Fakty i Mity 2004-53.pdf

(4831 KB) Pobierz
str_01_53.qxd
Były funkcjonariusz SB odkrywa karty...
W PARTII TUSKA SĄ AGENCI BEZPIEKI!
INDEKS 356441
http://www.faktyimity.pl
ISSN 1509-460X
S amych szczęśliwych 365 dni
Str. 3
w Nowym Roku 2005
– zdrowia, miłości, radości,
optymizmu, dobrej pracy
i udanych interesów
oraz bardziej normalnej,
mniej klerykalnej Polski
– życzy wszystkim
Czytelnikom
Redakcja
„Faktów i Mitów”
I żeby Wam zawsze
wystarczyło do pierwszego...
Nr 53 (252) 6 STYCZNIA 2005 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
S amych szczęśliwych 365 dni
w Nowym Roku 2005
– zdrowia, miłości, radości,
optymizmu, dobrej pracy
i udanych interesów
oraz bardziej normalnej,
mniej klerykalnej Polski
– życzy wszystkim
Czytelnikom
Redakcja
„Faktów i Mitów”
I żeby Wam zawsze
wystarczyło do pierwszego...
109261675.039.png 109261675.040.png 109261675.041.png 109261675.042.png 109261675.001.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 53 (252) 31 XII 2004 – 6 I 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Apostołowie postępu
ŚWIAT Aż 13 państw w Azji, Afryce i Australii ucierpiało z powo-
du potężnego trzęsienia ziemi. Zginęło co najmniej 70 tys. ludzi. Je-
śli jednak doliczyć osoby zaginione, to liczba zabitych może sięgnąć
100 tys. Kiedy zamykaliśmy ten numer, informowano o śmierci czte-
rech Polaków i zaginięciu kilkudziesięciu. W ubiegłym roku podczas
świąt Bożego Narodzenia kilkadziesiąt tysięcy osób zginęło na sku-
tek wstrząsów tektonicznych we wschodnim Iranie.
Czyżby Pan Bóg nie lubił najbardziej rodzinnych świąt?
POLSKA Czeka nas być może kolejna komisja śledcza, tym razem
do zbadania podpisanego przez Millera kontraktu na zakup samo-
lotów F-16. W rok po podpisaniu umowy offsetowej Amerykanie
wywiązali się z 22 proc. inwestycji przewidzianych na ten okres.
Za to połowa polskiego przemysłu inwestuje i zarabia w Iraku.
Czy tak, panowie Kwaśniewski i Miller, amerykańskie dupowłazy?
przewidzieć, jak ciężki będzie 2005 rok dla Polski. Do
głosu dojdą mugole i ciemne siły Mordoru zatryumfują. Po-
konani i rozproszeni hobbici z lewicy pochowają się
w swych domkach w oczekiwaniu na lepsze czasy. Wła-
dza kleru wraz z głupotą klerykałów rozkwitną w całej peł-
ni, a racjonalne myślenie zejdzie do podziemia.
Od czasu powołania pierwszej nadzwyczajnej komisji
sejmowej w tzw. sprawie Rywina, czyli od grudnia 2002
roku, prawica przygotowuje grunt pod swoje niepodzielne
rządy. A jeśli w dodatku prezydentem kraju zostaną Ka-
czyńscy, to kto wie, czy na gwałt nie trzeba będzie koń-
czyć budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Wszak nadzieja
matkuje głup-
com...
Żebyśmy
jednak zupełnie
głupimi, w do-
datku po szko-
dzie, nie zostali,
możemy już teraz,
przed wyborami,
pójść po rozum do
głowy. Co prawda
zwycięstwo PO, PiS
i LPR jest już raczej prze-
sądzone, jednak istnieje
jeszcze szansa na dużą re-
prezentację lewicy w przy-
szłym Sejmie. Warunkiem
jest zjednoczenie wszystkich
postępowych sił i partii
w jedną koalicję i wysunię-
cie jednego, postępowego pro-
gramu. To pomysł wcale nie ory-
ginalny, bo już SLD udowodniło,
że w Katolandzie tylko jedna le-
wica ma szansę na sukces. Utwo-
rzenie nowej, prężnej organizacji
przed wyborami zawsze wzbudza entuzjazm wyborców,
także tych bezideowych, a o nich przecież chodzi najbar-
dziej. W moim przekonaniu, Klub Parlamentarny Nowej
Lewicy może liczyć na co najmniej 35 proc. miejsc w Sej-
mie. Z taką siłą można będzie już od pierwszych dni pa-
nowania Rokity, Kaczyńskich i Giertycha punktować posu-
nięcia rządu i stworzyć widoczną przeciwwagę. Tym bar-
dziej że obecnie gospodarka ma się wcale nieźle, a co do
kompetencji przyszłego gabinetu Rokity, rodem głównie
z dawnego AWS, można mieć wiele wątpliwości. Ministro-
wie z LPR i PiS bardziej nawykli do modlitewnego rozmy-
ślania na rekolekcjach niż do pracy u podstaw dla dobra
innych ludzi. I nic dziwnego, gdyż ich właściwą, ziemską
ojczyzną (poza tą w niebie) jest Watykan. Powróci więc
hasło: może być biedna, byle była katolicka. Na to zaś zdro-
wa substancja narodu powinna się obudzić i krzyknąć grom-
ko: Non possumus ! Nie daję ekipie opusdeistów więcej
niż dwa lata rządów, po czym nastąpią przyspieszone wy-
bory, co w naszym kraju nie jest niczym nadzwyczajnym.
Władzę przejmie Nowa Lewica (która do tego czasu zbije
już kapitał polityczny) z zawsze chętnym PSL-em.
Są dwa warunki powodzenia tego scenariusza: wyra-
zista ideowość nowo powstałej koalicji lewicowej i posia-
danie przez nią mądrego, charyzmatycznego przywódcy.
Z pewnością w nowej organizacji nie powinno być miej-
sca dla skompromitowanych aferzystów i podejrzanych ka-
rierowiczów, podszytych strachem przed czarną sutanną.
Dość już mamy „ludzi lewicy” o mentalności służalczych
ministrantów. Nie stawiajmy już nigdy krzyżyka przy na-
zwisku, lecz przy człowieku – przy tym, co on sobą repre-
zentuje. W przeciwnym wypadku znowu wygrają klęczący
z paulinami, handlarze rodzimym bursztynem albo tacy,
którzy chcą sobie załatwić stołki w NATO kosztem życia
polskich żołnierzy na obczyźnie. Z własnego doświadczenia
w kierowaniu RACJĄ wiem, że konieczne jest wprowa-
dzenie w miarę ostrych, czytelnych kryteriów przy przyj-
mowaniu członków. Także w pierwszych wiekach Kościo-
ła – dopóki weryfikowano kandydatów do przyjęcia chrztu
podczas kilku lat trwania katechumenatu, dopóty chrze-
ścijanie świecili przykładem, a nowa religia wiernie trzy-
mała się swoich ewangelicznych ideałów. Z drugiej stro-
ny, niezwykle ważny jest światły przywódca. Dobry wódz
gromadzi dobrą armię i prowadzi ją do zwycięstwa. Gdy-
by Leszek Miller nie promował szemranego towarzycha,
nie patronował bylejakości i nie ściągnął ze sobą do War-
szawy ogona Pęczaków, Kaniewskich, Długoszów i Jagieł-
łów – nie bylibyśmy dziś świadkami pogrzebu SLD. God-
nych przywódców po lewej stronie – choć-
by takich jak marszałek Ryszard Ja-
rzembowski, senator prof. Ma-
ria Szyszkowska czy
poseł prof. Joanna
Senyszyn – nie
brakuje, ale nie-
stety, póki co
– są oni igno-
rowani przez
prawicowe
media i seko-
wani nawet
przez wła-
snych kole-
gów z partii.
Wierzę, że
Nowa Lewica
(przepraszam
Piotra Ikonowicza
za zapożyczenie
skądinąd świetnej
nazwy) powstanie prę-
dzej czy później, bo wy-
musi to sama wola rządze-
nia i układ sił. To jednak nie powinna być jedynie
kwestia wiary, lecz wola postępowych elit, poparta zaan-
gażowaniem wyborców, czyli również naszym – antykle-
rykałów. Jeśli chcemy mieć kiedykolwiek udział w rządze-
niu Polską i uczynieniu z niej nowoczesnego, europejskie-
go państwa świeckiego – musimy szerzyć nasze idee, zjed-
nywać dla nich innych i edukować rodaków otumanio-
nych kruchtowym kadzidłem. Redakcja „Faktów i Mitów”
skupia wokół siebie prawdziwe elity społeczeństwa – lu-
dzi mądrych i bezkompromisowych. Zamierzają oni budo-
wać nową polską lewicę, a nasza gazeta będzie temu
dziełu patronować. Potrzebne jest jednak zaangażowanie
każdego Czytelnika „FiM”. Wiem, jak wielu z Was czynnie
głosi dobrą nowinę o walce z czarnym okupantem i pań-
stwem wyznaniowym. Pożyczacie nasze pismo, kseruje-
cie artykuły, roznosicie ulotki, przekonujecie do swoich ra-
cji członków rodziny i sąsiadów. Owocem tego są nowe
tysiące nawróconych, światłych obywateli. Odnotowuje-
my to także w sprzedaży naszej gazety. Za to wszystko
serdecznie Wam wszystkim dziękuję nowopolskim: Ojczy-
zno zapłać! Jednak wobec ekspansji katoprawicy, zwłasz-
cza w mediach, które – często nawet bezwiednie – pro-
mują państwo wyznaniowe, kalekie, toczone przez paso-
żytniczy kler, uzależnione od opatrzności katolickich bóstw
– potrzebne jest nasze jeszcze większe zaangażowanie.
„Fakty i Mity” w 2005 roku przeznaczą wszelkie wol-
ne środki na reklamę. Już od następnego numeru będzie-
my, za wyjątkiem czterech kolumn, ukazywać się w peł-
nym kolorze, a od połowy roku planuję zwiększenie obję-
tości gazety. W poprzednim i obecnym numerze dajemy
Wam do ręki oręż – podwójną wkładkę, czyli „Poradnik
antyklerykała” – będący kompendium wiedzy na temat
odstępstw i nadużyć Kościoła rzymskokatolickiego. Chodź-
cie z tym poradnikiem i nauczajcie, że bliski jest już ko-
niec rządów klerykałów w Polsce.
Do dymisji podał się Marek Ungier, szef gabinetu i przyjaciel Kwa-
śniewskich. Ungierowi w cudowny sposób sprzyjała prokuratura, uma-
rzając śledztwa w jego własnych sprawach i sprawkach jego syna.
Zgadujemy, że jego przyjaciel Olek o wpływaniu na decyzje pro-
kuratury nic a nic nie wiedział.
W drugim procesie sąd ponownie uznał Józefa Oleksego za kłamcę
lustracyjnego. Oleksy odwołał się do sądu wyższej instancji, jednak
jako marszałek Sejmu i szef SLD jest w poważnym kłopocie i bę-
dzie musiał ustąpić z tych funkcji.
Oleksy, oskarżany kiedyś o szpiegostwo, a teraz o kłamstwo, otrzy-
ma niewątpliwie palmę politycznego męczeństwa.
Krytykowana przez środowiska kościelne i prawicowe ustawa
o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie została zaaprobowana przez
rząd i trafiła do Sejmu. Nakłada ona na władze rządowe i samo-
rządowe troskę o bezpieczeństwo i lepszą ochronę maltretowanych.
Władza, która zastępuje kler w „trosce” o rodzinę, to zła władza.
Unia Lewicy podejmie szereg inicjatyw prospołecznych. W całym
kraju mają się odbyć konferencje na temat praw pracowniczych. UL
chce także zaostrzyć walkę o wycofanie wojsk polskich z Iraku.
Żeby UL była unią całej lewicy, to... patrz Komentarz Naczelnego.
Ryszard Bugaj, były szef Unii Pracy, a obecnie członek lewicowej
kanapy o nazwie Forum Polska Praca, publicznie zaatakował UL.
Nie chce współpracować z Unią Lewicy, ponieważ gromadzi ona
środowiska „zadymiarskie” i „patologicznie niechętne Kościołowi ka-
tolickiemu”. Ponadto Bugaj uważa poparcie dla związków partner-
skich za sprzeczne z polską tradycją.
Zniesienie niewolnictwa też było sprzeczne z tradycją wielu kra-
jów i religii.
GORZÓW WIELKOPOLSKI Przy okazji awantur pijanej młodzie-
ży na pasterce w miejscowej katedrze okazało się, że kościoły kato-
lickie pozostają pod specjalnym nadzorem policji. Nastolatki obrzu-
cające wyzwiskami biskupa Pawła Sochę zostały wyprowadzone przez
funkcjonariuszy w cywilu. Za profanację miejsca kultu zadymiarzom
grozi kara wysokiej grzywny lub pozbawienie wolności do lat dwóch.
Ciekawe, dlaczego młodzież nie lubi biskupów...
WATYKAN W związku z publikacją nowej książki o pobycie nun-
cjusza Roncallego (późniejszy Jan XXIII, czyli „Dobry Papież”)
w Paryżu w latach 1945–1948 wyszło na jaw, że papież Pius XII nie
chciał, by katolickie sierocińce oddawały żydowskim krewnym ochrzczo-
ne dzieci ocalałe z Holocaustu. Nuncjusz Roncalli bojkotował zale-
cenia Piusa i dostał za to ostrą reprymendę.
Z historii papiestwa jasno wynika, że dobry papież musiał być
czarną owcą.
FRANCJA Zgromadzenie Narodowe uchwaliło nowe prawo, któ-
re pod karą więzienia lub grzywny zakazuje zachęcania do dyskry-
minacji ze względu na płeć lub orientację seksualną. Dotąd podob-
ne przepisy chroniły tylko przed wypowiedziami o charakterze rasi-
stowskim i antysemickim. Kościół katolicki oczywiście protestuje.
Wszystko się tym Francuzom pop...rzestawiało! Więzienie lub
grzywna ma być dla dewiantów! Czy to dziwne, że papież nie
chce już do nich przylecieć?
ROSJA Duma, izba niższa parlamentu, zniosła Święto Rewolucji
Październikowej (7 listopada). Byłby to dla polskiej prawicy powód
do radości, gdyby nie fakt, że na miejsce tego święta ustanowiono
nowe – Święto Jedności (4.11) ma upamiętniać powstanie przeciw-
ko polskim okupantom w 1612 roku.
Rosjanie przepędzili nas orężem, my ich... cudem nad Wisłą.
UKRAINA W powtórce wyborów prezydenckich zwyciężył Wiktor
Juszczenko. Zwycięzca już zapowiedział, że przekaże przemysł
w ręce zachodnich korporacji, ale z pierwszą wizytą (tak jak proro-
kował Jonasz) pojedzie na Kreml.
Zachodowi świeczkę i Ruskim ogarek. Ma łeb ten Juszczenko!
WĘGRY Premier socjalliberalnego rządu Gyurcsanya podczas wi-
zyty w Watykanie ostro zaatakował polityczne zaangażowanie wę-
gierskiego Kościoła. Wypowiedź premiera była tak zdecydowana, że
prawicowa opozycja nazwała ją bezczelną. Premier w odpowiedzi
nazwał postawę Kościoła faryzejską i oburzył się na robienie z ko-
ściołów siedzib partii politycznych.
Bezczelny, szczekający kundelek. W Polsce nigdy nie zostałby
premierem!
PORTUGALIA W Lizbonie ma miejsce kolejne pseudoekumie-
niczne spotkanie modlitewne organizowane przez wspólnotę Taize.
Mimo dużej odległości (3,5 tys. km od Warszawy) – aż co szósty
uczestnik imprezy jest Polakiem.
Nas dziwi, że nie co drugi. Ale za kilka lat, kto wie...
RPA/KANADA W Afryce Południowej nie tylko istnieją legalne
związki partnerskie, ale Sąd Najwyższy uznał, że należy je zrównać
we wszystkich prawach z heteroseksualnymi małżeństwami. Podob-
nie uczynił Sąd Najwyższy Kanady.
Czy jest jeszcze ziemia na Ziemi, którą Papa mógłby ucałować
bez obrzydzenia?
JONASZ
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
N ie trzeba mieć na imię Anastazja i być wróżką, żeby
109261675.002.png 109261675.003.png 109261675.004.png 109261675.005.png
Nr 53 (252) 31 XII 2004 – 6 I 2005 r.
GORĄCY TEMAT
3
Platforma Obywa-
telska straciła
dziewictwo. Jeden
z jej czołowych
działaczy zostanie
wkrótce oskarżony
o kłamstwo lustra-
cyjne. W kolejce
czekają następni…
Ale czyż człowiek rozumny od-
puści sobie brukselskie apanaże, sko-
ro wiadomo, że czas trwania takie-
go postępowania to całe lata, więc
z pewnością zdoła dotrwać do koń-
ca kadencji i skasować tysiące euro?
Trzy dni później Jałowiecki opu-
blikował na swojej stronie interne-
towej (www.jalowiecki.pl.) takie oto
oświadczenie:
„Rzecznik Interesu Publicznego
zarzucił mi złożenie nieprawdziwego
oświadczenia lustracyjnego. Oskar-
żenie to zostało sformułowane
w oparciu o dokumentację wskazu-
Czym szantażowano? Tego aku-
rat nie ujawnił.
– Gdy poprosił o zgodę na wy-
jazd z Polski, wszystkie jego kwity
przejęła „Jedynka” (Departament
I MSW, czyli wywiad cywilny – dop.
AT ). Wtedy była taka praktyka: opo-
zycjonistom z nazwiskami bądź su-
peraktywnym dawano zgodę od rę-
ki, żeby tylko pozbyć się kłopotu. Tych
z drugiego szeregu, a takim właśnie
był Jałowiecki, wywiad weryfikował
pod kątem możliwości pozyskania
do współpracy. Czy go zwerbowali?
Tego nawet Nizieński nigdy się nie do-
A chodzi mu o fragment tekstu
opublikowanego w 1985 r. w we-
wnętrznym biuletynie Wydziału Ide-
ologicznego KW PZPR w Opolu:
„Z pewnego źródła dowiedziałem
się, że prawdopodobnie St. Jałowiec-
ki, będąc po ogłoszeniu stanu wojen-
nego w miejscu odosobnienia, został
przeszkolony i przebywa obecnie
w RFN z pewną misją, podobną do
misji kpt. Czechowicza” – napisał póź-
niejszy wojewoda Leszek Pogan .
– W grudniu 2001 roku, podczas
spotkania opłatkowego, pan woje-
woda przepraszał marszałka Jało-
wieckiego za to „niefortunne”, jak
się wyraził, sformułowanie. Warto
dodać, że w owym biuletynie wy-
pomniał też Staszkowi bliską współ-
pracę z PZPR pod koniec lat 70.,
gdy był jednym z doradców I se-
kretarza Komitetu Wojewódzkie-
go i pisał mu jakieś opracowania.
Stosunkowo niedawno słyszałem
wypowiedź Bogusława Bardona
(prezes Stowarzyszenia Pamięci Na-
rodowej i Osób Represjonowanych
w PRL, założyciel Solidarności
w Opolu – dop. AT ). Stwierdził on,
że Jałowiecki mógł być agentem,
i nigdy nie darzył go zaufaniem.
Raz – że tak gładko uzyskał zgo-
dę na wyjazd z Polski, a dwa – że
w czasie stanu wojennego bardzo
ostro przeciwstawiał się strajkom.
Gdy opowiadał po powrocie do
Polski, jak to go niby torturo-
wali w milicyjnych kazamatach
na ul. Powolnego, nikt mu
nie wierzył – twierdzi
cytowany wyżej dzia-
łacz „S”.
Nieoficjalnie do-
wiedzieliśmy się, że
w odnalezionej przez
Nizieńskiego teczce
Jałowieckiego są do-
wody niepodważal-
ne, a wśród nich rę-
kopisy potwierdzają-
ce świadomą współ-
pracę działacza Plat-
formy Obywatel-
skiej z PRL-owski-
mi specsłużbami.
I wygląda na to, że worek się
dopiero rozsypie, bo:
– według Nizieńskiego, oko-
ło 600 osób pełniących obecnie
funkcje publiczne było zareje-
strowanych jako tajni współpra-
cownicy służb specjalnych;
– jeden z represjonowanych
w przeszłości związkowców Solidar-
ności na Lubelszczyźnie w udostęp-
nionej mu przez IPN dokumentacji
obrazującej sposób, w jaki był inwi-
gilowany, znalazł meldunek, którego
autorstwo kategorycznie przypisuje
pewnej osobistości reprezentującej
PO na pierwszych stronach gazet...
ANNA TARCZYŃSKA
Sędzia Bogusław Nizieński
przyspieszył na ostatniej prostej ni-
czym koń wyścigowy. Tuż przed
upływem kadencji Rzecznika Inte-
resu Publicznego (od stycznia 2005
roku stanowisko to obejmie sędzia
Włodzimierz Olszewski , były szef
Krajowej Rady Sądownictwa i obec-
ny członek Kolegium Instytutu Pa-
mięci Narodowej) ustrzelił marszał-
ka sejmu Józefa Oleksego , a na sa-
mym finiszu efektownym rzutem na
taśmę dopadł Stanisława Jałowiec-
kiego (na zdjęciu), który z ramie-
nia Platformy Obywatelskiej zdobył
mandat deputowanego Parlamentu
Europejskiego. O Małgorzacie
Niezabitowskiej , rzeczniczce rzą-
du Tadeusza Mazowieckiego zna-
nej tu i ówdzie jako tajny współpra-
cownik o ps. Nowak, nie wspomni-
my, bo ją akurat zakapowali dawni
koledzy.
Nizieński pracował nad Jałowiec-
kim od wielu tygodni. Delikatnie,
bo eurodeputowany jest faworytem
Tuska i Rokity , a oficjalny życio-
rys polityczny ma tak poprawny, że
tylko pozazdrościć. Popatrzmy na
fragment:
Lata 1981–1983 – przewodniczą-
cy regionu „Solidarności” Śląska
Opolskiego i członek Komisji Kra-
jowej. W stanie wojennym przez
5 miesięcy chował się w podzie-
miu, a po aresztowaniu został ska-
zany przez sąd wojskowy na 10 mie-
sięcy więzienia;
1983–1985 – uchodźca polityczny
w USA;
1985–1994 – dziennikarz Radia
Wolna Europa w Monachium, a w
okresie 1986–1988 – wicedyrektor tej
rozgłośni;
1994–1997 – dziennikarz, współ-
pracownik RWE w Warszawie.
Pełnił później Jałowiecki funk-
cję marszałka województwa opol-
skiego z ramienia AWS (1998–2002),
zaś w ostatnich latach ostro roman-
sował z Platformą, z którego to
związku urodziła się posada euro-
deputowanego.
Cóż, kiedy dla Nizieńskiego sztu-
ka jest sztuką, a teczka – teczką.
W połowie grudnia zatelefonował
do posła, że jak tylko tenże będzie
w Warszawie, to zaprasza go do
urzędu oraz nalega, żeby zbyt dłu-
go czekać nie musiał.
Spotkali się 18 grudnia, w czte-
ry oczy. Rzecznik poinformował go-
ścia, że w archiwach bezpieki od-
nalazły się kwity z jego podpisami,
i złożył propozycję:
– Rezygnuje pan z funkcji pu-
blicznych albo uruchamiam postę-
powanie przed Sądem Lustracyj-
nym. Proszę się możliwie szybko
zdecydować.
PO szpiegu
jącą na próby zwerbowania mnie przez
Służbę Bezpieczeństwa na początku
lat 70. Ani wtedy, ani w jakimkol-
wiek innym okresie nie podjąłem
współpracy z komunistycznym apa-
ratem przemocy. Zwalczałem tamten
reżim. Byłym za to więziony. Musia-
łem wyemigrować z Polski. Będę sta-
nowczo bronił swojego dobrego imie-
nia i dowiodę prawdy mojego oświad-
czenia lustracyjnego w sądzie”.
No to my, choć za Nizieńskim
nie przepadamy (delikatnie mó-
wiąc), ujawnimy kilka epizodów wy-
dobytych z pamięci ludzi, którzy
z Jałowieckim zetknęli się przed
laty w różnych okolicznościach. Od-
dajmy głos byłemu funkcjonariuszo-
wi Biura Studiów i Analiz Minister-
stwa Spraw Wewnętrznych, pod któ-
rą to nazwą skrywała się przed la-
ty specjalna jednostka SB, rozpra-
cowująca podziemną Solidarność:
– To jeden z czterech sztabow-
ców konspiracyjnej Solidarności
z okresu stanu wojennego. Miał
pseudonim Robert. Opolskie śro-
dowisko dosyć dobrze kontrolowa-
liśmy i gdy tylko trzeba było przy-
ciąć nadmiernie aktywnych, wyłapy-
wało się ich bez kłopotu. Tak stało
się na przykład z grupą młodzieżo-
Wianeckiego , Lakwy i Pilcha ,
gdy wpadli na pomysł zbierania bro-
ni. To samo ze strukturą brzeską
Jóźwickiej i Mnicha , gdy zamiast
drukowania ulotek zaczęli organizo-
wać strajki. „Robertowi” pozwolili-
śmy ukrywać się do połowy maja 1982
roku. Po zatrzymaniu próbowaliśmy
odtworzyć starą współpracę, ale od-
mówił, więc za całokształt dostał 10
miesięcy do odsiadki. Nie zajmowa-
łem się jego sprawą osobiście, więc
ręki bym nie dał, lecz przypuszczam,
że wtedy pękł po raz drugi, bo – je-
śli dobrze pamiętam – wyszedł po
7 miesiącach. Sądzę jednak, że nie
poszedł na zbyt daleko idący układ,
a co najwyżej podpisał lojalkę. I trud-
no się dziwić – facet miał za mura-
mi żonę z czwórką dzieci.
Jałowiecki po wyjściu na wol-
ność przez krótki okres pracował
jako archiwista Muzeum Jeńców
Wojennych w Łambinowicach. „Po
wyjściu z więzienia miałem kłopoty
z pracą, wciąż mnie prewencyjnie za-
mykali i szantażowali. W końcu
z żoną stwierdziliśmy, że tak dalej
żyć się nie da” – wspominał przed
laty w jednym z wywiadów.
wie, bo mieli swoje odrębne archi-
wum. Powiem wam tylko, że gdy MSW
opanowała ekipa Buzka , najwyraź-
niej dokopali się do jakichś kwitów,
bo pojawiły się sygnały o agentural-
nych układach Jałowieckiego – wów-
czas marszałka województwa – z bez-
pieką – dodaje nasz rozmówca.
– Pamiętam takie zdarzenie, bo-
dajże z maja 2001 roku. Chodziło
o wybór szefa regionalnego komite-
tu wyborczego AWS. Został nim Ja-
łowiecki – mimo bardzo ostrego sprze-
ciwu Franciszka Szelwickiego , le-
gendy opolskiej Solidarności. Franek
był wówczas posłem i wielokrotnie
dawał do zrozumienia, że w archi-
wach Służby Bezpieczeństwa coś jest
na Stanisława. No i podczas tego ma-
jowego spotkania wkurzył się nie na
żarty. Podszedł do Jałowieckiego,
podsunął mu pod nos kopertę i krzyk-
nął: „Już ty dobrze wiesz, co tam jest
w środku”. Tamten zbladł i coś mam-
rotał. Franek opamiętał się, a sły-
szałem, że pytany później w wąskim
gronie o zawartość koperty, powie-
dział coś o haku z bezpieki. Nawia-
sem mówiąc, to nie był pierwszy sy-
gnał w tej sprawie – ujawnia nam
jeden ze „starych” działaczy opolskiej
Solidarności.
GŁASKANIE JEŻA
Mass media mas
Wygrał Juszczenko , przegrał Janukowycz – wcze-
śniej było odwrotnie. I wcale nie chodzi tu o siłę po-
marańczy ani o ich barwę, tylko o moc mediów. Nigdy
nie poznałem żadnego z panów Wiktorów (i wcale nie
żałuję), tylko pytam pokornie, dlaczego cała Polska
wraz z jej „niezależnymi” mediami stanęła murem za
kolorem pomarańczowym, a nie za niebieskim. Czyż-
byśmy nagle zapomnieli (może dlatego, że wszystkie
kanały telewizyjne milczały jak grób), iż jeden z kan-
dydatów niezależnej Ukrainy jest zdeklarowanym na-
rodowcem (coś jak nasz młodzian wszechpolski) i we
Lwowie zakazał układania się z Polakami w sprawie
cmentarza Orląt, drugi zaś to nastojaszczij komunist.
Juszczenkę truto, ale nieskutecznie, Janukowycza
otruto skutecznie – falami eteru. Polskiego eteru.
Bo my zawsze musimy umierać „za wolność waszą
i naszą”, a najchętniej – za waszą! Tak jak pod Somo-
sierrą, gdzie Kozietulski zdobył niezdobyty wąwóz.
Oczywiście – Hiszpanie serdecznie nas tam zaprosili,
tylko że jakby nie za ich wolność walczyliśmy. Na Ha-
iti nie było inaczej.
Nagle, z dnia na dzień, staliśmy się w naszym re-
gionie świata mentorem prawd i praw. Niesłychane!
My – zadłużeni, sklerykalizowani, skłóceni ze sobą
i całym światem. Jesteśmy krajem, gdzie trwa wojna
domowa. Wojna na teczki. Za chwilę Oleksy pole-
gnie po raz drugi, a Niezabitowska stanie się... zabi-
towska. Piętnaście lat gry preparowanymi przez po-
tomków bezpieki papierami. Jestem jakoś dziwnie
(nie)spokojny, iż w odpowiednim czasie znajdą się kwi-
ty na Jonasza , na Rodana i na mnie. Znajdą się, kie-
dy tylko zaistnieje taka potrzeba, a przyjdzie ona na-
stępnego dnia po tym, gdy prawica przejmie władzę.
Jakże łatwo zrobić potwora z Łukaszenki , a z
Busha – bohatera. Równie łatwo pokazać papieża ja-
ko wszechwiedzącego świętego, zaś piękną i mądrą
Edytkę Górniak – jako obleśną chamkę, bo zaśpie-
wała hymn po swojemu i chroni własną prywatność.
Media mogą wszystko.
Aha... i jeszcze wszystkiego najlepszego w nadcho-
dzącym roku, bo ten, który na szczęście mija, był – de-
likatnie mówiąc – taki sobie. MAREK SZENBORN
109261675.006.png 109261675.007.png 109261675.008.png 109261675.009.png 109261675.010.png 109261675.011.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 53 (252) 31 XII 2004 – 6 I 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Byłem w niebie!
Prowincjałki
Kto żyw, stara się gromadzić dobra
materialne, ale są ludzie przedsiębior-
czy nadzwyczajnie. Na przykład pewien 55-letni mieszkaniec Łodzi, który
zmagazynował w domu ponad 320 litrów spirytusu i 5600 paczek papie-
rosów bez akcyzy. Na widok panów w niebieskich mundurach... zemdlał.
Gliniarze znaleźli też w jego mieszkaniu 12 tysięcy euro. Ocucony mężczy-
zna upierał się, że forsę, alkohol i fajki posiada wyłącznie na własne po-
trzeby. Nie uwierzono mu, a przecież już Włodzimierz Lenin powiedział on-
giś: „Każdemu według jego potrzeb!”.
Chrześcijanie od dawna zastana-
wiają się, jak wygląda niebo.
Mnie najbardziej fascynuje kon-
cepcja św. Anzelma, mnicha
i prymasa Anglii z XI wieku.
Wojciech Okoński , paulin pi-
szący do katolickiego czasopisma
„W drodze”, popiera tę koncepcję
i podobnie jak Anzelm wyobraża
sobie niebo w taki oto sposób: każ-
dy z nas ma hobby, coś, co najbar-
dziej lubi robić, co przynosi mu
radość. Albo pamięta wydarzenie,
które sprawiło, że poczuł się szczę-
śliwy. W niebie to doświadczenie
Bóg pomnoży przez wieczność.
Szczęście nigdy nas nie opuści. Te-
raz jest ulotne. W niebie będzie
trwało wiecznie.
Otóż ja mam takie hobby:
dziewczyny. A to oznacza, że w nie-
bie będę mógł robić to, co najbar-
dziej lubię... i będę bezgranicznie
szczęśliwy, bo Bóg pomnoży moje
ziemskie doświadczenia seksu-
alne przez wieczność! Radu-
je się serce, raduje się dusza,
kiedy imć pan Rodan do
nieba wyrusza...
Ale jest jeszcze in-
ne niebo, gdzie nie
ma Pana Boga, Świę-
tej Rodziny, aposto-
łów, ale za to jest...
papież. W święta
mieliśmy w telewi-
zji nieustający festi-
wal Jana Pawła II .
Z ciekawszych infor-
macji zapamiętałem
tę opowiadaną przez ks. Jana Za-
jąca , biskupa pomocniczego archi-
diecezji krakowskiej. Otóż podczas
śpiewania kolęd, gdy inni pamięta-
li tylko trzy zwrotki, papież śpiewał
ich sześć! Oczywiście Polacy dowie-
dzieli się też, co Wielki Idol jadł
na wigilijną kolację. Polskie siostry
sercanki przygotowały mu kapustę
z grzybami, pierogi, barszcz czerwo-
ny i smażonego karpia. Komenta-
tor był cały wzruszony i w skow-
ronkach, kiedy obwieszczał Pola-
kom, że papież zjadł aż cztery pie-
rogi, bowiem dopisuje mu
apetyt i zdrowie. Była
to iście niebiańska
wieczerza. Fakt
ten potwierdził ks. prof. Jan Dy-
duch , rektor Papieskiej Akademii
Teologicznej: – To była taka wigi-
lia, jaka powinna być w każdej ka-
tolickiej rodzinie. Papież tryskał
dowcipem.
Może raczej powinno się powie-
dzieć „pryskał”, bo jak kichnął pod-
czas przemowy, to całe urbi et or-
bi śmiało się razem z nim.
Ks. Zając stwierdził, że na tej
wigilii czuł się jak w domu u ojca,
prawie jak w niebie. Takie spotka-
nie z „Ojcem Świętym” to radość
niepowtarzalna, tego się opisać nie
da. Brakuje słów. Radio i telewizja
państwowa wypełnione były Janem
Pawłem II do tego stopnia, że ba-
łem się otworzyć konserwową
szynkę w obawie, iż wyskoczy
z niej papież ze swoimi apo-
logetami.
Mnie nurtuje kilka py-
tań, a mianowicie: Czy
w niebie też będzie wigilia?
Czy bal sylwestrowy nie zo-
stanie pominięty? Czy nam
wszystkim będzie dane jeść
pierogi w towarzystwie pa-
pieża? A może Anzelmo-
we „niebo” jest metaforą,
zaś prawdziwe szczęście
i radość można znaleźć tyl-
ko w obcowaniu z Janem
Pawłem II? Ale świętemu
Anzelmowi nie było to da-
ne. Za wcześnie się urodził
i nie poznał „smaczków” nie-
biańskiej polskiej telewizji.
ANDRZEJ RODAN
Pijany w sztok profesor z Politechni-
ki Lubelskiej, Grzegorz K. (51 l.)
wsiadł do samochodu i ruszył w miasto fiatem temprą. Dzięki pomocy ko-
biety, która swoim autem zatarasowała drogę i wezwała policję, nie do-
szło do tragedii. Kierowca ledwo trzymał się na nogach, ale mówić potra-
fił. Opieprzył z grubej rury kobietę, funkcjonariuszy poinformował, że jest
ważną osobistością, powoływał się na liczne znajomości, w tym genera-
ła policji, a na zakończenie swego speechu wymownym gestem pokazał,
gdzie wszyscy mogą mu skoczyć. No i miał rację. Nadal prowadzi zajęcia
ze studentami.
Nie lada bezczelnością wykazali się
dwaj młodzieńcy (25 i 21 lat) z Korza-
nówki. Podpici próbowali okraść kobietę (66 l.), przebrawszy się za policjan-
tów. Starszy z nich założył mundur kapitana MO i wymachując świstkiem
papieru, usiłował wedrzeć się wraz z kompanem do domu pod pozorem do-
konania rewizji. Kobiecinka była jednak nie w ciemię bita – zauważyła, że
mają na sobie stare uniformy, i powiadomiła policję.
Opracował AR
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Radio Maryja uczy być prawdziwymi katolikami i prawdziwymi Polakami.
(bp Ignacy Dec)
Liberalny globalizm wyrwał ster procesów ekonomicznych z rąk człowieka,
oddając go anonimowej bestii rynku. Jest to proces z gruntu antychrześci-
jański i antyludzki.
(„Nasz Dziennik” 278/2004)
Jak zawsze mam obawy, bo ludzie są coraz biedniejsi…
(o. Tadeusz Rydzyk)
z amerykańskiej piosenki – tegoroczne świę-
ta były w TVP festiwalem czarnych sukienek. Tele-
wizja Dworaka pobiła rekord klerykalizmu i obłudy.
Wydawałoby się, że po klerykalnej telewizji Wiesła-
wa Walendziaka z pierwszej połowy lat 90. już nic gor-
szego nie może nas
spotkać. Bo czy mo-
że być coś bardziej
dołującego niż ban-
da pampersów na-
tchnionych duchem
Opus Dei? Okazuje
się jednak, że polska prawica psuje się z upływem lat na
podobieństwo nieleczonego szaleństwa, które może tyl-
ko narastać.
Dworak zaznaczył nowy trend w telewizji, organizu-
jąc „na dzień dobry” w ostatnią Wielkanoc teleturniej,
w którym występowała drużyna księży i zakonnic. W te
święta atak czarnych zastępów dozowano – w studiu
„Jedynki” i „Dwójki” co dwie, trzy godziny zmieniali się
specjaliści od Pana Boga. Mogliśmy zobaczyć pyzate,
dobrotliwe twarze a to duszpasterza harcerstwa, a to sze-
fa Caritasu, a to profesora wykładającego Biblię po ka-
tolicku. Telewizja publiczna że proszę siadać!
Narastająca czerń to wcale nie jedyny aspekt klery-
kalizacji. Według mnie, najbardziej porażające były ży-
czenia, jakie w Wigilię złożył telewidzom spiker TVP:
„(...) radosnego świętowania narodzenia Pana”. Tego na-
wet Walendziak nie wymyślił! Nazajutrz podobną for-
mułkę ze sceny koncertu bożonarodzeniowego wykrzy-
czała Agata Młynarska . W telewizji Dworaka obok
księży i „Pana” pełno jest także „narodu” i „Polaków”,
czyli sformułowań bliskich prawicowym sercom. Ten,
kto nie katolik, a w dodatku tylko członek społeczeń-
stwa, ale nie narodu (czyli nie-Polak) musi codziennie
i dotkliwie odczuwać, że nie jest w tym kraju równo-
rzędnym partnerem. Należy co najwyżej do pobłażli-
wie tolerowanej mniejszości. Tolerowanej, dopóki sie-
dzi cicho… Po to, okazuje się, płacimy wszyscy abona-
ment, aby utrwalać mentalność rodzinno-plemienną,
jakby żywcem wyjętą ze statutu LPR.
Polski Kościół bez Radia Maryja byłby słabszy i uboższy. Pozytywna rola Ra-
dia Maryja w najnowszej historii polskiego Kościoła i Polski, w kształtowa-
niu ich dnia dzisiejszego i jutra wydaje się bezdyskusyjna. Trzeba być zacie-
trzewionym i bezmyślnym, żeby tego nie widzieć. („Nasz Dziennik” 286/2004)
Pan Bóg nie skazuje dusze na pobyt w czyśćcu. Kiedy w chwili śmierci czło-
wiek zobaczy całą prawdę o sobie, wtedy spontanicznie rodzi się w nim pra-
gnienie konieczności oczyszczenia i odpokutowania za popełnione grzechy.
Wtedy ze wszystkich sił pragnie cierpieć w czyśćcu, aby dojrzewać do miło-
ści w niebie. („Miłujcie się!”, dwumiesięcznik katolicki, 5/2004)
Rozpoznajemy czuwanie Boga w zawiłościach naszych dziejów ojczystych
i budujemy dawno przyrzeczoną świątynię Bożej Opatrzności. (…) O ofiary
prosimy ludzi, którzy kochają Polskę i Kościół, który trwa bez przerwy z na-
rodem. (prymas Józef Glemp, w orędziu telewizyjnym
do Polaków na Boże Narodzenie i Nowy Rok)
Jak nazywa się ktoś, kto żyje według tezy „Bóg – tak, Kościół – nie”? Ate-
ista? Chyba nie, bo przecież chce służyć Bogu i kocha Jezusa. Więc chrze-
ścijanin? No właśnie, czy chrześcijanin nie należący do żadnej instytucji ko-
ścielnej może być chrześcijaninem? I jak go nazwać: Bezdomny chrześcija-
nin? Chrześcijanin parakościelny? Chrześcijanin alternatywny?
(www.katolik.pl)
RZECZY POSPOLITE
W Dworakowej
telewizji musi jednak
narastać duch opo-
ru i nawet grasują
tam jacyś sabotaży-
ści. Skąd taka myśl?
Po przemówieniu
Glempa – nudnym i dętym jak zawsze – nadano w Wi-
gilię komedię o rodzinie składającej się z trzech „ojców”
i jednej matki, która wychowywała zgodnie szczęśliwą có-
reczkę. Pięknie to pasowało do Glempowej gadaniny
o wartościach rodzinnych i naturalnych. Na dokładkę
– po serii reklam – cywilizację śmierci propagowano emi-
sją zabawnego filmu „Cztery wesela i pogrzeb”. Kome-
dia nie dość, że frywolna, to jeszcze ukazuje w sposób
sympatyczny homoseksualną parę. Mało tego: z kilku
obecnych w tym filmie związków miłosnych – właśnie ta
zakazana przez Kościół miłość jest pokazana jako naj-
dojrzalsza i najbardziej udana. Jeśli to nie był sabotaż
dobrze zakamuflowanego spisku antyklerykalnego w TVP,
to mogła być tylko hipokryzja. I była! Problem z Dwo-
rakową telewizją polega na tym, że jej katolicyzm i od-
danie Kościołowi jest czysto fasadowe. To tylko hasła,
obowiązkowy rytuał podobny do gorliwości niektórych
prawicowych posłów, którzy w dzień drą gęby na sejmo-
wej mównicy w sprawie wartości chrześcijańskich, by wie-
czorami w te same twarze wlewać wódkę lub piwo
w klubach gejowskich stolicy. Jaka religia i jej duchowi
przywódcy – tacy wyznawcy, ale to marna dla nas wszyst-
kich pociecha.
Czarne Narodzenie
Kościół, wychodząc otwarcie do świata, liczył na uczciwy, partnerski dialog
z ludźmi myślącymi inaczej i z pluralistycznym państwem (…). Tymczasem
tak się nie stało. Religia chrześcijańska, zwłaszcza katolicka, nie jest już od
dawna traktowana po partnersku i na równi z przekonaniami ateistów,
postmodernistów, neomarksistów i innych liberałów moralnych (…). Co wię-
cej, jest ona bardzo często wyszydzana i zwalczana – wprost lub w sposób
zakamuflowany. Degradują ją w swobodny sposób i bezkarnie różne me-
dia, kabarety, a nawet politycy. Znaki święte dla chrześcijan (…) są bardzo
często bluźnierczo poniżane przez różnego rodzaju pseudoartystów, którzy
– najczęściej pozbawieni talentu – na drodze bezczeszczenia kultu Bożego
pragną zyskać rozgłos.
(bp Stanisław Wielgus)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
KTO PIJE I PALI...
SKOCZCIE MI!
A TO BYLI PRZEBIERAŃCY
W odróżnieniu od „Białego Bożego Narodzenia”
109261675.012.png 109261675.013.png 109261675.014.png 109261675.015.png 109261675.016.png 109261675.017.png 109261675.018.png 109261675.019.png 109261675.020.png 109261675.021.png 109261675.022.png 109261675.023.png 109261675.024.png 109261675.025.png 109261675.026.png 109261675.027.png 109261675.028.png 109261675.029.png 109261675.030.png
Nr 53 (252) 31 XII 2004 – 6 I 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
WYCISZANIE STELLI
Repubblica” powiedział, że Silvio
Berlusconi jest dobrym człowie-
kiem, altruistą i na pewno pójdzie
do nieba.
Duchowny wypowiedział się też
z sympatią na temat bliskiego współ-
pracownika premiera – Marcella
dell’Utriego , skazanego niedaw-
no przez sąd w Palermo za powią-
zania z mafią. Zastanawiamy się,
czy z racji wieku spowiednik niedo-
słyszy i niedowidzi?
ubolewała nad powszechną komer-
cjalizacją świąt i nawoływała Niem-
ców do powrotu do chrześcijańskiej
tradycji. Tymczasem grupa brytyj-
skich naukowców rekonstruujących
postać biskupa Mikołaja z Miry
ustaliła na podstawie jego szcząt-
ków, że przy wzroście 160 cm i oliw-
kowej cerze miał on krótką brodę,
kwadratową szczękę, wydatny pod-
bródek i złamany nos.
Główny oskarżony w głośnej
aferze prania brudnych pienię-
dzy w archidiecezjalnym wydaw-
nictwie Stella Maris – były kape-
lan arcybiskupa Gocłowskiego ,
ks. Zbigniew B. , („FiM” 50/2004)
któremu grozi 10 lat odsiadki – chce
dobrowolnie poddać się karze, by
uniknąć procesu. Prawdopodobnie
prokuratura przyklepie wolę księ-
dza i opinia publiczna nie pozna
wielu pikantnych szczegółów ko-
ścielnej afery z lat 1998–2001. Za-
leży na tym zarówno byłemu dy-
rektorowi złodziejskiego wydawnic-
twa, jak i arcybiskupowi, który przy-
mykał oko na kanty Stelli. Jeśli jesz-
cze uda im się przyblokować ko-
mornika Artura Zielińskiego , któ-
remu już czterokrotnie nie udało
się zlicytować limuzyny arcybacy,
za jakiś czas dowiemy się, iż żad-
nej afery nie było, a co najmniej
kilkadziesiąt milionów złotych, któ-
re stracił Skarb Państwa, to wymysł
dziennikarzy.
LUDZKI PAN
WIĘŹNIOWIE
ZBOCZENIA
Skandal medialny, a nawet po-
lityczny wywołał szkocki kardynał
Keith O’Brien , gdy nazwał ho-
moseksualistów więźniami zbocze-
nia seksualnego podobnymi do nar-
komanów i alkoholików. Kardynał
użył tego rodzaju porównań w po-
słaniu bożonarodzeniowym, skiero-
wanym do członków krajowego par-
lamentu. Część posłów zaprotesto-
wała przeciwko insynuacjom kato-
lickiego duchownego.
MW
MW
ZAWIESZONY
NAGRODZONY
ODPUST
ZA 30 EURO
Niemiecka policja ostrzega na-
iwnych przed oszustami, którzy od-
płatnie oferują odpuszczenie grze-
chów. Pomysłowi „spowiednicy” wy-
syłają ludziom formularze z infor-
macją o możliwości zakupu odpu-
stu i spis grzechów, w którym trze-
ba zakreślić odpowiednie pozycje.
Wypełniony formularz należy ode-
słać do fikcyjnego „Biskupstwa
Środkowoniemieckiego” wraz z do-
wodem uiszczenia opłaty w wys. od
10 do 30 euro za jeden grzech. „Bi-
skupstwo” – również koresponden-
cyjnie! – potwierdza informację
o odpuszczeniu grzechów... No
i można z czystym sumieniem wkro-
czyć w Nowy Rok.
Pomysł rodem ze średniowie-
cza, ale naiwnych nie brakuje.
Marcin Luter przewraca się
w grobie.
AC
Suspendowany przez Watykan
franciszkanin o. profesor Josef
Imbach otrzymał od Fundacji Her-
berta Haaga nagrodę (15 tys. fran-
ków szwajcarskich) za to, że „z hu-
morem i bez zaciętości walczy
o otwarty katolicyzm, pozbawiony
klapek na oczach”. Nagroda im. pro-
fesor Haaga – katolickiego pogrom-
cy teologii szatana jako realnie ist-
niejącego bytu osobowego – zosta-
nie laureatowi wręczona w Lucer-
nie w lutym 2005 roku. Dwa lata
temu o. Josef Imbach decyzją wa-
tykańskiej Kongregacji Nauki Wia-
ry stracił prawo nauczania teologii
katolickiej na Uniwersytecie św. Bo-
nawentury w Rzymie, ponieważ po-
dawał w wątpliwość boskość Jezu-
sa, autorytet Kościoła i jego naukę
moralną.
ŚMIERĆ ZA SZTUKĘ
RP
Lubelski arcybiskup Józef Ży-
ciński (na zdjęciu) poszedł wiernym
ze swej diecezji „na rękę” i udzielił
dyspensy na żarcie mięcha 31 grud-
nia. Sylwester wypada bowiem w tym
roku w piątek, który – zgodnie z ka-
nonem 1250 prawa kanonicznego
– powinien być dniem jak najbar-
dziej pokutnym. A w dzień takowy
wszyscy katolicy powyżej 14 roku ży-
cia winni się umartwiać – szczegól-
nie poprzez wstrzymywanie się od
spożywania potraw mięsnych.
Nic jednak za darmo. „Korzy-
stając z dyspensy, wierni winni uczy-
nić w stosownym czasie inne dzieła
pokutne, zwłaszcza o charakterze re-
ligijnym lub charytatywnym” – na-
kazał purpurat. Rozumiemy, że klin
na kaca w Nowy Rok nie wchodzi
w rachubę?
„To przedstawienie wywiera
ogromne wrażenie i wzrusza” – po-
wiedział szkocki parlamentarzysta
Iain Smith po obejrzeniu sztuki
ukazującej Jezusa i jego uczniów
jako homoseksualistów.
Grupa studentów z brytyjskiego
St. Andrew’s University wystawiła
spektakl Terrence’a McNally’ego
„Corpus Christi” , w którym Chry-
stus zostaje uwiedziony przez Juda-
sza, a następnie ukrzyżowany jako
„król gejów” ( the king of queers ).
Sztuka wywołała ostre protesty za-
równo organizacji Christian Voice,
jak i brytyjskiej grupy islamskiej.
Szejk Omar Bakri Muhammad
z Londynu podpisał fatwę , czyli wy-
rok śmierci na autora dramatu.
W tradycji islamskiej fatwą obciążo-
na jest osoba, która obraziła Allaha
lub jego proroków, a więc i... proro-
ka Jezusa. Tymczasem oczarowany
studenckim spektaklem Iain Smith,
apeluje: Idźcie zobaczyć przedsta-
wienie, a dopiero później zdecydujcie,
czy chcecie je potępić.
LEPIEJ ZABIĆ
Sąd Okręgowy w Łodzi skazał
na 6 lat więzienia dwóch dwudzie-
stolatków, którzy we wrześniu ubie-
głego roku zakatowali na śmierć
transwestytę. Dla porównania:
w tym roku sąd w Poznaniu za-
puszkował na 8 lat dyrygenta chó-
ru chłopięcego, Wojciecha K. , za
molestowanie seksualne nieletnich.
Wniosek jest jeden: w Katolandzie
nielegalny seks jest przestępstwem
większym niż morderstwo; morder-
stwo dokonane na „zboczku”, rzecz
jasna.
RB
MW
BIEDNY MIKOŁAJ
ŚWIĘTE SŁOWA
KC
Po 76 koron duńskich, czyli rów-
nowartość 10,5 euro, musieli przed
świętami wyłożyć Duńczycy, którzy
chcieli otrzymać odpowiedź na swój
list do Świętego Mikołaja z Gren-
landii. W 2004 roku władze wyspy
przestały bowiem łożyć na funda-
cję, z której finansowano wysyłanie
około 40 tysięcy listów i drobnych
upominków rocznie. Santa Claus
mieszkający na mroźnej wyspie pod-
legającej Danii uważany jest przez
Duńczyków za jedynego oryginal-
nego, a konkurentów z Finlandii,
Kanady czy Szwecji uznają oni za
uzurpatorów.
Arcybiskup Zagrzebia kard.
Božanić w orędziu bożonarodze-
niowym napisał, że korupcja stoi
w sprzeczności z chrześcijańskim
obowiązkiem solidarności i pod-
kopuje podstawowe wartości, np.
zaufanie, uczciwość oraz równość.
Chorwacki hierarcha zauważył, że
społeczne przyzwolenie na korup-
cję stoi u podstaw przepaści mię-
dzy nieliczną grupą bardzo boga-
tych obywateli a większością bied-
nych. Spostrzeżenie tak słuszne,
że aż chce się je podsunąć polskim
purpuratom, którzy – opływając
w złoto i mamonę – mają zwyczaj
wygłaszać płomienne mowy o trud-
nej sytuacji materialnej w kraju.
RB
AC
NA BEZRYBIU
KUL-AWA
MENTALNOŚĆ
Tuż przed świętami trwały
w Brukseli konsultacje dotyczące
limitów połowowych. Tak jak prze-
widywaliśmy („FiM” 51/2004), na-
szym konkurentom na Bałtyku uda-
ło się utargować więcej, my zaś nie
dość że będziemy odławiać o 3 tys.
ton dorszy mniej, to jeszcze zosta-
liśmy skazani na 4,5 miesiąca urlo-
pu, podczas gdy w ubiegłym roku
zakaz połowów obowiązywał tyl-
ko przez 2 miesiące.
Jak informuje Marek Gzel , se-
kretarz Zarządu Stowarzyszenia
Armatorów Rybackich z Kołobrze-
gu, Polska zgodziła się na złama-
nie zasad przyznawania kwot po-
łowowych wbrew traktatowi usta-
lonemu w maju bieżącego roku.
Według Gzela godząc się na dyk-
tat Unii, ustąpiliśmy pola Duń-
czykom i Niemcom, a Polska nie
powinna się godzić na podziały Bał-
tyku na wschodnią i zachodnią
część ponieważ w ten sposób ogra-
niczono nam dostęp do części za-
chodniej. Bezczelnie wzięto pod
uwagę argumenty, że w latach
1991–2001 nie byliśmy obecni w tej
części akwenu, choć przecież nie
mogło być inaczej, bo nie należe-
liśmy wtedy do Unii.
To pętla na szyi polskiego rybo-
łówstwa – twierdzą rybacy z Dziw-
nowa i Kołobrzegu.
W liście do wiernych, odczyty-
wanym tradycyjnie drugiego dnia
świąt, rektor KUL-u ksiądz profe-
sor Stanisław Wilk napisał: „Groź-
niejsza od Heroda jest kultura pro-
aborcyjna, rozpowszechniana przez
międzynarodowe stowarzyszenia i ru-
chy feministyczne, a także przez nie-
które środki masowego przekazu”.
Straszliwa „kultura proaborcyjna”
objawia się w naszym kraju poprzez
m.in. hedonizm, desakralizację mał-
żeństwa i rodziny oraz rozszerzanie
się „mentalności antykoncepcyjnej”,
cokolwiek to znaczy.
W tej trudnej sytuacji społeczeń-
stwo powinno się jak jeden mąż
i żona przerzucić na „mentalność
koncepcyjną”, czyli masową produk-
cję bobasów, na których odzianie
i wyżywienie będzie zapewne łożył
nasz ofiarny Krk.
MW
DIABEŁ TKWI...
W OBRAZACH
Benjamin Nzimbi , anglikański
arcybiskup Kenii, ostrzegł prezbite-
rian, że „widzą demony tam, gdzie
ich nie ma”. Była to reakcja na od-
radzający się wśród afrykańskich
ewangelików reformowanych iko-
noklazm, czyli walkę z „niechrześci-
jańskimi” wizerunkami, stanowiący-
mi element kultu religijnego. Ata-
ki ikonoklastów doprowadziły do
zniszczenia wartych 3 miliony fun-
tów zabytkowych witraży i arrasów
w kościele św. Andrzeja. Prezbite-
riański ksiądz David Githii zwołał
komisję, która miała przyjrzeć się
symbolice użytej w kościołach.
14-osobowy zespół, któremu prze-
wodniczył ks. Eustach Kabue z Lo-
resho, doszedł do wniosku, że w świą-
tyniach znajduje się 56 grzesznych
dzieł sztuki, nawiązujących m.in. do
symboliki masońskiej.
MW
ŚWIĘTY BOKSER?
MW
Polacy katolicy
bronili „prawdziwe-
go” Świętego Miko-
łaja, a w Niemczech
i Austrii równie ra-
dykalni przeciwni-
cy popularnego
Santa Clausa roz-
dawali ulotki przy-
pominające, że pre-
zentów wcale nie
przynosi ubrany
w czerwony płaszcz
imigrant z Laponii.
W austriackim
mieście St. Wol-
fgang Mikołaje nie
mieli wstępu na jar-
mark bożonarodze-
niowy. Bettina
Schade , rzecznicz-
ka ruchu Frankfur-
ter Nicholas Initia-
tive, publicznie
ZA JAJA DO WIĘZIENIA
Rok więzienia grozi internaucie,
który na forum portalu gazeta.pl na-
zwał katoprawicowego prezydenta
Częstochowy, Tadeusza Wronę , fa-
cetem bez jaj. Wrona poczuł się ura-
żony tym określeniem i złożył skar-
gę na policję. Jeśli dojdzie do roz-
prawy o zniesławienie, Wrona bę-
dzie musiał pokazać sądowi, że ma
jaja.
RB
CERTYFIKAT
DO NIEBA
RP
AC
84-letni ojciec Antonio Zulia-
ni , spowiednik premiera Włoch,
w wywiadzie dla dziennika „La
109261675.031.png 109261675.032.png 109261675.033.png 109261675.034.png 109261675.035.png 109261675.036.png 109261675.037.png 109261675.038.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin