Nowy22(1).txt

(35 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY
   
    Co teraz?  zapytała Hazel. Brun wzruszyła ramionami. Musi pomyleć. Była głodna, spragniona  pocišgnęła z rurki w hełmie  i bardzo, bardzo pišca. I bolały jš nogi; spray przestawał działać.
   Co mogš zrobić z tš niewielkš ilociš posiadanej broni? Niemal słyszała głos komandora Uhlisa, jak na niš krzyczy w klasie: Najlepszš broń nosisz między uszami! Tak, i wolałaby jš tam zachować, najchętniej w jednym kawałku.
    Gdybymy mogły włšczyć sztuczne cišżenie  odezwała się Hazel  a potem wyłšczyć...
   Mogłoby to utrudnić życie wrogom i zdezorientować ich, ale w ten sposób zyskałyby tylko najwyżej minuty, za to bez wštpienia ujawniłyby swojš obecnoć. W jej głowie zaczšł formować się plan, poczštkowo niewyrany jak poranna mgła.
   Badanie konsol sterujšcych jest znacznie bezpieczniejsze w kombinezonach próżniowych niż bez nich; Brun umiechnęła się, przypominajšc sobie ostrzegawczš przypowiastkę Obło.
   Przełšczała kontrolki jednš za drugš, sprawdzajšc, która z nich działa.
    wiatła!  krzyknęła Hazel. To oczywiste, ale czy tylko w tym pomieszczeniu, czy wszędzie? Brun machnęła szeroko rękš, a kiedy Hazel skinęła głowš i ruszyła na zwiad, powróciła do panelu.
   Gdyby potrafiła uruchomić skan... Na głównym panelu powinien znajdować się panel informacyjny z podstawowymi instrukcjami w kilku językach i niewerbalnymi symbolami. Ponieważ sterowanie w ogóle działało, powinna także móc uruchomić skanery stacji.
   Udało jej się w końcu znaleć przełšcznik; był schowany pod składanym panelem. Wcisnęła go, cicho się modlšc... Ekrany ożyły; poczštkowo mrugały niepewnie, lecz po chwili uspokoiły się.
   Jak długo były wyłšczone? I co je zasilało? Rozejrzała się za panelem informacyjnym.
   Jest. Tak jak się spodziewała, instrukcja była w jej własnym języku... i Guernesi. Trzeciego nie potrafiła odczytać, ale to nie miało znaczenia. Przebiegła wzrokiem po otwartym menu: układ stacji, sterowanie układami rodowiskowymi, podtrzymywanie życia, procedury awaryjne (łšcznie z sekcjš skażenia biologicznego), systemy zasilania i komunikacja.
   Układ stacji wskazywał, że jest to laboratorium biologiczne, prawdopodobnie  jak pomylała Brun  jedno z tych doć powszechnie tworzonych w pierwszych latach kolonizacji, kiedy to przygotowywano materiały biologiczne dostosowane do warunków na konkretnej planecie. Wiele kolonii miało takie laboratoria... ale dlaczego to zostało porzucone?
   Stacja była wyranie podzielona na przestrzeń przeznaczonš dla pracowników i osiem laboratoriów oddzielonych luzami i blokadami  trzy w jednym z ramion, pięć w drugim. Na końcu jednego ramienia była wielka dziura, a one zaparkowały swój prom pod panelem słonecznym umieszczonym w połowie drugiego ramienia.
   
     
   
   Głęboko w rdzeniu stacji spała już od wielu dekad lokalnego czasu sztuczna inteligencja. Wszystkie urzšdzenia peryferyjne były wyłšczone, nie działały żadne czujniki. Na samej górze leżała ostatnia instrukcja, przygotowana do wykonania, gdyby ktokolwiek włšczył zasilanie, ale twarda próżnia i promieniowanie zmieniło tu i tam kilka bitów. Normalnie nie stanowiłoby to żadnego problemu, gdyż mechanizmy samonaprawy w przypadku prac przemysłowych w kosmosie były z koniecznoci bardzo rozbudowane. Nie przewidziano jednak dziesięcioleci upienia sztucznej inteligencji na zdewastowanej stacji.
   Kiedy włšczono wiatła, przez połšczenia przebiegła strużka zasilania; projektanci pragnęli, by sztuczna inteligencja  ekspert  działała za każdym razem, gdy stacja będzie zamieszkana. Inteligencja budziła się powoli, poziom za poziomem. Zasilanie oznaczało, że kto powrócił i dał jej pozwolenie na pobranie energii i uruchomienie procedur testujšcych i samonaprawczych. Rozpoczęło się wykonywanie instrukcji o najwyższym priorytecie.
   Osoby przebywajšce na stacji mogły być albo upoważnionymi pracownikami, albo intruzami... a w tym drugim przypadku system miał nie podejmować żadnych niezależnych działań, lecz odizolować ich i wysłać sygnał z wołaniem o pomoc.
   Czujniki zaczęły zbierać informacje. Dwóch ludzi... kobiety... ubrane w pracownicze stroje próżniowe przeznaczone dla kobiet, które figurowały w rejestrze jako kombinezony do ewakuacji awaryjnej z Laboratorium Dwa. Ekspert ostrożnie uruchomił telemetrię kombinezonów, aby noszšce je osoby niczego nie zauważyły.
   Żadna z nich nie pasowała do znanego mu profilu, ale szybkie sprawdzenie poziomu rozpadu w reaktorze wskazało, że od upienia eksperta upłynęły całe dziesięciolecia, w zwišzku z czym prawdopodobieństwo, by mógł znać wszystkich pracowników, było niewielkie.
   Jedna osoba przeprowadzała procedurę uruchomienia urzšdzeń kontrolnych w centrum sterowania. Ekspert nie wtršcał się, tylko obserwował. Zdawała się wiedzieć, co robi. Druga badała korytarz prowadzšcy do drugiego ramienia. Potem ekspert zwrócił uwagę na wiat zewnętrzny.
   
     
   
   Hazel wróciła do centrum sterowania.
    wiatła sš włšczone w całym korytarzu, ale nie mogłam zajrzeć do wszystkich pomieszczeń. Tam, gdzie mogłam, częć była owietlona, częć nie. Musiała uruchomić główny przełšcznik.
   Brun kiwnęła głowš w stronę panelu sterujšcego owietleniem.
   Informował o zużyciu mocy na owietlenie oraz liczbie wyłšczonych wiateł i nie działajšcych pomimo ich włšczenia. Potem wskazała na inne panele. Hazel podeszła bliżej. Znalazła tu informacje o reaktorze bazy  niemal już zużytym, wytwarzajšcym niecałe 40% mocy nominalnej  i panelach słonecznych, także nie w pełni sprawnych. Nie zdziwiła się, widzšc zniszczenia na zewnštrz. Ale mimo wszystko stacja służyła do prowadzenia badań i produkcji i dostępna energia wystarczyłaby do uruchomienia urzšdzeń podtrzymywania życia, gdyby tylko znalazły wystarczajšcš iloć powietrza.
   Odkryła, że ciepło generowane przez reaktor przez te wszystkie lata podtrzymywało działanie systemów rodowiskowych i wolno napływajšce do rdzenia powietrze gromadziło się pod cinieniem. Gdyby napowietrzyły stację, nie musiałyby nosić ze sobš zbiorników, a efektywny czas działania tych, które posiadały, byłby dłuższy. Jednak wypełnienie stacji powietrzem dowodziłoby czyjej obecnoci; można to było łatwo wykryć z zewnštrz. Co więcej, gdyby intruzi rozwalili stację, a one nie miałyby na sobie kombinezonów, zginęłyby.
   Brun wcišż jeszcze rozważała możliwe opcje, gdy ujrzała Hazel niosšcš pad z wyjciem głosowym. Umiechnęła się szeroko i z radociš chwyciła urzšdzenie. Miało standardowe łšcza, więc podpięła je do interkomu kombinezonu i wywołała przygotowane wczeniej komunikaty. Miała do wyboru trzy języki i dwadziecia wiadomoci. Wszystko w porzšdku, rozległ się cichy męski głos z silnym akcentem. Spojrzała na Hazel i przekrzywiła głowę.
    Nie słyszałam  odpowiedziała tamta.  Musisz wcisnšć klawisz transmisji w hełmie, żeby wysłać przekaz do innych kombinezonów.
   Brun jeszcze raz pomacała pad i wcisnęła klawisz brodš.
    Wszystko w porzšdku.
    Usłyszałam!  potwierdziła Hazel.  Teraz może uda nam się znaleć jaki o większych możliwociach.
    Wszystko w porzšdku.  Brun jeszcze raz wcisnęła klawisz.
    Potem sprawdziła, jakie jeszcze wiadomoci ma do dyspozycji, a następnie przećwiczyła sygnały Pomocy!, Niebezpieczeństwo! i Raport. Jeden z klawiszy nie wydawał głosu, lecz wysyłał sygnał elektroniczny, który prawdopodobnie był kodem dla centralnego komputera. Ten wcisnęła tylko raz.
   Pad dysponował także klawiaturš do wprowadzania danych.
   Brun wystukała Czy to działa?, ale Hazel potrzšsnęła głowš.
   
     
   
   System ekspercki czekał na instrukcję, która powinna pojawić się po kodzie autoryzacyjnym. Czy to działa? nie pasowało do żadnej procedury, ale jego umiejętnoć analizy naturalnego języka podpowiedziała mu, że to na pewno musi znaczyć Czy system ekspercki otrzymał autoryzację i może odbierać polecenia z klawiatury?.
    Do usług  odpowiedział na właciwej częstotliwoci. Obie kobiety zastygły w sposób typowy dla ludzi, którym przedstawiono nowe lub nieoczekiwane dane.
    Co to było?  zapytała ta, która nie wysłała kodu autoryzacyjnego. Ekspert czekał, aż ta druga jš uspokoi, a tymczasem sprawdzał odczyt z kombinezonu, wskazujšcy na obecnoć toksyn zmęczenia i lekkš hipotermię, i analizował wzory głosowe, dochodzšc do wniosku, że ta osoba jest niedojrzałš ludzkš samicš, mówišcš językiem Gaesh z akcentem typowym dla kupców z Familii Regnant, a nie Republiki Guerni. Nakazał kombinezonowi uruchomić ogrzewanie i zwiększyć podaż tlenu.
   Tymczasem ta druga nie odzywajšc się, zaczęła szybko stukać w klawisze pada. Pomimo błędów w tekcie, ekspert zrozumiał, że ma ona wiadomoć porozumiewania się z układem eksperckim.
    System przejmie komunikację głosowš  poinformował jš.
    Wszystko w porzšdku  wysłała Brun, majšc nadzieję, że Hazel zrozumie, iż ekspert będzie przekazywał jej tekst z klawiatury.
    W laboratorium 1-21 znajdujš się syntezatory mowy o większej mocy  powiedział ekspert.  Choć większe urzšdzenia zostały zniszczone, moje sensory optyczne zgłaszajš, że częć małych syntezatorów wydaje się nie uszkodzona.
    Czy możesz nas tam zaprowadzić?  zapytała Brun, wiadoma, że system przekazuje głosowo jej pytanie do Hazel.
    Mogę, ale zamiast tego uruchomiłem robota, aby je przyniósł. Zbliżajš się jakie pojazdy kosmiczne; analiza wskazuje, że wystartowały z planety.
    Masz jaki plan?  zapytała Brun.
    W układzie znajduje się pojazd nie należšcy do wroga... ale jest zbyt daleko  odpowiedział ekspert.
    Nie należšcy do wroga... Może to Flota?
    Czy możesz się z nimi skontaktować?
    Nie działajš transmitery. Szacunkowy czas przywrócenia zdolnoci transmisji... 243 standardowe sekundy. Jakie parametry?
   Hazel, która w trakcie tej wymiany zdań n...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin