Śpiewnik część VII - SZANTY.doc

(217 KB) Pobierz

Śpiewnik by Slonik Wrocław ©2000

10 w skali Beauforta

 

        a                          d

Kołysał nas zachodni wiatr,

       E7                                       a

Brzeg gdzieś za rufą został

      d                             a

I nagle ktoś jak papier zbladł.

      H7                                 E7

Sztorm idzie panie bosman.

 

        F     C                   F            C

A bosman tylko zapiął płaszcz

     F            E7                a

I zaklął: Ech do czorta!

            F      G           a     E7         a

Nie daję łajbie żadnych szans,

        F                  E7               a

Dziesięć w skali Beauforta.

 

Z zasłony ołowianych chmur

Ulewa spadła nagle,

Rzucało nami w górę, w dół

I fala zmyła żagle.

 

A bosman tylko zapiął płaszcz…

O pokład znów uderzył deszcz

I padał już do rana;

Diabelnie ciężki był to rejs,

Szczególnie dla bosmana.

 

A bosman tylko zapiął płaszcz

I zaklął: Ech do czorta!

Przedziwne czasem sny się ma,

Dziesięć w skali Beauforta.

 

Balena

 

Dziś każdy wielorybnik wypłynąć chce z Dundee.              C d

Na odległe stąd łowiska będą wszyscy gnać co sił.              G F G

Na północnym Atlantyku będzie wielki wyścig trwał,              C d

A najszybszy z nich, chłopcy wierzcie mi,              F C

To „Balena” mówię wam.              F G C

 

Płyniemy pełnym wiatrem, maszyna równo gra,

Cała reszta hen za rufą już nie ma żadnych szans.

Wspaniała jest „Balena”, wszyscy jej dorównać chcą.

Wiele razy tak przetarliśmy szlak

Od Dundee do St. Johns

 

Zaczęło się we wtorek, w środę piekło było już.

Z naszej wachty nie wróciło dwóch, potem zmyło jedną łódź.

Gruchnęło o nadburcie, szlag trafił wręgi trzy.

Trzeba było to załatać

I sztormować parę dni.

 

Płyniemy pełnym wiatrem…

 

Dumny Jackman zmieniał szmaty, potem więcej pary dał.

Na „Erin Boy’u” kapitan Gray z żywiołem walczył sam.

A dzielna „Terra Nova” długo z nami szła łeb w łeb;

Na łowiskach było pewne znów,

Że „Balena” pierwsza jest.

 

Płyniemy pełnym wiatrem…

 

Wreszcie sezon się zakończył, ładownie pełne są

A bukszpryt już wskazuje kurs, gdzie został ciepły dom.

Gdy staniemy już na lądzie, beczki rumu będą tam

I starego zdrowie będziem pić.

Znowu się udało nam!

 

Płyniemy pełnym wiatrem…

Ballada o syrenie okrętowej

Gdy nasz statek szedł na dno,              a e

Martwił się tym mało kto.              F G a

Co tam jeden statek mniej, jeden więcej.              F G C a

Zresztą miał opinię złą, przeznaczony był na złom.              F G C a

Już armator go skreślił w swojej księdze,              F G a

 

Gdy wiatr dmuchał, a deszcz siekł,

Tak jak sito kadłub ciekł,

Trzeszczał każdy dyl w nim, każdy gnat.

Krzywy komin sadzą wiał, wodę tak jak gąbka brał

Stara łajba, stare pudło, stary grat.

 

Pływaliśmy tyle lat,

Zwiedziliśmy cały świat

I trzeba było w końcu zejść z tego statku.

Najpierw Danny, potem Jim, a ja zszedłem razem z nim,

Dalej Billy no i szyper na ostatku.

 

Odpływała z nami łódź,

Szyper krzyknął wiosła rzuć,

Gwizdkiem mu ostatni salut dajmy.

Poszedł z wiatrem ostry dźwięk, a ze statku nagle jęk

Jęk syreny pełen smutku, pełen żalu.

 

Nikt nie został przecież tam,

On oddaje salut nam,

On nas żegna też jak zwyczaj każe.

Jeszcze komin w górze tkwi, jeszcze chwila i już znikł

I bez statku zostali marynarze.

 

Słowem się nie ozwał nikt,

Mechaniczny może trick,

Gdy dociekniesz i tak nic ci nie pomoże.

Jak poszliśmy wtedy pić, tak pijemy aż do dziś –

Dziwne rzeczy czasem dzieją się w morzu.

Blowing in the wind

 

How many roads must a man walk down              C F C a

Before you call him a man              C F G

How many seas must the white dove sail

Before she sleeps in the sand

Yes, how many times must the cannonballs fly

Before they're forever banned ?

 

The answer my friend is blowing in the wind              d G7 C a

The answer is blowing in the wind              d G7 C (a)

 

How many times must a man look up

Before he can see the sky

Yes, how many ears must one man have

Before he can hear people cry

Yes, how many deads will it take till he knows

That too many people have died

 

The answer my friend is blowing in the wind…

 

How many years can a mountain exist

Before it is washed to the sea

Yes, how many years must some people exist

Before they're allowed to be free

Yes, and how many times can a man turn his head

Pretending he just doesn't see

 

The answer my friend is blowing in the wind…

 

Brzeg Nowej Szkocji

 

Żegnaj Nowa Szkocjo, niech fale biją w brzeg,              G h

Tajemnicze twe góry wznoszą szczyty swe.              C e

Kiedy będę daleko, hen na oceanie złym,              G D

Czy was kiedyś jeszcze ujrzę, czy zostaną mi sny.              e D

 

Słońce już zachodzi, a ptaki skryły się,              G h

W liściach drzew odnalazły schronienie swe.              C e

Mam wrażenie, że przyroda już zamarła w cichym śnie,              G D

Lecz nie dla mnie wolne chwile, praca czeka mnie.              e D

 

Żegnaj Nowa Szkocjo…

 

Kiedy me najskrytsze marzenia ziszczą się,

Marzę by do przyjaciół swych przyłączyć się.

Wkrótce już opuszczę te rodzinne strony me,

A więc żegnaj ma dziewczyno i wyczekuj mnie.

 

Żegnaj Nowa Szkocjo…

 

Ktoś uderzył w bębny i z domu wyrwał mnie,

To kapitan nas woła, więc stawiłem się.

Żegnajcie dziewczyny, wypływamy w długi rejs,

Powrócimy do swych rodzin, znów spotkamy się.

 

Żegnaj Nowa Szkocjo…

 

Chłopcy z „Albatrosa”

 

Na manewry do Saint Marca              a

Przypłynęła marynarka,              a

Przypłynęła hen z dalekich, obcych mórz.              a A7

A że karczma była sławna              d

U starego ojca Pawła,              a

Więc tam spieszy pięciu chłopców z „Albatrosa”.              E E7 a

 

I ten pierwszy, co był chudy,              a

I ten drugi, co był rudy,              a

I ten trzeci, co bez przerwy wódkę chlał,              a A7

I ten czwarty – ten obdarty –              d

Co miał w górę nos zadarty,              a

I co z czartem o swą duszę w kości grał!              E E7 a

I ten piąty – ten najmłodszy –              a

Co w miłości był najsłodszy,              a

Co miał oczy jak diamenty czarne dwa!              a A7

Jak dziewczynie spojrzał w oczy,              d

To od razu zauroczył              a

I mógł wtedy robić wszystko to, co chciał!              E E7 a A7

Każda jasno-, ciemnowłosa              d

Śni o chłopcach z „Albatrosa”,              a

Z „Albatrosa”, bo ich statek tak się zwał.              E E7 a

 

A miał stary ojciec Paweł

Córkę wielce niełaskawą,

Piękną Lili, co nie chciała chłopców znać.

Aż pewnego dnia ujrzała,

Strach powiedzieć – pokochała

Wszystkich naraz pięciu chłopców z „Albatrosa”.

 

I pierwszego, co był chudy…

 

Odpłynęli chłopcy nagle,

Znikły w dali białe żagle,

Płacze Lili, morze gorzkie od jej łez.

A wtem z dala mkną sygnały,

Że „Albatros” wpadł na skały,

Zatonęło pięciu chłopców z „Albatrosa”.

 

I ten pierwszy, co był chudy…

 

Płacze Lili dniem i nocą,

Gwiazdy w niebie jej migocą,

Wielkim falom wciąż przybywa Lili łez.

Lecz… nie mija roczek cały,

Dziadzio Paweł niańczy małych

Pięciu malców – nowy manszaft „Albatrosa”.

 

A ten pierwszy – to jest chudy,

A ten drugi – to jest rudy,

A ten trzeci – jakby trochę wódki chciał,

A ten czwarty – ten obdarty –

Co ma w górę nos zadarty,

Już by z czartem o swą duszę w kości grał!

A ten piąty – ten najmłodszy –

Tak jak ojciec jest najsłodszy

I ma ślepia jak diamenty czarne dwa!

Jak dziewczynie spojrzy w oczy,

To od razu zauroczy

I mógł będzie robić wszystko, co by chciał!

Nie płacz Lili złotowłosa,

Rośnie manszaft „Albatrosa”,

Taki sam, jak tamten z dzikich skał!

 

Ciałko

 

Było to w maju, słońce skwierczało,              C

A z podkoszulkiem sklejone ciało              C C7

Czegoś mi chciało              F

Czegoś by chciało.              C

 

Więc ja mu naprzeciw, no, tak dla ugody,

Na łeb wylałem wiaderko wody,

A ono, mimo że "wychłodniało",

Znów czegoś chciało.

 

Może za dużo coś wczoraj zjadło,              E

Może uwiera je w boku sadło,              a

Może by chciało iść do lekarza.?              D7

Nie, nie! – powtarza. Nie, nie! – powtarza.              G

 

Poszedłem na dziób, z dala od ludzi

Pytam to cielsko: "No, czemu się nudzi???"

Może do wachty, w dół, do rekina,

Czy odpowiada mu barwa sina?

 

No – czemu mi robi wstyd przed kumplami,

Oni nie mają takich "trabli" z ciałami,

Może by chciało przejrzeć "Świerszczyka"

Sprawdzić czy jeszcze zegarek cyka?

 

Na nic sposobów wszystkich próbuję

Cielsku wyraźnie czegoś brakuje;

To się zaziębi, to się zapoci,

To zechce śledzi, to znów łakoci.

 

Więc myślę sobie, załatwię drania,

Nastawiam budzik pośrodku spania

I ciemną nocą to cielsko budzę

A ono takie jakby cudze.

 

Wierci się, kręci, coś kryje na dnie,

lecz ja każdym nerwem czuję dokładnie,

Że nie chce wyznać – mnie – byle komu,

Że bardzo chciałoby wrócić do domu.

 

Ludzie! Ja morze kocham! Ludzie!

Ja morze szanuję

Ja się naprawdę na morzu, no

Bardzo dobrze czuję,

Lecz wożę z sobą tę kupę złomu,

Co nic tylko marzy, żeby wrócić do domu.

 

Pytam ja ciebie, mój profesorze

Kto w takiej wojnie wygrać może?

Gdy cielsko do powrotu zmusza,

A znów na morze ciągnie dusza

 

Wygra entropia, hancer wszechświata,

Wojnę co trwa już gwiezdne lata,

A tobie czterdzieści lat przeleciało

Ty i to ciało…...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin