Nowy6(1).txt

(22 KB) Pobierz
Rozdział 06
   
   
   Obudzono go w rodku nocy. Szybko zeliznšł się z wysokiej pryczy i ubrał. Jaruselka daremnie pytała, co się dzieje. Sam nie wiedział. Popiech nie wynikał z zaniepokojenia, po prostu Massudzi wszystko robili doć gwałtownie. Przed wyjciem z kabiny obmył jeszcze oczy i przybrał możliwie wojskowy wyglšd.
   Tvar czekał na korytarzu. Ledwo ujrzał kapitana, przeprosił za pobudkę. Nie była ona szczególnie dotkliwa dla Kaldaqa, bowiem dla Jaruselki nie zaczšł się jeszcze okres rui, jednak z racji sporej pobudliwoci Massudzi zawsze potrzebowali sporo snu i jego brak paskudnie odbijał się na ich samopoczuciu.
   Jadšc windš do centrali zamówił przez podręczny komunikator co na zšb. Może dobra przekšska zrekompensuje niewyspanie. Wyczuwajšc stan ducha kapitana, wolny od służby personel czym prędzej schodził mu z drogi. Kaldaq ruszył pospiesznie korytarzem i zwolnił dopiero wtedy, gdy usłyszał ciężkie dyszenie próbujšcego nadšżyć za nim Tvara. Zrobiło mu się wstyd. Spora nieuprzejmoć.
    Lepiej, żeby to było co ważnego  mruknšł zirytowany.
    W przeciwnym razie bym nie budził  powiedział Tvar tonem pokrzywdzonego.
   Svanowie byli w tym szczególnie dobrzy.
    Że ty tak uważasz, to jeszcze o niczym nie wiadczy  warknšł Kaldaq.  Dokładniej.
    Chodzi o sondę.
    Wróciła? Trochę za wczenie. Czyżby kto uznał, że doć już obejrzelimy, i jš odwołał?
    To nie tak.
   W centrali było pełno poddenerwowanych Hivistahmów i równie niespokojnych Svanów i Massuddw, Między nimi przemykali technicy Ooyanów.
    No to jak?
    W ogóle nie wróciła.
   Kaldaq stanšł jak wryty. Zajęta pracš obsługa jeszcze go nie zauważyła.
    Co to znaczy, że nie wróciła?
   Sondy były tak zaprojektowane, aby wytrzymać warunki panujšce na najbardziej nawet nieprzychylnych życiu wiatach. Uznawano je za niezawodne, wszelako wszystko się kiedy psuje...
    To dlatego mnie obudzilicie?  Kaldaq nie dał nawet Tvarowi czasu na odpowied.  Pierwszy oficer powinien spokojnie sobie z tym poradzić.  Wylijcie następnš sondę i sprawdcie, co stało się z poprzedniš. Czy przyszło komu do głowy, że to mogła być zwykła awaria?
    To nie wyglšdało na awarię, kapitanie. Nie jestemy pewni, ale... Ostatnie przekazy były doć dziwne.
    Dziwne? Pod jakim względem?
    Kamery co uchwyciły.  Dopiero teraz Kaldaq zauważył, że Tvarowi daleko jest do normalnej jowialnoci.  To trzeba zobaczyć.
   Kapitan pokazał zęby i wkroczył pomiędzy techników i oficerów z takim impetem, że aż ci rozpierzchli się przed nim. Zaraz też zażšdał pełnych wyjanień. Tvar zagadał co pospiesznie po swojemu do Zmama i Kaldaq go opieprzył. Chciał jak najprędzej załatwić sprawę i wracać do łóżka.
   Oficer wskazał na ekran.
    Oto co odebralimy w ostatnich chwilach przed utratš łšcznoci, kapitanie.
   Kaldaq skupił się na obrazie.
   Sonda mknęła nad wielkš zalesionš równinš, widocznš w rzadkich lukach między chmurami. Normalny, spokojny widok.
   W dole mignęło kilka wielkich miast. Odbiegały od nich radialnie liczne, niemal proste linie wiadczšce o rozwiniętym transporcie lšdowym.
   Obraz zamigotał bez ostrzeżenia i powrócił.
    Co to było?  spytał Kaldaq tłoczšcych się wkoło inżynierów. Ani na chwilę nie odrywał oczu od ekranu.
    W pierwszej chwili mylelimy, że to za sprawš silnych wiatrów  odparł cinięty między dwoma Hivistahmami Ooyan.  Potem że awaria aparatury. Jak widać na wykresie sonda wznowiła pracę. Tyle tylko, że zaczęła nabierać wysokoci...
    Teraz będzie najważniejsze  mruknšł oficer.  Tutaj...  Hivistahm zwolnił tempo odtwarzania.
   Jeden z inżynierów wskazał pazurzastyni palcem jaki punkt na ekranie.
    Proszę spojrzeć.
   W polu widzenia pojawił się niewielki obiekt. Rósł w prawym górnym rogu obrazu, aż w pewnej chwili chmury, niebo i lšd zawirowały. Ledwie sekundę póniej ekran poczerniał.
    Wyglšda na zwykłš awarię  powiedział Kaldaq.
    Gdyby sonda się po prostu rozbiła, mielibymy obraz aż do chwili uderzenia w ziemię  powiedział niecierpliwie oficer, zapominajšc na chwilę, że nie rozmawia z innym Svanem.  Szczegółowa analiza danych pokazuje, że transmisja ustała gdy sonda była jeszcze w powietrzu.
    Może zatem jakie szkodliwe zjawisko atmosferyczne.
    Mamy powody, by sšdzić inaczej.  Zmam podszedł do konsoli i odtworzył ponownie ostatnie fragmenty przekazu. W końcu zatrzymał jedno z ujęć i powiększył obraz. Wybrany wycinek przerzucił na trójwymiarowy projektor. Nad konsolš zawisł bez ruchu cylindryczny obiekt z małymi skrzydełkami. Wykonany był niewštpliwie z metalu.
    Z dużš szybkociš leciał wprost na naszš sondę  wyjanił oficer.  Sonda zeszła mu z kursu, ale łšcznoć urwała się i tak.
    Wszystkie sondy sš tak zaprogramowane, aby schodzić z drogi obcym obiektom latajšcym  wyjanił stojšcy z boku Massud.
   Kaldaq spojrzał na żołnierza.
    Ale chyba nie uważacie, że to tubylcy jš zniszczyli?  Nikt mu nie odpowiedział.  Przejrzałem wstępne raporty. Nawet jeli wemie się pod uwagę wszystkie ich dziwactwa, czego takiego dokonać nie potrafiš.
   Tvar odchrzšknšł i poczochrał się po gęstej brodzie.
    Takie były nasze dotychczasowe spostrzeżenia, wszelako obecnie...
    To jeszcze nie dowód  rzucił Kaldaq.  Wylijcie następnš sondę, ale z innym programem. Może ten teren jest pod jakim względem szczególny. Niech spenetruje inny obszar lšdu.
   Dziwnie to brzmi: inny obszar lšdu. Zagadka dla tektoników. Nagle co go zaniepokoiło.
    O jednym jeszcze zapomnielimy. A jeli to wysunięta placówka Ampliturów?
    To akurat sprawdzilimy w pierwszym rzędzie  odrzekł jeden ze Svanów.  Brak przesłanek. Tutejsze satelity sš doć nowoczesne, ale różniš się zdecydowanie projektem i wykonaniem od sprzętu Ampliturów. Poza tym, o ile zdołalimy się zorientować, wykorzystywane sš praktycznie tylko dla potrzeb łšcznoci planetarnej. Nie nadajš żadnych transmisji poza system, niczego stamtšd nie przyjmujš. Czasem jedynie komunikujš się z jakimi innymi urzšdzeniami umieszczonymi w obrębie układu. Tamte też nie zdradzajš żadnego podobieństwa ze sprzętem Ampliturów czy ich sojuszników.
    To wszystko kupy się nie trzyma  mruknšł Kaldaq.  Pospieszcie się z tš drugš sondš.
   Sonda weszła w atmosferę i rozpoczęła realizację programu. Jak na razie nie działo się nic szczególnego. Do czasu uzyskania większej liczby danych utratę pierwszego próbnika postanowiono jednak przypisać przyczynom naturalnym.
   Przez kilka dni informacje napływały jak gdyby nigdy nic i dopiero na kilka godzin przed odwołaniem sonda zniknęła w podobny sposób, jak jej poprzedniczka. Dokładna analiza danych doprowadziła ewidentnie do tego samego wniosku: sonda została zniszczona wiadomie i z użyciem broni.
    W przypadku gdy tubylcy usiłujš nawišzać łšcznoć z sondš, jej program przewiduje odzew  powiedział naukowy szef wyprawy, otwierajšc zebranie w salonie statku.  Jednak ani w jednym, ani w drugim przypadku nie stwierdzilimy takich prób. Nie mylę się?
    Włanie  odparł jego drugi zastępca, który bezporednio nadzorował pracę próbników.  O ile możemy to stwierdzić, nie próbowano kontaktować się z żadnš z sond. Obie zostały po prostu zniszczone.
    Chyba co nam umknęło  powiedział Kaldaq.  Czy naprawdę możemy wykluczyć wpływy Ampliturów?
   Złociła go ta niepewnoć. Frustracja była tak silna, że musiał chwilami odwracać się od rozmówców, by nie urazić ich widokiem wyszczerzonych kłów. Niepotrzebnie zresztš, bowiem maniery Massudów od dawna już nikogo nie dziwiły.
   Po utracie drugiego próbnika zarzšdził na pokładzie alarm trzeciego stopnia i nie mógł przecišgać tego w nieskończonoć.
    Nie mamy wielkiego wyboru. Możemy kontynuować badania, aż zabraknie nam sond. Możemy wrócić bezporednio do bazy i zameldować o wszystkim, i niech władze Gromady same dalej decydujš, co zrobić z tym wiatem. Możemy też mimo wszystko zrobić, co do nas należy  zaznaczył i omiótł podkomendnych spojrzeniem.  Skoro jestem już dowódcš tego statku, to nie pozwolę, abymy w jakimkolwiek punkcie zaniedbali nasze zadania. Zrobilimy naprawdę wicie i nie chciałbym, abymy poddawali się przed końcem dzieła. Sondy sprawdzajš się wietnie w normalnych warunkach, ale nie zawsze reagujš zgodnie z programem. A ten nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego. Jeli mechanizmy zawiodły, musimy sami zakasać rękawy.
   Zgromadzeni zamruczeli, zagwizdali i zaklaskali niespokojnie. Jeden z Hivistahmów wyraził głono obawy większoci.
    Ale jeli obie sondy zostały zestrzelone, ten sam los może spotkać lšdownik z załogš.
    Pomylałem o tym  powiedział Kaldaq i rozmowy ucichły.  Oba próbniki poruszały się kursami wytyczanymi przez program. My zanurkujemy wprost do powierzchni planety. Posterunki przeciwnika nie zdšżš zareagować. Gdy będziemy już na dole, wtedy zamaskujemy lšdownik. Jeli nawet uznamy, że to tubylcy sš odpowiedzialni za zniszczenie obu sond, to zauważcie proszę, ile czasu zabrało im wyledzenie pierwszej. Drugš namierzali jeszcze dłużej. Można zatem przypuszczać, że ich możliwoci ledzenia celów sš ograniczone. Co więcej, obie sondy kršżyły nad gęsto zamieszkanymi obszarami. Pozostaje starannie wybrać miejsce lšdowania.
   Soliwik nie miała uwag. Tvar i Zmam wyrazili ostrożnš zgodę. Ekipa naukowców była przeciwnego zdania, czego jednak oczekiwać od wiecznie niezadowolonych Hivistahmów?
    Załoga lšdownika ma być mieszana  stwierdził.  Svanowie i Hivistahmowie jako obserwatorzy. Oddział Massudów na wypadek kłopotów. Wais do tłumaczenia. Przygotować odpowiednie zapasy, wyposażenie i broń. Nie zapominajcie też, że możemy wycišgać błędne wnioski. Wprawdzie rozwinięty transport powietrzny zdaje się wykluczać istnienie jakich osobliwych zakłóceń atmosfery...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin