Czy modelki są za chude.doc

(47 KB) Pobierz
Niskokaloryczne śniadania

Czy modelki są za chude?

Zbiorowa histeria czy batalia w słusznej sprawie? Nie można przecież pozwolić, by dziewczyny na wybiegu umierały z głodu.


modelki01.jpg

Zbiorowa histeria czy batalia w słusznej sprawie? Nie można przecież pozwolić, by dziewczyny na wybiegu umierały z głodu. Jednak zakaz pracy dla zbyt chudych modelek ociera się o dyskryminację.

Modelka przecież musi być szczupła. Tego wymaga od niej zawód. Jeśli dziewczyny na wybiegach zaczęłyby nosić rozmiar ciuchów 42, to każda z nas mogłaby zostać Lindą Evengelistą i nie wstawać z łóżka za mniej niż 10 tys. dol. Dlatego ograniczenia związane z wagą modelek, które ostatnio wprowadziły Hiszpania i Włochy, mogą równie dobrze zostać uznane nie za przejaw zdrowego rozsądku, ale za dyskryminację chudzielców.

Waga minimalna
Świat mody oskarżany jest o lansowanie anorektycznego wizerunku. W pokazach chodzą coraz młodsze dziewczyny, wręcz dzieci, które nie zakończyły jeszcze procesu dojrzewania. Dorosłe, dojrzałe modelki za wszelką cenę próbują im dorównać wyglądem – głodzą się i w konsekwencji wpadają w anoreksję. W Brazylii zgodnie z nowymi przepisami każda modelka przechodzi szczegółowe badania lekarskie, a dziewczynom chorym na zaburzenia łaknienia zakazano wychodzenia na wybieg. W Mediolanie nakaz badań lekarskich dla modelek wymusiła na włoskich dyktatorach Letizia Moratti, pierwsza kobieta burmistrz w historii miasta. W Hiszpanii rząd, który dofinansowuje rodzimy przemysł modowy, odgórnie ustalił granicę minimalnej- wagi. Po wybiegach mogą chodzić modelki o BMI minimum 18. Oznacza to, że przy wzroście 175 cm zdrowa kobieta powinna ważyć co najmniej 56 kg.

W rozmiarze 0
W Hiszpanii wykluczono pięć nikomu nieznanych twarzy. A przecież kwalifikuje się do tego większość supermodelek. Pojawiły się oskarżenia. Lily Cole przy wzroście 179 cm waży 57 kg, Kate Moss ma współczynnik masy ciała poniżej 15, a Esther CaĖadas poniżej 14. W kolorowej prasie można przeczytać, że wszystkie noszą rozmiar 0, czyli ciuch w sam raz dla ośmioletniego dziecka. Dopiero dziennikarka brytyjskiego „Vogue’a” Daisy Garnett zadała pytanie, jakim cudem dziennikarze kolorowych i brukowych gazet znają BMI, a także wagę tych modelek. Dzwoniła do różnych agencji i dowiedziała się, że nikt tam nie waży gwiazd. Lily Cole powiedziała dla „Vogue’a”, że to, co wypisywała o niej prasa podczas Fashion Week w Lodynie, to kompletne bzdury. – Mam większe cycki i tyłek niż niejedna modelka – powiedziała. – Kiedy tydzień później pojechałam do Mediolanu, powiedziano mi, że tym razem jestem za duża. Niezła paranoja! – opowiada. Kim zatem są te modelki o rozmiarze 0? Daisy Garnett próbuje wyjaśnić sprawę. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak rozmiar 0. Najmniejszy rozmiar na wybiegu to brytyjskie 4, czyli nasze 34. Faktycznie 4 jest rozmiarem dla dzieciaka – trudno się upchnąć w takie ciuchy normalnej kobiecie. Ale przecież modelka nie jest normalną kobietą, tylko „wysokim i chudym wybrykiem natury”. Dziennikarka zaznacza, że większość modelek foto-grafowanych w „Vogue’u” ma rozmiar 8 (nasze 36). Przeciętna Brytyjka nosi 14 (nasze 42). – Czy w Polsce jest podobnie? – pytam Annę Jurgaś, szefową działu mody i urody w dwutygodniku „Viva!”. – Dziewczyny, które chodzą na wybiegach, są naprawdę dramatycznie wychudzone. Muszą takie być, bo ciuchy najlepiej prezentują się na rozmiarach 34–36. Natomiast podczas sesji zdjęciowych mogą pracować dziewczyny nieco pełniejsze – muszą wyglądać zdrowo i mieć blask w oku – mówi Anna Jurgaś.

 

Muszę zrzucić 4 kg!
Bookerzy z polskich agencji modelek mówią, że sytuacja u nas ostatnio niewiele się zmieniła. „Klienci nie zgłaszają pretensji co do wymiarów dziewczyn” – słyszę najczęściej. Podpytywałam modelki podczas jednej z sesji dla URODY, czy teraz w agencji sprawa wymiarów jest traktowana bardziej liberalnie. – Coś ty?! – usłyszałam. – Nic się nie zmieniło. Przed wyjazdem do Mediolanu muszę jeszcze zrzucić co najmniej 4 kg. Jeśli nie schudnę, to nie pojadę – usłyszałam. Bookerzy niechętnie oficjalnie rozmawiają z dziennikarzami na temat śmierci brazylijskich modelek. Jedynie w Mango Models udaje mi się umówić na rozmowę. Pytam Monikę Sowińską, dyrektor Mango Models i Elite Polska: – Czy dziś w agencji oblicza się BMI modelek? – Już tyle lat pracujemy w branży, że jeden rzut oka jest dla nas wystarczający, by wiedzieć, że dziewczyna ma kłopoty z anoreksją. Nie potrzebujemy miarki, by określić, ile modelka ma centymetrów w biodrach – mówi Monika Sowińska.- – A ile powinna mieć? – pytam. – Jeśli chce pracować za granicą na wybiegu, to nadal obowiązuje 88–90 cm w biodrach.

Dyskryminacja chudzielców?
Wspólnie z Moniką Sowińską zastanawiamy się, czy jest szansa, że do Londynu czy Paryża zaczną w końcu wyjeżdżać dziewczyny, które mają bardziej obfite kształty? – Nie sadzę – odpowia-da szczerze Monika Sowińska. – Nie wy-daje mi się, żeby projektanci nagle zaczęli szyć stroje na 92 cm w biodrach. Z tą opinią zgadza się Anna Jurgaś: – Myślę, że przez jakiś czas branża modowa będzie musiała „poudawać”, że przejmuje się sprawą. Pewnie niedługo wszystko przycichnie. Jednak zwolennicy chudych modelek nie czekają – w prasie słychać ostre riposty ze świata mody. Szef amerykańskiego stowarzyszenia projektantów Stan Herman twierdzi, że zakaz pozowania dla zbyt szczupłych modelek to dyskryminacja. – W moim kraju za dyskryminację zarówno grubasów, jak również chudzielców można zostać oskarżonym. Chudości zajadle broni Karl Lagerfeld. Publicznie stwierdził, że hiszpański zakaz to ograniczenie artystycznej swobody. Niegdyś głośny był jego konflikt z koncernem H&M, dla którego zaprojektował autorską linię, odmawiając dostosowania swoich projektów dla rozmiaru 44, bo rzeczy na osobach o takiej figurze źle leżą i nie mają nic wspólnego z jego wizją. Natomiast Mariusz Brzozowski, polski projektant ubrań Paprocki & Brzozowski, nie widzi przeszkód, by w jego kreacjach na wybiegu pojawiły się modelki w rozmiarze 40. Idę za ciosem: pytam o rozmiar 42. Wojtek śmieje się i mówi: – No, chyba że bardzo małe 42.

Odchudzić chudzielca
Czy modelki muszą się odchudzać, by nie stracić pracy? Alicja Kalińska, dietetyk i szefowa centrów detetycznych SetPoint,- twierdzi, że większość modelek na wybiegu ma BMI ok. 17. Firma SetPoint działa na rynku sześć lat, ale do tej pory zgłosiła się tylko jed-na modelka. Alicja Kalińska marzy o tym, by na szerszą skalę rozpoczęła się współpraca agencji modelek z dietetykami. Ona sama jest prekursorem pomysłu, który realizuje razem z Elite Model Look. – Dziewczyny odchudzają się swoimi sposobami. Najprostszy i najczęściej stosowany to głodówka – mówi.
– Dlatego teraz prowadzę warsztaty, uczę modelki, jak jeść, by nie tyć. To jest wielka sztuka odchudzić chudzielca bez szkody dla jego zdrowia.

Na własne ryzyko
To nie jest pierwszy anty-anorektyczny alarm, jaki został podniesiony w prasie. Czy ten odniesie skutek? Coraz więcej dziewczyn czuje się sfrustrowanych, nie mogąc znaleźć w sklepach modnych ciuchów w rozmiarach większych niż 40. Może dlatego w Hiszpanii w ciągu najbliższych pięciu lat z witryn sklepowych sieci Zara i Mango mają zniknąć najbardziej rachityczne manekiny. Zastąpią je modele o większych rozmiarach. Przeciwko dyktatowi małych rozmiarów zbuntowały się też Argentynki. Jeśli sklep wystawia tam tylko małe rozmiary, naraża się na 2,5 tys. euro grzywny. Coraz więcej osób twierdzi: argumenty, że ciuch łatwiej sprzedać na ludzkim wieszaku, są po prostu cyniczne. Warto pamiętać, że anoreksja w 15 proc. przypadków kończy się śmiercią. Nic dziwnego, że 40 lekarzy z londyńskiego szpitala King’s College wystosowało list otwarty do organizatorów London Fashion Week, aby „dla dobra naszych dzieci zaprzestać promowania niedożywionych piękności”. Może zatem najwyższy czas, aby wpuścić na wybieg zdrowiej i normalniej wyglądające dziewczyny.

Iwona Zgliczyńska/ Uroda

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin