Fakty i Mity 2005-51-52.pdf

(30633 KB) Pobierz
str_01_51.qxd
Kaczyński z Giertychem i Lepperem nas urządzą, a my...
OBYŚMY ZDROWI BYLI
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 51/52 (303/304) 5 STYCZNIA 2006 r. Cena 4 zł (w tym 7% VAT)
96338858.023.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 51/52 (303/304) 23 XII 2005 r. – 5 I 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
IV RP Pierwsze święta w krainie Prawa i Sprawiedliwości czas
zacząć. Świąteczne życzenia dziwnie współgrają z koncertem
życzeń nowej władzy...
Zapamiętajcie dobrze smak karpia i bigosu, bo za rok mogą być
już tylko kaczki... W telewizji.
Na szczęście, na zdrowie
UNIA EUROPEJSKA Udało się uchwalić unijny budżet na
lata 2007–2013. Dzięki twardemu stanowisku Niemiec, Fran-
cji, Hiszpanii i Polski propozycje brytyjskie zostały złagodzo-
ne i nasz kraj straci „tylko” 2 mld euro w porównaniu z pro-
jektem wcześniejszym.
Dobrze, Kaziu, tak trzymaj!
obyczaje, przynoszą zgodę, niech więc też stępią pióro.
Zastanawiam się, co należy do istoty świąt, każdych świąt.
Myślę, że jest to – ogólnie rzecz biorąc – radość z przeży-
wania czegoś niecodziennego. Dla jednych będzie to przede
wszystkim superprogram w telewizji, dla innych – spotkanie
przy stole z rodziną, nasączanie wątroby lub wyjazd na nar-
ty itp. Życie przeciętnej polskiej rodziny jest tak pełne trosk
i tak zabiegane, że każdy tęskni za paroma dniami beztroski
i nicnierobienia. Dla wielu święta wydają się wręcz sensem
życia, kulminacją długich okresów przedświątecznych. A dla
niektórych są chyba nawet synonimem szczęścia, które na
co dzień z uporem ich omija. Szczęście jednak – jak wia-
domo – niejedno ma imię.
Kilka dni temu stałem w kolejce do kasy w skle-
pie. Przede mną bardzo skromnie ubra-
na kobieta wyjmowała z koszyka
towary, na oko prawie tylko
takie dla dzieci: cukierki, chip-
sy, kilka owoców, małe
ciuszki, jogurty. – A to się
dzieci ucieszą – uśmiechnę-
ła się miła kasjerka, paku-
jąc drobnicę do rekla-
mówki. Matka pod-
niosła głowę znad
wózka, rozjaśni-
ła twarz tro-
chę zmęczo-
nym uśmie-
chem i odpo-
wiedziała:
– Tak, ucieszą
się, uwielbiają
Gwiazdkę. – Eee
tam, na Gwiazd-
kę to dostaną pre-
zenty – palnęła bez-
myślnie kasjerka, wydając resztę. Zanim kobie-
ta spuściła wzrok, przez ułamek sekundy zobaczyłem jej roz-
biegane w popłochu oczy. Podziękowała, zgarnęła drobne
i szybko odeszła. Chciałem za nią pójść, zaproponować ja-
kąś pomoc... Ale coś mnie zatrzymało w miejscu. Zrozumia-
łem, że przed chwilą kasjerka swoim komentarzem zakłóci-
ła jej spokój i radość świątecznych zakupów, może jedy-
nych takich „szalonych” w całym roku. Dla niej i dla dzieci,
które nigdy nie dostały kolejki elektrycznej ani motorka na
akumulator, ani nawet płaczącej lalki – największą radością
były nowe ubrania, łakocie i soczek z kartoniku zamiast cien-
kiego kompotu. Te dzieci dostały w świątecznej paczce to,
co inne maluchy każdego dnia wyrzucają nagryzione do ko-
sza. Które z nich są bardziej szczęśliwe? W czasie świąt
– na pewno te ubogie.
zakładał szaty innych królów, pięknych dworzan, podróżni-
ków, uczonych, artystów... I nic! W końcu – po wielu la-
tach, kiedy wracał już znużony i zrezygnowany do swego
zamku – spotkał biednego oracza, który orał rolę i wesoło
przy tym pogwizdywał do skowronków. Król postanowił spró-
bować po raz ostatni: – Czy jesteś szczęśliwy? – zapytał
chłopa. – O tak, panie, jestem bardzo szczęśliwy! – Daj mi
proszę, oraczu, swoją szatę, a ja cię za to sowicie wyna-
grodzę – poprosił z nutką nadziei król. – Chętnie, panie, ale
ja nie mam szaty, tylko te łachmany, które noszę na sobie...
Życzę Wam takiego właśnie beztro-
skiego poczucia szczęścia. Radości z ży-
cia, jakiekolwiek by ono było – mniej lub
bardziej ciężkie, bardziej lub mniej do-
statnie. Niech cieszą Was płatki śniegu
za oknem, wróble w karmniku, zapach
choinki i smażonego karpia, uśmiech
dziecka. Czy większą satysfakcję od te-
go daje spędzenie świąt na kanapie ku-
pionej za 10 tysięcy i gapienie się
w najnowszą plazmę, której z pew-
nością nie ma żaden sąsiad?
Nie sądzę. Znam takich lu-
dzi i zaręczam Wam, że
często bywają nieszczę-
śliwi, nawet bardzo. Sa-
motność, rozbita lub skłó-
cona rodzina, problemy ze
zdrowiem albo ciągła wal-
ka o przetrwanie firmy lub
coraz większe zyski – sku-
tecznie zabijają w nich ra-
dość życia. A kiedy w kana-
pie zrobi się dziura, na ryn-
ku pokażą się większe pla-
zmy, a sąsiad kupi nowszy
i droższy samochód? To jest już
prawdziwa tragedia. Pieniądze, owszem, dają za-
dowolenie, ale nie mogą dać szczęścia.
Niesłusznie sprowadzamy wszystko do posiadania, za-
pominając o tym, co mamy i co możemy mieć lub czuć, gdy-
byśmy tylko mieli inne podejście do życia. No i nie docenia-
my swojego położenia, a wierzcie mi – może być gorzej,
znacznie gorzej. Zupełnie tak, jak w tym kawale o Icku.
Icek był ciągle niezadowolony z życia, choć niczego mu
nie brakowało. Poszedł więc do rabina i pyta go: – Rebe, co
mam robić, jestem taki nieszczęśliwy! – Icek, ja cię rozumiem.
Tobie jest potrzebna służąca. Icek podrapał się po głowie, ale
zaufał mądrości rabina i zatrudnił pomoc domową. Po tygo-
dniu jednak zrezygnowany znów go odwiedził i od progu na-
rzeka: – Ta kobieta kłóci się z moją żoną, bałagani więcej niż
sprząta, jest wścibska, a jeszcze trzeba jej za to płacić! Ra-
bin mu na to: – Ty z nią nic nie rób, Icek, ale kup sobie ko-
zę i trzymaj ją w domu. Zobaczysz, że będziesz szczęśliwy!
Icek wraca po tygodniu wyraźnie już wkurzony: – Tragedia!
Ta koza odebrała mi resztę zdrowia i cierpliwości. Przecież
z nią nie można wytrzymać! Wchodzi mi do łóżka, wyjada
z talerza... Rabin mu przerwał: – To ty teraz, Icek, wyrzuć z do-
mu i służącą, i kozę. Icek zrobił, jak mu kazał rabin. Wrócił
już następnego dnia, sławiąc mądrość uczonego w prawie:
– Ja teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!
A tak już na koniec i już na po świętach – życzę Wam
jeszcze, Kochani, sił do życia z uśmiechem na ustach i do wal-
ki o każdy nowy dzień – z nadzieją. Nie zapominajcie, że
szczęściu trzeba pomagać. Bo jak napisał w rozprawie „O szczę-
ściu” mój ulubiony polski filozof Władysław Tatarkiewicz: „Na-
prawdę szczęśliwy jest ten, kto wie, że swojego szczęścia
nie zawdzięcza jedynie szczęściu” .
POLSKA/UE Nasz kraj ociąga się z realizacją dyrektyw unij-
nych korzystnych dla obywateli. Nie wprowadziliśmy możliwo-
ści zachowania numeru przy zmianie operatora telefoniczne-
go oraz prawa nakazującego przedsiębiorcom informowanie
pracowników o sytuacji ekonomicznej firmy.
Z pewnością wielu pracowników sobie tego nie życzy, zwłaszcza
przed świętami...
POLSKA Aleksander Kwaśniewski zakończył swoje urzędo-
wanie przesłuchaniem. W ogniu krzyżowych pytań na oko-
liczność badania świętości Jana Pawła II postawił go w Pała-
cu Prezydenckim biskup Tadeusz Pieronek. Kwaśniewski opo-
wiadał o międzynarodowej roli Wojtyły oraz jego poglądach.
I jak tu teraz ciągać „świadka świętości” po innych przesłucha-
niach? Po prostu nie wypada.
Nad nadmiernym rozbestwieniem Radia Maryja płacze kilku bi-
skupów: Gocłowski, Libera, Życiński (większość odwiedza i po-
piera Radio Maryja), którzy szukają ratunku w Watykanie. Tam-
tejszy zarząd firmy – jak kiedyś Piłat – umywa ręce.
Jak nam Rydza ukrzyżują, to dopiero będzie nowa religia!
Grupa parlamentarzystów PiS-u chce przyznania rent „ofia-
rom represji stanu wojennego”. Miałoby to dotyczyć wszyst-
kich, którzy byli wówczas więzieni lub internowani.
Innymi słowy: za kilka miesięcy laby na styropianie chcą przy-
znania rent sobie i kolesiom.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wyznał, że uważa
resocjalizację za „zwykłą lipę”, a więzienia są po to, aby tam
gromadzić jak największą liczbę przestępców na jak najdłu-
żej. Ziobro przyznał, że wzorem są dlań Stany Zjednoczone.
W USA co setny mieszkaniec siedzi w więzieniu, a przestępczość
jest najwyższa spośród wszystkich krajów cywilizowanych.
Do Strasburga wpłynęła skarga organizatorów czerwcowej Pa-
rady Równości w Warszawie, zakazanej przez prezydenta Ka-
czyńskiego. Poszkodowani odmową skarżą się, że w Polsce
szwankuje prawo do zgromadzeń, źle się ma zakaz dyskrymi-
nacji i brak jest skutecznych środków odwoławczych.
Jak to nie można się odwołać? W demokracji?! A episkopat, sąd
biskupi, „Rozmowy niedokończone”?
POZNAŃ Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uznał
zakaz listopadowego Marszu Równości za nielegalny, a poli-
cja wycofała się z zamiaru ukarania 70 uczestników „nielegal-
nego zbiegowiska”, które okazało się legalne.
Nielegalne decyzje podjęto, winni są, ale kar – jak zwykle – nie będzie.
ŁÓDŹ Wiceprezydent miasta Mirosław Orzechowski (LPR)
nakazał usunięcie z IV LO tablicy, która upamiętniała zwy-
cięstwo lewicy w wyborach lokalnych miasta w latach 1936–1937.
Wówczas rządziła Łodzią socjalistyczno-komunistyczna koali-
cja. Zdaniem prezydenta, młodzież czytająca napis uwidocz-
niony na tablicy ulegała demoralizacji „przestępczą ideologią
komunistyczną”.
Skoro tak, to i odwrotnie – kościoły, kaplice, a także pomniki
i tablice ku czci JPII mają moc uświęcającą. O, święty narodzie!
USA Policja aresztowała aż 115 lewicowych pastorów (są wsród
nich metodyści, episkopalianie, luteranie, prezbiterianie i uni-
tarianie), którzy zablokowali w akcie protestu jeden z budyn-
ków rządowych w Waszyngtonie. O dziwo, duchowni nie żą-
dali dotacji czy ulg finansowych dla siebie, lecz protestowali
przeciwko obcinaniu przez państwo środków na pomoc spo-
łeczną i przeznaczaniu pieniędzy na wojnę w Iraku oraz ulgi
podatkowe dla najbogatszych.
Wśród protestujących nie stwierdzono obecności księży katolickich.
Cóż mam Wam życzyć z okazji tych Świąt? Wam – bied-
nym i bogatym, zdrowym i chorym? Czy moje, czy nasze ży-
czenia się spełnią? Zawsze to podobno jakaś pozytywna ener-
gia wysyłana w czyimś kierunku. Na wszelki wypadek życzę
więc wszystkim wszystkiego najlepszego – zdrowia, szczę-
ścia, miłości, pieniędzy... Ale też na wszelki wypadek opo-
wiem Wam bajkę z jednej z Wed, która przyszła mi do gło-
wy, kiedy pomyślałem o kobiecie z supermarketu.
Za górami, za lasami żył sobie wielki król. Miał wszyst-
ko: władzę, pieniądze, zdrowie, rodzinę. Ale im więcej miał,
tym bardziej uświadamiał sobie, że nie jest w pełni szczęśli-
wy. Poszedł do mądrego pustelnika, aby ten pomógł mu
osiągnąć prawdziwe szczęście. Starzec uśmiechnął się i po-
wiedział: – To proste, będziesz szczęśliwy, jeśli założysz sza-
tę szczęśliwego człowieka. Król wyruszył w podróż szukać po
całym świecie ludzi, którzy wydawali się mu szczęśliwymi:
UKRAINA Koniec pomarańczowych złudzeń (co „FiM” zapo-
wiadały rok temu!). Opublikowano dane, według których 58
procent Ukraińców uważa, że Juszczenko zawiódł pokładane
w nim nadzieje. Rząd popiera zaledwie 14 procent obywateli.
Najbliższe wybory wygra prorosyjska opozycja i kolega Putina.
A krótkowzrocznemu Kwaśniewskiemu dajemy minusy. Nie tylko
na okulary.
BOLIWIA Kolejny kraj Ameryki Łacińskiej ma lewicowego pre-
zydenta. Tym razem sukces odniósł Evo Morales, indiański
socjalista. Morales jest też antyamerykański i domaga się upań-
stwowienia wydobycia bogactw naturalnych kraju. Zyski z nich
wzbogacają obecnie wielkie koncerny międzynarodowe.
Czy w kopalniach Boliwii lewacy nie ukrywają przypadkiem bro-
ni masowego rażenia? Jak pan sądzi, Mr. Bush?
JONASZ
D zisiaj nie będę drwił, kpił i krytykował. Święta łagodzą
96338858.024.png 96338858.025.png 96338858.026.png 96338858.001.png
Nr 51/52 (303/304) 23 XII 2005 r. – 5 I 2006 r.
GORĄCY TEMAT
3
Jego przybyciem Leszek
Miller tłumaczył kole-
gom z Rady Krajowej
Sojuszu Lewicy Demokratycznej:
to nie SLD poniosło klęskę
w ostatnich wyborach. Klęskę po-
niósł plan polityczny, autoryzowa-
ny przez Marka Borowskiego. Plan
zbudowania na trupie SLD jakiejś
alternatywnej, zdolnej do wygra-
nia wyborów, nowej lewicy.
– To ten plan poniósł klęskę
– powtarzał Miller, a zebrani na-
gradzali go gromkimi oklaskami...
Doskonale wiedzieli, że Miller tak
gdy pierwszy raz zostawał prezyden-
tem, jakby czas stanął w miejscu:
zwymyślały od postkomunistów, od
przywódcy ferajny, od patrona ko-
lesiów. Na sam koniec swej prezy-
dentury Aleksander Kwaśniewski
boleśnie przekonał się, że tak na-
prawdę mógł przez te wszystkie la-
ta liczyć wyłącznie na SLD...
Ale dawnego Sojuszu już nie
ma, nic już nie jest takie samo.
I choć Aleksander Kwaśniewski po
dziesięciu latach wrócił na tę samą
ulicę Rozbrat, z której wyjeżdżał
obejmować urząd Prezydenta RP,
to tamten świat przeminął. Skoń-
historyczne – zresztą świetne – sta-
rając się trząść sumieniami polityków
– choć z marnym skutkiem;
Z Markiem Borowskim ,
który – niczym sztylet ukryty w rę-
kawie – ostatecznie załatwił Mille-
ra. Wszak jego rząd dopiero wtedy
poddał się, gdy przez rokosz Bo-
rowskiego utracił zdolność przefor-
sowywania swoich koncepcji nawet
we własnym klubie sejmowym;
Z Markiem Belką , którego
Aleksander Kwaśniewski wymyślił
i narzucił Sojuszowi jako premiera,
a który Sojuszu nie lubił, Sojuszem
gardził i który w końcu z Sojuszu
uciekł, by współtworzyć formację
konkurencyjną;
Z Włodzimierzem Cimo-
szewiczem , którego wymyślił jako
kandydata SLD na prezydenta. Jak
się okazało – nieznośnego, rozka-
pryszonego, nieodpornego na cio-
sy Narcyza...
Po tylu stłuczkach nawet najsil-
niejsza „lewa noga” nie może być
w dobrym stanie. I rzeczywiście
– choć gojenie przebiega prawidło-
wo i rokuje dobrze, to prezydent
zastał ją jeszcze w łupkach i gipsie.
Atmosfera w SLD-owskiej sali ob-
rad była więc letnia niczym w po-
koju opatrunkowym. Entuzjazmu
nie wzbudziło nawet zaskakujące
wyznanie Aleksandra Kwaśniew-
skiego, że on ciągle ma legityma-
cję nr 0001 Sojuszu Lewicy De-
mokratycznej, którą, obejmując
urząd prezydencki, oddał Józefo-
wi Oleksemu w symbolicznym ge-
ście własnego odpartyjnienia. Otóż
okazało się, że Oleksy zwrócił mu
ją. Prezydent trzymał ją gdzieś
w szufladzie. Nie był więc w SLD,
ale jakby był, chociaż się nie zga-
dzał. Niczym Ziobro senior , któ-
ry – jeśli wierzyć wyznaniom Zio-
bry jra – co prawda w PZPR był,
ale też się z tym nie zgadzał.
MAREK BARAŃSKI
Kacze radio i TVPiS
Otwieramy telewizor – na każ-
dym kanale biskupi i Kaczyńscy.
Otwieramy radio – dla odmiany
Kaczyńscy i biskupi. Lodówki dla
pewności nie otwieramy, bo
a nuż... Nie, to nie sen pijane-
go proroka, lecz plan Prawa
i Sprawiedliwości.
Politycy PiS nigdy nie kryli swo-
jej niechęci do wolnych mediów.
W trakcie kampanii wyborczej wie-
lokrotnie powtarzali, że po wybo-
rach zrobią porządek w publicz-
nych rozgłośniach radiowych i te-
lewizyjnych. Wszystko jedno jak
– cel uświęca środki. Celem zaś
jest przejęcie całej władzy nad
czwartą władzą. PiS-iorki dobrze
wiedzą, że prawie 2/3 społeczeń-
stwa swoją wiedzę o Polsce i świe-
cie czerpie właśnie z telewizorni.
No, skoro brytyjskiemu premie-
rowi udało się przejąć kontrolę nad
BBC, to dlaczego polscy politycy
nie mieliby poradzić sobie z rodzi-
mą telewizją? Co prawda Blairo-
wi chodziło o terrorystów bin La-
dena , a Kaczyńskim o terrorystów
radiowo-telewizyjnych, którzy prze-
śladują ich niemiłymi pytaniami
i widocznym brakiem sympatii, ale
kto by tam zwracał uwagę na ta-
kie subtelności...
Na front bitwy o TVP bracia
Kaczyńscy rzucili to, co mieli naj-
lepszego: Jarosława Sellina
– rzecznika prasowego rządu Buz-
ka , byłego członka Krajowej Ra-
dy Radiofonii i Telewizji, bliskie-
go współpracownika Wiesława
Walendziaka . Ten – co prawda
błyskawicznie, ale za to bez sensu
– wywiązał się z powierzonego mu
zadania. Do Sejmu trafił bowiem
projekt zmian w prawie tak schrza-
niony, że bałaganiarstwo Jaku-
bowskiej to urzędnicza maestria
w porównaniu z knotem Sellina.
A wszystko przez lenistwo PiS-ior-
ków, którym nie chciało się nawet
przekartkować Konstytucji RP.
Najpierw zapragnęli trzyosobo-
wej KRRiT – po jednej osobie mie-
li powoływać Sejm, Senat i prezy-
dent. W Konstytucji RP zaś,
w uprawnieniach prezydenta jak
wół stoi, że: „(...) powołuje człon-
ków Krajowej Rady”. Członków,
a nie członka. Szybko więc wpro-
wadzono popraweczkę: Krajowa
Rada ma liczyć nie trzech, a pię-
ciu członków. Prezydent ma mia-
nować dwóch – a więc... „człon-
ków” , nie zaś „członka”.
Kolejne kłody pod krótkie nóż-
ki rzucili posłowie SLD, Platformy
Obywatelskiej i PSL-u, którzy w trak-
cie prac połączonych komisji zada-
wali wiele zbędnych (czyt. niewygod-
nych) pytań. A to ile będzie koszto-
wała zamiana tabliczek z Urzędu Re-
gulacji Telekomunikacji i Poczty na
Urząd Komunikacji Elektronicznej,
a to co dalej z inspekcją radiokomu-
nikacyjną... Święty by tego nie wy-
trzymał! W odwecie panowie prze-
wodniczący komisji wprowadzili no-
wy, nieznany i nieprzewidziany przez
sejmowy regulamin tryb prac komi-
sji – o posiedzeniach informowano
posłów za pomocą... SMS-ów. PiS-
-iorki do spółki z satelitami z LPR
i Samoobrony tak się śpieszyli, że
aż złamali regulamin Sejmu. Już sam
ten fakt wystarczy, aby uchwalona
ustawa nie weszła w życie.
Koniec świata
naprawdę mówił: „To klęska Alek-
sandra Kwaśniewskiego ”. Oni
wszyscy są w duchu przekonani,
że to prezydent był owego planu
autorem i że gotów był – w imię
mrzonki o jednej, postsolidarno-
ściowej i postpezetpeerowskiej for-
macji „ponad podziałami” – rzu-
cić SLD na stos.
Aleksander Kwaśniewski zro-
bił dla tej mrzonki naprawdę du-
żo. Przy okazji wypowiedział mnó-
stwo słów i wykonał mnóstwo ge-
stów, które trzeba było wypowie-
dzieć i wykonać, aby lewica – jak
on wywodząca się z PZPR – miała
moralne prawo mówić i działać
w imię i dla dobra demokratycznej
Polski... Mimo to wystarczyła jed-
na decyzja nie po myśli środowisk,
o których przychylność tak wytrwa-
le zabiegał, żeby one sponiewiera-
ły go na łamach i antenach. Wziąw-
szy przez te dziesięć lat z jego rąk
wszystkie ordery i zaszczyty, które
były do wzięcia, z powodu Sobot-
ki potraktowały go tak jak wtedy,
czył się. Także za jego sprawą. Alek-
sander Kwaśniewski przyjechał po-
klepać na pożegnanie „lewą nogę”,
którą wcześniej poobijał niemiło-
siernie w dziesiątkach stłuczek, zde-
rzeń i kraks:
Z Adamem Michnikiem ,
który wołał: „Zatrzymać SLD!”
i uruchomił „aferę Rywina ” – nie
dlatego przecież, że dokończył ja-
kieś śledztwo dziennikarskie. Istnie-
nia takiego śledztwa nie wykryło
żadne dochodzenie. W efekcie „afe-
ry Rywina” lewica doznała gigan-
tycznej katastrofy, która na zawsze
zapisała się w politycznych anna-
łach. Nigdy też nie skończą się spo-
ry, o co tak naprawdę chodziło i co
tak naprawdę się stało. Widać tyl-
ko to, co widać: Rywin siedzi, to-
czą się następne śledztwa, Miller na
bocznicy czeka na jakiś dalszy ciąg
komisji śledczej, a SLD ma najmniej-
szy klub poselski w historii RP. I sła-
be to dla Sojuszu pocieszenie,
że także Adam Michnik nie trzęsie
już polską polityką, tylko pisze eseje
Dokończenie na str. 10
GŁASKANIE JEŻA
Sztuka przetrwania
zbity pysk. Dwa dni po wyborze Kaczyń-
skiego na prezydenta. Powód? Oto telewi-
zyjna „Solidarność” zebrała się i ogłosiła, że
w IV RP nie może być dyrektorem w mediach
ktoś, kto ma lewicowe poglądy, a w dodatku
wcale ich nie ukrywa. Pismo z żądaniem „won!”
trafiło na Woronicza i jeszcze tego samego
dnia zostało klepnięte przez kierownictwo TVP.
Szczęście w nieszczęściu, że w naszej
redakcji nie ma jedynie słusznego związku
zawodowego (ani żadnego innego), bo wów-
czas los Jonasza , naszego chlebodawcy
(a więc również i nas, chlebożerców), byłby
przesądzony.
Naprawdę nie ma się z czego śmiać. Kil-
ka dni temu Maciej Kujawski – rzecznik
warszawskiej Prokuratury Okręgowej – oświad-
czył publicznie, że koniec z żartami o Kaczo-
rach. Żartownisie będą ścigani i karani, bo
tak – według jego interpretacji – stanowi kon-
stytucja. Innymi słowy, jeśli Kaczyński powie
do mnie „Spieprzaj, dziadu!”, to wielki za-
szczyt, jeżeli zaś ja tym samym mu odpowiem,
to pójdę do pierdla.
Pan Kujawski jakoś tak nie zauważył, że
poprzedni prezydent był obrażany dzień
w dzień przez Giertychów , Rydzyków, Ma-
cierewiczów i innych „prawdziwych” Polaków.
Wtedy nie reagował, nie mówił ani o konsty-
tucji, ani o prawie.
Okazuje się, że olej Kujawski może być
substytutem wazeliny.
Biorą wszystko. Publiczne media już ukra-
dli – jak kiedyś księżyc. Wieść niesie, że i pry-
watne dostały propozycje nie do odrzucenia
(np. TVN): „Albo będziecie spolegliwi, albo
jeszcze raz przyjrzymy się waszym koncesjom”.
No i kto podskoczy? Michnik ? Wątpię. Trwa-
jący od kilku dni w Radiu Maryja zmasowa-
ny atak na „Wyborczą” jest symptomatyczny.
Jeśli bowiem w Radyju o godzinie 22 gości
sam pan premier RP, a o godz. 23 Rydzyk
mówi o antypolskiej gazecie, nad którą trze-
ba pomyśleć, czy istnieje potrzeba ukazywa-
nia się jej, to sygnały są chyba jasne...
A jednak nawet w najczarniejszych chwi-
lach trzeba zachować cień nadziei i ziarno
optymizmu.
Życzę Wam zatem, abyście... abyśmy nie
dali się zastraszyć i zwariować. Życzę wytrwa-
łości i wiary, że prawo i sprawiedliwość (te
prawdziwe), a także zdrowy rozsądek – w koń-
cu zwyciężą. Życzę także i tego, żeby żaden
z nas nigdy nie usłyszał od Romana Gierty-
cha trzech strasznych słów: „Dzień dobry,
SĄSIEDZIE!”. MAREK SZENBORN
Do siego roku! Tak życzyli sobie nasi pra-
ojce. „Do siego”, czyli do następnego... In-
nymi słowy, abyśmy kolejny rok przeżyli.
Lecz jak?
Święta i Nowy Rok to czas składania
życzeń. Jakoś tak dziwnie wierzymy, że te
daty graniczne – wszak sztuczne – sprawią,
iż przyszłość nagle się odmieni. Oczywiście
na lepsze.
Złapałem więc za pióro, aby Szanownym
Czytelnikom „pożyczyć” czegoś dobrego, ale
nagle zabrakło atramentu, a długopis za-
marzł... Nadchodzący rok chyba nie będzie
ani miły, ani przyjemny, przynajmniej w sfe-
rze politycznej. Dla nas wszystkich – anty-
klerykałów, humanistów, wolnomyślicieli
– nastały ciężkie czasy. Bardzo ciężkie, cze-
go symptomy widać i słychać...
I to nie będzie jeden rok. To będą dłu-
gie cztery lata, a w przypadku prezydenta
– jeszcze o 365 dni dłużej.
Oto nagle, jesienią 2005 roku, obudzili-
śmy się w innej Polsce. W Ojczyźnie, która
nagle podzieliła swoich obywateli na lepszych
i gorszych. Linia podziału wcale nie różni-
cuje rodaków na wykształconych i matołów,
na przyzwoitych i łajdaków. Owa linia dzie-
li ludzi na swoich i obcych. Swoi noszą mo-
herowe berety, krzyżyki, medaliki, radiood-
biorniki nastawione na jedną stację oraz le-
gitymacje potwierdzające, że są prawi i spra-
wiedliwi. A obcy to tacy pół-, a może nawet
ćwierć-Polacy, co to do kościoła nie chodzą,
nie słuchają Rydzyka i nie wielbią ciąż mno-
gich – zwłaszcza bliźniaczych.
Przesadzam? Niekoniecznie. Miazmaty te-
go, co dopiero nastąpi, widać już teraz. Ot,
przykład pierwszy z brzegu: wiceszef jednej
z telewizji regionalnych, który dostał presti-
żową, europejską nagrodę za tworzenie naj-
lepszych lokalnych programów informacyjnych,
nie mógł jej odebrać, bo wyleciał z pracy na
K ilkanaście minut przed
96338858.002.png 96338858.003.png 96338858.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 51/52 (303/304) 23 XII 2005 r. – 5 I 2006r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Gadajlama
obłąkańcza wręcz idea „równości” sie-
je spustoszenie w świecie i uderza szcze-
gólnie w małżeństwa”.
Ostro przywala Pulikowski tym
małżeństwom, które pozwalają sobie
na pieszczoty, czyli tzw. grę wstęp-
ną. Zabronione są w łóżku zbyt na-
miętne pocałunki, pobudzanie rącz-
ką, seks francuski (do buzi) czy hisz-
pański (między piersi). A jak ja to
lubię, to co? O nie, muszę sobie wkrę-
cić w imadło, gdyż – jak ostrzega ks.
Mieczysław Piotrowski , wspierając
Pulikowskiego – w ten sposób (po-
przez pieszczoty) nie rodzą się dzie-
ci, a szatan doprowadzi nas wkrótce
do śmierci moralnej, duchowej, a w
końcu fizycznej: „Pierwszym etapem
działania tej diabelskiej strategii jest
niedopuszczenie do poczęcia się dzie-
ci. Sprzeciwianie się woli Bożej przez
uniemożliwianie poczęcia nowych lu-
dzi jest w małżeństwie jednym z naj-
cięższych przewinień”.
Nie wolno, pod karą wiecz-
nego ognia, „wypróbowywać
różnych dziwactw propo-
nowanych przez nad-
miernie rozseksuali-
zowaną kulturę ma-
sową”.
Takich przykła-
dów mógłbym po-
dawać tysiące. Co
niedziela księża
w większości polskich
kościołów międlą od rze-
czy i nauczają nas, jak ma-
my żyć, przy czym oni sa-
mi żyją, jak chcą. Ducho-
we wsparcie otrzymują od
Radia Rydzyk Show i katolic-
kich czasopism. I tak pieprzą,
jak mawiał mój koleś, trzy po trzy
para piętnaście! Gadajlamy jedne!
ANDRZEJ RODAN
„ZŁOTE” MYŚLI STAREGO ROKU 2005
Zdarza się, że ktoś przychodzi do mnie i wręcza np. 10 tys. zł (...). Jednak że-
bym miał pozwolić sobie na luksusy? Taka postawa byłaby bulwersująca dla
ubogich wierzących, którzy na mnie patrzą.
(bp Adam Śmigielski)
Nie po raz pierwszy staje mi... przychodzi mi stawać przed Izbą.
(Józef Zych, wicemarszałek Sejmu)
Słyszałam, że Owsiak zebrał mniej niż w zeszłych latach. Modliłam się za to
gorąco. Moje modlitwy zostały wysłuchane.
(słuchaczka na antenie Radia Maryja)
Następnym krokiem po zalegalizowaniu tzw. aborcji jest eutanazja noworod-
ków. (Bogusław Rogalski, poseł do PE z ramienia LPR)
Radio Maryja, pod płaszczem wiary, tworzy wśród wiernych Kościoła sektę za-
ślepionych i zamkniętych na jakikolwiek inny głos, wyznawców dyrektora roz-
głośni, wspiera sfrustrowane środowiska polityczne (...) Tadeusz Rydzyk chce
odebrać Polsce wszystko, co dobre.
Gadają aż do rozpasania. Paplą.
Ogłaszają wszem wobec. Rozsie-
wają głupoty. Trajkoczą. Straszą.
Nauczają. Atakują seksualną zgni-
liznę, erotyczną gangrenę, kopu-
lacyjne zbydlęcenie społeczeń-
stwa. Kto?! Nasi okupanci!
Prymas Józef Glemp jest za-
dowolony z wyników tegorocznych
wyborów, zwłaszcza ze zwycięstwa
Lecha Kaczyńskiego . Jego zda-
niem, katolicy mają obecnie obo-
wiązek aktywnie uczestniczyć w po-
wrocie społeczeństwa do moralno-
ści chrześcijańskiej.
– Pana Kaczyńskiego znam ja-
ko prezydenta Warszawy i mogę po-
wiedzieć, że się cieszę, bo go
znam – powiedział dzienni-
karzom Glemp – pierw-
szy Gadajlama IV RP.
W powyborczej rzeczy-
wistości zaczęły już uczest-
niczyć pomniejsze polskie ga-
dajlamy. Do cudu nad Wisłą, po-
dobnego do tego, który w 1920 ro-
ku ocalił Polskę, porównał 14. uro-
dziny Radia Maryja o. Zdzisław
Klafka , prowincjał redemptorystów.
Ja mu się nie dziwię, bo przecież RM
to przepompownia niekontro-
lowanej rzeki szmalu.
Bp Józef Zawitkowski
z Łowicza z kolei powie-
dział o Rydzykowej roz-
głośni: „Prawda całe życie
nas szuka, a teraz my przyszli-
śmy do niej, do Torunia”. Inny
znów szaman rzekł z emfazą: „To
zwycięstwo Niepokalanej, jej narzę-
dzie, maryjne światło nadziei”.
Chyba światełko w tunelu prowa-
dzącym donikąd, co?
Natomiast skromne gadajlamki
nie ustają w obrzydzaniu seksu Po-
lakom. O. Jacek Pulikowski na-
mawia nas do czystości małżeńskiej,
ale głównie mężczyzn, co – moim
zdaniem – dyskryminuje kobiety.
Chociaż właściwie ma rację, gdyż chy-
ba niezbyt przepada za niewiastami,
skoro pisze: „Kultura masowa w imię
opacznie pojętego równouprawnienia
żąda identyczności ról i zadań kobiet
i mężczyzn. Ta najzupełniej fałszywa,
(Lech Wałęsa)
Polska nie zginie, bo ma Radio Maryja i Telewizję Trwam.
(o. Marian Lubelski, przeor Jasnej Góry)
Od specjalistów lepsze są tresowane małpy. (Marek Belka, premier RP)
Kościół musi ocalić ludzkość przed zgubnymi ideologiami.
(kard. Józef Glemp)
W dzienniku telewizyjnym bracia Kaczyńscy nie występują tylko w prognozie
pogody, no, chyba że jest mowa o przelocie ptaków. (Roman Giertych)
Z Zachodu nadchodzi szatańska moc złego ducha! (...) Ale my się nie damy
w wielkiej Polsce katolickiej. Bądźmy normalni, róbmy dzieci. Ja sama mam
szóstkę. Niech Polska będzie z Bogiem.
(Ewa Sowińska, LPR)
Zorientowałem się, że to nie jest partia, to jest sekta. Jest jeden, który rządzi,
a reszta to poddani.
(poseł Zbigniew Witaszek o przyczynie swojego odejścia z Samoobrony)
Przepoczwarzyłem się. Kiedyś byłem poczwarką, teraz jestem motylem.
(Jan Rokita)
Jestem dumna, że wybrałam sobie mężczyznę, który podoba się innym kobie-
tom. Jaś ma tyle zalet, że ja to rozumiem.
(Nelli Rokita)
o bogactwie, bezrobotni o znalezieniu pracy, Po-
lacy o życiu w Ameryce, niektórzy Amerykanie na-
tomiast chcieliby zostać Europejczykami...
w więzieniach siedzi tam 2 mln ludzi (ośmiokrotnie wię-
cej niż w Europie!), że czterokrotnie częściej można za
oceanem paść ofiarą zabójstwa i że w ogóle żyje się tam
krócej. Ryfkin wskazuje, że na 140 największych firm
świata aż 61 jest z Europy, a tylko 50 z USA, że tak wy-
szydzane za długotrwały kryzys gospodarczy Niemcy (83
mln ludności) są największym światowym eksporterem,
większym niż Stany (280 mln
obywateli) i ogromne Chiny
(1,4 miliarda mieszkańców).
A Niemcy to przecież tylko
kawałek Europy – ani szcze-
gólnie bogaty, ani najbardziej
dynamiczny. Rifkin podkre-
śla, że Europa góruje nad Stanami w handlu, budownic-
twie, a nawet w przemyśle lotniczym i najnowszych tech-
nologiach. A przede wszystkim, że na Starym Kontynen-
cie – jak nigdzie indziej na świecie – udało się pogodzić
ekonomiczną dynamikę i postęp z poczuciem bezpie-
czeństwa i możliwościami rozwoju danymi każdemu.
Można powiedzieć, że nic nas to wszystko nie obcho-
dzi, bo tak naprawdę tu, w Polsce, nie jesteśmy żadną
prawdziwą Europą, ale jakimś jej biednym przedmieściem,
że wdraża się u nas wzorce nie europejskie, ale południo-
woamerykańskie, z panującym katolicyzmem, powszech-
nym niedostatkiem i wyspami bogactwa. To prawda. Ale
żeby żyć i rozwijać się, potrzebujemy nadziei, marzeń i po-
ciągających wizji. Dlatego życzę nam wszystkim, abyśmy
doczekali się polityków mądrych, odważnych i przekonu-
jących. I marzy mi się, co nie mniej ważne, abyśmy potra-
fili ich odróżnić od hochsztaplerów.
Należymy do Kościoła, Kościół jest fundamentalną instytucją życia narodowe-
go i jeśli ktoś chce, by był przez bezpiekę rozbijany i niszczony, to jest niemądry
albo ma nieczyste intencje. (Jarosław Kaczyński, prezes PiS)
To człowiek, który w ferworze zajęć potrafi zadbać o każdego. Z jednej strony
charyzma, z drugiej – walka o lepsze jutro. Wypisz, wymaluj – drugi Piłsudski.
(Renata Beger o Andrzeju Lepperze)
Mój syn ma predyspozycje wodzowskie. Jest do tego przygotowany, a z wykształ-
cenia przygotowany do pełnienia roli w rządzie.
Mimo faktu, że Unia służy dziś raczej interesom wiel-
kiego biznesu i kasty europolityków niż zwykłym ludziom,
jest w Europie (oczywiście tej Zachodniej) coś pociągają-
cego. Widzą to nawet Ame-
rykanie i czasem zazdroszczą.
Ten podziw dla „europejskie-
go snu” wyraził ostatnio jeden
z najbardziej bystrych społecz-
nych myślicieli zza oceanu
Jeremy Rifkin . Ten popu-
larny ekonomista, politolog i futurysta uważa, że Amery-
ka zagubiła swoje pociągające marzenie o powszechnej
wolności i dobrobycie, że Amerykanie coraz więcej pra-
cują i coraz mniej z tego mają. Że american dream to prze-
szłość, że przyszedł czas na „europejskie marzenie”.
Według Rifkina, stara, oskarżana o sklerozę i wy-
śmiewana Europa ma się lepiej, niż można by się spo-
dziewać. Cóż z tego, że przeciętna amerykańska rodzina
zarabia obecnie więcej niż europejska, skoro poziom ży-
cia na Starym Kontynencie (w tzw. starej Unii) jest wyż-
szy. Są trzykrotnie dłuższe płatne urlopy, darmowa lub
tania służba zdrowia, bezpłatne i stojące na wysokim po-
ziomie szkolnictwo. To wszystko ma ogromny wpływ na
budżety rodzinne i jakość codziennej egzystencji. Rifkin
wyśmiewa mity rozpowszechniane przez media: że bezro-
bocie w USA jest niższe niż w Europie i że gospodarka
amerykańska ma się lepiej. Przypomina, że amerykańskie
statystyki nie liczą bezrobotnych bez prawa do zasiłku, że
RZECZY POSPOLITE
Życzenia i sny
(Maciej Giertych)
Dla kariery i swych osobistych ambicji Giertych jest gotów zawrzeć pakt z dia-
błem i dowolnie kupczyć ideami, programami i ludźmi, a LPR nieformalnie
przemianował na Lożę Popierania Romana.
(Zygmunt Wrzodak)
Platformę trzeba zatopić. Może przydałoby się tsunami...
(o. Tadeusz Rydzyk)
Przyznanie Nagrody Nobla Janowi Pawłowi II byłoby zaszczytem dla komitetu
noblowskiego, a nie dla samego papieża.
(bp Tadeusz Pieronek)
Ja marzę o tym, żeby rządzić Polską.
(Andrzej Lepper)
W tym sezonie będzie absolutna moda, i to przez cztery lata, na moherowe ka-
pelusze.
(Kazimierz Marcinkiewicz)
Radio Maryja to jedyne miejsce, gdzie jest pełna wolność słowa i rzetelność.
(Janusz Maksymiuk, Samoobrona)
(Bogdan Golik, Samoobrona)
Zebrała OH
ADAM CIOCH
Ś więta to czas życzeń i marzeń. Biedni marzą
Na gwałt szukałem adwokata.
96338858.005.png 96338858.006.png 96338858.007.png 96338858.008.png 96338858.009.png 96338858.010.png 96338858.011.png 96338858.012.png 96338858.013.png 96338858.014.png 96338858.015.png 96338858.016.png 96338858.017.png 96338858.018.png
Nr 51/52 (303/304) 23 XII 2005 r. – 5 I 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
O, ŚWIĘTA
KUMULACJO!
przed ambasadą polską w Buda-
peszcie. Manifestacja odbyła się
z okazji Światowego Dnia Praw
Człowieka, ustanowionego przez
ONZ w 1948 r. Węgrzy protesto-
wali przeciwko zakazowi Marszu
Równości w Poznaniu i brutalnej
akcji policji, homofobicznym wy-
powiedziom rządzącej polskiej eli-
ty, a także przeciwko likwidacji
urzędu pełnomocnika ds. równego
statusu... Jednocześnie organizato-
rzy wzywali rząd węgierski, aby
w oficjalnej nocie interweniował
przeciwko łamaniu praw człowie-
ka w Polsce.
jest inna filozofia – przejąć za dar-
mo od państwa, by za chwilę dro-
go sprzedać.
DP
Ojciec dyrektor nigdy nie akcep-
tował naszego wstąpienia do Unii Eu-
ropejskiej, ale podobnie jak cesarz
rzymski Wespazjan uważa, że pie-
niądze nie śmierdzą. Dlatego studen-
tów swojej Wyższej Szkoły Kultury
Społecznej i Medialnej chce uczyć,
jak wydoić kasę z UE, a robić ma to
m.in. za pomocą państwowego To-
talizatora Sportowego. Po co Rydzy-
kowi Totalizator? Ma dawać kasę!
Totolotek, choć państwowy i kiero-
wany przez komuszego dyrektora Mi-
rosława Roguskiego , od dawna
wspiera różne instytucje Kościoła po-
tężnymi kwotami, oficjalnie przezna-
czonymi na działalność charytatyw-
ną. Ale czy może być coś złego we
wspieraniu „rządowej” stacji radio-
wej przez publiczną spółkę? RP
swoisty wyścig w Katolandzie wciąż
trwa i nie widać jego końca. Do
peletonu pochlebców dołączył Ta-
deusz Derlatka , przewodniczący
Rady Miejskiej Radomia, który
wpadł na pomysł usypania potężne-
go kopca Jana Pawła II. Przewod-
niczący ma już sporo doświadcze-
nia w „świętej” materii, bo projek-
tował niegdyś papieski ołtarz na lot-
nisku w Radomiu oraz kościoły na
Litwie. Najnowsze dziecko Derlat-
ki ma się narodzić w październiku
przyszłego roku przy ul. Kieleckiej.
We wnętrzu kopca znajdzie się sa-
la papieska.
tysiące ludzi. Droga do nieba, jak wi-
dać, też musi kosztować.
PS
SIOSTRY I BRACIA
LEWY NAJLEPSZY
W Watykanie koedukacyjny fran-
ciszkański klasztor właśnie święto-
wał pierwsze urodziny. Nie, to nie
pomyłka. Rok temu, jeszcze pod
okiem JPII , powstał – zrzeszający
zarówno mniszki, jak i mnichów
– katolicki zakon Franciszkańskiego
Bractwa z Betanii. Aby uniknąć kon-
trowersji, jego powołanie utrzymy-
wano początkowo w tajemnicy. Te-
raz siostrzyczki i bracia już się nie
ukrywają. Trzech mężczyzn i czter-
naście kobiet zgodnie twierdzi, że
skoro przez rok Pan ochronił ich
przed pokusami ciała, to i dalej da-
dzą sobie radę. Średnia wieku w za-
konie to 33 lata – wyjątkowo mało
jak na katolicki klasztor. Zakonnicy
i zakonnice śpią wprawdzie na od-
dzielnych piętrach rzymskiej kamie-
nicy, ale całe dnie spędzają razem.
Zdaniem brata Paolo (38 l.) – ko-
biety i mężczyźni razem wytwarzają
niesamowicie pozytywną energię.
Zgadzamy się. Czasem to aż
iskry lecą!
Tydzień po naszej publikacji,
w której twierdziliśmy, że lewicowy
prezydent Rzeszowa Tadeusz Fe-
renc powinien być dla włodarzy in-
nych polskich miast wzorem go-
spodarza, tenże Ferenc został wy-
brany na „Najlepszego Samorządow-
ca Roku 2005”. Głosował na niego
nie byle kto, bo m.in. członkowie
Polskiej Akademii Nauk. Mars
WM
PROTEST
HOMOKSIĘŻY
BS
SZKOŁA KLĘKANIA
Trzydziestu dziewięciu włoskich
księży homoseksualistów wystoso-
wało list otwarty do papieża, który
opublikowała agencja Adista. Sy-
gnatariusze piszą, że czują się jak
niekochane, niechciane dzieci Ko-
ścioła: „Nie mamy więcej problemów
z życiem w czystości niż heterosek-
sualiści, bo homoseksualizm nie jest
ani synonimem braku wstrzemięźli-
wości seksualnej, ani niepohamowa-
nych żądz. Nie jesteśmy opętani my-
ślą o seksie i nasze homoseksualne
inklinacje nie szkodzą naszemu zdro-
wiu psychicznemu. Jesteśmy katolic-
kimi księżmi z tendencjami homo-
seksualnymi i przez ten fakt sam
w sobie nie przestajemy być dobrymi
księżmi. Uważamy, że nasz homo-
seksualizm wzbogaca nas, bo pozwa-
la nam dzielić marginalizację i cier-
pienia, których doświadcza wielu lu-
dzi”.
DZIEWICZY KRAJ
Zespół Szkół Społecznych nr 1
w Krakowie, przy ul. Fortecznej, do-
robił się na swych włościach figury
Matki Bożej Loretańskiej (szkoła
ma ją również na sztandarze).
Oprócz tego tuż obok szkoły usta-
wiono granitowy głaz poświęcony
pamięci JPII . Na głazie czytamy
m.in.: „Ty jesteś skałą”. Figurę i głaz,
które zostały sfinansowane ze środ-
ków własnych szkoły, poświęcił ks.
bp Jan Szkodoń . „Figura została
ustawiona przed szkołą jako wotum
za dotychczasową opiekę i by Mat-
ka Boża nadal się szkołą opiekowa-
ła... Myślę, że przy figurze ksiądz ka-
techeta może odprawiać np. nabo-
żeństwa majowe, a przy głazie będzie-
my się spotykać, by wspominać Oj-
ca Świętego” – chwali się Jerzy Gi-
za , dyrektor ZSS.
PAPA NA TORACH
W fabryce wagonów „Newag”
(Nowy Sącz; dawne ZNTK) zosta-
nie wyprodukowany specjalny skład
– pociąg pielgrzymkowy. Będzie on
kursował na trasie Wadowice–Ła-
giewniki. Zgodnie z pomysłem ka-
pelana kolejarzy, ks. Ryszarda
Marciniaka , pociąg ma być wypo-
sażony w urządzenia multimedial-
ne z telebimem, na którym byłyby
prezentowane najważniejsze wyda-
rzenia pontyfikatu. – Nie traktuje-
my tego przedsięwzięcia zarobko-
wo, ten skład zrobimy po kosztach
– zapewnia Zbigniew Konieczek ,
prezes nowosądeckiego „Newagu”.
Oczekujemy, iż w składzie znaj-
dzie się również wagon restaura-
cyjny z kremówkami i rydzykami
w occie, a w wagonach zamiast ła-
wek będą klęczniki.
MW
ŚWIĘTA BEZ JEZUSA
Podczas pielgrzymki do Czę-
stochowy Zofia Prochownik , jed-
na z organizatorek spotkań dziewic
konsekrowanych na Jasnej Górze,
ubolewała, że mamy w kraju bardzo
mało kobiet żyjących w pokucie
i ślubujących Bogu dozgonną czy-
stość. Kilka dni później w Krako-
wie stał się cud – tamtejszy biskup
Jan Zając (na zdjęciu) konsekro-
wał jednocześnie aż 9 dziewic i dwie
wdowy, wśród których są: lekarka,
pielęgniarka i katechetka. Teraz ma-
my zatem aż... 52 dziewice i 53 wdo-
wy pokropione. Nie jest więc tak
źle, jak mówi Prochownik, bo prze-
cież na całym świecie – jeśli wierzyć
kościelnym statystykom – żyje za-
ledwie 1000 takich dziewic. Polska
jest zatem w czołówce dziewictwa
światowego!
D
JF
Na nosie chrześcijańskim orto-
doksom z USA postanowił zagrać
północnoamerykański koncern Bey-
ond Belief Media. Jak donosi Eku-
meniczna Agencja Informacyjna, szef
koncernu, Brian Flemming , po-
stanowił wykupić ogłoszenia w naj-
większych mediach, gdzie będą przed-
stawione poglądy o nieistnieniu Je-
zusa. Kolejnym krokiem ma być pro-
jekcja filmu o tej samej tematyce oraz
czujność 300 wolontariuszy, którzy
będą atakować wszelkie akcenty świą-
teczne nawiązujące do symboliki
chrześcijańskiej. Wszystkie te atrak-
cje przewidziano na 25 grudnia.
„Chrześcijańscy konserwatyści
wciąż opowiadają o »wojnie z Bo-
żym Narodzeniem«, ale w istocie nic
takiego nie istniało. Dlatego posta-
nowiliśmy pokazać chrześcijanom,
co działoby się, gdyby dzień naro-
dzin Jezusa Chrystusa rzeczywiście
był atakowany” – uzasadnił swoje
działania Flemming.
ZAMOJSKIE „SKARBY”
WATYKAN OSZCZĘDZA
D
Na brak cudownych relikwii Za-
mość narzekać nie może.
Począwszy od rąbka szaty Naj-
świętszej Marii Panny, okruszków
kolumny, przy której biczowano św.
Piotra Apostoła, poprzez cierń z ko-
rony Chrystusa, cząstkę drewna krzy-
ża, po kawałeczek żebra św. An-
drzeja Boboli i bandaże przesiąk-
nięte krwią św. ojca Pio . Na nasz
nos tylko te ostatnie mogą być
w miarę prawdziwe. Zamojskim ka-
tolikom jest jednak mało cudow-
ności i postanowili wzbogacić ko-
lekcję swoich skarbów. Tym razem
o... odrobinę prochu z ciała św. Te-
resy od Dzieciątka Jezus. Jak w ma-
ju wymyślili, tak już pod koniec li-
stopada do kościoła św. Katarzyny
sprowadzili rzeczone relikwie, oczy-
wiście wraz z certyfikatem auten-
tyczności spisanym po łacinie i opa-
trzonym pieczęcią Generalnej Ku-
rii Karmelitów Bosych w Rzymie.
Każdy mógł ucałować relikwiarz.
Ale atrakcje!
Papież Benedykt XVI rozpo-
czyna zaciskanie watykańskiego pa-
sa! Chce dokonać prawdziwej re-
wolucji. Kilkadziesiąt budynków,
obecnie zajmowanych przez kato-
lickie urzędy, będzie wynajętych ja-
ko powierzchnie biurowe, niektóre
deficytowe media zostaną zlikwido-
wane, ograniczona ma być też li-
czebność Gwardii Szwajcarskiej. Co
ciekawe, planuje się nawet sprze-
daż części dzieł sztuki! My chcieli-
byśmy podobnych oszczędności
w polskim Kościele. Tyle że u nas
PRZEWODNIK
PO TACIE
Jakby jeszcze było mało popa-
pieskiej makulatury – krakowskie
Wydawnictwo św. Stanisława opra-
cowało zbiór kilkuset kartek, listów
i świadectw napisanych przez Pola-
ków podczas ostatnich dni życia oraz
po śmierci Jana Pawła II . Wstęp
do książki pt. „Tato... mój przewod-
niku” napisał synek, abp. Stanisław
Dziwisz , a wyboru materiału doko-
nał ks. Paweł Ptasznik , kierownik
Sekcji Polskiej Sekretariatu Stanu
w Watykanie. Publikacja, na której
ma nadzieję wzbogacić się krakow-
ska archidiecezja, tydzień temu tra-
fiła do księgarń. Do każdego eg-
zemplarza dołączone zostały świą-
teczne życzenia od Dziwisza oraz
opłatek. I jak tu nie kupić dla bab-
ci pod choinkę?
KC
RP
DROGA DO NIEBA
MW
Ponad 700 tys. zł wydano na mo-
dernizację 2,5-kilometrowej drogi do
Lednicy, która tylko jeden raz w ro-
ku służy uczestnikom spotkań u stóp
Bramy Ryby. Część kasy dał marsza-
łek województwa wielkopolskiego
Stefan Mikołajczak , a zbożne dzie-
ło asfaltowe w tych dniach poświę-
cił sam eminencja – abp Henryk
Muszyński . Trakt wiedzie jedynie
do ośrodka duszpasterskiego ojca Ja-
na Góry , a jednocześnie brakuje ka-
sy na okoliczne wiejskie drogi, z któ-
rych korzystać muszą codziennie
AK
KOPIEC DERLATKI
POLAK, WĘGIER...
Kto bardziej podliże się Kościo-
łowi, kto wystawi większy pomnik
JPII i dłużej będzie świętować ko-
lejne rocznice papieskie, kto... Ten
Grupa Robocza Habeas Korpus
i inne organizacje ochrony praw czło-
wieka zorganizowały demonstrację
96338858.019.png 96338858.020.png 96338858.021.png 96338858.022.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin