Fakty i Mity 2006-32.pdf

(13606 KB) Pobierz
str_01_32.qxd
„DELEGACIE” JANKOWSKI,
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Str. 3
http://www.faktyimity.pl
Nr 32 (336) 17 SIERPNIA 2006 r. Cena 3,00 zł (w tym 7% VAT)
Błędy maryjne
„Półkownik” to wcale nie jest szarża napisana
z błędem ortograficznym... Takim mianem antyso-
cjalistyczna opozycja określała nieprawomyślne fil-
my, stojące latami na półkach bez nadziei na pro-
jekcję. Okazuje się jednak, że i w tym przypad-
ku w IV RP wróciło nowe.
Film pod tytułem „Plusy dodatnie, plusy ujem-
ne”, bezlitośnie obnażający tajnego współpra-
cownika o pseudonimie Bolek, czeka w ar-
chiwum TVP na lepsze czasy. My ten film
obejrzeliśmy...
Z tysięcy wyznań chrześcijańskich jedynie Kościół rzymsko-
katolicki uczynił z Maryi pośredniczkę zbawienia, współod-
kupicielkę, czyli de facto boginię. Wszystkie tzw. dogmaty
maryjne opierają się na tradycji, mistycyzmie, a przede wszyst-
kim – na bujnej wyobraźni papieży. Nie mają żadnego uzasad-
nienia w Biblii.
Str. 20
Str. 6, 7
PODAJ NAS DO SĄDU!
96568819.032.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 32 (336) 11 – 17 VIII 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Albo PiS modlił się za długo, albo nie sprecyzował,
ile deszczu oczekuje z nieba. W kazdym razie na Dolnym Ślą-
sku rzeki wystąpiły z brzegów.
Na miejscu Marka Jurka sprawdzilibyśmy, czy na mszy w ogóle
byli posłowie z Wałbrzycha i Jeleniej Góry.
Bicie piany
W ogrodach swojego ministerstwa – niczym prezydent USA
– przyjął wicepremier Andrzej Lepper prymasa Glempa. Roz-
mawiano m.in. o suszy i powodzi. Prymas wyznał, że modlił
się o deszcz. I zaczęło padać, choć niektórym wydaje się że za
długo. Pocieszył też powodzian, że „deszcz wsiąknie w ziemię”.
Redakcja „FiM” modli się od lat za: wejście Polski do UE, wzrost
gospodarczy, rewolucję seksualną, dojście Leppera do władzy oraz
drugą część „Misia”. I stało się!
łoby się głębiej odetchnąć, zwłaszcza od polityki. Nie
sposób. Za dużo się dzieje. Niedawno przejrzałem sobie serwi-
sy informacyjne krajów Unii. I wiecie co? Tam, zwłaszcza u sta-
rych członków, kompletna nuda. Są, owszem: jakieś drobne afe-
ry, dyskusje nad budżetem, napady, wypadki drogowe (w ta-
kiej Szwecji średnio jeden na dzień). Ale generalnie kraje o unor-
mowanej demokracji żyją prognozą pogody, ploteczkami z show-
-biznesu i sportem. Żadnych lustracji, zawłaszczania mienia
narodowego, układów, łże-elit. Oni nawet własnych rocznic mar-
tyrologicznych nie obchodzą hucznie. Nie budują świą-
tyń narodowo-opatrznościowych. Nikomu
do głowy nie przychodzi odgrzebywać ka-
ry śmierci, zaliczać komuś niezdane egza-
miny, oskarżać dziennikarzy z innych kra-
jów; wciąż nowelizować, zmieniać, po-
prawiać... Po prostu jedna wielka sta-
gnacja i brak postępu, który widoczny
jest tylko w nowych technologiach.
A w Polsce? U nas atrakcji jest co nie-
miara, i to każdego dnia. Od podłączania
prądu do ogrodzenia szkolnego boiska (nikt na
całym świecie nie wymyśliłby czegoś podob-
nego!), aż po prezydenta i premiera, którzy nie
mogą być, jak w innych krajach, obcymi
ludźmi, lecz muszą być braćmi, do tego bliź-
niakami. I tak są jaja bez końca, bo za kilka lat,
kiedy wybory przegra PiS, a po LPR pozostaną
wyremontowane plebanie i kawały opowiada-
ne w Parlamencie Europejskim, nowa wła-
dza znów wszystko zacznie prostować, przy-
wracać i nowelizować. I znowu będzie się
działo. Pytanie tylko, czy aby na pewno
PiS przegra przyszłe wybory...
Niezmiennie wysoka pozycja Kaczej
partii w sondażach jest fenomenem.
Tym bardziej że od jesieni ubiegłego
roku „prawi i sprawiedliwi” nie zrobili nic pożytecznego dla kra-
ju, za to bez przerwy mówią, straszą, obiecują... Mnożą nowe,
głupie ustawy i powołują zdublowane instytucje, powiększają
biurokrację. Gromią lekarzy, prawników krytykują za bezczelność,
dziennikarzy lustrują, bratają się z Rydzykiem, populistami i fa-
szystami; zwalniają tysiące fachowców, zatrudniając na ich miej-
sce koleżków znanych z ministrantury, kościelnego harcerstwa
lub wszechpolskich rozrób itd. Dwa najwyższe stanowiskach
w państwie szczycą się najniższym poparciem i sympatią od
1989 roku. Za granicą braciom udało się skutecznie ośmieszyć
Polskę i Polaków, i to teraz, kiedy kolejne dwa miliony z nich
tam się przeniosło. A jednak PiS wciąż przewodzi w sondażach!
Dlaczego? Czyżby nie było już dla nas nadziei na normalność?
To jest niestety możliwe, i to z kilku względów.
Po pierwsze, „smutna koalicja” wykorzystuje bardzo dobrą
koniunkturę w gospodarce. To ciągle efekt wejścia Polski do
Unii, otwarcia nowych rynków, inwestycji i przyspieszenia go-
spodarczego z czasów ekipy Millera. Polacy zapomnieli już, że
Polsce – u schyłku rządów Krzaklewskiego na Buzku – groziła
powtórka z Argentyny. Ogromny deficyt budżetowy i zawał fi-
nansów publicznych był faktem, bo ewangelik Buzek i jego mi-
nistrowie z Opus Dei ( vide : Ujazdowski) bardziej dbali o potrze-
by AWS i episkopatu niż Polaków. To w tamtych czasach nie-
udolność styropianowych koleżków na wszelkich stołkach
władzy była tak powszechna, że w końcu stała się cnotą. I na-
stał Miller. Po czterech latach rządów SLD bracia Kaczyńscy
z Giertychem już nazajutrz po wygranych wyborach sięgnęli po
wypracowane przez lewicę środki i zaczęli je rozdawać, gno-
jąc przy tym darczyńców. Do dnia dzisiejszego nie ma żadne-
go dowodu, ani nawet przesłanki na nieprawdziwość opinii, że
Kaczyńscy potrafią tylko burzyć, a nie budować. Uważają tak
wszyscy – z Wałęsą, Tuskiem i Rokitą na czele – którzy ich
znają lub znali, a dziś nie są od nich zależni. Niestety, dzięki
wzrostowi gospodarczemu, w tym eksportu i płac, oraz male-
jącemu bezrobociu – co tak naprawdę jest zasługą operatyw-
ności i pracowitości samych Polaków – PiS spija śmietankę,
która mu się wcale nie należy. Ale przydaje się do bicia piany.
Jest jeszcze problem natury psychologicznej. Po przewro-
cie ustrojowym w 1989 roku i wejściu Polski do Unii naro-
dowi zabrakło nowych wrażeń i wyzwań. A Polacy lubią wy-
zwania, potrzebują wyznaczonego ce-
lu, najlepiej wzniosłego, choćby
był utopijny jak kolejne powsta-
nia. Do dziś przecież, nawet
w literaturze, bardziej cenią
okres romantyzmu niż pozy-
tywizmu. Po prostu wolą
szabelkę od pracy u podstaw,
igrzyska od codziennego chle-
ba. Kochają, jak coś się dzieje!
Nooo, kto jak kto, ale obecna wła-
dza zapewnia im dużo wrażeń. A po-
za tym jeszcze dalekosiężne cele: za-
branie mitycznemu układowi mitycz-
nej władzy, pogonienie uwłaszczo-
nych na naszym postkomuchów,
ostateczne rozliczenie z agenta-
mi SB, pełne lodówki; i wresz-
cie – co dla wielu najważniej-
sze – ochrona tradycji i warto-
ści katolickich. Ludzie PiS-u nazy-
wają rzeczy po imieniu (nadanym przez
kruchtę i ulicę); dla nich nie ma tema-
tów tabu, a wszystko jest bardzo proste – gej
to zboczek, komuch to gnida, nie będzie Nie-
miec pluł nam w twarz, a Rusek domi-
nował, antyklerykał godzi w podsta-
wy państwa, Kościół czyni dobro, bo
tak mówi, więc tak jest. Kartofel
to nie pomidor, a wrogów Polski
(czyt. Kaczyńskich) trzeba pogonić. Jak lekarze będą strajko-
wać, to w kamasze ich albo niech spier... za granicę.
Ludziom to się podoba! Wreszcie mają przywódców z jaja-
mi, a nie tylko „rządzących”. Marszałek Piłsudski – Kaczy idol
– też taki był i pociągnął za sobą naród. Tyle że on był wielki
i miał wielkie cele, a oni są mali w swoich horyzoncikach i kno-
waniach. Zaś cele (zwykle niemające nic wspólnego z gospo-
darką) mają po prostu głupie, a już na pewno nie z tej epoki.
Najgorsze jest to, że dla Kaczyńskich nie widać alternaty-
wy. Te wszystkie cechy, które doprowadziły ich do władzy, nie
występują u innych liderów i partii. Przegrane wybory niczego
opozycji nie nauczyły. Gubi ją brak wyrazistych programów. SLD
na bazie lewicowych ideałów mógłby zbudować wokół siebie
szeroką koalicję, ale tego nie robi, bo boi się oskarżeń o komu-
sze korzenie i antyklerykalizm. Platforma, dopóki będzie we
wszystkim podobna do PiS, też nie ma szans na rządzenie, bo
z dwóch jednakowych drużyn wyborcy zawsze postawią na sil-
niejszego – tego, któremu się udało i jest przy władzy. Obecne
punktowanie PiS-u przez Rokitę i Tuska przy niemal identycz-
nym programie obydwu partii jest śmiechu warte. Ludzie mó-
wią: Kaczyńscy się nie boją, starają się coś zmienić, a tamci
chcą tego samego, ale tylko by krytykowali. Zamknięte koło.
Przeciwstawić się kaczyzmowi może tylko koalicja sił po-
stępowych. I to wcale niekoniecznie jakieś wielkie pospolite ru-
szenie, bo twardy Kaczy elektorat to może raptem 8–10 pro-
cent Polaków. Reszta dała się złapać na lep silnej władzy i ha-
sła: zrobimy porządek! Ci pójdą za każdym, kto powie to sa-
mo, ale będzie bardziej przekonujący, a porządek będzie chciał
zrobić choćby z PiS-em. Potrzebni są odważni ludzie z jasnym,
zdecydowanym programem, choćby był on dokładnym przeci-
wieństwem programu PiS-u. Bo nie o cele i programy tu cho-
dzi, a o ostre szable. Na sprzątanie po demagogach i kleryka-
łach przyjdzie jeszcze pora. Znowu...
Po mundialowej porażce przyszła pora na sportowe sukcesy:
osiem medali w Pływackich Mistrzostwach Europy. Robert Ku-
bica natomiast trafił do stałej ekipy BMW Sauber.
Nasi pływacy wygrywają, nie mając na co dzień dostępu do olim-
pijskiego basenu. Oni to dopiero muszą się modlić!
Hitem tygodnia pozostaje tajemniczy „Delegat”, który w cza-
sach PRL współpracował z SB, a jednocześnie należał do czo-
łówki „Solidarności”. „FiM” już rok temu pisały, że był nim
prałat Henryk Jankowski, główny duszpasterz związku.
Kardynał Józef Glemp twierdzi, że „Delegat” nie był osobą duchow-
ną. Czyżby kwestionował ważność święceń Jankowskiego?
Prokuratura nie potrafi potwierdzić zarzutów posła Jacka
Kurskiego z PiS, który oskarżył władze Platformy Obywatel-
skiej o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej. Jedynym
świadkiem, który zeznaniami wspiera to oskarżenie, jest Wło-
dzimierz Soiński, były pracownik PZU.
Jeśli prokuratura podległa Ziobrze nie potrafi pomóc koledze Kur-
skiemu, to może... coś z tym koleżeństwem jest nie tak?
Giertychowskie Ministerstwo Edukacji Narodowej podarowa-
ło (na początek!) Radzie Szkół Katolickich, czyli prywatnych,
55 tysięcy złotych na kształcenie nauczycieli oraz stworzenie
Ogólnopolskiego Forum Szkół Katolickich.
I proszę nie szumieć i nie marudzić, bo kiedyś nasze dzieci będą
korzystały z prywatnych, katolickich nauczycieli. Przymusowo!
Rozpada się Partia Demokratyczna. Część jej działaczy, zwłasz-
cza z frakcji młodych, w proteście przeciwko porozumieniom
przedwyborczym z lewicą (SLD, UP, SdPl, Zieloni) założyło
Forum Liberalne – stowarzyszenie, które chce głosić liberalizm
obyczajowy i ekonomiczny. Dodajmy: na kanapie lub kanap-
ce, w cieniu PiS-u...
Antoni Słonimski powiedział: Kto za młodu nie był socjalistą, ten
na starość będzie łajdakiem. Ale Słonimski to był głupi Żyd...
Policja zatrzymała sprawcę napadu na Macieja D., anarchistę,
którego dane znalazły się na słynnej faszystowskiej liście „zdraj-
ców białej rasy” – „Redwatch”. Napastnik, który – według po-
licji – działał z pobudek osobistych, a nie politycznych, jest,
jak donosi „Trybuna”, synem jednego z dziennikarzy prawico-
wego tygodnika „Newsweek Polska”.
Nie ma to jak patriotycznie zaangażowana młodzież...
Liga Polskich Rodzin oraz związane z nią środowiska mohe-
rowe zapowiadają protesty w związku z przyjazdem do Polski
Eltona Johna, który należy do największych gwiazd światowe-
go popu i nie ukrywa swojego homoseksualizmu.
Tym gorzej dla niego. Mógł iść na księdza, a nie obnosić się ze
swoim zboczeniem po całym świecie...
Splajtował tygodnik „Ozon” prezentujący poglądy skrajnie kon-
serwatywne i ultrakatolickie. Gazetę założyli biznesmeni po-
wiązani z prawicą i Kościołem (m.in. poseł Janusz Palikot
z PO). „Ozon” pochłonął 28 mln złotych.
Plucie na wszystko, co postępowe, i szczucie na feministki i homo-
seksualistów nie wystarczy już w Polsce do odniesienia sukcesu.
BIELSKO-BIAŁA/KOŚCIERZYNA Paweł Zyzak, młodzieżowy
działacz PiS z Bielska-Białej i redaktor naczelny pisma „W pra-
wo zwrot!”, nazwał homoseksualistów zwierzętami i wysłanni-
kami diabła. Natomiast w Kościerzynie działacze PiS wystawi-
li na siedzibie biura taki transparent (pisownia oryginału): „Dziś
lesby-geje, jutro zoofiliści, kto pojutrze? Czy tak ma wyglądać
wolność i demokracja? To jest SYFILIZACJA!!! Najznamie-
nitszy z rodu Polaków przygląda się z Domu Pana. Dokąd zmie-
rzasz Narodzie Polski?”.
Antidotum przeciwko syfilisowi to prezerwatywa. A jak zapobiec sy-
filisowi umysłowemu? Może reklamówki na łby, bo moher prze-
puszcza aż za dużo...
UKRAINA Prezydent Wiktor Juszczenko desygnował na pre-
miera Wiktora Janukowycza – swojego dawnego konkurenta
do urzędu.
Polscy komentatorzy nazywali go „przestępcą”; ciekawe, co teraz
powiedzą?
Do następnego numeru „FiM” załączymy wkładkę
z dużym zbiorem odpowiedzi na pytania Czytelników
w zakresie porad prawnych, których namnożyły nam
się setki. Cena poszerzonego numeru – 3 złote
JONASZ
W takie letnie dni ze słoneczkiem i zielenią za oknem chcia-
96568819.033.png 96568819.034.png 96568819.035.png 96568819.001.png
Nr 32 (336) 11 – 17 VIII 2006 r.
GORĄCE TEMATY
3
fi, kur...a strzeli i diabli we-
zmą! – takimi słowami sko-
mentował Jonasz „sensacyjne”
doniesienia „Rzeczpospolitej” do-
tyczące agenta SB o kryptoni-
mie „Delegat”.
Irytacji naczelnego nie należy się
dziwić ani trochę. Przecież o „Dele-
gacie” (rozszyfrowując, kto kryje się
pod tym pseudonimem) pisaliśmy dwa
lata temu w tekście „Agent Libella”
(„FiM” 34/2004).
Ale przecież to już nie pierwszy
raz, kiedy dziennik „Rzeczpospolita”
najbezczelniej w świecie kradnie nam
owoce dziennikarskiego śledztwa, po-
dając je jako własne hity. Podejrze-
wam, że dzieje się to tak: jest jakiś
specjalny redaktor IKS w „Rzepie”,
który w zakresie obowiązków ma czy-
tanie „Faktów i Mitów” od deski do
deski – przynajmniej gość się nie nu-
dzi. Wynikiem lektury jest zakreśla-
nie flamastrem artykułów z „FiM”,
które da się podpieprzyć. Oczywi-
ście, trzeba tu zastosować jakiś mar-
gines bezpieczeństwa, aby draństwo
nie było zbyt widoczne. Ów margines
„przyzwoitości” w przypadku „Rze-
py” wynosi mniej więcej dwa lata.
Po tym okresie karencji, gdy jest
np. posucha i nic (poza kręgami
w zbożu) się nie dzieje, naczelny
„Rzeczpospolitej” wzywa IKSA i py-
ta: – No cóżeś tam, kochanieńki, na
dzisiaj ukradł od Kotlińskiego?
– A to... i to. No może jeszcze to...
– Brawo! Premia i podwyżka.
Tak mniej więcej było z artykułem
o biskupie Paetzu . Wiele tygodni trwa-
ło żmudne, dziennikarskie śledztwo
„FiM”, które zaowocowało demaska-
torskim artykułem o seksualnych
dewiacjach zboczonego kapłana.
Musieliśmy przekonywać świadków,
żeby na wszelki wypadek podpisali
nam oświadczenia, nagraliśmy ich ze-
znania na kasetę itd. A po publika-
cji – nic. Cisza. Co prawda biskup
rozważał możliwość wytoczenia nam
procesu na zasadzie „przecież nie by-
li materacami”, ale poradzono mu,
aby dla własnego dobra siedział ci-
cho. Więc siedział! Do czasu aż IKS
nie przeprowadził swojego z kolei re-
daktorskiego śledztwa polegającego
na lekturze naszej gazety. Publikacja
w „Rzepie” (kopia naszych ustaleń)
kazała doradzać) i pozyskiwał coraz
większe zaufanie Wałęsy i jego oto-
czenia. W wolnych chwilach pisał sąż-
niste raporty z pracy operacyjnej,
które były przez szefów SB tak wy-
soko cenione, że postanowili dla bez-
pieczeństwa zakamuflować swojego
arcycennego człowieka jeszcze bar-
dziej. Wówczas to zmieniono jego
operacyjny kryptonim. Umarł „Li-
bella” – narodził się „Delegat”. No-
we pseudo znali już tylko najwyżsi
rangą oficerowie służb specjalnych
Podobnie zresztą było, gdy opisaliśmy
grzeszną miłość księdza Jankowskie-
go do Kajtusia . Nie inaczej sprawy
się miały z publikacją w „FiM” opi-
sującą nielegalne przywłaszczenie so-
bie przez prałata pewnego gdańskie-
go mieszkania. Scenariusz identycz-
ny: burza, hałas w Trójmieście... brak
reakcji Jankowskiego i... znów cisza.
Dziennikarze „Rzepy”, dumni ze
„swojego” osiągnięcia, oświadczyli
w świetle kamer, że na 90 procent
Dla Czytelników „FiM” mamy
jednak nową gratkę. Oto rodzi się
pytanie: jak to się stało, że sprawa
„Delegata” nie wybuchła z wielką si-
łą dwa lata temu, tylko dopiero te-
raz? Wiemy i powiemy. Istnieje że-
lazna zasada wszystkich służb spe-
cjalnych na całym świecie, która po-
lega na tym, że nie dekonspiruje się
agentów... nawet po latach i nawet
tych już nieczynnych. Zasadę tę zła-
mał właśnie Jankowski, ogłaszając
bezczelnie z miną niewiniątka, że
wkrótce ujawni listę gdańskich infor-
matorów SB (wszystkich z wyjątkiem
siebie!). Złamał niepisane prawo
omerty, więc „pewni ludzie” dobra-
li mu się do skóry, przypominając
„Rzepie” artykuł „Faktów i Mitów”.
Ot i całe kulisy najnowszej sensacji,
której na imię „Delegat”.
MAREK SZENBORN
GŁASKANIE JEŻA
Delegat Brygidy
okazała się dziennikarskim hitem se-
zonu, a IKS dostał za nią nagrodę
dziennikarską roku! I tylko „Tygodnik
Powszechny” nieśmiało przebąkiwał,
że ta cała bomba to plagiat.
Teraz mamy kolejny hit „Rzecz-
pospolitej”, czyli „Delegata”. Tym-
czasem przypomnijmy: w lecie 2004
roku napisaliśmy, że w najwyższych
kręgach „Solidarności” działał głę-
boko zakonspirowany agent SB
– ksiądz – o kryptonimie „Libella”.
On to właśnie został podstawiony
przez bezpiekę, gdy w roku 1980
gdańscy stoczniowcy coraz głośniej
domagali się osobistego kapłana, któ-
ry mógłby odprawiać na terenie stocz-
ni nabożeństwa, być spowiednikiem
i aniołem stróżem. „Libella” nada-
wał się w sam raz, bo stocznia leża-
ła przypadkowo akurat w granicach
jego parafii. Był przeto kandydatem
wymarzonym – poza podejrzeniami.
Libella „odprawiał” więc, spo-
wiadał, doradzał (to, co mu SB
(kilka osób) – w tym pewien pułkow-
nik, nasz informator.
W artykule sprzed dwóch lat roz-
szyfrowaliśmy obie ksywy esbeckiej
wtyki w „S” i napisaliśmy, że ponad
wszelką wątpliwość chodzi o księdza
Henryka Jankowskiego , wielkie-
go patriotę i kombatan-
ta, obrońcę
polskości
i seksu
z młodymi
chłopcami.
Po naszej
publikacji za-
wrzało, ale
o dziwo – tyl-
ko w Gdańsku.
Prałat ani nie
zaprzeczał, ani
nie dementował.
Przeciwnie, siedział
jak mysz pod mio-
tłą, więc hałas po ja-
kimś czasie ucichł.
wiedzą, kim był „Delegat”... Jeste-
śmy zawiedzeni. Czyżby redaktorzy
aż w dziesięciu procentach nie mie-
li do nas zaufania?!
Nr 34 (233) 26 SIERPNIA 2004
COŚ NA ZĄB
a jednak rządzi. Ciągle mu się zdaje, że jest
jeszcze w PRL-u, gdzie było ministerstwo prze-
mysłu, a nie w swojej IV RP, w której jest mi-
nisterstwo gospodarki. Myli gazoport z nafto-
portem, likwiduje WSI, które sam wymyślił
w miejsce post-PRL-owskiej WSW (sic!), gdy
po raz pierwszy, jako członek kancelarii pre-
zydenta Wałęsy, zabierał się do zniszczenia
wojskowych służb specjalnych. No i nieustan-
nie myli wolność z przynależnością do PiS.
Paru młodych cwaniaków, specjalistów
od public relation , wmówiło mu, że jak bę-
dzie częściej w „tivi”, to podreperuje swój
wizerunek w społeczeństwie. Przyczesali mu
co prawda fioka na łbie, dociągnęli krawat,
ale przecież nie oduczą go cmokania i „yyy-
kania”, bo to jest niemożliwe. Perszeron nie
będzie arabem, Lepper – Radziwiłłem, a Ka-
czyński – mężem stanu. To się po prostu nie
da. Dlatego, słuchając Kaczyńskiego, człowiek
jest odruchowo nastawiony na konfrontację
tego, co on paple, z tzw. otaczającym świa-
tem. Gdy więc mówi, że będzie budował dro-
gi szybciej i skuteczniej, to aż chce się go
odesłać na drogę z Koszalina do Białego Bo-
ru, zatłoczoną teraz, w sezonie, spragnionymi
wypoczynku ludźmi. Niechby sobie postał
w miejscowości Mostowo, gdzie dzielni dro-
gowcy reperują most. W sobotę i niedzielę nie
reperują, bo odpoczywają. Droga jest new-
ralgiczna, korki kilometrowe. Każdy, kto tam
stał i słuchał jednocześnie premiera, aż sam
się dziwił, jak wielopiętrowe przekleństwa po-
trafi budować. Żaden PR tego już nie zmie-
ni. Pan premier ma to samo co brat bliźniak
– cokolwiek by zrobił, to do śmiechu. Dla przy-
kładu – fragment dialogu autorów „Antylisty”
w „Antyradiu”. Cytuję z pamięci:
– Ceny na Helu spadły...
– Coś ty? Wzrosły! Wszyscy mówią, że
wzrosły.
– Mówię ci, że spadły. Kaczyńscy przyje-
chali do Juraty. Podobno, nawet Wacek, wie-
loryb z Bałtyku, jak się o tym dowiedział, to
walnął głową w jakiś statek i zdechł...
– No nie gadaj! Przecież on nie wychodzi
z tego ośrodka, to skąd taki Wacek miałby
wiedzieć, że Lech tam jest?
– Skoro nigdzie nie wychodzi, to co robi
cały dzień?
– Nie wiem, gra w tenisa...
– Coś ty, nie ma takiej niskiej siatki...
– Pójdziemy siedzieć, jak nic pójdziemy
siedzieć...
Panowie Wojewódzki i Figurski, jak sły-
chać, w przeciwieństwie do pana Łętowskie-
go, nie zaliczają siebie do tej 34-procentowej
rzeszy rodaków zadowolonych z własnych per-
spektyw życiowych. W tym względzie sytuują
się raczej na poziomie Ukraińców, żeby nie
powiedzieć Gruzinów.
MAREK BARAŃSKI
Ziomale
Pan Łętowski, namiestnik PiS na Informa-
cyjną Agencję Radiową, czuje się bezpiecz-
nie. On wie, że wojsko wtedy jest pełno-
wartościowe, gdy bierze udział w praw-
dziwych wojnach.
Żołnierz ćwiczący tylko na poligonach przy-
pomina aktora, który spędza czas wyłącznie na
próbach. Żołnierz musi walczyć. – Musi pową-
chać prochu – mówi pan Łętowski („7 dzień
tygodnia”, TVP, 5 sierpnia). Oznacza to, że mu-
si strzelać, czyli także zabijać. Do niedawna
Wojsko Polskie ćwiczyło wyłącznie w Iraku. Nie
atakuje, tylko jest atakowane, i nie walczy, tyl-
ko „stabilizuje”... Ale to się zmieni. Właśnie
wysłaliśmy pododdział do Kenii, mamy już żoł-
nierzy w Afganistanie i na Bałkanach. Będzie-
my mieli więcej. Zwłaszcza Afganistan jest in-
teresujący z punktu widzenia „wąchania pro-
chu”. Mam więc pomysł – niech ten Sikorski
wyśle ze dwie dywizje w rejon walk plemion
Tutsi i Hutu. Jedną do tych, drugą do tamtych.
Oni leją się nieustannie, co pozwoli na niekoń-
czące się ćwiczenia. Pan Łętowski będzie się czuł
jeszcze bardziej bezpiecznie. Będzie jeszcze
bardziej zadowolony z własnych perspektyw i z
perspektyw, które staną przed krajem. „Jeszcze
bardziej”, bo bardzo zadowolony już jest.
W końcu tylko dlatego, że jest dobrze notowa-
nym przykościelnym prawiczkiem, został tym
szefem radiowej agencji, bo przecież na radiu
się zna jak ja na tradycyjnym chińskim teatrze.
On więc na pewno należy do 34-procentowej
rzeszy Polaków, którzy są zadowoleni ze swo-
ich perspektyw na przyszłość, co stawia nas na
pierwszym miejscu (przed Węgrami, Ukraiń-
cami, a nawet Gruzinami, których pytano o to
samo). Z tych samych badań wynika, że Łętow-
ski jest też najpewniej członkiem tym razem 51-
-procentowej rzeszy naszych rodaków, którzy są
bardzo zadowoleni z własnej pracy zawodowej.
Co prawda jego poprzednik, który postawił Ra-
diową Agencję Informacyjną na wysokim po-
ziomie, wywalony teraz na pysk, żeby Łętow-
skiemu zrobić miejsce, na pewno nie jest w ta-
kim samym stopniu co on zadowolony z życia,
ale przecież nie wszyscy mogą mieć wszystko.
Do zadowolonych może się śmiało zaliczyć
także pan premier Kaczyński. Bredzi nieustannie,
Z araz mnie chyba szlag tra-
96568819.002.png 96568819.003.png 96568819.004.png 96568819.005.png 96568819.006.png 96568819.007.png 96568819.008.png 96568819.009.png 96568819.010.png
 
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 32 (336) 11 – 17 VIII 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Kaczka śpiewaczka
Prowincjałki
41-letni mieszkaniec Sieradza w ataku pijackiego szału
oblał rozpuszczalnikiem i podpalił swoją konkubinę. Mi-
mo szoku płonąca kobieta zdołała sama ugasić ogień na ciele i ubraniu. Jej part-
ner zajęty był w tym czasie ratowaniem wersalki, która również zajęła się ogniem.
Nie ma to jak dobrze rozwinięta hierarchia ważności.
W polskiej piłce nożnej dzieją się
cuda-niewidy i baranie rogi. Wia-
domo, że prezio PZPN Listkiewicz,
ksywka Listek, idzie na odstrzał,
ale już na jego miejsce przebie-
rają nóżkami tabuny kandydatów.
Jarosław Kaczyński w swoim
sejmowym exposé ble, ble, ble zapo-
wiedział, że uzdrowi polski futbol.
I śpiewająco wziął się do roboty. Za-
powiedziano w PZPN zmianę preze-
sa. I na tym uzdrawianie się kończy.
To nie do wiary, ale za najpoważ-
niejszych kandydatów do fotela pre-
zesa PZPN uważani są Jan Krzysz-
tof Bielecki (55 lat) i Ryszard Czar-
necki (43 l.). Ja chyba zgłupiałem
i pójdę z bateryjką pogadać, bo nikt
z rozumem nie wyjaśni mi, dlaczego
trzecioligowy premier (tak go nazwał
Lech Wałęsa ), który od 1 paździer-
nika 2003 roku jest prezesem Ban-
ku PKO SA, chce zostać szefem ko-
paczy piłki. Chyba pójdę się utopić,
póki woda nie zamarzła! Wpraw-
dzie Bielecki przez kilka lat działał
społecznie w wydziale zagranicznym
PZPN, ale efekty jego roboty były
żadne. Oj, Jasiu Krzysiu, idź się po-
łóż i nie oddychaj!
A Rysiu Czarnecki? Na sa-
mą myśl o tym kiszki mi się śmieją,
ze szczególnym uwzględnieniem je-
lita grubego. Rysio to były członek
(dosłownie!) ZChN, potem AWS, by-
ły wiceminister kultury, szef Komi-
tetu Integracji Europejskiej. Co chło-
pak ruszył, to strasznie i zabawnie
było. Obecnie jest eurodeputowanym
z ramienia partii Andrzeja Lep-
pera . Jaka jest moja opinia o Czar-
neckim jako ewentualnym szefie pol-
skiego futbolu? Powiem krótko: Ry-
siu, idź się zakop, a potem odnieś
łopatę do sklepu! Samo poparcie
koalicji rządzącej dla polskiej piłki
nie wystarczy, żeby wygrać mistrzo-
stwa Europy.
Te dwa nazwiska na corleonów
futbolu świadczą, że Jarosław Kaczyń-
ski – główny naprawiacz – powinien
natychmiast stworzyć nowe centralne
biuro do ochrony swego wizerunku
przed wkurwionymi kibicami. Jak on
teraz pokaże się na meczach z udzia-
łem Polaków? To przecież ostatnie
miejsca za granicą, gdzie jeszcze mo-
że jechać bez zaproszenia. Kibice wy-
gwiżdżą go tak, że ze wstydem spoj-
rzy do lustra, żeby sprawdzić, czy nie
ma go z drugiej strony...
Powiecie, dociekliwi Czytelnicy:
łatwo sobie robić jaja, no ale kto by
się nadawał? Mogę podać moje kan-
dydatury, chociaż kaczor mnie mę-
czy (wyjaśniam: to nie o pre-
mieroprezydencie, tyl-
ko po prostu mam ka-
ca. Jak zawsze.). Są to:
Zbigniew Boniek (50 l.) i Andrzej
Rusko (55 l.). Pierwszego przedsta-
wiać nie trzeba: wielki autorytet, sze-
rokie kontakty zagraniczne, zna świa-
towy futbol i – co najważniejsze – grał
w piłkę. I to świetnie! Natomiast Ru-
sko jest prezesem Ekstraklasy SA. Nie
łączy się go z żadnymi koteriami
w PZPN. Jest bezkompromisowy,
twardy, niezależny finansowo.
Ewentualnie proponowałbym
również Krzysztofa Klickiego
z Kielc. Jest to biznesmen (ogólno-
polski dystrybutor prasy – „Kolpor-
ter”), właściciel pierwszoligowego
Kolportera Kielce, który wprowadził
ten prowincjonalny klubik do ekstra-
klasy. Jedźcie do Kielc i zobaczcie,
jaki mają stadion. To nie jest sta-
dion na miarę IV RP, ale... Europy!
Niestety, mam świadomość, że
moich propozycji nikt nie weźmie pod
uwagę. Dlaczego? Bowiem najlep-
szym kandydatem na prezesa PZPN
z ramienia PiS, LPR i Samoobrony
może być tylko Jarek Kaczyński. Czy
ten kandydat ma jakieś wady? Żad-
nych! Jarek jest wysportowany (gra
w warcaby z kotem) i – co najważ-
niejsze – potrafi śpiewać polski hymn
narodowy lepiej niż Edyta Górniak
na mundialu w Korei. Jest śpiewa-
kiem jak letnia susza w środku zi-
my. Jeśli on zaśpiewa naszym chłop-
com „Jeszcze Polska nie zginęła” na
Mistrzostwach Europy 2008, to oni
– jak to się mówi w żargonie piłkar-
skim – będą gryźć trawę...
ANDRZEJ RODAN
W Kielcach do jednego z mieszkań wszedł 36-let-
ni mężczyzna, podszedł do kanapy, na której le-
żał jego 50-letni wspólnik, wyjął nóż, poderżnął leżącemu gardło i bez słowa wy-
szedł. Wcześniej obaj panowie pokłócili się o sprawy finansowe, ale... po cóż ga-
dać po próżnicy!
W Jastrzębiu Zdroju dwóch dorosłych mężczyzn gło-
śno zabawiało się na dworze, pijąc alkohol. Gdy ich
terytorium naruszył 14-latek i swoją obecnością zaczął przeszkadzać w libacji, po-
strzelili go z karabinka pneumatycznego. Jeden miał 2,8 promila alkoholu we krwi,
drugi – prawie 1 promil. W Polsce na wiatrówkę nie trzeba mieć zezwolenia.
W jednym z olsztyńskich pubów na Starym Mieście
unosi się zapach marihuany i piwa. Wszystko jest le-
galne. Dzięki wejściu do Unii zaczęły u nas obowiązywać przepisy, które dopusz-
czają, by kilogram żywności zawierał do 5 mikrogramów THC. Tak właśnie jest
z serwowanym w pubie piwem Cannabia. Chmiel z marihuaną na razie najbardziej
zakręcił pracowników miejscowego sanepidu. Są tak zaskoczeni i zdezorientowa-
ni, że nie chcą się wypowiadać w tej sprawie.
W Radomiu, w ogródku pewnego domu, pojawił się jego nie-
pełnosprawny mieszkaniec, którego zdenerwował pies sąsia-
dów. Wzorem czworonoga zaczął zachowywać się głośno i agresywnie. Przybyli
na miejsce funkcjonariusze potraktowali delikwenta gazem, a ten... zmarł w szpi-
talu. Psy w Radomiu mają mniejsze powody do narzekań.
Dwóch zamaskowanych napastników wpadło wieczorem z bronią
do sklepu spożywczego w Zgierzu. Krzyczeli, że to napad. 61-letnia
ekspedientka chwyciła wiadro z wodą i oblała złoczyńców, następnie jednemu
z nich złamała nos i obu wypchnęła ze sklepu. I kto tu na kogo napadł?
Opracowała AH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
razem dzięki wspartej pośrednio przez prezy-
denta Kaczyńskiego kampanii na rzecz przywróce-
nia kary śmierci.
Liga Polskich Rodzin, najbardziej odwołująca się do
Watykanu, a więc antypolska partia polskiego parlamen-
tu, postanowiła dążyć do przywrócenia kary śmierci – na
razie dla pedofilów morderców. Ciekawe jest to, że po-
stulat zabijania przestępców jest
sprzeczny z aktualnym nauczaniem
Watykanu, i to od czasów papie-
ża Polaka. Nie słychać jednak ze
strony episkopatu głosów oburze-
nia wobec polityków ulubionej par-
tii. Nikt też nie płacze, że wnio-
sek LPR obraża swoim postulatem Jana Pawła II – ob-
raża wprost i znacznie bardziej bezdyskusyjnie niż cytu-
jąca go w dobrej wierze posłanka Joanna Senyszyn .
Pomysł LPR wsparł natomiast dyskretnie Lech Kaczyń-
ski, przyznając, że też jest za zabijaniem, choć nie wierzy
w sukces tej inicjatywy z przyczyn ogólnoeuropejskich.
Przy okazji napomniał Europę, że znalazła się w ślepej
uliczce cywilizacyjnej, rezygnując z wieszania i wypalania
mózgu prądem. Europa – zarówno Unia i jak i Rada Eu-
ropy – odesłały Kaczyńskiego na drzewo, przypominając,
że na kontynencie nie zabija się nawet z przyczyn, które
wydawałyby się uzasadnione. Po prostu uznano wszelkie
zabijanie ludzi za barbarzyństwo niegodne cywilizowane-
go świata. Nawet w Rosji rezygnuje się z kary śmierci na
rzecz przymusowych, dożywotnich robót.
Wojciech Wierzejski , główny rzecznik zabijania
przestępczego życia narodzonego, nie wyjaśnił, niestety,
dlaczego LPR chce wieszać akurat zabójców osób poni-
żej lat piętnastu. Czy, ich zdaniem, życie zabójców szes-
nastolatek lub staruszek jest więcej warte niż morderców
czternastolatków? Czy zabicie trzynastolatka z przyczyn
pozaseksualnych jest bardziej szlachetne niż morderstwo
połączone z gwałtem, a jego sprawca mniej groźny?
Oczywiście, że nie. W całej tej histerycznej akcji
chodzi jedynie o medialny rozgłos i wpisanie się w po-
wszechną i zrozumiałą nienawiść
do morderców i gwałcicieli dzie-
ci oraz społeczne przyzwolenie
w Polsce dla wieszania zabójców.
Zabijanie dzieci w kontek-
ście seksualnym to zjawisko mar-
ginalne. Kara śmierci zresztą nie
uratuje najprawdopodobniej życia żadnego z tych nie-
licznych zagrożonych dzieci, bo seksualni zwyrodnial-
cy to specyficzna kategoria osób, która nie myśli o ka-
rze przed dokonaniem zabójstwa. W ogóle raczej nie-
wiele myśli. Gdyby Wierzejski i jego koledzy napraw-
dę byli zainteresowani życiem i zdrowiem polskich dzie-
ci, to ogłosiliby zbiórkę na dodatkowe policyjne rada-
ry na drogach, bo na polskich ulicach trwa prawdziwa
rzeźnia każdego dnia. Codziennie ginie przynajmniej
jedno dziecko. W całej tej medialnej zadymie dzieci
są jednak tylko narzędziem, zabawką, która ma służyć
Lidze Polskich Rodzin w poprawieniu spadających na
łeb na szyję notowań. Taką samą zabawką jest zresz-
tą dla nich papież, którego rzekomo zagrożonej czci
dla poklasku bronią, ale jego słów, i to otwarcie, nie
mają najmniejszej ochoty realizować.
W ciągu ostatnich 16 lat doszło (...) do załamania w sprawach dotyczących
budowania i wychowywania przyszłych pokoleń. To, co się stało z polską
szkołą (...), to nie jest tak (...), że polska szkoła dzisiaj doskonale wychowu-
je i kształci młodzież. To jest nieprawda, to jest teza nieprawdziwa. Dzisiaj
polska szkoła jest w momencie olbrzymiego kryzysu (...). Szkoła wymaga dzi-
siaj zdecydowanych zmian.
(Roman Giertych)
RZECZY POSPOLITE
Proszę panią, żaden Kaczyński, nawet gdyby był pięcioraczkiem, by nie dał
rady tyle zrobić, ile ja zrobiłem z Wachowskim i innymi. Nikt by nie poradził
sobie lepiej, niż my sobie poradziliśmy.
(Lech Wałęsa)
Wywracają się co rusz rządzący na swoich własnych nogach, które im się plą-
czą w polityce zagranicznej.
Wieszatiele
(Jan Rokita)
Rząd to nie gra komputerowa, do której należy wchodzić i wychodzić.
(Zyta Gilowska)
W koalicji trochę trzeszczy. Chciałbym, żeby panowie z PiS-u, przywódcy PiS-
-u, naprawdę rano wzięli zimny prysznic i zanim coś powiedzą, to zastanowi-
li się, że koalicja to jest PiS, Samoobrona i LPR. (Andrzej Lepper)
Gdy dzisiejszy prezydent nosił wąsy (...), mówiło się wówczas w Sejmie: Kacz-
ka z wąsami i Kaczka bez wąsów. Teraz obaj nie mają wąsów i jest to znacz-
ne utrudnienie. Bracia Kaczyńscy występują w różnych wersjach. W wersji do-
stojnej są identyczni i wówczas mam kłopot, ale jak się zachowują w sposób
otwarty, rubaszny, przyjacielski, wtedy są do rozpoznania.
(Stefan Niesiołowski)
(...) prezydentura Lecha Kaczyńskiego cechuje się dotąd nieróbstwem, przy
którym leniwy Aleksander Kwaśniewski wydaje się tytanem pracy.
(prof. Roman Backer, politolog)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
PALĄCE SPRAWY
GARDŁOWY PROBLEM
USTRZELILI GNOJKA
SANEPID NA HAJU
PSI ŻYWOT
NAPAD
P olska znów zrobiła się sławna w Europie. Tym
96568819.011.png 96568819.012.png 96568819.013.png 96568819.014.png 96568819.015.png 96568819.016.png 96568819.017.png 96568819.018.png 96568819.019.png 96568819.020.png 96568819.021.png 96568819.022.png 96568819.023.png 96568819.024.png 96568819.025.png 96568819.026.png
Nr 32 (336) 11 – 17 VIII 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
BEZ PRZESADY
Dla wszystkich Polek, które pro-
wadzą własną działalność gospo-
darczą, patronka zatem jak się pa-
trzy.
domku letniskowego, gdzie oaza
kwaterowała. 16-latka (0,64 promi-
la) zwichnęła jedynie kostkę i stłu-
kła kręgosłup, ale jej 19-letnia ko-
leżanka (0,52 promila) złamała żu-
chwę oraz doznała urazu twarzo-
czaszki i rany ciętej uda.
Przybyła z Kartuz policja nie
zbadała trzeźwości pozostałych
uczestników oazy, zadowalając się
oddechem księdza opiekuna gru-
py. Prawdopodobnie dlatego, że był
jedynym, który zdążył – jak poka-
zała aparatura do mierzenia pro-
mili – „ochłonąć”... AT
PiS pomodlił się o deszcz. Po-
nieważ władza zawsze dostaje to,
co chce, teraz jak Polska długa
i szeroka leje niczym z cebra. Prze-
mysław Gosiewski z klubu PiS na
łamach „Dziennika” (7.08.06) za-
uważył triumfalnie, że wymodlony
deszcz spadł już pierwszego dnia po
zamówionej mszy! (ciekawe gdzie?)
Minister zapytany, czy w przypad-
ku zagrożenia powodzią zamówi ko-
lejną intencję, odpowiedział, że od-
woływanie do Stwórcy zawsze jest
konieczne „dla katolika, a kierow-
nictwo PiS składa się z katolików,
więc odwoływanie do Boga przyno-
si najlepsze skutki. „Jednak nie
chcemy nadużywać boskiej cierpli-
wości” – zapewnił (sic!). KB
AK
15 mln zł! Taki właśnie kosztorys
trafił do ministerstwa. A ile przy-
niosły wymuszone akcje dobrowol-
nych datków wiernych i „sponta-
nicznych” haraczy zbieranych przez
władze miasta wśród podległych
urzędników? Okazuje się, że po
trzech miesiącach stan specjalnego
konta, na które wpłacają instytucje
i osoby prywatne, wynosi... 360 tys.
zł. Pójdą te ochłapy na remont
wnętrz „Katarzyny”, podobnie jak
200 tys. zł z pomorskiego Urzędu
wszelkie kruczki prawne, by nie
dopuścić do sprzedaży majątku.
A wszystko to dzieje się w państwie
prawa i sprawiedliwości. BS
FIFTY-FIFTY
Stanisław Goc , proboszcz pa-
rafii św. Mikołaja w Witkowie, chce
zaoszczędzić na wywozie śmieci
z parafialnego cmentarza. Tłuma-
czy więc na zebraniach rady mia-
sta, że cmentarz tylko z nazwy jest
parafialny, w rzeczywistości zaś
– komunalny jak najbardziej. Takie
przemianowanie miałoby zepchnąć
z niego koszty wywozu odpadów na
łączną sumę 4 tys. zł rocznie.
Jeśli tak, to zyski z pogrzebów
i stawianych na cmentarzu pomni-
ków (10 proc. wartości każdego na-
grobka idzie do kieszeni duchow-
nego), też powinny być w połowie
przekazywane miastu. KB
HISTORIA
OD NOWA PISANA
Wystarczy zaledwie kilka lat,
aby strażnicy polskiej pamięci pró-
bowali przekręcać historię i wma-
wiali nam, że widząc białe, oglą-
damy czarne. „Gazeta Wyborcza”
GOL SAMOBÓJCZY
Urząd miasta Giżycka wsparł
finansowo imprezę, w której uczest-
niczyli m.in. członkowie Ziomko-
stwa Prus Wschodnich, wspierają-
cy idee słynnej Eriki Steinbach .
Na spotkaniu Niemców z obydwu
stron Odry i Nysy mówiono o po-
trzebie odszkodowań za utracone
majątki.
MASOWANIE
MINISTRANTA
Ksiądz Marek B. , 41-letni wi-
kariusz parafii Miłosierdzia Boże-
go w Głogowie, zasiadł na ławie
oskarżonych pod zarzutem dopro-
wadzenia małoletniego ministran-
ta do obcowania płciowego i pod-
dania się „innym czynnościom sek-
sualnym”. Incydent miał miejsce 23
stycznia 2006 r. na plebanii: „Ksiądz
Marek zrobił mi herbatę z alkoho-
lem. Musiał dużo wlać, bo byłem
oszołomiony. Potem zaproponował,
żebym położył się na łóżku, to zro-
bi mi masaż. No i wtedy właśnie »to«
się stało. Wykorzystał mnie, a w grun-
cie rzeczy to chyba nawet zgwałcił.
Później proponował jeszcze, żebym
został u niego na całą noc” – ze-
znał ministrant.
Ksiądz odpowiada z wolnej sto-
py. Prokuratura zakazała mu kon-
taktów z małoletnimi. AT
ŚWIĘTA WODA
OGNISTA
AC
– Naszą ziemię sprzedaliśmy pa-
rafii na cele sakralne za jeden pro-
cent wartości. Nie pozwolimy, by
teraz działał tam hotel z wyszyn-
kiem – mówi burmistrz Wasilkowa
Antoni Pełkowski . Podczas sesji
rady gminy postawił on wniosek
o kategoryczny zakaz podawania
jakiegokolwiek alkoholu w centrum
pielgrzymkowo-turystycznym w Świę-
tej Wodzie. Radni – niesłychane!
– w stu procentach przyklasnęli
tej propozycji. Jednak nie w smak
jest ona zarówno małżeństwu Z. ,
które zwróciło się o wydanie kon-
cesji na sprzedaż i podawanie al-
koholu (w domu pielgrzyma plano-
wano urządzać wesela, chrzty i ko-
munie), jak i miejscowemu probosz-
czowi Alfredowi Butwiłowskie-
mu , który już liczył zyski z tego
handelku.
TYSIĄC OFIAR
Polska walcząca
Fot. Pastor
Księży pedofilów było w Irlan-
dii znacznie więcej, niż dotychczas
sądzono. W ciągu ostatnich piętna-
stu lat katoliccy sutannowi z die-
cezji w Dublinie mogli zgwałcić na-
wet tysiąc dzieci. Jak wynika ze
śledztwa specjalnej komisji rządo-
wej, tylko w diecezji Ferns w latach
60. ubiegłego wieku 2002 księży do-
puściło się 100 aktów seksualnej
przemocy wobec dziewcząt i chłop-
ców. Pedofilska afera podkopuje
autorytet tutejszego Kościoła, co
powoduje masowe odejścia wier-
nych.
Marszałkowskiego, milion z kasy
Gdańska i 500 tys. zł z solidarnej
zrzutki kilku miast.
Biskupi i księża dyskretnie mil-
czą w kwestii przyłączenia się do
kwesty...
AT
napisała, że przyczyną zagłady prze-
mysłu tekstylnego w Łodzi przed
dekadą była „włókiennicza mono-
kultura przemysłowa”. Innymi sło-
wy, łódzkim fabrykom zaszkodziło
to, że było ich dużo... My jeszcze
pamiętamy, że zagłada przyszła
z ręki nieudolnej solidarnościowej
władzy, która nie potrafiła i nie
chciała prowadzić umiejętnej poli-
tyki przemysłowej i celnej i lekko-
myślnie odcięła się od rynków
wschodnich. „Gazeta Wyborcza” tę
głupią politykę aktywnie wspierała
pod hasłem „nie ma innej drogi”.
Teraz zwala winę na mityczną „mo-
nokulturę”...
PRIORYTETY
Rada Miejska Olsztyna, przy-
znając pieniądze na remonty zabyt-
ków, pokazała, kto tak naprawdę
liczy się w Polsce, szczególnie
w okresie przedwyborczym. Z pu-
li 1,6 mln złotych przeznaczonych
w bieżącym roku na ochronę za-
bytków aż 1,4 mln dostały parafie.
Większą część tej kwoty – okrągły
milion złotych – dostała katedra św.
Jakuba na remont organów, co
ogłosił na niedzielnej sumie sam
prezydent miasta.
RP
BEZBOŻNE SPODNIE
GOCŁOWSKI
ZOSTAJE
RP
W jednej z holenderskich pro-
testanckich szkół prywatnych odrzu-
cono podanie o przyjęcie pewnego
ucznia. Powodem odmowy było je-
go niewłaściwe pochodzenie – w ro-
dzinnym domu dziecka używano te-
lewizora i Internetu, co dyrekcja
szkoły uznała za bluźniercze, a na
dodatek okazało się, że jego sio-
stra nosi spodnie. To ostatnie uzna-
no za sprzeczne z nakazami Biblii.
Szkoła należy do najskrajniejszego
odłamu kalwinizmu, zwanego Ko-
ściołem czarnych pończoch. MK
MK
Wolą BXVI arcybiskup Tade-
usz Gocłowski będzie metropolitą
gdańskim do 2008 roku, choć za
miesiąc kończy 75 lat i, zgodnie
z prawem kanonicznym, powinien
zostać emerytem. Papież zgodził
się, by dr Goc dotrwał na arcybi-
skupim stolcu do obchodów 25-le-
cia otrzymania sakry biskupiej. Tak
więc ci, którzy liczyli na radykalne
zmiany w archidiecezji, będą mu-
sieli jeszcze poczekać. To właśnie
Goc odpowiedzialny jest za wiele
afer, m.in. skandal i olbrzymie nad-
użycia w archidiecezjalnym wydaw-
nictwie Stella Maris. BS
POKOLENIE JPII
ŚWIĘTA
BIZNESWOMAN
Na kościelnych oazach oprócz
modlitwy jest też czas na popijawę.
4 sierpnia około godz. 23 we wsi
Przewóz (gm. Chmielno) rozpoczę-
ła się całonocna libacja oazowiczów
z Gdyni. Opiekujący się nimi księ-
żulo nie wytrzymał tempa i poszedł
spać. Nad ranem dwie dziewczyny
wypadły z okna pierwszego piętra
AC
Bizneswoman to nie jest wyma-
rzone wcielenie katolickiej kobie-
ty. Klaryski z sanktuarium św. Kin-
gi w Starym Sączu postanowiły to
zmienić. Starają się wylansować św.
Kingę (1234–1292) na patronkę
współczesnych kobiet interesu.
Oprócz trudów walki o zachowa-
nie dziewictwa w małżeństwie (sic!)
z Bolesławem Wstydliwym , kre-
atywność św. Kingi znalazła wyraz
w zamiłowaniu do czynienia licz-
nych fundacji na rzecz budowy ko-
ściołów i klasztorów oraz dotowa-
nia duchownych. A pełnią swoje-
go biznesowego talentu wykazała
się księżna dopiero po śmierci mę-
ża, zakładając w 1280 roku klasz-
tor klarysek w Starym Sączu, z so-
witym uposażeniem i rozległymi
nadaniami. Od ponad siedmiu stu-
leci klasztor czczony jest jako po-
mnik jej hojności dla Kościoła.
PRAWO KOŚCIELNE
Urzędnicy watykańscy uznają tyl-
ko sądy kościelne i gdzieś mają pra-
womocne wyroki świeckich sądów.
Zarówno łódzka kuria, jak i parafia
w Dalikowie nie chcą zapłacić od-
szkodowania Agnieszce M. , która
przed 9 laty na cmentarzu w pod-
łódzkim Dalikowie doznała poważ-
nych urazów kręgosłupa. Zasądzo-
ne przez sąd odszkodowanie wraz
z odsetkami wynosi już ponad pół
miliona złotych, a komornik w Ła-
sku zdołał dotąd odzyskać zaled-
wie 30 tys. zł pochodzących ze sprze-
daży działki. We wrześniu zanosi
się na licytację kolejnej działki (tym
razem z plebanią), oszacowanej
na ponad 100 tys. zł, ale może do
niej nie dojść, bo parafia stosuje
NASZA DROGA
KATARZYNA
Tuż po pożarze gdańskiego ko-
ścioła św. Katarzyny minister kultu-
ry Kazimierz Ujazdowski uroczy-
ście zadeklarował, że państwo w ca-
łości sfinansuje odbudowę świąty-
ni. Już wiadomo, że wszystkich nas
będzie to kosztowało co najmniej
96568819.027.png 96568819.028.png 96568819.029.png 96568819.030.png 96568819.031.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin