Janusz Cyran Sie� i m�ot Gliwice (niemiecka nazwa Gleiwitz), 20 listopada 2019 M�odszy inspektor Urz�du Kontroli Oprogramowania, Rajmund Zielesny, le�a� ci�gle w ��ku i s�ucha� zam�wionej na �sm� rano muzyki Bacha. Za hermetycznym oknem hotelowego pokoju pada� brudny �nieg i blade �wiat�o wpadaj�ce do �rodka wprawia�o go w lekko melancholijny, przyjemny nastr�j. Nie lubi� zaczyna� dnia od gor�czkowego miotania si� mi�dzy �azienk� i kuchni� i czerpa� teraz przyjemno�� z ulotnej chwili beztroski. Wreszcie wsta�, umy� si� (woda by�a ca�kiem czysta, wcale nie cuchn�a) i zjad� �niadanie w hotelowej restauracji. Od�wie�ony mocn� kaw� wr�ci� do swojego pokoju i zamkn�� drzwi na klucz, po czym usiad� przy konsoli, na�o�y� plastykowy he�m percepcyjny w kolorze ko�ci s�oniowej i wsun�� r�ce i bose stopy w r�kawy manipulator�w. Zobaczy� przed sob� p�k� z korespondencj�. Po lewej stronie le�a�a paczka zawini�ta w czerwony papier pakowy z napisem "Centrala". Zielesny rozwin�� j� i znalaz� si� w gabinecie swojego szefa, Gabriela Ficka. - Dzie� dobry - powiedzia� szef zaczesuj�c palcami do ty�u swoje rzadkie w�osy. - Mam nadziej�, �e praca na �l�sku przebiega pomy�lnie. - Zebra�em ju� troch� materia�u, mam zamiar dzisiaj rozpocz�� przegl�d tych �mieci. - Dobrze, mo�esz to poci�gn��. Ale mam dla ciebie co� ekstra. Pracujemy nad tym ju� od kilku dni, ca�a sekcja nielegalnych gier. Wydaje mi si�, �e to co� szczeg�lnie interesuj�cego. - Czy ma to zwi�zek z moj� obecn� lokalizacj�? - Nie, to sprawa o zasi�gu znacznie wi�kszym. Mamy sygna�y z Niemiec i W�och, tam te� si� pojawi�o. I w Grecji, to ostatnia informacja - Fick spojrza� na blat stolika, na kt�rym zaszele�ci�y papiery. - Gra o najwyra�niej ujemnej ca�ce wyp�at po wszystkich trajektoriach. Bardzo niebezpieczna, stworzy� j� kto� bardzo sprytny. Je�li znajdziesz troch� czasu, spojrzyj na to. No tak, pomy�la� Zielesny, a ju� my�la�em, �e ten m�j wyjazd to b�dzie pla�a. - OK. Zobaczymy. - Do��czy�em do paczki z gr� troch� informacji, kt�re zdo�ali�my ju� ustali�. Zapoznaj si� z nimi. - Jasne, szefie. - Dobra, musz� ju� ko�czy�. Spr�buj co� z tego wydusi�, wiesz, to mo�e by� cholerna afera. I nie przebywaj za du�o na otwartym powietrzu. Obraz szefa znikn��. Zielesny wys�a� zwrotny plik z zapisem rozmowy. Obejrza� jeszcze raz p�k�. Obok paczki z napisem "Centrala" le�a�a teraz druga, znacznie wi�ksza. Pulsowa�a fioletowym �wiat�em i nie by�a oznaczona. Zielesny popatrzy� na ni� z niech�ci�. Nie lubi� nag�ych, dodatkowych zada�, kt�re odrywa�y go od tego, co w�a�nie robi�. Przeni�s� wzrok na ni�sz� p�k�. Le�a�o tam kilka ma�ych paczek owini�tych w zielony papier. By�y w nich nielegalne gry, kt�re zebra� w lokalnej sieci w ci�gu kilku ostatnich dni. Rozwin�� paczk� oznaczon� napisem "Ekogra". Znalaz� si� w pokoju z du�ym prostok�tnym sto�em po�rodku. Przy stole siedzia�o kilku m�czyzn. On sam nazywa� si� teraz Stanis�aw Krasny i by� reprezentantem rz�dowego Biura Koordynacji przy Urz�dzie Studi�w Strategicznych. By� te�, o czym obecni nie wiedzieli (tak� mia� przynajmniej nadziej�), agentem Stowarzyszenia Odpowiedzialnych. Zielesny odczu� uk�ucie niepokoju, bo w rzeczywisto�ci by� jednym z kilku reprezentant�w Zielonej Ciszy na Europ� �rodkowo-Wschodni�. G�os mia� w tej chwili genera� Wilga. - Nie powinni�my mie� co do tego �adnych z�udze�. Ju� od kilku lat s�u�by specjalne Niemc�w penetruj� intensywnie teren �l�ska. Nasz wywiad uwa�a za pewne, �e pr�dzej czy p�niej Niemcy b�d� usi�owali przej�� kontrol� nad �l�skiem wykorzystuj�c swoj� przewag� ekonomiczn�, a w razie potrzeby tak�e militarn�. Tak wi�c uwa�am, �e sytuacj� ekonomiczn� i ekologiczn� tego regionu nale�y rozpatrywa� w tym kontek�cie. Katastrofa ekologiczna ma r�norodne implikacje. Na przyk�ad od d�u�szego ju� czasu wi�cej ni� sze��dziesi�t procent poborowych z G�rnego �l�ska nie nadaje si� do s�u�by z powodu znacznego obni�enia sprawno�ci umys�owej i fizycznej. - W innych regionach kraju wyst�puj� podobne problemy - powiedzia�a pani minister ochrony zasob�w. - Nie w takim nat�eniu i nie obejmuj� tak du�ych skupisk ludzkich - genera� by� poirytowany tym, �e mu przerwano. - Nie sta� nas nawet na zahamowanie pogarszania si� sytuacji. Wobec tego uwa�am, �e nale�y zauwa�y� tak�e i pozytywne strony tego problemu - i wykorzysta� je. Po pierwsze, trzeba podj�� badania nad wp�ywem d�ugotrwa�ego przebywania w �rodowisku toksycznym na psychik�, trzeba pozna� zmiany biologiczne, jakie zachodz� w organizmie, i skutki tych zmian zar�wno w aspekcie indywidualnym, jak i spo�ecznym. Zebrane dane mog� okaza� si� niezwykle cenne w okresie powojennym, je�li wojna b�dzie odbywa� si� z u�yciem chemicznych �rodk�w bojowych. Po drugie, znaczne ska�enie tego terytorium mo�e okaza� si� skutecznym czynnikiem odstraszaj�cym. B�d� mie� mniejszy apetyt na k�sek, kt�ry mo�e ich przyprawi� o b� �o��dka. Krasny poczu�, �e blednie. - Czy to znaczy - powiedzia� - �e ma tu by� poligon do�wiadczalny wojny chemicznej? Genera� spojrza� na niego z nieprzyjemnym u�miechem. - M�wi� o sytuacji takiej, jaka jest. Nie mo�emy obra�a� si� na rzeczywisto��, musimy pr�bowa� wp�ywa� na ni� w spos�b dla nas mo�liwie najlepszy. Jeste�my biednym i ma�ym krajem, musimy wykorzysta� ka�dy nasz atut. - A co z lud�mi? Genera� wzruszy� ramionami. - S� pewnie w swojej masie bardziej zadowoleni z �ycia ni� reszta. Naprawd� niewielu z nich zastanawia si� jeszcze nad takimi rzeczami. Wi�kszo�� z tych, kt�rzy byli do tego zdolni, ju� dawno wyjecha�a. - Wi�c mo�e powinni�my rozlu�ni� kontrol� polityczn� nad obszarem, kt�rego parametr�w �rodowiskowych nie potrafimy ju� kontrolowa�? Zebrani spojrzeli z wrogo�ci� na Krasnego. - Czy pojmuje pan, co pan m�wi? - genera� patrzy� na niego ze zmru�onymi oczyma. - Takie s�owa nie powinny pada� z ust prawdziwego patrioty. Krasny poczu�, �e blednie jeszcze silniej. Melle zdenerwowa� si�, kiedy us�ysza� dobiegaj�cy spoza s�uchawek dziewcz�cy g�os. - B�dzie pan musia� na chwil� przerwa�. Zakl�� i przez chwil� manipulowa� jeszcze wst�gami wielobarwnych wykres�w, po czym zdj�� he�m i odwr�ci� si�. W drzwiach sta�a u�miechni�ta dziewczyna w granatowym ubraniu roboczym. - O co chodzi? - warkn�� Melle. - Przysz�am naprawi� awari�. Musz� wymieni� jeden z modu��w. - Nie zauwa�y�em �adnej awarii. - Dostali�my sygna� z kontrolki. Modu� trzy trzy cztery jest uszkodzony - dziewczyna nie przestawa�a si� u�miecha�. Melle zakl�� jeszcze raz i �ci�gn�� he�m i r�kawiczki. - Prosz�, mo�e pani zaczyna�. Dziewczyna podesz�a do �ciany i po�o�y�a na pod�odze czarn� sk�rzan� torb�. Jej ruchy wyda�y si� Mellemu niezwykle lekkie. Odkr�ci�a jedn� z p�ytek pokrywaj�cych �cian� i wetkn�a w otwory kontrolne ko�c�wk� miernika. Melle nie przestawa� na ni� patrze�. Rodzi�o si� w nim co� dziwnego, czego nigdy dot�d nie do�wiadczy�. O Bo�e, pomy�la�, przecie� ona zaraz sobie p�jdzie! - W�a�nie, to ten modu�! - dziewczyna wysun�a ze �ciany ma�� szufladk�. Wyj�a z niej czerwon� kostk�, wrzuci�a do torby, z kt�rej wyci�gn�a inn� i w�o�y�a na miejsce starej. - No i gotowe, mo�e pan dalej pracowa� - dziewczyna u�miechn�a si� do niego. Patrzy� z przera�eniem, jak dziewczyna zawiesza torb� na rami� i rusza w kierunku drzwi. - Przepraszam, �e panu przeszkodzi�am. - Och, to nic... - wykrztusi� Melle. Mia�a zielone oczy. - Do widzenia - powiedzia�a dziewczyna i u�miechn�a si� po raz ostatni. - Do widzenia. Och, jak ona wygl�da, pomy�la� Melle rozdziawiaj�c usta. Siedzia� tak przez chwil� po jej wyj�ciu, a potem na�o�y� z powrotem he�m i r�kawice. "Kim jest ta dziewczyna? Jak si� nazywa, gdzie mieszka?" - zapyta� Sie�. "Nie wiem, o kim m�wisz" - odpowiedzia�a Sie�. "Sprecyzuj pytanie". "Przed chwil� by�a tu dziewczyna, z wydzia�u napraw. Musisz wiedzie�, o kogo chodzi. Wymieni�a jeden z modu��w". "Wiem. Zadaj pytanie". "Jak ona si� nazywa?" "Nie wolno mi odpowiada� na takie pytania. Dane personalne s� zastrze�one. Przykro mi". To przecie� oczywiste, chyba zwariowa�em, pomy�la� Melle. "Chyba zwariowa�em, zakocha�em si� w tej dziewczynie, b�agam ci�, pom� mi j� odnale��, przecie� mog� jej ju� nigdy nie zobaczy�, w wydziale napraw pracuje tysi�ce os�b!" "Mo�esz spr�bowa� przes�a� jej list. Nie jest to zabronione. Przeka�� go, a je�li b�dzie chcia�a, to prze�le odpowied�". Napisa� kilkana�cie wersji listu, w ko�cu wys�a� list nast�puj�cej tre�ci: Droga nieznajoma! Spotkali�my si� dzisiaj i nie mog� przesta� my�le� o Pani. Wymienia�a Pani modu� w moim systemie. B�agam, niech mi Pani prze�le jak�� informacj� o sobie. Musz� si� z Pani� spotka�! Potem pr�bowa� wygenerowa� tr�jwymiarowy model nieznajomej, ale wyniki by�y �a�osne. Nie m�g� sobie nawet przypomnie�, jakie mia�a w�osy. By� jednak pewien, �e by�y niezmiernie pi�kne. Co par� minut pyta� Sie�, czy przekaza�a ju� jego list nieznajomej, ale ta ci�gle przeczy�a i przypomina�a mu monotonnie o jego obowi�zkach. Kiedy po dni�wce zdejmowa� he�m, zobaczy� siedz�cego na brzegu szafy bo�ka mi�o�ci. Mia� posta� pyzatego amorka. Amorek mrugn�� do niego, u�miechn�� si� troch� szyderczo i powiedzia�: - Strza� w dziesi�tk�, co? Melle nie odpowiedzia�. Wybieg� w po�piechu z pokoju. Przysz�o mu do g�owy, �e mo�e przecie� przypadkiem spotka� dziewczyn� gdzie� na mie�cie. Zielesny ko�czy� pisa� raport na temat przejrzanej w�a�nie gry. Oczywi�cie by�a nielegalna, inaczej nie zawraca�by ni� sobie g�owy - nie by�a zarejestrowana i nie zawiera�a �adnych danych o autorach. W�a�nie te dwie cechy kwalifikowa�y j� jako gr� nielegaln�, co powinno poci�gn�� za sob� dochodzenie. Jednak�e w Sieci pojawia�o si� takie mn�stwo nierejestrowanych gier, �e wszcz�cie dochodzenia w wi�kszo�ci przypadk�w nie by�o fizycznie mo�liw...
ZuzkaPOGRZEBACZ