Fakty i Mity 2003-46.pdf

(2223 KB) Pobierz
str_01_46.qxd
SPEŁNIAJĄ SIĘ PRZEPOWIEDNIE
CZARNOSKÓRY PAPIEŻ NADCHODZI!
Str. 12
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 46 (193) 20 XI 2003 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
W Genui, Rotterdamie, Nachodce, Tangerze,
Rio de Janeiro i setkach innych portów całego świata
Międzynarodowa Organizacja Pracy powołała do życia instytucje
mające pomagać (także finansowo) marynarzom, którzy przypłynęli
z najdalszych zakątków świata. W Polsce też powołała – w Szczecinie
i Gdyni. Obie błyskawicznie zaczęły pomagać... Kościołowi katolickiemu.
Str. 9
108887928.037.png 108887928.038.png 108887928.039.png 108887928.040.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 46 (193) 14 – 20 XI 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Senat ostatecznie postanowił obciąć odpisy od podat-
ku dochodowego nie tylko organizacjom charytatywnym (jak chciał
rząd), ale także Kościołom i związkom wyznaniowym. Na jedne
i drugie nie będzie można odpisać więcej niż 350 zł.
Teraz Sejm poprawki Senatu wrzuci do kosza. I żeby nie było,
że SLD nie jest antyklerykalne aż do bólu... wchodzenia w ty-
łek biskupom.
Kitu naszego powszedniego...
Komisja badająca sprawę Rywina odniosła sukces: doprowadziła
do zasłabnięcia żelazną minister Jakubowską i wyśledziła, że pre-
zes Agory – Rapaczyńska – wyniosła sobie z przesłuchania jeden
z istotnych dokumentów, bo „potrzebowała więcej światła, by od-
czytać niewyraźne zapiski”.
Co tam Rapaczyńskiej albo Michnikowi jakaś sejmowa komi-
sja, której lada miesiąc – razem z Sejmem – może nie być!
wiązania SLD lub newsu zachodnich mediów, że Polska
najwięcej skorzysta na rozszerzeniu Unii. Chciałem, ale nie
napiszę. Oszczędzę Czytelnikom dywagacji na temat rewe-
lacji; wykreowanych na dodatek przez inne gazety czy tele-
wizje. To żenujące patrzeć, jak ludzie niemal włosy sobie wy-
rywają i o niczym innym nie potrafią myśleć i mówić, tylko
o kolejnej „aferze” z Faktów albo Wiadomości. Ludziska nie
wiedzą (bo niby skąd mają wiedzieć), że z grubsza 50 proc.
tychże „faktów” to czystej wody mity, czyli kit. Fabrykuje
się je w celu zrobienia mocnej czołówki, gdy chwilowo brak
trzęsienia ziemi, dziecka o dwóch głowach albo człowieka,
który pogryzł psa. Co gorsza, medialne rewelacje bywają
też czasem robione na zamówienie polityków, biznesme-
nów, rządu – ludzi władzy i pieniędzy, zawsze chętnych do
ich pomnożenia. Oczywiście celem ostatecznym jest pod-
niesienie sprzedaży, wzrost oglądalności itp. Konkurencja
przecież nie śpi, a jeść trzeba. To, co publikują tzw. uznane
media (to takie, które są cytowane przez inne uznane me-
dia), może skutecznie wywrócić wszystko do góry nogami.
I to nie tylko w Katolandzie. Nie znaczy to jednak, że trady-
cyjnie nie jest u nas najgorzej, bo jest – przynajmniej na za-
chód od Bugu.
Sir Edmund Berg ponad 100 lat temu nazwał
media czwartym stanem, co – poddane dzia-
łaniu mądrości ludowej – zostało w mia-
rę umacniania się koncernów medial-
nych przekręcone na „czwartą
władzę”. Władza
ta wpływa – co-
raz bardziej i nie
zawsze pozytyw-
nie – na pozosta-
łe władze: ustawo-
dawczą, wykonaw-
czą i sądowniczą.
A właściwie to na
naszych oczach mass
media dokonują dziejo-
wego awansu: po skrom-
nej funkcji informowania
przejmują właśnie funkcję
władzy orzekającej, co jest do-
bre, a co złe; co mądre, a co głupie; co przydatne, a co nie.
Do tego dochodzi wspomniana już przeze mnie zdolność, ła-
twość i chęć kreowania rzeczywistości dla różnych, czasem
zdecydowanie niecnych celów. Nieczyste sumienia mają tu
zarówno nadawcy publiczni, jak i prywatni. Ponadto regułą
jest, że im większa i bogatsza stacja czy gazeta, tym bar-
dziej zdeprawowana, bo tym więcej ma i chce poświęcić
dla jeszcze większej władzy i bogactwa. Tymczasem, z punk-
tu widzenia i słyszenia odbiorcy, media powinny być przede
wszystkim rzetelne, tj. przekazywać prawdziwe informacje.
Jednak to okazuje się często niemożliwe, bo wielkie koncer-
ny medialne rozgrywają swoje wielkie interesy i są obiek-
tem penetracji polityków, a w interesach i polityce prawda
nie jest chodliwym towarem. Tak więc odbiorcy narażeni są
na nieustanne manipulowanie, ale ciągle słuchają i ogląda-
ją własnych manipulatorów, gdyż ci dają im najwięcej, dys-
ponując największymi pieniędzmi na korespondentów, filmy
i inne realizacje. Koło się zamyka, a rzeczywistość, w której
żyjemy, staje się niemal filmową fikcją pod dyktando ukry-
tych reżyserów, trzymających władzę, już nie tylko czwartą.
Polska nie byłaby Polską, gdyby nie miała oficjalnie i z
założenia chorych, tj. zmanipulowanych mediów publicznych.
To ewenement w przyszłej Unii i tylko nieuwadze urzędni-
ków z Brukseli należy przypisać fakt, że nie wytknięto nam
tego w ostatnich „pozdrowieniach”, dopisując punkt 10 i za-
mieniając tym samym 3= na 2. Kraje unijne, owszem, ma-
ją media publiczne, ale członkowie ich rad nadzorczych i za-
rządów nigdzie nie są wybierani według i wyłącznie z klu-
cza partyjnego, na polskiej zasadzie – nowy rząd bierze wszyst-
ko. Jeśli są reprezentanci partii, to wszystkich i proporcjo-
nalnie. Zawładnięcie publiczną telewizją i radiem przez jed-
ną partię polityczną w czasie sprawowania przez nią rządów
byłoby nie do pomyślenia, nie ma zresztą mechanizmów,
które by to umożliwiały. To byłby zamach na demokrację,
wolność słowa, po prostu skandal! W Katolandzie pozosta-
je kwestią wiary i nadziei, że prominentny działacz lewicy,
Robert Kwiatkowski, po wyborze na stanowisko prezesa TVP
przestanie promować prezydenta, którego jest pupilkiem,
Ordynacką, z której się wywodzi, i SLD, które go na ten
stołek rekomendowało. Czy może później dziwić, że pu-
bliczna telewizja (w odróżnieniu np. od TVN) nie pokazuje
pijanego Kwaśniewskiego nad grobami Polaków w Charko-
wie albo nie zająkuje się słowem na temat kredytu zacią-
gniętego przez premiera Millera i innych decydentów rządu
SLD w banku należącym do Aleksandra Gudzowatego?
Rządowe media robią ludziom wodę z mózgów, bo tak chce
rząd i niewiele się w tej kwestii zmieniło od czasów propa-
gandy sukcesu w latach 70. Funkcję cenzury przejęła tylko
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, prorządowy Zarząd TVP,
prokościelna Rada Etyki Mediów i ksiądz Ołdakowski na Wo-
ronicza. W ten sposób skandaliczna decyzja o udziale
w napaści na suwerenny Irak urosła do miana drugiej od-
sieczy wiedeńskiej (czyżby ochrona czyjegoś tyłka przed is-
lamistami była polską racją stanu?).
Afera Rywina – przejaw przenikania się wpływów poli-
tyki i wielkich pieniędzy w mediach ponad i tak chorym pra-
wem oraz głowami
Polaków – to tylko jed-
no z gówien, które wy-
płynęło na powierzch-
nię szamba. A może
kogoś zdziwiło, że
Adam Michnik za-
dzwonił do Millera
i nakłaniał (skutecz-
nie!) Leszka do prze-
łożenia o tydzień roz-
patrywania przez rząd
autopoprawki do
„Ustawy o radiofonii
i telewizji”? Właścicie-
le prywatnych stacji,
zwłaszcza wielkich,
które mają apetyt na
jeszcze więcej – po-
dobnie jak nadzorcy
publicznych mediów z ramienia rządu – muszą się liczyć
z politykami, zwłaszcza opcji rządzącej, co jest już skanda-
lem do kwadratu. Politycy bowiem (a nie rynek, uznanie od-
biorców czy rzetelność informacji) decydują o przyznaniu kon-
cesji, rozdziale częstotliwości oraz o tym, ile stacja może za-
robić na reklamach. Tak od lat kombinuje koncern Agora, któ-
ry swą obecną pozycję zawdzięcza układom, układzikom,
a często po prostu butelce Johnnie Walkera wypitej przez
Michnika w odpowiednim czasie z odpowiednim kolegą.
Ostatnio w ujawnianiu afer rządowych celuje należąca
do norweskiego koncernu Orkla prawicowa „Rzeczpospoli-
ta”. I chwała jej za to, choć cały sukces „Rzepy” polega na
tym, że za pieniądze z Norwegii opłacani są informatorzy
w polskim rządzie i policji. Informacja bowiem, w odróżnie-
niu od dzieci, nie bierze się z wilgoci. Czy to jednak jest
w porządku, że gazeta za pieniądze innego państwa obala
polski rząd? Gdyby istniał w Polsce równie wielki i bogaty
dziennik lewicowy, Buzek nie zdążyłby się nacieszyć posa-
dą premiera, bo dziennikarze utopiliby go w jego własnej
dziurze budżetowej, zanim ta na dobre powstała. Ale takiej
przeciwwagi dla „Rzepy” i „Wyborczej” nie ma. Za to świa-
domość Polaków kształtują dziś Niemcy i Norwegowie, po-
przez dziesiątki swoich polskojęzycznych, przeważnie do bó-
lu koniunkturalnych, bezideowych lub prawicowych gazet,
także regionalnych. Może to i lepsze, bo gdyby te ustąpiły
pola, zza węgła wygląda już Rydzyk oraz inne mniej lub bar-
dziej narodowe, tj. watykańskie brukowce. Z kolei małe ga-
zetki miejskie i gminne są zupełnie uzależnione od lokalnej
władzy. Ona ma fundusze na ogłoszenia i teksty sponsoro-
wane, więc trzyma za mordę redaktorów naczelnych. Wy-
bór pozostawiam Państwu.
Aha, byłbym zapomniał, ten numer „Faktów i Mitów”
– wcale niezły...
WARSZAWA Prezydent stolicy Lech Kaczyński przedłużył bez
przetargu (na 30 lat i za grosze) dzierżawę 5 tys. mkw. gruntu fran-
cuskiej firmie Gen-Bud. Miasto straci na tym 7 milionów złotych.
To jest właśnie prawo i sprawiedliwość, tyle że po polsku.
CZĘSTOCHOWA Niemal w przeddzień zapowiadanego strajku
generalnego, podczas XX pielgrzymki kolejarzy na Jasną Górę,
abp Zimoń wezwał zrozpaczonych pracowników PKP do... odno-
wy sumień.
Tak, tak – zanim zastrajkujesz, przypomnij sobie, czy aby źle nie
życzyłeś zarządom kolei, które cię okradły na 13 miliardów złotych.
LUBLIN Na terenie archidiecezji proboszczowie będą informo-
wać rolników o polityce rolnej Unii Europejskiej. Przeprowadzane
są dla nich specjalne szkolenia.
Wkrótce napiszemy, po ile euro zainkasują ci wybitni „specjaliści”.
KIELCE Nuncjusz Watykanu, abp Józef Kowalczyk, ponownie za-
atakował Polaków. Stwierdził, że Kościół może być dla narodu wzo-
rem właściwego wykorzystywania środków finansowych dla dobra
wspólnego, choć „biskupi i proboszczowie nie studiowali ekono-
mii”. „To nie Kościół niszczy Polskę. To nie Kościół wyprzedaje oj-
czyznę. To Polacy, nieuczciwi administratorzy, ludzie bez sumie-
nia, chcą się bogacić biedą drugiego człowieka”.
Ludzie, trzymajcie nas, bo ubijemy jak psa!!!
UNIA EUROPEJSKA Zdaniem Brukseli, Polska będzie naj-
uboższym krajem spośród dziesiątki wstępującej do Unii. Właśnie
w dochodzie na głowę prześcignęła nas Litwa, a w przyszłym ro-
ku dogoni nas najbiedniejsza Łotwa. W bezrobociu już od kilku lat
jesteśmy bezkonkurencyjni na skalę kontynentalną, jeśli nie liczyć
zrujnowanej wojną Bośni i Hercegowiny.
My nie mieliśmy wojny. Ale oni nie mieli Balcerowicza, Buzka,
Alota...
WATYKAN Inkwizytorzy nie śpią. Dostało się filmowi „Matrix Re-
volutions”. Zdaniem krytyków z Radia Watykańskiego, w filmie wy-
korzystano „w handlowym celu!” wątki chrześcijańskie i mitologicz-
ne. Poza tym obraz ten nawiązuje rzekomo do ideologii New Age.
Wszak monopol na handel mitami i science fiction ma Watykan.
Z braku lepszego zajęcia watykaniści zaczęli się zajmować inter-
pretacją... uśmiechu papieża na ostatniej imprezie beatyfikacyjnej.
Ma on oznaczać „nowe siły i stabilność”. Jaśniejącym Uśmiech-
niętym Obliczem cieszyła się też delegacja Solidarności z Wałęsą,
Krzaklewskim i abp. Gocłowskim. Papa opieprzył solidaruchów
za to, że rozczarowali społeczeństwo i upolitycznili związek. Go-
cłowski zapewnił: „Będziemy bronić praw ludzi pracy”...
...i bronią, i żywią księży, bo to jedyna grupa zawodowa, której
nie dotknęła bieda i bezrobocie.
SŁOWENIA Przykrość papieżowi postanowił natomiast sprawić
brzydki lewicowo-liberalny rząd tego katolickiego kraju. Minister
opieki społecznej podpisał właśnie projekt ustawy o partnerskich
(tfu!) związkach jednopłciowych.
To rzeczywiście bezczelność. Papież był przecież kiedyś wojują-
cym heteroseksualistą (cokolwiek to oznacza...).
ESTONIA Nerwowo zareagowało społeczeństwo na wyniki paź-
dziernikowego referendum zatwierdzającego integrację z Unią: sztur-
mowane są sklepy spożywcze, z których masowo wykupywane są
cukier, sól i mąka. Estończycy spodziewają się podwyżek cen na-
wet o 100 proc.
Spokojnie, Estonia odstaje od Polski o dobre kilka lat... w przód!
IRAK Z wielką pompą pochowano pierwszą polską ofiarę w Ira-
ku (ciekawe, czy z następnymi będzie podobnie). Majora Hieroni-
ma Kupczyka żegnał sam prezydent Kwaśniewski, współodpowie-
dzialny za tę niepotrzebną śmierć. Polskim żołnierzom obiecano
lepszą broń, tak jakby mogła uchronić ich przed miną albo kulą
snajpera. Biskup Głódź powiedział, że „Polska zaniosła Irakowi ga-
łązkę oliwną pokoju”. Miller wtórował mu, twierdząc, że nasze woj-
ska są tam, „by Polska była bezpieczniejsza”...
No tak, zważywszy na prowokacje wojsk irackich na naszej
wschodniej granicy... A może by tak wysłać naszych na Antark-
tydę? Tym bardziej że pingwiny nie podłożą bomby w Warsza-
wie czy Krakowie.
MEKSYK W drugim co do wielkości (po Brazylii) katolickim kra-
ju świata pozwolono przedstawicielom władz na... uczęszczanie do
kościoła. Zniesiono tym samym obowiązujące od 11 lat restrykcyj-
ne prawo, które zabraniało oficjelom przekraczania progów świą-
tyń. W Meksyku od czasów rewolucji (1910–1917) obowiązuje ści-
sły rozdział Kościoła od państwa powodowany obawą, że po stu-
leciach klerykalnej dyktatury Krk będzie wpływał na polityków.
Zabronić politykom chodzić do kościoła! Na to nawet „FiM”
nie wpadły!
JONASZ
C hciałem napisać komentarz na temat ewentualnego roz-
108887928.001.png 108887928.002.png 108887928.003.png 108887928.004.png 108887928.005.png
Nr 46 (193) 14 – 20 XI 2003 r.
GORĄCY TEMAT
3
Czy to w sprawie
karnej czy cywilnej
– przed wejściem
na salę sądową warto
zbadać proweniencje
składu orzekającego.
Już od stycznia weźmie
się za wyrokowanie
nowa armia ławników
z nadania partyjnego
i układów towarzysko-
-rodzinnych.
Akcję Katolicką i Unię Laikatu Ka-
tolickiego. Jedynie w najmniej oble-
ganym okręgowym sądzie pracy
– na 27 ławników – 20 skutecznie
rekomendowało OPZZ.
Opole
Co piąty ławnik został przyjęty
z rekomendacji Stowarzyszenia Ro-
Akademickiej itp. Lewicy kapnęło co
kot napłakał, ale – jak na Białystok
– i tak ucieszył się z tego Jerzy
Jamiołkowski (SLD-UP), członek
komisji opiniującej kandydatów, któ-
ry stwierdził: – Cokolwiek by powie-
dzieć o tych ostatnich wyborach,
to ich wyniki są najlepsze. Można
i Tadeusza Świątka (wiceprzewod-
niczący rady miasta). W gminie Ży-
raków – wiceprzewodniczący rady
gminy i matka radnego. W Pilznie
– jeden radny oraz jedna żona.
Gdańsk
Weryfikacją listy i rekomenda-
cją kandydatów zajął się zespół sze-
w Zawierciu: kolejni kandydaci do
komisji skrutacyjnej odmawiali, bo
byli krewnymi przyszłych ławników.
Mandat otrzymały żony dwóch rad-
nych lewicy, ojciec radnego z prawi-
cy, a także kuzyn, brat i szwagier
trzech radnych politycznego środka.
W Zabrzu w dzieleniu łupów wzięły
udział wszystkie ugrupowania. Umó-
wiły się, że zachowają proporcje mię-
dzy liczbą „swoich” ławników a po-
siadanych miejsc w radzie miejskiej.
Toruń
Kandydatury wcześniej uzgod-
niono między ugrupowaniami poli-
tycznymi. Tuż przed głosowaniem
szefowie prawicowych klubów Poro-
zumienie Toruńskie i Obywatele To-
runia oraz Toruńskiej Lewicy Samo-
rządowej przypomnieli radnym, ko-
mu mają udzielić poparcia. Ławni-
kami zostali m.in.: siostra wiceprze-
wodniczącego rady miasta Mariana
Frąckiewicza (TLS), żony radnych
Janusza Borkowskiego i Mariana
Kuźmy (obaj SLD-UP) oraz
Czesława Degórskiego (TLS). Wy-
brano Michała Staśkiewicza zasia-
dającego we władzach lokalnej PO,
kilku pracowników urzędu marszał-
kowskiego, a na dokładkę – prezesa
MPO, żeby po tym bałaganie miał
kto sprzątać.
Podobne przykłady można by
mnożyć bez końca.
Dalecy jesteśmy od kwestionowa-
nia przyzwoitości ludzi, którzy za kil-
ka tygodni zajmą się wymierzaniem
sprawiedliwości. Bliżej nam do przy-
puszczeń, że szwagier radnego X
z partii Y będzie ferował wyroki dyk-
towane sympatiami politycznymi.
A poza tym ten niesmak pozostaje.
ANNA TARCZYŃSKA
(nie kandydowała)
Znajomi królika
Dobiega końca ogólnopolska ak-
cja wyboru ławników do sądów re-
jonowych i okręgowych na nową
6-letnią kadencję. Liczba kandydatów
przerosła wszelkie oczekiwania: o jed-
no z blisko 50 tys. miejsc walczyło
po kilkunastu chętnych – taki ludzi-
ska mają pęd do wyrokowania w imie-
niu Rzeczypospolitej. A te ludziska
w dodatku są naiwne, bo tkwią w nie-
mądrym mniemaniu, że o ich szan-
sach decydować będą jakieś kryteria
merytoryczne czy choćby ślepy los.
Tymczasem prawie wszędzie (wyła-
mały się Zielona Góra, Słupsk i Kiel-
ce) wygrywali kandydaci typowani
przez ugrupowania – stricte i quasi
– polityczne, wybierani przez radnych
wykonujących polecenia partyjne.
„Nie podoba mi się to, gorąco się
temu sprzeciwiam. Sądownictwo
w Polsce jest apartyjne i apolityczne”
– protestował minister sprawiedliwo-
ści Grzegorz Kurczuk . No to
sprawdźmy...
Częstochowa
Przypadkowi kandydaci nie mie-
li szans. Wygrali prawicowi, zgłosze-
ni przez Solidarność, Ligę Miejską,
dzin Katolickich. Tylko sześciu otrzy-
mało poparcie mieszkańców.
Kraków
Ponad 70 proc. ławników za-
wdzięcza wybór poparciu Solidarno-
ści. Swoich ludzi mają też PO (31
szt.), UW (22), PiS (19) i PSL (7).
Krakowem rządzi prawica, więc kan-
dydatów SLD cięto równo z trawą.
Bydgoszcz
SLD zgłosił 50 kandydatów i, wy-
korzystując większość w radzie mia-
sta, przeforsował wszystkich. Ławni-
ków „apartyjnych” i „apolitycznych”
załatwiły sobie ponadto Unia Wol-
ności, PSL i UP. Radni PiS zapo-
wiedzieli złożenie wniosku o unie-
ważnienie wyboru, gdyż – jak twier-
dzą – SLD wypromowało swoich,
łamiąc zasadę apolityczności sądów.
Wniosek poparły kluby LPR i PO.
Białystok
Tu – jak wiadomo – karty rozda-
je biskup, więc kandydatów typowa-
ły m.in.: Klub Inteligencji Katolic-
kiej, Stowarzyszenie Rodzin Katolic-
kich, Chrześcijańska Demokracja,
Stowarzyszenie Polska Prawica, Sto-
warzyszenie Katolickiej Młodzieży
powiedzieć, że najbardziej ekume-
niczne – od SLD do LPR.
Polityka polityką, ale przecież
rodzina i znajomi też się liczą. Po-
dobnie jak dieta: nieopodatkowane
41,69 zł za dzień nasiadówki w są-
dzie. Prawie wszędzie w kraju uda-
ło się więc radnym wymóc na par-
tyjnych bossach, żeby część miejsc
wydzielić dla nich samych, ich naj-
bliższych oraz przyjaciół.
Dla wszystkich nie wystarczyło.
„Sposób przeprowadzenia wyborów
i dobór ławników świadczy o tym, że
układy towarzyskie i rodzinne są naj-
ważniejsze i one decydują o wszyst-
kim, nawet w sądach” – napisali
w specjalnym oświadczeniu spółdziel-
cy z Podlasia, gdy zgłoszonych przez
nich kandydatów wycięto w pień.
Oto kilka innych przykładów:
Dębica
Komisji nadzorującej wybory prze-
wodniczył Jan Posłuszny (LPR).
Radni trzymali w dłoniach ściągaw-
ki, by nie pomylić się w głosowaniu.
Ławnikami zostały żony: Jana Po-
słusznego, Bogusława Trzaskacza
(LPR), Stanisława Wąsika (LPR)
ściu radnych z różnych partii. Począt-
kowo wyglądało na to, że dogadają
się ponad podziałami. Okazało się
wszakże, że jedno z ugrupowań ma
więcej żon i przyjaciół niż pozostałe
razem wzięte. „Platforma Obywa-
telska (na 19 kandydatów PO prze-
szło 18 – dop. A.T.) wybrała swoich
kandydatów, lekceważąc ustalenia ze-
społu” – skarżą się dziś, zgodne jak
nigdy: LPR, SLD i Samoobrona.
Hrubieszów
W trakcie głosowania radni Hru-
bieszowskiego Porozumienia Samo-
rządowego i LPR też korzystali
z przyniesionych na sesję ściąga-
wek. Ławnikami zostali radni: Jan
Szulakiewicz (HPS), Ryszard
Wiech (LPR), Jan Buczak (SLD)
oraz jedna z pracownic urzędu mia-
sta. Na liście szczęśliwców znalazł
się też brat radnego HPS.
Śląsk
W Bytomiu wybrano dziewięciu
pracowników magistratu (chętnych
było więcej, ale obawiano się spara-
liżowania pracy urzędu miejskiego)
oraz trzy osoby spośród radnych.
Z dużym kłopotem borykano się
GŁASKANIE JEŻA
Dowcipy z epoki Gierka (i o
Gierku) są jeszcze bardziej aktualne
i przeniesienie ich na współczesność
wręcz poraża. Wnuczka Millera
pyta babcię: – Czy mój dziadek jest
zegarmistrzem? Ależ skąd ci to przy-
szło do głowy, dziecko? – odpowia-
da babcia. – Twój dziadek jest wiel-
kim politykiem, wielkim człowiekiem!
– No to dlaczego ciągle w domu po-
wtarza, że musi pojechać do Waty-
kanu po wskazówki?
Proszę zwrócić łaskawie uwagę,
że w tym wicu zmienił się tylko „pod-
miot liryczny”, a Moskwa została za-
mieniona na Stolec Piotrowy. Resz-
ta nie straciła aktualności ani o jotę!
Te kalki stworzyłem dla Was na
poczekaniu i można by je mnożyć.
Dla starszego i średniego pokolenia
są zapewne kawałami z brodą, ale dla
młodzieży...? Można też – i spraw,
dobry Boże, aby w końcu tak się sta-
ło – wymyślać nowe dowcipy.
No i teraz: UWAGA! UWAGA!
„W czasach, kiedy nic nie zależy od
nikogo, zróbmy coś, co by zależało
od nas samych” – pisał Wyspiański
(motto APP RACJA). W czasach,
gdy najlepsi kabareciarze (są jesz-
cze tacy?) śmieją się wyłącznie
z pijaków i zdradzanych mężów;
w czasach, gdy jesteśmy jedynym kra-
jem Europy, w którym nie ukazuje
się ani jeden tygodnik satyryczny,
weźmy sprawy we własne ręce!
OGŁASZAM TEDY WIELKI
KONKURS NA AKTUALNY
DOWCIP POLITYCZNY! OSTA-
TECZNIE MOŻE TO BYĆ KAL-
KA CZEGOŚ, CO JUŻ KIEDYŚ
BYŁO, ALE NAJBARDZIEJ ZA-
LEŻY NAM NA NOWOŚCIACH
(GDZIEŚ TAM SKRYCIE OPO-
WIADANYCH LUB AUTORSKO,
NOWO WYMYŚLONYCH), NA
BŁYSKOTLIWOŚCI, NA SKRZĄ-
CYM SIĘ DOWCIPIE!
POŚMIEJMY SIĘ CHOĆ TRO-
CHĘ Z NICH , BO NA RAZIE TO
ONI – ŁOBUZY – A PRZEDTEM
ŁOBUZKI – W KUŁAK ŚMIEJĄ
SIĘ Z NAS!
Przez dziesięć dni będę oczeki-
wał na Wasze zwalające z nóg aneg-
doty i kawały. Później specjalne,
redakcyjne jury oceni to, co otrzy-
maliśmy, a trójka najlepszych z naj-
lepszych otrzyma honorarium, któ-
re wystarczy na wystawny obiad
w luksusowej restauracji i garść ga-
dżetów „FiM”. Resztę (dobrych tek-
ścików) zbierzemy do kupy i wydru-
kujemy w „FiM”.
Wysyłajcie swoje propozycje na
mojego e-maila: marek@faktyimity.pl.
Co tam, Kochani! Jak nie może
być lepiej, to niech przynajmniej bę-
dzie śmieszniej!
MAREK SZENBORN
PS Konkursowy dowcip mógłby
się zaczynać na przykład tak: Wy-
chodzi Suchocka zza budki z piwem
z nożem w plecach... Jeszcze nie wy-
myśliłem zakończenia, ale przyznacie
Państwo, że świetnie się zaczyna!
Suchocka z nożem w plecach
Ogłaszam błyskawiczny kon-
kurs pt.: „Fani »Faktów i Mitów«,
do piór!”. W Polsce już pewnie nic
nie może być lepiej, ale może być
sympatyczniej!
Za oknem smutno, mgliście, po-
nuro – ot, jesień. W prasie, w radiu
i telewizji jeszcze bardziej smutno
i ponuro, i dodatkowo straszno – ot,
jesień. Z tym że jesień w mediach
– spowodowana tym, co przynosi każ-
dy kolejny dzień w naszej rzeczywi-
stości – trwa okrągły rok. Ani krzty
radości, uśmiechu, swawoli, lotnego
dowcipu czy nawet przyciężkawego
kawału. I to naprawdę napawa mnie
przerażeniem.
Polska w całej swojej historii prze-
chodziła ciężkie czasy. Taki niefart
czy co? Ale nawet w tych najbar-
dziej tragicznych, tych najbardziej nie-
ludzkich chwilach Polakom nigdy nie
brakowało dobrego, często rubaszne-
go, a czasem wysublimowanego hu-
moru. Np. podczas II wojny świato-
wej, kiedy to za zaśpiewanie piosen-
ki „Siekiera, motyka...” groziła na-
tychmiastowa rozwałka. Mimo to war-
szawiacy, narażając życie, śpiewali
ją w tramwajach i na ulicach. Za
dowcipy o malarzu z wąsikiem czy
grubym Goeringu w najlepszym wy-
padku można było trafić do obozu
koncentracyjnego – i trafiali...
Dziś za opowiadanie kawałów,
skeczy, za śpiewanie piosenek nie gro-
zi już nic. Ot, mamy WOLNOŚĆ,
a jednak... A jednak próżno by szukać
dobrego (czy nawet średniego) wica
o Kwaśniewskim, Millerze , SLD,
AWS, LPR czy o reszcie tej hoł... do-
wniczej drużyny Karola Wielkiego.
Co to się z nami porobiło? A mo-
że jest tak, jak to powiedział bodaj
S.J. Lec , że gdy ludzie przestają
się śmiać, to znak, że nadszedł czas
nieludzki?
Nawet nikomu już nie chce się
tworzyć kalkowych wersji dowcipów
dawnych i transponować ich na
współczesność. A przecież kiedyś je-
den dowcip żył kilka pokoleń – je-
go treść i pointa się nie zmieniały,
zmieniali się tylko bohaterowie.
Dowcipy tworzono i opowiada-
no także w mrocznych czasach wcze-
snej komuny (był specjalny para-
graf, który za takie okropne prze-
stępstwo wsadzał ludzi na lata do
więzienia). A dziś co?
Takie kalki mogłyby teraz brzmieć
wcale udatnie. Na przykład dowcip
o Stalinie – opowiadany w salonach
na początku lat 50. – można by dziś
zmienić tak: Balcerowicz leży na łożu
boleści, przywołuje więc swoich asy-
stentów i mówi: – Wkrótce umrę, a jak
już umrę, to obetnijcie mi... no wiecie
co... I pochowajcie mnie bez tego... no
wiecie czego. – Ależ dlaczego, Panie
prezesie NBP i były wicepremierze?!
Dlaczego? – A dlatego, że przyjdzie na
mój grób ten i ów przedstawiciel naro-
du, popatrzy i powie: „Umarł Balcero-
wicz? No to ch... z nim”. A wy wtedy
powiecie: „O nie, leży osobno” .
Podobno kawał ten z upodoba-
niem opowiadał Kisiel... ale nie ma
już dziś Kisiela i Kisielopodobnych.
Niestety!
Albo takiemu dowcipowi z roku
1956 o Gomułce – który, znaczy dow-
cip, do łez rozśmieszał ówczesnych
Polaków – też można by przydać no-
wych rumieńców: Inspekcja w zakła-
dzie karnym. W celi trzech więźniów.
Naczelnik pyta pierwszego: – Za co
siedzisz? – Bo krzyczałem: „Precz
z Kwaśniewskim!” – A ty za co? – in-
daguje dalej naczelnik. – A ja krzycza-
łem: „Niech żyje Kwaśniewski!”
– A ty, łobuzie, za co? – A ja właśnie
jestem Kwaśniewski .
108887928.006.png 108887928.007.png 108887928.008.png 108887928.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 46 (193) 14 – 20 XI 2003 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Pozdrówko
(Fundusz Obsługi Zadłużenia Za-
granicznego).
Na bazie FOZZ powstawały ba-
jeczne fortuny. Pracownik NIK
Michał Falzman – pisał w swych
protokołach o nielegalnej operacji
wykupu polskiego zadłużenia na
rynkach światowych: „O zarzutach
tych musiał wiedzieć ówczesny mi-
nister finansów Leszek Balcerowicz.
Zeznając jako świadek w procesie
FOZZ, Balcerowicz przyznał, że do-
wiedział się o problemach z FOZZ
na początku 1990 r. Informacje te
dotarły do niego za pośrednictwem
ówczesnego wiceministra Janusza
Sawickiego , który był przewodniczą-
cym Rady Nadzorczej Funduszu.
Działalność FOZZ nadzorowali dwaj
zaufani ludzie Balcerowicza: właśnie
Janusz Sawicki i Wojciech Misiąg” .
Ponoć Janusz S. miał być
jawnym pracownikiem wywiadu,
a Grzegorz W. (ówczesny prezes
NBP, dziś – członek Rady Polity-
ki Pieniężnej) tajnym współpracow-
nikiem Departamentu I MSW.
W Radzie Nadzorczej FOZZ znaj-
dował się także późniejszy mini-
ster spraw zagranicznych, Dariusz
Rossati (członek RPP), dziś bli-
ski współpracownik Balcerowicza
i pupil Kwaśniewskiego . Natomiast
Grzegorz Ż. (dyrektor generalny
FOZZ) był kadrowym oficerem woj-
skowych służb specjalnych, współ-
pracownikiem II Zarządu Sztabu
Generalnego Wojska Polskiego.
I co? I g...o! Agencja Towarzy-
cho-Koleś-Poland sp. z o. o. nie
da zrobić krzywdy swoim fanom.
Specjalne pozdrówko dla sądu, któ-
ry bardzo się stara, aby zarzuty
w sprawie FOZZ i w innych spra-
wach dotyczących wielkich prze-
stępstw gospodarczych uległy
przedawnieniu. Tak trzymać!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Mikołaj Gogol radził znajomemu, by
podczas publicznego besztania chło-
pa używał przekleństw dosadnych i wulgarnych. Nasza nowa inteligencja
zna Gogola, a najlepszym tego dowodem może być Maciej Kobyliński
(SLD), prezydent Słupska. Na posiedzeniu rady miasta Kobyliński wnerwił
się okrutnie na radnego, Krzysztofa Kido , który zadawał zbyt dociekliwe
pytania na temat budowy szpitala w Słupsku. W odpowiedzi prezydent
wykrzyczał z mównicy: „Ty gnoju! Ty ścierwo! Strzelę cię w głupi ryj!”.
Krzysiek Kido (również z SLD) obraził się, bo nie czytuje Gogola.
Ale nie dla wszystkich. Kie-
dy rozpoczęła się transfor-
macja ustrojowa, nowi władcy Pol-
ski, kolesie z Solidarności, przede
wszystkim zlikwidowali wydziały
przestępstw gospodarczych (słynne
PG – postrach złodziei gospodar-
czych) – jako pozostałość po komu-
nie. Rozpędzili na cztery wiatry wy-
bitnych fachowców. Jeden z nich,
mój dobry znajomy, superspecjali-
sta od łapania oszustów w central-
nej Polsce, major Aleksander W.
z łódzkiego wydziału PG, wylądo-
wał w sklepie z artykułami żelazny-
mi. Sprzedawał kłódki. Inni trafili
gorzej. I wtedy najnowsza genera-
cja gangsterów uwłaszczających za
friko Polskę znalazła się w raju.
Wszystko, co nie było zabronione,
było dozwolone. A nawet jak było
zabronione, to kto to miał kontro-
lować? Po PG została czarna dziu-
ra i szary dym. Wprawdzie wnio-
skodawcy likwidacji PG mieli 0 proc.
racji, ale w tym szaleństwie była me-
toda. Kolesie z Kongresu Liberalno-
-Demokratycznego ( Jan Krzysztof
Bielecki – późniejszy trzecioligo-
wy premier III RP, jak go określił
Lech Wałęsa – oraz Janusz
Lewandowski , dwukrotny mini-
ster przekształceń własnościowych)
ukuli wówczas bardzo smaczną de-
wizę: „Pierwszy milion trzeba
ukraść”. I zaczęło się to, o czym
wieszcz pisał: „Hulaj dusza, pie-
kła nie ma” .
I posypały się największe skan-
dale finansowe III RP. Afera
alkoholowa spowodowana zniesie-
niem koncesji i likwidacją cła na im-
port wódy. Miliony hektolitrów spi-
rytusu wpłynęło wtedy do Polski. To
samo było z przemytem papierosów.
Tworzyły się gangi jak za chicagow-
skich czasów Al Capone , rodziły
się największe fortuny. Wówczas
wicepremierem i ministrem finan-
sów był Leszek Balcerowicz . Czy
odpowiadał za te afery? Pytanie
śmieszne. Pozdrówko dla proku-
ratorów!
Prywatyzacja FSM – Bielsko-
-Biała, oczywiście ze szkodą dla
Skarbu Państwa. Odpowiedzial-
ny: ówczesny minister finansów,
Andrzej Olechowski . Czy odpo-
wiadał za swe nieudane negocjacje
z bankami i Fiatem? Ależ skąd! Był
tak bezczelny, że nawet kandydo-
wał na prezydenta Polski. Pozdrów-
ko dla prokuratorów!
Co dalej? Ruski gaz z Gazpromu.
Nazywano to kontraktem stulecia.
Tak powstała fortuna Aleksandra
Gudzowatego (dziś – drugi na li-
ście najbogatszych Polaków; za
komuny – gołodupiec), wspoma-
ganego wówczas przez Henryka
Goryszewskiego (ówczesnego wi-
cepremiera), a następnie przez
Marka Pola , dzisiejszego wicepre-
miera. A więc – pozdrówko dla pro-
kuratorów!
Ta czarna lista wszelakich prze-
krętów jest tak długa, że zajęłaby
cały rocznik „FiM”. Przejdźmy
więc do afery największej, oblicza-
nej „tylko” na... 50 miliardów zło-
tych. Oczywiście chodzi o FOZZ
Dwóch złodziei, przykutych kajdanka-
mi do kaloryfera (!), uciekło z ko-
mendy policji w Pruszczu Gdańskim. I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo
uciekać – to ich zbójeckie prawo. Niestety, złodzieje uciekli, wyrywając ze
ściany kaloryfer, a woda zalała komendę. Żelastwo odnaleziono kilkaset me-
trów od budynku policji, a uciekinierzy są nadal na wolności. Ciekawe, czy
będą odpowiadać za kradzież kaloryfera?
W centrum Lublina policjanci zatrzy-
mali samochód, którego kierowca był
w stanie wskazującym na spożycie. Właściciel auta zelżył policjantów, obie-
cał im natychmiastowe wywalenie z roboty, powoływał się na swoje
wpływy na najwyższych szczeblach władzy i odmówił dmuchania w alko-
mat. Okazało się, że butnym, zalanym i wpływowym kierowcą był 47-let-
ni ksiądz komandor porucznik Zbigniew J. , kapelan Marynarki Wojennej.
Czyżby w Lublinie było morze? Chyba wódki...
Jerzy B. Bednarek przedstawił łódz-
kim radnym pomysł zorganizowania
światowej letniej olimpiady w 2012 r. w gminie Dmosin (k. Łowicza). Jest
mały, maleńki szkopuł – w Dmosinie, oprócz kilkunastu chałup i kościoła,
nie ma nic, a funkcję jedynego (na razie!) obiektu sportowego pełni klepi-
sko za stodołą sołtysa.
Opracował A.R.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Przyszedł czas zapłaty (górnikom – dop. O.H.) za lata, kiedy jako
najważniejsza siła narodu rabowali węgiel bez opamiętania. (...) to
więźniowie historii ze zdeptaną psychiką, że należy się praca, wczasy za
półdarmo i mieszkanie. (...) wiara u górników jest chwiejna (...),
bogobojność coraz mniejsza.
(ks. A. Skróbka, duszpasterz górniczych parafii w wywiadzie dla „Trybuny
Ślaskiej”)
Prawo wyboru
ciąży. W kwestii aborcji ma wąt-
pliwości, które dotyczą dopuszcze-
nia przerywania ciąży na życzenie.
Niefortunne sformułowanie „na ży-
czenie” sugeruje, że kobieta o ni-
czym innym nie marzy, tylko o prze-
rwaniu ciąży, że jest to dla niej
coś błahego i nieistotnego. Tym-
czasem decyzja o aborcji nigdy nie
jest dla kobiety łatwa, choćby na-
wet była konieczna.
Przyznanie innym ludziom pra-
wa decydowania za kobietę jest głę-
boko dyskryminujące i niesprawie-
dliwe. Kobieta musi odzyskać moż-
liwość decydowania w tej sprawie
bez konieczności podawania przy-
czyn, tłumaczenia się obcym, czę-
sto nieżyczliwym czy obojętnym lu-
dziom. Przecież tylko ona będzie
ponosiła konsekwencje.
Nie chce mi się wierzyć, że po-
seł Celiński nie wie, iż lewica z za-
łożenia przyznaje kobiecie prawo
do decydowania w tej kwestii. Dla-
czego w tym właśnie punkcie od-
chodzi od prawdziwej lewicowości
i godzi się na kompromisy?
Miejmy nadzieję, że projekt,
zgodnie z którym kobieta będzie
miała prawo do przerwania ciąży
do 12 tygodnia bez podawania przy-
czyn, zostanie wreszcie zgłoszony
do laski marszałkowskiej.
WANDA NOWICKA
Trzydniowe przesłuchania Adama Michnika dostarczyły, niestety,
obserwatorom nowej porcji igrzysk. (...) Michnik zachowywał się nie jak
świadek odpowiadający wyłącznie na pytania, a jak dziewica lub drażliwa
panna, histeryczka, ulegająca nastrojom, kierująca się nieposkromionymi
emocjami.
Langenorcie. Szkoda tylko, że pa-
sażerki Langenorta musiały przejść
upokarzającą kontrolę osobistą na
statku, a po powrocie do domu by-
ły przesłuchiwane, czasem kilka-
krotnie, przez policję. Zdarzyło się
nawet, że policjant poszukujący jed-
nej z pasażerek w czasie jej nie-
obecności wypytywał rodzinę, czy
dziewczyna nie była przypadkiem
w ciąży.
Z perspektywy widać znacznie
wyraźniej, że zarówno kara nało-
żona na statek – niedawno rady-
kalnie zmniejszona – jak i wszczę-
te śledztwa, były po prostu szyka-
nami, poprzez które władza próbo-
wała zmusić Holenderki, na szczę-
ście bezskutecznie, do odpłynięcia
z Władysławowa przed czasem.
Statek w końcu odpłynął, ale
problem złego prawa nadal czeka
na rozwiązanie. Politycy SLD, na-
wet posłanka Sierakowska , naj-
chętniej odłożyliby zmianę ustawy
na nieokreśloną przyszłość. Ostat-
nio poseł SLD Andrzej Celiński
wypowiedział się w „Rzeczpospo-
litej” na temat edukacji seksualnej,
planowania rodziny i przerywania
(„Nasza Polska” 44/2003)
Leszek Miller i jego kompania wcielają się w rolę nie tyle złego dziedzica,
co okupanta, zaborcy. Ci też prowadzili podobną politykę. Dla SLD to
normalka, okupację i niszczenie substancji narodowej mają w swoich
czerwonych genach.
(„Nasza Polska” 43/2003)
Sosnowiec nie leży w Indiach, ale święte krowy, zwłaszcza z SLD, pasą
się tu aż do wzdęcia.
śledztwo w sprawie Langenor-
ta, które wykazało, że „Kobiety na
Falach” nie wprowadziły pigułki
aborcyjnej do nielegalnego obrotu
w Polsce. Co więcej – wykazało,
że na statku nie przeprowadzano
również nielegalnych aborcji.
Trzeba było trzech miesięcy, by
udowodnić coś, o czym wiedziało
każde dziecko. Gdyby „Kobiety na
Falach” naprawdę chciały nielegal-
nie rozprowadzać pigułkę RU-486,
to nie robiłyby tego za pomocą stat-
ku. Cały projekt oparty był na za-
łożeniu, że wszystko jest zgodne
z prawem – prawem polskim w Pol-
sce i prawem holenderskim – na
(„Święta Krowa”, październik 2003)
Nie kto inny wszak, jak lewicowy Edward Gierek i lewicowy Leonid
Breżniew w świetle jupiterów, bez żadnej gry wstępnej potrafili całować
się prosto w usta tak namiętnie, że w ślad za nimi szły całe bratnie
delegacje.
(„Racja Polska”, miesięcznik społeczno-polityczny, 29/2003)
Na zamku w Łęczycy spotkają się widma i duchy rodem z poprzedniego
rządu i parlamentu. (...) zapowiada się więc kolejny seans spirytystyczny.
Pytanie, czy skończy się on tylko na wspominkach czasów dawno minionej
świetności, czy też będzie kolejną próbą powrotu politycznych trupów na
naszą scenę polityczną? Nie byłby to żaden precedens, w końcu obecne
rząd i parlament są również pełne zjaw i upiorów z jeszcze starszego
śmietnika historii, bo z epoki głębokiego PRL-u.
(„Nasz Dziennik” 259/2003)
Wybrała O.H.
POSŁUCHAŁ GOGOLA
P olska to kraina szczęścia.
ZALANA KOMENDA
KAPELAN A MORZE
RZUT BERETEM?
P rokuratura w Pucku umorzyła
108887928.010.png 108887928.011.png 108887928.012.png 108887928.013.png 108887928.014.png 108887928.015.png 108887928.016.png 108887928.017.png 108887928.018.png 108887928.019.png 108887928.020.png 108887928.021.png 108887928.022.png 108887928.023.png 108887928.024.png 108887928.025.png 108887928.026.png 108887928.027.png 108887928.028.png
Nr 46 (193) 14 – 20 XI 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
MAGISTER CAUSA
Krzyż Katyński. Najciekawsze jest
to, że przed II wojną światową Ust-
ka leżała na terenie Niemiec, więc
żadna ofiara katyńska nie powinna
się stąd wywodzić. Ale kto się od-
waży czepić krzyża?
WIEDZIAŁ,
GDZIE KRAŚĆ
W Katolandzie, gdzie prezy-
dentami muszą być niemagistrowie
(teraz Kwaśniewski , poprzednio
Wałęsa ), na stołku burmistrza lub
wiceburmistrza niemagister już za-
siąść nie może. Rok temu Rada Mi-
nistrów wytoczyła armaty przeciw-
ko samorządowym nieukom, wyda-
jąc stosowne rozporządzenie. W no-
sie ma je burmistrz Trzebnicy (Dol-
nośląskie) Jerzy Hołdanowicz , któ-
ry swojego zastępcę (niemagistra)
przemianował szybko na pełnomoc-
nika. Robota ta sama, kasa ta sa-
ma, tylko tabliczka na drzwiach in-
na. Dodatkowo Hołdanowicz złoży
skargę do Trybunału Konstytucyj-
nego, bo uważa, że przepis nie mo-
że działać wstecz, czyli pozbawiać
stołków przyznanych zanim rząd
Millera zaczął sprawdzać dyplomy.
O co tyle krzyku? Przez Internet
za 200 dolców można sobie kupić
doktorat honoris causa najprawdziw-
szej zagranicznej uczelni. KAL
samego, który jako zdeklarowany an-
tyklerykał nie życzył sobie pochów-
ku na katolickim cmentarzu. R.S.
– pieklił się pleban. Zakwestiono-
wał też rzetelność pomiaru odległo-
ści sklepu od kościoła (prawo wy-
maga minimum 100 metrów – dop.
A.T.). Gdy w marcu br. członko-
wie Komisji Rozwiązywania Proble-
mów Alkoholowych przyznawali
koncesję wyszło im 104,9 m. Na
skutek protestów księdza („Odle-
głość powinna być liczona od pla-
cu kościelnego a nie od drzwi do
drzwi” – upierał się) komisja jesz-
cze kilkakrotnie mierzyła odległość.
Kolejne wyniki wahały się pomię-
dzy 97–101,1 m.
– Różnica wynikała z tego, że
droga urządzenia pomiarowego zi-
mą była dłuższa z powodu zasp
– tłumaczy się Kazimierz Malczak ,
zastępca burmistrza.
Właściciel sklepu rwie włosy
z głowy. Baraniej – dodajmy...
Nie lepiej było położyć kopert-
kę na tacę?
AS
W Lublinie księża złapali na go-
rącym uczynku złodzieja, który wła-
mał się w środku nocy do ich do-
mu. Kiedy panowie w najlepsze so-
bie spali (razem?), włamywacz bu-
szował po mieszkaniu. Skradł pie-
niądze, zegarki, spinki do koszuli,
a nawet scyzoryk. Miał jednak pecha,
bo jednego z księży obudził hałas.
Natychmiast zaalarmował kolegów
i dzięki szybkiej akcji nieproszony
gość został złapany w łazience. Zło-
dziejem okazał się 23-letni nietrzeź-
wy mężczyzna – kleryk.
KASA DLA BOZI
NIEBO ZA CUD
Ojciec prof. Jacek Salij zna się
na marketingu. Do artykułu opu-
blikowanego w „Małym Gościu Gim-
nazjalnym” dołączył rysunek młode-
go człowieka składającego Bogu ku-
riozalną obietnicę: „Obiecuję ci, Pa-
nie Boże, że jak już będę zarabiał,
z każdej pensji oddam ci jeden pro-
cent. Jak widzisz, w twoim interesie
jest, żebym jak najwięcej zarabiał”.
Ot, taki zakamuflowany szantażyk
modlitewny!
A.K.
NIEMCY ZMĄDRZELI
RP
Spada liczba niemieckich katoli-
ków – alarmuje Kościół. Z każdym
rokiem z Krk występuje więcej osób
niż w poprzednich latach. W ubie-
głym roku odeszło 200 tys. ludzi. Na
dodatek dwa razy tyle przestało
uczęszczać na niedzielne msze. To
jest spadek aż o 9 proc. w ciągu za-
ledwie jednego roku! Katastrofalny
jest stosunek nawróceń na katolicyzm
do wystąpień z Kościoła – 1:10 (12
tys. nawróconych, 120 tys. uciekinie-
rów). Coraz mniej jest zakonników
i księży diecezjalnych. PaS, AC
PORSCHE NA GORSZE
Trwające od 1995 roku stara-
nia, aby księdza Franciszka
Blachnickiego (na zdjęciu) – za-
łożyciela Ruchu Światło-Życie
– uczynić błogosławionym, wkrót-
ce dobiegną końca.
W Watykanie sporządzane jest
właśnie positio , czyli jeden z głów-
nych dokumentów procesu beatyfi-
kacyjnego. Ale żeby ks. Blachnicki,
którego na ołtarze szykowali także
archiwiści z Instytutu Pamięci Na-
rodowej („FiM” 33/2003), mógł
wreszcie wstąpić do nieba, potrze-
ba tylko jednego maleńkiego... cu-
du. No, cudziku nawet! I o ten wła-
śnie cud, na przykład uzdrowienia
za wstawiennictwem kandydata, na-
leży się modlić – tak mówi świeżo
upieczony Honorowy Ślązak Roku,
abp Damian Zimoń (tytuł dostał
za to, że identyfikuje się z takimi
śląskimi wartościami jak etos pra-
cy, etos rodziny i religijność...).
To co? Obstawiamy, że cud się
zdarzy właśnie na Śląsku?!
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie
można było zrobić dobrze Kościo-
łowi. Biskup Andrzej Suski za-
proponował SLD-owskiemu pre-
zydentowi Torunia Michałowi
Zaleskiemu transakcję: Kościół
weźmie sobie piękny gmach (bur-
sa szkolna) przy ul. Słowackiego,
a w zamian odda miastu, co wcze-
śniej dostał – 18 ha w Kaszczor-
ku (las i ogródki działkowe).
Atrakcyjnie położony obiekt upa-
trzony przez kurię, a oszacowany
przez rzeczoznawcę na ok. 3,5 mln
zł, miał zostać wystawiony na sprze-
daż, by zasilić budżet zadłużonego
na 55 mln miasta. Wartość chaszczy
jest żadna, bo sprzedać się ich nie
da (strefa ochronna osiedla). Prezy-
denta bardzo uradowała propozycja
biskupa i wystąpił do rady miasta
o zawarcie stosownej umowy, co ta
równie ochoczo klepnęła.
Bój się Boga, Zaleski... i mądrych
wyborców!
BIZNES REAL-NY
A.T.
Otwarcie najnowszego nabytku
stolicy – hipermarketu Real, zloka-
lizowanego na terenie ekskluzywne-
go centrum handlowego „Okęcie”
– nie mogło się obyć bez poświęce-
nia sklepu, dokonanego tym razem
przez biskupa polnego Sławoja
Leszka Głódzia . Tradycyjnie też
Real przekazał na cele charytatyw-
ne (czyt. kościelne) 10 tys. złotych,
czym nie omieszkał się pochwalić
w płatnym ogłoszeniu zamieszczo-
nym w jednej ze stołecznych gazet.
Real nie podał jednak ceny pokrop-
ku Głódzia. Według naszych infor-
macji, Głódź polny też wziął dychę,
jak na charytatywnego biskupa przy-
stało.
NOWOMOWA
Obok oficjalnego już „Ojca
Świętego” mamy także w katolan-
dowym, powszechnym użyciu „Jana
Pawła II Wielkiego”. Niejaki Lech
Janiszewski , solidaruch, były pre-
zydent Ostrowca Świętokrzyskiego,
obecny radny tego miasta i felieto-
nista miejscowej prasy, wprowadził
do użytku nowe zwroty pochwalne:
„Wielki Pontyfikat”, „Wielki Papież”
oraz „Święty Człowiek”. Janiszew-
ski swoje wynalazki zaprezentował,
relacjonując czytelnikom pielgrzym-
kę samorządowców do stóp Święte-
go Człowieka. W czołobitnej rela-
cji znaleźliśmy i takie zdanie: „Oj-
ciec Święty nie mówił wiele, ale ile
można powiedzieć kochającym, ale
i zobowiązującym spojrzeniem, de-
likatnym uśmiechem, pogodnym wy-
razem twarzy...”. Słowem: Pan nasz
i Bóg nasz!
PROCH W PROCH
RP
W Czechach tradycyjne pogrze-
by z trumną i księdzem odchodzą
w przeszłość. 85 proc. pochówków
stanowią kremacje. To drugi wynik
na świecie po Japonii. Na dodatek
w większości dokonuje się tzw. kre-
macji prostej, czyli spopielenia cia-
ła bez jakichkolwiek uroczystości ża-
łobnych. Kosztuje to w przeliczeniu
około 1260 zł, a kasa państwa zwra-
ca około 700 zł. Kremacja z obrzę-
dem żałobnym kosztuje już jednak
prawie 2000 tys. zł, więc praktyczni
Czesi decydują się coraz częściej na
kremację prostą. Popularne jest też
wysypywanie prochów na specjalne
łączki. Może zaczniemy opowiadać
dowcipy o Polakach?
A.T.
CARITAS ŚMIERDZI
OH
BUDZIK Z WKŁADKĄ
Pomysłowość sutannowych w ło-
wieniu szmalu nie ma granic. Cari-
tas Archidiecezji Łódzkiej od 1992
roku jest współwłaścicielem... Gru-
powej Oczyszczalni Ścieków. Czyż-
by w ten sposób ta kościelna orga-
nizacja charytatywna oczyszczała
brudne pieniądze?
CHEŁM PARAFIALNY
Superokazje i gratisy to specjal-
ność wszystkich firm wysyłkowych.
Jedna z nich w swoim katalogu za-
mieszcza „Ilustrowany katechizm
Kościoła katolickiego” wydany przez
Wydawnictwo Misjonarzy Klarety-
nów. Właścicielem tej 188-stroni-
cowej, adresowanej do młodego czy-
telnika „cegły” w twardej oprawie
można się stać „tylko teraz za 19,90!”
(dawniej kosztowała podobno 59 zł).
W celu dodatkowego uatrakcyjnie-
nia, firma do każdego zakupionego
katechizmu dołącza... budzik gratis.
No tak, po takiej lekturze mogą
być kłopoty z obudzeniem... A.K.
Okazuje się, że w tym samym
mieście dwa podobne ciała samo-
rządowe na dwa zupełnie inne spo-
soby mogą pokochać Kościół. Za
40-arową działkę wartości 60 tys.
złotych parafia Przenajświętszej
Trójcy w Chełmie zapłaci tylko
3 tys. zł, jako że 95-procentową bo-
nifikatę zafundowali jej radni tego
miasta bankruta.
Na prezenty za friko nie stać by-
ło natomiast Chełmskiej Spółdziel-
ni Mieszkaniowej, na której terenie
utworzono kolejną parafię. Za grunt
pod budowę świątyni na osiedlu Sło-
necznym rada nadzorcza ustaliła ce-
nę rynkową. „Gdybyśmy zrobili ina-
czej – mówi wiceprezes zarządu spół-
dzielni Ewa Jaszczuk – spółdziel-
cy by nam tego nie darowali”. RP
A.C.
M. Psyk
6 TON PAPY
GOŁO
I MIŁOSIERNIE
A.R.
Z okazji wiadomego jubileuszu
wiadomej Osoby pod słupskim ko-
ściołem św. Ottona spadł w nocy
z nieba sześciotonowy głaz – tyle
oficjalna wersja kolportowana przez
miejscowych dewotów. Teraz cały
słupski kler i towarzyszące mu sta-
do pingwinów różnej maści pod-
niecają się tym znaleziskiem i chcą
go poświęcić Janowi Pawłowi II
jako dowód wdzięczności za 25-le-
cie pontyfikatu. Taki mały głazik
z takiej okazji?!
Prawda jest taka, że polodow-
cowy głaz przywiózł jeden z chło-
pów, bo kamulec zawadzał mu na
polu. Podobnych granitów mnóstwo
jest w okolicach Słupska i są dla rol-
ników sporym utrapieniem. AS
POD TWOJĄ
OBRONĘ, STEFAN
W niecodzienny sposób, jak na
środowiska religijne, zbierają fundu-
sze dobroczynne muzycy z anglikań-
skiego chóru katedralnego w Ports-
mouth w Anglii. Otóż co przystoj-
niejsi członkowie zespołu pozują do
zdjęć w rozbieranym kalendarzu. Co
ciekawe, cała akcja ma błogosławień-
stwo miejscowego biskupa. A.C.
W LO im. Stefana Żeromskiego
w Nałęczowie 17 października to
Święto Szkoły. Uroczystość rozpoczął
występ młodzieży śpiewającej wier-
sze Karola Wodza Narodów oraz głos
starca z głośników. Potem nastąpił
wykład księdza katechety zatytuło-
wany „Człowiek w nauczaniu Jana
Pawła II”. Zakończenie występu
wprowadziło wielu obecnych (w tym
młodzież) w stan totalnego osłupie-
nia: nagle ksiądz nakazał wszystkim
powstać i odmówić wspólnie modli-
twę: Pod Twoją obronę... za zdrowie
papieża. A wszystko w demokratycz-
nym państwie, w świeckiej szkole
imienia jednego z najwybitniejszych
polskich pisarzy, który wołał:
„O, oświato – przybądź; o, oświato
– zstępuj do nich, ratuj nas...” . Tego
ZASPY I BAŁWANY
Na kategoryczne żądanie księdza
Józefa Leśniowskiego , proboszcza
od Matki Bożej Anielskiej w Dębi-
cy, władze miasta zakazały sprzeda-
ży alkoholu w jednym z marketów.
– Ze sklepu, jak są otwarte drzwi
w kościele, można zobaczyć ołtarz
KATYŃ III RZESZY
Światowy Związek Żołnierzy Ar-
mii Krajowej, koło w Ustce, wyświę-
cił przy udziale miejscowego samo-
rządu i czarnych sukienek kolejny
108887928.029.png 108887928.030.png 108887928.031.png 108887928.032.png 108887928.033.png 108887928.034.png 108887928.035.png 108887928.036.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin