Rozważania o litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa.doc

(219 KB) Pobierz

Rozważania o litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa

 

l. Serce Jezusa - Syna Ojca przedwiecznego

          W pierwszych trzech wezwaniach litanii uwielbiamy Najświętsze Serce Jezusa w Jego Boskim i ludzkim pochodzeniu. Najpierw zastanowimy się nad tym, że nasz Zbawiciel jest Synem Ojca przedwiecznego. Tajemnica Trójcy Świętej to jedna z najtrudniejszych tajemnic w naszej wierze. Najwięksi chrześcijańscy myśliciele, filozofowie i teologowie, tacy jak św. Augustyn, niewiele zdołali nam z tej tajemnicy wyjaśnić, gdyż przechodzi to możliwości ludzkiego rozumu. Trójcę Przenajświętszą przedstawiamy sobie w ten sposób: Bóg Ojciec zna siebie doskonale. Poznanie to nie jest czymś przypadkowym, ale czymś istotnym. Jest nim właśnie Syn Boży, nazywany też Mądrością Bożą albo Słowem Bożym. Ojciec i Syn miłują się nawzajem, stąd pochodzi Duch Święty. Syn Boży dla odkupienia rodzaju ludzkiego przyjął ciało ludzkie i narodził się człowiekiem. Anioł zwiastujący Jego przyjście kazał go nazywać Jezusem. Hebrajskie słowo Jezus oznacza Zbawiciel, a więc już samo Jego imię mówi o celu przyjścia Syna Bożego na ziemię. Jezus ma jeszcze jedno imię: Chrystus - co oznacza: Namaszczony, czyli ktoś przeznaczony do specjalnej Bożej misji. W Izraelu, jak wiemy, namaszczano kapłanów i królów.
          Przychodzącego na ten świat Syna Bożego witają aniołowie śpiewem: Chwała na wysokości Bogu. Dwunastoletni Jezus w świątyni jerozolimskiej mówi do Maryi i Józefa: "Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" (Łk 2, 49). W czasie chrztu Jezusa nad Jordanem i podczas przemienienia na górze Tabor dał się słyszeć glos Boga Ojca: "Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie" (Łk 3, 22). Również Jezus mówił o sobie: "Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu" (J 10, 38). Gdy św. Tomasz prosi Mistrza, aby im, apostołom, pokazał Ojca, Jezus odpowiada mu: "Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" (J 13, 9). Zapytany na sądzie przez Kajfasza, czy jest Synem Bożym, Jezus zdecydowanie to potwierdza, chociaż wie, że za tę wypowiedź będzie musiał zapłacić życiem. Śmierć Jezusa była przypieczętowaniem wszystkiego, co o sobie powiedział.
          Temu to Synowi Bożemu, który z miłości ku nam stał się człowiekiem i zstąpił na ziemię, winniśmy cześć najwyższą. Nie zniechęcajmy się jednak. Kochajmy i uwielbiajmy miłujące Serce Jezusa, przebite włócznią żołnierza. Mamy czcić to Serce, nie oddzielając go jednak od Osoby Pana Jezusa, jakby ono było jakąś relikwią, owszem, bardzo cenną, ale relikwią, jakbyśmy czcili krople Jego krwi na kalwaryjskiej drodze albo drzewo krzyża. Nasze nabożeństwo skierowane jest do żyjącego Jezusa, który kocha nas swoim Sercem.
          Ale nie tylko to fizyczne, Bosko - ludzkie Serce chcemy w tym nabożeństwie uczcić. Serce jest symbolem miłości. Chcemy uczcić właśnie tę miłość naszego Zbawiciela, która sprowadziła Go na ziemię, zaprowadziła na krzyż i dała nam Eucharystię. Na te i inne jeszcze objawy miłości Zbawiciela nie możemy być obojętni; musimy starać się odpowiedzieć na nie miłością.
          Najsłodsze Serce Jezusa nigdy nie jest zmęczone w miłowaniu nas mimo naszej niewdzięczności. I będzie nas kochało nadal, jeśli tylko ni odwrócimy ile od Niego, popadając w grzech śmiertelny. Uczucia ludzkie nie są wieczne: czas je ostudza, a śmierć zrywa. Nie tak jest z miłością naszego Zbawiciela. On nas kocha i będzie nas kochał nawet, gdy umrzemy; wtedy nas obdarzy stałą, wieczną miłością.

 

2. Serce Jezusa - w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone

          W pierwszym wezwaniu rozmyślaliśmy o Boskim pochodzeniu Jezusa Chrystusa i o Jego nieskończonej wiecznej miłości. Obecnie będziemy mówić o Jego ludzkim, czasowym pochodzeniu, o Jego stworzonej, ludzkiej miłości.
          Jest to jedyne wezwanie w litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa, w którym wymieniona jest Maryja, Matka Jego. Wspominając Jej wielkie przywileje: macierzyństwo i dziewictwo, mamy okazję oddać Jej całą należną cześć i miłość. To bardzo słuszne, że Maryja nie jest w tej litanii pominięta; łączą Ją bowiem z Jezusem Chrystusem ścisłe więzi. Ona dała Mu życie ludzkie, którego wcześniej nie miał.
          Nauka Kościoła podaje, że Maryja jest prawdziwie, a nie w sensie przenośnym. Matką Jezusa Chrystusa-Człowieka. Jest Matką Słowa wcielonego, które nie tylko zamieszkało w przybranej ludzkiej naturze, ale wzięło ją sobie na stałe, na wieki, jako własną drugą naturę.
          W chwili zwiastowania rzekł anioł do Maryi: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego Cię osłoni" (Łk l, 35). Zatem Duchowi Świętemu przypisujemy to, że Maryja będąc dziewicą mogła zostać matką. Przypisujemy tę rolę Duchowi Świętemu, ponieważ w tym dziele szczególnie widoczna jest miłość Boża. Dokonało się ono przez miłość, a więc ma szczególny związek z Duchem Świętym, który jest istotową Miłością - między Ojcem i Synem. Zauważmy, że w Jezusie Chrystusie, wcielonym Synu Bożym, istnieje tylko jedna Osoba Boska, będąca ostatecznym, ontologicznym podmiotem dla Jego obu natur: natury Boskiej i ludzkiej. Natury te są złączone, ale nie zmieszane. Nie jesteśmy w stanie w pełni tej tajemnicy zrozumieć. Ale pewne zjawisko w świecie fizycznym może nam tę prawdę nieco zilustrować: gdy na przykład do szklanki z wodą wlejemy oliwy, obie substancje będą razem w jednej szklance, ale nigdy całkowicie się nie zmieszają.
          Jezus Chrystus chciał mieć za matkę czystą dziewicę, "Niepokalanie Poczętą". Przyszedł na świat, aby uwolnić ludzi od grzechu, nie mógł więc dopuścić, aby Jego Matka była skażona grzechem, choćby pierworodnym.
          Jezus Chrystus jest potomkiem Adama, ponieważ Matka Jego była córką Adama. Jednocześnie jednak nie był potomkiem Adama, lecz był nowym Adamem, gdyż nie mając ojca na ziemi, nie dziedziczył żadnej zmazy grzechowej przekazanej nam przez naszego praojca Adama. Maryja dała życie naszemu Zbawicielowi. Jej krew płynęła w Jego żyłach. Krew ta jest ceną naszego zbawienia i będzie uświęcać świat aż do skończenia wieków. Serce Maryi przez szereg miesięcy regulowało bicie Serca Jezusa. Przez Maryję niezawodnie trafiamy do Jezusa. Ona to w Kanie Galilejskiej powiedziała: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2, 5).

 

3. Serce Jezusa - nieskończonego majestatu

           Wezwanie to jest konsekwencją poprzednich wezwań. Zbawiciel nasz jest nieskończonego majestatu, ponieważ jest Synem Bożym. "Nawet gdyby cała mądrość wszystkich ludzi i aniołów razem się złączyła - mówi św. Gertruda - nie byłaby zdolna uformować jednego słowa, które mogłoby oddać nieskończony majestat Jezusa".
          Majestat jest to pewnego rodzaju doskonałość, wielkość, autorytet, który podświadomie nakazuje szacunek. Tytuł ten nadawany jest władcom, królom, papieżom. Godność ta należy się Chrystusowi, który będąc Bogiem, jest przez to samo największym monarchą, jaki kiedykolwiek ukazał się światu.
          Jezus jest pełen majestatu w życiu i w śmierci. Był pełen majestatu, gdy uczyniwszy pierwszy cud w Kanie Galilejskiej, wprawił wszystkich w milczący podziw. Gdy wyrzucał przekupniów ze świątyni, a nikt nie śmiał Mu się sprzeciwić. Gdy rozkazywał szatanom, by natychmiast zostawiały swoje ofiary, podczas gdy tłumy z trwogą powtarzały: "Któż On jest, że i duchy nieczyste są Mu posłuszne?" (por. Łk 4, 36). Jezus był odziany w majestat, gdy na górze ogłaszał swoje błogosławieństwa dla wszystkich pokoleń i wszystkich wieków; również wtedy, gdy wymawiał swoje straszne: "Biada wam", przeciw obłudnym faryzeuszom.
          Jakież Jezus musiał robić wrażenie, gdy bez cienia strachu odchodził od tych, którzy trzymając w rękach kamienie, chcieli Go pozbawić żyda. Również wtedy, gdy jednym zwykłym słowem wywołał z grobu Łazarza albo gdy przywrócił do życia młodzieńca z Nain i córkę Jaira. Wprawił w przestrach apostołów na jeziorze Genezaret, gdy nakazał wiatrom i burzy milczenie. Jakimż szczęściem, nie dającym się wyrazić, napełnił serca swoich uczniów, gdy na górze Tabor pokazał im blask swojej nieziemskiej chwały!
          Jeszcze wyraźniej majestat Jezusa przejawia się w czasie Jego męki. Stojąc przed ludzkimi sędziami, Jezus ogłasza się najwyższym, Boskim sędzią, wzbudzając gniew wszystkich swoich wrogów. Jak majestatyczne było Jego milczenie przed Piłatem i przed Herodem! Na Kalwarii ujawnił się majestat Jezusa, gdy prosił Ojca o darowanie grzechów swoim katom oraz gdy zapewniał dobrego łotra, że jeszcze tego samego dnia będzie z Nim w raju. Ile majestatu było w Jego śmierci! Towarzyszące jej cuda głosiły Jego Boskość i wielkość. Majestatyczny pokój tej śmierci nawrócił pogańskiego setnika. Największym blaskiem Boskiego majestatu Chrystus niewątpliwie zajaśniał w chwili swego zmartwychwstania. Dokonało się to bez świadków. Natomiast Chrystusa, wstępującego do nieba na górze Oliwnej (por. Dz l, 2-12), widziało kilkaset obecnych tam osób.
          Najwyższy majestat Chrystusa okaże się ponownie na końcu świata, kiedy przyjdzie On sądzić żywych i umarłych, przynosząc dla jednych wieczne zbawienie, a dla drugich potępienie.
          Po cudownym połowie ryb, św. Piotr olśniony wielkością Chrystusa, powiedział: "Odejdź ode mnie. Panie, bo jestem grzeszny" (Łk 5, 8). A my, świadomi dobroci Bożego Serca, powtórzmy za innym uczniem: "Panie, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz" (Łk 9, 57). Pójdę pełnić Twoją wolę każdego dnia i każdej godziny.

4. Serce Jezusa - świątynio Boga

           Temat tego wezwania, jak i dwu następnych, wzięty jest ze Starego Testamentu. Serce Jezusa przyrównane jest to świątyni jerozolimskiej zbudowanej przez Salomona. Świątynia ta jest figurą Serca Pana Jezusa.
          Co to znaczy, że jest figurą?
          Mówimy, że Izaak niosący drewno i wchodzący na górę, na której miał ponieść śmierć, jest figurą Chrystusa, niosącego krzyż na górę Kalwarii. Mówimy, że arka Noego jest figurą Kościoła, dającego ludziom zbawienie. Takich figur jest w Starym Testamencie dużo. A więc figura to jakby symbol lub proroctwo wypowiedziane nie słowami, lecz poprzez jakiś czyn albo osobę. To obraz lub wydarzenie mające miejsce w Starym Testamencie, a przepowiadające coś, co stanie się w Nowym Testamencie.
          Świątynia jerozolimska była przez Żydów uważana za miejsce święte, za mieszkanie Boga. Świątynia Salomona została zbudowana tysiąc lat przed narodzeniem Chrystusa Pana. Pracowało przy niej, w milczeniu i w ciszy, wiele dziesiątek tysięcy robotników przez siedem lat. Kamienie odpowiednich wymiarów przygotowywano w kamieniołomach. Świątynię tę uważano za jeden z siedmiu cudów ówczesnego świata. Poświęcenie jej trwało siedem dni. Po uroczystej modlitwie króla zstąpił z nieba tajemniczy ogień, który spalił ofiary przygotowane na kamiennym ołtarzu. Tajemnicza mgła napełniła świątynię, a do Salomona Bóg powiedział: "Poświęciłem ten dom, aby w nim zawsze czczone było moje imię" (por. l Krl 9, 3). Odtąd każdego rana i wieczora składano tutaj Bogu ofiary ze zwierząt.
          W miejscu najświętszym wszystko było ze złota. Złotą blachą obita była Arka Przymierza, jak również dwie figury cherubów zdobiące Arkę. Złoty był siedmioramienny świecznik, ołtarz pokładny, a nawet podłoga. Było tam także niemało drogich kamieni. Wszystkie bogactwa, które Salomon w tej świątyni nagromadził, są figurą, obrazem doskonałości Bożego Serca. Czym jednak jest złoto, srebro i drogie kamienie w porównaniu z darami, którymi Boskie Osoby napełniły Najświętsze Serce Jezusa? Ono jest świątynią ozdobioną wszelkimi doskonałościami naturalnymi i nadnaturalnymi. W tej świątyni odbiera Bóg hołdy godne Jego Boskiego majestatu.
          Najświętsze Serce Pana Jezusa poświęcone zostało w sposób daleko doskonalszy niż świątynia Salomona. Nie przez ogień, zstępujący z nieba, ani przez tajemniczą mgłę (por. 2 Km 7, 1-3), ale przez samą Boskość, która je wypełnia i przenika. Poświęcone zostało nie obrzędem, choćby najświętszym, lecz głosem Boga Ojca: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie" (Mt 3, 17).
          Wszystkie ofiary składane w świątyni Salomona były tylko figurą ofiary nieskończonej, która się spełniła w Sercu Jezusa - ofiary, jaką wcielony Syn złożył za nas Ojcu niebieskiemu.
          Świątynia Salomona była jedynym miejscem kultu naro-du żydowskiego. Najświętsze Serce Jezusa jest też jedyną doskonalą świątynią Boga. Chrystus sam nazwał je świątynią. Gdy Żydzi domagali się od Niego znaku, dowodu, iż ma prawo troszczyć się o świątynię w Jerozolimie, Jezus wskazując na siebie, powiedział: "Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach ją odbuduję" (por. Łk 26, 61).
          Serce Jezusa składało Bogu Ojcu nieprzerwanie ofiary doskonałe. Płonął w Nim ogień miłości, jak na ołtarzu w świątyni jerozolimskiej.
          Jezus pragnie, abyśmy do Jego ofiar dołączyli nasze modlitwy, aby On mógł je razem ofiarować Ojcu. Czy nasze modlitwy są takie, że mogą być przez Syna ofiarowane Ojcu? Zastanówmy się nad tym odmawiając nasze codzienne modlitwy.

5. Serce Jezusa - domie Boży i bramo niebios

           W wezwaniu tym posłużył się Kościół słowami patriarchy Jakuba, wypowiedzianymi po widzeniu tajemniczej drabiny. Przypomnijmy sobie tę historię.
          Jakub, syn Izaak, uciekając przed gniewem swego brata Ezawa, zatrzymał się w miejscowości Luz, by przenocować. Tej nocy miał dziwny sen: "...ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił: ŤJa jestem Pan, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. [...] wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; [...] nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecujęť. A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: ŤPrawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałemť. [...] ŤPrawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!ť. Wstawszy więc rano, wziął ów kamień, który podłożył sobie pod głowę, postawił go jako stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę Betel" [czyli Dom Boży] (Rdz 28, 12-19).
          Bóg tym widzeniem pokrzepił Jakuba i natchnął nadzieją. Drabina była symbolem Bożej opatrzności. Bóg stał na jej szczycie, to znaczy, że Bóg jest początkiem i końcem wszystkiego. Aniołowie to słudzy opatrzności Bożej. Zanoszą do Boga nasze prośby, przynoszą od Niego łaski. Widzenie było dla Jakuba obietnicą opieki Bożej, a dla świata zapowiedzią zbawienia mesjańskiego.
          Serce Jezusa jest domem Bożym, prawdziwym domem Bożym na ziemi. Jest miejscem świętej obecności Bożej, która błogosławi, pociesza i zbawia. W najświętszym Sercu Jezusa w przedziwny sposób sprawdzają się obietnice, które Bóg uczynił Jakubowi i patriarchom. W Najświętszym Sercu Jezusa są rzeczywiście błogosławione wszystkie narody ziemi, w Nim spełnia się dobroć i miłość Boga wobec nas.
          Gdy znajdziemy się przed tabernakulum, nie musimy drżeć z lęku jak Jakub, powinniśmy natomiast ożywić naszą miłość i ufność, aby czuć się w tym miejscu dobrze i bezpiecznie.
          Najświętsze Serce Pana Jezusa jest bramą nieba. Jest pomostem między ziemią a niebem. Mamy przez Nie zdążać do nieba, to znaczy, czynić wszystko z miłości i z dobrą intencją. O wartości czynu ludzkiego decyduje intencja. Niepozorny dobry czyn, spełniony w dobrej intencji dla Boga, może być bardzo zasługujący. "Kubek wody podany bliźniemu dla imienia Mego, nie będzie bez zapłaty" - powiedział Chrystus (Por. Mt 10,42). Natomiast wielkie dzielą, dokonane z heroicznym wysiłkiem, ale tylko dla przyjemności albo dla zadowolenia własnej ambicji, nie mają u Boga żadnej wartości. Pan Bóg tylko to nagradza, co jest dokonane dla Niego i dla bliźniego, podobnie jak pracodawca płaci tylko za to, co jest wykonane według jego życzenia.
          Wzbudźmy w sobie intencję, że wszystkie nasze prace będziemy wykonywać zawsze tylko dla chwaty Bożej, z miłości do ludzi i do Bożego Serca. Ponawiajmy tę intencję każdego dnia przy porannym pacierzu. 6. Serce Jezusa - gorejące ognisko miłości

           Tego wyrażenia użył Jezus: "Przyszedłem ogień rzucić na Ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął" (Łk 12, 49). Duch Święty zstąpił w Wieczerniku na apostołów pod postacią ognia, chcąc zaznaczyć siłę i intensywność miłości, którą tego dnia zostali przeniknięci. Zapaleni tą miłością mieli iść w świat i szerzyć wzniosłe zasady Ewangelii Chrystusowej.
          Św. Małgorzacie Marii Alacoque zjawił się Chrystus cały w ogniu: "Pewnego dnia - mówi Święta - nasz Pan przedstawił mi się cały promieniejący chwałą, ze stygmatami pięciu ran. Z Jego piersi, która była podobna do gorejącego ognia, wychodziły na wszystkie strony płomienie. Jezus odkrył szatę, ukazując swoje Serce, które było źródłem tych płomieni, a były one tak gorące, że obawiałam się, iż mnie pochłoną i spalą na popiół". To bardzo znamienne, że właśnie w ten sposób Zbawiciel chciał przedstawić św. Małgorzacie bezgraniczną, niezmierzoną siłę swojej miłości.
          O miłości Bożej względem człowieka mówi cały świat, stworzony dla człowieka, ale Bóg chcąc w jeszcze doskonalszy sposób okazać nam swoją miłość, posłał na ziemię swego Syna. Szczytem miłości Jezusa była męka i śmierć na Golgocie. O tej męce Zbawiciel myślał przez całe swe życie. Jakże często mówił o niej do apostołów: "... Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu" (Mk 10, 45).
   ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin