustannie brakuje nam wyszkolonych żołnierzy. Ampliturowie też nie mogš bezporednio angażować się w  Trzeba mieć wolę walki, doć determinacji, by pozbawić życia innš istotę inteligentnš. Większoć ras tego nie potrafi. Zabijanie jest antytezš inteligencji. Zazwyczaj nawet groba eksterminacji nie potrafi tego odmienić. Obawiam się, że wy widzicie sprawę podobnie, ale nie tracimy nadziei i nie ustajemy w poszukiwaniach. Gromada jest potężna, ale nieustannie brakuje nam wyszkolonych żołnierzy. Ampliturowie też nie mogš bezporednio angażować się w walkę, ale wykorzystujš poddane im istoty. Zmieniajš ich genotypy i czyniš bardziej agresywnymi. W tej wojnie nie starcza przewaga czysto techniczna. Komputery i symulatory sš niezbędne, pomagajš, ale same dla nas nie wygrajš. To zadanie dla żywych żołnierzy. My, Massudzi, jestemy tymi, na których spoczšł główny ciężar walki. Zawsze tak było. Nie chwalimy się, ale jestemy w tym bardzo dobrzy. O wiele lepsi niż wszyscy inni członkowie Gromady. Przyjęlimy tę rolę, gdyż nikt inny nie mógł się jej podjšć. Waisowie, na ten przykład  wskazał stojšcš obok tłumaczkę  walczyć nie potrafiš, podobnie jak Ooyanowie, Yula czy Birrimorowie. Hivistahmowie i Svanowie sš przydatni, ale w ograniczonym zakresie. Turlogowie mogliby walczyć, ale nie chcš. Zresztš jest ich tak niewielu, że ta decyzja niczego nie zmienia. Poza Massudami tylko Czirinaldo sš prawdziwymi wojownikami, ale ich budowa fizyczna i metabolizm sprawiajš, że w bezporednim starciu zwykle przegrywajš.
    Chwilę  poderwał się Will.  Chcesz powiedzieć, że ten trwajšcy od tysišca lat konflikt kosmiczny wymaga walki na bagnety?
    Wojna to skrajna forma polityki  powiedział Kaldaq z nadziejš, że translator jako sobie z tš maksymš poradzi.  Jeli kogo zabijasz, to tracisz wszelkie szansę, by go pozyskać. Ampliturowie przestrzegajš tej zasady jeszcze skrupulatniej niż my. Pustoszšc jaki wiat z orbity zabiliby wroga, ale po co im nie zamieszkana planeta? Jak tylko mogš, unikajš masowych mordów, znam tylko dwa wyjštki, gdy zdarzyło się inaczej. Zgładzili cywilizacje, które uznali za wyjštkowo grone dla siebie i mało przydatne dla Celu.
   Wracajšc za do twojej uwagi, to musisz wiedzieć, że walka w przestrzeni nastręcza wiele problemów. Statki wyłaniajš się z podprzestrzeni w trudnych do przewidzenia miejscach. Nie można też zbyt długo pozostawać w przestrzeni realnej. Obie strony dysponujš broniš doć potężnš, by unicestwić w mgnieniu oka największy nawet statek. O wiele prociej, taniej i skuteczniej walczy się na powierzchni planet.
    To nie jest wojna na wyniszczenie  powiedziała Wais.  Ampliturowie pragnš zjednoczyć pod sztandarem Celu wszystkie istoty inteligentne. My dšżymy do ocalenia jak największej liczby cywilizacji, staramy się uwolnić sojuszników Amplilurów i skierować ich przeciwko byłym panom. Problem w tym, że wielu nie dostrzega prawdziwej istoty Ampliturów. Niektórzy przyjmujš ich nauki nie pojmujšc nawet, czego one dotyczš. Starsze rasy, jak Krygolici czy Molitarowie, zostały już tak odmienione, że nie potrafiš nawet samodzielnie myleć.
   Will siedział w milczeniu przez dłuższš chwilę.
    I tego włanie chcecie? Abymy przyłšczyli się do Gromady?
    Tego samego oczekujemy od każdej nowo odkrytej rasy  powiedział Kaldaq.  Wasz udział byłby proporcjonalny do waszych możliwoci, a te wyglšdajš na raczej ograniczone. Chociażby wasze technologie. Zdumiewajšce, ale w niektórych dziedzinach zaszlicie bardzo daleko, podczas gdy w innych nie zrobilicie praktycznie nic. Macie o wiele więcej sztucznych satelitów, niż potrzebujecie, a jednak nie wyrwalicie się poza swojš planetę.
    Bylimy na Księżycu  stwierdził Will urażonym tonem.  Automatyczne sondy odwiedziły wszystkie planety.
    Nie odkrylimy tam żadnej aktywnoci.
    Bo chwilowo nic się nie dzieje. Przez długi czas program kosmiczny był na pierwszym miejscu, tak u nas jak i w Rosji, ale obecnie panuje lekki zastój.
    Sugerujesz zmienne tempo postępu?
    Włanie.
   Kaldaq znów spojrzał podejrzliwie na translator.
    A co miałe na myli mówišc o nas i Rosjanach?
    No, w Stanach mamy własny program kosmiczny, a Rosjanie majš swój. Podobnie jak Europejczycy i Japończycy.
    Nadal nie rozumiem. Kim sš Europejczycy i Rosjanie?
   Will zastanowił się.
    Inne narody.
    Podejrzewam, że te okrelenia odnoszš się do zbiorowoci przypominajšcych plemiona  wtršciła się po massudzku Wais.
    Aha  mruknšł Kaldaq, martwiejšc z przerażenia. Czyżby mimo wysokiego relatywnie rozwoju technicznego wcišż jeszcze funkcjonował tu system plemienny? Jeli tak, to Gromada nie będzie miała żadnego pożytku z tej rasy.  Mówisz o plemionach?
    Niezupełnie. My nazywamy te twory krajami.
    Te wszystkie plemiona... kraje... każdy z nich ma własny program badań kosmicznych i nie współpracuje z pozostałymi?
    W zasadzie nie  westchnšł Will.
   Kolejny paradoks. Kaldaq spojrzał na Wais.
    To zupełnie nowy gatunek  powiedziała tłumaczka i zamachała rękami.  Sšdzšc po rozmaitoci języków, można się po nich spodziewać mnóstwa kłopotów z porozumieniem. Niemniej nie zaobserwowałam na razie niczego mogšcego wiadczyć o mylnej interpretacji słów tubylca.
   Kaldaq syknšł z cicha. Jeszcze jedna zagadka, której rozwišzanie trzeba będzie odłożyć na póniej.
    Mamy nadzieję, że zostaniecie naszymi sojusznikami. Jeli naprawdę wysłalicie automatyczne sondy na krańce waszego systemu, to znaczyłoby, że jednak was dotšd nie docenialimy.
    To, że ich nie widzielicie, nie znaczy wcale, że ich nie było.
    Sš jeszcze inne kwestie  przypomniał sobie Kaldaq.  Na przykład w jaki sposób udało się wam zestrzelić oba nasze próbniki? Zdumiewajšce osišgnięcie, jak na istoty, które nie prowadzš z nikim wojny.
   Wysłani pod pokład żołnierze zakończyli oględziny. Wrócili i pogršżyli się w rozmowie z Kaldaqiem. Will mógł tylko siedzieć i patrzeć. W końcu jednak spytał:
    I co znaleli?
    Sporo wyrafinowanej elektroniki w skrajnie prymitywnym otoczeniu  powiedział kapitan.  Po tym względem twój statek jest typowy dla tej planety. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że twój gatunek dociera do punktu krytycznego. Wielkie odkrycia dokonywane w obrębie wyizolowanych dziedzin przy kompletnym zastoju w innych. Na przykład ta aparatura do muzykowania jest całkiem nowoczesna, podczas gdy wiatło uzyskujesz za sprawš rozżarzonych drucików zatopionych w szklanych bańkach.
    Wy znacie lepsze sposoby?
    Oczywicie, o wiele lepsze i łatwiejsze.
    No tak. Jasne. Zawsze może być lepiej, ale to chyba kwestia stylu życia. Fajnie było was spotkać. Wiem teraz, że nie jestemy sami we Wszechwiecie. Ale jeli wcišż wojujecie, to chyba nie jestecie aż tak rozwinięci. Jedno wam powiem: nie chcemy mieć z tym nic wspólnego. Nie cierpię wojny. Większoć moich przyjaciół też jest jej przeciwna. Bardziej przypominamy waszych Waisów. Uważamy, że czas wojen już minšł. Wasi sojusznicy majš rację, wojna jest antytezš inteligencji, jedno wyklucza drugie. Nie sšdzę, bymy mogli wam pomóc. Z pewnociš nie w walce przeciwko Ampliturom, jeli sš tacy jak ich opisałe. Nie chcę, by kto grzebał mi w głowie, nikt w miarę rozsšdny o tym nie marzy. Zresztš, popatrzcie tylko na mnie: nie mam kłów ani pazurów. Nie jestem duży ani specjalnie wytrzymały. Kiepski materiał na żołnierza. Po pięciu tysišcach lat zaczęlimy wreszcie zbierać nasz wiat do kupy. Zaiste, tylko międzygwiezdnej krucjaty nam teraz brakuje. I bez tego mamy doć kłopotów.
   Will pochylił się ku obcym.
    Nikt nie odwiedzał nas dotšd bo, jak powiedziałe, żyjemy na zadupiu Galaktyki. A gdybym tak poprosił was, żebycie o nas zapomnieli? Odlecieli, wymazali z pamięci i zostawili samych? Nie chcemy dać się wcišgnšć w ogólnogalaktyczny konflikt. Tyle jest jeszcze do napisania i skomponowania. Jestem całkiem pewien, że kosmiczna wojna to nie dla nas. Nie możecie po prostu zostawić nas w spokoju?
    Niezdolnoć do walki to żaden wstyd  powiedział Kaldaq.  Przecież wsparcie logistyczne też jest istotne. Bez pomocy innych ras Massudzi niewiele by dokonali. Gdybycie zgodzili się pomagać nam inaczej niż orężem, to też byłoby sporo. Uzyskalibycie ponadto dostęp do technologii Gromady, poznali kulturę wielu ras...
    I cišgnęli tu widmo wojny  przerwał mu Will.  Nie mam pojęcia, o jakiej pomocy mówisz. Nasza technika jest o wiele prymitywniejsza od waszej.
    Pod pewnymi względami. Może nie we wszystkim. To trzeba będzie jeszcze zbadać.
    Statków wam nie wybudujemy.
    Tym zajmujš się już Hivistahmowie i Ooyanowie. Wasz ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin