Michael Newton - Przeznaczene dusz (tom 1).doc

(1414 KB) Pobierz
dr Michael Newton - Wędrówka dusz

 

 

Dr Michael Newton

 

 

PPRZEZNACZENIE DUSZ



Nowe badania nad życiem pomiędzy wcieleniami

 

 

 

Tom I

 

 

 

Przełożyła Barbara Górecka

Skanowała : Hurka

 

 

 

 

 

Kim jesteśmy? Dlaczego się tu znaleźliśmy? Dokąd zmierzamy? Starałem się odpowiedzieć na te odwieczne pytania w mojej pierwszej książce „Wędrówka dusz", opublikowanej w 1994 r. przez wydawnictwo Llewellyn. Wielu jej czytelników mówiło mi, że książka ta pobudziła duchowo ich wewnętrzną jaźń oraz że nigdy wcześniej nie zetknęli się z tak szczegółowym opisem bytowania w świecie dusz. Zapewniali mnie również, że zawarte w niej informacje potwierdziły ich własne głęboko zakorzenione przeświadczenia dotyczące egzystencji dusz po fizycznej śmierci i celu ich powrotu na Ziemię.

Kiedy książka została wydana, a następnie przetłumaczona na inne języki, z całego świata zaczęły napływać do mnie pytania od czytelników o to, czy planuję napisanie jej kontynuacji. Przez długi czas opierałem się tym sugestiom. Poświęciłem wiele lat ciężkiej pracy na przeprowadzenie pionierskich badań, zebranie i uporządkowanie uzyskanego materiału i wreszcie ujęcie go w formę wyczerpującego studium dotyczącego naszego nieśmiertelnego bytowania, toteż miałem poczucie, że zrobiłem wystarczająco wiele.

We wstępie do „Wędrówki dusz" przedstawiłem siebie jako hipnoterapeutę o tradycyjnym nastawieniu i zwierzyłem się ze swego początkowego sceptycyzmu co do możliwości zastosowania hipnozy dla osiągnięcia regresji metafizycznej. Po raz pierwszy wprowadziłem pacjenta w stan hipnozy w roku 1947, kiedy miałem zaledwie 15 lat, tak więc mogłem się zdecydowanie uważać za przedstawiciela starej szkoły, nie zaś ruchu New Age. Toteż kiedy pewnego razu podczas seansu hipnotycznego z jednym z pacjentów nieświadomie uchyliłem wrota do świata dusz, byłem ogromnie zaskoczony. Odniosłem wrażenie, że większość osób cofniętych przy pomocy hipnozy do swego poprzedniego życia traktuje egzystencję między kolejnymi wcieleniami wyłącznie jako rodzaj bliżej nieokreślonego okresu przejściowego, pomostu prowadzącego od jednego życia do następnego. Wkrótce oczywiste stało się dla mnie, że muszę samodzielnie wypracować metodę pozwalającą odkryć i odblokować wspomnienia moich pacjentów dotyczące ich pobytu w tym tajemniczym miejscu. Po wielu latach badań prowadzonych bez rozgłosu udało mi się w końcu zbudować wiarygodny model struktury świata dusz; zarazem uświadomiłem sobie korzyści terapeutyczne, jakie mogą odnieść pacjenci uczestnicząc w tym poznawczym procesie. Stwierdziłem też, że nie ma znaczenia, czy dana osoba jest głęboko religijna, nastawiona ateistycznie, czy też wyznaje dowolne poglądy filozoficzne zawierające się między tymi skrajnościami - świadectwa wszystkich osób znajdujących się w odpowiednim nadświadomym stanie hipnozy całkowicie się ze sobą pokrywały. Właśnie dlatego zostałem - jak to ostatnio określiłem - spirytualnym regresjonistą, to znaczy hipnoterapeutą specjalizującym się w problematyce życia po śmierci.

Napisałem „Wędrówkę dusz" po to, by publicznie przedstawić - w spójnej, uporządkowanej formie następstwa wydarzeń - podstawowe informacje na temat tego, czym jest umieranie i przekraczanie progu śmierci, kogo za nim spotykamy, dokąd się następnie udajemy i co czynimy jako dusze w świecie dusz, zanim wybierzemy nasze następne ciało przed kolejną inkarnacją. Książka została zatem pomyślana jako rodzaj dziennika podróży przez czas, wykorzystującego relacje pacjentów o ich wcześniejszych doświadczeniach z okresu bytowania między kolejnymi wcieleniami. A zatem „Wędrówka dusz" nie była jeszcze jedną książką o poprzednich żywotach i reinkarnacji, lecz raczej wyznaczała nowy obszar metafizycznych badań, w istocie nie eksploatowany dotychczas przy użyciu hipnozy.

Kiedy w latach 80. pracowałem nad stworzeniem adekwatnego obrazu świata pomiędzy wcieleniami, zrezygnowałem w mojej praktyce medycznej ze wszystkich innych rodzajów hipnoterapii. Ogarnęło mnie bez reszty pragnienie odkrycia sekretów świata dusz. Zgromadzenie bogatego zbioru relacji mych pacjentów upewniło mnie o wartości i wiarygodności moich wcześniejszych odkryć. Podczas tych lat specjalistycznych badań nad światem dusz pracowałem praktycznie w odosobnieniu, ograniczając się do kontaktów jedynie z tymi pacjentami, którzy byli wtajemniczeni w cel moich wysiłków, i tylko w zakresie odnoszącym się do nich i ich przyjaciół. Trzymałem się nawet z dala od księgarń specjalizujących się w problematyce metafizycznej, ponieważ pragnąłem uwolnić się od wszelkich zewnętrznych wpływów. Dzisiaj nadal uważam, że moja dobrowolna izolacja i powstrzymywanie się od publicznych wystąpień były słusznym wyborem.

Kiedy porzuciłem praktykę, wyjechałem z Los Angeles, osiadłem w górach Sierra Nevada i napisałem „Wędrówkę dusz", miałem nadzieję, że spędzę resztę życia spokojnie, z dala od wszelkiego rozgłosu. Okazało się, że byłem w całkowitym błędzie. Większość materiału zawartego w tej książce nigdy wcześniej nie była przedstawiona publicznie, toteż wkrótce za pośrednictwem mojego wydawcy zacząłem otrzymywać ogromne ilości listów od czytelników. Mam wobec Llewellyna dług wdzięczności za jego dalekowzroczność i odwagę opublikowania rezultatów moich badań. Wkrótce po ukazaniu się książki odbyłem serię odczytów oraz udzieliłem wywiadów dla radia i telewizji.

Ludzie chcieli poznać więcej szczegółów o świecie dusz i wciąż pytali mnie, czy dysponuję jakimiś dalszymi wynikami badań. Byłem zmuszony odpowiadać twierdząco. Istotnie, posiadałem obszerny zbiór rozmaitych nie ogłoszonych drukiem informacji, które, jak sądziłem, podane przez nieznanego autora, będą zbyt trudne do zaakceptowania dla odbiorców. Pomimo, iż czytelnicy uznali „Wędrówkę dusz" za książkę bardzo inspirującą, wzdragałem się przed napisaniem dalszego ciągu. Zdecydowałem się na rozwiązanie kompromisowe. Piąte wydanie „Wędrówki dusz" zostało zaopatrzone w indeks, nową okładkę, a także uzupełnione na prośbę czytelników o kilka nowych rozdziałów, wyjaśniających szerzej pewne szczegółowe kwestie. Okazało się, że to nie wystarczy. Z każdym tygodniem gwałtownie rosła liczba otrzymywanych przeze mnie listów z zapytaniami o życie po śmierci.

Ludzie zaczęli obecnie szukać kontaktu ze mną, postanowiłem więc w ograniczonym zakresie wznowić praktykę. Zauważyłem, że odwiedza mnie teraz więcej dusz na wyższym poziomie rozwoju. Ponieważ pracuję na pół etatu i znacznie zredukowałem ilość przyjmowanych osób, pacjenci muszą długo oczekiwać na termin wizyty. W konsekwencji przyjmuję mniej młodych dusz przeżywających kryzysy psychologiczne, a więcej pacjentów zdolnych wykazać cierpliwość. Ci drudzy pragną odkryć głębsze znaczenie pewnych kwestii poprzez wniknięcie w swe duchowe wspomnienia, po to by właściwie ustalić swoje życiowe cele. Wielu z nich, sami będąc uzdrowicielami lub nauczycielami, nie waha się powierzyć mi dodatkowych informacji o swym życiu jako dusz między kolejnymi wcieleniami. Żywię nadzieję, że ja ze swej strony pomagam im w ich życiowej wędrówce.

Przez cały ten czas panowało powszechne przekonanie, że nie wyjawiłem wszystkich sekretów. Aż zacząłem zastanawiać się nad zabraniem się do drugiej książki. Wszystko, co wyżej opisałem, zaowocowało narodzinami „Przeznaczenia dusz". Uważam, że moja pierwsza książka była pielgrzymką przez świat dusz po wielkiej rzece wieczności. Wędrówka rozpoczęła się u jej źródeł, z chwilą fizycznej śmierci, a skończyła się w miejscu, gdzie powracamy w nowe ciało. W „Wędrówce dusz" podążyłem w górę rzeki, w kierunku Źródła, tak daleko, jak tylko mogłem. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Chociaż w pamięci każdej osoby tkwi wspomnienie odbycia takiej podróży niezliczoną ilość razy, wydaje się, że nikt, kto nadal inkarnuje, nie potrafi zaprowadzić mnie dalej.

„Przeznaczenie dusz" zamierza zabrać podróżnych na drugą wyprawę wzdłuż rzeki, z wypadami w bok w kierunku większych dopływów dla przeprowadzenia bardziej szczegółowych poszukiwań. Na szlaku tej naszej drugiej wspólnej podróży zamierzam odnaleźć więcej ukrytych aspektów, aby dać ludziom szerszy ogląd całości. Zaplanowałem tę książkę tak, iż rządzą nią raczej aktualne kategorie niż następstwo czasu i miejsca. A zatem objąłem w niej ramy czasowe zwykłego ruchu duszy między duchowymi stacjami, aby dogłębnie zanalizować te doświadczenia. Starałem się także zaprezentować czytelnikom spojrzenie na te same, co w poprzedniej książce, elementy duchowego życia z odmiennej perspektywy, w świetle innych przykładów. Zamiarem „Przeznaczenia dusz" jest poszerzenie naszego zrozumienia tego niewiarygodnego poczucia porządku i planu, istniejących dla dobra istot ludzkich.

Pragnę zarazem, aby ta druga wędrówka po cudach świata dusz była zajmująca i przyjemna również dla niedoświadczonych podróżników. Czytelnikom, którzy po raz pierwszy stykają się z moją pracą, rozdział wstępny dostarczy skondensowanego przeglądu tego, co odkryłem o bytowaniach między wcieleniami. Mam nadzieje, że to streszczenie pomoże wam lepiej zrozumieć dalsze rozdziały, a może także zachęci do przeczytania mojej pierwszej książki.

Tak więc, skoro zaczynamy tę naszą wspólną drugą podróż, pragnę podziękować tym wszystkim spośród was, którzy udzielili mi tyle wsparcia podczas ciężkiej pracy prowadzącej do otwarcia duchowych wrót umysłu. Wsparcie to, jak również wyrozumiałość wielu przewodników, zwłaszcza mojego własnego, dało mi siłę niezbędną do kontynuowania mych starań. Czuję się prawdziwie błogosławiony, iż wybrano mnie na jednego z posłańców w tym ważkim dziele.

 

 

 

 

 

ŚWIAT DUSZ

rozdział 1

 

W momencie śmierci dusza opuszcza ciało, w którym przebywała. Jeżeli jest starsza i ma doświadczenie z wielu poprzednich wcieleń, orientuje się natychmiast, że zyskała wolność i powraca do domu. Jednak większość dusz, z którymi miałem do czynienia, spotykała się z przewodnikami tuż poza ziemskim planem astralnym. Młoda dusza, czyli inaczej dziecko, które wcześnie zmarło, może być nieco zdezorientowana, dopóki nie pojawi się ktoś, kto się nią zajmie. Są dusze, które przez pewien czas pragną pozostać na miejscu swojej śmierci. Większość woli odejść natychmiast. W świecie dusz czas nie ma znaczenia. Istoty bezcielesne, które wolą pocieszyć rozpaczających bliskich lub też z jakichś innych powodów pragną pozostać jeszcze przez chwilę w pobliżu miejsca swojej śmierci, nie mają poczucia utraty czasu. Staje się to po prostu przeciwieństwem czasu linearnego.

Oddalając się od Ziemi, dusze postrzegają wokół siebie coraz jaśniejsze światło. Niektóre mogą na mgnienie oka ujrzeć szarawą ciemność i odczuć przemieszczanie się przez tunel lub przekraczanie bramy. Różnica między tymi dwoma zjawiskami zależy od tempa poruszania się duszy, co z kolei ma związek z jej doświadczeniem. Dusza może odnosić wrażenie, iż przewodnik ciągnie ją łagodnie lub mocno, zależnie od jej dojrzałości i zdolności do nagłej przemiany. Na wczesnych etapach odchodzenia wszystkie dusze napotykają wokół siebie jakby „obłoki waty", lecz wkrótce wszystko się przejaśnia i dusze mogą widzieć na wielkie odległości. W tym właśnie momencie przeciętna dusza dostrzega zbliżanie się przypominającej ducha formy energii. Postacią tą może być kochająca nas bratnia dusza (jedna bądź kilka), lecz częściej jest to nasz przewodnik. W sytuacji, kiedy spotyka nas małżonek lub przyjaciel, który odszedł przed nami, nasz przewodnik także znajduje się w pobliżu, by nadzorować proces przejścia. W ciągu wielu lat moich badań nigdy nie zetknąłem się z pacjentem, którego spotkałaby jakaś znacząca postać religijna w rodzaju Jezusa czy Buddy. Jednakże przypisani nam osobiści przewodnicy uosabiają esencję nauk wielkich nauczycieli religii na Ziemi.

Kiedy dusze „przeorientują się" z powrotem na miejsce, które nazywają domem, ich ziemskość ulega zmianie. Nie są już dłużej ludzkie w tym znaczeniu, w jakim myślimy o istotach ludzkich z ich szczególną emocjonalną i fizyczną naturą czy temperamentem. Na przykład nie rozpaczają nad swoją niedawną śmiercią fizyczną w taki sposób, jak pozostawieni przez nie bliscy. To nasze dusze czynią nas ludzkimi na Ziemi, lecz bez naszych ciał przestajemy zaliczać się do gatunku homo sapiens. Dusza posiada majestat wymykający się wszelkim opisom. Skłonny jestem uważać duszę za obdarzoną inteligencją energię w postaci światła. Tuż po śmierci dusze nagle ulegają przemianie, bowiem nie znajdują się już dłużej w klatce tymczasowego ciała wyposażonego w mózg i centralny układ nerwowy. Niektórym duszom przystosowanie się do nowej sytuacji zajmuje więcej czasu niż innym.

Energia duszy jest w stanie podzielić się na tożsame cząstki, analogicznie do hologramu. Mogą one prowadzić równoległe życia w różnych ciałach, choć zdarza się to znacznie rzadziej, niż się o tym pisze. Zdolność ta powoduje jednak, iż w świecie dusz zawsze pozostaje cząstka naszej energii światła. W ten sposób przy powrocie staje się możliwe ujrzenie własnej matki, chociaż mogła ona umrzeć trzydzieści ziemskich lat temu i ponownie inkarnować.

Okresy „przeorientowania" w towarzystwie naszych przewodników, które poprzedzają przyłączenie się do naszego skupiska dusz, są różne dla poszczególnych dusz, a także dla poszczególnych żywotów tej samej duszy. Jest to bardzo spokojny okres czasu, przeznaczony na doradzanie i rozmowy, umożliwiające pozbycie się nagromadzonych w czasie zakończonego właśnie życia frustracji. Przeorientowanie ma być rodzajem wstępnego, łagodnego przesłuchania przez troskliwych i rozumiejących nauczycieli-przewodników.

Spotkanie takie może być dłuższe lub krótsze, zależnie od tego, czego udało nam się bądź nie udało dokonać w wybranym przez nas wcześniej wcieleniu. Wspomina się także o pewnych kwestiach kar-micznych, chociaż będą one szczegółowo omawiane później, w naszym skupisku dusz. Powracającej energii niektórych dusz nie odsyła się natychmiast do ich grupy. Są to dusze, które zostały zanieczyszczone pobytem w ciele fizycznym i zaangażowały się w czynienie zła. Istnieje różnica między złymi uczynkami, którym nie towarzyszyła premedytacja i chęć skrzywdzenia innych, a złem intencjonalnym. Stopnie wyrządzonej innym krzywdy (od szelmostwa do wrogości) są starannie oceniane.

Dusze, które stykały się ze złem, zabiera się do specjalnych ośrodków, przez niektórych pacjentów zwanych „oddziałami intensywnej opieki". Jak mi opowiadano, w ośrodkach tych energia dusz zostaje przemodelowana, by ponownie stać się całością. W zależności od natury swych wykroczeń, dusza taka może być stosunkowo szybko wysłana z powrotem na Ziemię. Często się zdarza, że pełni ona wówczas rolę ofiary czyichś podłych uczynków. Gdy jednak naganne działania powtarzały się i były szczególnie okrutne, oznacza to istnienie wzorca złego zachowania. Dusze takie mogą spędzić dłuższy czas w odosobnieniu, wiodąc spokojny duchowy żywot, nawet przez ponad tysiąc ziemskich lat. W świecie dusz istnieje naczelna zasada, że za wszelkie krzywdy, intencjonalne lub nie, musi nastąpić zadośćuczynienie w przyszłym życiu. Nie jest to uważane za karę czy pokutę, lecz raczej za okazję do karmicznego rozwoju. Dla dusz nie ma piekła, chyba że na Ziemi.

Niektóre żywoty są tak ciężkie, że dusza powraca do domu bardzo zmęczona. Pomimo procesu odnawiania energii, zapoczątkowanego przez naszych przewodników łączących swoją energię z naszą przy przekraczaniu bramy, jej przepływ może być zakłócony. W takim przypadku bardziej pożądany jest odpoczynek i odosobnienie niż uroczystości. W istocie wiele dusz, które pragną odpoczynku, otrzymują go, zanim ponownie dołączą do swojej grupy. Nasza grupa dusz może być hałaśliwa lub bardzo spokojna, lecz wszyscy odnoszą się z wielkim szacunkiem do tego, co przeszliśmy podczas ostatniego wcielenia. Wszystkie grupy na swój sposób witają powracających przyjaciół, okazując im głęboką miłość i koleżeństwo.

Powrót do domu jest radosnym interludium, zwłaszcza gdy następuje po wcieleniu, w którym mogliśmy nie mieć zbyt wielu okazji do karmicznego kontaktu z zaufanymi bratnimi duszami. Większość pacjentów mówi mi, że są witani uściskami, śmiechem i żartami, co jest cechą charakterystyczną życia w świecie dusz. Prawdziwie wylewne grupy, które zaplanowały rozliczne uroczystości powitalne dla powracającej duszy, mogą nawet zawiesić wszelkie swoje inne działania. Jedna z moich pacjentek tak opisała swoją ceremonię powitania:

Po moim ostatnim wcieleniu moja grupa zorganizowała niesamowitą imprezą z muzyką winem, tańcami i śpiewem. Zaaranżowali wszystko tak, żeby przypominało klasyczny rzymski festiwal z marmurowymi salami, togami i egzotycznym umeblowaniem, znanym nam z wielu wcześniejszych, wspólnych wcieleń w czasach starożytnych. Melissa (najważniejsza bratnia dusza) czekała na mnie na schodach, wyglądając dokładnie tak, jak ją najlepiej zapamiętałam, i promieniała radością.

Grupy dusz liczą od trzech do dwudziestu pięciu członków, przeciętnie jest ich piętnastu. Czasem dusze z sąsiednich skupisk pragną spotkać się ze sobą. Dzieje się tak często w przypadku starszych dusz, które zaprzyjaźniły się z wieloma towarzyszami z innych grup, bowiem mają ze sobą do czynienia od setek ziemskich wcieleń. Około dziesięciu milionów telewidzów oglądało wyprodukowany w 1995 roku przez wytwórnię Paramount program pt. „Widzenie", którego częścią były prowadzone przeze mnie badania. Wystąpiła w nim m.in. jedna z moich pacjentek o imieniu Colleen, która opowiadała o naszych seansach. Opisała ona swój powrót do świata dusz, gdzie znalazła się nagle w samym środku balu kostiumowego z XVII wieku. Na balu tym pacjentka spotkała ponad sto osób, które przyszły ją powitać. Ulubiona przez nią epoka i miejsce zostały odtworzone z największą starannością, tak by Colleen mogła rozpocząć proces odnowy w wielkim stylu.

Powrót do domu może się odbyć w dwóch rodzajach scenerii. Kilka dusz może na krótko spotkać powracającą duszę przy bramie do świata dusz, a następnie odejść, pozostawiając ją w rękach przewodnika, który dalej będzie prowadził proces przeorientowania. Zazwyczaj komitet powitalny czeka, aż dusza powróci do swojej grupy. Grupa ta może oczekiwać sama w klasie, zebrać się na stopniach świątyni, siedzieć w ogrodzie, bądź też powracająca dusza może spotkać wiele grup we wspólnej sali wykładowej. Dusze, które w poszukiwaniu swojego skupiska mijają inne grupy, zauważają, iż istoty, z którymi zetknęły się w poprzednich wcieleniach, podnoszą wzrok i witają je uśmiechem lub przyjaznym gestem.

To, jak pacjent postrzega scenerię swojego skupiska dusz, zależy od stopnia rozwoju duszy, chociaż wspomnienia atmosfery klasy szkolnej są zawsze bardzo wyraźne. W świecie dusz umieszczenie na odpowiednim poziomie kształcenia zależy od stopnia rozwoju duszy. Fakt, iż jakaś dusza może inkarnować na Ziemi od czasów epoki kamienia łupanego, nie gwarantuje jeszcze wysokich osiągnięć. Podczas moich wykładów wielokrotnie przytaczałem przykład pacjenta, któremu przezwyciężenie zazdrości zajęło 4000 lat wcieleń. Obecnie nie jest on już osobą zazdrosną, uczynił natomiast jedynie niewielki postęp na drodze do zwalczenia w sobie nietolerancji. Niektórym uczniom-duszom opanowanie pewnych lekcji zajmuje dłużej niż innym, podobnie jak dzieje się to w zwykłej szkole. Z drugiej strony, wszystkie wysoce zaawansowane dusze są starymi duszami, zarówno pod względem wiedzy, jak i doświadczenia.

W „Wędrówce dusz" luźno zaklasyfikowałem dusze do kategorii początkujących, pośrednich i zaawansowanych oraz podałem przykłady każdej z nich, wyjaśniając przy tym, że między poszczególnymi kategoriami istnieją subtelne różnice stopnia rozwoju. Generalnie grupa składa się z istot na mniej więcej tym samym poziomie rozwoju, chociaż mają one swoje słabe i mocne strony. Dusze wspomagają się nawzajem w procesie wchłaniania informacji z życiowych doświadczeń, jak również w analizowaniu jak radziły sobie z uczuciami i emocjami goszczących je ciał, bezpośrednio związanymi z tymi doświadczeniami. Analizuje się każdy aspekt życia, w razie potrzeby wymieniając się nawet rolami, by móc lepiej uświadomić sobie swoje działania. Osiągając poziom pośredni, dusze zaczynają specjalizować się w tych obszarach zainteresowań, w których przejawiły określone zdolności. Omówię tę kwestię w dalszych rozdziałach.

Jednym z niezwykle znaczących aspektów moich badań było odkrycie kolorów energii, jaką dusze emanują w świecie dusz. Kolory te mają związek ze stanem zaawansowania duszy. Pozwalają one m.in. zidentyfikować inne dusze, które pacjent widzi wokół siebie podczas transu hipnotycznego. Zauważyłem, iż czysta biel oznacza młodszą duszę, natomiast wraz z rosnącym zaawansowaniem energia niejako gęstnieje, przybierając odcień pomarańczowy, żółty, zielony, w końcu zaś niebieski. Poza tymi jądrami aury istnieją także subtelne mieszanki kolorów aureoli w każdej z grup, które mają związek z cechami charakteru poszczególnych jej członków.

Pragnąc uzyskać bardziej klarowny system klasyfikacji, podzieliłem rozwój dusz na poziomy, poczynając od poziomu I - początkującego, poprzez różne etapy nauki aż do poziomu VI - mistrzowskiego. Te wielce zaawansowane dusze emanują głębokim kolorem indygo. Bez wątpienia istnieją jeszcze wyższe poziomy, lecz moja wiedza na ich temat jest ograniczona, ponieważ wysłuchuję jedynie relacji osób, które nadal inkarnują. Szczerze mówiąc, niezbyt podoba mi się termin „poziom" na określenie miejsca zajmowanego przez duszę, etykietka ta bowiem zaciemnia różnorodność osiągniętych przez nią stopni rozwoju na poszczególnych etapach. Lecz to sami pacjenci używają takiego terminu, by opisać szczebel na drabinie edukacji, na którym się właśnie znajdują. Są oni także dość skromni w ocenie swoich dokonań. Żaden pacjent nie jest skłonny twierdzić, iż jest duszą zaawansowaną. Natomiast po wyjściu ze stanu transu, kiedy kontrolę przejmuje żądny pochwał umysł, wszyscy są znacznie mniej powściągliwi.

Znajdując się w stanie nadświadomości podczas głębokiej hipnozy, moi pacjenci mówią mi, iż żadnej duszy w świecie dusz nie uważa się za mniej wartościową od innych. Wszyscy przechodzimy proces transformacji, zdążając ku czemuś wyższemu niż nasz obecny stan oświecenia. Każdego z nas uważa się za wyjątkowo kwalifikowanego, by przyczynił się do rozwoju całości, bez względu na to, jak wielką trudność sprawia nam opanowanie naszych lekcji. Gdyby tak nie było, po prostu nie zostalibyśmy stworzeni.

Skoro omawiam kolory zaawansowania, poziomy rozwoju, sale lekcyjne, nauczycieli i uczniów, łatwo byłoby przyjąć, iż w świecie dusz panuje sztywna hierarchia. Zgodnie z tym, co twierdzą moi pacjenci, wniosek taki byłby raczej błędny. Jeśli w ogóle, świat dusz jest zhierarchizowany w świadomości umysłowej. Jesteśmy skłonni uważać, że autorytet organizacyjny na Ziemi reprezentuje walka o władzę i represyjne stosowanie sztywnych zasad wewnątrz pewnej struktury. W świecie dusz niewątpliwie mamy do czynienia ze strukturą, lecz istnieje ona wewnątrz boskiej matrycy współczucia, harmonii, etyki i moralności, wybiegając daleko poza to, co praktykujemy tu na Ziemi. Z mojego doświadczenia wynika, że w świecie dusz istnieje także wysoce scentralizowany wydział, którego zadaniem jest przydzielanie duszom kolejnych wcieleń. Mimo to najważniejszymi wartościami są nadzwyczajne miłosierdzie, tolerancja, cierpliwość i absolutna miłość.

Mam starego przyjaciela z college'u w Tucson, który jest obrazoburcą i przez całe życie odmawiał uznania wszelkich autorytetów, co jest dość bliską mi i sympatyczną postawą. Przyjaciel ów podejrzewa, że duszom moich pacjentów „wyprano mózgi", by uwierzyły, iż sprawują kontrolę nad swoim przeznaczeniem. Uważa on, że żaden autorytet - nawet autorytet duchowy - nie może istnieć bez poddania się wpływowi korupcji i nadużywania przywilejów. Moje badania ujawniają zbyt wiele porządku tam na górze, co niezbyt mu się podoba.

Niemniej jednak wszyscy moi pacjenci wierzą, że mieli wiele różnych możliwości wyboru w przeszłości i że będą je mieli nadal. Postęp dzięki podejmowaniu osobistej odpowiedzialności nie zakłada istnienia dominacji czy rankingu statusów, lecz raczej uznanie czyjegoś potencjału. Ich egzystencja między kolejnymi wcieleniami charakteryzuje się prawością i wolnością osobistą.

W świecie dusz nie ma przymusu inkarnowania lub brania udziału w projektach grupy. Jeśli dusze pragną odosobnienia, mogą je mieć. Jeśli nie chcą czynić postępu dzięki kolejnym wcieleniom, jest to honorowane. Jeden z moich pacjentów oznajmił: „Prześliznąłem się przez wiele łatwych wcieleń i to właśnie mi się podobało, bo w rzeczywistości nie chciałem ciężko pracować. Teraz to się zmieni. Mój przewodnik powiedział mi: „Będziemy gotowi, kiedy ty będziesz gotów". W istocie mamy tyle wolnej woli, że jeśli po śmierci z jakichś powodów osobistych nie zechcemy opuścić ziemskiego planu astralnego, nasz przewodnik pozwoli nam tu zostać tak długo, aż będziemy gotowi udać się do domu.

Mam nadzieję, że moja książka pokaże, iż mamy wiele wyborów, zarówno w świecie dusz, jak i poza nim. Bardzo wyraźnie dostrzegam silne pragnienie większości dusz, by okazać się godnymi pokładanego w nich zaufania. Oczekuje się, że będziemy popełniać błędy. Dążenie do stawania się coraz lepszym i zespolenia ze Źródłem, które nas stworzyło, jest głównym czynnikiem motywującym dusze do działania.

Wielokrotnie pytano mnie, czy podczas naszych seansów pacjenci widzą Źródło Stworzenia. We wstępie napisałem, że mogę podążyć w górę rzeki w kierunku Źródła tylko na określoną odległość, ze względu na ograniczenia, jakie nakłada praca z ludźmi, którzy nadal inkarnują. Zaawansowani pacjenci mówią o czasie zespolenia, kiedy to połączą się z „Najświętszymi". W tej sferze gęstego, fioletowego światła znajduje się wszechwiedząca Obecność. Co to wszystko oznacza, nie potrafię powiedzieć, lecz wiem, że czujemy Obecność udając się przed oblicze Rady Starszych. Pomiędzy kolejnymi wcieleniami odwiedzamy jedno- bądź dwukrotnie tę grupę wyższych istot, które znajdują się o szczebel lub dwa ponad naszymi nauczycielami-przewodnikami. W pierwszej książce podałem kilka przykładów takich spotkań. W obecnej wniknę w szczegóły tych wizyt u mistrzów, którzy są na tyle blisko Stwórcy, na ile jest mi dane dotrzeć. To tu właśnie dusza doświadcza jeszcze wyższego źródła boskiej wiedzy. Moi pacjenci nazywają tę moc energii „Obecnością".

Rada nie jest trybunałem sędziów ani salą sądową, gdzie dusze są sądzone i skazywane za złe uczynki, choć muszę przyznać, że od czasu do czasu ktoś twierdzi, iż stanięcie przed Radą przypomina mu wezwanie do gabinetu dyrektora szkoły. Członkowie Rady pragną rozmawiać z nami o naszych błędach i o tym, co możemy zrobić, by w następnym życiu naprawić negatywne zachowania.

Jest to miejsce, w którym zaczynają się rozważania dotyczące odpowiedniego dla nas, kolejnego ciała. Kiedy zbliża się czas ponownych narodzin, udajemy się do obszaru, gdzie możemy oglądać różne ciała, dzięki którym będziemy mogli zrealizować założone cele. Mamy tu szansę wniknięcia w przyszłość i sprawdzenia pewnych wariantów, zanim się na któryś zdecydujemy. Dusze dobrowolnie wybierają mniej doskonałe ciała i trudne życia, by wyrównać długi karmiczne lub pracować nad różnymi aspektami lekcji, z którymi miały w przeszłości kłopoty. Większość dusz akceptuje ciała zaproponowane im w przestrzeni selekcji, lecz mają także prawo odrzucić ofertę, a nawet opóźnić proces reinkarnacji. Dusza może także zostać poproszona o udanie się na pewien czas na planetę inną niż Ziemia. Jeśli przyjmiemy nowe zadanie, jesteśmy często wysyłani do klasy przygotowawczej, by przyswoić sobie pewne znaki i wskazówki, które pojawią się w naszym przyszłym życiu, zwłaszcza w tych momentach, w których wkroczą w nie nasze bratnie dusze.

Kiedy nadchodzi czas powrotu na Ziemię lub inną planetę, żegnamy się na pewien czas z naszymi przyjaciółmi i udajemy do miejsca, z którego rozpoczniemy podróż. Dusze wchodzą w przypisane im ciała w łonie matki mniej więcej po upływie trzeciego miesiąca ciąży, by móc pracować z rozwijającym się mózgiem jeszcze przed porodem. Choć stanowią część płodu, nadal są w stanie myśleć jak nieśmiertelne dusze, podczas gdy przyzwyczajają się do zespołu obwodów w mózgu i alter ego swojego gospodarza. Po narodzinach włącza się amnezyjna blokada pamięci, a dusza stapia swój nieśmiertelny charakter z tymczasowym ludzkim umysłem, by utworzyć kombinację cech dla nowej osobowości.

W celu dotarcia do głębszych warstw umysłu stosuję serię ćwiczeń dla ludzi znajdujących się we wczesnych stadiach regresji hipnotycznej. Procedura ta ma za zadanie wyostrzyć wspomnienia z przeszłości i przygotować pacjentów do krytycznej analizy obrazów ze świata dusz, które ujrzą. Po zwyczajowym wywiadzie wstępnym bardzo szybko wprowadzam pacjentów w stan hipnozy. Moim sekretem jest pogłębienie tego stanu. Lata eksperymentów doprowadziły mnie do przekonania, że stan hipnotyczny alfa nie wystarczy, by dosięgnąć nadświadomego stanu dusza-umysł. W tym celu muszę wprowadzać pacjentów w stan hipnotyczny theta.

Jeśli chodzi o metodologię, przez około godzinę wizualizuję z pacjentem obrazy lasu lub morskiego wybrzeża, a następnie cofam się do obrazów dzieciństwa. Zadaję bardzo szczegółowe pytania o umeblowanie salonu, kiedy pacjent miał dwanaście lat, o to, jakie było jego ulubione ubranie w wieku lat dziesięciu, ukochana zabawka, kiedy był siedmiolatkiem, i o najwcześniejsze wspomnienia z okresu między trzecim a drugim rokiem życia. Omawiamy to wszystko, zanim zabiorę pacjenta do łona jego matki, a potem do wspomnień z poprzedniego życia. Kiedy pacjent opisał mi już scenę swojej śmierci w ostatnim życiu i dotarł do bramy świata dusz, utworzony został kompletny pomost. Kontynuowanie hipnozy wzmacnia rozluźnienie więzi pacjenta z jego ziemskim otoczeniem.

Pacjenci, którzy budzą się z transu, w którym mentalnie powrócili do domu, mają na twarzach wyraz podziwu i szacunku o wiele głębszy, niż gdyby poddali się jedynie zwykłej regresji. Jedna z takich osób powiedziała mi: „Duch posiada różnorodność i złożoną cechę płynności poza moją zdolnością pojmowania". Wielu byłych pacjentów pisze mi, jak wizja nieśmiertelności zmieniła ich życie. Oto przykład jednego z takich listów:

Poznanie mej prawdziwej tożsamości pozwoliło mi cieszyć się nieopisanym wprost poczuciem radości i wolności. Zdumiewa mnie, że wiedza ta przez cały czas była w moim umyśle. Ujrzenie moich nauczycieli i mistrzów, którzy nie pragną mnie oceniać ani ferować wyroków, uradowało mnie nad wyraz. Zrozumiałem, że jedyną rzeczą, która się naprawdę liczy w tym świecie materii, jest to, jak żyjemy i jak traktujemy innych ludzi. W porównaniu ze współczuciem i akceptacją dla innych nasza życiowa sytuacja nie ma żadnego znaczenia. Teraz już wiem, a nie tylko się domyślam, po co tu jestem i gdzie się udam po śmierci.

Swoje odkrycia prezentuję przy pomocy sześćdziesięciu siedmiu przykładów i licznych cytatów zamieszczonych w tej książce, spełniając rolę reportera i posłańca. Przed każdym wykładem dla publiczności zaznaczam, że będę mówił o swoich prawdach dotyczących życia duchowego. Do prawdy wiedzie wiele ścieżek. Moja bierze się z ogromnej wiedzy, jaką zgromadziłem dzięki bardzo wielu ludziom, którzy przez lata byli moimi pacjentami. Jeśli twierdzę coś, co stoi w sprzeczności z waszymi poglądami, wiarą lub filozofią, proszę weźcie to, co wam się przyda, a resztę odrzućcie.

 

 

ŚMIERĆ, ROZPACZ I POCIESZENIE

rozdział 2

 

Zaprzeczenie i akceptacja

Przeżycie utraty ukochanej osoby zalicza się do najcięższych prób, przed jakimi stawia nas życie. Wiadomo, że proces ten składa się z kilku etapów, poczynając od szoku wstępnego poprzez zaprzeczenie, gniew, depresję, aż wreszcie dochodzimy do pewnego rodzaju akceptacji. Każdy z tych etapów emocjonalnego zamętu różni się długością czasu trwania i intensywnością - od miesięcy po całe lata. Utrata kogoś, z kim byliśmy głęboko związani, potrafi napełnić nas taką rozpaczą, iż czujemy, że wpadliśmy w bezdenną otchłań, z której nie ma ucieczki, bowiem śmierć jawi nam się jako coś ostatecznego.

W społeczeństwie zachodnim wiara w ostateczność śmierci jest przeszkodą na drodze do uzdrowienia. Posiadamy dynamiczną kulturę, gdzie możliwość utraty osobowości jest nie do pomyślenia. Dynamika śmierci w kochającej się rodzinie przypomina sztukę teatralną, którą z powodzeniem grano na scenie, a oto nagle wszystko pogrąża się w chaosie, bowiem odeszła jedna z gwiazd spektaklu. Obsada drugoplanowa z wielkim trudem radzi sobie ze zmianami w scenariuszu. Olbrzymia „luka w tekście", jaka powstała na skutek odejścia gwiazdy, ma wpływ na przyszłe role pozostałych aktorów. Mamy tu do czynienia z dychotomią, bowiem kiedy dusze w świecie dusz przygotowują się do nowego wcielenia, żartują między sobą, że uczestniczą w próbach do nowej sztuki, którą będą odgrywać na Ziemi. Wiedzą, iż wszystkie role są tymczasowe.

W naszym obszarze kulturowym za życia nie przygotowujemy się odpowiednio do śmierci, bowiem jest ona czymś, czego nie potrafimy naprawić ani zmienić. Lęk przed śmiercią zaczyna nas dręczyć, gdy się starzejemy. Towarzyszy on nam stale, czając się gdzieś w cieniu, bez względu na nasze wyobrażenia o tym, co się z nami stanie po zakończeniu życia. Omawiając zagadnienie życia po śmierci w czasie moich wykładów stwierdzałem z zaskoczeniem, że wielu ludzi o bardzo tradycyjnych poglądach religijnych odczuwa wręcz paraliżujący lęk przed śmiercią.

Bierze się on dla większości z nas z obawy przed nieznanym. O ile nie doświadczyliśmy zjawiska śmierci klinicznej bądź też nie poddaliśmy się regresji do poprzedniego życia i nie przypomnieliśmy sobie, czym w rzeczywistości jest śmierć, pozostaje ona dla nas tajemnicą. Kiedy stajemy z nią twarzą w twarz, czy to jako osoba umierająca, czy też jako obserwator, może to być dla nas bolesne, smutne i przerażające. Zdrowi, a często także poważnie chorzy, nie chcą o niej rozmawiać. Nasza kultura patrzy na śmierć ze wstrętem i odrazą.

W XX wieku zaszły istotne zmiany w społecznym nastawieniu do zagadnienia życia po śmierci. W początkowych dekadach większość ludzi żywiła tradycyjne przekonanie, że mają tylko jedno życie. Szacuje się, że mniej więcej od lat 70. liczba osób wierzących w reinkarnację wzrosła w USA do ok. 40%. Ta zmiana nastawienia spowodowała, że ludziom, którzy stali się nieco bardziej uduchowieni i odeszli od poglądu, iż po śmierci czeka ich nicość, łatwiej zaakceptować śmierć.

Jednym z najważniejszych aspektów mojej pracy jest poznanie z perspektywy duszy, która odeszła, czym jest umieranie i w jaki sposób dusze próbują pocieszyć tych, którzy pogrążeni w rozpaczy pozostali na Ziemi. W tym rozdziale zamierzam potwierdzić, że to, co wyczuwamy głęboko wewnątrz po utracie ukochanej osoby, nie jest jedynie pobożnym życzeniem. Osoba, którą kochamy, tak naprawdę nie odeszła. Pamiętajmy także, co napisałem w ostatnim rozdziale o dualizmie duszy. Część naszej energii pozostała w świecie dusz w chwili nowej inkarnacji. Kiedy ukochana osoba dociera z powrotem do świata dusz, my już tam na nią czekamy w postaci tej właśnie części pozostawionej energii. Jest to niejako rezerwa energetyczna, przeznaczona dla zjednoczenia się z powracającą duszą. W trakcie moich badań dowiedziałem się, że bratnie dusze właściwie nigdy się ze sobą nie rozdzielają, co było dla mnie jednym z najważniejszych objawień.

Poniżej podam przykłady określonych metod używanych przez dusze do porozumiewania się z ukochanymi osobami. Stosowanie tych technik może rozpocząć się tuż po śmierci fizycznej i być bardzo intensywne. Niemniej jednak odchodząca dusza pragnie posuwać się w kierunku domu, bowiem gęstość atmosfery ziemskiej wyciąga energię. W momencie śmierci dusza uwalnia się nagle i otrzymuje wolność. Mimo to jeśli odczuwamy taką potrzebę, dusze są w stanie kontaktować się z nami regularnie ze świata dusz.

Spokojna kontemplacja i medytacja powinna przynieść większą receptywność na sygnały duszy, która odeszła, i obudzić w jaźni zwiększone poczucie świadomości. Nie potrzeba przekazu werbalnego z tamtego świata. Już samo usunięcie blokad tworzonych przez wątpliwości i otwarcie umysłu na choćby możliwą obecność ukochanej osoby wspomoże proces otrząsania się z rozpaczy.

 

Techniki terapeutyczne dusz

Zacznę od przykładu zaawansowanej w rozwoju duszy o imieniu Tammano. Tammano szkoli się na przewodnika. Powiedział mi: „Od tysięcy lat inkarnuję i umieram na Ziemi, a dopiero kilka wieków temu zacząłem rozumieć, jak zmieniać negatywne wzorce myśli i uspokajać ludzi". Przykład ten zaczyna się w momencie, kiedy Tammano opisuje mi chwile tuż po swej nagłej śmierci w poprzednim życiu.

 

Przykład 1

P. (Pacjent) - Żona nie wyczuwa mojej obecności. W tej chwili zupełnie nie mogę się do niej przebić.

Dr N. - Jaka jest tego przyczyna?

P. - Zbyt wielka, przemożna rozpacz. Alicja jest w stanie szoku po moim nagłym zgonie, otępia ją to tak bardzo, że nie wyczuwa mojej energii.

Dr N. - Tammano, czy ten problem powracał we wcześniejszych wcieleniach, czy powodem jest Alicja?

P. - Tuż po śmierci ludzie, którzy cię kochają, są albo szalenie zdenerwowani, albo całkowicie otępiali. W obu wypadkach ich umysły mogą się zatrzasnąć. Moim zadaniem jest próba przywrócenia równowagi między umysłem a ciałem.

Dr N. - Gdzie w tej chwili znajduje się twoja dusza?

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin