Fakty i Mity 2003-51-52.pdf

(3337 KB) Pobierz
str_01_51.qxd
40 NAJLEPSZYCH KAWAŁÓW
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 51/52 (198/199) 1 I 2004 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
Zdrowego, radosnego, świątecznego wypoczynku
oraz mniej klerykalnego, szczęśliwego Nowego 2004 Roku
– życzy wszystkim Drogim Czytelnikom
redakcja „Faktów i Mitów”
POD CHOINKĘ!!!
108891689.044.png 108891689.045.png 108891689.046.png 108891689.047.png 108891689.001.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 51/52 (198/199) 19 XII 2003 r. – 1 I 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Róbcie swoje!
M ichał Anioł powiedział kiedyś, że rzeźbiarstwo jest
POLSKA Złośliwi twierdzą, że lobby świńskie wymogło na episko-
pacie zmianę wigilijnego menu, a hodowcy ryb nie mają jeszcze swo-
jego kapelana, który by ich lobbował. Ogromna większość Polaków
niezmiennie deklaruje jednak spożycie w te święta golonki z karpia.
Bo rybka lubi pływać!
POLSKA/UNIA EUROPEJSKA Polska i Hiszpania storpedowa-
ły obrady przywódców UE i krajów kandydackich, żądając utrzyma-
nia przywilejów nicejskich. Presja niemal całego Sejmu wykluczała
inny scenariusz. Miller i Kwaśniewski najpierw twierdzili, że nic się
nie stało, potem prezydent zauważył, że koniec mówienia o „śmierci
za Niceę”. Już trzy dni po Brukseli dowiedzieliśmy się, że najbogat-
sze kraje Unii chcą ograniczyć dotowanie (2007–2014) nowych człon-
ków biedaków, czyli przede wszystkim Polski. Rysuje się perspektywa
„Europy dwóch prędkości”: krajów ściśle integrujących się, walczą-
cych o miejsce Europy w świecie i państw stojących z boku, które
i tak będą musiały otworzyć swoje rynki na produkty unijne.
Kto teraz będzie chętny do umierania za stracone ciężkie mi-
liardy euro?! Może Rokita?
wyjątkowo łatwą sztuką; wystarczy tylko z kamien-
nego słupa odłupać niepotrzebne fragmenty. Dlaczego rzeź-
bienie było tak łatwe dla Michała Anioła? Ponieważ było
to jego powołanie, robił dokładnie to, co potrafił robić naj-
lepiej. We współczesnej pedagogice istnieje pogląd, że
w każdym dziecku drzemie geniusz w jakiejś określonej
dziedzinie. Problem polega tylko na odkryciu u poszczegól-
nego malca jego właściwego powołania.
Gdybym został kiedyś specjalistą chorób ogólnych (są
tacy) i gdyby przyszła do mnie chora III RP, bez wahania
zaleciłbym jej jedno lekarstwo – właściwi ludzie na wła-
ściwych miejscach. I niech robią swoje. Innej recepty nie
znam. Ktoś powie: i owszem, ale ci „właściwi” – wy-
kształceni, przebojowi, uczciwi, życiowo mądrzy, inteligent-
ni – zmieniają się na niekorzyść po objęciu wysokiego
stanowiska. Na dodatek, im większa władza, tym
większa deprawacja tych, którzy ją sprawują. Nie-
ważne, że można skończyć jak Saddam w ziemian-
ce. Człowiek zawsze chciał być równy bogu, choć-
by przez kilka marnych lat.
Nie łudźmy się, w ustroju katolickim i wo-
bec dwuwładzy państwo-Kościół nigdy nie do-
czekamy się racjonalnych, światłych rządów
uczciwych i kompetentnych ludzi. Trzeba naj-
pierw (po raz kolejny) zmienić ustrój i skoń-
czyć z dwuwładzą. Wszak tę obecną, niby-
-świecką, niezmiennie wybiera katolicka
większość, dla której kryterium ważniej-
szym od na przykład kompetencji jest
przynależność polityka do słusznej re-
ligii czy pogłaskanie, tj. namaszcze-
nie, wybrańca przez papieża. Polska
to kraj paradoksów, a do takiego kra-
ju nie przystaje większość racjonal-
nych recept i przewidywań. Przyszło
nam jednak w nim żyć, więc rób-
my swoje, ale spróbujmy też
czasem coś zmienić.
Jak większość Was, Czy-
telników „FiM”, uwierzyłem
hasłu SLD: „Przywróćmy
normalność”, choć od razu je
poprawiłem na „Wprowadźmy nor-
malność”, jako że nie ma, cholera, co przywracać. Straci-
łem wiarę, kiedy premier niby-lewicowego rządu oznajmił,
że katolicki Kościół i socjaldemokracja mają zbieżne cele,
a jakiś czas potem załatwił dla pewnego prałata z Trójmia-
sta koncesję na wydobycie polskiego bursztynu potrzebne-
go do budowy watykańskiego ołtarza. Więcej już nie uwie-
rzę nikomu, przynajmniej w polityczne, wyborcze hasła. Ktoś
jednak musi nas reprezentować i kierować tym domem wa-
riatów, więc róbmy swoje, ale nie przykładajmy ręki (choć-
by przez brak udziału w wyborach) do rządów zakłama-
nych pseudoideowców lub nawiedzonych patałachów.
Cokolwiek w życiu planowałem czy robiłem – zawsze
starałem się, aby było to coś nowego i niekonwencjonal-
nego, ponieważ nigdy nie satysfakcjonowała mnie zasta-
na rzeczywistość. Uważam, że ta niewygodna dla innych
cecha charakteru zawsze bardzo mi pomagała skutecznie
działać i odnosić sukcesy, choć i mnie jest z nią niełatwo.
Czy dla takiej swoistej przekory za tzw. komuny posze-
dłem do seminarium duchownego? Po trosze tak. Później,
jeszcze jako ksiądz – a więc przynajmniej teoretycznie kle-
rykał – zacząłem pisać antyklerykalną książkę. Po zrzuce-
niu sutanny wydałem antykościelne pismo w kościelnym,
katolickim kraju. „Fakty i Mity” osiągnęły zawrotny suk-
ces właśnie dzięki temu, że nikomu się nie kłaniają i z ni-
kim nie trzymają. Mądrzy Czytelnicy potrafią odróżnić bez-
stronne, rzetelne informacje od chłamu na zamówienie par-
tyjnych kolegów.
Uważam, że czasy zakłamanych, dwulicowych polity-
ków i wyborczych, populistycznych haseł właśnie się w na-
szym kraju kończą. Jeszcze jednej rotacji władzy ten naród
może nie wytrzymać. Przyszła pora na walkę z otwartą przy-
łbicą o normalną Polskę, tak jak robią to z powodzeniem
od blisko czterech lat „Fakty i Mity”. Kto się boi, niech zo-
stanie w domu. Ja i moi Przyjaciele będziemy mówić
i nadstawiać karku za niego. Dlaczego? Dlatego że mało
kto już dzisiaj wierzy politykom, a większość (nie bez racji)
ma ich za specjalistów od afer. Dlatego że poseł, premier,
minister, prezydent – kojarzą się uczciwym ludziom z cwa-
niakami i karierowiczami, którzy dostali od naiwnych wy-
borców swoje pięć minut na zebranie tego, czego nie po-
siali. Dlatego że władza deprawuje i fakt ten jest powszech-
nie uważany za aksjomat, zło konieczne. Dlatego że mali
ludzie na dużych stołkach nie potrafią wznieść się ponad
swoje małostkowe, prywatne interesy w imię idei i ku po-
żytkowi maluczkich. Dlatego że polityk kradnący miliony
przechodzi obojętnie obok biednego dziecka, które uszczę-
śliwi kupiony za złotówkę pączek. Dlatego że nic nikomu
się nie chce, a każdy patrzy na tego drugiego. Dlatego że
machnięcie ręką stało się pol-
skim narodowym gestem. Dla-
tego że nie chcę, aby moim pre-
zydentem była kobieta całują-
ca papieża w rękę. Dlatego
że wielu będzie się z te-
go śmiało...
Dlatego właśnie – z
przekory i na złość
wszystkiemu i większo-
ści – zamierzam kandy-
dować na urząd prezy-
denta RP w najbliższych
wyborach 2005 roku.
Co tam na złość! Ja
właśnie poczułem no-
we powołanie – na pre-
zydenta! Oczywiście
przegram, ale będzie to
przegrana pod kontro-
lą. Wycofam się na
z góry upatrzoną po-
zycję redaktora na-
czelnego „FiM”. Nie
sprzedam jednak tanio
skóry. Liczę na deklarowane już wcze-
śniej poparcie Antyklerykalnej Partii Postępu RA-
CJA, trzeciej co do liczby członków partii w Polsce, dla
której zebranie 100 tysięcy wymaganych podpisów to
pryszcz. Podczas kampanii w telewizji dam co niektórym
porządnego łupnia i powiem watykańczykom w Waszym
imieniu, gdzie jest ich miejsce. Jakim będę prezydentem,
jeśli zdarzy się cud (o co w tym kraju nietrudno) i wy-
gram wybory? Zobaczycie, jak już mnie wybierzecie. Żad-
nych obietnic. Moje hasło brzmi: nie mam haseł, a na kieł-
basę wyborczą i codzienną zapracujcie sobie sami. Rób-
cie swoje, ja postaram się Wam to tylko ułatwić. Moje
poglądy są znane, wyłuszczam je co tydzień w komenta-
rzach. Kiedy przyjdzie czas, przedstawię wszystkim swój
program. Na zachętę powiem tylko, że jestem już doro-
biony, a dwóch obiadów z reguły nie jadam. Poza tym:
młody, doświadczony, człowiek sukcesu, mądra i piękna
żona (idealna pierwsza dama!), dwóch udanych synów,
magister (prawdziwy) prawa kanonicznego, język angiel-
ski biegle, iloraz inteligencji: 155. Zawsze chciałem zosta-
wić po sobie coś trwałego, niebanalnego, a najwyższy
urząd w państwie wydaje się być do tego najbardziej od-
powiedni. Nie jestem Michałem Aniołem, a Polska to trud-
ne dzieło do wyrzeźbienia. Cóż, może jednak wystarczy
tylko odrzucić zbędne skamieliny... Najgorsze jest to, że
nasz poczciwy papież, jeśli dożyje tej chwili, może z wóz-
ka przesiąść się na nosze. W każdym razie do papamobi-
la z pewnością nigdy mnie nie zaprosi.
Saddam Husajn to dość kiepski prezent pod choinkę.
Jeszcze gorzej wygląda fiasko negocjacji w Brukseli – od-
dalenie ścisłej integracji z Unią i miliardy euro, których nie
dostaniemy za upór naszych „Rejtanów”.
A z tą moją deklaracją zróbcie, co chcecie. Tylko tej
gazety nie palcie – jest naprawdę niezła, jak zwykle.
JONASZ
POLSKA Posłowie i parlamentarzyści otrzymają na gwiazdkę
trzynastą pensję w wysokości miesięcznego wynagrodzenia, czyli
8980 zł brutto. W sumie będzie to kosztować budżet prawie 5 mln zł.
2,6 mln bezrobotnych jest pozbawionych prawa do zasiłku...
Nie trafił do komisji badającej sprawę Rywina Andrzej Lepper. Na
próżno popierał jego kandydaturę Jerzy Jaskiernia, sławiąc walory
intelektualne szefa Samoobrony. Sam Jaskiernia mierzi już kole-
gów z SLD i zapewne wkrótce wyleci z szefowania klubowi za
panujący w nim bałagan, kompromitację z Lepperem i ujawnioną
przez nas aferę z ustawą o grach losowych.
Jaskiernia zapuści wąsy i będzie robił za Wałęsę w Samoobronie.
Prezydent postanowił nie tworzyć tzw. listy prezydenckiej, czyli komi-
tetu wyborczego do Parlamentu Europejskiego, niezależnego od SLD.
Kwaśniewski doszedł chyba do wniosku, że jego kandydaci zabiorą
elektorat SLD, ale i tak nie zdobędą odpowiedniego poparcia.
Michnik zdążył z poradą na czas – po co własnej żonie podkładać
taką świnię przed wyborami, kojarząc jej nazwisko z przegraną?
Ujawniono, że co dwudziesty pacjent w czasie hospitalizacji ulega
zakażeniu bakteryjnemu, a co dziesiąty zakażony w efekcie umiera.
Aż trzy czwarte polskich szpitali nie spełnia unijnych norm steryliza-
cji sprzętu. Ich wdrożenie kosztuje nie mniej niż 80 tys. zł na szpital.
Przystosować się do Unii trzeba, służba zdrowia musi być bez-
płatna – należy więc zrobić zbiórkę wśród pacjentów...
Zdaniem najmłodszego w historii nowoczesnej Europy ministra rol-
nictwa, Wojciecha Olejniczaka (SLD), „wejście Polski do UE jest
równie ważne, jak przyjęcie chrztu przez nas kraj...”.
Żółtodziub i były ministrant pamięta jeszcze lekcje religii
WARSZAWA Prymas po raz pierwszy od 1995 roku nie przyj-
dzie do Sejmu, by dzielić się opłatkiem. Zaprosił za to parlamen-
tarzystów do siebie... Ma to być zemsta Glempa za wypowiedź
Andrzeja Celińskiego o niestosowności uczestnictwa posłów SLD
w tego typu religijnych imprezach w parlamencie oraz kara za przy-
gotowanie przez deputowanych projektów ustaw o liberalizacji abor-
cji i legalizacji związków jednopłciowych. W 1995 r. Glemp nie przy-
szedł, bo obraził się za niepodpisanie konkordatu.
Żeby tak jeszcze papież chciał się obrazić, to zaoszczędzilibyśmy
parę ładnych milionów na jego krajowych wycieczkach.
ŁÓDŹ Kolejnemu sanitariuszowi z łódzkiego pogotowia postawio-
no zarzut morderstwa za pomocą osławionego pawulonu. Oskar-
żony do chwili zatrzymania był pracownikiem pogotowia.
W Łodzi od lat krąży czarny dowcip: zasłabłeś – nie jedź!
BIAŁA PODLASKA Według „Rzeczpospolitej”, prezydent miasta An-
drzej Czapski (prawicowiec z SKL) wyraził opinię, że w samorządzie
powinni zasiadać jedynie „rdzenni Polacy”. Prezydentowi nie podoba
się smagła cera radnego Riada Hajdara, Polaka syryjskiego pochodze-
nia, szanowanego pediatry (odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi
przez prezydenta RP). Sam Czapski znany jest natomiast z przyjaźni
z hochsztaplerem Vahapem Toyem, tureckim przedsiębiorcą, który miał
budować pod Białą Podlaską słynne lotnisko i centrum targowe.
Panie Hajdar, Pan naprawdę nie wiesz, jak się zaprzyjaźnić
z prezydentem Czapskim, no nie wiesz Pan...?!
WATYKAN W Państwie Kościelnym ogłoszono stan pogotowia an-
tyterrorystycznego: wywiad izraelski, Mossad, poinformował, że is-
lamiści planują atak na papieża.
I niech ktoś jeszcze powie, że Kościół nie ufa Żydom.
SZWAJCARIA Parlament tego konserwatywnego kraju uchwalił
prawo zezwalające na zawieranie jednopłciowych związków part-
nerskich. Nie zgodzono się natomiast na prawo do adopcji dzieci
dla tego rodzaju par, czego domagała się lewica, a także Zieloni.
W Watykanie będą musieli przygotować mieszkania dla zako-
chanych par gwardzistów...
IRAK Pojmanie Saddama Husajna nie wpłynęło na wzrost wartości
dolara. Husajna wydała ponoć ulubiona, czwarta żona przebywająca
na emigracji, i to ona zainkasowała 25 mln zielonych. W szale rado-
ści prawie niepostrzeżenie przeszła wiadomość o tym, że dwóch pol-
skich saperów zostało poranionych zdalnie sterowanym ładunkiem.
Nie pierwszy facet beknął przez własną żonę, a kiedy ma się ich
cztery...
Uwaga! Antyklerykalny kalendarz
W najbliższym, noworocznym numerze „FiM” (w kio-
skach – 2.01.2004 r.) podarujemy Wam, Drodzy Czy-
telnicy, całoroczny, kolorowy kalendarz antyklery-
kalny. Cena gazety – 2,40 zł.
Redakcja
108891689.002.png 108891689.003.png 108891689.004.png 108891689.005.png 108891689.006.png
Nr 51/52 (198/199) 19 XII 2003 r. – 1 I 2004 r.
GORĄCE TEMATY
3
Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
poinformował posłów, że mamy w Polsce brytyj-
skiego szpiega. Dzień później media zachodziły
w głowę, o kogo chodzi. A my wiemy, o kogo...
polityk PO, były wiceminister i mi-
nister obrony narodowej, obecnie
wiceszef tajnej komisji obrony na-
rodowej), Tomasz Szyszko (by-
ły poseł, członek ZChN, były mi-
nister łączności), Kazimierz
Michał Ujazdowski (poseł PiS,
były minister kultury), Jacek Cza-
putowicz (wiceszef Urzędu Służ-
by Cywilnej decydujący o doborze
kadr państwowych), Ryszard
Czarnecki (były poseł ZChN, by-
ły szef Urzędu Komitetu Integra-
cji Europejskiej, obecnie dorad-
ca Leppera ), Ludwik Dorn (po-
seł, szef klubu PiS, prawa ręka
Kaczyńskich ), Michał Kulesza
(twórca reformy samorządowej),
Jerzy Marek Nowakowski (by-
ły szef Ośrodka Studiów Między-
narodowych przy Senacie RP, do-
radca Buzka , obecnie dziennikarz
„Wprost”), Elżbieta Hibner (by-
ła wiceprezydent Łodzi, doradca
Buzka, wiceminister zdrowia i fi-
nansów), Marek Budzisz (czoło-
wy pampers ekipy Walendziaka ,
współtwórca TV PULS).
To tylko niektóre nazwiska,
które przewinęły się przez grupę
Windsor. A my podsumujmy stan
na dziś. Oto Matraszek – sekre-
tarz tej grupy i agent brytyjskiego
wywiadu – ma stały dostęp do po-
lityków „trzymających władzę”.
Oczywiście możemy założyć, że
MI-6 tylko po to wyszkoliło swo-
jego agenta i przerzuciło go do
Polski, aby ten chodził jedynie na
rauty i brał udział w niekończą-
cych się, intelektualnych dysku-
sjach, jednak trudno w to uwie-
rzyć. Raczej z dużą dozą prawdo-
podobieństwa należy stwierdzić, że
MI-6 dzięki Matraszkowi infiltru-
je polskie życie polityczne, a mo-
że nawet na nie wpływa.
Jak to się stało, że politycy
z pierwszych stron gazet biorą udział
w bardzo podejrzanym przedsię-
wzięciu? Oczywiście, chodzi o ka-
siorę. Matraszek zakłada bowiem
„Fundację Windsor”, która szasta
forsą na prawo i lewo, finansując
np. młodą prawicę.
ELIZA RODACKA, LiS
Szef ABW, minister Andrzej
Barcikowski , nocą 26 listopada zo-
stał wezwany przed oblicze parla-
mentarzystów i przepytany na oko-
liczność zjawiska niebezpiecznych
lobbingów. Chodziło o aferę z leka-
mi, o rosyjski gaz, o udział dzienni-
karzy w lobbowaniu (tu padło na-
zwisko Kublika – dziennikarza „Wy-
borczej”). Barcikowski zaskoczył po-
słów nieoczekiwanym stwierdzeniem,
że jeden z lobbystów jest ich dobrym
znajomym, przyjacielem, powierni-
kiem nawet, a po kryjomu... agen-
tem brytyjskiego wywiadu MI-6.
Do mediów dotarły jedynie ini-
cjały szpiona M.M., a my je niniej-
szym rozszyfrujemy.
Jest to Marek Matraszek , uro-
dzony w 1962 roku w Anglii, ab-
solwent Oksfordu, na którym ukoń-
czył filozofię, politologię i ekono-
mię. Przeszedł też podyplomowy
kurs sowietologii i znajomości kra-
jów Europy Wschodniej.
Po studiach Matraszek zapadł się
na wiele lat pod ziemię. Następnie
pojawił się w Polsce w roku 1990 ja-
ko reprezentant Brytyjskiej Partii Kon-
serwatywnej i fundacji Margaret
Thatcher – wspierającej organiza-
cje konserwatywne we wschodniej
Europie.
Matraszek 007
W roku 1994 nasz bohater za-
kłada firmę CEC. Jest to typowa
firma lobbingowa, która wkrótce
tworzy swoje oddziały – na przy-
kład w Budapeszcie, Bukareszcie,
Pradze... Ale centralę ma cały czas
w Warszawie.
Jednak biznes nie jest jedynym
konikiem Matraszka. Lubi się on
pojawiać w towarzystwie najwy-
bitniejszych polityków prawicy,
a nawet udziela im wsparcia finan-
sowego.
W tym celu zakłada organiza-
cję o nazwie Grupa Windsor. Ma
to być instytucja integrująca pra-
wicę. Kogóż w niej widzimy? Oto
Andrzej Arendarski (były mini-
ster współpracy gospodarczej z za-
granicą, obecnie prezydent Kra-
jowej Izby Gospodarczej), Witold
Gadomski (były poseł, dziś pu-
blicysta „Wyborczej”), Aleksan-
der Hall (minister w rządzie Ma-
zowieckiego , ideolog prawicy),
Bronisław Komorowski (poseł,
GŁASKANIE JEŻA
WYKSZTAŁCONEGO I MĄDRE-
GO (co wcale nie musi, jak wiemy,
iść w parze). Na spotkaniu w Puła-
wach byli obecni prawnicy, nauczy-
ciele, lekarze, policjanci, ekonomiści.
Pytania i późniejsza dyskusja (oraz
nienaganna polszczyzna, jaką dysku-
tanci się posługiwali), wyważona, in-
teligentna, nawet błyskotliwa – wszyst-
ko to dowodzi, że jesteś, mój mode-
lowy Przyjacielu Czytelniku, czło-
wiekiem oczytanym, świetnie orien-
tującym się w bieżącej polityce i hi-
storii, że masz czas na przemyślenia,
na wyciąganie wniosków i konkluzji.
Jesteś też osobą SPOKOJNĄ. Pie-
niactwo jest Ci obce, podobnie jak
złość czy nieliczenie się ze zdaniem
innych tylko dlatego, że mają odmien-
ne poglądy.
W setkach listów przychodzących
do redakcji natychmiast można wy-
łapać tych kilka od prawdziwych Po-
laków katolików. Jeśli list czy e-ma-
il rozpoczyna się słowami: „Dzień do-
bry...”, „Cześć”, „Witam”, „Miło mi do
Was napisać...” , to od razu wiado-
mo, że jego nadawcą jest antyklery-
kał, pewnie Czytelnik „FiM”. Jeśli zaś
pismo rozpoczyna się tak: „A wy ch...
jedne pier... sk...” , to też od razu coś
wiadomo. Prawda?
Idźmy dalej: nie upierasz się przy
własnym zdaniu na zasadzie „golono
strzyżono”, potrafisz za to dać się
przekonać argumentami – jeśli ktoś
ma lepsze. Inną Twoją zaletą jest
DOWCIP. To wielka rzecz umieć
w tych ciężkich czasach śmiać się
i kpić z otaczającej rzeczywistości.
Oto kim jesteś, mój modelowy
Przyjacielu Czytelniku, i takim pozo-
stań, czego Tobie i sobie życzę z oka-
zji nadchodzących świąt – czymkol-
wiek są one dla mnie i dla Ciebie.
I jeszcze tego Ci życzę, aby za-
częły się spełniać Twoje najśmielsze
marzenia, wtedy przyjdzie czas na te
nieśmiałe. MAREK SZENBORN
Mój Drogi
Przyjacielu Czytelniku z dru-
giej strony kartki. Ilekroć piszę
tekst do „Faktów i Mitów”, tyle
razy zastanawiam się, kim jesteś?
Co Cię smuci, co cieszy, jakie masz
marzenia, jaki intelekt?
Jedno jest bowiem pewne – ga-
zeta od biedy może istnieć bez dzien-
nikarzy (i publikować np. przedruki),
ale żadna gazeta nie może egzysto-
wać bez Czytelników i wiedzy o nich.
Tak więc wiedza o Tobie, ta podróż
na drugą stronę lustra, jest pouczają-
ca. Niestety, nawał pracy sprawia, że
kontakty z Tobą ograniczają się do li-
stów, e-maili, telefonów i bardzo rzad-
ko, do spotkań w szerszym gronie.
A jednak miałem niedawno wiel-
ką przyjemność i honor odwiedzić na
Twoje zaproszenie Puławy.
Dwugodzinna rozmowa prawie
z setką Czytelników „FiM” (na zdję-
ciu) oraz lektura licznych listów po-
zwala mi nareszcie stworzyć mode-
lowego Ciebie, Drogi Czytelniku.
Przystąpiłem tedy do pracy i jak
antyczny Pigmalion zakochałem się
w swoim dziele...
Jaki więc jesteś?
Na pewno ODWAŻNY, bo
w państwie, gdzie wszystkim nakazu-
je się myśleć i mówić tak samo, czy-
li po katolicku, powiedzenie NIE! mo-
że narazić (i często naraża) na ostra-
cyzm grupy i inne przykrości w pra-
cy, w szkole, czasem nawet w domu.
Jesteś też ZATROSKANY dwo-
jako: o byt polityczny i ekonomiczny
kraju. Polityczny, bo praktycznie już
znikąd nadziei na to, że coraz róż-
niejsze (w tym lewicowe) partie i ugru-
powania nie będą robiły nic, patrząc,
jak Polska przesuwa się w stronę pań-
stwa wyznaniowego (może nadzieja
już tylko w RACJI); ekonomiczny, bo
widzisz, jak z dnia na dzień postępu-
je pauperyzacja społeczeństwa, rośnie
bezrobocie, i nie wiesz, czy już wkrót-
ce nie pogorszy się dramatycznie sy-
tuacja życiowa Twoja lub Twoich naj-
bliższych. Odnajduję Cię też jako czło-
wieka na ogół PRZYZWOICIE
Prawda w oczy
Nawiązując do skandali pe-
dofilskich, oskarżyła Kościół kat.
o deprawację młodzieży. Zaape-
lowała do rozdziawionych bisku-
pich gęb: „Szukajcie przebacze-
nia u Boga, a nie u ludzi”, do-
dając, że nie wierzy „w przed-
stawicieli Boga na ziemi”.
„Nie przyjechałam tutaj, aby
świętować narodziny Chrystusa,
ale po to, żeby zapytać was, dla-
czego w tym miejscu nie opłaku-
jecie jego śmierci” – dodała Hill,
a następnie zaśpiewała song o spo-
łecznej niesprawiedliwości, zamiast
utworu, który wcześniej uzyskał
imprimatur na tę imprezę.
Kilku kardynałom i biskupom
służby medyczne musiały udzie-
lić pomocy. Pierwszy oprzytomniał
rzymski biskup Rino Fisichella , sta-
nowczo potępiając „bezczelną ar-
tystkę”. Wyraził oczekiwanie, że
jej wystąpienie zostanie usunięte
z zaplanowanej przez telewizję
transmisji bożonarodzeniowego
koncertu. Prawda ich chyba jed-
nak nie wyzwoli!
ANNA TARCZYŃSKA
Fot. archiwum
Fot. MarS
Tradycyjny koncert „Boże Naro-
dzenie w Watykanie” zgromadził
7,5-tysięczną publiczność. Przy-
była włoska elita życia publicz-
nego oraz liczna reprezentacja
kardynałów, biskupów i księży.
Niesamowitego psikusa zrobiła
organizatorom i widzom 28-letnia
wokalistka amerykańska Lauryn Hill
(na zdjęciu). Miała tylko zaśpiewać,
ale nieoczekiwanie – przemówiła.
108891689.007.png 108891689.008.png 108891689.009.png 108891689.010.png 108891689.011.png 108891689.012.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 51/52 (198/199) 19 XII 2003 r. – 1 I 2004 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Prowincjałki
Święta wg Rodana
„Mam pomysła!” – wykrzyk-
nęła dyrekcja łódzkiej poczty.
I pomysła wcieliła w czyn. Odtąd listonosze, oprócz zwykłych przesy-
łek, będą proponować: kupno batonów i innych słodkich dupereli, za-
wieranie umów ubezpieczeniowych, zapisy do funduszu emerytalnego
Pocztylion, zaciąganie szybkich pożyczek i kredytów. Od nowego roku
działalność handlowa doręczycieli zostanie rozszerzona o usługi tury-
styczne, m.in. wczasy, kolonie, obozy. My też mamy pomysła. A mo-
że by tak jeszcze roznosili mleko...
Boże Narodzenie zawsze koja-
rzy nam się ze spotkaniem rodzin-
nym, uroczystą wigilią, puszystym
śniegiem, żłóbkiem, kolędnikami,
pasterką i wyżerką. Mało kto po-
trafi jednak wyjaśnić, od kiedy
chrześcijanie zaczęli świętować Bo-
że Narodzenie. Ewangelie nie usta-
lają dokładnie dnia, w którym na-
rodził się Jezus. Na temat dnia je-
go urodzin istnieje wiele hipotez,
z których jedna wyklucza drugą.
Jedno jest pewne: uroczystość Bo-
żego Narodzenia nie była znana Ko-
ściołowi przez pierwsze trzysta lat
po śmierci Chrystusa! Pierwsze
wzmianki o tym święcie pochodzą
z tzw. „Depositio Martynum” zre-
dagowanego w latach 335–336 n.e.,
a datowanego na rok 354 n.e. Na
tej podstawie można sądzić, że
pierwsze święta obchodzono oko-
ło 313 r. jako dziękczynienie za...
zwycięstwo cesarza Flawiusza Wa-
leriusza Konstantyna , zwanego
Konstantynem Wielkim (306–337),
nad Makscensjuszem . Konstan-
tyn, wiosną 312 r., rozpoczął wal-
kę o panowanie w Rzymie. Przed
bitwą rzymski bóg wojny przyśnił
mu się w postaci Boga chrześcijan,
religii dotąd okrutnie prześlado-
wanej (303–304 r. – cztery edykty
cesarza Dioklecjana przeciw
chrześcijanom). Mimo militarnej
przewagi Makscensjusza, oddziały
wierne Konstantynowi zdobyły
28 października 312 r. Most Mul-
wijski (pod murami Rzymu). Mak-
scensjusz podczas ucieczki utonął
w Tybrze. Imperium rzymskie na-
leżało do Konstantyna.
Według legendy, tuż przed bi-
twą Konstantyn miał ujrzeć na
niebie wielki, jaśniejący krzyż
z napisem: „W tym znaku zwycię-
żysz”. Wkrótce po tym cesarz na
swych sztandarach umieścił krzyż,
a w 313 r. wydał edykt mediolań-
ski, w którym przyznał chrześci-
janom wolność wyznania. Sam
Konstantyn na łożu śmierci przy-
jął chrzest.
Ale dopiero Teodozjusz I
(347–395) wydał zakaz głoszenia in-
nych religii niż chrześcijańska. Za-
mknięto pogańskie świątynie, rygo-
rystycznie zabroniono obchodzenia
dawnych uroczystości religijnych.
Chrześcijaństwo od tej pory stało
się jedyną oficjalną religią cesar-
stwa rzymskiego.
Inna hipoteza mówi o roku
275, kiedy chrześcijanie zaczęli
czcić narodzenie Jezusa (wówczas
nie używano jeszcze imienia Chry-
stus) jako ripostę na ustanowienie
przez cesarza Aureliana (214–275)
święta państwowego Natalis Solis
Invicti (narodziny boga słońca)
obchodzonego w dniu przesilenia
zimowego, tj. 25 grudnia.
W 382 r. z polecenia papieża
Damazego (366–384) ostatecz-
nie ustalono wersję kanoniczną
Biblii i proces jej redakcji został
definitywnie zakończony. Jezus
zmienia imię na Chrystus. W krót-
kim czasie to imię staje się okrzy-
kiem bojowym chrześcijańskiego
rycerstwa ogniem i mieczem sze-
rzącego na świecie nową, ekspan-
sywną wiarę. Święta Bożego Naro-
dzenia stają się corocznym faktem.
Tak więc, skoro wszystko pan-
ta rei i od ludzi pochodzi, to ko-
rzystajmy z tych świąt bez obawy
posądzenia o dewotyzm. Obejrzyj-
my żłóbek, jasełka, przyjmijmy ko-
lędników (jak to pięknie ongiś na-
pisał Leopold Staff : „I przyszli
– nie magowie już trochę podsta-
rzali – lecz wiejscy kolędnicy, zwy-
czajni chłopcy mali” ), usiądźmy
do uroczystej wigilijnej kolacji
w rodzinnym gronie, zaśpiewajmy
„Gdy się Chrystus rodzi i na świat
przychodzi”, uprzątnijmy swe ser-
ca, ducha oczyśćmy, uporządkuj-
my sumienia, bo są to naprawdę
cudowne święta.
A oprócz tego, w tym roku ma-
my cztery dni wolne od pracy.
Hurra!
Krzysztof L. (39 l.) z Prokura-
tury Rejonowej Poznań Nowe
Miasto zdobył rozgłos, prowadząc dochodzenie w sprawie pedofilii
w zespole Poznańskie Słowiki. Ten doświadczony śledczy wcześniej
ścigał przestępców rozprowadzających narkotyki. Zmęczony robotą wy-
jechał na odpoczynek do Maroka. Gdy już wypoczął i nabrał sił do dal-
szego ścigania, wsiadł na prom i ruszył do Polski. Ale miał pecha. Cel-
nicy znaleźli w jego plecaku pół kilo... marihuany. Krzysztof L. trafił na
dwa dni do hiszpańskiego pierdla. Po powrocie do Polski pechowy
Krzyś nadal pracuje w wydziale śledczym i oskarża dealerów narkoty-
kowych.
Dwaj bracia z Lubelszczyzny,
Krzysztof i Jarosław Dz. , wpa-
dli na znakomity pomysł. Podając się za młode, śliczne, zgrabne, nie-
zamożne blondynki, odpisywali na anonse matrymonialne obcokrajow-
ców poszukujących żon z Polski. Do listów dołączali zdjęcia przecud-
nej urody dziewcząt (skopiowane z kolorowych pism). Faceci z Au-
stralii, USA, Nowej Zelandii, Niemiec, Anglii, Francji, Danii napalili się
okrutnie na ponętne „Polki”, wysyłali prezenty, forsę, miłosne listy
z propozycją małżeństwa. W ten oto sposób sprytni bracia wyłudzili
ok. 100 tys. zł! „Blondynki” wpadły, bo jeden z zakochanych Niemców
odwiedził je i mało nie dostał zawału, kiedy zamiast ślicznej blondyn-
ki zobaczył dwóch mocno łysiejących rolników. Sąd w Białej Podla-
skiej skazał ich w ubiegłym tygodniu na dwa lata więzienia z zawie-
szeniem na cztery. I za co, Wysoki Sądzie?! Za sprzedaż marzeń?!
ANDRZEJ RODAN
Sławomir Z. (48 l.) jechał miej-
skim autobusem w Gdańsku.
Był spokojny aż do momentu, kiedy pojazd nie stanął na przystanku
przy ul. Rakoczego. Wówczas podenerwowany pasażer doskoczył do
szofera z żądaniem natychmiastowego zatrzymania się. Kierowca od-
mówił, wyjaśniając, że tego przystanku nie ma w rozkładzie jazdy.
Wówczas Sławomir Z. wyjął pistolet i wycelował w kierowcę. Ten
jednak wykazał zimną krew, skręcił w stronę pobliskiego komisariatu
i przez komórkę powiadomił policję. Zaskoczony „porywacz” dał się
aresztować, oddał broń (był to straszak), a autobus wrócił na trasę.
Opracował A.R.
Znaczenie krzyżem
było podstępne udekorowanie krzy-
żem sali posiedzeń plenarnych Sej-
mu – symbolu najwyższej polskiej
władzy.
Kiedy w imię poszanowania świec-
kości miejsc publicznych próbuje się
krzyże usunąć (ostatnio we Wło-
szech i Hiszpanii, u nas raczej nie
do pomyślenia) podnosi się natych-
miast histeryczne larum – oto „wro-
gowie krzyża Chrystusowego” prze-
śladują Kościół! A że wieszanie
krzyży było wyrazem lekceważenia
niekatolików, państwa i prawa, że
było bezczelnym zawłaszczaniem
przez jeden światopogląd przestrze-
ni publicznej, o tym oczywiście ani
mru-mru.
Histeria wokół zdejmowania
krzyża nie wynika bynajmniej z ura-
żonych tzw. uczuć religijnych. To
krzyk rozpaczy tych, którzy tracą
władzę i muszą pogodzić się z tym,
że wszyscy mają równe prawa. Ta
strata znaczenia oczywiście boli, mu-
si boleć. I takiego właśnie krzyczą-
cego nad utratą władzy Kościoła ży-
czę sobie i Wam w 2004 roku.
MAREK KRAK
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Jak raz wprowadzimy do Kościoła demokrację, to wkrótce Kościół prze-
stanie być katolicki, gdyż demokratyczny wirus zabije wszystko: dogma-
ty, hierarchię, Tradycję katolicką. Prawda zostanie wydana na pastwę
nieobliczalnych większości. Dyscyplinę zastąpi demagogia i gorszące sce-
ny z polskiej demokracji wkrótce ujrzymy przeniesione w progi Kościo-
ła. A co w takiej sytuacji będzie mógł zrobić katolik (...)? Ano, albo
zgłupieć i wołać wraz z motłochem „demokracja w Kościele”, albo
stwierdzić, że to abp Lefebvre miał rację...
(„Nowa Myśl Polska” 47/2003)
Wraz ze zbliżaniem się terminu 1 maja 2004 r. – terminu planowa-
nego wepchnięcia Polaków do Unii Europejskiej – wyraźnie nasilają
się już nie ukryte, zawoalowane, lecz coraz jawniejsze, coraz bardziej
hucpiarskie wystąpienia różnych środowisk zaprzańców, zwolenników
jak najszybszego roztopienia Polski w UE i zatracenia narodowej toż-
samości.
Nie tylko zwierzęta znaczą teren.
Robią to także zwierzęta rozum-
ne, czyli ludzie, a nawet stwo-
rzone przez nich organizacje. Te-
mu celowi służą godła państwo-
we, flagi, a także krzyże...
A jak to jest z krzyżami? Czy
to jest po prostu niewinny przejaw
pobożności, umiłowania krzyża
(cierpienia?), szacunku dla tego
„uniwersalnego znaku miłości”, czy
może sposób na wyznanie wiary
w chrześcijańskiego Boga?
Nie sądzę, aby to zamiłowanie
do umieszczania symboli religijnych
miało inne znaczenie niż znako-
wanie, z jakim mamy do czynienia
w przyrodzie. Przecież hierarchów
– największych zwolenników krzy-
żowania rozmaitych miejsc – trud-
no posądzić o szczególną miłość do
cierpienia, skoro na co dzień go-
nią za wygodą i luksusem. O ich
miłości bliźniego szkoda nawet
mówić. Szacunku dla chrześcijań-
skiego Boga też w krzyżowaniu trud-
no się dopatrzyć – to przecież zmo-
dyfikowana wersja bałwochwalstwa,
kultu przedmiotów.
Zatem trwająca od dwóch de-
kad akcja krzyżowania wszelkich
polskich ścian, ulic, budynków,
a nawet gór, to nic innego, jak wy-
raz butnej władzy, poczucia domi-
nacji. To ogłaszanie panowania nie-
znanego bliżej Chrystusa (ktoś go
kiedyś widział?) za pośrednictwem
jego dobrze znanego przedstawicie-
la z licencją na wyłączność, czyli
Kościoła.
Czy nie zastanawiało Was, dla-
czego krzyże wiesza się na miejscach
dominujących, dobrze widocznych?
Dlaczego ukrzyżowane wieże ko-
ściołów strzelają tak wysoko, jak to
tylko możliwe? Chodzi o to, by po-
kazać, kto tu rządzi, do kogo nale-
ży ten teren. Dlatego znamienne
(„Nasza Polska” 49/2003)
Obraz naszego kraju, widziany przez pryzmat takiej np. telewizji, wypa-
da nieciekawie. Zwróćmy uwagę na niektóre programy w mediach pu-
blicznych. Wydaje się, że nasi decydenci medialni zapominają, że od-
biorcami programów są chrześcijanie. Przecież polscy katolicy za nie
płacą. Lansowanie więc programów pogańskich, nie uwzględniających
kultury i moralności chrześcijańskiej, jest (...) nieporozumieniem. (...)
Toż telewizja jest nie tylko dla erotomanów i dewiantów moralnych.
(ks. Ireneusz Skubiś, „Niedziela” 50/2003)
Wybrała O.H.
HANDEL OBNOŚNY
WIÓZŁ DOWÓD RZECZOWY?
MĘŻCZYŹNI WOLĄ BLONDYNKI
RAMBO W AUTOBUSIE
108891689.013.png 108891689.014.png 108891689.015.png 108891689.016.png 108891689.017.png 108891689.018.png 108891689.019.png 108891689.020.png 108891689.021.png 108891689.022.png 108891689.023.png 108891689.024.png 108891689.025.png 108891689.026.png 108891689.027.png 108891689.028.png 108891689.029.png 108891689.030.png 108891689.031.png 108891689.032.png 108891689.033.png 108891689.034.png 108891689.035.png 108891689.036.png 108891689.037.png
Nr 51/52 (198/199) 19 XII 2003 r. – 1 I 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
OPŁATY ZA OPŁATKI
KOŚCIÓŁ GWIAZD
Protestancki. Będzie on zezwalał
na małżeństwa homoseksualne i ka-
płaństwo kobiet. W inauguracyj-
nym nabożeństwie piątkowym (19.
12.2003 r.) ma wziąć udział królo-
wa Beatrix . Formalnie nowy Ko-
ściół zacznie działać w maju. Po-
łączone kościoły protestanckie re-
prezentują w Holandii około 23
proc. populacji. Więcej jest jed-
nak katolików – 30 proc. Wszyst-
kich biją ateiści – 40 proc. społe-
czeństwa.
Oburzony „Super Express” do-
niósł o „świątecznej hańbie w super-
markecie” . Chodzi o... opłatek, któ-
ry można kupić z sklepach „niczym
ziemniaki” . To straszne – lamentu-
ją księża – bo taki opłatek nie jest
poświęcony i nie pochodzi z pie-
karni zaprzysiężonej przez Kościół!
Glemp wyraził nawet nadzieję, że
„kierownicy tych przedsiębiorstw zli-
kwidują proceder” . Żeby było smacz-
niej, okazuje się, iż „nielegalne”
opłatki sprzedawane są w ramach
akcji charytatywnej „Studenci dzie-
ciom”, a zyski przeznaczane na pre-
zenty dla dzieci z domów dziecka.
„Fałszywki” bolą sutannowych, bo
sporo przez nie tracą. Szacuje się,
że Polacy wydają na opłatek ok. 26
mln zł rocznie.
i zasiłki dla bezrobotnych. Za pie-
niądze przeznaczone na budowę „sta-
jenki cichej” niejeden biedak w naj-
bliższe święta mógłby wreszcie na-
pełnić żołądek Ale jak realizm to re-
alizm, na głodniaka prędzej gapie
zrozumieją niedolę Józefa. RYS
spółdzielni Stanisława Ranoszka ,
który przyczynił się do przekazania
za bezcen placu – księżulo zabrał go
z wizytą do Papy.
RP
Kościół scjentologiczny, uwa-
żany powszechnie za elitarny na-
wet w Los Angeles, wzbogacił się
o nowy, cenny nabytek: gwiazdę
Penelope Cruz . Aktorka dołączy
do scjentologicznej stajni pięknych
i bogatych filarów Hollywood, m.in.:
Toma Cruisa, Sharon Stone,
Johna Travolty, Shirley MacLa-
ine . Przynależność do scjentolo-
gów przyśpiesza karierę artystycz-
ną, a w przypadku Penelope, do
niedawna gorliwej katoliczki, ma
także przyśpieszyć jej ślub z To-
mem Cruisem, obecnie nie tylko
narzeczonym, ale także bratem
w wierze.
ŚLUB NA FALI
Śluby w kościołach czy urzę-
dach stanu cywilnego niebawem
mogą okazać się przeżytkiem. Mło-
dzi ludzie wolą przysięgać sobie
wspólne życie, skacząc na przykład
na bungee albo ze spadochronem.
Modę na oryginalność postanowił
wykorzystać armator statków wol-
nocłowych Żeglugi Pomorskiej, któ-
ry proponuje młodym parom ślub
(cywilny!) na statku wypływającym
ze Świnoujścia. Młodzi mówią so-
bie „tak” chwilę przed wpłynięciem
w strefę wolnocłową, bo ślub mu-
si się odbyć w granicach teryto-
rialnych miasta. Później już tylko
szaleństwo do białego rana i zaku-
py dla rodziny. A swoją drogą, je-
śli pomysł mieszkańcom Pomorza
się spodoba, to tamtejsi księża po-
zostaną bez środków do życia.
A co to będzie, jeśli na południu
flisacy zaczną dawać śluby na tra-
twie?
PaS
CHRYSTUS UMARŁ
W PRZEWORSKU
RADIO PAULINA
A.C.
Jest niezły pomysł do „kupie-
nia” przez radiostacje, które zaczy-
nają mieć kłopoty finansowe, np.
przez Radio Maryja. Powołując się
na chilijski dziennik „El Mercurio”,
duński „Ekstra Bladet” poinformo-
wał o interesującej i niewątpliwie
nowatorskiej idei ożywienia nud-
nych i (lub) padających programów
radiowych. Otóż działające w sto-
licy Chile Radio Paulina – „tyz pik-
nie”, jak mawiają górale – oferuje
każdego dnia jednemu, wyłaniane-
mu w drodze losowania, słuchaczo-
wi spędzenie godziny z panią lub
panem do towarzystwa. Przez peł-
ne 60 minut ta opłacona z góry oso-
ba spełnia wszelkie życzenia słu-
chacza lub słuchaczki.
„El Mercurio” poinformował,
że pierwszego dnia do radia w tej
sprawie zatelefonowało 70 słucha-
czy. Ale już następnego było ich
dwa razy więcej, co świadczy – jak
ocenił to „Ekstra Bladet” – że po-
mysłowi Chilijczycy trafili w dzie-
siątkę.
PaS, AC
RÓŻAŃCOWA MAFIA
LISIA POLITYKA
Przedstawiono ostatnio „do-
konania” zorganizowanego świa-
ta przestępczego katolickiego po-
łudnia Włoch. W ciągu minionych
pięciu lat cztery największe orga-
nizacje mafijne zarobiły zawrotną
sumę 43 mld euro, głównie na
handlu narkotykami i bronią, pro-
stytucji, wymuszeniach i nielegal-
nych transakcjach. Przy okazji
w porachunkach grup przestęp-
czych zginęło 666 osób. Co cie-
kawe, czwarta co do wielkości or-
ganizacja przestępcza Włoch (po
Cosa Nostrze, Camorze i Ndran-
ghetcie) nosi nazwę Zjednoczony
Święty Różaniec. Ładnie i swoj-
sko jakoś, prawda?
Wyszło na jaw, chyba wbrew wo-
li wszystkich zainteresowanych, że
Tomasz Lis , prezenter Faktów
TVN będzie kandydatem Platfor-
my Obywatelskiej w wyborach do
Parlamentu Europejskiego w 2004
roku. Lis, który promował się ostat-
nio własną książką pt. „Co z tą Pol-
ską?” (wspierany m.in. przez Kato-
licką Agencję Informacyjną) zaprze-
czał dotąd, że to początek jego kam-
panii wyborczej. Teraz nieco lepiej
można zrozumieć, dlaczego na przy-
kład w programach ekonomicznych
TVN występują wyłącznie specjali-
ści głoszący poglądy Platformy.
I dlaczego Lis tak czołobitnie za-
wsze mówi o papieżu. Czyż trzeba
piękniejszego przykładu powiązań
mediów, polityki i religii? A.C.
Fot. LJ
W Przeworsku (woj. podkarpac-
kie) w okresie PRL postawiono po-
mnik walki i męczeństwa upamięt-
niający obronę mieszkańców miasta
przed hitlerowcami. I stał tak zapo-
mniany obelisk aż do czasu, gdy bur-
mistrzem miasta został Janusz
Magoń , a przeworscy radni uznali,
że trzeba pomnik... udekorować, że-
by niesłusznych czasów nie przypo-
minał. Syn nieżyjącego już autora
monumentu, krakowski rzeźbiarz
Łukasz Kieferling , zaproponował,
aby pomnik wzbogacić wizerun-
kiem... ukrzyżowanego Chrystusa.
Przeworsk to miasto „w całości ka-
tolickie” – jak informuje nas pra-
cownik Agencji Rozwoju Regionu.
Nie ma się więc co dziwić, że pro-
jekt przyklepano. Ciekawe, co się
stanie, kiedy włodarze wszystkich
polskich miast zabiorą się za deko-
rowanie „niesłusznych” pomników.
Tym bardziej że „ulepszenie” tego
w Przeworsku kosztowało 25 tys. zło-
tych! No, ale teraz można się pod
nim przynajmniej pomodlić. A mo-
że warszawscy radni wezmą przykład
z kolegów po fachu i Pałac Kultury
i Nauki na bazylikę każą przero-
bić? Albo na pałac biskupi... OH
OH
DOPIERO JĄ
OLŚNIŁO?!
A.C.
Ameryka oszalała nie tylko na
punkcie świątecznych gadżetów.
Nauczycielka jednej ze szkół na
Florydzie została srodze ukara-
na za oznajmienie dzieciom, że
Święty Mikołaj jest postacią fik-
cyjną. Powątpiewała głośno, „jak
taki grubas może przejść przez
komin” oraz „oblecieć saniami
wszystkie domy na świecie w cią-
gu jednej nocy”. Jej trzeźwe spoj-
rzenie na świat nie spodobało się
rodzicom i dyrekcji placówki.
Słusznie, jeden nasz znajomy też
nie wierzył, później pogłaskał płot
z napisem DUPA i... wbiła mu się
drzazga.
MAD MAX
Z.D.
Mel Gibson odmówił zorgani-
zowania przedpremierowego poka-
zu w Watykanie swego najnowszego
filmu o ostatnich 12 godzinach ży-
cia Jezusa. Obraz mieli obejrzeć na
specjalnym przeglądzie eksperci ka-
tolickich uczelni. Gibson robi ostat-
ni retusz „Pasji” – podobno łagodzi
najbardziej drastyczne sceny. Zgod-
nie z jego życzeniem, film wejdzie
na ekrany 25 lutego w środę popiel-
cową. Zawsze był szalony.
ZŁODZIEJ
NAWRÓCONY
DARY
JEDNEGO KRÓLA
Świąteczny nastrój udzielił się
złodziejaszkowi sklepowemu z Darm-
stadt. Odesłał na policję dobra war-
tości 800 euro (głównie płyty CD
i kosmetyki), które uprzednio pod-
wędził. Paczka zawierała również
list podpisany „Mea culpa” oraz
adresy okradzionych sklepów. Na-
wrócony na drogę uczciwości do-
łączył także list z przeprosinami do
kierowników sklepów oraz pora-
dy praktyczne, jak powinni lepiej
zabezpieczyć się przed kradzieża-
mi. Złodziej sugeruje instalację
większej liczby kamer i lepszą
ochronę.
Szkoła Podstawowa im. JPII
w Kraczkowej k. Łańcuta otrzyma-
ła na swą prośbę przesyłkę spe-
cjalną od patrona. Wśród darów
z Watykanu znalazły się: biała piu-
ska noszona przez Papę, z doku-
mentem potwierdzającym jej auten-
tyczność; trzy reprodukcje portre-
tów z autografami; trzy pamiątko-
we medale; szal, który papieżowi
podarowali biskupi z Indii; album
z autografem; gałązka z owocem
cytryny zerwana z drzewka rosną-
cego na tarasie papieskiego pałacu
i szyszki sosny amerykańskiej po-
chodzące z watykańskiego ogrodu.
Same relikwie! Przy okazji kółka
różańcowe z kraczkowskiej parafii
otrzymały 42 papieskie różańce. Bę-
dą one wędrowały z rąk do rąk, aby
każdy mógł dostąpić zaszczytu do-
tknięcia daru JPII.
PaS
PaS
TRZY W JEDNYM
GUMA DZIELI KRK
Trzy różne holenderskie kościo-
ły protestanckie połączyły się
w jeden. Zamiast wyznań: luterań-
skiego, kalwińskiego i zreformowa-
nego powstał Holenderski Kościół
Wierni w USA otwarcie sprze-
ciwiają się Watykanowi. Organiza-
cja Katolicy na rzecz Wolnego Wy-
boru rusza z kampanią promującą
prezerwatywy. Reklamy pojawią się
w amerykańskiej prasie, a w Afry-
ce i Azji powstaną punkty rozpro-
wadzające kondomy. Akcja pochło-
nie kilkaset tysięcy dolarów. Zresz-
tą nie tylko laikat się buntuje. Je-
den z południowoafrykańskich bi-
skupów, Kevin Dowling , zaatako-
wał na łamach „U.S. Catholic” wa-
tykańskich hierarchów i obciążył ich
winą za rozprzestrzenianie się AIDS.
Tylko w tym roku choroba ta zabi-
ła trzy miliony ludzi. Papiescy czu-
ją się jednak dobrze – kardynał
Alfonso Lopez oznajmił, że rozprze-
strzenianiu się AIDS winna jest wła-
śnie łatwa dostępność do prezer-
watyw! Komu lepiej ufać, prezerwa-
tywom czy kardynałom?
T. S z .
KOSMICZNA PARAFIA
A.K.
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Nad
Wartą” z Działoszyna za symbolicz-
ne grosze sprzedała parafii pw. bło-
gosławionego M. Kozala (kościół
urządzono w dawnej restauracji „Ko-
smiczna”) 67-arową w pełni uzbro-
joną działkę. Mieszkańcom osiedla
przyszło pożegnać się z jedynym
w tym rejonie zieleńcem, z miastecz-
kiem ruchu drogowego i amfite-
atrem. Pazerny proboszcz, Czesław
Janczyk , już przygotowuje plac do
budowy nowej świątyni (pod piłami
padło już wiele topól). Nagroda nie
ominęła wiernego syna Kościoła, czy-
li przewodniczącego rady nadzorczej
ZAMIAST CHLEBA
– IGRZYSKA
Na środku chełmskiej starówki
powstała bożonarodzeniowa szop-
ka. Z solidnych bali i desek. Oczy-
wiście na koszt mieszkańców. Dla
dopełnienia szczęścia zamknięto
ruch w centrum miasta. Tymczasem
w Chełmie, jak w całej Polsce, bra-
kuje pieniędzy na domy dziecka
PaS
108891689.038.png 108891689.039.png 108891689.040.png 108891689.041.png 108891689.042.png 108891689.043.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin