Fakty i Mity 2006-19.pdf

(12392 KB) Pobierz
str_01_19.qxd
SZUMIĄ JODŁY NA GÓR SZCZYCIE – W STEGNIE TO JEST ŻYCIE!
Str. 12, 13
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 19 (323) 18 MAJA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Rozmowa kwalifikacyjna
30 zł
Złożenie dokumentów
350 zł
Czesne za studia
5970 zł
„Warsztaty”
1950 zł
Razem
8300 zł
+ 200 dolarów za obronę pracy
Ojcowie Chucka Norrisa
Tyle trzeba mieć, żeby zostać – tak jak pani
wicemarszałek Sejmu – „psychologiem” po
moskiewskim Instytucie Ekonomii i Kultury...
Naprawdę mieści się on w Łodzi w dwóch
pokojach podnajmowanych od liceum ogól-
nokształcącego.
Pallotyni organizują „pielgrzymki” na Wyspy Kanaryjskie, Hawaje, do Tunezji, Bra-
zylii, Kenii, Meksyku, Tajlandii i do innych znanych miejsc kultu. Wielebni koszą
szmal pod patronatem Boga, Maryi Dziewicy i samego Chrystusa. Pielgrzymi
szczególnie upodobali sobie Bangkok, raj turystycznego seksu. Pallotyni
są lepsi niż Chuck Norris i Rambo razem wzięci...
Str. 4
Str. 3
96568801.028.png
2
COŚ NA ZĄB
Nr 19 (323) 12 – 18 V 2006 r.
FAKTY
Płaczmy, bo to śmiechu warte
POLSKA Mamy stary nowy rząd zrekonstruowany przy pomo-
cy Samoobrony i LPR. Hitem sezonu jest nominacja Roma-
na Giertycha, patrona bojówkarzy z Młodzieży Wszechpol-
skiej, na szefa resortu oświaty i wychowania. Jego kolega
z MW, 28-letni Rafał Wiechecki – były kibol ze Szczecina
– został ministrem gospodarki morskiej. Ten ostatni resort stwo-
rzono tylko po to, aby powiększyć liczbę stołków do obsadze-
nia. Z tego samego powodu stworzono Ministerstwo Szkolnic-
twa Wyższego i Nauki. Przeciwko awansowi Leppera i Gier-
tycha zorganizowano już w Warszawie dwie demonstracje.
Prasa niemiecka nazwała ten rząd gabinetem grozy, a austriac-
ka – widzi nad Polską duchy ekstremizmu. Reakcję prasy polskiej
można opisać z rosyjska: i smieszno, i straszno.
„Pan premier-minister Lepper”. „Pan
premier-minister Giertych”. A pan Ka-
zimierz – też jeszcze premier – mó-
wi, że w zasadzie nic się nie stało.
Jest OK! To dobra koalicja, stabilna.
YES! YES! YES!
Ci PiS-owcy chyba naprawdę są prze-
konani, że gospodarka sama sobie po-
radzi, bo Unia będzie nam płaciła skol-
ko ugodno...
Oni w ogóle nie biorą pod uwagę, że
to, co dzieje się u nas, ma wielkie zna-
czenie dla tego, co będzie się działo dla
nas. Z jakiej niby racji Europa ma współ-
pracować z politykami, którzy mówią,
że ona jest zgniła, wyzuta z war-
tości, bezbożna? Dlaczego mają
ciepło myśleć o facetach, którzy
nawoływali, żeby w referendum eu-
ropejskim Polacy głosowali na „nie”,
krzyczeli, że „najpierw Moskwa, teraz
Bruksela”? Z jakiego powodu mają lu-
bić gościa, którego młodzi wychowanko-
wie bez zahamowań krzyczą do gejów:
„Zrobimy z wami, co Hitler z Żydami”?
Wylewamy Europie kubły zimnej wo-
dy na głowę, a tymczasem nasze wydatki
nie maleją, wręcz przeciwnie. Miało być
„tanie państwo”, na ograniczeniu admini-
stracji mieliśmy zaoszczędzić pięć miliar-
dów złotych. I co? Mamy państwo tak dro-
gie, jakiego już dawno nie mieliśmy: 20
ministrów, czterech wicepremierów, od-
prawy dla zwalnianych, nowe gabinety dla
nowych dygnitarzy, nowe ministerstwa dla
ich kolegów, którzy też przecież chcą so-
bie porządzić... Budownictwo, gospodar-
ka morska – wszystko jedno. Byle fura,
skóra i komóra...
Dla kolesiów jest, dla ludzi nie bar-
dzo, choć przecież ludzie mieli mieć, że
ho, ho! W ramach ożywiania pana Le-
cha Aleksandra Kaczyńskiego , jego lu-
dzie wymyślili, że udzieli wywiadu – ni-
by, że on jest aktywny nie tylko za gra-
nicą, ale także tu, na miejscu. Okazuje
się („Fakt”, 6–7 maja 2006 r.), że on na-
wet po polsku ani be, ani me. Nic inne-
go nie umie powiedzieć, jak tylko
że wszystkiemu winna jest Platforma.
W przeciwieństwie do jego brata, któ-
ry oczywiście niczemu winny nie jest.
Hokus-pokus, sztuka-magika... Lepper!
Już nie jest komuchem, esbeckim pomio-
tem, ruską wtyką. Już nie zagraża pań-
stwu. Hokus-pokus, sztuka-magika... Gier-
tych! Też mąż stanu. Bóg, honor, ojczy-
zna. Ojcowizna, dziadowszczyzna, dmowsz-
czyzna... Że to ludziom podoba się coraz
mniej? Że pan prezydent nie ma własne-
go zdania w żadnej sprawie? Widziały ga-
ły, co brały: „Polacy wybrali mnie, mając
pełną świadomość, że jestem bratem bliź-
niakiem przywódcy Prawa i Sprawiedli-
wości”. No, to czego teraz?! Trzeba było
uważać, jak mówił ulubiony złodziej Po-
laków – Henryk Kwinto.
Co będzie dalej? Nic nie będzie.
Posłuchajmy: „Nie jestem przesadnie
ambitny. To, co mnie spotkało, to
i tak więcej niż w najśmielszych snach
mogłem zamarzyć”. Trafiło się ślepej
kurze ziarno, a Kaczyńskiemu państwo.
No dobrze, powie ktoś strwożony tym, co
tutaj Państwu przed oczy pchamy. A co
będzie z nami? Z ludźmi? Ze społeczeń-
stwem, że tak się wyrażę?
W tym samym wydaniu „Faktu”,
w którym jest cytowany przeze mnie wy-
wiad z prezydentem Kaczyńskim, jest też
informacja o samobójczej śmierci dwojga
emerytów, którzy skończyli ze sobą, bo nie
mogli pogodzić się z nędzą.
„(...) ustawili naprzeciwko siebie dwie
meblościanki. Na nich umocowali meta-
lowy drąg, na którym zamocowali dwie gru-
be liny. Potem założyli sobie pętle na szy-
je. Zginęli razem, tak samo jak przez 41
lat razem szli przez życie”.
„Spieprzajcie, dziady”!
MAREK BARAŃSKI
Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok (rok i 3 miesią-
ce więzienia w zawieszeniu na 5 lat) skazujący Andrzeja Lep-
pera, nowego wicepremiera, za pomówienie. W 2001 roku szef
Samoobrony oskarżył publicznie o korupcję kilku polityków
PO i SLD. Lepper chce się od prawomocnego wyroku odwo-
ływać do Trybunału w Strasburgu.
Wicepremier polskiego rządu będzie skarżył Polskę do międzyna-
rodowego trybunału. Jaja jak berety.
Posłowie LPR wymyślili projekt ustawodawczy, by okiełznać
matki Polki pod pozorem troski o nie. Tym razem chcą za-
bronić kobietom pracy w handlu w dni wolne od pracy. Za-
kaz miałby jednak dotyczyć tylko hipermarketów. Według pro-
jektu – praca w niedzielę „szkodzi zdrowiu osobistemu i ro-
dzinnemu kobiet oraz wychowaniu dzieci”.
Obcowanie z LPR też szkodzi zdrowiu, o czym mogą zaświadczyć
ci, którzy oberwali od młodzieżówki tej partii, czyli wszechpola-
ków.
Na łamach „Naszego Dziennika” poseł Jan Piłka zasugero-
wał, że zgoda na adopcję dzieci przez pary homoseksualne
byłaby legalizacją pedofilii. Dodał, że państwo powinno zwal-
czać prawem „zachowania i propagandę homoseksualną”.
Za oszczerstwa, podżeganie do nienawiści i dyskryminacji płaci
się w Europie wysokie grzywny lub idzie do więzienia. Ale tam ży-
ją przecież w cywilizacji śmierci...
ŁÓDŹ Mianowano pierwszych kawalerów i damy (sic!) Mię-
dzynarodowego Rycerskiego Zakonu św. Jerzego, przykościel-
nej instytucji, która ma się zajmować krzewieniem „pokory,
lojalności, służby dla wspólnego dobra”. Wśród pierwszych
uroczyście mianowanych za pomocą miecza jest prezydent Ło-
dzi, Jerzy Kropiwnicki.
Na szczęście miecz się nie omsknął i jest nadzieja, że prezydent
pan dostrzeże wreszcie, w jak strasznym stanie jest jego miasto,
i coś z tym w końcu zrobi.
TARNÓW Prokuratura oskarżyła księdza z zakonu filipinów,
Piotra P. o przywłaszczenie 4,5 mln zł. Duchowny miał zde-
fraudować środki należące do kościelnej fundacji Kongrega-
cja Oratorium św. Filipa Neri w Tarnowie. Organy ścigania
sprawdzają także, czy fundacja nie była również miejscem pra-
nia brudnych pieniędzy.
Salezjanie, filipini, Stella Maris… Cóż za talent do interesów
mają ci, którzy ślubowali ubóstwo!
ków służbowych pan prezydent Lech Kaczyński oznaj-
mił, że 3 Maja to wesołe święto. Ejże!
W tym dniu przejechaliśmy ponad sto kilometrów drogami
centralnej Polski i radości widzieliśmy tyle, co flag biało-czerwo-
nych... Tyle co kot napłakał. Tak naprawdę radosna była tylko
jedna babcia, od której kupiliśmy trochę narcyzów...
Pan prezydent powiedział, że oby-
watele powinni się cieszyć, bo Polska
gospodarka się rozwija, a bezrobocie
spada. Też kłamał. Od trzech lat
„Newsweek” co kwartał ogłasza swój
„Trend Gospodarczy”. Pierwszy tegoroczny (18/2006) zaczyna
się tak: „Mamy złe wieści dla poszukujących pracy. Wprawdzie
gospodarka się rozwija, ale zatrudnienie nie rośnie w tempie, któ-
re pozwoliłoby na szybkie obniżenie 18-proc. bezrobocia (…). Pol-
ska gospodarka wciąż ma się nieźle, ale to głównie zasługa świet-
nej koniunktury na świecie, a nie rządu Kazimierza Marcinkiewi-
cza. Rozwijamy się w tempie 4–5 proc. rocznie, podczas gdy wzrost
w krajach ościennych wynosi 7 proc. – To znaczy, że faktycznie
stoimy w miejscu, a nawet się cofamy – dodaje jeden z anality-
ków CASE, Rafał Antczak”. Potwierdzeniem tego sceptycyzmu
fachowców (i jednocześnie zaprzeczeniem prezydenckiego urzę-
dowego optymizmu) jest informacja o tym, że prestiżowa firma
ratingowa Standard & Poor’s, oceniająca wiarygodność kredy-
tową państw, firm i korporacji, obniżyła notowania Polski, sy-
gnalizując mniejszą jej zdolność do spłaty zadłużenia krajowe-
go w złotych. To ważny sygnał nie tylko dla świata finansów, ale
też dla nas, obywateli. Oznacza, że gromadzą się nad nami chmu-
ry. Dług publiczny narasta, toczy się niczym kula śniegowa, ob-
lepiając się po drodze nowymi składnikami, na przykład „beci-
kowym”. Wszyscy dostaniemy po kieszeni. Pani Zyta Gilowska ,
wicepremier i minister finansów, tak mówi o długu publicznym:
„Nasz dług rośnie w tak szybkim tempie, że ani się obejrzymy, jak
wpadniemy na ścianę (…). To już 500 mld zł! Chwilowo nie śmiem
nawet marzyć o zmniejszeniu tej kwoty, może za 8–10 lat. Ale ab-
solutnie konieczne jest zmniejszenie tempa przyrostu długu. Poli-
tycy chyba nie zdają sobie sprawy z tego, że dwukrotnie przekra-
cza ono tempo wzrostu PKB i bardzo się zdziwią, gdy złamiemy
konstytucję. To byłaby kompromitacja państwa. Powiększające
co roku dług deficyty – budżetu pań-
stwa i całego sektora finansów pu-
blicznych – musimy zmniejszyć w ra-
mach zobowiązań z Maastricht i te-
go dotrzymamy” („Forbes” 5/2006).
Pan prezydent być może nie czyta „Forbesa”, ale żeby na-
wet prasówek mu nie robili? Bo w zestawieniu z faktami spra-
wia wrażenie,że bredzi. Ekonomii nie da się zaczarować. Pani
Gilowska w trybie nagłym, w ciągu najbliższych dwóch lat, mu-
si zmniejszyć deficyt budżetowy o około 10 mld zł. Tymczasem
sam tylko najnowszy sojusznik braci Kaczyńskich, pan Andrzej
Lepper , oczekuje, że każdy, kto nie z własnej winy nie ma pra-
cy, otrzyma miesięcznie 800 zł! Ciekawe więc, jak długo pano-
wie Kaczyńscy żyć będą w przeświadczeniu, że igrzyska wystar-
czą za wszystko.
Pan prezydent jednak, zamiast oszczędnie gospodarować
prawdą o sytuacji kraju, postanowił zasłynąć jako historyk.
W swym przemówieniu z okazji trzeciomajowych odznaczeń
i nominacji zaprezentował autorską periodyzację najnowszej
historii Polski: I Konspiracja, II Konspiracja i III Konspira-
cja. Antyhitlerowska, antyradziecka i anty-PRL-owska...
Jeszcze trochę z bratem porządzą, powołają do życia kilka
jeszcze nowych policji, pobudują trochę więzień, zaprowadzą
„ład moralny” à la Rydzyk i przy pomocy Wassermanna „prze-
budują stosunki społeczne”, a być może doczekają się IV Kon-
spiracji. Antykaczyńskiej.
KALISZ Biskup Stanisław Napierała oświadczył, że po usta-
nowieniu przez biskupów rady programowej dla Radia Mary-
ja „wszelki atak na tę rozgłośnię będzie pośrednio atakiem
wymierzonym w Konferencję Episkopatu Polski”.
Co dalej – pamiętamy: „Temu, kto podniesie rękę na władzę, rę-
ka ta zostanie odjęta”.
Periodysta
NIEMCY Archidiecezja Monachium zaskarżyła stację telewi-
zyjną MTV za chęć wyświetlania brytyjskiej kreskówki „Pope-
town”, satyrycznie opowiadającej o życiu papieża i Watykanu.
Bawarski Kościół twierdzi, że film stanowi „zbiorową zniewa-
gę wobec praktykujących katolików”. Politycy CDU/CSU twier-
dzą nawet, że film „zagraża spokojowi społecznemu”.
Jednych katolików gorszy kreskówka, innych Biblia (patrz str. 5),
trudno wszystkim dogodzić...
LITWA Na międzynarodowej konferencji „Wspólna wizja wspól-
nego sąsiedztwa”, która de facto była antybiałoruskim i anty-
rosyjskim sabatem zmontowanym przez Amerykanów, prezy-
dent Lech Kaczyński zachęcał do „eksportowania wolności
i demokracji” z Unii Europejskiej.
W to akurat, że chciałby gdzieś te liberalne fumy z Europy wy-
wieźć, wierzymy. U nas już ku temu idzie.
Informujemy, że Jonasz przebywa na urlopie.
Komentarz Redaktora Naczelnego „FiM” ukaże
się w przyszłym tygodniu.
Redakcja
JERZY STOLICZNY
Z miną karawaniarza podczas wykonywania obowiąz-
96568801.029.png 96568801.030.png 96568801.031.png 96568801.001.png
Nr 19 (323) 12 – 18 V 2006 r.
GORĄCY TEMAT
3
Od chwili, gdy wiadomo było, że Andrzej
Lepper zostanie wicepremierem, wszystkie
znaki na niebie i ziemi wskazywały, że
stanowisko wicemarszałka Sejmu obejmie
po nim Genowefa Wiśniowska, dla której
takie znaki mają znaczenie absolutnie
podstawowe. Przepowiednia się spełniła...
Oboje nie żyją (Julian od 1984 r.,
Teresa – 1998 r.). Zdążyli wszelako
dopilnować, żeby Gienia wyrosła na
ludzi. Braciom (Henryk zmarł, Zbi-
gniew z Januszem wciąż tkwią w Oża-
rach) szło różnie, ale Gienia szybko
nauczyła się rozpoznawać literki i łą-
czyć je w wyrazy. A że miała też ta-
lent do rachunków, zaraz po podsta-
wówce poszła do Technikum Ekono-
micznego w Legnicy. Studia wyższe
okazały się poza jej zasięgiem, kon-
tynuowała więc naukę w pomatural-
nym, 2-letnim Państwowym Studium
Kulturalno-Oświatowym i Bibliote-
karskim we Wrocławiu. Potem była
praca w Zakładzie Naprawy i Mecha-
nizacji Rolnictwa w Ząbkowicach Ślą-
skich („Bardzo dużo działałam na ni-
wie społecznej w dziedzinie kultury,
prowadziłam zakładową gazetkę, ze-
wtedy to drugie” – zwierzyła się nie-
dawno „Życiu Warszawy”, obwinia-
jąc o bankructwo rodzinnej firmy
banki i Leszka Balcerowicza .
Wypada w tym miejscu podkre-
ślić, że Wiśniowska nie tylko czyni
z młodszej od siebie Bożeny „star-
szą siostrę” – co ewentualnie moż-
na traktować jako przejęzyczenie,
lecz opowiada dziennikarzowi
„ŻW” o rozpoczętych studiach,
o czym nie wie żadna wyższa
uczelnia na Dolnym Śląsku .
Z powyższego wynika, że kwestia
wykształcenia od dawna już była dla
naszej bohaterki dosyć wstydliwa...
Życie Genowefy na-
brało blasku, gdy w 1992
r. najechał Ząbkowice
przewodniczący Andrzej
Lepper , znany wówczas
Elżbietę – aktualną posłankę Sa-
moobrony. Przy boku wodza – ko-
lejno jako „pani Gienia”, czyli taka
kobitka do wszystkiego, potem sekre-
tarka, księgowa, szefowa biura, se-
kretarz generalny – sama zaczęła brać
udział w rozmaitych protestach oraz
tworzeniu partyjnych struktur.
– Ta maleńka (ok. 150 cm wzro-
stu – dop. red. ) kobieta jest bałwo-
chwalczo wierna wodzowi, ale poza
tym szalenie pracowita, uczynna, mi-
ła i lubiana. Choć nasze drogi się ro-
zeszły, trudno nie docenić jej przy-
miotów – mówi „FiM” o Wiśniowskiej
były poseł Samoobrony Zbigniew Wi-
Już 6 lat temu Wiśniowskiej wy-
szło z kart, że będzie bardzo ważną
osobistością w Polsce. A skoro waż-
ną, to trochę głupio byłoby legitymo-
wać się wyłącznie jakąś tam maturą,
a nie dyplomem solidnej uczelni.
W archiwum sejmowym znajdu-
jemy, że w 2001 r. Wiśniowska zade-
klarowała „wykształcenie wyż-
sze”, uzyskane rok wcześniej
w „Instytucie Ekonomii
i Kultury w Moskwie, Wy-
dział Psychologii Zarządza-
nia” . Po wyborach w 2005 r.
wizytówka zmieniła się: znikła
z niej nazwa uczelni i „Mo-
skwa” nie bije już po oczach.
Pojawia się za to: „zawód: psycholog”.
Kiedy go zdobyła, skoro w jej ży-
ciorysie nie sposób znaleźć kilkulet-
niej wyrwy na studiowanie, gdzieś tam,
hen, w Moskwie?
– Wykłady były w Polsce – przy-
znaje niechętnie posłanka.
Oto fragment jej wywiadu dla
TVN 24 z 29 kwietnia 2006 r.:
– Ale jest pani magistrem? – pra-
gnął upewnić się reporter.
– Niestety, ja... Używam... Ukoń-
czyłam studia wyższe na Wydziale Psy-
chologii Zarządzania w Moskwie
– wystękała wreszcie pani Genowefa.
O tej rosyjskiej szkole profesor
Dariusz Doliński , przewodniczący
Komitetu Nauk Psychologicznych Pol-
skiej Akademii Nauk, mówi tak:
– Z całą pewnością nie jest to
psychologia. Uczą tam chiromancji,
tarota, astrologii... Uczą tego, co
czuje człowiek, który dotyka ściany
albo ziemi.
Sprawdziliśmy, jak – nie wyjeżdża-
jąc za granicę – zdobyć indeks studen-
ta moskiewskiej uczelni. Okazuje się,
że jej punkt werbunkowy mieści się
w Łodzi, czyli tuż pod nosem naszej
redakcji.
dokumentów ( o konieczności po-
siadania matury informator nie
wspomina ), a potem już tylko 199
zł miesięcznie przez cały okres po-
bierania „studiów wyższych” (mini-
mum 2,5 roku). Do tego dochodzi
po 390 zł za „warsztaty” (dwa
7-dniowe w ciągu roku) i wreszcie
Rządzić każdy może
można obronić „pracę dyplomową”,
co kosztuje 200 dolarów.
A co później?
„Nie wszyscy nasi absolwenci speł-
niają się dziś zawodowo jako psycho-
lodzy, wielu pomaga, pracując w służ-
bie zdrowia, policji bądź administracji
państwowej. Jednak wszyscy zgodnie
twierdzą, że dzięki Akademii żyją lepiej
i świadomiej” – czytamy w eleganc-
kim folderze informacyjnym.
Wypisz, wymaluj – Wiśniowska,
która nie tylko robi karierę politycz-
ną, ale też rozwija się duchowo, o czym
świadczy jej ulubiona – jak to okre-
śla – „sentencja”: „Choćbyś wszyst-
kie drogi przeszedł, nie dojdziesz do
krańca mej duszy. Taka w niej głębia”
(parafraza myśli Heraklita z Efezu
dop. red. ).
Podczas gdy ona tak ładnie mó-
wi o duszy, także przykościelne Cen-
trum Przeciwdziałania Psychomani-
pulacji w Lublinie wrednie rozpowia-
da na stronie internetowej (www.kul-
ty.info), że nauki, które pobierała
pani Genowefa, to nic innego, jak tyl-
ko „magia, okultyzm, wróżbiarstwo
i przepowiadanie przyszłości”.
A jaka była jej droga życiowa
ku patentowi licencjonowanej wróż-
ki?
Lepper – rzymski Cincinnatus...
taszek , współzałożyciel nowego, wro-
giego „folwarkowi Leppera”, ugrupo-
wania Samoobrona Ruch Społeczny.
Na salony wielkiej polityki Ge-
nowefa wkroczyła w 2001 r., przebi-
jając się do Sejmu z okręgu wybor-
czego w Białymstoku. „To efekt na-
szej 10-letniej pracy. Społeczeństwo
potrzebowało partii, która będzie mó-
wiła jego językiem, jak przewodniczą-
cy Lepper, który nigdy nie używa
brzydkich słów, ma ogromną wiedzę,
a jak rzuca jakieś liczby, to są wiary-
godne” – skomentowała niewątpliwy
sukces w postaci 12 587 głosów (mniej
od lewicowego Włodzimierza Cimo-
szewicza , Piotra Krutula z LPR,
oraz PiS-owca Krzysztofa Jurgiela ).
Obiecała wtedy elektoratowi:
„W naszym regionie zrobię wszyst-
ko, by przywrócić normalny han-
del ze Wschodem, propagować wa-
lory krajobrazowe Podlasia i pomóc
młodym ludziom”.
Zrobiła wszystko, czyli nic. Nie
przeszkodziło jej to wszakże po raz
kolejny uzyskać mandat poselski na
rozmodlonym Podlasiu. Może dlate-
go, że nie chwaliła się w kampanii wy-
borczej nadzwyczajnymi – choć zda-
niem Kościoła, śmierdzącymi siarką
– umiejętnościami?
No nic, po czynach ją poznamy.
Jeśli posłowie rządzącej koalicji za-
czną dorabiać, oferując pokątnie „po-
wróżyć, karty stawiać”, oznaczać to
będzie, że kościelni specjaliści od zwal-
czania konkurencji tym razem mieli
rację... ANNA TARCZYŃSKA
W dwóch pokoikach wynajmowa-
nych od XLI Liceum Ogólnokształcą-
cego przy ul. Pojezierskiej 51 funk-
cjonuje biuro Europejskiej Akademii
Psychologii Integracyjnej (patrz str. 1).
Od „Dyrektor Koordynator” Izabeli
Balińskiej , uroczej szefowej tego in-
teresu, otrzymaliśmy pakiet materia-
łów informacyjnych i już wiemy, że za-
pisując się do Akademii, możemy
zdecydować, skąd chcemy mieć dy-
plom. Jedną z opcji jest moskiewski
Instytut Ekonomiki i Kultury – uczel-
nia o nieznanym adresie, której naj-
bardziej znamienitym absolwentem jest
prawdopodobnie pani Genowefa.
Żeby pójść jej śladem, wystar-
czy zapłacić 30 zł za rozmowę kwa-
lifikacyjną, 350 zł przy składaniu
G. Wiśniowska – wicemarszałek Sejmu
Genowefa Stopa (rodowe nazwi-
sko Wiśniowskiej) urodziła się 4 mar-
ca 1949 r. w Ożarach – dolnośląskiej
wsi położonej między Ząbkowicami
Śląskimi a Kłodzkiem. W dzień ów,
a był akurat piątek, nie działo się do-
prawdy nic nadzwyczajnego. Nic nie
ostrzegało, że to dziecię, gdy doro-
śnie, trafi na szczyty władzy w Polsce.
Była drugim dzieckiem mamy
Teresy i taty Juliana , którzy wcze-
śniej sprowadzili na świat Henryka ,
a zaraz po Gieni – Janka , Zbyszka
i wreszcie najmłodszą ze Stopów
Bożenkę . Rodzice byli ludźmi wy-
kształconymi podstawowo, ojciec do-
datkowo przyuczył się na krawca.
spół poezji i małe formy teatralne”
– twierdzi pani Genowefa) oraz nie-
udane – zakończone grzesznym roz-
wodem – małżeństwo z Wiśniowskim,
po którym miłą pamiątką jest dwój-
ka udanych, dorosłych już dzieci.
„W 1990 roku właśnie przymie-
rzałam się do powrotu na studia ,
o których skończeniu zawsze marzy-
łam, jednak pewnego dnia zadzwo-
niła do mnie starsza siostra, propo-
nując, żebym została jej wspólnicz-
ką w firmie zajmującej się próżnio-
wym pakowaniem wyrobów garma-
żeryjnych. Siostra dała mi pół go-
dziny do namysłu, żeby wybrać mię-
dzy nauką a biznesem. Wybrałam
jedynie z organizowania blokad dróg
i okupacji urzędów.
– Urzekł mnie swoją charyzma-
tyczną osobowością i siłą – opowia-
dała po latach Wiśniowska. W stycz-
niu 2004 r., podczas IV Zjazdu
Związku Zawodowego Rolników
„Samoobrona”, przyrównywała na-
wet swojego idola do „wodza Cyn-
cynata” (według legendy, Cincinna-
tus akurat orał pole, gdy senat rzym-
ski wybierał go w roku 458 p.n.e. dyk-
tatorem – dop. red. ).
Związawszy się z Lepperem, tra-
fiła wkrótce do warszawskiego biu-
ra partii. Z czasem ściągnęła do sto-
licy również Bożenę oraz synową
96568801.002.png 96568801.003.png 96568801.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 19 (323) 12 – 18 V 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Ojcowie Chucka Norrisa
Prowincjałki
W nocy na dachu kamienicy w Ło-
dzi stał młody mężczyzna w sa-
mych slipach. Policjantom nie w głowie było ganiać łobuza, poszukiwanego
listem gończym, po dachach. Poczekali, aż zmarznie. Zziębnięty bandzior sam
oddał się w ciepłe ręce wymiaru sprawiedliwości.
Klasycznym literackim fetyszem
jest futro. Uczynił je sławnym Le-
opold von Macher-Masoch (od je-
go nazwiska pochodzi słowo „ma-
sochizm”) w książce „Wenus
w futrze”. Fetyszem mogą być
pończochy, szpilki, piersi, poślad-
ki, stopy. A co jest fetyszem dla
pallotynów? Dla nich obiektem
pożądania jest wyłącznie szmal,
mamona i pełna szkatuła.
Jak ojczulkowie nabijają kabzę
swojego zakonu? Normalnie. Nie-
bawem rozpocznie się sezon urlo-
powo-wakacyjny. Biura podróży
prześcigają się w ofertach. Do akcji
wkraczają również zakonnicy, któ-
rzy doskonale wiedzą, jak kosić szmal
na zagranicznej turystyce. Księżow-
skie biuro turystyczne nazywa się
bardzo świątobliwie, choć ciut przy-
długo: Duszpasterstwo Pielgrzymko-
we Księży Pallotynów „APOSTO-
LOS”, a nadzorem nad wypasem
dusz zajmuje się Stowarzyszenie
Apostolstwa Katolickiego – Prowin-
cja Zwiastowania Pańskiego. I cóż
nam zwiastuje Pan za pośrednictwem
przedsiębiorczych wielebnych?
Otóż, jak sami piszą w rekla-
mowych folderach: „Jedną z form
naszej pracy apostolskiej i pogłębie-
nia wiary wśród wszystkich ludzi jest
duszpasterstwo pielgrzymkowe. Ma
ono na celu pomóc w przeżyciu do-
świadczenia Boga. Czynimy to po-
przez kontakt z miejscami świętymi,
modlitwę, Mszę św., spotkanie z dusz-
pasterzem”.
No i organizują pielgrzymki
(czytaj: wypasy urlopowe) do ta-
kich „świętych miejsc” jak Wyspy
Kanaryjskie, Meksyk, Tajlandia, Ku-
ba, USA, Argentyna, Urugwaj, Tu-
nezja, Cypr, Jordania, Irlandia, Sy-
ria, Egipt, Brazylia itd., itp. Mo-
żesz z wielebnymi pojechać nawet
do Kenii i na Hawaje. Niezłe, co?
Czacha pęka, mózg paruje, oczy za-
chodzą w ciążę.
A wszystko jest sankcjonowane
Panem Bogiem. Każdy podróżny
przed wylotem np. na safari albo
do Tajlandii dostaje ulotkę z modli-
twą: „Wszechmogący, Wieczny Boże,
otaczaj nas, podróżujących, Swoją
opieką, abyśmy za Twoim przewod-
nictwem pod opieką Matki Najświęt-
szej i św. Rafała Archanioła pomyśl-
nie dotarli do celu i szczęśliwie wró-
cili do naszych domów. Przez Chry-
stusa, Pana naszego. Amen”. No
i co? Jest podbudowa ideologiczna
dla turystycznego biznesu? Jest.
A potem ulotka do kosza i opa-
lanko, pływanko i cudne dymanko,
szczególnie w Bangkoku, raju tury-
stycznego seksu. Ludzie, są drzwi
i parapety, szklanki i filiżanki, stołki
i taborety, ale doprawdy można do-
stać kociej mordy, oglądając działal-
ność wielebnych. Ich biuro turystycz-
ne kosi rocznie kilkadziesiąt milio-
nów złociszów do zakonnej kasy. Uff!
Są lepsi niż legendarny Chuck Nor-
ris. Chcesz być bratem Chucka Nor-
risa, to mów do nich ojcze!
Ci funkcjonariusze Pana Boga są
w stanie sprzedać lodówkę Eski-
mosom, futro polarnym niedźwie-
dziom, Lepperowi części zamienne
do miski, a na samą myśl o tym, ja-
ki łeb do biznesu mają Rydzykowi
współbracia, kiszki mi się śmieją.
Pallotyni mają takie zdolności
analityczno-biznesowe, że – podob-
nie jak Chuck Norris – pijąc kawę
z mlekiem, mogą wypić mleko, a ka-
wę zostawić. W swej działalności
przerzucają się z jednej przepaści do
drugiej i zawsze po drodze zdążą
wpaść do banku.
A przy tym tak cudnie prawią
o niebie, że chce mi się powiedzieć:
chłopaki, niebo zostawcie lotnikom!
ANDRZEJ RODAN
Mężczyzna, który chodził ulicami i rozrzucał
biały proszek, na kilka godzin zablokował
centrum Białegostoku. Gdy pobrano próbki tajemniczego proszku, okazało się,
że to sól kuchenna. Sprawca pieprzył, że solił, bo chce oczyścić miasto.
W Radomiu 27-letni Hubert G. zabił ojca.
Poszło o butelkę wina, którą tatko schował
sobie pod poduszkę i nie chciał podzielić się z potrzebującym synem. Pan Hu-
bert wbił więc chytrusowi nóż w nogę, a potem opróżnił flaszkę. W prokura-
turze tłumaczył, że chciał zrobić ojcu jedynie małą dziurkę, żeby go bolało.
Sprawcą napadów na sklepy Biedronki
w Sandomierzu i Tarnobrzegu okazał się stu-
dent resocjalizacji. Przed sądem wytłumaczył, że potrzebował pieniędzy na
studia oraz zorganizowanie przyjęcia weselnego. Sąd posłał go na 5 lat za-
jęć praktycznych...
19-letnia Mariela P. , obywatelka Buł-
garii z kartą stałego pobytu w Polsce,
zapragnęła skorzystać z toalety na Dworcu Wschodnim w Warszawie. Bab-
cia klozetowa zażądała od niej 2 zł opłaty. W odpowiedzi Bułgarka złapała za
nóż i trzykrotnie pchnęła babcię. Policji tłumaczyła, że „ludy bałkańskie nie
godzą się na drożyznę tak łatwo jak ci znad Wisły”.
Opracowała AH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Ja tak się zastanawiam, czy ja sam wiem, kim ja jestem.
(Andrzej Lepper)
Można Samoobronę oceniać różnie, ale ona chce nam dzisiaj pomóc
w uchwaleniu ustaw, na których nam zależy. (...) I jeszcze jedno słowo
do wszystkich – nie jestem zmęczony. Niech nikt na to nie liczy.
(Jarosław Kaczyński)
Niestety, wygląda na to, że w dzisiejszych czasach – w Polsce, we Włoszech,
w Stanach Zjednoczonych – świadomość znajduje się na tak niskim pozio-
mie, iż książka Browna jest szkodliwa. Nie warto więc przykładać ręki do tej
popularności. Istnieje jednak jeszcze jeden argument przeciw. Ekranizacja
„Kodu Leonarda da Vinci” nie stanowi zagrożenia dla wiary świadomego
chrześcijanina, ale podobnie jak w przypadku obrazu, który obrażałby Pol-
skę czy naszych bliskich, honor nie pozwala na postawę „wprawdzie to są
kłamstwa, ale film dobrze zrobiony”.
rzy jeszcze nie zwariowali (lub nie zostali
zwariowani), przecierało oczy ze zdumienia: Roman
Giertych został obernauczycielem wszystkich pol-
skich pedagogów i uczniów.
Jak do tego mogło dojść? Zwyczajnie. Po prostu
Prawo i Sprawiedliwość realizuje wypłaty i wręcza or-
dynarne łapówki za cztery przyszłe lata względnego spo-
koju władzy abso-
lutnej. A poza tym
bez pana Romana
nie byłoby Central-
nego Biura Antyko-
rupcyjnego i innych
zabawek PiS.
Jeszcze kilkanaście dni temu Jarosław Kaczyń-
ski mówił o Giertychu, że jest nielojalnym kłamcą, czło-
wiekiem, który cynicznie nie dotrzymuje umów.
W piątek okazało się, że takie referencje i kwalifika-
cje są w sam raz, żeby zostać ministrem edukacji
– szefem jednego z najważniejszych resortów w kraju.
Współczuję nauczycielom... Przecież to pan Roman
najpierw wszechpolaków reaktywował, potem wycho-
wał, a teraz jest ich honorowym prezesem. Przed wy-
borami zaś w garniturki ubrał, uczesał, krawaciki za-
łożył i do Sejmu ławą wprowadził... Co z tego, skoro
nawet w lakierkach można trzaskać obcasami?
Współczuję nauczycielom... Co prawda pan Ro-
man zdementował pogłoski, że wiceministrem będzie
Wojciech Wierzejski – rasowy blondyn z niebieskimi
oczami (choć znam podejrzliwców, którzy przyczynę te-
go blond koloru upatrują w perhydrolu), ale przecież
przyjaźnić się nie przestają. Wierzejski wywiesił kiedyś
na drzwiach swojego gabinetu kartkę: „Pedałom wstęp
wzbroniony”... Fajny kumpel.
Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak przypomnieć, że
Roman Giertych miał w swoim życiu dwa ważne epizo-
dy związane z edu-
kacją. O pierwszym
dowiedzieliśmy się
od jego kolegi, wi-
cepremiera Leppe-
ra : Giertych miał
niegdyś praktyki na-
uczycielskie. O drugim sami pamiętamy – otóż w roku
2004 żona pana ministra zdawała egzamin na Uniwersy-
tecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Na wydziale pra-
wa i administracji miał ją egzaminować doktor Ryszard
Sowiński , któremu kilka minut wcześniej Giertych po-
wiedział tak: „Za chwilę wejdzie tu moja żona; chciał-
bym, żebyś pamiętał, że to właśnie ją egzaminujesz”...
I dodał mimochodem, że wkrótce zatrudni na intrat-
nych posadkach kilku ekspertów. Sowiński dostał szału
i o bezczelnym szantażu powiadomił natychmiast kierow-
nictwo uczelni, a kierownictwo – prokuraturę.
I co? I nic. Nic nie słychać. Prokuratura pewnie
kucnęła. Teraz czas na belfrów.
MAREK SZENBORN
(„Nasz Dziennik” 105/2006)
Nie akceptuję ludzi, którzy ze wzrokiem uciekają. Z jednym i z drugim
panem Kaczyńskim rozmawiało mi się dobrze. Nie uciekali ze wzrokiem.
(Renata Beger)
GŁASKANIE JEŻA
Myśmy bardzo poważnie analizowali zapisy tej potencjalnej umowy ko-
alicyjnej. I te zapisy ustawowe, te propozycje ustawowe. Okazało się, że
były tam propozycje podatku katastralnego już na maj tego roku. Okaza-
ło się, że nawet politycy PiS-u nie wiedzieli, że coś takiego wpisali.
(Jarosław Kalinowski, PSL)
Zuchy wszechpolskie
W szkołach mieliby (homoseksualiści – dop. red. ) szerokie pole do depra-
wacji najmłodszych. Jest niemal niemożliwe, by człowiek z takimi skłonno-
ściami powstrzymał swoje żądze. Przecież to pośród homoseksualistów rodzi
się pedofilia. Nie uniknęlibyśmy więc złego dotyku. Należy szybko zająć się
tym problemem, ponieważ obserwujemy coraz agresywniejsze wchodzenie ta-
kich osób do szkół. (Ewa Sowińska, rzecznik praw dziecka)
Nie mam pieniędzy, na rękę mam trzy tysiące złotych. Trochę dorabiam
na wykładach w Stanach Zjednoczonych, ale mam na utrzymaniu 10 osób
i jeszcze ich rodziny. Prawie nikt nie pracuje w mojej rodzinie, wszyscy
patrzą na mnie.
(Lech Wałęsa)
Wybrała OH
ZMARZNIĘTY ZNACZY SKRUSZONY
EGZORCYSTA?
CHYTRY DWA RAZY TRACI
STUDENCKA PRAKTYKA
BAŁKAŃSKA OSZCZĘDNOŚĆ
W miniony piątek kilka milionów Polaków, któ-
96568801.005.png 96568801.006.png 96568801.007.png 96568801.008.png 96568801.009.png 96568801.010.png 96568801.011.png 96568801.012.png 96568801.013.png 96568801.014.png 96568801.015.png 96568801.016.png 96568801.017.png 96568801.018.png 96568801.019.png 96568801.020.png 96568801.021.png 96568801.022.png
Nr 19 (323) 12 – 18 V 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
KAPLICA
ŁAGODZI OBYCZAJE
wiernych, zarzucając im „wyjątko-
we ubóstwo kulturalne”.
Zdaniem arcybiskupa, Kościół
musi mieć własne media i odpowied-
nio wyszkolonych dziennikarzy, któ-
rzy „wiernie prezentowaliby stano-
wisko kościelne”. Sekretarz kongre-
gacji najwyraźniej wzdycha za czymś
w rodzaju tuby Rydzyka , tyle że
o międzynarodowym zasięgu. Ojciec
dyrektor mógłby się więc sprawdzić
w Radiu Watykan.
MODNIŚ
Pod względem upodobań moto-
ryzacyjnych JPII był raczej tradycjo-
nalistą. Poruszał się mercedesami,
a jest to marka, która zdominowała
watykańskie garaże od lat trzydzie-
stych ubiegłego wieku. Tylko bodaj
raz – podczas pierwszej pielgrzymki
do Polski – korzystał ze znakomite-
go ciężarowego stara 66, przerobio-
nego na papieską karocę. Benedykt
zerwał i z tą tradycją – przesiadł się
mianowicie do luksusowego, kulo-
odpornego bmw X5SUV, limuzyny
o wiele bardziej trendy niż merce-
des. Nasz BOR błyskawicznie do-
stroił się do tych upodobań i na naj-
bliższą pielgrzymkę też zamówił dla
papieża (za jedyne 2 mln złociszów)
takie autko. Jak już sobie B16 nim
pojeździ, to potem będą z niego ko-
rzystać nasz pan prezydent i nasz pan
premier. Spokojni, że w tym luksu-
sowym bunkrze na kołach nie do-
sięgnie ich żaden przejaw gorących
uczuć ich poddanych.
Sejmowy kapelan Jacek Dzikow-
ski codziennie rano odprawia mszę
w kaplicy. Na tłok parlamentarzy-
stów raczej nie narzeka. Najczęściej
modlą się posłowie prawicy znani
z fundamentalistycznych poglądów
na Kościół i religię, m.in. Tadeusz
Cymański z PiS i Anna Sobecka
z LPR. Liderzy partyjni pokazują się
bardzo rzadko, bo na modlitwę nie
mają zbyt wiele czasu.
ewangelizacyjna? Najpierw córka,
stópka, biuścik, a potem Faustyna
Kowalska ?
KC
duchownego, to świetny pomysł – pi-
szą ludzie, którzy nigdy nie odważy-
liby się poruszyć swoich problemów
w rozmowie prosto w oczy, a Inter-
net daje anonimowość, bo nie wia-
domo, kto jest po drugiej stronie. No
właśnie...
TAJNY RYDZYK
W tajemnicy przed kanclerzem
Katolickiego Uniwersytetu Lubel-
skiego, arcybiskupem Józefem Ży-
cińskim – swoim zagorzałym kryty-
kiem – ojciec Tadeusz Rydzyk za-
szczycił niedawne sympozjum zorga-
nizowane na tej uczelni. Dziennikarz,
który go wypatrzył, został przez jed-
nego z organizatorów nazwany... fa-
szystą. Szef Radia Maryja pojawił się
w Lublinie niespodziewanie i wy-
raźnie stronił od dziennikarzy. Na-
tomiast hołdy od uczestników sym-
pozjum przyjmował. Śliniąc się przed
nim, mówili, że „próby uciszenia ra-
dia są próbami uciszenia głosu pa-
pieża Polaka”.
PA
JF
RP
RODZIĆ
PO DOMINIKAŃSKU
TAJNIAK
Z WATYKANU
W Szczecinie szkołę rodzenia
otworzyli... dominikanie. Jak twier-
dzą organizatorzy, w zajęciach mo-
gą brać udział wszyscy, niezależnie
od stanu cywilnego, wyznania czy po-
glądów. Zadaniem kursu jest zdo-
bycie wiedzy, jak świadomie prze-
żyć ciążę, dobrze urodzić dziecko
i jak sobie radzić po porodzie. Cho-
ciaż szkoła nie jest przedsięwzięciem
komercyjnym, za zajęcia trzeba za-
płacić 100 zł.
WYCHOWANIE
PRZEZ OBIJANIE
Arcybiskup Piero Marini , cere-
moniarz papieski, przyjechał do Pol-
ski. Nie była to jednak formalna wi-
zyta, bowiem Marini po kryjomu od-
wiedzał miejsca, do których przybę-
dzie Benedykt XVI , zatwierdzał pro-
jekty ołtarzy oraz towarzyszących im
zakrystii, a także wprowadzał po-
prawki do scenariuszy papieskiej li-
turgii. Aż strach pomyśleć, co by
było, gdyby przyboczny Ratzingera
zakwestionował „skromny” trzypo-
ziomowy ołtarz, który dla jego sze-
fa stawiają w Krakowie („FiM”
18/2005).
Henryk Urban , członek Rady
Politycznej PiS, w wywiadzie dla
związanego z tą partią periodyku
„W prawo zwrot” apeluje o przy-
wrócenie w szkołach kar cielesnych,
z chłostą włącznie. Zdaniem poli-
tyka – z wielowiekową tradycją ze-
rwano zbyt pochopnie. Działacz PiS
twierdzi ponadto, że tłuczenie
uczniów dałoby nauczycielom od-
powiednie dla prawidłowego wy-
chowania kompetencje. Od pomy-
słu Urbana dystansuje się inny PiS-
-owiec i fan Radia Maryja, Tade-
usz Cymański . Bić dzieci nie chce,
ale jest zwolennikiem zwiększenia
rygoru i zastosowania systemu kar
dla uczniów.
RP
MAR
RP
BIBLIA OBRAŻA
KATOLIKÓW
MAMUŚKA
WZ
Ach, matczyna miłość! Nie ma
nic piękniejszego niż wychowanie
dzieci. Wiadomo, że trzeba i skarcić,
i zganić, klapsa dać albo i dwa.
Wszystko dla dobra ukochanego po-
tomka, żeby go naprostować i na
człowieka wyprowadzić. Co z tego,
że mądrale psycholodzy i inni tacy
mówią, że nie wolno, że to niedo-
brze. Księża – bezdzietni, starzy ka-
walerowie – wiedzą najlepiej i po-
pierają twardą, rodzicielską rękę.
Jednak katoliczka Debra Liber-
man z Pittsburga przesadziła. Jej za-
biegi pedagogiczne stosowane wobec
7-letniego dziecka sąd wycenił na 70
lat więzienia. W ramach dyscyplino-
wania córki Liberman biła ją łańcu-
chem, przypalała ręce nad kuchen-
ką, oblewała chlorem, zmuszała do
jedzenia kociego pokarmu i soli, stra-
szyła i torturowała psychicznie. Wresz-
cie zamknęła nagie dziecko w piw-
nicy, którą usiłowała podpalić. CS
Gdański zarząd Zakładu Komu-
nikacji Miejskiej nie zgodził się na
dalsze eksponowanie w tramwajach
plakatów z cytatami biblijnymi za-
wierającymi także odnośnik do stro-
ny internetowej protestanckiego Ko-
ścioła Wiary Ewangelicznej. Jak do-
nosi „Gazeta Wyborcza” – według
Zbigniewa Kowalskiego , zastępcy
dyrektora zakładu ds. eksploatacji,
przeciwko plakatom protestowali
mieszkańcy: „Mówili, że obrażają ich
uczucia religijne” .
CHIŃCZYKI TRZYMAJĄ
SIĘ MOCNO
MAR
Władze Kościoła katolickiego
w Chinach wyświęciły na bisku-
pów księży Liu Xinhonga oraz Ma
Yinglina . Larum podniósł Waty-
kan, który rości sobie prawo do wy-
łącznego decydowania w tych kwe-
stiach. Ponieważ na Chińczykach
wrażenia to nie zrobiło, papież Be-
nedykt XVI nałożył na Xinhonga
i Yinglina ekskomunikę.
Najnowsze nominacje chińskie-
go Kościoła kat. spowodowały ostry
konflikt we wznowionym parę mie-
sięcy temu dialogu między Pekinem
a Stolicą Apostolską. Tym samym
ekspansja watykańczyków na Pań-
stwo Środka została, przynajmniej
chwilowo, skutecznie powstrzyma-
na.
MISJONARZ Z KUL-U
Artysta Leszek Mądzik , roz-
wydrzony liberalną atmosferą Ka-
tolickiego Uniwersytetu Lubelskie-
go, w swym niewyobrażalnym zadu-
faniu myślał, że wszędzie wolno mu
robić to, na co pozwala mu dobro-
tliwy, tolerancyjny i życzliwy arty-
stom władca Lubelszczyzny – arcy-
biskup Życiński . Twórca i szef słyn-
nej Sceny Plastycznej KUL poje-
chał na dziewiąty Międzynarodo-
wy Festiwal Teatrów Uniwersytec-
kich w Teheranie. Zawiózł mułłom
swój spektakl zatytułowany „Wil-
goć”. I co? I ocenzurowali go! Mą-
dzika! Twórcę zaangażowanego, ka-
tolickiego! W jednej z ostatnich scen
pojawia się przed publicznością ak-
torka, swoją drogą – córka Mądzi-
ka. Pobożni przewodnicy duchowi
festiwalu zażyczyli sobie jednak,
by – zgodnie z wymogami Koranu
– artystka miała głowę szczelnie owi-
niętą chustą, tak aby nie wystawał
ani jeden kosmyk jej włosów. Co
więcej – cenzurze poddano także
wystawę plakatów Mądzika w irań-
skim mieście Sziraz, albowiem na
niektórych z nich widoczne były go-
łe stopy i piersi. „Kurier Lubelski”
(4 maja 2006 r.) zapytał więc arty-
stę, czy nie wiedział o religijnych
wymogach islamu. Mądzik rzekł:
„Doskonale sobie zdawałem z te-
go sprawę, ale trzeba ryzykować,
niekiedy się udaje!”.
Znaczy Mądzik pojechał nie tyl-
ko ze spektaklem, córką i plakata-
mi, ale też z misją. Byłażby to misja
AC
RYDZYK,
DO WATYKANU!
TRWAJMY
Film „Kod da Vinci” wchodzi do-
piero na ekrany, a już ma zapew-
nione powodzenie. Za akcję rekla-
mową wzięli się bowiem cenzorzy
z Watykanu.
Gromy na film, według obra-
zoburczej powieści Dana Brow-
na , posypały się z ust sekretarza
Kongregacji Nauki Wiary, abp. An-
gelo Amato , podczas konferencji
prasowej w siedzibie Uniwersyte-
tu Świętego Krzyża prowadzonego
przez Opus Dei. Zarzucając filmo-
wi „zniesławienie, obrazę i błę-
dy”, hierarcha żalił się, że gdyby
rzecz dotyczyła Koranu bądź Ho-
lokaustu, wywołałaby światową re-
wolucję. „Chrześcijanie winni być
bardziej wrażliwi, odrzucać kłam-
stwa i zniesławienia” – perorował
Amato, stawiając za wzór kampa-
nię protestów przeciw „Ostatnie-
mu kuszeniu Chrystusa”, podczas
której sfanatyzowany motłoch pod-
palał kina. „Mam nadzieję, że wszy-
scy zbojkotujecie ten film” – ape-
lował arcybiskup. Chyba jednak nie
łudził się, że jego akcja przyniesie
rezultaty, bo wyrażał rozgorycze-
nie brakiem odpowiedniej reakcji
Ramówka Telewizji Trwam
przeżywa renesans. Oprócz ciągłych
modłów i niedokończonych roz-
mów cztery razy dziennie widzo-
wie medialnego dziecka Rydzyka
będą mogli odetchnąć, obserwując
werbalne popisy sprzedawców z Te-
lezakupów Mango. Maciej Bu-
kowski , szef firmy Mango, chce
w ten sposób zbadać potencjał re-
klamowy Trwam, a na antenie bę-
dzie sprzedawał artykuły gospodar-
stwa domowego oraz produkty dla
kobiet. Jeśli oferowany asortyment
będzie miał logo z popiersiem gu-
ru moherowej widowni – Bukow-
ski może być spokojny o zyski. Co
na to Krajowa Rada Radiofonii
i Telewizji?
KC
OH
PROSZĘ KSIĘDZA...
ENTER
Masz potrzebę uzyskania pora-
dy od księdza? Wyślij przez Gadu-
-Gadu pytanie pod numer 2974893.
Odpowie 38-letni Antoni Mulka ,
wikariusz parafii w Mielcu. Zdaniem
96568801.023.png 96568801.024.png 96568801.025.png 96568801.026.png 96568801.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin