Nowy31(1)(1).txt

(5 KB) Pobierz
Epilog 1
Wszystkie rzeczy majš swój kres
Noc nastaje po wietle poranka
Zniknie umiech i zniknie lad łez
Zestarzeje się piękna kochanka
Rdza pokryje zwycięski miecz
Okuleje też rumak bojowy
Twój przyjaciel i wróg pójdš precz
Czas oszroni twych synów głowy
Tylko pień będzie trwać niczym cień
Tamtych dziejów, co dawno przebrzmiały
Wielkich bitew czy wielkich klęsk
Wiernych serc, które kiedy kochały
Lodowy Ogród, Saga o wojnie bogów (fragment)

Martwy nieg, który nadszedł tamtego lata, był inny, niż opowiadano. Zwykle twierdzono, że wiat wtedy zaczyna się na nowo, pojawiajš się nowe narody, a stare znikajš, a ludzie pamiętajš tylko swojš mowę i to, jak należy robić różne rzeczy. Jak siać, jak stawiać domy i kuć broń. Tym razem jednak ludzie pamiętali, ale jakby nie wszystko. Wiedzieli, że była jaka wojna bogów, ale o co i dlaczego, to już im umykało. W każdym razie Amitraje zostali Amitrajami, Ludzie Ognia Ludmi Ognia, a Kireneni zaczęli rzeczywicie życie na nowo i tylko o Wężach jako się nie słyszało. Albo zapadli w swoje góry, albo zapomnieli, kim sš, i rozpełzli się po Wybrzeżu Żagli.
Sš jednak dwie rzeczy, które trzeba jeszcze opowiedzieć, żeby historia wojny Czynišcych, zwanej też wojnš bogów, która omal nie zniszczyła wiata, została opowiedziana do samego końca.
Kiedy odeszli i Ulf, i mistrz Fjollsfinn, wybrano mnie nowym władcš miasta. Od tamtej pory wiecznie miałem pełne ręce roboty. Wcišż leczono w lazarecie na Górnym Zamku wielu rannych z wojny, co też trzeba było zrobić z dziećmi wyplutymi przez kraby, które były na wpół obłškane, cały też czas trwała odbudowa i remonty zniszczonych częci miasta. Zostało nam sporo statków porzuconych przez Węże i Amitrajów, więc je sprzedalimy, zaczęlimy też handlować szkłem i żelaznymi narzędziami, które nasze manufaktury produkowały w dużych ilociach. Wysyłałem też okręty, by przeszukiwały Wyspy Ostrogowe, zwłaszcza od wschodniej strony.
Nocni Wędrowcy rozdzielili się. Ci, którzy byli z Braci Drzewa, oczywicie zostali w Ogrodzie, podobnie Kireneni, a Ludzie Ognia wrócili do siebie. Jednak wszyscy dokładnie pamiętalimy, co się wydarzyło, i wcišż łšczyła nas wię. Wcišż bylimy Nitjsefnaar. Dlatego i Grunaldi, i Spalle, a także Sylfana co roku latem przypływajš do Ogrodu. Czas mija, a każdy z nas nocš wychodzi, by patrzeć na Morze Gwiazd. Wszyscy wierzymy, że pewnego dnia znów spadnie z niego gwiazda.
Na całej wyspie to tu, to tam powstawały kireneńskie osady i rodowe siedziby dla tych, którzy nie mogli znieć mieszkania za murami miasta. Wiele z nich zbudowano z pni drzew, które kiedy wspinały się na nasze mury, tworzšc żywe drabiny. Teraz były to zwykłe pnie.
Rok po wojnie Czynišcych wilcze okręty znów wyruszyły przez Wyspy Ostrogowe i dlatego szybko doszły mnie wieci o tym, co działo się w Amitraju.
Kiedy flota powróciła spod Lodowego Ogrodu, wybuchła wojna domowa. Panował głód i tyrania Czerwonych Wież. Dopóki żyła prorokini, majšca na każde skinienie moc imion bogów, rzšdził strach. Ale Czynišca zginęła, a wraz z niš odeszła większoć mocy uroczysk. Częć kapłanów miała własne zapasy, lecz brakowało im umiejętnoci Nahel Ifrii i szybko moc obróciła się przeciwko nim, tak jak bywało wczeniej. Wieć o mierci prorokini obiegła cały kraj. Najpierw zbuntowały się tymeny wojska z północnych prowincji, a wkrótce cały kraj ogarnęła pożoga. Jak donieli mi moi szpiedzy, wojsko po kilku miesišcach walk zdobyło Maranahar, a potem ustanowiło własnego cesarza, który zasiadł na Tygrysim Tronie. Ponoć rozkazał stracić wszystkich kapłanów Podziemnej, a potem zaczšł przywracać te same prawa, które ustanawiał mój ojciec. Ja jednak patrzyłem na to z daleka, zadowalajšc się raportami moich szpiegów. Żyłem tu, w swoim miecie, wród mojego ludu i tak miało pozostać.
Wszystkie te zajęcia sprawiały, że nawet nie zauważyłem, jak zleciał czas. A upłynšł ponad rok, kiedy Benkej przyszedł do mnie i powiedział, że do zewnętrznej przystani wpłynšł okręt spoza Wybrzeża Żagli, z dziwnymi znakami na żaglu. Wtedy siedziałem w tawernie w Nowym Kirenenie, ubrany w zwykłš kurtę i nikt nie zwracał na mnie uwagi.
Kiedy przyszedłem do portu, tamten statek podawał włanie cumy, a na pokładzie kręciło się sporo dziwnie ubranych ludzi. Zobaczyłem między nimi kireneńskie kurtki i serce stanęło mi w piersi. A potem rzucono na nabrzeże trap z desek i pierwszym, który zszedł na lšd, był maleńki rudy chłopiec w kireneńskiej kurcie i z malutkim nożem u pasa.
Zszedł na pirs z wielkim trudem i bardzo uważnie, a potem obdzielił mnie przedziwnie poważnym spojrzeniem. Pochyliłem się i spytałem, kim jest, a on rzekł:
- Jestem Brus syn Snycerza z klanu Żurawia. A kim ty jeste?
- Jestem władcš tego miejsca i chcę cię przywitać w Lodowym Ogrodzie.
- Bez matki nigdzie nie idę - powiedział stanowczo.
- Słusznie - odrzekłem. - Bo i ja nie chcę nigdzie ić bez twojej matki.
Potem wiele rzeczy zdarzyło się w moim życiu, ale żadna nie należała już do tej opowieci, poza jednš. Przyszedł taki czas, kiedy coraz rzadziej spotykałem ludzi innych niż Nocni Wędrowcy, którzy cokolwiek wiedzieli o tych sprawach, a zwłaszcza o człowieku zza Morza Gwiazd, który zwał się Ulf Nitjsefni. Przypomniałem sobie wtedy o historii mojego życia, którš zaczšłem spisywać podczas mojego samotnego życia w Kawernach. Wzišłem więc zwoje i trzcinki i postanowiłem dopisać resztę, żeby przetrwała w opowieci.
Imię Ulfa czasami spotykało się w różnych bajędach. Zwłaszcza opowiadano różne bzdury o tym, jak zginšł. Mówiono, że spłonšł na wieży podczas wojny Czynišcych. Mówiono, że odszedł w lasy i żyje gdzie w Ziemi Ognia wród wilków. Mówiono, że popłynšł na morza.
Prawda za jest taka, że pożarły go gwiazdy.
Wiem to, bo to widziałem. Ja, Filar syn Oszczepnika, ostatni władca Tygrysiego Tronu dynastii Tendżaruk, tohimon klanu Żurawia, Pan Lodowego Ogrodu.
 

 
 
 
 
 
 
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin