Due South - 1x06 - Chinatown.txt

(24 KB) Pobierz
00:00:10:Chcesz klajstrowatego chop suey, id� na peryferie.|Tu s� prawdziwe dania.
00:00:14:Rybie �by, zupa z ptasich gniazd, p�etwy rekina|tak �wie�e, �e ruszaj� si� w misce.
00:00:18:Ale zachowuj si� jak sta�y go��,|bo wcisn� ci wczorajsze.
00:00:22:- B�d� na�ladowa� ciebie.|- Tylko nie trzymaj menu do g�ry nogami.
00:00:27:O rany.
00:00:31:Widzisz ten napis?|To dotyczy ciebie.
00:00:34:Nie, nie mo�na tak. To przepisy sanitarne.|I s� powody.
00:00:39:- Ta, �mierdzisz.|- Ray, prosz�.
00:00:41:- On ju� si� czuje odtr�cony.|- Tak si� powinien czu�, to zwierz�.
00:00:47:Zrobi�e� swoje.|Jeste� zadowolony?
00:00:49:Niezwykle.
00:00:53:- Dzi�kuj�.|- Prosz� bardzo.
00:01:05:Jak mo�e nie by� zupy z ptasich gniazd?|S� na ka�dym drzewie.
00:01:09:Zupa Wan-tang jest �wietna.
00:01:11:Odpoczn� tato.
00:01:14:To dwie porcje kaczki po mandary�sku.
00:01:16:- Niestety, nie ma kaczki.|- A pies w sosie chilli.
00:01:20:- Ray, czy mog�?|- Prosz�, ale to po chi�sku.
00:01:23:Tak, widz�.
00:01:25:Nie zamawiaj nic z podrobami.
00:01:31:Numer 1.|Numer 4.
00:01:34:Dwa p�miski.
00:01:36:Ry� na parze.
00:01:39:Do tego czarny sos fasolowy.
00:01:43:Smakowity dob�r.|Ju� szykuj�.
00:01:46:B�d� zobowi�zany.
00:01:48:Jak to zrobi�e�?
00:01:50:Po prostu zam�wi�em specjalno�� lokalu.
00:02:05:Musz� wyj�� mamo.|Nie na d�ugo.
00:02:08:- Po co?|- Tato, musz� wyj��.
00:02:11:Nie wychod�, zapytaj najpierw ojca.
00:02:14:Nie martw si�, niech idzie.
00:02:20:Id� z nim.
00:02:33:Mama za bardzo si� przejmuje.
00:02:36:Ma pow�d.
00:02:39:Wiem, wiem.
00:02:43:Moi dziadkowie pomagali za�o�y� angielsk�|bibliotek� w Chinach przed rewolucj�.
00:02:48:Nauczyli mnie dialektu kanto�skiego i mandary�skiego.
00:02:51:Ale zapomnia�em prawie wszystko co wiedzia�em o Fu-choi.
00:02:55:Ah, tak, straszne.
00:03:01:- S�dzisz, �e nic mu si� nie stanie?|- Komu?
00:03:03:- Diefenbakerowi.|- To dzikie zwierz�.
00:03:11:Nie wygl�da� dobrze.
00:03:19:Kto zostawi� takiego pi�knego pieska?
00:03:22:Chcesz ciasteczko?
00:03:25:Numer 4.
00:03:27:Sma�ony ry�.
00:03:29:Czarny sos z fasoli.
00:03:31:Mi�so z rusztu.
00:03:33:Sos sojowy.
00:03:54:Masz ogie�?
00:03:56:Jasne.
00:04:12:Przepraszam.
00:04:14:Nie szkodzi.
00:04:28:Jed�!
00:04:29:Puszczajcie!
00:04:41:- Szk�o.|- Szklank�?
00:04:44:Przepraszam.
00:04:47:Benny, nie przez okno.
00:04:49:W Kanadzie chyba nie maj� drzwi.
00:05:16:Ray! Porwanie!|Wezwij pomoc!
00:05:48:Jednostka 342 prosi o pomoc.
00:06:23:M�wcie po angielsku.
00:06:26:- Kto to by�?|- Nikt nic nie widzia�.
00:06:49:NA PO�UDNIE
00:06:52:T�UMACZENIE: CAPOMAN
00:08:14:Siedzieli�cie tam, a gdzie wydarzy�o si� przest�pstwo?
00:08:18:Jakie� 35 metr�w na po�udnie, po�udniowy-zach�d.
00:08:21:Widzia�e� to przez sal�, przez pagod�,|za rogiem, tak?
00:08:25:- Nie, s�ysza�em.|- S�ysza�e�?
00:08:29:Powiedz mi, jak w�a�ciwie s�ycha� porwanie?
00:08:33:W tym przypadku s�ycha� by�o rozbicie|nog� szyby, krzyk kobiety
00:08:39:i pisk opon, jakby samoch�d|rusza� na hamulcu.
00:08:43:Czy s�ysza�e� te� numer rejestracyjny?
00:08:45:Nie. Numer by� celowo zab�ocony.
00:08:48:Wiesz co tu mamy Jack?
00:08:50:Jeszcze jedn� jazd� z brudn� tablic�.
00:08:53:Cholera, to miasto schodzi na psy.
00:08:55:Znalaz�em to.
00:08:57:Kto� chcia� uciec przez okno.|Przekonacie si�, �e to ludzka krew.
00:09:03:Kto� si� poci�� podczas jazdy.
00:09:05:Ten przypadek wygl�da coraz gorzej.
00:09:10:W�a�ciciel m�wi, �e nie wychodzi� i nic nie widzia�|jak i reszta ludzi.
00:09:14:Nie ma �wiadk�w, nie ma ofiar, nie ma dowod�w.
00:09:18:Wiesz na co mi to wygl�da?
00:09:20:- Na UFO?|- Chyba tak.
00:09:23:Zostawiamy ci to Vecchio.
00:09:26:Tak szybko wracacie do p�czk�w ch�opcy?
00:09:30:- Dzi�ki za wasz� dobr� policyjn� robot�.|- To my dzi�kujemy.
00:09:35:Do�� upokorze� na jeden wiecz�r.|Czy musimy wyw�szy� jeszcze jaki� rozb�j?
00:09:40:Jeste�my tu potrzebni, porywacze|wcze�niej czy p�niej odezw� si�.
00:09:43:Do kogo?
00:09:45:Nie wiemy nawet kogo porwano.
00:09:47:Nie, ale za�o�� si�, �e pan Lee wie.
00:09:56:- Zauwa�y�e� restauracj� obok?|- Tak, by�a t�oczna, a bo co?
00:10:00:U pana Lee jest o po�ow� taniej,| a jego restauracja jest w sobotni wiecz�r pusta.
00:10:06:Gdyby by�a lepiej zaopatrzona|mia�aby lepsze powodzenie.
00:10:09:�aden restaurator nie dopu�ci�by dobrowolnie|do braku podstawowych sk�adnik�w.
00:10:13:- My�lisz, �e to wymuszone?|- Tak.
00:10:15:To firma rodzinna, nie ma forsy.|Kto by sobie zawraca� g�ow�?
00:10:18:Nie wiem.
00:10:20:Ale ktokolwiek to jest, w�a�nie zwi�kszy� stawk�.
00:10:23:Gdzie jest m�j syn?
00:10:24:Moi ludzie m�wi�, �e go porwano.
00:10:28:Jestem wstrz��ni�ty,|ale nie dziwi� si�.
00:10:33:Od jakiego� czasu m�wi si� o narkotykach,|nie sp�aconych d�ugach hazardowych.
00:10:40:To k�amstwa.
00:10:43:Oczywi�cie.|Zostaw nam rozwi�zanie sprawy.
00:10:46:Jak wiesz mo�emy znale�� twojego syna|i zwr�ci� ci go.
00:10:52:W rewan�u chcia�bym ci� prosi� o podobn� grzeczno��.
00:10:58:Zaprzesta� oczernia� mnie w �rodowisku.
00:11:02:I oka� nam szacunek akceptuj�c rozs�dn�|i wielkoduszn� ofert� jak� ci kiedy� z�o�yli�my.
00:11:12:Zr�b to, a ja odnajd� twojego syna.
00:11:21:Zg�d� si� na to czego chce.
00:11:23:- Nie mo�esz.|- Ma mojego syna.
00:11:26:Przyjdzie po naszych je�li ulegniesz.
00:11:28:M�wi�e� �eby�my trzymali si� razem|kiedy Tong pojawi�o si� tutaj.
00:11:32:Je�li ulegniesz, wszyscy padniemy.
00:11:38:Panie Lee, strasznie przepraszam, �e si� wtr�cam.
00:11:41:S�ucham?
00:11:42:Porwali pa�skiego syna, prawda?
00:11:46:Porozmawiamy p�niej przyjaciele.|Dobranoc.
00:11:51:Nie widzia�em dok�adnie napastnik�w,|ale jeden by� ubrany na bia�o jak kucharz.
00:11:55:Pa�ski syn jeszcze nie wr�ci�.
00:11:57:Dzi�kuj� za wasz� trosk�, ale kimkolwiek jest ten|ch�opiec nie mo�ecie dla niego nic zrobi�.
00:12:03:Nie wiecie co go spotka je�li wtr�ci si� policja.
00:12:08:Tong dyktuje tu prawa.
00:12:10:Chyba pan w to nie wierzy.
00:12:12:Je�li zgodzi si� pan na to czego chc�,|wezm� i mimo to oszukaj� pana.
00:12:16:Mo�liwe.
00:12:17:Ale ojciec ch�opca nie ma wyj�cia.|Musi uwierzy�, �e dotrzymaj� s�owa.
00:12:22:Jest takie m�dre chi�skie przys�owie.
00:12:25:Na pachn�c� przyn�t�, �apie si� ryba.
00:12:28:Nie mog� wam pom�c.|Prosz�, wyjd�cie.
00:12:36:'Na pachn�c� przyn�t�, �apie si� ryba'?
00:12:38:Czy ty kapujesz co m�wisz?
00:12:44:Pi�kna gadka prowadzi donik�d.|Oni s� wychowani w szacunku dla si�y.
00:12:49:To stereotyp.
00:12:51:Patrzcie go.
00:12:52:Pan Lee wys�ucha� i decyzja nale�y do niego.
00:12:54:I tyle go zobaczymy.
00:12:59:Dobrze panie Lee, prosz� si� nie spieszy�.
00:13:03:Przez lata Tong lekcewa�y�o okolic�,|zajmowa�o si� bogatszymi kupcami.
00:13:09:Potem przyjecha� Charlie Wong.
00:13:11:S�ysza�em, �e jest chciwy.
00:13:13:Chce zdoby� s�aw�.|Kaza�em mu si� wynosi� i zach�ca�em s�siad�w.
00:13:20:Dlatego porwa� Davida.
00:13:22:W�a�ciwie nie powiedzia� wprost, �e ma pa�skiego syna.
00:13:25:On nie jest g�upcem.
00:13:28:Dobrze, �e pan przyszed� do nas.|Znajdziemy syna.
00:13:34:Powiedz nam dok�adnie co Wong powiedzia� przez telefon.
00:13:39:Panowie, s�ysz�, �e pan Lee jest got�w z�o�y� zeznanie.
00:13:42:Dobrze s�yszysz Jack, tylko trzeba odetka� sobie uszy.
00:13:44:Sp�ywaj Vecchio, to jest nasza sprawa.|Wezwa�e� nas.
00:13:47:Ty won.|Ty zosta�.
00:13:50:Nie. Ty won.|Ty zosta�.
00:13:53:Dotknij tego znowu to ci� wyrzuc�.
00:13:56:Mo�e wszyscy wyjdziemy?
00:13:57:Dobry pomys�.
00:13:59:Agenci Fort i Dieter z FBI.|Przejmujemy spraw�.
00:14:06:Dopiero co kupi�em.
00:14:14:Po kolei.
00:14:16:Porwanie to przest�pstwo federalne.
00:14:18:Nie mog� nas wykopa� z naszej sprawy.
00:14:21:- Nie waszej, mojej.|- Jasne, Ray.
00:14:24:Mo�e m�g�bym pom�c.
00:14:27:- Kto to?|- Kr�lewski konny.
00:14:29:- Co on tu robi?|- Nie jestem ca�kowicie pewien.
00:14:32:Poruczniku, rozumiem pa�ski dylemat.
00:14:34:W Kanadzie doskonale znamy ba�agan.
00:14:38:Musimy godzi� 10 prowincji i 2 terytoria|przy 6 strefach czasowych i 2 j�zykach oficjalnych.
00:14:45:Angloj�zyczni nie rozumiej� francuskiego,|francuskoj�zyczni angielskiego.
00:14:48:A Inuici gwi�d�� na jednych i drugich.
00:14:53:633 szczepy Indian m�wi 180 dialektami|z 50 grup j�zykowych.
00:15:01:A na wschodnim wybrze�u s� rybacy z cudacznym akcentem.
00:15:06:- Zmierzajmy do jakiego� wniosku.|- Tak jest.
00:15:10:Kluczem do tego jest kompromis.
00:15:12:Proponuj� obmy�li� plan, w kt�rym wykorzysta�|jak najlepiej zdolno�ci wszystkich tu obecnych.
00:15:16:On nie ma poj�cia o policyjnej robocie.|Wyrzu� go st�d.
00:15:19:Ray, prosz�.
00:15:23:Dzi�kuj� za wys�uchanie.
00:15:31:To tak pomo�ecie mojemu synowi?
00:15:34:Zaj�o si� tym FBI, pomog� panu.
00:15:37:Nie znam tych ludzi.|Mog� im ufa�?
00:15:39:Chc� mie� pods�uch restauracji i ich domu|oraz dane o ka�dym, ��cznie z ofiar�.
00:15:45:I 2 najlepszych tajniak�w,|niech b�dzie McClusky i Ohara.
00:15:49:Pan jest ojcem ch�opca?
00:15:51:Do �rodka.
00:15:55:Zaufaj prawu.
00:16:06:Odbi�o ci?|Ch�opak jest sko�czony.
00:16:08:Ci z FBI nie zrobi� nic przez weekend.
00:16:11:Zaufa� prawu nie znaczy, �e nie mo�emy pom�c prawu.
00:16:15:Brawo Benny, to rozumiem.|Gdzie zaczynamy?
00:16:18:Tutaj.
00:16:23:- To jest szafa.|- Wiem, Ray.
00:16:33:Kiedy� by�a ta sprawa z ciemno�ci�.|To znaczy, nie przeszkadza mi.
00:16:38:Nie chodzi o to, �e si� boj� ciemno�ci.
00:16:47:Nie.|Trzech w szafie to ju� za wiele.
00:16:50:Mo�na prosi� o spok�j?|Chc� pos�ucha�.
00:16:54:Czego?
00:17:07:Nie jestem pewien, ale to brzmi jak...
00:17:11:- Co ci to przypomina?|- Moj� robot� wpadaj�c� do kibla.
00:17:15:Siedz� po ciemku z konnym glin�|i li�e mnie g�uchy wilk.
00:17:20:To by� wilk, prawda?
00:17:23:- Tak, Ray.|- Dzi�ki Bogu.
00:17:26:Co my tu robimy do diab�a?
00:17:29:Odtwarzam w pami�ci odg�osy porwania.
00:17:32:D�wi�ki niewidocznej, odje�d�aj�cej szybko limuzyny.
00:17:36:Je�li skojarz� te d�wi�ki...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin