Fakty i Mity 2004-46.pdf

(1928 KB) Pobierz
str_01_46.qxd
Najnowsze wieści spod sutanny
JANKOWSKI I PAETZ ZNÓW
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 46 (245) 18 LISTOPADA 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
ski – jeden z Poznania, drugi
z Gdańska. Co ich łączy? Praca
w katolickiej firmie. Co ich dzieli? Nie-
wiele. Pierwszy lubi chłopców nieco
starszych, drugi – ciut młodszych. Przed-
stawiamy kolejne rewelacje na temat
sekscesów obu panów w koloratkach.
Str. 10, 11
Va banque
Zygmunt Solorz, właściciel Telewizji Polsat i dysponent mająt-
ku ocenianego na 2,8 mld zł, jest w tarapatach! Okazuje się, że za
50 mln dolarów przejął wart siedem razy więcej Invest-Bank. Do-
płacili swoim cierpieniem Polacy. Niewielu, raptem 150 tys. Nad-
chodzi pora na wyrównanie rachunków...
Str. 9
POLUJĄ NA CHŁOPCZYKÓW!
A rcybiskup Paetz i prałat Jankow-
109254366.035.png 109254366.036.png 109254366.037.png 109254366.038.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 46 (245) 12 – 18 XI 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Dyktatura kapucynów
POLSKA Komitet Praw Człowieka ONZ skrytykował Polskę za
dyskryminację kobiet. Wezwano władze do złagodzenia ustawodaw-
stwa antyaborcyjnego oraz refundowania środków i poradnictwa
antyaborcyjnego. Komitet zwrócił także uwagę na dyskryminację
kobiet w miejscu pracy.
Rząd nie po raz pierwszy jest między Watykanem a cywilizacją.
Jan Kulczyk nie stawił się na przesłuchanie komisji sejmowej bada-
jącej sprawę Orlenu. Przebywał w jednym ze szpitali na Florydzie,
a także w Londynie, gdzie przy okazji naskarżył tamtejszym me-
diom na postkomunistów w Polsce, którzy rzucają biznesmenom
kłody pod nogi, a jemu chcą skonfiskować majątek. Kulczyk chciał-
by zeznawać w Londynie albo w innym wolnym kraju, w którym
mógłby być bezpieczny. Na posiedzeniu komisji adwokat przeczy-
tał Kulczykowe oświadczenie, zgodnie z którym Giertych miał obie-
cać najbogatszemu Polakowi zostawienie go w spokoju w zamian
za dostarczenie kwitów na prezydenta Kwaśniewskiego.
Pod nieobecność dr. Jana niektórzy widzieli go we Wszystkich
Świętych na cmentarzu albo nawet w Wiedniu. Bi-, a nawet tri-
lokacja – jak u ojca Pio?
sy PRL-u. Niezawodną metodą ogłupiania mas przez
państwo była wówczas socjalistyczna propaganda. Chwa-
lono ustrój jako jedynie słuszny i dla ludzi pożyteczny; so-
jusz z ZSRR – bezwzględnie konieczny; komunizm przed-
stawiano jako raj, a kapitalizm nazywano piekłem. Co nie-
co z tego się sprawdziło, ale nie pora tu mówić o wypa-
czeniach. Propaganda zaniosła pod strzechy także faszyzm,
maoizm oraz wszelkie inne totalitaryzmy, zawsze dokonu-
jąc spustoszenia w umysłach, spychając wielkie i małe
narody na skraj przepaści. Działo się to w latach, kiedy
nie było jeszcze kablówki, Internetu, a nawet telewizora.
Stare reżimy upadły, ale najstarsza dyktatura rzymskoka-
tolicka ma się całkiem dobrze i niezmiennie dyktuje, co
mają myśleć masy.
W popularnym brukowcu, dla zmyłki nazwanym „Fak-
tem”, jak raz na weekendowe, 1-listopadowe wydanie
okładkę zrobiono z zakapturzonego mnicha z wielkim krzy-
żem pod pachą i ogromnego tytułu: „Niebo czy piekło
– wybierz sam” . Niejednemu ciarki przeszły na sam wi-
dok. I taki niewątpliwie
był zamiar redakcji
„Faktu”. Warto do-
dać, że pismo to jest
polską wersją nie-
mieckiego „Bilda”, ale
gdyby taką okładkę zoba-
czyli czytelnicy znad Re-
nu, zabiliby ichnich re-
daktorów... śmiechem.
Gdyby natomiast prze-
czytali artykuł w środ-
ku, niemieccy specja-
liści od „faktów” mu-
sieliby gromadnie szu-
kać nowej roboty. I to
natychmiast! Niemiec-
ki wydawca wie jednak,
co to jest koniunktura-
lizm i jak go używać. Dla-
tego zawsze poda Niem-
com fakty, a Polakom – mi-
ty, każdemu według potrzeb
i upodobań. Polska redakcja ma również koniunkturalne,
czyli świetne, kontakty z Opus Dei i innymi środowiskami
klerykalnymi, a owocem tego są wyjątkowo liczne bzdu-
ry wypisywane na tematy kościelne, np. ostatnio branie
w obronę prałata Jankowskiego. Ale zstąpmy do piekieł...
Już na okładce czytamy: „O tym, co nas czeka po śmier-
ci, mówi brat Piotr Nowak. To my sami swoim życiem wy-
bieramy, dokąd trafimy po śmierci”. Zauważmy, że nie na-
pisano na przykład: „Katolicką wersję życia po życiu przed-
stawia...” albo: „Co Kościół katolicki głosi na temat piekła
i nieba”. Cały tekst pisany jest ex cathedra , zgodnie ze
starą zasadą totalitarnej, jedynej dopuszczalnej „praw-
dy”, dla której nie ma ani alternatywy, ani sprzeciwu!
Przepraszam, ale nie mogę sobie odmówić zacytowania co
głupszych fragmentów... „Co się dzieje z człowiekiem po
śmierci? Bóg dał nam aż trzy możliwości. Możemy trafić do
nieba, czyśćca albo piekła (...). Dlatego powinniśmy żyć
tak, aby znaleźć się w niebie”. Trzeba dodać, że czyściec
„Bóg dał nam” przez papieża Grzegorza I Wielkiego, który
wymyślił go sobie, aby nabić kościelne skarbce ofiarami za
odpusty od mąk czyśćcowych. Biblia nie wspomina o czyść-
cu ani jednym słowem, głosi za to zbawienie przez łaskę
i wiarę, a nie przez zasługi: „Łaską bowiem jesteście zba-
wieni” (Ef 2. 5), „aby się nikt nie chlubił ze swoich uczyn-
ków” (Ef 2. 9). Ale chyba większym fenomenem od Biblii
jest fenomen papiestwa – właśnie to, że brat Piotr, kapucyn
mniejszy, opisuje z wiarą i szczegółami Grzegorzowy czyściec
tak jakby sam tam był! Podobnie niebo. Jednak zdecydowa-
nie najwięcej miejsca kapucyn poświęca piekłu: „To strasz-
ne miejsce. Tam nie ma miłości i radości. Jest cierpienie
fizyczne i duchowe (...) miejsce czarne, spływające smołą,
palące ogniem (...). Do piekła dusza ludzka trafia wtedy, kie-
dy człowiek nie uznaje swoich grzechów, nie przeprasza za
nie Boga (...). Do piekła mają szansę być strąceni najgorsi
grzesznicy: gwałciciele malutkich dzieci, okrutni pedofile
i mordercy, ci, którzy znęcali się nad swoimi rodzinami, i naj-
gorsi grzesznicy – ci, którzy odrzucili Boga” itd.
Jednym z opisanych tu cudów papieskich – zapisanych
w teologii dogmatycznej w dziale tzw. eschatologii (kościel-
na „nauka” o ostatecznych losach świata i człowieka), któ-
rą w seminarium wytrwale wkuwałem – są cierpienia fi-
zyczne, czyli materialne... niematerialnej duszy. Ale jeśli coś
przeczy Pismu Świętemu i zdrowemu rozsądkowi, zawsze
to coś można uznać za „wielką tajemnicę wiary”. Zauważ-
my, że dla kapucyna Piotra i całego Urzędu Nauczycielskie-
go Kościoła Katolickiego najgorszymi grzesznikami są ci, któ-
rzy odrzucili Boga, oczywiście tego w wersji katolickiej. Czło-
wiek, który całe życie czynił dobro, pomagał biednym, nie
kradł, nie oszukiwał, był przykładnym mężem i ojcem,
a jednak odrzucił Boga (nie uwierzył w niego), bardziej za-
służył na męki piekielne niż mordercy i gwałciciele dzieci.
Ci ostatni bowiem mogli jeszcze – jak dalej przekonuje za-
konnik – przed samą
śmiercią nawrócić się,
oczywiście najlepiej
w sakramencie pokuty.
Kapucyn nie przekreśla
więc „nawet takich po-
tworów jak Stalin czy Hi-
tler” , ponieważ: „Nie wie-
my, co wydarzyło się
przed ich śmiercią. Nie
wiemy, czy połączyli się
z Bogiem”. W komfortowej
sytuacji są jak zwykle księża
pedofile, wszak jeden może wy-
spowiadać drugiego. Pewne
miejsce na diabelskim grillu ma-
ją za to Żydzi, masoni, wszel-
kie inne ścierwa oraz odszcze-
pieńcy od prawowitej wiary, ot
choćby taki Żyd Korczak, który
pewnikiem nie miał przed śmier-
cią czasu (ani ochoty) na spo-
wiedź. Dość już tych „faktów”
z „Faktu”. Tym bardziej że opisy
katolickiego piekła to jeszcze NIC! Na wyobraźnię czytelni-
ków o wiele bardziej działać powinny wielkie, kolorowe ilu-
stracje dołączone do artykułu. I tak niebo pokazane jest ja-
ko sklepienie jakiegoś kosmicznego kościoła, pod którym
fruwają zbawieni, zaopatrzeni w skrzydła i pięknie odziani.
A piekło? Boże, zachowaj! Czarna czeluść o ścianach
z ognistych języków, pośrodku wielki kocioł, w którym go-
tują się grzesznicy. Dookoła kotła biegają rogate, ogoniaste
diabły, dźgające wielkimi widłami powiązanych sznurami po-
tępionych. Wszyscy są na golasa. Zupełnie jak kobitki na
ostatniej stronie każdego numeru „Faktu”.
I któż by się chciał znaleźć w takim miejscu?! Od 1 li-
stopada z całą pewnością już nie kilka milionów czytelni-
ków „Faktu”, którzy są wdzięczni pospołu wydawcy gaze-
ty i Kościołowi kat., że ich na czas ostrzegli przed „cier-
pieniem fizycznym i duchowym” , i to z piekła rodem.
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem naprawdę przerażony.
Po prostu drżę ze strachu przed bezmiarem obleśnego ko-
niunkturalizmu redaktorów „Faktu”. Ciekawi mnie tylko, czy
choć przez myśl im przeszło, że przykładają ręce do naj-
większej manipulacji i interesu w dziejach świata: zbijania
fortuny na straszeniu Panem Bogiem i bajkach pisanych
na kanwie Biblii. Każda propaganda jedynej „prawdy” de-
precjonuje wszelkie inne poglądy na rzeczywistość. Jed-
nomyślność wymuszona, na siłę, zawsze rodzi nietoleran-
cję, a w skrajnych przypadkach staje się fundamentem
totalitaryzmu. Kościół papieski ma tu największe tradycje.
Propagując w ciągu wieków „jedyną prawdę”, spalił na
stosach miliony niewinnych ludzi i uczynił im na ziemi
prawdziwe piekło . Religia nadmiernie zinstytucjonalizo-
wana, zdogmatyzowana i na dodatek w danym kraju do-
minująca z reguły przynosi złe owoce, stając się źródłem
obskurantyzmu całych narodów.
IPN prowadzi śledztwo w sprawie wprowadzenia stanu wojenne-
go. Chodzi o zbadanie, czy autorom stanu wojennego można po-
stawić zarzut popełnienia zbrodni komunistycznej. Śledztwo zo-
stało wszczęte na wniosek Porozumienia Organizacji Kombatanc-
kich i Niepodległościowych z Krakowa.
Jaruzelskiego można także oskarżyć o wymordowanie Indian al-
bo palenie czarownic. Taki długi proces dla prawicy to wyma-
rzony temat zastępczy na czas przyszłych, nieudolnych rządów.
Senat poparł projekt wprowadzenia 50-procentowego podatku od
największych dochodów (600 tys. zł rocznie) oraz zrezygnował
z opodatkowywania alimentów i rent strukturalnych w rolnictwie.
Senatorowie przeliczyli przed wyborami i wyszło im, że ubogich
wyborców jest więcej niż bogatych. SLD chętnie też uszczknie
Samoobronie.
21 listopada ma się odbyć w Poznaniu Marsz Równości, zorgani-
zowany m.in. przez partię Zieloni 2004, Nową Lewicę i Stowarzy-
szenie Konsola. Marsz, który ma być wołaniem o tolerancję dla
mniejszości narodowych i seksualnych, a także dla niepełnospraw-
nych, uzyskał zgodę prezydenta miasta, Ryszarda Grobelnego, ale
został skrytykowany przez radnych PiS i LPR, którzy zapowiedzie-
li kontrmanifestację. Ma być skierowana przeciwko „promocji
ciężkiej choroby, jaką jest homoseksualizm”.
Na podobnej zasadzie można zdelegalizować PiS i LPR – za
promowanie ciężkiej przypadłości, jaką jest głupota.
SIEDLCE Policja zatrzymała 11-osobową bandę Młodzieży Wszech-
polskiej, która zakłóciła spotkanie z przewodniczącym Parlamentu
Europejskiego Josephem Borrellem. Wszechpolacy, którzy prote-
stowali przeciwko „prohomoseksualnej polityce Unii Europejskiej”,
stawili opór policjantom i zostali poturbowani. Policja skierowała
do sądu grodzkiego wnioski o ukaranie katolickich zadymiarzy.
Czyżby miał się ziścić nasz najpiękniejszy sen – polska policja
zwalcza katolickich fundamentalistów?!
ŁOMŻA Sąd Apelacyjny w Białymstoku przyznał 60 tys. zł za-
dośćuczynienia małżeństwu, któremu Szpital Wojewódzki w Łom-
ży odmówił badań prenatalnych. Od wyniku badań matka uzależ-
niła decyzję o urodzeniu drugiego dziecka: pierwsze miało już rzad-
ką wadę genetyczną. Podobny los spotkał w końcu i drugie.
W odszkodowaniu powinien partycypować Episkopat RP, bo to
biskupi zastraszają lekarzy i dyrektorów szpitali.
EŁK Organizatorzy pierwszego Polskiego Forum Społecznego,
członkowie Ogólnopolskiego Związku Bezrobotnych, odwołali spo-
tkanie organizacji społecznych i politycznych lewicy. Niestety, po-
za organizacjami pozarządowymi prawie żadna partia polityczna
ani związek zawodowy nie były zainteresowane udziałem w forum.
Bo i po co, czy u nas jest masowe bezrobocie albo masowe ubo-
żenie społeczeństwa, jak – nie przymierzając – w jakiejś Fran-
cji czy Szwecji?
USA Prezydent Światowej Rady Kościołów w liście do Kościołów
będących członkami tej organizacji w USA ostro skrytykował poli-
tyczne zaangażowanie duchownych w ostatnie wybory prezydenc-
kie: „Nie wolno zadawać sobie pytania, po której stronie wyborcze-
go pojedynku staje Bóg. Należy samemu być po stronie Boga”.
Nic dziwnego, że Krk nie chce być członkiem Światowej Rady
Kościołów.
HOLANDIA Po zamordowaniu przez islamistów reżysera Theo
van Gogha – w tolerancyjnym kraju doszło do podpaleń mecze-
tów i ataku bombowego na szkołę muzułmańską. Van Gogh współ-
pracował z deputowaną pochodzenia somalijskiego, Ajaan Hirsi
Ali, która walczy o prawa kobiet w muzułmańskich społecznościach.
Czy w Niderlandach każdy van Gogh ma tylko malować obrazy?
WĘGRY Premier socjalliberalnego rządu – Ferenc Gyurcsany – za-
powiedział wycofanie z Iraku 300-osobowego kontyngentu węgier-
skiego najpóźniej do końca marca 2005 r.
Niech się wycofują – wszelkie zaszczyty przypadną na koniec Po-
lakom! I bilans ofiar też...
IRAK Władze, które nie mogą sobie poradzić z ruchem oporu,
wprowadziły stan wyjątkowy. Tymczasem połączone siły amerykań-
sko-rządowe przypuściły szturm na Faludżę, miasto, które od mie-
sięcy pozostaje poza kontrolą koalicji. Giną setki cywilów!
Jak mówi Bush II: „W Iraku postępuje normalizacja”.
PALESTYNA Trudne do przewidzenia konsekwencje dla Bliskie-
go Wschodu może mieć poważny stan zdrowia Jasira Arafata. By-
ło z nim już tak źle, że współpracownicy i władze Izraela szukali
dla niego miejsca na grób. Stary lis Arafat wykręcił jednak wszyst-
kim numer i ocknął się ze śpiączki.
To prawie jak papież...
JONASZ
W iększość czytających te słowa dobrze pamięta cza-
109254366.001.png 109254366.002.png 109254366.003.png 109254366.004.png 109254366.005.png
Nr 46 (245) 12 – 18 XI 2004 r.
GORĄCY TEMAT
3
Nie musieliśmy długo
czekać na rozwiąza-
nie zagadki, dlaczego
Stocznia Gdynia nie
chciała Niemca, który
złożył zamówienia
opiewające na 500
mln dolarów. Wygląda
na to, że zarówno on,
jak i sami stoczniow-
cy padli ofiarą mister-
nej kombinacji, mają-
cej oddać zakład pod
kontrolę wpływowego
Izraelczyka.
Korporacji Ubezpieczeń Kredytów
Eksportowych Ungar otrzymał na
swoje potrzeby całą przeznaczoną
dla stoczni pulę gwarancji kredyto-
wych, niezbędnych do uruchomie-
nia produkcji statków. Nie był w sta-
nie ich wykorzystać i usiłował póź-
niej tymi gwarancjami szachować
Niemców!
Okazuje się teraz, że Ungar ku-
pił niedawno w Kredyt Banku 56,4
mln zł stoczniowych długów (koszt
wykupu jest ściśle strzeżoną tajem-
Ten prowadzi jednocześnie roz-
mowy w sprawie odkupienia pakietu
akcji pozostających w dyspozycji Stocz-
niowego Funduszu Inwestycyjnego
związanego z Januszem Szlantą .
Jeśli zakończą się powodzeniem, co
jest niemal pewne, Izraelczyk zgro-
madzi około 20 proc. głosów podczas
Walnego Zgromadzenia Akcjonariu-
szy. Choć przewagę wciąż utrzyma
Skarb Państwa (ok. 70 proc. głosów),
to po wydaniu Ungarowi tzw. akcji
uprzywilejowanych do przeprowadze-
budował w Gdyni statki, nie dbając
o dalszy rozwój zakładu, by następ-
nie sprzedać swoje udziały? Czy ja-
ko armator współwłaściciel będzie
w dalszym ciągu traktowany na in-
nych prawach, niż na przykład firma
Peter Döhle i inni armatorzy, co spra-
wi, że z usług Gdyni zrezygnują li-
czący się przedsiębiorcy? A co wol-
no zakładać? Ano to, że na mającym
odbyć się w listopadzie Walnym Zgro-
madzeniu Akcjonariuszy Stoczni Gdy-
nia (zmiany właścicielskie indukują
wyborów parlamentarnych ich zakład
postawiony zostanie w stan upadło-
ści (wszak ma w tej chwili prawie mi-
liard złotych zadłużenia). Nowa pra-
wicowa władza upadłość klepnie
i wtedy już nic nie stanie na prze-
szkodzie, aby stocznię kupić za gro-
sze. Kupić i zlikwidować, niech zo-
staną wreszcie same nabrzeża!
Na dobrą sprawę Stocznia Gdy-
nia likwiduje się już sama, i to każ-
dego dnia. Od poniedziałku do piąt-
ku, tydzień w tydzień odchodzą
z niej najlepsi fachowcy, a gdy prze-
rażony wydział kadr robi im jakieś
wstręty – zwyczajnie porzucają pra-
cę. I nic dziwnego, bo kosmicznymi
kontraktami od zaraz wabią ich fran-
cuskie i niemieckie stocznie. Porów-
najmy: dobry fachowiec zarabia
w Stoczni Gdynia mniej niż 8 zł za
godzinę, tymczasem Niemiec i Fran-
cuz na dzień dobry proponują czter-
dzieści złotych plus zwrot kosztów
zamieszkania. Kto by się nie sku-
sił? Z naszych informacji wynika, że
dyrekcja firmy już teraz ma spore
kłopoty ze skompletowaniem zespo-
łu do budowy jednego statku, a co
dopiero kilku naraz… Problem być
może rozwiąże się sam – ku ucie-
sze izraelskiej firmy.
I jeszcze jedno – gdy wędrowa-
liśmy po stoczni, rozmawiając z jej
pracownikami, wpadł nam w ręce
stoczniowy biuletyn, a tamże ze zdu-
mieniem dostrzegliśmy przedruk ar-
tykułu z „Faktów i Mitów”.
– Jesteście tak naprawdę jedyną
gazetą, która jeszcze próbuje nas bro-
nić. Własna kolebka już nic a nic
nie obchodzi „Solidarności” – smut-
no uśmiechnął się szef związku za-
wodowego „Stoczniowiec” Leszek
Świętczak . W tym momencie z na-
brzeża usłyszeliśmy jakiś jadowity,
głośny zgrzyt. Może to cięto blachy
na poszycie kadłuba, a może był to
chichot historii…
DOMINIKA NAGEL
JOANNA GAWŁOWSKA
Gra w okręty
W ostatnich publikacjach doty-
czących Stoczni Gdynia SA („Pół
miliarda trafione” oraz „Wodowa-
nie” – „FiM” 40, 42/2004) ujawnili-
śmy funkcjonujący w Polsce mecha-
nizm eliminowania z rynku wiary-
godnych, solidnych armatorów, pra-
gnących budować w naszym kraju
statki i płacić za nie godziwe pienią-
dze. Przypomnijmy, że badaliśmy
m.in. niebywały przypadek niemiec-
kiej firmy Peter Döhle Schiffahrts-
-KG , która bezskutecznie usiłowa-
ła zrealizować w Stoczni Gdynia kon-
trakt o wartości 500 mln dolarów,
i to w czasie, gdy stoczniowcy w go-
dzinach pracy grali w karty i nie mie-
li co do garnka włożyć.
W naszych artykułach zabrakło
jednoznacznej odpowiedzi na pyta-
nie: dlaczego?! Przyznajemy, że sa-
mi wówczas tego nie rozumieliśmy.
Ale znaleźliśmy wreszcie rozwiąza-
nie zagadki.
Otóż firma Ray Car Carriers
Ltd. , kierowana przez opisywane-
go przez nas Izraelczyka Ramiego
Ungara , wystąpiła o wydanie jej ak-
cji Stoczni Gdynia. Przypomnijmy,
że dzięki wyjątkowej przychylności
pozostającej pod kontrolą państwa
Nawet pani prezydentowa Kwaśniewska stawia się podczas wodowania statków Ungara
wybranie nowej rady
nadzorczej) zostanie
odwołany jej prezes
Jerzy Lewandow-
ski . Podobno strasz-
nie przeszkadza
w kolejnych innowa-
cjach planowanych
przez przedstawicie-
li Skarbu Państwa…
Istnieje także in-
ny możliwy scena-
riusz, którego reali-
zacji niemal pewni są
stoczniowcy. Otóż
– według nich – Izra-
elczykowi wcale nie
chodzi o produkow-
anie w Gdyni stat-
ków. Po co w takim
razie wykupuje stocz-
nię? A po to, że
w tej części Bałtyku bajecznie dro-
gie są same nabrzeża, więc stworze-
nie na nich pirsów kontenerowych
(niedaleko od granicy Unii ze Wscho-
dem) zapewni właścicielowi krocio-
we zyski na dziesięciolecia. „Uczeni
w piśmie” pracownicy stoczni, z któ-
rymi rozmawialiśmy, twierdzą, że
mniej więcej w czasie nadchodzących
nicą) i zażądał ich zamiany na akcje
nowej emisji serii D. Wierzytelności
te objęte są tzw. umową restruktu-
ryzacyjną, która bezwzględnie naka-
zuje terminowe spłacanie długów.
W tej sytuacji stocznia musi do 31
marca 2005 r. wyrazić zgodę na od-
danie akcji, nie mając innej możli-
wości spłacenia Ungara.
nia najważniejszych zmian wymaga-
na będzie jego zgoda. Innymi słowy:
stanie się języczkiem u wagi dalsze-
go rozwoju Stoczni Gdynia SA.
Co będzie dalej? Czy Ungar, ko-
rzystając z wyjątkowej w światowym
shippingu hossy, będzie przez naj-
bliższe 2–3 lata (według prognoz, bo-
om skończy się w latach 2007–2008)
GŁASKANIE JEŻA
Lekarzu, lecz się sam
Oj, pracuję w tym fachu lat sporo i sporo
się napatrzyłem. Oto redaktor Andrzej z „Ga-
zety Wyborczej” nazywany był w tzw. środo-
wisku człowiekiem patologicznie uczciwym.
Faktycznie była to patologia, skoro gość (pra-
cowałem z nim w parze kilka lat) odmawiał
kawy podczas rozmowy np. z wojewodą czy ja-
kimś dyrektorem, co z mety stwarzało niezręcz-
ne sytuacje. Ale był jak Katon – wzorzec cnót
i nieprzekupności. Jakoś wcale mu to jednak
nie przeszkadzało rozliczać służbowe delega-
cje tak, jakby po Polsce jeździł samochodem,
choć jeździł II klasą PKP. Taki oszczędny był.
Co więcej, po wyrzuceniu go na zbity uśmiech
z „GW” okazało się, że – już jako kadrowy
i mocno awansowany redaktor – finansował
z redakcyjnych pieniędzy nagrody w konkur-
sach prowadzonych przez szkołę, do której
uczęszczał jego syn. O tym, że (jako zapalony
żeglarz) fundował nagrody w regatach, choć
sam w nich startował, już nawet nie wspo-
mnę. Fundował oczywiście z kasy „GW”.
Inny kadrowy dziennikarz tej samej gaze-
ty (powiedzmy, że jeden z piętnastu najważ-
niejszych) zwiedził pół świata wraz ze swoją
kochanką (coraz to nowszą i młodszą!) na
koszt firmy – oczywiście w celach stricte służ-
bowych, czyli z racji zbierania materiałów
dziennikarskich. Tylko że nigdy z tych pere-
grynacji nie napisał ani jednego słowa, bo
i pisać niespecjalnie umiał – był przecież sze-
fem, a nie jakimś tam pismakiem. Pamięta
Pan wycieczkę do Izraela, Panie Jarosławie?
A najbardziej ostatnio opiniotwórcza „Rzecz-
pospolita”? Może przynajmniej jej dzienni-
karze tropiący korupcję ogniem i mieczem są
wolni od pokus? Może... ale ja znam osobi-
ście jednego bardzo popularnego redaktora,
który jako żywo nie ma własnego samocho-
du. Nie ma, a jeździ coraz nowszymi i bar-
dziej luksusowymi modelami. Jak to możliwe?
A tak, że redaktor TESTUJE! Otóż jako spe-
cjalista od motoryzacji zapraszany jest do roz-
maitych salonów, a tam wprost wpychają mu
kluczyki do ręki: „Czy byłby pan uprzejmy po-
jeździć naszym nowym modelem trzy tygodnie
i potem opisać swoje wrażenia?”. No to re-
daktor Janusz łaskawie testuje firmę po fir-
mie, model po modelu, i tak już od wielu lat...
I bardzo go, dealerzy aut, zdenerwujecie, gdy
dostarczycie mu brykę bez pełnego baku.
I tak dalej, i tak dalej... Podobne przykła-
dy mógłbym mnożyć w nieskończoność, opi-
sywać suto zakrapiane rauty promocyjne firm,
gdzie kawior toczy wojnę o lepsze z łoso-
siem, rozmaite prezenty i wziątki, wycieczki
zagraniczne i darmowe przeloty, jakimi hołu-
bi się panie i panów redaktorów poczytnych
gazet. Trzy władze przeżarte są korupcją...
pewnie tak, ale jest jeszcze władza czwarta,
czyli my – media. Wiktoriański arystokrata
lord John Acton powiedział, że każda wła-
dza korumpuje, a władza absolutna korum-
puje absolutnie. MAREK SZENBORN
Polska jest krajem niekończących się fe-
stiwali. Właśnie dogasa festiwal Popiełusz-
ki, a już ze zdwojoną energią powrócił
i na nowo wybuchł festiwal Kulczyka. Za-
sada jest prosta: gdy milionom ludzi bra-
kuje chleba, to trzeba dać im igrzyska.
Celujemy w tym my, dziennikarze... Cóż,
pecunia non olet. Kilka lat temu jechałem
z pewną znaną dziennikarką telewizyjną jej sa-
mochodem marki BMW. Na moje stwierdze-
nie, że ma fajny wóz, postukała ręką w kierow-
nicę i z rozbrajającą szczerością stwierdziła: „Po-
wódź”. Dopiero po chwili zrozumiałem, że kor-
pulentnej pani redaktor chodzi o to, iż autko
kupiła sobie za honoraria z dramatycznego re-
lacjonowania klęski w Kotlinie Kłodzkiej.
Ostatnio najmodniejszym tematem żurna-
listów jest korupcja. „Polska jest nią przeżar-
ta na wskroś” – krzyczą media i z ich relacji
wynika, że każdy biznesmen to były, obecny
lub przyszły złodziej. Może i tak, jednak przy-
pomnę powiedzenie o tym, jak to przyganiał
kocioł garnkowi, i o tym, że łatwiej zobaczyć
źdźbło w cudzym oku niźli belkę (tym razem
nie o premiera chodzi) we własnym.
Włączam oto telewizor w minioną nie-
dzielę i widzę redaktora wielkiej gazety, któ-
ry peroruje o konieczności walki z korupcją.
Pięknie, ale ja własnym oczom i uszom nie
wierzę, bo jako żywo pamiętam owego re-
daktora z czasów, kiedy budował swoją cha-
łupę, czyli luksusową willę. Cała redakcja „ki-
bicowała” mu w tej inwestycji, wiedząc na
bieżąco, jakie prace są właśnie wykonywane.
Otóż gdy red. Paweł wylewał fundamenty, pi-
sał reportaż o cementowniach; gdy stawiał
ściany, na jego dziennikarski warsztat poszły
cegielnie. I tak dalej, i tak dalej... Dość po-
wiedzieć, że doskonale wiedzieliśmy, kiedy
montuje armaturę (wielki tekst promujący
włoskie krany, wanny i spłuczki), a kiedy gla-
zurę (wywiad z jednym z dyrektorów Opocz-
na)... Według moich – niedokładnych prze-
cież – wyliczeń, Pan Redaktor wybudował
swoją willę (korzystając z nadzwyczajnych
„promocji i upustów”) za jedną trzecią rze-
czywistych cen materiałów. Ale to przecież
nie jest żadna korupcja. To się nazywa – w
naszym, dziennikarskim świecie – odrywa-
nie kuponów od profesji.
109254366.006.png 109254366.007.png 109254366.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 46 (245) 12 – 18 XI 2004 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Modlitwa pokornego
Prowincjałki
Drogą szybkiego ruchu w Katowicach szła
pod prąd 59-letnia kobieta. Zataczając się,
pchała wózek z 2-letnim wnuczkiem. Tylko cudem nie wpadła pod pędzące
TIR-y. Któryś z przerażonych kierowców przez komórkę powiadomił policję. Bab-
cia była tak pijana, że nie miała siły dmuchać w alkomat. Ważne, że przeżyła.
Są różnego rodzaju modlitwy. Pra-
wie wszystkie znamy. Ale są też
bardzo nowoczesne, opracowa-
ne przez księży; znajdziemy je
w magazynie „Jezus żyje!”.
Znajdują się tam: modlitwa pa-
pieskiego fotografa, modlitwa zako-
chanych, modlitwa biznesmena, mo-
dlitwa w drodze, modlitwa w kuch-
ni, modlitwa narkomana, polityka,
bezrobotnego, kobiety pracującej,
wielodzietnych, studenta, studentki,
Ojca Świętego, modlitwa młodych
w Wadowicach itd., itp. Wymie-
nianie wszystkich rodzajów zaję-
łoby cały numer „FiM”. Ja prze-
czytałem wszystkie i byłem au-
tentycznie wzruszony. Podam tyl-
ko kilka przykładów.
Do tej pory błędnie sądziłem,
że bezrobotny będzie modlił się
o pracę. Nic podobnego. On jest
szczęśliwy, bo tak oto nam się spo-
wiada: „Wypowiedzenie z pracy otrzy-
małem w uroczystość Najświętszego
Serca Pana Jezusa. Było to dla mnie
zaskoczeniem. Gdybym dostał je w ja-
kiś zwykły dzień, niezbyt mi bliski, pew-
nie czułbym się pozostawiony same-
mu sobie. Ale akurat Serce Pana Je-
zusa jest szczególnie bliskie mojej ro-
dzinie, szczególnie kochane w naszym
domu. Co więcej, poprzedniego wie-
czoru na spotkaniu naszego domo-
stwa (należę do Wspólnoty Emma-
nuel) pojawił się ksiądz, misjonarz ze
Słowacji, który nad każdym z nas mo-
dlił się, umacniając go na trudy naj-
bliższych miesięcy”.
Bezrobotny został więc umocnio-
ny na trudy najbliższych miesięcy
(a może lat?), a modlitwę misjonarza
przyjął jako zapewnienie Pana, że jest
blisko i wie o jego sytuacji. I spoko,
facet czeka na cud. Gorzej może
być z jego rodziną, pewnie już mają
zęby w ścianie.
Z kolei Alina przez modlitwę za-
kochanych zbliżyła się do Boga. Opi-
suje to bardzo szczerze i nadzwyczaj
romantycznie: „Od dawna czekałam,
by zakochać się w kimś, kto będzie
chciał, tak jak ja, żyć po Bożemu.
bardzo trudnych dla mnie wydarzeń,
doświadczyłam swoistego przebudze-
nia, tak jakbym się ocknęła. Zobaczy-
łam, że usiłując zbliżyć się do Krzyś-
ka, oddaliłam się od Boga”.
Dobrze, że nie wzięli ślubu, bo
byłby to pewnie powód do rozwodu,
pardon – separacji, a już na pewno
wstrzemięźliwości płciowej na długie
miesiące (dopóki ona znów nie przy-
bliży się do Boga).
Modlitwa w kuchni to wiadomo
po co – jak zupa nie będzie za sło-
na, to z męża ujdzie agresja. Z ko-
lei dr Teresa Ewa Olearczyk – pra-
cownik naukowy Wyższej Szkoły Fi-
lozoficzno-Pedagogicznej w Krako-
wie – regularnie, oprócz różańca,
odmawia modlitwę kobiety pracują-
cej i nadzwyczaj szczerze wszystkich
powiadamia: „Gdybym się nie
modliła – nie dźwignęła-
bym tego. Z Maryją na każdy dzień
– to krótkie rozważania, od których
zaczynam, wstając rano. Jako że je-
stem osobą, która się nieustannie prze-
mieszcza – odmawiam różaniec
w drodze. To dobra modlitwa dla
ludzi aktywnych”.
Wśród kilkudziesięciu nowych
modlitw opracowanych przez księży
brakuje mi jednej, a mianowicie mo-
dlitwy dziennikarza pokornego. Po-
daję więc fajniutki tekścik: Panie Bo-
że! Proszę Cię o mądrość, żebym
mógł zrozumieć naszych księży. Pro-
szę Cię o miłość – bym mógł im prze-
baczyć. Proszę Cię o cierpliwość
– bym mógł znieść ich nowe propo-
zycje modlitw. Nie proszę Cię o po-
czucie humoru – bo zabiłbym ich śmie-
chem!
W czasie rozdzielania paczek pracownica
urzędu pocztowego przy Dworcu Głównym
PKP w Lublinie stwierdziła, że jedna z przesyłek wydaje odgłosy cykania i pra-
cy wentylatora. Rejon z podejrzanym pakunkiem odizolowano, na dworcu wy-
buchła panika, a pracowników poczty ewakuowano. Użyto psa do wykrywa-
nia ładunków wybuchowych. Paczka została przewieziona na poligon wojsko-
wy. Po otworzeniu okazało się, że wewnątrz znajduje się... pismo niezadowo-
lonego klienta wraz z odkurzaczem bezprzewodowym na baterie oraz narzędzia-
mi do montażu. Jeden z mieszkańców podlubelskiej Dysy po odebraniu prze-
syłki postanowił zwrócić ją nadawcy, żądając zwrotu gotówki. Zapomniał jed-
nak o wyjęciu z urządzenia baterii... Lublin odetchnął z ulgą.
Wojciech S. (14 lat) i Jacek Ch. (17 l.) z Wło-
dawy z jeszcze jednym kolegą wypili litr spirytu-
su. Dwóch z nich znaleziono na ulicy. Nie byli w stanie dmuchnąć w balonik. Nie-
przytomni trafili do szpitala, gdzie lekarze z trudem ich odtruli i przywrócili do życia.
No cóż, w młodym ciele młody duch. Dzielni chłopcy, ale Ruskim i tak nie dorównają.
Pewien 34-letni chorzowianin tak się śpieszył do swo-
jej ukochanej, że wsiadł pijany (1,65 promila) do au-
ta, jechał setką i z piskiem opon wąskimi ulicami miasta, a gdy już dogonili go po-
licjanci, prosił o jedno: „Zabierzcie prawo jazdy, zatrzymajcie auto, dajcie mandat,
ale podrzućcie mnie do mojej dziewczyny”. Mężczyzna poświęcił prawo jazdy dla
miłości, bowiem gliniarze spełnili wszystkie jego prośby.
No i latem zeszłego roku zakocha-
łam się po uszy w Krzyśku (z wza-
jemnością!). Chciałam, żeby to, co bę-
dziemy razem budować, było zgodne
z wolą Bożą. Na samym początku na-
szej przyjaźni i zakochania mnóstwo
czasu poświęcałam na modlitwę. Póź-
niej zaczęłam łapać się na tym, że
o wiele więcej czasu, myśli i działań
kieruję w stronę Krzyśka niż Pana Bo-
ga. Byłam bardzo skoncentrowana na
osobie Krzyśka. Sporadycznie modli-
liśmy się wspólnie – jednakże zawsze
dłużej przed jedzeniem. Co tydzień
chodziliśmy na spotkania modlitewne
naszej wspólnoty oraz na niedzielne
msze św. Pół roku temu, przy okazji
Opracował AR
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
(…) z całą mocą protestujemy przeciwko przygotowywanej w Poznaniu
hucpie o szumnej nazwie Marsz Równości i Tolerancji, mającej promo-
wać zachowania homoseksualne. Pod tą jakobińską frazeologią egalita-
ryzmu kryje się próba poważnego ataku na wartości konstytuujące Cy-
wilizację Łacińską, a przede wszystkim na wieczne i niezmienne zasady
prawa naturalnego.
(www.konserwatyzm.pl)
ANDRZEJ RODAN
Ludzie muszą się wypowiedzieć albo za Ewangelią, albo za antykoncepcją.
(bp Tadeusz Pieronek)
jego przyjaciele. Nie chodzi jednak o ich ga-
dulstwo, ale raczej o poziom, jaki sobą reprezen-
tują. Bo w gruncie rzeczy jesteśmy tacy, jacy są
ludzie, którymi się otaczamy.
W tym kontekście możemy
ocenić ludzi, którzy nami rządzą.
A podobno rządzi nami lewica.
Tak się jednak składa, że polska
tzw. lewica nie ma lewicowych
przyjaciół na świecie. Pamiętamy
jeszcze, z jakim smutkiem premier Miller żegnał hisz-
pańskiego prawicowego premiera Aznara , „z którym tak
dobrze się rozumieli”. Rząd SLD-owski martwił się, bo
w Hiszpanii rządy przejmowali... socjaliści! Nie minęło
kilka miesięcy, a rząd – już Belkowy , ale ciągle niby-le-
wicowy – starł się z całą europejską lewicą w związku
z zapisami o tradycji chrześcijańskiej w eurokonstytucji.
Nawet francuska prawica okazała się bardziej lewicowa
niż polski rząd, bo prezydent Chirac , katolik praktyku-
jący, nie chciał klerykalizacji Europy.
W ostatnich dniach oglądaliśmy radosne twarze le-
wicowe głośno cieszące się ze zwycięstwa prezydenta
Busha . To zrozumiałe, że rządzący Polską nie mogą dla
dobra kraju potępiać wyboru Amerykanów, ale żeby za-
raz tak się entuzjazmować… Prezydent Kwaśniewski
natychmiast, na długo przed ogłoszeniem oficjalnych wy-
ników (sic!), uznał zwycięstwo George’a za „dobrą wia-
domość dla Polski”. Jeszcze dalej poszedł minister obro-
ny narodowej Jerzy Szmajdziński (jedna z najważniej-
szych osób w SLD), który wyznał: „Trzymałem kciuki za
Busha”, bo jakoby „czyniła tak większość Polaków”.
Ciekawe, co jeszcze robi pan Szmajdziński, skoro za-
wsze chciałby robić to, co robi większość...
W tym samym tonie śpiewał redaktor naczelny „Try-
buny” (tuba SLD), głosząc, że trafnie polscy politycy
lewicowi sympatyzują z amerykańską prawicą, bo „w go-
dzinie próby przyjaźń pomiędzy polską lewicą a amery-
kańską prawicą pozostała nietknię-
ta jadem nielojalności”. Barań-
ski wierzy także, że „dotychcza-
sowy prezydent amerykański jest
dla Polski lepszy”. Nie wiemy,
skąd Barański wie, jaki byłby
Kerry , skoro ten nigdy nie rzą-
dził, ale lewicowy redaktor prawicową pewność ma
niezłomną. Nie nadeszła poza tym jeszcze żadna „go-
dzina próby”. A kiedy nadejdzie, możemy być pewni:
Amerykanie zrobią to, co będzie się im najbardziej opła-
cało. Robią tak zawsze, bo nie są sentymentalni.
I po raz kolejny okazuje się, że nie wystarczyło
kiedyś być „komuchem”, aby teraz nazywać się lewi-
cowcem. Tzw. korzenie lewicowe niektórych polity-
ków są nader wątłe, wręcz w zaniku. Tym bardziej że
do PZPR wstępowali niejednokrotnie młodzi ludzie
żądni kariery i władzy za wszelką cenę. Czym skorup-
ka za młodu…
Na koniec zabawne spostrzeżenie: spośród pol-
skich dzienników jedynie „Gazeta Wyborcza” przyjęła
zwycięstwo Busha z niechęcią. To może dziwić, bo do-
tąd bezkrytycznie popierała politykę amerykańskiej pra-
wicy w Afganistanie, Iraku, Izraelu i w ultraliberalnych
rozwiązaniach gospodarczych. Widocznie Agora do-
szła do wniosku, że to się nie opłaca, albo Michnik po
raz kolejny zmienił front, bo „jemu nie jest wszystko
jedno”. Jest zatem nadzieja, że zmiany zajdą i na pol-
skiej lewicy – wszak „Wyborcza” to katechizm prezy-
denta Kwaśniewskiego.
Kościół, który „nie miesza się do polityki” – to niespełnione marzenie fa-
szystów i komunistów, a w naszych czasach „postępowych” socliberałów.
Faszyści i komuniści realizowali swoje marzenia przy pomocy pięści. Współ-
cześni socliberałowie – pozbawieni takich „narzędzi” dowodzenia swych
racji, jak obozy koncentracyjne, bezpieka i cenzura – posługują się wielo-
krotnie ponawianymi pomówieniami i obelgami. Przed odpowiedzialno-
ścią chroni ich dogmat „wolności słowa”. Ta „wolność” pozwala na pu-
bliczne porównanie wybitnego, zasłużonego dla Kościoła i dla Polski ka-
płana do hitlerowskiego zbrodniarza!
RZECZY POSPOLITE
Lewo-prawi
(„Nasz Dziennik” 259/2004)
Kościół powinien być obecny w każdym elemencie życia i na każdym po-
ziomie (…). Dlatego miałem kapelana. Dawałem do zrozumienia, że Ko-
ściół ma uczestniczyć w życiu człowieka nie z nasłuchu, nie tylko z konfe-
sjonału, ale wchodząc w każdą dziedzinę (…).
(Lech Wałęsa)
W enuncjacjach ludzi „Kościoła otwartego”, duchownych i świeckich, m.in.
w dyskusji przed kamerami TV Puls, wracają znów ataki na kult Matki
Bożej (…). Napaści na kult maryjny służą też walce z Radiem Maryja
i podważaniu znaczenia Jasnej Góry – czołowym „kierunkom uderzenia”
libertynów i kontestatorów.
(„Nasza Polska” 44/2004)
Zabijana jest polska myśl, polska nauka, polski duch, polska wolność i fan-
tazja. Zostaliśmy wmanewrowani w imperium europejskie, gdzie jesteśmy
już ubezwłasnowolnieni, gdzie nas, Polaków i katolików, nazywa się „chuli-
ganami”. Jesteśmy ciągle lżeni przez syjonistów, obcych i swoich. Prowadzi-
my służalczą i kompromitująca politykę zagraniczną. Odbiera się nam dzie-
ci polskie we własnym domu, żeby je wychować na janczarów brukselskich.
Są skołowaceni i niektórzy ludzie w Kościele, którym chcą rządzić kacerze.
Nasza łagodność katolicka jest wykorzystywana przez polityków do czynie-
nia nas ich niewolnikami.
(„Nasz Dziennik” 261/2004)
Główną przyczyną ruiny polskiej i obywatelskiej jest przede wszystkim
wojujący ateizm.
(jw.)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
BABCIA NAWALONA
WYBUCHOWY ODKURZACZ
WYSZLI Z WPRAWY
PRAWO DLA MIŁOŚCI
P odobno o człowieku wiele mogą powiedzieć
109254366.009.png 109254366.010.png 109254366.011.png 109254366.012.png 109254366.013.png 109254366.014.png 109254366.015.png 109254366.016.png 109254366.017.png 109254366.018.png 109254366.019.png 109254366.020.png 109254366.021.png 109254366.022.png 109254366.023.png 109254366.024.png 109254366.025.png 109254366.026.png 109254366.027.png 109254366.028.png
Nr 46 (245) 12 – 18 XI 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
BISKUPIE,
TAK TRZYMAĆ!
około południa. Po ponaddwugodzin-
nej akcji ratunkowej odkopano cia-
ło chłopca; to już szósta w ostatnich
miesiącach śmiertelna ofiara wałbrzy-
skich biedaszybów.
ZA WYBOREM
Źle się dzieje wśród watykań-
czyków, oj źle. Oto według sonda-
żu przeprowadzonego przez dzien-
nik „The Irish Catholic”, aż 60 pro-
cent irlandzkich duchownych uwa-
ża, że celibat powinien być kwestią
wyboru, a nie przymusem. Grupę
sondażową stanowiło 1300 spośród
3 tysięcy irlandzkich księży. Jednak-
że, jak uważa większość z nich, na-
wet wprowadzenie tego rozwiąza-
nia nie przyczyni się do wzrostu licz-
by powołań, których z roku na rok
jest w tym kraju coraz mniej. A
To rzadki przypadek, by biskup
zawiesił proboszcza za ekscesy al-
koholowe i seksualne! A stało się
to w diecezji koszalińsko-kołobrze-
skiej, gdzie bp Kazimierz Nycz miał
już dosyć wybryków Waldemara S. ,
wielebnego z Gorawina (gm. Ry-
mań), który chlał na umór i ko-
rzystał z płatnych usług biseksual-
nych. Niedawno ksiądz przyszedł
do domu jednego z młodzieńców,
a gdy ten nie wyszedł na spotka-
nie, kochaś w sutannie wybił szy-
bę w oknie. Biskup, do którego do-
tarły wieści ze zbulwersowanego
Gorawina, odstawił wielebnego od
ołtarza i wyznaczył nowego admi-
nistratora parafii.
PT
Polska nie jest państwem wyznanio-
wym, a Kościół nigdy nie miesza się
do polityki. Prawda?
AC
domu. Według wersji duchownego,
w pewnej chwili za jego samocho-
dem pojawił się radiowóz, a następ-
nie policjanci – bez powodu – rzu-
cili się na niego. Zupełnie co inne-
go mówią o zdarzeniu na drodze
stróże prawa. Kiedy usiłowali za-
trzymać pojazd duchownego do ru-
tynowej kontroli, Mariusz J. nie
zareagował. W wyniku pościgu na-
stawnik wreszcie zatrzymał samo-
chód, ale był agresywny i doszło do
awantury. Policjanci byli zmuszeni
wezwać posiłki.
Nastawnik, od którego po opi-
sywanym zdarzeniu odwróciła się
część staroobrzędowców, twierdzi,
że gdyby jego sprawę rozpatrywała
prokuratura z innego województwa,
nie byłoby procesu sądowego i ta-
kiego skandalu. Najbardziej boli go
to, że musi stanąć przed obliczem
Temidy i że na razie nie może wejść
do świątyni znajdującej się w pobli-
żu jego domu. Księżulkowi grozi na-
wet 10 lat więzienia.
ZNÓW CYKLIŚCI
MŁOT NA BISKUPA
Pierwszy dzień listopada upły-
nął na Lubelszczyźnie pod znakiem
nękania cyklistów. Najpierw dał się
złapać policji w Wólce 57-letni ren-
cista (2,88 promila alkoholu w wy-
dychanym powietrzu). W Krasieni-
nie zatrzymano 49-letniego kolarza
z wynikiem 1,2 prom., a w Sierpa-
wicach – z osiągiem 4,06 promila
– przydybano 31-latka. W kolekcji
znaleźli się jeszcze 47-letni rolnik
ze Stoczka (prawie 2 prom.), 34-la-
tek z Jabłonny (2,12 prom.), a tak-
że 41-letni mieszkaniec Osmolic
(2,76 prom.). Temu ostatniemu sąd
z Kraśnika zabrał zresztą kiedyś pra-
wo jazdy, więc teraz wypada go tyl-
ko spałować.
CERKIEW AMFIBIA
RP
W Rosji oddano do użytku
pierwszą cerkiew poruszającą się na
wodzie. Została zbudowana z woj-
skowego transportera i będzie pły-
wać po Wołdze, aby nieść posługę
nadwołżańskim mieszkańcom. Nie
możemy wyjść ze zdumienia, że na-
si duchowni jeszcze na to nie wpa-
dli: stateczek-kościół zbierający la-
tem tacę wzdłuż polskich plaż – to
byłby hit! W razie potrzeby byłoby
także z czego przeprowadzić kato-
licki desant na kraje bezbożne i schi-
zmatycką Ruś.
SZKOŁA ŻYCIA W PL
Już prawie 300 szkół w Pomrocz-
nej nosi imię Jana Pawła II . Ostat-
nio wielki spęd z okazji nadania
zaszczytnego imienia i pokropienia
sztandaru z wizerunkiem papieża
przeżyli uczniowie Gimnazjum nr
1 w Żywcu. Biskup Tadeusz Rako-
czy określił całą uroczystość jako
wotum wdzięczności i świadectwo
wiary uczniów i nauczycieli tej szko-
ły u progu nowego tysiąclecia. Je-
den z uczniów, który nadesłał do
nas protest przeciwko czarnej in-
doktrynacji, napisał: „Uczniowie
szkół noszących imię JPII zmuszani
są do modlitwy za papieża, a ja nie
chcę tego czynić. Co robić?”. Odpo-
wiadamy: Zmienić szkołę albo sie-
dzieć na tyłku i nie podskakiwać, bo
w Papa Landzie (PL) może się to
dla Ciebie źle skończyć.
KC
Czy dojdzie wreszcie do licyta-
cji majątku kurii archidiecezjalnej
w Gdańsku? Dotychczas kilka prób
kancelarii komorniczej z Inowrocła-
wia spaliło na panewce. Podczas li-
cytacji 19 bm. pod młotek ma iść
centralka automatyczna, a także trzy
samochody, w tym citroen C5 arcy-
biskupa Gocłowskiego (na zdjęciu).
Uzyskane ze sprzedaży pieniądze
mają być przeznaczone na zaspoko-
jenie tych, którzy stracili kupę szma-
lu z powodu kantów archidiece-
zjalnego wydawnictwa Stella Maris.
Same oszustwa i pranie brudnych
pieniędzy podsumowano na ponad
65 mln zł, a do tego trzeba jeszcze
doliczyć 20 mln zł. Dotychczas ku-
ria skutecznie stopowała komorni-
ka, posuwając się nawet do dono-
sów i prokuratorskich oskarżeń. Czy
tym razem też się wywinie? RP
UPADEK
RP
Wiele kontrowersji, zwłaszcza
w Polsce, wzbudził niemiecki film
poświęcony ostatnim dniom Adol-
fa Hitlera . Zdaniem przeciwników
produkcji, nie dość stanowczo po-
tępia on nazizm, a Hitlerowi przy-
pisuje zbyt wiele ludzkich cech.
W Polsce niektórzy uznali za skan-
dal, że film nic nie mówi o naszym
kraju (sic!). Zwolennicy cenią ob-
raz za walory artystyczne i reali-
styczne oddanie postaci Hitlera, któ-
ry, cokolwiek by mówić, był w koń-
cu człowiekiem.
KOŚCI NIEZGODY
AC
Już starożytni Rzymianie dziwi-
li się zajadłości, z jaką potrafili się
zwalczać zwolennicy różnych odła-
mów wiary chrześcijańskiej. A obec-
nie? Oto pewnego październikowe-
go dnia do cerkwi prawosławnej
w Brańsku (woj. podlaskie) wtargnął
ksiądz Roman Wodyński z miejsco-
wej parafii katolickiej. Wtargnął, by
dochodzić swoich racji. Świadkowie
zdarzenia twierdzą, że oprócz utarcz-
ki słownej doszło również do prze-
pychanki z batiuszką Jerzym Cha-
rytoniukiem . Powodem były ludz-
kie szczątki wykopane przez arche-
ologów przy okazji budowy ronda.
Zdaniem księdza Wodyńskiego ba-
tiuszka chciał je zawłaszczyć i pocho-
wać w obrządku prawosławnym. Czy
oznacza to, że zmarli byli katolika-
mi? Tego nikt nie wie na pewno, łącz-
nie z ks. Wodyńskim, bowiem kości
ludzkie pochodzą z XVI w. i nic nie
wskazuje na to, że były katolickie czy
prawosławne. Mieszkańcy są zbul-
wersowani, bo batiuszka bardzo an-
gażował się w prace archeologów,
natomiast ksiądz interweniował do-
piero wtedy, gdy dowiedział się o pla-
nowanym pochówku. I cóż w tym
bulwersującego? Ekumenizm – eku-
menizmem, a sprawiedliwość musi
być po naszej, czyli katolickiej stro-
nie.
TWARZ PIWOSZA
AC
Brytyjscy zakonnicy z katedry
Canterbury po pięciuset latach prze-
rwy zajęli się tym, co potrafią robić
najlepiej – warzeniem piwa. Pro-
dukcja napoju opiera się na recep-
turze opracowanej na początku XII
wieku, a wykorzystywanej do 1538
roku, kiedy klasztorny browar za-
mknięto na mocy edyktu króla Hen-
ryka VIII o kasacie zakonów. Obec-
nie słynna gotycka katedra w Can-
terbury spodziewa się najazdu pi-
woszy, bo braciszkowie w przylega-
jącym do świątyni sklepie raczą go-
ści złotym trunkiem.
I to się nazywa ludzka twarz
chrześcijaństwa.
RP
KONFRATRZY
BEZSPORNY „FAKT”
Polak, Węgier dwa bratanki... To
znane przysłowie przypomnieli ostat-
nio jasnogórscy zakonnicy, którzy
przyjęli do elitarnej konfraterni za-
konu paulinów prymasa Węgier,
kard. Petera Erdo . Radości z tej
okazji nie ukrywał sam jasnogórski
generał o. Izydor Matuszewski .
Przy okazji o. Izydor zwrócił uwa-
gę na nasze wielowiekowe związki
z Węgrami, na których ziemi już
w XIII w. narodził się pauliński za-
kon. Okazało się ponadto, że do
wspomnianej konfraterni należeli
niegdyś m.in. członkowie rodziny
królewskiej Kazimierza Jagielloń-
czyka , benedyktyński konwent
w Tyńcu i prymas Stefan Wyszyń-
ski , a dziś zaszczytne tytuły kon-
fratra noszą m.in.: kardynał Józef
Glemp , prałat Henryk Jankowski
i Lech Wałęsa .
Klerykalny dziennik „Fakt”
(257/2004) ogłosił konkurs pod ha-
słem: „Wybieramy największego Po-
laka w dziejach”. Wśród 100 przed-
stawionych przez redakcję kandyda-
tów jest kilku zdrajców ojczyzny
(m.in. Ryszard Kukliński ) i paru
świętych. „Fakt” zastrzega, że niko-
go nie promuje na zwycięzcę. Ale
w krótkim wprowadzeniu do listy
kandydatów czytamy: „W plebiscycie
»Faktu« nie mogło zabraknąć rów-
nież polskich noblistów i kogoś, kto
uczynił nie tylko dla Polski, ale i dla
świata tak wiele – Ojca Świętego. To
dla nas zaszczyt, że możemy żyć w je-
go czasach i słuchać tego, co mówi”
– pisze „Fakt” całkiem rzetelnie
i bezstronnie oczywiście.
KSIĄDZ DZIEWICA
Ksiądz Zbigniew Sz. z parafii
w Połoskach (woj. lubelskie) rżnie
głupa. Najpierw dobrowolnie zgo-
dził się poddać karze (zaakcepto-
wała to prokuratura i rodzice po-
szkodowanych dzieci) w związku
z oskarżeniem go o molestowanie
seksualne sześciu dziewczynek, po-
tem się z tego wycofał, twierdząc
stanowczo, że „jest czysty jak dzie-
wica”. Sąd w Białej Podlaskiej bę-
dzie więc kontynuował proces w nor-
malnym trybie, nie zawracając so-
bie głowy księżymi gierkami. Na ła-
wie oskarżonych zasiada też dyrek-
tor szkoły w Połoskach, który krył
sutannowego, obawiając się skan-
dalu. Ten przynajmniej nie udaje
dziewicy.
MW
LWIE SERCE
J
Mężczyzna zwiedzający tajwań-
ski ogród zoologiczny został dotkli-
wie pogryziony przez lwy, które
chciał... nawrócić na chrześcijań-
stwo. Misjonarz z bożej łaski wtar-
gnął do pomieszczenia z drapieżni-
kami, wykrzykując: „Jezus was zba-
wi!”. Początkowo zwierzęta ignoro-
wały intruza, w końcu jednak – zi-
rytowane – rzuciły się na niego.
Gdyby gość był z LPR, byłoby już
po lwach!
A
RP
MW
KOŚCIÓŁ KAZALI
RP
ŚMIERĆ ZA BUTY
Na łamach „Przeglądu” profe-
sor Andrzej Janowski , dawniej
pracujący w Ministerstwie Eduka-
cji, opowiada o kulisach nielegal-
nego wprowadzenia religii do szkół
publicznych w 1990 roku. Tłuma-
cząc swoją koleżankę, a ówczesną
wiceminister Annę Radziwiłł , pro-
fesor wyznaje: „W ogóle w minister-
stwie mało kto miał w tej sprawie
coś do powiedzenia. Narzucono nam
gotowy projekt. Kościół kazał, a Ma-
zowiecki uznał, że powinien ulec”.
USTAWIĄ
NASTAWNIKA?
Kolejna tragedia w wałbrzyskich
biedaszybach; pod osuniętą ziemią
zginął 17-letni chłopiec. Do tragedii
doszło w dzielnicy Kozice. Marcin
to wychowanek domu dziecka i uczeń
jednej z wałbrzyskich szkół średnich.
Poznał dziewczynę, chciał zarobić na
nowe buty i dlatego po raz pierwszy
zdecydował się na nielegalne wydo-
bycie węgla. Straż pożarna o obsu-
nięciu się ziemi została zawiadomio-
na przez kolegów kopacza w piątek
Sąd ma twardy orzech do zgry-
zienia – będzie musiał ustawić na-
stawnika (niższy rangą duchowny
u staroobrzędowców), który pod-
niósł rękę na stróżów prawa.
Mariusz J. (25 lat), duchowny
parafii staroobrzędowej w Gabo-
wych Grądach koło Augustowa,
w kwietniu br. wracał wieczorem do
109254366.029.png 109254366.030.png 109254366.031.png 109254366.032.png 109254366.033.png 109254366.034.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin