Fakty i Mity 2003-45.pdf

(2359 KB) Pobierz
str_01_45.qxd
JEDEN POSEŁ KOSZTUJE NAS
MILION ZŁOTYCH ROCZNIE
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 45 (192) 13 XI 2003 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
jednego kamienia z ogrodu plebana
w Dalikowie. Znamy się z panami księż-
mi nie od dziś i ręczę Wam – nie dopuszczą do
takiego precedensu. Skonstatowali, że zadyma
medialna wokół licytacji jest na rękę wizerun-
kowi Kościoła – cierpiącego i poniżanego. Taki
wizerunek, zwykle sztucznie (jak w tym przy-
padku) kreowany, zawsze wychodził Kościoło-
wi na dobre. Będą teraz moi bracia sutannowi
mieli supertemat na kazania adwentowe! Do-
stali do ręki oręż w postaci najświętszej świą-
tyni z Bogiem w szufladzie, którą Urban na
dyskotekę chce im przerobić. Orężem tym bę-
dą wymachiwać już podczas najbliższych roz-
mów z delegacją rządową i płakać przy tym,
jaka krzywda się im dzieje, jakie odwieczne przy-
wileje „świętej własności” w tym kraju tracą
i do czego może doprowadzić taka konfronta-
cja... Już po trosze wytrącili z ręki argument
tym, którzy krzyczeli, że Kościół w sądzie za-
wsze wygra, wszystko z każdym załatwi, że
księża na pieniądzach śpią itp. A tu guzik
– pieniędzy nie ma! Akurat!!! 12 lat temu, kie-
dy jako wicedziekan łódzkiego seminarium nad-
zorowałem liczenie pieniędzy zebranych przez
kleryków na cmentarzach 1 listopada, tylko
z łódzkich i podłódzkich nekropolii przytargano
w workach ponad milion złotych! Tak więc la-
da moment znajdą się pieniądze na wykupie-
nie kościoła w Dalikowie wraz z całym inwen-
tarzem. I znów pasterze portfeli będą mogli
wygrać dla siebie i zawsze wiernych tę dobrą
nowinę – bo oto polscy katolicy od ust sobie
odejmują, żeby wykupić „narodowe dobro” (tfu!).
Gdyby jednak stał się cud – a w tym towarzy-
stwie o takowy nietrudno – deklaruję to, co
już oznajmiłem w „Informacjach” Polsatu: je-
stem zdecydowany kupić kościół w Daliko-
wie, a następnie przerobić go na halę sporto-
wą i udostępnić za darmo miejscowej młodzie-
ży. Chciałbym w ten sposób udowodnić, że
z grania w ping-ponga czy z podnoszenia sztan-
gi ludzie będą mieli o NIEBO (dosłownie!) wię-
cej pożytku niż z oddawania czci świętym ob-
razom i papieżowi. Zyskają na zdrowiu, także
psychicznym...
JONASZ
Str. 9
Jako pierwsi publikujemy projekt budżetu parlamentu RP na 2004 rok
N ie wierzę, że dojdzie do licytacji choćby
108886283.022.png 108886283.023.png 108886283.024.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 45 (192) 7 – 13 XI 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA NIK poinformował, że w latach 1999–2002 wydano
z naruszaniem prawa 112 mln zł przeznaczonych na ratownictwo
medyczne. Tymczasem, m.in. w Łodzi i w Jeleniej Górze, z braku
pieniędzy ogranicza się przyjmowanie chorych na przykład na od-
działy chemioterapii, gdzie leczone są nowotwory. Dla wielu cho-
rych oznacza to szybką śmierć.
Rząd realizuje jeden z lewicowych postulatów – powszechny do-
stęp do eutanazji. Szkoda tylko, że jest ona przymusowa.
Nie rzucim kruchty
Zdaniem zbulwersowanego księdza prof. Zdaniewicza, szefa Insty-
tutu Statystyki Kościoła Katolickiego, z charakterem święta Wszyst-
kich Świętych nie licują cmentarne zbiórki pieniędzy na rewalory-
zację zabytkowych i zaniedbanych nekropolii (najczęściej zresztą
katolickich...). Wyjątkowy charakter dnia 1 listopada na cmenta-
rzach podkreślają natomiast zbiórki na seminaria duchowne.
Nie dość, że państwo nie utrzymuje seminariów, to jeszcze
wchodzi im w paradę, wyrażając zgodę na zbiórki!
Polaków, niekoniecznie dla Polski. Dlatego gotów byłbym
przyklasnąć unijnemu rozbiorowi naszego pięknego kraju, gdy-
by tylko Unia zechciała go faktycznie dokonać. Z tej okazji
całą naszą narodową tradycję, wraz z pomnikami, cmenta-
rzami, kościołami i kremówkami papieskimi można by zaorać,
przyklepać i obsiać unijnym zbożem. Aby tylko rosło i dało
chleb Polakom. Taki ze mnie patriota.
Bywają jednak nad Wisłą obrońcy polskości zgoła inni,
a nawet jest ich dużo więcej. Jeden z nich to dr Janusz Ra-
tajczak, autor tzw. kłamstwa oświęcimskiego, według które-
go w Oświęcimiu nie było komór gazowych, a Żydzi pozabi-
jali się tam sami, jak to Żydzi. Pan doktor, z braku innych try-
bun, ubogaca ostatnio fale eteru dyrektora Rydzyka. Ale bez
żartów – człowiek nie wypadł sroce spod ogona.
Nie zdziwiłem się zbytnio, gdy dużą publikację pt. „Ko-
niec Polski według dr. Ratajczaka” zobaczyłem w „Nowej
Trybunie Opolskiej” znanej z klerykalnych tekstów i autorów,
jak na współczesną „Trybunę” przystało. Ale to, co przeczy-
tałem, postawiło mi resztę włosów na plecach.
Autor już we wstępie lojalnie ostrzega, że „ impulsywnie”
i „frontowo” postara się odpowiedzieć na pytanie: „dlaczego
Polacy na przełomie XX/XXI wieku dobrowolnie, z idiotycznym
uśmiechem na twarzy, zmierzają ku zatraceniu?” . Rzec moż-
na – kluczowy problem dla tych, którzy mają czas takie
problemy roztrząsać albo z tego żyją. Przytoczę obszer-
ne fragmenty naprawdę ciekawej publikacji, pod
którą właściwie mógłbym się podpisać, gdy-
by nie... ale o tym później.
„Ostatnie 200 lat, czy-
li 1/5 naszego bytu
państwowo-narodo-
wego, ukształtowa-
ły polski charakter
narodowy. Od koń-
ca XVIII wieku aż do
dnia dzisiejszego nie
uległ on większym
zmianom. Dlatego kroczy-
my od klęski do klęski. Oczy-
wiście na własne życzenie (...)” – zaczyna swój artykuł bądź
co bądź historyk. „(...) XX- i XXI-wieczni Polacy są narodem
kompletnie, klinicznie, wręcz modelowo nieodpowiedzialnym
(...)” . Najlepszym tego przykładem, według Ratajczaka, jest
szybki upadek mocarstwa, którym niegdyś Polska była. Po-
wód to „nieodpowiedzialność i głupota” , które akurat w pol-
skim (klinicznym) przypadku „powtarzają się cyklicznie” . Ich
wynikiem były głupie „kolejne powstania narodowe robione
na zamówienie egoistycznej (co zrozumiałe!) zagranicy, insu-
rekcja kościuszkowska (...)” , nie wyłączając powstania war-
szawskiego. „Z drugiej strony nie stać nas na bunt mądry,
uwzględniający sprzyjającą sytuację międzynarodową” – pi-
sze Ratajczak i ubolewa nad zaprzepaszczoną szansą „wko-
pania w ziemię PRL z jej politykami, ekonomistami i czerwo-
nymi profesorami od siedmiu boleści” . Takiemu „wkopaniu”
Reagan i Bush senior by przyklasnęli, a „Gorbaczow słałby
jakieś papierowe protesty warte klozetu” . Nie wiemy jednak,
niestety, jak taka rozprawa z PRL przysłużyłaby się polskie-
mu charakterowi narodowemu. Wszak to politycy i ekonomi-
ści z obozu Solidarności są specjalistami od dziur budżeto-
wych i monstrualnego bezrobocia. Trudno się jednak nie zgo-
dzić z diagnozą polskich cech narodowych pióra dr. Ratajcza-
ka, według którego Polaków „oprócz głupoty i nieodpowie-
dzialności cechuje słaby duch – tak zwany słomiany zapał,
którego konsekwencją jest najczęściej słaniająca się pod
płotem skacowana apatia. Owszem, Polak potrafi powie-
dzieć »a«, czasami również »b«, ale z »c« ma już kłopoty.
Brak konsekwencji i grzech zaniechania (...) Polacy, a jakże,
potrafią również wiele wycierpieć, ale nie zdają sobie spra-
wy, że cierpienie bez należytej zapłaty jest nic nieznaczącym
cierpiętnictwem. Historia prędzej czy później eliminuje takie
narody (...) Wcale niemały procent Polaków ma skłonność
do sklepikarskiego traktowania Ojczyzny. (...) Obecnie bulą
forsę panom posłom, radnym i profesorom III RP różni »za-
chodni inwestorzy«, szefowie niemieckich, w istocie antypol-
skich instytutów naukowych itp. (...) oto polska rzeczywistość,
oto polskie »byliśmy i jesteśmy k...mi« (...)” . Tych zdumiewa-
jących konkluzji i niewybrednych epitetów rzucanych naro-
dowi przez narodowca jest całe mnóstwo. Wymienię je
więc dalej ciurkiem. Polacy to: męskie cioty, biedne pod każ-
dym względem; puszą się wiedzą, która jest po prostu po-
wierzchowna; mistrzowie pokrętności, nieszczerości, lokaj-
stwa, nadskakiwania; brak im odwagi cywilnej, instynktu
stadnego i solidarności narodowej; na wszystko mają goto-
we powiedzenie: jakoś to będzie. „Nie, drodzy Polacy. Ani ja-
koś, ani będzie. Zmierzamy..., co tam zmierzamy – właśnie
wpadamy w przepaść. Nawet tego nie zauważacie. Cóż, za-
pomniałem o waszej ślepocie” – kończy dr Ratajczak.
Niestety, poza epitetami i skądinąd przeważnie słuszny-
mi spostrzeżeniami – nie otrzymaliśmy od autora długiego
tekstu odpowiedzi na dwa kluczowe pytania: 1. Skąd się wziął
ten dziadowski charakter Polaków?; 2. Jak uchronić naród
przed wpadnięciem w przepaść?
No to teraz ja – patriota ulepiony z tej samej gliny co Ra-
tajczak, ale skutecznie nawrócony kosmopolita – korzystając
z nieuwagi (zamierzonej?) autora rozprawy, postaram się dać
własną odpowiedź. Jako historyk z pewnością pan doktor
wie, jaka to ideologia w ciągu tysiąclecia kształ-
towała niezmiennie polską mentalność, tę
u podstaw pod strzechami oraz tę na książę-
cych i królewskich dworach. Zapewne „przy-
padkiem” najbardziej zdewociali, katolic-
cy władcy Polski zaprzepaszczali hi-
storyczne szanse umocnienia polskiej
racji stanu. Dość wspomnieć Ja-
giełłę, który „odpuścił” Krzyżakom
po Grunwaldzie (wcześniej tę za-
razę sprowadził nawiedzony
książę Konrad Mazowiecki),
czy Zygmunta III Wazę – pa-
Polski Kościół watykański uruchomił kolejną usługę – każdy, kto
zarejestruje się w serwisie Moja Wiara, dostanie co miesiąc 44
SMS-y z biblijnymi cytatami. Księża liczą, że skłoni to wiernych
do refleksji...
Za głód ducha trzeba jednak płacić – koszt usługi to 9 zł plus VAT.
WARSZAWA Trzydziestoosobowa grupa członków Krajowej
Wspólnoty Emerytów i Rencistów wtargnęła do Ministerstwa
Gospodarki, Pracy i Polityki Socjalnej, domagając się ustąpienia
Jerzego Hausnera.
Twierdzą, że nie będzie to ich bój ostatni...
GDAŃSK Tak jak zapowiadaliśmy („FiM” 33/2003), prałat Hen-
ryk Jankowski, a właściwie jego fundacja, stanie się właścicielem
gdańskiego szpitala przy ulicy Łąkowej. Jankowski jako jedyny ofe-
rent nabędzie obiekt za 7 mln złotych. Tyle że... zapłaci tylko 2 mi-
liony, i to nie swoje, bo prywatną klinikę chirurgiczno-kardiologicz-
ną Jankowskiego chce wspierać Prokom i Polonia amerykańska.
Ludzie! – CUD, po prostu CUD!!!
PUCK Z braku dowodów przestępstwa prokuratura zawiesiła śledz-
two w sprawie rzekomych aborcji dokonywanych na holenderskim
statku Langenort w czerwcu br. Doniesienie złożyli wówczas
członkowie LPR.
Rzeczywiście, aktywiści LPR padli ofiarą skrobanki. Skrobano
mózgi, a w rolę ginekologa wcielił się Kościół.
WATYKAN Hucznie obchodzono imieniny Karola, czyli święto
narodowe Watykanu. Janowi Pawłowi, oprócz uroczystego posił-
ku w towarzystwie kardynałów, zorganizowano wieczór muzyki
i poezji. Poematy Wojtyły i inne pobożne śpiewali i recytowali przed
Najświętszym Obliczem m.in.: Stanisław Sojka, Edyta Geppert,
Halina Frąckowiak, Danuta Stenka, Krzysztof Pieczyński i Artur
Żmijewski.
Organizatorzy znają Karolowy gust: nic mu nie sprawi większej
przyjemności niż własna twórczość...
NIEMCY Wybuchł antysemicki skandal: poseł do Bundestagu ze
związanej z Kościołem Chrześcijańskiej Demokracji, Martin Hoh-
mann, porównał zbrodnie „bolszewików pochodzenia żydowskie-
go” do holokaustu. Nazwał też Żydów „narodem sprawców zbrod-
ni”. Od Hohmanna odcięli się wszyscy z własną partią włącznie,
a poparł go jedynie generał Reinhard Guenzel, dowódca sił spe-
cjalnych armii. Guenzel natychmiast został zdymisjonowany przez
ministra obrony i przeniesiony do rezerwy.
W Polsce, kraju tolerancji (czyt. bezprawia), byle Bubel od lat
nawołuje do mordowania Żydów. I nic.
pieskiego sługusa, który poparł unię
brzeską. Animozje z nią związane odczuwamy do dziś w kon-
taktach z Rosją. Równie „dziwnym trafem” osłabienie Rzecz-
ypospolitej, a w konsekwencji rozbiory, poprzedziło umocnie-
nie kościelnej kontrreformacji, rozwój zakonów, wzrost zamoż-
ności i znaczenia biskupstw oraz ekspansja wyższego kleru
w polityce państwa. Którzy biskupi byli posłami zdrajcami
i od których mocarstw brali pieniądze, też chyba nie muszę
przypominać.
Przez całe wieki, aż do wprowadzenia powszechnej edu-
kacji i wyplenienia analfabetyzmu za czasów PRL (tak, tak!),
polski naród dosłownie skazany był na edukację z ambon. Dał
temu wyraz prześmiewca Mikołaj Rej, wkładając w usta Wój-
ta słowa: „To mamy za wszytko zdrowie, co on (ksiądz
– dop. J) nam w kazanie powie” . W kościołach nasi przod-
kowie uczyli się obłudy i merkantylizmu, konstatując, że ksiądz
mówi swoje, a robi swoje: wyciąga do biedaków rękę po
dziesięcinę, jednocześnie przekonując o potrzebie życia w ubó-
stwie; ględzi chłopom o tajemnicy spowiedzi, by później przy
kartach zdradzać dziedzicowi, ile mu zboża z majątku wynie-
śli; chełpi się przed gawiedzią celibatem, a przed gosposią
tym, czym go grzeszna natura obdarzyła.
Zawsze i przede wszystkim liczy się interes Kościoła, je-
go majątek, przywileje oraz tzw. dobre imię. To skąd ta pol-
ska prywata? I wreszcie, narodowe sumienie przyzwyczajo-
ne do okresowych przepierek w konfesjonale, aby tym bar-
dziej ochoczo grzeszyć od nowa, do następnej spowiedzi
itd., itp. Jakże inaczej (niż właśnie patologicznie) mógł się
ukształtować charakter narodowy Polaków, skoro Kościół ka-
tolicki i jego kapłani byli (i dla wielu są nadal!) pierwszymi
wzorami do naśladowania? Przecież tego, czego Zawisza Czar-
ny się uczył, pan Zenek Czarnociński się nauczył i umie! Aż
tacy głupi to my nie jesteśmy.
Czy teraz już wiecie, doktorze Ratajczak, skąd ten idio-
tyczny uśmiech na twarzach Polaków i jak uchronić polski
naród przed przepaścią?
LITWA Czym są polskie afery wobec oskarżenia przez litewskie
media samego prezydenta Rolandasa Paksasa o powiązania z ro-
syjską mafią?
Małym pikusiem Rywinkiem!
ROSJA Aleksiej II, przywódca rosyjskich prawosławnych, wyra-
ził ubolewanie, że stosunki Cerkwi z Watykanem nie ulegają po-
prawie, a słowa papieża rozmijają się z czynami. Bardziej pojed-
nawczo nastawiony wydaje się Putin, który strzelił nawet komple-
mentem: „Papież jest osobą inteligentną i mądrą”.
Panie Putin: ON jest osobą NAJmądrzejszą i NAJinteligent-
niejszą!
Prokuratura pod naciskiem Putina nakazała aresztowanie czoło-
wego rosyjskiego biznesmena, Michaiła Chodorkowskiego (10 mld
dolarów majątku!). Co najciekawsze, aresztowano także akcje przed-
siębiorcy oskarżanego o oszustwa podatkowe, czyli o rzecz oczy-
wistą w krajach na wschód od Bugu.
Jak się Putinowi skończy kadencja, zapraszamy do Polski.
DANIA Specjalista od międzynarodowego terroryzmu – Rohan
Gunaratna – uważa, że islamscy bojownicy mogą wkrótce zaata-
kować cele w Europie. Na pierwszy ogień miałyby pójść Dania,
Norwegia i Polska – za inwazję na Irak. Zdaniem Gunaratny,
w krajach skandynawskich mieszka już wielu bojowników al-Kaidy,
przeszkolonych w latach 1999–2001 w Afganistanie.
Kiedy facet wypowiadał te „mrzonki”, przed ambasadą holen-
derską w Turcji eksplodował samochód-pułapka.
IRAK Po zestrzeleniu amerykańskiego helikoptera (15 trupów) wśród
Irakijczyków pod Bagdadem zapanował powszechny entuzjazm.
Opublikowano także dane, według których była firma wiceprezyden-
ta Cheneya – Haliburton – na samym wożeniu benzyny z Kuwejtu
do Iraku zarobiła w ostatnich miesiącach 162 mln dolarów.
Sojusznicy, moglibyście choć nasze „mrówki” przygraniczne za-
trudnić.
JONASZ
U ważam się za patriotę. Takiego, co to chce dobrze dla
108886283.025.png 108886283.001.png 108886283.002.png 108886283.003.png 108886283.004.png
Nr 45 (192) 7 – 13 XI 2003 r.
GORĄCE TEMATY
3
goś dyżurnego zboczeńca.
To prawdziwy skarb, szcze-
gólnie wtedy, gdy pojawi się problem
w postaci zwłok nastolatki odnale-
zionych na plebanii.
Za kilka dni rozpocznie się w Kiel-
cach ponowny proces w sprawie za-
bójstwa 14-letniej Joanny K. Pięć lat
temu nie wróciła po lekcjach do do-
mu. Jeszcze 23 września 1998 r. oko-
ło godziny 14 była widziana w pobli-
żu plebanii kościoła pw. św. Jana
Chrzciciela w Pawłowie. Jej ciało, owi-
nięte w stare koce i wciśnięte pod łóż-
ko, znaleziono dwa dni później w po-
łożonej na terenie zabudowań para-
fialnych, niezamieszkanej wikariatce.
W poszukiwaniach uczestniczyli
szkolni koledzy dziewczynki. Przeszu-
kali opuszczony budynek, ale jej nie
znaleźli. Nie zaglądali pod łóżko. Pro-
boszcz – ks. Bogdan N. – namówił
ich, żeby zrobili to jeszcze raz. „Trze-
ba dokładniej przeszukać ten obiekt”
– powiedział niczym wizjoner...
Oględziny zwłok wykazały, że
dziewczyna została uduszona, a mord
miał podłoże seksualne, choć – jak
stwierdziła Krystyna Boroń z Pro-
kuratury Rejonowej w Starachowi-
cach – Joanna nie została zgwał-
cona!
O zbrodnię oskarżony został
mieszkający w tej samej wsi Jarosław
H. Ojciec dwojga dzieci, pomocnik
murarski z zawodu, w 1997 r. skaza-
ny na 1,5 roku więzienia za publicz-
ne obnażenie się. Od chwili areszto-
wania konsekwentnie nie przyzna-
wał się do winy. Ostatecznie skaza-
no go na 4 lata więzienia, gdyż – zda-
niem kieleckiego sądu – H. jedynie
utrudniał postępowanie karne, ukry-
wając prawdziwego sprawcę . Ura-
towała go opinia prof. Ryszarda
Pawłowskiego , biegłego genetyka:
„Badanie DNA włosów zabezpieczo-
nych na garderobie dziewczynki wy-
klucza pochodzenie od oskarżone-
go. Także w materiale pobranym
z jej dróg rodnych nie stwierdzono
DNA Jarosława H.”.
Decyzją Sądu Apelacyjnego
w Krakowie proces zostanie powtó-
rzony. Prokuratura upiera się, bo-
wiem: „Nie znaleziono innej osoby,
Sutan-nowy
wątek zbrodn i
Inna z dziewcząt ujaw-
niła, że też była na ple-
banii: „Ksiądz O. nagle
zaczął mówić coś o Jo-
asi, a potem, gdy napo-
mknęłam o jego związ-
ku ze sprawą, krzyczał,
by z niego nie żartować,
bo zarżnie”.
Wikary nie przyznał
się do przypisywanych
mu wypowiedzi: „Takie
żarty w stosunku do dzieci byłyby nie-
stosowne. A zresztą, z wszelkich po-
dejrzeń oczyściły mnie wyniki badań
DNA”. Sędzia Adam Kabziński do-
ciekał, czy ksiądz przyjmował na ple-
banii dziewczynki ze szkoły w Paw-
łowie. „Tak, ale to jest ogólnie przy-
jęte” – odpowiedział ksiądz O.
Gminny listonosz opowiedział są-
dowi o kartce, którą tydzień po za-
bójstwie znalazł w skrzynce na listy.
Anonim dokładnie opisywał samo-
chód widziany we wsi w dniu zaginię-
cia dziecka. Nawiązujące do tego fak-
tu zeznanie złożył 14-letni szkolny ko-
lega Joanny: „Widziałem w tym dniu
w pobliżu plebanii czar-
nego lub ciemnograna-
towego sedana, a tuż
obok stał czerwony tico
lub uno. Przy samocho-
dach rozmawiali dwaj
mężczyźni, których ni-
gdy wcześniej nie widzia-
łem. Zachowywali się
bardzo dziwnie. Usłysza-
łem tylko: »Dobra, a te-
raz spierdalamy«. Na
mój widok zamilkli”.
Sensacją procesu by-
ło ujawnienie związków
rodzinnych Jarosława H.
z księdzem Stanisła-
wem H. (brat ojca oskarżonego), pro-
boszczem jednej z podradomskich pa-
rafii. Dlaczego? Otóż, jak oświad-
czył przed sądem prof. Pawłowski,
„istnieje duże prawdopodobieństwo,
że ślady pobrane z plamy krwi zabez-
pieczonej na miejscu zbrodni pocho-
dzą od osoby spokrewnionej z oskar-
żonym bądź jego ojcem”.
Sam ks. H. (niżej fragment jego
zeznań) kategorycznie odciął się od
sprawy:
Sędzia: – W materiałach śledztwa
są informacje, że kilkanaście razy wraz
z oskarżonym wyjeżdżaliście na dys-
koteki, a tam oskarżony przyprowa-
dzał do samochodu dziewczęta.
Ksiądz Stanisław H.: – To abso-
lutne oszczerstwa zrodzone w czyjejś
chorej wyobraźni.
Oszczerstwa? Doprawdy, trudno
znaleźć motyw do pomówień ze stro-
ny bratanka...
Chorej? Jest faktem, że po dwóch
latach tymczasowego aresztowania Ja-
rosław H. schudł ze 130 do 50 kg, co
biegli skwitowali następująco: „...cier-
pi na silną depresję, która spowodo-
wała utratę masy ciała, niewielki za-
nik mięśni, ogólne wyczerpanie i osła-
bienie” . W konsekwencji sąd zamie-
nił areszt na przymusowy pobyt
w szpitalu dla nerwowo i psychicznie
chorych w Krychnowicach koło Ra-
domia. Jednak zeznania na temat wuj-
ka księdza, Jarosław H. złożył dużo,
dużo wcześniej!
Tuż przed wydaniem wyroku oj-
ciec zamordowanej dziewczynki
oświadczył: „Jestem pewien, że to
on (Jarosław H. – dop. A.T.) zabił
moją córkę, a pomagał mu jego wu-
jek ksiądz. Kiedy wyszedł z aresztu,
kupił mu dom i samochód. Na pew-
no zapłacił ksiądz, bo skąd H. miał-
by na to pieniądze?”.
Z kolei Jarosław H. pyta: – Dla-
czego do badań nie pobrano prób-
ki DNA od księdza N.? Przecież
to on zachowywał się w tych dniach
najbardziej podejrzanie i wiedział
o wiele więcej, niż miał prawo wie-
dzieć.
– Aśka była bardzo nieufna i nikt
obcy nie namówiłby jej na spotka-
nie. To działo się w biały dzień. Nie-
daleko, na placu przed kościołem, sta-
ła grupa ludzi, więc kompletną bzdu-
rą są wersje o jakimś podstępnym lub
siłowym uprowadzeniu. Myślę, że by-
ła umówiona z księdzem – mówi mi
jedna z jej szkolnych koleżanek.
Spotkanie? Z którym księdzem?
Czy rozpoczynający się ponowny pro-
ces ujawni wreszcie role, jakie pano-
wie w sutannach niewątpliwie w tej
sprawie odegrali?
ANNA TARCZYŃSKA
Fot. archiwum
której można by postawić zarzut”. Ta-
kie curiosum znalazło się w argumen-
tacji oskarżyciela, żądającego dla H.
25 lat pozbawienia wolności.
Jarosława H. bronił znany krymi-
nolog prof. Jan Widacki (jeden
z droższych adwokatów w Polsce) oraz
mec. Jerzy Siwonia . Są zgodni: „Fak-
tyczny sprawca zbrodni wciąż pozo-
staje na wolności. Już w śledztwie po-
jawiły się osoby, od których powinny
zostać pobrane ślady do badań DNA,
a tego nie uczyniono”. Kogo mają
na myśli?
Choć większość mieszkańców wsi
zarzekała się w trakcie śledztwa, że
nic nie widzieli i nic nie
słyszeli (ba!, nawet nie
rozmawiali o zbrodni),
to z czasem mur solidar-
nego milczenia zaczął
pękać.
Jeden ze świadków
zeznał (zarówno w pro-
kuraturze, jak i w toku
procesu), że tuż przed
pogrzebem dziewczynki
ksiądz N. wyznał mu:
„Nawet nie podejrzewa-
cie, kto to zrobił. Wkrót-
ce się dowiecie. Będzie-
cie tym wszyscy zasko-
czeni, całe społeczeń-
stwo”. Jeszcze w trakcie egzekwii pod-
szedł do świadka organista. Miał wia-
domość od proboszcza: „Błagam, ni-
komu nie powtarzaj tego, co przed
chwilą usłyszałeś”.
Organista potwierdził w prokura-
turze, że również jemu proboszcz
sugerował, że wie, kto jest morder-
cą. „Gdy społeczeństwo pozna, kto
to zrobił, będzie w szoku” – cytował
swojego chlebodawcę. Przed sądem
wycofał się z wcześniejszych zeznań.
Usiłował bagatelizować, twierdził,
że chyba „ksiądz szokiem nazwał je-
dynie reakcję na to tragiczne wyda-
rzenie”.
Sąd zapytał księdza N., skąd po-
wziął przekonanie o społecznym
wstrząsie, jaki wywoła ujawnienie na-
zwiska sprawcy. „Już wtedy policja
mówiła mi, że podejrzewają miesz-
kańca Pawłowa, wcześniej karanego
za podobne przestępstwa” – odparł
proboszcz. Skoro tak, to gdzie tu miej-
sce na szok?
Inny ze świadków twierdził, że
dzień przed zabójstwem zauwa-
żył dziewczynkę spacerującą z wi-
Zbrodniarz zastępczy
kariuszem – ks. Piotrem O. –w
okolicach miejscowego cmentarza:
„Wyglądało to tak, jakby ksiądz przy-
gadał sobie jakąś”...
Charakterystyczne były zeznania
dwóch koleżanek Joanny K.: „Półto-
ra miesiąca po tragedii zaprosił nas
do siebie ksiądz wikariusz. »Wiem, że
niektórzy mieszkańcy Pawłowa oskar-
żają mnie o to morderstwo« – powie-
dział. – Pytał, czy nie boimy się, że
nas zabije i podrzuci do wikariatki”.
nie z prawem, mogą do-
magać się zwrotu około
30 tysięcy nieruchomości w Pol-
sce. Mogą, bo katastrofalny błąd
popełniły polskie urzędy.
dopiero za kilka miesięcy i... znów
obudzi się z ręką w nocniku.
Jest bowiem tak: w latach
1956–1982 wyjechało z Polski ponad
milion obywateli pochodzenia nie-
dodamy informację, że polscy urzęd-
nicy zaspali, a mianowicie nie wy-
dawali decyzji o przejęciu nierucho-
mości przez Skarb Państwa, a nawet
jeśli decyzję ową wydali, to nie skła-
Problem jest takiego rodzaju, że
lwia część tych dokumentów (owych
zrzeczeń) zaginęła w tajemniczych
okolicznościach. Poza tym każdy
adwokat, niekoniecznie nawet nie-
miecki, udowodni, że zrzeczenia
owe były pisane pod przymusem,
który uniemożliwiał (w przypadku
niepodpisania dokumentu) legalny
wyjazd do ojczyzny (Niemiec).
Stan na dziś jest więc taki: nie
ma wpisu do ksiąg wieczystych, nie
ma dokumentów potwierdzających
decyzje administracyjne urzędni-
ków, nie ma kwitów potwierdzają-
cych zrzeczenie się nieruchomości.
Co więc jest? Około 30 tysięcy nie-
mieckich wniosków o zwrot kamie-
nic, młynów, domów, gruntów.
Ale to jeszcze nie koniec głu-
poty polskiej administracji. Oto
Niemiec, jak już odzyska swoją
dawną własność (a w tej sytuacji
odzyskać ją musi), może zażą-
dać (i jako Niemiec z pewnością
zażąda) czynszu za korzystanie
z jego nieruchomości. Będą to
sumy astronomiczne w każdym
pojedynczym przypadku.
Czy to znów są tylko nasze
czcze, kasandryczne wieszczenia?
Otóż nie! Już dwa takie przypad-
ki miały miejsce: W Kędzierzynie-
-Koźlu niemiecka rodzina odzyska-
ła właśnie okazałą nieruchomość
tylko dlatego, że urzędnicy zagu-
bili gdzieś kwit potwierdzający zrze-
czenie się do niej praw.
Sąd w Głogówku przywrócił
prawa własności do kamienicy in-
nym Niemcom, bo urzędnikom nie
chciało się wcześniej dokonać sto-
sownych wpisów do księgi wieczy-
stej. Za to chciało im się wydzier-
żawić ową kamienicę rodzinie pol-
skiej, która w nieruchomość inwe-
stowała przez lata ciężką kasę. Ciąg
dalszy, NIESTETY, nastąpi.
MAREK SZENBORN
ANNA KARWOWSKA
Niedawno – jako pierwsi w Pol-
sce – napisaliśmy, że tzw. „wypę-
dzeni Niemcy” czynią starania, aby
odzyskać swoje dawne, przedwo-
jenne posiadłości. Nasza publika-
cja spotkała się z niedowierzaniem,
wręcz kpiną ze strony niektórych
polityków. Minęły dwa miesiące
i problem „wypędzonych” wszedł
na czołówki gazet, a o ewentual-
nych roszczeniach rozmawiają pre-
zydenci Polski i Niemiec. Głośno
o tym także w telewizyjnych deba-
tach i coraz głośniej wśród prze-
straszonych mieszkańców Szczeci-
na, Wrocławia, Opola i innych za-
chodnich, polskich miast.
A my mamy kolejny paszte-
cik, w który znów władza uwierzy
DRANG NACH OSTEN (4)
RP Dezerterzy
mieckiego. By móc to uczynić, pod-
pisywali tak zwany dokument po-
dróżny, w którym zrzekali się raz
na zawsze obywatelstwa polskiego
i praw do wszelkich nieruchomości
pozostawionych w Polsce. Gdyby się
jakiś „dezerter” nie zrzekł praw do
własności, pozwolenia na wyjazd by
nie otrzymał.
Do tej pory wszystko jest logicz-
ne, ale logicznym być przestaje, gdy
dali wniosku do sądu o dokonanie
wpisu do księgi wieczystej.
No i mamy teraz spory pro-
blem: tysiące nieruchomości zarzą-
dzanych (TYLKO!) latami przez
państwo (remonty, ogrzewanie, gaz,
prąd, kanalizacja, telefony itp.) jest
de facto nadal własnością niemiec-
kich właścicieli.
Ktoś powie: wszak zrzekli się
na piśmie, więc gdzie jest problem?
W arto mieć w parafii jakie-
N iemcy, całkowicie zgod-
108886283.005.png 108886283.006.png 108886283.007.png 108886283.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 45 (192) 7 – 13 XI 2003 r.
GŁASKANIE JEŻA
Niebo gwiaździste
Prowincjałki
Wpadłeś, bracie, za jazdę po pijaku
i straciłeś prawko? Nie pękaj! Za jedy-
ne 3 tys. pani Jadzia załatwi sprawę od ręki. Jadwiga P., woźna z prokuratu-
ry w miejscowości Przysucha, miała dostęp do różnorodnych dokumentów
i urzędowych pieczątek. „Klientów” wybierała sama, dzwoniła, inkasowała
pieniądze i wydawała dokumenty. Wpadła przez przypadek, bo jednego z kie-
rowców jeżdżących na podwójnym gazie zatrzymał ten sam policjant. Woźna
jest osobą nadzwyczaj religijną. Pod jej wpływem koleżanki z więziennej celi
porobiły sobie różance z chleba i kilka razy dziennie oddają się... modlitwie.
„Niebo gwiaździste nade mną i pra-
wo moralne we mnie” – napisał Em-
manuel Kant. A na czym jak na czym,
ale na kantach to my – Polacy – zna-
my się doskonale. Ot, naród filozo-
fów, jasna cholera.
Kto nie lubi wyjść sobie ciepłą
nocą na spacer i popatrzeć na gwiaz-
dy? Ja lubię bardzo. A Wy? Wszak
dopiero wówczas człek widzi swoją
nicość, swoją małość i przybliża się
do Absolutu – czymkolwiek ten Ab-
solut się nam wydaje. Tysiące świa-
tełek na niebie skłaniają do pocałun-
ków, do westchnień i uniesień – gdy
spacerujemy z miłą sercu osobą
– albo do rozważań egzystencjalnych
lub astrofizycznych.
Szedłem sobie tedy po parku,
podniosłem głowę i tak oto myśla-
łem: O! Jaki piękny księżyc w pełni.
Ten przyjaciel Ziemi oddalony jest od
nas o 400 tysięcy kilometrów... a tym-
czasem premier Leszek Miller twier-
dzi, że Polska nie ma prawie żadnych
zaległości w negocjacjach z Unią Eu-
ropejską. Unia jest szczera i jest od-
miennego zdania. Lubię księżyc na
nocnym niebie... Millera mniej.
A ta nasza biedna planeta Zie-
mia (i jej satelita) ogrzewana jest
przez Słońce, do którego mamy mar-
ne 150 000 000 kilometrów. Cały
nasz układ planetarny ma promień
o długości zaledwie 6 000 000 000
kilometrów, a taki facet o imieniu
Jan Paweł II akurat nie dostał Na-
grody Nobla.
Lecz co tam Nobel, jeśli wziąć
pod uwagę, że nasza Galaktyka skła-
da się z około 100 000 000 000 gwiazd.
Prawie każda z nich ma najprawdo-
podobniej swój własny układ plane-
tarny, a na trzeciej planecie każde-
go z nich też pewnie ktoś właśnie
Nobla nie dostał. Nie ma więc o co
kruszyć kopii. Z drugiej strony ma-
my w Galaktyce sto miliardów moc-
no wkurzonych facetów.
Najbliższą Ziemi gwiazdą (poza
Słońcem) jest Proxima Centauri.
O tym, czy tamtejszy jakiś JPII do-
stał Nobla, dowiemy się dopiero za
2 000 000 lat, bo tyle potrwa lot wy-
wiadowczy tam i z powrotem. Nawet
światło (300 000 kilometrów na se-
kundę) potrzebuje 4 lat na przeby-
cie tej drogi – w jedną stronę.
Uzbrojony zapewne w ową infor-
mację Aleksander Kwaśniewski po-
wiedział dziennikarzom, że współczu-
je swojej żonie, która ewentualnie
chciałaby kandydować w przyszłych
wyborach prezydenckich. Współczu-
je, bo to trudne wyzwanie. On już się
tak, bidak, szarpie drugą kadencję.
Bogatszy o tę wiedzę spojrzałem
na dobrze znaną Gwiazdę Polarną.
Odległość od Ziemi sprawia, że świa-
tło biegnie od niej 700 lat. Innymi
słowy, widzimy to, co gwiazdeczka ta
wyemitowała w XIV wieku, czyli wte-
dy, gdy Kościół rozpalał na naszej
planecie stosy.
Przy okazji muszę zmartwić bi-
blistów. Cała Droga Mleczna (fir-
mament nieba), którą z takim mo-
zołem tworzył Wasz Bóg aż sześć
dni, to zaledwie marny ułamek
wszechświata. Takich bowiem galak-
tyk naukowcy odnaleźli do tej pory
ponad 100 000 000, a Rywina
– jak się okazuje – nie należy sądzić
za płatną protekcję, tylko za korup-
cję, bo za to dostanie więcej do od-
siadki.
Nie patrzmy jednak aż tak da-
leko. Najbliższą nam galaktyką jest
Andromeda. Składa się ze 100 000
000 000 gwiazd, czyli z możliwości
istnienia tyluż światów... o Boże...
i z tyluż Glempów ... tych samych
Glempów, którzy na razie mogą spać
spokojnie, bo z przecieków wynika,
że out pójdzie biskup Gulbinowicz
z Wrocławia.
Owa Andromeda, na której
szczęśliwie (zapewne) nie ma Glem-
pa oddalona jest od nas o 700 ki-
loparseków. Zaś jeden kiloparsek
to czas, jaki światło pokonuje przez
3000 lat. W tym czasie „Gazeta Wy-
borcza” zastanawia się jednak, kto
zastąpi prymasa. W naszym najbliż-
szym otoczeniu (1000 kiloparseków)
jest równo 30 takich jak Andro-
meda galaktyk. Każda z nich ma
mniej więcej po sto miliardów
gwiazd, a poseł Ziobro znów chce
przesłuchiwać premiera, zaś SLD
ma dylemat, czy specjalnie nie prze-
grać najbliższych wyborów, aby się
samooczyścić.
Oto są skale zjawisk. Żyjemy na
tej naszej śmiesznej Ziemi, która
– niosąc na sobie papieży, Glem-
pów, Kwaśniewskich i Millerów
– z niesamowitą szybkością obiega
Słońce, a wraz z nim – centrum Ga-
laktyki. Jeden obieg to 200 000 000
lat. Zamknijmy oczy i spokojnie po-
myślmy o tym. A w najbliższą noc
pójdźmy na spacer. Na pogodnym
niebie łatwo odnaleźć Wielki Wóz.
Jest w nim taka gwiazda (Koń), któ-
ra znajduje się dokładnie na prze-
łamaniu dyszla. Obok niej (na go-
dzinie 11) można czasem dojrzeć
maleńką gwiazdeczkę (Jeździec),
którą widzi tylko 5 procent ludzi na
świecie. Zachęcam do jej poszuka-
nia. Zapewniam, że odnalezienie
Jeźdźca sprawi wam więcej radości
niż lektura porannej prasy codzien-
nej.
Dziesiątki świadczeń nie trafiło do
gdyńskich rencistów i emerytów, po-
nieważ 37-letni listonosz Ireneusz M. przepił je i przehulał w... agencjach
towarzyskich. Gdy wreszcie po czterech dniach zakończył balangę, natych-
miast zameldował się w jednym ze szpitali i jako alkoholik poprosił o pomoc.
Miał jeszcze 8 tys. zł, o czym nawet nie wiedział. Dla policjantów i przeło-
żonych listonosza zagadką pozostaje, w jaki sposób w ciągu kilku dni stra-
cił aż 26 tys. zł. A nas zastanawia jeszcze jedno – gdzie znajdują się tak
uczciwe panienki, które nie oskubały pijaniutkiego klienta?
Wyjątkowym tupetem wykazał się kie-
rowca czerwonej toyoty, który na par-
kingu w Radomiu przejechał młodego człowieka. Ofiara wypadku zmarła po
kilku dniach, a sprawca – tuż po pogrzebie – zgłosił się do matki Darka , by
wypłaciła mu 6 tys. zł odszkodowania za uszkodzony samochód. Jak się
okazało, właściciel toyoty nie miał żadnych problemów z ustaleniem po-
trzebnego mu adresu, podczas gdy matka ofiary przez długi czas nie mogła
się dowiedzieć, kto jest winien śmierci jej syna. Na domiar bezczelności
sprawca tragedii nadal bezkarnie jeździ po drogach, bo policja nie zabezpie-
czyła śladów wypadku i być może celowo zatuszowała sprawę.
Przez kilka lat na Podkarpaciu działa-
ła zakonspirowana szajka. Za 9 tys.
dolarów oszuści umożliwiali wyjazdy do USA, fałszując dokumenty wizowe
i paszportowe. A że w stosunku do swoich „klientów” zachowywali się nie-
zwykle lojalnie, np. pilotując ich przez granice i pomagając po wpadce, nie
było chętnych do sypania oszustów. Wreszcie coś nawaliło w przestępczym
eldorado i 11 sprytnych Polaków nakryli stróże prawa. Amerykanie mówią,
że po 1 stycznia przyszłego roku, gdy wprowadzone zostaną skanery źrenic
i kontrola odcisków palców, takie oszustwa nie będą miały miejsca. Zoba-
czymy...
RP
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
MAREK SZENBORN
Norwescy parlamentarzyści w kontekście zbieżności beatyfikacji Matki
Teresy z jubileuszem pontyfikatu Jana Pawła II dali Kościołowi znak,
gdzie widzą dla niego przestrzeń działania. Slumsy – tak, ale wara od
rządu dusz. („Niedziela Warszawska” 43/2003)
Jest naszym pragnieniem, by na jednego księdza wypadało tysiąc miesz-
kańców. W naszej diecezji wypada ponad dwa i pół tysiąca. Dlatego zli-
tujcie się nad nami! W naszym seminarium jest jeszcze trochę wolnego
miejsca.
(bp K. Romaniuk do ministrantów podczas Pierwszego Zlotu Służby
Liturgicznej)
ra roku. To niewiele na wywiązanie się z podję-
tych zobowiązań, zwłaszcza że przez dwa lata parla-
ment nie był w stanie podjąć żadnej inicjatywy usta-
wodawczej w sprawie prawa do przerywania ciąży.
sumienia będzie podana do publicznej wiadomości i mu-
siałby się do niej stosować zarówno w szpitalu, jak i w
gabinecie prywatnym. Zgodnie z zasadą, że aborcja po-
winna być legalna, bezpieczna i rzadka, projekt zakłada
powszechny dostęp do antykoncepcji, co można osiągnąć
dzięki stworzeniu sieci poradni publicznych (co najmniej
jednej w każdym powiecie) propagujących nowoczesną
antykoncepcję. Antykoncepcja ma być tania, by mogły so-
bie na nią pozwolić osoby bezrobotne czy nastolatki, jak
ma to miejsce w wielu krajach europejskich. Leczenie
bezpłodności byłoby objęte ubezpieczeniem zdrowotnym.
Projekt znalazł uznanie Parlamentarnej Grupy Kobiet,
która podjęła się koordynacji prac nad ustawą. Pracami
kieruje Joanna Senyszyn – energiczna posłanka z Gdyni.
Tymczasem ostatnie wypowiedzi liderów SLD wzbu-
dziły poważny niepokój. Wystarczyło, by hierarchowie ko-
ścioła tupnęli nogą, a już SLD mruga okiem we wszyst-
kich kierunkach: organizacje kobiece Sojusz próbuje prze-
konywać, że jest zdecydowany zrealizować swoje obietni-
ce wyborcze, hierarchów kościelnych przekonuje, że zmia-
na prawa nie nastąpi; społeczeństwu oznajmia, że jeśli
zmiana ustawy nie nastąpi, to będzie sobie mogło przy-
najmniej podyskutować.
Jest to ostatni moment, by SLD wykazało rzeczywi-
stą, a nie udawaną wolę polityczną realizacji swoich zo-
bowiązań przedwyborczych. Władze Sojuszu muszą zro-
zumieć, że wyborcy nie dadzą się dłużej zwodzić. W tej
sprawie, choćby się nie wiem jak bardzo starało, nie za-
dowoli wszystkich. Tylko konsekwentne działanie pozwo-
li zachować resztki wiarygodności.
WANDA NOWICKA
Ustawa do laski
Wygląda na to, że UE ma być nirwaną. W momencie naszego wejścia
do niej mamy tracić naszą bytowość, nasze „ja”, naszą tożsamość, nie
mieć już żadnego własnego interesu, a tylko mamy rozpłynąć się w ogól-
nym interesie Europy, jak słowiańska kropla w germańsko-romańskim
Atlantyku. (...) Cherubini „raju” europejskiego, prezydent Francji
i kanclerz Niemiec, czuwają u bram „raju”, byśmy tam nie przyszli w ro-
li trzeciego cheruba, lecz w roli ich parobka i dłużnika.
(ks. prof. Cz. Bartnik, „Nasz Dziennik” 255/2003)
Wielki pokaz telewizyjny rzekomo na cześć Papieża, przez który TVP usi-
łowała sobie podreperować opinię w Narodzie, zanim dokona moralnego
samobójstwa przez podjęcie (zawsze wraz z rządem) zmasowanej akcji pro-
pagandowej na rzecz zabijania dzieci poczętych i prawnego uprzywilejo-
wania zboczeńców. (ks. prof. J. Bajda, „Nasz Dziennik” 250/2003)
Nie wiadomo, czy pan Miller, będąc w Rzymie, spowiadał się ze swoich
niecnych zamiarów przed Papieżem, kiedy „dziękował Mu za 25 lat pon-
tyfikatu”. (...) Bo jak można z czystym sumieniem spojrzeć w oczy Oj-
cu Świętemu, szykując w zanadrzu sztylet legislacyjny, gotowy zadać cios
w serce Kościoła i Papieża?
Obecna ustawa antyaborcyjna wymaga radykalnej
zmiany. W Sejmie trwają prace nad nowym projektem
regulującym kwestię przerywania ciąży. U jego podstaw
leży projekt przygotowany przez organizacje kobiece, opar-
ty na uniwersalnych prawach człowieka, w tym na pra-
wie kobiety do samostanowienia. Projekt opiera się na
założeniu, że prawo do godności, równego traktowania,
zdrowia, prywatności, decydowania o swoim życiu osobi-
stym i wolności sumienia – to podstawowe prawa czło-
wieka. Prawa te, stanowiące wartość konstytucyjną, po-
winny być chronione przez państwo. Co więcej, projekt
przyjmuje poszanowanie praw reprodukcyjnych należą-
cych do katalogu podstawowych praw człowieka, uznając
tym samym prawo każdego do odpowiedzialnego decy-
dowania o posiadaniu dzieci oraz prawo dostępu do in-
formacji, edukacji, poradnictwa i środków umożliwiają-
cych korzystanie z tego prawa.
Zgodnie z projektem, kobieta miałaby możliwość
przerwania ciąży do 12 tygodnia bez podawania przyczyn.
Lekarz mógłby odmówić przerwania ciąży na bardzo
określonych zasadach: jego decyzja o korzystaniu z klauzuli
(jw.)
Wybrała O.H.
„ŚWIĘTA” WOŹNA
LUDZIE, ZEJDŹCIE Z DROGI
TOYOTA NAD ŻYCIE
POLAK POTRAFI
D o końca kadencji pozostało Sejmowi około półto-
108886283.009.png 108886283.010.png 108886283.011.png 108886283.012.png 108886283.013.png 108886283.014.png 108886283.015.png
Nr 45 (192) 7 – 13 XI 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
JONASZ NADCHODZI!
Nie płacili przecież ze swoich, tyl-
ko z publicznego. Od prywaciarzy
pasterz zgarniał więcej.
Kasa płynęła wartkim strumie-
niem na konto remontu organów
i teraz wrażliwe biskupie uszy będą
mogły raczyć się niebiańską muzy-
ką.
-Bubrowieckiego systematycznie
uczestniczą w drodze krzyżowej na
jasnogórskich wałach. By nadać
większą rangę modłom, przywdzie-
wają mundury i dopychają się do
obrazu. W Dniu Papieskim „świę-
ta delegacja” znów znalazła się na
Jasnej Górze, gdzie kapelan wię-
ziennictwa wygłosił spicz o sumie-
niu. Sam kapelan sumienie ma czy-
ste... mało używane.
Nasz „rodzony” Jonasz kupuje
kościół w podłódzkim Dalikowie.
O tym jest już głośno. Na probosz-
czów w całej Polsce padł blady strach,
że to dopiero początek Jonaszowych
zapędów. Pierwszy przejął się tym
ks. Apoloniusz Leśniewski z para-
fii Ostrobramskiej Matki Miłosier-
dzia w Olsztynie. Zabił on deskami
Atrakcja druga: z nowym rokiem
akademickim począł się tu kształ-
cić na księdza pan Choong Chun
Yean , Chińczyk z Malezji. W An-
glii studiował ekonomię, ale poznał
jakiegoś księdza „łowcę głów” i dał
Rzecz w tym, że na tej samej se-
sji Rady Miasta stanowczo odmó-
wiono Adwentystom Dnia Siódme-
go drobnej korekty w planie dla
gruntów przy ulicy Okólnej, unie-
możliwiając w konsekwencji wybu-
dowanie tam kaplicy. Radnym nie
chciało się nawet dyskutować o wnio-
sku i odrzucili go głosami prawico-
wych klubów Porozumienie Toruń-
skie i Obywatele Torunia.
J.K.
SYMULTANA
RP
Gdańskim klechom nie wystar-
cza już to, że od ośmiu lat odpra-
wiają publiczne modły – zwane li-
tanią za miasto – przy pomniku po-
ległych stoczniowców. Według ich
organizatora, pomorski ludek zde-
cydowanie za mało afiszuje swoją
wiarę.
W tym roku we Wszystkich Świę-
tych ksiądz Zbigniew Drzała , or-
ganizator spędów, nakazał władzom
samorządowym urządzenie ich rów-
nież w innych miastach Wybrzeża.
I tak pokorne władze Sopotu zor-
ganizowały modły przy pomniku
ofiar II wojny światowej, gdynianie
zebrali się przy pomniku Ofiar Grud-
nia ’70, a mieszkańcy Elbląga przy
takim samym pomniku na placu So-
lidarności. Całość przedsięwzięcia
sutannowi nazwali pompatycznie Li-
tanią Miast Wybrzeża. Według ks.
Drzały, takie publiczne mamrotanie
paciorków jest świadectwem walki
o wolność.
ECCE PIJAK
A.T.
Piotrkowski magistrat szkoli
sprzedawców sklepów monopolo-
wych w temacie, jak rozpoznawać
nietrzeźwych klientów (w Polsce!).
Można się dowiedzieć, że pijak za-
zwyczaj bełkocze i chwieje się na
nogach oraz że może być wesoły lub
agresywny. Do przekazywania tej
nowatorskiej wiedzy został zatrud-
niony psycholog. Urząd „wyszkolił”
już 120 sklepikarzy, wydając na to
2,5 tys. zł. Nie wydaje nam się, by
ktoś organizujący podobne szkole-
nie był zupełnie trzeźwy.
DUCHU PRZYBYWAJ
schody prowadzące do kościoła, by
nikt się na nich nie poślizgnął i nie
wystąpił czasem o odszkodowanie.
Stopnie pozostaną zaryglowane do
wiosny – wtedy deski zastąpi meta-
lowy płot. Parafianom zostało bez-
pieczniejsze, boczne wejście – bez
schodów. A może lepiej zabić de-
chami cały kościół? Posadzka prze-
cież śliska...
się namówić na chrzest w Justyno-
wie k. Łodzi. Zaraz potem poczuł
powołanie, więc wstąpił do najbliż-
szego seminarium. Nauka idzie mu
bardzo dobrze – najlepsze stopnie
ma z wf., a konkretnie z karate. Są
pewne kłopoty ze spowiedzią, ale
przecież ojciec duchowny ks. Jerzy
Świątek jest także egzorcystą die-
cezjalnym i nie z takich powłok cie-
lesnych diabła przeganiał. Z Male-
zyjczykiem studiują też dwaj Biało-
rusini. Niespecjalnie lubiani, a na-
wet podejrzewani przez niektórych
kleryków o to, że są nasłani przez
Łukaszenkę .
Miłośnicy Papy z nadmorskiej
Łeby zaskoczyli, że w ich mieście nie
dano jeszcze świadectwa uwielbienia
dla Białego Ojca. Pobożne władze,
z panią burmistrz Haliną Klińską
na czele, skrzyknęły więc grono hoł-
downików i w parku im. Jana Paw-
ła II urządzono imprezę. Posadzono
dość duży dąb jako symbol trwało-
ści, siły i mocy (to nie żart!) papie-
ża. Spędzono młodzież szkolną, któ-
rej nakazano sadzić obok więcej drze-
wek. A żeby było jeszcze śmiesz-
niej, do każdego dołka wykopanego
pod drzewko wrzucano butelki,
w których były... wiersze jubilata oraz
hasła jemu poświęcone.
W niebo wypuszczono kilkaset
gołębi – symboli papieskiego po-
koju. Ptaki dostały wariacji i mio-
tały się jak oszalałe, ponieważ jed-
nocześnie puszczono w górę kilka-
set balonów. Oczywiście w biało-
-żółtych, czyli papieskich barwach.
Były – nieudaczny – wojewoda słup-
ski, były senator AWS, a obecnie ja-
łowy radny sejmiku wojewódzkie-
go z PO i PiS, Kazimierz Kleina ,
zapiał do mikrofonu: – Niech zstą-
pi Duch Twój i odnowi oblicze Zie-
mi, tej Ziemi...
Ciągle mamy wielką nadzieję, że
w końcu zstąpi i odnowi...
PaS
O, HOLENDER!
J.K.
Holandia pozbywa się kościo-
łów. Coraz więcej budynków sakral-
nych jest zamykanych lub użytko-
wanych w innych celach. W ostat-
niej dekadzie liczba świątyń zmniej-
szyła się o 623! Część z nich to dziś
biblioteki, muzea, a nawet mieszka-
nia. Szacuje się, że w ciągu najbliż-
szych kilku lat aż jedna czwarta ko-
ściołów zmieni swój charakter z sa-
kralnego na świecki. Obecnie tylko
10 proc. Holendrów uczestniczy
w nabożeństwach.
PaS
WYKUPIĆ OSZUSTÓW
POLITYKA
PRORODZINNA
Ciężkie czasy nadchodzą dla
komorników Bozi. Lubiński komor-
nik właśnie wystawił na licytację
cztery salezjańskie nieruchomości:
dwie kamienice, grunt i siedzibę
Fundacji im. Jana Bosko. Na ra-
zie nie planuje sprzedaży kościo-
ła, który jest zastawem pod dług
zakonników. Spłata całego zadłu-
żenia zakonu (z odsetkami) prze-
kracza 200 mln zł! Z wystawionych
teraz na licytację nieruchomości
można uzyskać zaledwie... 2 mln
zł. Spieniężone obiekty, zakupio-
ne przecież kiedyś za pieniądze pa-
rafian, pójdą na poczet oszustw ks.
Matkowskiego i spółki. Ale ko-
mornika mogą się też spodziewać
osoby, które za namową lubińskich
księży wzięły na siebie kredyty de-
wizowe. Jak dotąd – komornicze
nakazy otrzymało 30 osób. Zapła-
cą za oszustów i własną naiwność,
zwaną wiarą w Kościół.
A.T.
Prawicowa ekipa rządząca Ma-
zowszem ogłosiła, że brzydzi się ko-
rupcją i wyda jej bezpardonową wal-
kę. Zwłaszcza wstrętne miało być wy-
korzystywanie stołków do prywatnych
biznesów. Ot, słowa, słowa, słowa...
Popatrzmy np. na Mazowiecki
Zarząd Dróg. Jeden z jego szefów
zlecał i nadzorował roboty drogo-
we prowadzone przez firmę... wła-
snej żony. W latach 2002–2003 ro-
dzinna spółka zarobiła milion osiem-
set tysięcy złotych.
PaS
PEWNY INTERES
AUTOMIŁOSIERDZIE
Proboszcz parafii pw. św. Floria-
na w Stalowej Woli wpadł na genial-
ny pomysł. Otóż przez cały listopad
zaprasza do kościoła mieszkańców
poszczególnych bloków, by mogli po-
lecać swoich zmarłych w ramach tzw.
wypominków. Przed mszą każdy
krewniak umarlaka musi oczywi-
ście wstąpić do zakrystii i złożyć
odpowiednią ofiarę w kopercie. Ob-
szerny kalendarzyk proboszcza obej-
muje wszystkie dni miesiąca, nie wy-
łączając sobót i niedziel, a także
komplet domostw i przypisanych im
nieboszczyków. Ten biznesplan
przedkładamy pod rozwagę innym
proboszczom, bowiem czego jak cze-
go, ale nieboszczyków to w tym kra-
ju będzie coraz więcej.
J.K.
Biskupi filipińscy, zaraz po po-
wrocie z odprawy w Watykanie, gdzie
papież przypomniał im, że muszą
okazywać miłosierdzie księżom po-
pełniającym przestępstwa seksualne,
ogłosili, że księżom pedofilom bę-
dzie dana szansa na poprawę. Arcy-
biskup Gaudencio Rosales przypo-
mniał, że Watykan odrzucił jako „zbyt
surowe” prawo uchwalone przez bi-
skupów amerykańskich, na mocy któ-
rego każdy sprawca miał być zawie-
szany w obowiązkach księdza.
Przewodniczący konferencji bi-
skupów filipińskich, bp Orlando
Quevedo , twierdzi, że w ciągu 20 lat
dwustu księży popełniło przestęp-
stwa seksualne. Ostatnio zawieszo-
no kolejnych 34 kapłanów. T.Sz.
MP
ORGANY BISKUPA
RATUSZOWY AMOK
PaS
Prawicowi radni Łomży w ko-
ścielnym amoku brną od sukcesu do
sukcesu – ledwie przebrzmiały echa
uroczystej intronizacji Chrystusa na
władcę Łomży i okolic, a już 29 paź-
dziernika urządzili mieszkańcom
miasta nowy cyrk. Tym razem cho-
dziło o nadanie nazwy „Solidarno-
ści” rondu u zbiegu ulic Zawadzkiej
i Piłsudskiego. Decyzja najbardziej
ucieszyła kilka tysięcy łomżyńskich
bezrobotnych (ok. 30 proc.), za-
wdzięczających tej organizacji swą
dzisiejszą nędzę. Ucieszyła tym bar-
dziej, że rondo godne jest patron-
ki – właśnie tam zdarza się najwię-
cej wypadków drogowych w mieście.
J. Rzep
RP
ZNACZY ZŁODZIEJ
KUDY DO RYDZYKA
DYNI NIE CHOCZU
Radni Torunia pokornie za-
twierdzili plany inwestycyjne
o. Tadeusza Rydzyka . Oficjalnie
nazywa się to „Zmianą planu za-
gospodarowania przestrzennego na
terenach przy Porcie Drzewnym
w Toruniu”. Jak już pisaliśmy
(„Port to jest poezja” – „FiM”
24/2003), tatko kupił (o dziwo!) so-
bie te hektary za 4 mln zł, zamie-
rzając wybudować m.in. studio te-
lewizyjne, boiska sportowe, tere-
ny rekreacyjne, przystań jachtową
i różne takie obiekty sakralne. Da-
jemy błogosławieństwo.
Łódzkie Wyższe Seminarium
Duchowne ma dwie nie lada atrak-
cje. Pierwsza to intensywne śledz-
two mające ustalić, kto ukradł 45
tys. zł z dwudniowej kwesty na
cmentarzach. Zginął bilon posegre-
gowany w dziewięciu woreczkach
– przyznał prorektor ks. Dariusz
Kucharski . Złodziej trochę się na-
trudził, bo forsa ważyła prawie 60
kg. Zdaniem policji, która jeszcze
nic nie wie, w kradzież niewątpli-
wie zaangażowany był „ktoś z we-
wnątrz”.
Biskup pelpliński Jan Bernard
Szlaga (na zdjęciu) za 950 tys. zł
zrekonstruował barokowe organy
w katedrze w Pelplinie.
Przez kilka lat szef diecezji piel-
grzymował po pomorskich samorzą-
dach z zapowiedzianymi wizytami,
kolędami, poświęceniami i innymi
duperelami. Za zaszczyt ujrzenia
osoby biskupa władze gmin musia-
ły zawsze kapnąć co łaska. W prak-
tyce – nie mniej niż tysiąc złociszów.
Moskiewskim szkołom zakaza-
no obchodzić Halloween. Dyrekto-
rom placówek polecono stworze-
nie w to miejsce nowych uroczysto-
ści uwzględniających wartości kul-
tury rosyjskiej. Władzom nie podo-
bają się w świętowaniu Halloween...
treści religijne, które nie przystają,
jak napisano, do świeckiego szkol-
nictwa. Kult śmierci ma szkodzić
psychice uczniów i ich duchowi.
W Polsce biskupom i księżom prze-
szkadza w Halloween... brak treści
religijnych.
KLAWISZE
ORGANOWE
Klawisze Zakładu Karnego
w Sztumie – zamiast pilnować ska-
zanych – modlą się (o rozum?) do
Bozi. Oficerowie za przyzwoleniem
dyrektora Tadeusza Bubra-
PaS
108886283.016.png 108886283.017.png 108886283.018.png 108886283.019.png 108886283.020.png 108886283.021.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin