UFO w Alwerni.pdf

(221 KB) Pobierz
68337566 UNPDF
UFO w Alwerni
Zjawisko to znajdowało się na niezbyt dużej wysokości nad ziemią (nieco powyżej dachów
bloków) i w nie większej odległości jak 500, najwyżej 1000 m od nich.
Państwo W. (dane zastrzeżone) mieszkają na osiedlu Chemików w bloku nr 1. Tej nocy byli sami
w domu, gdyż ich 18-letni syn Marek poszedł na dyskotekę. Późnym wieczorem pani W. poszła
spać, natomiast mąż trochę zdenerwowany opóźniającym się powrotem syna, chcąc zobaczyć czy
czasem nie wraca, przeszedł do drugiego pokoju, znajdującego się po stronie północno-zachodniej i
wyjrzał przez okno. Wzrok jego natychmiast przykuły dziwne światła na niebie, tworzące jak gdyby
spłaszczony okrąg. Cały „obiekt” zwężał się i rozszerzał a światełka znajdujące się na jego
obwodzie wirowały w lewą stronę. Niknął on na 3-4 minuty, po czym pojawiał się znowu,
przemieszczając się wolno w lewo i z powrotem do punktu, w którym został zauważony.
Świadek zauważył obiekt ok. godz. 00.30. Po ok. półgodzinnej obserwacji obudził żonę i dalej
„świetlisty krąg” obserwowali razem, ale nie była to obserwacja ciągła, gdyż co chwilę któreś z nich
odchodziło od okna, niepokojąc się nieobecnością syna. Poza kilkoma szczegółami pani W.
potwierdziła relację męża, dotyczącą wyglądu i zachowania się „obiektu”.
Ok. godz. 1.30. wrócił syn. Po udzieleniu mu ostrej reprymendy za tak późny powrót, nie
zwracając już uwagi na światła, wszyscy poszli spać. Nie wiedzą więc co się z tymi światłami dalej
stało.
Rys. 1. Widok obiektu w formie „obręczy z trapezów” w fazie zwężania (w trakcie rozszerzania średnica
jego wzrastała dwukrotnie), obserwowany przez chłopców i Marka W. Dla porównania obok
wyrysowano Księżyc.
W czasie gdy państwo W. obserwowali światła w kierunku pn-zach., mocno wystraszony
przebiegiem obserwacji Marek ruszył biegiem w stronę domu, patrząc co chwilę na światła, które
przesuwały się wraz z nim. Wydaje się jednak, że było to złudzenie spowodowane zmianą miejsca
obserwacji, kiedy bowiem świadek na moment przystanął, światła również się zatrzymały. W tym
czasie jednak nie myślał o tym, lecz zwiększył tempo biegu i zjawił się w domu ok. godz. 01.30.
Wtedy jak powiedział „usłyszał parę słów” od rodziców, więc postanowił nie mówić im co mu się
przydarzyło i poszedł spać. Rodzice również nie wspomnieli mu o swoich obserwacjach
zadowoleni, że syn wrócił „cały i zdrowy” i wreszcie mogą iść spać. Dopiero następnego dnia
opowiadając sobie nawzajem swe „Nocne przeżycia” doszli do wniosku, że widzieli to samo
zjawisko. Gdy obserwowali światła z okna swego mieszkania, Marek znajdował się w namiocie,
odległym o ok. 400 m od domu, usytuowanym również na os. Chemików, ale po jego wschodniej
stronie, w zaroślach za boiskiem. Nie poszedł on na dyskotekę, lecz postanowił pograć z kolegami
68337566.001.png
w karty. W trakcie gry „przysnął”.
Kiedy obudził się ok. Godz. 01.15, spodziewając się awantury w domu, wyskoczył z namiotu i
ruszył szybko w stronę domu. Przeszedł ok. 20 m przez zarośla i gdy wyszedł na obszar porośnięty
trawą, zauważył na wysokości około 17 metrów wiszące pionowo nad nim światła w kształcie
„trapezów”, które wirowały na obwodzie elipsy. „Obiekt” kurczył się i rozszerzał. Po kilkuna-
stosekundowej obserwacji „świetlista elipsa” przemieściła się w kierunku wschodnim nad oddalone
o ok. 50 m pole i wyemitowała w kierunku ziemi promienie światła. Po ok. 7-10 sekundach owe
smugi znikły, a wraz z nimi obiekt, który w ułamku sekundy pojawił się nad odległym o ok. 250 m
blokiem.
Niesprawdzone relacje świadków wspominają, że „świetlisty krąg” widoczny był na niebie nad
Alwernią aż do godziny 03.00 nad ranem. Niestety, jak dotąd nie natrafiono bezpośrednio na osoby,
które obserwowałyby „obiekt” o tak wczesnej porze. Inne pogłoski mówiły o zakłóceniach w pracy
radioodbiornika gdzieś w Alwerni, oraz o świadkach obserwacji podobnych świateł w Spytko-
wicach, Babicach, Kwaczale, a także o istnieniu „wypalonego koła na ziemi” w Regulicach
Górnych – jednak jak dotychczas również nie natrafiono na bezpośrednich uczestników tych
zdarzeń. W przypadku obserwacji na os. Chemików istnieją co najmniej trzy grupy świadków:
1. kilku chłopców prowadzących obserwacje z terenu „boiska do koszykówki”, znajdującego
się w centralnej części os. Chemików;
2. państwo W. , prowadzący obserwację z mieszkania na IV piętrze bloku znajdującego się w
pn-zach. części osiedla;
3. Marek W. prowadzący obserwację ze wschodniej części osiedla.
Wszyscy oni zgodnie podają podobny wygląd, kształt, rozmiar i umiejscowienie świateł, oraz ich
przypuszczalną odległość i wysokość nad ziemią. „Obiekt” miał kształt lekko owalny, który
rozszerzał się i zwężał, tworząc prawie koło, w tej fazie osiągając wielkość zbliżoną do około
dwukrotnej wielkości Księżyca w pełni (w fazie rozszerzenia, wielkość była zbliżona do 5-krotnej
średnicy Księżyca). Nieco większe rozmiary podaje Marek, ale oglądał on światła z odległości ok.
17 i następnie 50 metrów, podczas gdy pozostali świadkowie z odległości kilkuset metrów. Światła
były widziane przez świadków w kierunku północnym (azymut 350-30° – chłopcy, 290-20° –
państwo W. , 290° – Marek w końcowej fazie obserwacji). Jedynie Marek W. obserwował światła w
zenicie, na wysokości ok. 17 metrów nad sobą, a następnie na azymucie 120° z odległości ok. 50 m.
Rys. 2. Wygląd obiektu (tym razem „segmenty wyrysowano na planie koła), jaki widzieli rodzice Marka W.
Opierając się na ocenie Marka można stwierdzić, że rzeczywista średnica „kręgu świateł”
wynosiła ok. 80 metrów, a jeśli tę wartość odniesiemy do relacji pozostałych świadków okaże się,
że oglądali oni zjawisko z odległości ok. 500 m. Taką zresztą odległość podawali w przybliżeniu
chłopcy i państwo W.
„Obiekt” nie posiadał zwartej konstrukcji – co stwierdzili wszyscy świadkowie – lecz były to
pojedyncze światła, przemieszczające się po obwodzie elipsy lub lekko wydłużonego koła,
nachylonego do nich pod pewnym kątem. Wewnątrz, między wirującymi światłami widoczne były
bowiem gwiazdy, chmury i niebo, co potwierdził również Marek – obserwator największej ilości
szczegółów. Światła miały kształt „trapezów”, „kryształów”, „sześcianików”, jedynie pan W.
określił trochę inaczej ich wygląd, chociaż w sposób zbliżony. Rozmiar każdego z „trapezów”
oceniono na podstawie relacji Marka na ok. 20 m. Wszyscy byli zgodni co do koloru tych świateł –
biały, przymglony, lekko wpadający w jasnoniebieski.
Światła – „trapezy” ścieśniały i rozstępowały się w bardzo krótkim czasie – trwało to ok. 5-6
sekund. Cały czas wielkość poszczególnego segmentu „trapezu” była taka sama i wirowały one w
kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara – szybciej gdy średnica utworzonego przez nie
owalu się zmniejszała, wolnej natomiast gdy się powiększała. Całość przemieszczała się w lewo i
prawo o około 30°-40° i w stosunku do poprzedniego skrajnego położenia w ciągu minuty, cały
czas „pulsując”, znikając na parę minut i pojawiając się znowu, wciąż powtarzając te same ruchy.
Tylko w dwóch fazach zdarzenia „obiekt” obserwowano z niewielkiej odległości około 17
metrów gdy światła znajdowały się w zenicie nad Markiem W. Oprócz podanych powyżej
informacji świadek stwierdził również, że poszczególne „trapezy” były niezbyt wyraźne, o
rozmytych konturach, świeciły jasnobiałym światłem ale nie oświetlały ziemi. Między nimi i „w
środku, wewnątrz tej jak gdyby obręczy utworzonej ze świateł”, widoczne były niebo i gwiazdy, co
raczej wyklucza obecność jednego dużego obiektu o zwartej konstrukcji, chociaż całkowitej
pewności nie ma. Poza strachem świadek nie odnotował żadnego wpływu „świateł” na siebie.
„Trapezy” przez cały czas około dziesięciosekundowej obserwacji w tej fazie wirowały w lewo,
rozszerzając się i zwężając średnicę swego dośrodkowego ruchu.
Następnie „obiekt” przemieścił się nad odległe o ok. 50 m niewielkie pole (kierunek płd-
68337566.002.png
wschodni, azymut 120°), gdzie zatrzymał się i wypuścił pionowo w kierunku ziemi smugi światła.
Smugi te wydobywały się z poszczególnych „trapezów” i również nie posiadały wyraźnych
konturów – były „zamglone i rozmazane”, tworząc wrażenie, iż jest to jedna szeroka smuga,
również jasnobiałej barwy. Czy sięgała ona ziemi, świadek nie zauważył, gdyż widok zasłaniała
rosnąca do wysokości około jednego metra roślinność. W tej fazie „obiekt” miał największą
średnicę i nie zawężał jej, unosząc się nieruchomo nad ziemią na wysokości około 17-20 m. Trwało
to około 6-7 sekund, po czym smugi zostały jak gdyby wciągnięte powoli do „trapezów”, po czym
te ostatnie znikły, zgasły. Po około 2-3 sekundach pojawiły się ponownie za oddalonym o około 250
m od świadka blokiem (azymut 290°), na największej wysokości nad ziemią.
W przypadku owych trzech niezależnych grup obserwatorów, które widziały manewry świateł na
niebie w godzinach 22.15 do 01.30, żadna nie prowadziła obserwacji ciągłej lecz odbywały się one
z dłuższymi bądź krótszymi przerwami. Dlatego też dokładna rekonstrukcja przebiegu zdarzeń, z
dokładnością choćby do kilku minut, jest utrudniona. Nikt nie przeprowadzał obserwacji z
zegarkiem w ręku, w związku z czym trudno skorelować ich czasookresy w nawiązaniu do
położenia „obiektu” w określonym miejscu w przestrzeni. Tym bardziej, że ruchy własne i manewry
„obiektu” wielokrotnie się powtarzały. Zadania tego nie ułatwia w szczególności fakt, że nie można
skonfrontować relacji Marka W. ze sprawozdaniem grupy chłopców, gdyż jak wynika z podanych
czasów, gdy Marek W. widział „obiekt”, chłopcy już dawno zakończyli swoją obserwację.
W oparciu o relację świadków i przeprowadzone czynności rejestracyjne można założyć, że
pierwszymi obserwatorami była grupa chłopców, znajdująca się na wolnej przestrzeni między
blokami, którzy zauważyli zjawisko około godziny 22.15. Ciągłą obserwację świateł prowadzili oni
przez około 15 minut, potem uwagę swoją poświęcając im jedynie chwilami, co trwało do godz.
23.00. Co działo się z „"obiektem” w godz. Od 23.00 – 00.30 możemy jedynie się domyślać, gdyż
nie dysponujemy relacjami z tego okresu czasu. Ok. godz. 00.30 światła zostały zauważone przez
pana W., który najpierw sam, a następnie z żoną, prowadzili ich obserwację aż do godz.01.30.
Również i w tym przypadku nie była to obserwacja ciągła, lecz prowadzona z przerwami. Jest to
szczególnie istotne w kontekście relacji Marka i jego CE-1, które miało miejsce ok. Godz.01.15 –
01.20. Trwało ono nie dłużej niż ok. 30 sekund, tym niemniej interesujące byłoby ustalenie, czy w
tym samym czasie państwo W. widzieli również światła, czy też nie. Logiczna wydaje się ta druga
wersja, ale jeśli ją przyjmiemy, może ona świadczyć o pewnej „inteligencji” czyli zamierzonym
ruchu „obiektu”, a zatem i jego pojawienia się nad Alwernią. Dlaczego? Spróbujmy przeprowadzić
taką oto analizę przebiegu całego zdarzenia.
Rys. 3. Widok obiektu (o pozornej średnicy 10 cm) ze smugami, obserwowany przez Marka W. z
odległości około 50 metrów.
Światła pojawiają się na niebie Alwerni w niedzielę po godz. 22.00 i są obserwowane przez
wielu świadków. Załóżmy (!), że są one obserwowane przez cały okres czasu (pomijając oczywiście
kilkuminutowe fazy ich znikania) aż do godziny 01.30 (lub 3.00 – jeśli przyjmiemy informacje
niesprawdzone). Jest zrozumiałe, że skupiają uwagę mieszkańców, zarówno tych, którzy sami przez
przypadek dostrzegli światła, jak i ich sąsiadów, powiadomionych o zjawisku przez wcześniejszych
obserwatorów. Tworzy to atmosferę „lokalnej sensacji”, nawet jeżeli większość z obserwatorów
tłumaczy sobie obecność świateł na niebie efektami laserowymi dyskoteki w Tenczynku. Kto
pierwszy wpadł na tak kuriozalny pomysł i czy wyjaśnienie to jest prawidłowe? Śmiem wątpić,
mimo iż nie udało mi się do tej pory ustalić, czy owej nocy w Tenczynku były urządzane „pokazy
laserowe” czy też nie. Ale czy to w ogóle konieczne?
Oba te miasta dzieli przecież dość duża odległość, okazały Grzbiet Tenczyński: dwa wzniesienia
i dwie doliny, do pokazu musiałaby więc zostać użyta jakaś szczególna aparatura, jakiej próżno by
szukać nie tylko w Polsce... Poza tym musiałaby ona być wykorzystana tylko raz, tej jednej, jedynej
nocy, bowiem ani tydzień wcześniej ani później (pan W. specjalnie w kolejną niedzielę penetrował
niebo) żadnych świateł na niebie nie zaobserwowano. Azymuty podane przez świadków określają
lokalizację świateł na 290-30°, co ewentualnie podpadało by pod wersję „świateł laserowych”
dyskoteki w Tenczynku (który w stosunku do Alwerni leży na azymucie 30°). Istnieje jednak małe
„ale”...
Marek W. widział „obiekt” zaledwie na wysokości około 17 metrów nad ziemią, a więc znacznie
poniżej najwyższych wzniesień terenu od strony Tenczynka i co najistotniejsze – począwszy od
godziny 22.15 osiągnął on – po raz pierwszy i jedyny tej nocy co też nie jest bez znaczenia – tak
niski pułap i właśnie wtedy z „trapezów” wyemitowane zostały dwie świetliste smugi. Czy nie za
dużo tych „przypadków”? Tak więc relacja Marka W. niemal na pewno obala hipotezę „świateł
laserowych”. Czyżby to pojawienie się świateł na niewielkiej wysokości nad Markiem W., a
68337566.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin