Fakty i Mity 2008-28.pdf

(10153 KB) Pobierz
114235397 UNPDF
PRAŁAT JANKOWSKI POMAGAŁ SB
TROPIĆ BOGDANA BORUSEWICZA
BORUSEWICZA
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 28 (436) 17 LIPCA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Na stronie trzeciej znajdziecie informacje niedostępne dla oskarżonych
żołnierzy z Nangar Khel i nieznane ich obrońcom. Jest to prawda skrywana
żołnierzy z Nangar Khel i nieznane ich obrońcom. Jest to prawda skrywana
przed sędziami, mediami i opinią publiczną! Na przykład o tym, jak ludzie
przed sędziami, mediami i opinią publiczną! Na przykład o tym, jak ludzie
Macierewicza podstawiali prokuraturze lewych świadków incognito...
Macierewicza podstawiali prokuraturze lewych świadków incognito...
Str. 3
ISSN 1509-460X
Agent „Delegat” prosił esbeków o dyktafon na spotkanie z Wałęsą
Na stronie trzeciej znajdziecie informacje niedostępne dla oskarżonych
114235397.028.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 28 (436) 11 – 17 VII 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Rząd Tuska, w odróżnieniu od PiS, nie chce dopłacać do ame-
rykańskiego interesu z tarczą. Chyba pierwszy raz w historii
my, Polacy, okazaliśmy się mądrzejsi od Czechów. Niestety,
wygląda na to, że nie na długo...
Sami się miłujcie!
Za bazy i instalacje wojskowe na ich terytoriach Stany Zjed-
noczone płacą co roku tylko: 2 miliardy dolarów Turcji, 2,5
mld dol. Izraelowi, 1 mld dol. Egiptowi, 300 mln Pakistanowi,
a już zupełnie śmieszne 100 milionów dostaje Kolumbia. Tym-
czasem Polsce za bazę tarczy antyrakietowej Ameryka chce dać
(jednorazowo!) aż... 20 milionów zielonych. A głupi rząd RP
się wzdraga, targuje... Kiedyś, w szkole, za brak tarczy dosta-
wało się pałę. Aż strach pomyśleć, jak ukarzą nas jankesi.
nego komentarza. I jakoś, cholercia... okazji brakuje. Oczy-
wiście, pewne pocieszne jaskółki są. Ucieszył mnie na przy-
kład brak porozumienia z Amerykanami w sprawie tarczy; oby
rzutowało to trwale i negatywnie na nasz sojusz z USA!
Cóż z tego, kiedy z tej radości wybrałem się na spacer i tra-
fiłem do empiku. A tam, wśród tysięcy gazet, już od pierwszej
półki zaatakowały mnie okładkami pisma katolickie. Setki pism.
Kilka z nich, takich w miarę poważnych, prenumerujemy w „FiM”,
bo wypada wiedzieć, co się dzieje w obozie wroga. Właśnie
tak – wroga, bo Kościół papieski zawsze był wrogiem Polski,
czego dobitnie dowodzi historia. I tylko kompletny ignorant al-
bo inny Kaczyński może mieć odmienne zdanie. Wróćmy jed-
nak do kościelnych gazet, zresztą często dotowanych przez róż-
ne organizacje lub firmy państwowe, czyli przez nas.
Naprawdę nie chciałem się tego miłego dnia denerwować,
no i od miesięcy szukam tych pozytywnych treści. Może wła-
śnie dlatego wziąłem do ręki dwumiesięcznik pod uroczym
i jakże zachęcającym tytułem „Miłujcie się!” (dlaczego nie „Mi-
łujmy się!”?), wydawany przez Towarzystwo Chrystusowe
w Poznaniu. Księża diecezjalni mówią zdrobniale na jego człon-
ków „Chrystusowcy dolarowcy”, bo panowie z Poznania zakła-
dają swoje „misyjne” parafie w najbogatszych krajach świata.
Ale i groszem polskich wdów widać nie gardzą, gdyż całe pi-
smo roi się od reklam i innych zachęt do kupowania towarów
Towarzystwa, zaś do jego środka włożono gotowy blankiet prze-
kazu bankowego. W swym piśmie czcigodni ojcowie twierdzą
przede wszystkim, że nie jest możliwa prawdziwa miłość mię-
dzy ludźmi bez miłości do Boga. Innymi słowy, jeśli na swej
drodze staną (co nie daj Boże) ateiści, to mogą mieć co naj-
wyżej jakieś halucynacje, że się kochają. Jeśli chcą przeżyć mi-
łość, muszą być praktykującymi katolikami (co z 4,5 miliarda
innowierców?!) i często adorować Najświętszy Sakrament,
rozpamiętując przy tym, ile dobra „Bóg ukryty pod postacią ka-
wałka chleba” czyni ludziom. Jakie to dobra? Niebiańskie. Na-
tomiast największą łaską, której można dostąpić na ziemi, jest
nawrócenie na katolicyzm. To oczywiste.
Kiedy już wiemy, czym jest prawdziwa miłość, chrystusow-
cy (jako znawcy tematu?) edukują nas w ars amandi . Czytam
więc artykuł skierowany do narzeczonych pt. „Czystość przed-
małżeńska, czyli płynięcie pod prąd”. Stoi w nim, że w kwestii
czystości nie ma miejsca na żadne kompromisy. Choćby parka
miała po 50 lat każde, płonęła z pożądliwości i była dawno po
zmówinach – musi z „tym” zaczekać do błogosławieństwa przed
ołtarzem. Wcześniej nawet pocałunki z języczkiem nie są moż-
liwe. Co więcej! Także w związku małżeńskim należy przeży-
wać wspólnie jak najdłuższe okresy czystości, a seks ciągle
ograniczać i spychać na margines. W jakim celu? „Człowiek
przez zachowanie czystości ukierunkowuje popęd seksualny na
inne sfery. Poznaje wtedy radość twórczego życia, w porówna-
niu z którą niczym wydaje się chwila zmysłowej przyjemności,
pozostawiająca go wyjałowionym i pustym” . Ideałem byłoby
oczywiście zupełne wyrzucenie seksu z małżeństwa, ponieważ
„jeżeli człowiek zaczyna prowadzić czyste życie, zauważa, że
medytacja staje się nieporównywalnie łatwiejsza niż poprzed-
nio. Z wielką jasnością zaczyna rozumieć pisma duchowych mi-
strzów (...). Dopiero teraz widzi, że dotąd z ledwością żył, a ra-
czej wegetował, niż żył” . Jeśli zatem ktoś dotąd katował się
szklanką wody „zamiast”, to niech wie, że „skuteczne” są rów-
nież medytacje i pisma duchowych mistrzów.
W piśmie katolickim nie mogło zabraknąć wielkiego artyku-
łu na temat aborcji. I tutaj jest takowy pt. „Cywilizacja życia
kontra cywilizacja śmierci”. Wpisuje się on w katolicką apolo-
getykę: lekarze i kobiety przerywające ciąże są zabójcami i tak
powinni być traktowani. Wyrokowanie, który płód ma żyć,
a który nie – niczym się nie różni od oświęcimskiej rampy. Ro-
dzić trzeba zwłaszcza dzieci upośledzone i te z gwałtów, bo
one potrzebują więcej miłości itp. Ale te opinie można jeszcze
próbować zrozumieć. Każdy z nas musi przyznać, że urodzenie
kalekiego dziecka jest aktem bohaterstwa i nikt takich rodziców
nie potępia. Jednak z tego również powodu nie sposób podob-
ne postawy wymuszać, strasząc przy tym więzieniem i piekłem
– jak to bezczelnie robią bezdzietni celibatariusze. Ci, którzy po-
tem palcem nie kiwną, żeby wspomóc wielodzietne rodziny czy
upośledzone dzieci. Ale to jeszcze nic! Bo tak naprawdę to sam
Kościół odpowiedzialny jest za ogromną skalę pokątnych
aborcji (w Polsce szacuje się ją na 200 tysięcy zabiegów rocz-
nie). Otóż m.in. w tymże samym „Miłujcie się!”, tuż po artyku-
le o aborcji, otwieram tekst pt. „Grzech antykoncepcji”. Na wstę-
pie przypomnienie, że to katolicki Bóg jest stwórcą pięknego
pożądania (to po co ta czystość w małżeństwie?), a miłość
małżonków to „jedność i zespolenie”. Natomiast „antykoncep-
cja jest zaprzeczeniem tej jedności, tego wzajemnego pozna-
wania się i zbliżenia (...). Akt małżeński jest święty, a ingeren-
cja w jego naturę jest świętokradztwem. Bóg jest obecny w jed-
ności małżeńskiej poprzez sakrament małżeństwa, nie obrażaj-
my Go więc stosowaniem środków bezczeszczących świętą jed-
ność dwojga ludzi” . Dodajmy, że autorowi chodzi o każdy ro-
dzaj antykoncepcji, a „świętokradztwo” to jeden z najcięższych
grzechów. Co ciekawe, w ww. artykule nie ma mowy o tzw.
naturalnych metodach zapobiegania ciąży. A zatem kalendarzyk
też jest już zły? Antykoncepcja – czytamy dalej – „burzy nasze
szczęście. Bo jeżeli Bóg zaplanował dla nas szczęściodajną jed-
ność małżeńską, której elementem jest współżycie seksualne
i nierozerwalnie z nim związana płodność , to tylko realiza-
cja zamysłu Boga może dać nam szczęście (...). Kiedy niszczy-
my to, co Bóg stworzył, popełniamy grzech ciężki”; „Bóg pra-
gnie powołać do życia nowego człowieka, a my, małżonkowie,
którzy przysięgaliśmy »przyjąć i po katolicku wychować potom-
stwo«, stosujemy środki chemiczne, hormonalne i mechanicz-
ne, by nie dopuścić do poczęcia (...). Dlaczego więc rozdziela-
my nasze ciała prezerwatywami?” .
No cóż, może już wystarczy tych cytatów, bo Czytelników
„FiM” chyba i tak nie przekonam...
Teraz możemy już jednak wyraźnie zobaczyć idealną rodzinę
katolicką: czystość stracili podczas nocy poślubnej. Ich dorobek
to, lekko licząc, 15 dzieci, w tym kilkoro kalekich. Współżycie
odbywa się do naturalnego ustania okresu u kobiety, więc men-
del potomstwa to betka. Tym bardziej że jedynymi metodami,
które mogą ograniczyć ten (lub wyższy) wynik, są medytacje
i czytanie pism ojców Kościoła. Matka jest „kapłanką domowego
ogniska”, więc w domu raczej się nie przelewa. Życie na tym pa-
dole łez jest ciężkie, bo takie już jest. A zapłata za nie jest w nie-
bie. Tymczasem radość daje wspólna modlitwa, seks raz na pa-
rę miesięcy „ukierunkowany na płodność”, rodzinne wyjście do
kościoła. Można też czasem odreagować i dać dzieciakom lanie.
Oto kościelna wizja miłości, małżeństwa i rodziny. A jaka
jest praktyka? Owszem, istnieją takie „idealne”, czy może ra-
czej święte rodziny. Ale o wiele więcej jest partnerów, którzy
ze względu na czynne działania kleru i kleroparobków mają utrud-
niony dostęp do antykoncepcji, o refundowaniu której w Kato-
landzie można pomarzyć. Kobiety lądują więc w prywatnym
gabinecie ginekologa, gdzie za 3 tysiące usuwają niechcianą
ciążę. Jest też inna strona medalu – księża, którzy niczym bi-
blijni faryzeusze nakładają na ludzi ciężary nie do uniesienia,
a sami mają z nich niezły ubaw. Kościół papieski to dziś naj-
większa i najbardziej zamknięta przed światem organizacja,
z której na zewnątrz wydostaje się tylko promil prawdziwych
informacji, wierzchołek góry lodowej. A mimo to tylko w sa-
mych „FiM” każdego tygodnia piszemy o nowych nadużyciach
kleru w sferze seksu, o księżach pedofilach, gwałcicielach, jur-
nych kogutach wymuszających aborcje u swych konkubin, czy
choćby w aktualnym numerze – o kapłanie (tak się złożyło, że
chrystusowcu!), który swoje chucie wyładowywał na 13-latce.
O co więc tutaj chodzi? O zniewolenie człowieka. O to, że-
by każdy wierny miał notoryczne wyrzuty sumienia, co czyni
go zależnym od „duchowych przewodników”, a im samym da-
je władzę i pieniądze.
Chodzi też o niespotykaną w rozmiarach, ogólnoświatową
obłudę.
„Politycy PO są ludźmi słabo rozwiniętymi intelektualnie”
– takie oto rewelacyjne odkrycie ogłosił Edgar Peron Go-
siewski. Potomek fikcyjnego Kmicica – jak twierdzi; prawnik,
który studiował 14 lat; specjalista od filipinek (a nie filipik).
„Żyjemy w świecie, w którym mama otrzymuje nagrodę za to,
że bardzo chciała zabić swoje dziecko, ale jej nie pozwolono”
– napisał o Alicji Tysiąc w „Gościu Niedzielnym” ksiądz Ma-
rek Gancarczyk. Sędziów Trybunału Praw Człowieka, którzy
przyznali Pani Alicji odszkodowanie, księżulo porównał do hi-
tlerowskich zbrodniarzy Mengelego i Hoessa. No i stanie Gan-
carczyk za te słowa przed sądem, pozwany przez słynną już
feministkę, której odmówiono legalnej aborcji. Bo w Polsce
legalna często oznacza antykatolicka.
Mamy kolejnych Bolków. Krzysztof Czabański, prezes Polskie-
go Radia SA, oświadczył, że III Program PR był tubą propa-
gandową PRL-u, a ludzie w nim zatrudnieni służyli stanowi
wojennemu. Dziennikarzy kultowej „Trójki” zamroczyło z gnie-
wu. Niesłusznie... Witamy w rodzinie obsobaczanych, w któ-
rej Czabańskiego – absolwenta „komunistycznej” politologii
Uniwersytetu Warszawskiego, redaktora „Sztandaru Młodych”
i długoletniego członka PZPR – widzieć nie chcemy.
W 2005 roku z kościoła w Witoszowie Dolnym zniknęło kil-
kanaście cennych zabytków, m.in. rzeźby, obrazy, monstran-
cja z XVII wieku. Jak oni mogli, ci bezduszni złodzieje?! Niech
im ręce uschną, diabłom jednym! – zawył każdy, kto w Boga
wierzy. Hola, hola, nie tak szybko! Łatwo można bowiem ob-
razić szanowanego księdza, byłego wikarego z Witoszowa, któ-
ry usiłował sprzedać na aukcji internetowej jeden z fantów
– figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Grozi mu... 14 lat
odsiadki za rabunek i paserstwo. Ale przynajmniej wiedział,
że ryzykuje wpadkę za kilkaset tysięcy złotych.
Tymczasem kolejny facet w sutannie w jednym z katowickich
hipermarketów najpierw ukradł drogi aparat telefoniczny,
a później próbował chapnąć luksusowe ciuchy. Wpadł. Ten
jednak okazał się przebierańcem. Nie dziwota. Prawdziwy
ksiądz nie ryzykowałby utraty dobrego imienia dla kilku stów.
Jedyny na świecie czarnoskóry żużlowiec, obywatel Szwecji
Antonio Lindbaeck, przyjechał na mecz do Grudziądza. Naj-
pierw okradziono mu samochód, później na stadionie kibice
rzucali w niego bananami i naśladowali głosy małp. Jeszcze
później, gdy wygrał dla swojej drużyny cały mecz, musiał sal-
wować się ucieczką przed goniącą go grupą kiboli. „Jeżdżę
po całym świecie, ale jeszcze nigdy nie spotkało mnie coś po-
dobnego jak w Polsce” – powiedział później.
Ale to jeszcze nic! Antonio nie wie, dlaczego to wszystko mo-
gło go spotkać. Bo u nas, koleś, rządzą... czarni!
Kilkadziesiąt lat przed Chrystusem żył sobie w Palestynie in-
ny mesjasz. Szymon. Był jakoby „księciem żydowskim”. Zabi-
ty przez Heroda... zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Taką
m.in. treść odczytano z odkrytej w Jordanii kamiennej tabli-
cy. Według archeologów, jej lektura dowodzi, że historia
o Jezusie jest plagiatem tej wcześniejszej – o Szymonie. „To
znalezisko podważa chrześcijaństwo!” – rozkrzyczały się w ty-
tułach światowe media. A my zawsze pisaliśmy, że nieważne,
co się wyznaje, grunt, żeby nie szkodzić sobie i innym. No
i żeby dzieci były zdrowe.
Powinniśmy brać przykład z braci Bułgarów. Watykan i Sofia
toczą zacięty spór o atrakcyjny teren w samym środku stolicy
(4 tys. mkw.), który jest przeznaczony pod reprezentacyjne,
finansowe city. „Oddawać nasze” – drze się hierarchia Pań-
stwa Kościelnego i powołuje na ustawę reprywatyzacyjną. „Ta-
kiego wała!” – odpowiadają władze Sofii i miejscowy sąd.
„No to dojdzie do pogorszenia stosunków!” – nie dają za wy-
graną Watykańczycy. „Koło dupy nam to lata” – wzruszają
ramionami Bułgarzy, którym „lata” też amerykańska tarcza.
Budynek włoskiego kościoła w Genui będzie koszmarem sen-
nym pewnej panny młodej. Podczas ślubu, przed samym ołta-
rzem, pękły szwy jej cudownej sukni, a wiernym (a także zdu-
mionemu księdzu) ukazało się to i owo. Bardzo ponętne – do-
dajmy. Biedna dziewczyna rozpłakała się, kapłan patrzył w su-
fit, a kochaś odszedł w siną dal. Pan Bóg podobno nierychliwy,
ale czy to czasem nie była kara za grzech nocy przedślubnej?
JONASZ
O d dłuższego czasu mam pragnienie napisania optymistycz-
114235397.029.png 114235397.030.png 114235397.031.png 114235397.001.png
Nr 28 (436) 11 – 17 VII 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
Wojskowa w Poznaniu
definitywnie zamknęła
śledztwo w sprawie tra-
gicznego w skutkach ostrzału (zgi-
nęło na miejscu 6 osób cywilnych)
afgańskiej wioski Nangar Khel. Nad-
zorujący postępowanie karne pro-
kurator Karol Frankowski (szef
Wydziału II Oddziału ds. Przestęp-
czości Zorganizowanej) podjął de-
cyzję o odrzuceniu wszystkich wnio-
sków dowodowych złożonych przez
obrońców żołnierzy i skierował akt
oskarżenia do Wojskowego Sądu
Okręgowego w Warszawie.
Przypomnijmy, że spośród sied-
miu komandosów z bielskiego 18.
Batalionu Desantowo-Szturmowe-
go (w Afganistanie działali w struk-
turze 1. plutonu szturmowego „Del-
ta” wchodzącego w skład stacjonu-
Nie chciał uzasadniać tej decy-
zji ani podać jakichkolwiek szcze-
gółów z „niepotrzebnych” już zeznań
świadków.
Od pragnącego zachować anoni-
mowość kolegi prok. Frankowskie-
go wiemy, że chodzi o kaprala K.
i jego podkomendnego – starszego
szeregowego W. , którzy wrócili
z Afganistanu transportem medycz-
nym miesiąc przed pozostałymi żoł-
nierzami I zmiany PKW.
– Według wersji oficjalnej, zje-
chali do kraju ze względów zdrowot-
nych. K. uskarżał się na dolegliwo-
ści żołądkowe, zaś W. zwichnął no-
gę. Bardzo się ze sobą kumplowali,
więc było im raźniej. Skądinąd wia-
domo mi, że o ich przyspieszony
powrót do kraju zadbali kontrwy-
wiadowcy Antoniego Macierewi-
cza – mówi prokurator.
(...). Nie był przejęty dramatem tych
ludzi” . Dziwnym trafem ten właśnie
fragment protokołu z przesłuchania
kaprala N. wydostał się z prokura-
tury do wybranych brukowców, któ-
re nie omieszkały nakarmić swoich
czytelników histerycznymi w tonie
bredniami.
Informacja o tym, że kapral
N. płakał, wycofując się podczas
konfrontacji z niemal wszystkich
wcześniejszych oskarżeń, pozosta-
ła najściślej chronioną przez pro-
kuraturę tajemnicą . Zmanipulowa-
ny żołnierz miał powody do rozpa-
czy: trudno mu było spojrzeć nie tyl-
ko w lustro, skoro po ostrzale Nan-
gar Khel spędził w okolicach stano-
wiska moździerza zaledwie 11 sekund
i w żadnym momencie nie był świad-
kiem opisywanej w zeznaniach sytu-
acji, a tym bardziej nie widział żad-
nie jest tak do końca spójny
z poziomem intelektualnym i wie-
dzą świadka zeznającego niczym wy-
bitny ekspert z dziedziny balistyki.
Nawiasem mówiąc, nie on jeden mo-
że się na takich nadmiernie upięk-
szonych kwitach rozłożyć. Obawiam
się też, że trudno będzie obronić wer-
sje niektórych świadków, którzy byli
– jak dzisiaj tu i ówdzie opowiadają
zastraszani podczas przesłuchań
realizowanych przez żandarmerię
na nasze zlecenie . Jeden z takich
przypadków zaistniał podobno w Ło-
dzi – uchyla rąbka tajemnicy proku-
rator wojskowy.
– Nie byłbym zdziwiony, gdyby
starszy szeregowy W. był OZI (oso-
bowe źródło informacji – dop. red. )
sterowanym przez ludzi Macierewi-
cza. Miał duże kłopoty z uzyskaniem
poświadczenia bezpieczeństwa wy-
co w nich jest, bo gdyby zupa się wy-
lała, to nie tylko stracę robotę, ale
jeszcze pójdę siedzieć. Mogę jedynie
zapewnić, że ponad połowa doku-
mentów nie dotyczy sprawy Nan-
gar Khel, lecz obrazuje, w jaki spo-
sób SKW rozpracowywało dowódz-
two kontyngentu , a zwłaszcza ekipę
18. batalionu z podpułkownikiem Ada-
mem Strękiem na czele. Jest też wie-
le notatek, w których – powołując się
na doniesienia OZI – oficerowie kontr-
wywiadu bardzo wyraźnie kopią doł-
ki pod generałem Markiem Toma-
szyckim (dowódca I zmiany PKW
dop. red. ) i jego najbliższymi współ-
pracownikami. Znam prywatną opi-
nię w tej sprawie jednego z najważ-
niejszych w Wojsku Polskim dowód-
ców, który jest absolutnie przekona-
ny, że rozpętując całą aferę z Nangar
Khel, Macierewiczowi chodziło o upo-
Co się stało w Nangar Khel
Za kulisami śledztwa przeciwko siedmiu polskim
żołnierzom oskarżonym o popełnienie zbrodni
wojennych trwały zbrodnicze podchody
i manipulacje... Panowie obrońcy żołnierzy,
bardzo uważnie przeczytajcie ten artykuł!
jącego w bazie Waza Khwa Zespo-
łu Bojowego „C” Polskiego Kontyn-
gentu Wojskowego) sześciu oskar-
żono o zabójstwo ludności cywilnej
(zagrożone karą dożywocia), a jed-
nego – o atak na niebroniony obiekt
(do 25 lat więzienia).
– Ze względu na okres urlopo-
wy i konieczność przestudiowania
przez sędziego referenta kilkudzie-
sięciu tomów akt proces z pewno-
ścią nie rozpocznie się wcześniej niż
jesienią – zastrzega prezes sądu puł-
kownik Sławomir Puczyłowski .
Prokuratura zapowiedziała zwo-
łanie specjalnej konferencji praso-
wej, podczas której mają być przed-
stawione wyniki śledztwa i szcze-
góły aktu oskarżenia. Prezentacja
odbędzie się akurat w czasie, gdy
nasz tygodnik będzie schodził z ma-
szyn drukarskich. Zbytnio nie ża-
łujemy, że nie będziemy mieli te-
go gorącego newsa. Nasłuchaliśmy
się już i naczytaliśmy u źródła wy-
starczająco dużo kontrolowanych
przecieków (nastąpiły w okresie,
gdy do akt nie mieli jeszcze dostę-
pu nawet obrońcy podejrzanych żoł-
nierzy!) ze ściśle tajnego śledztwa,
by domyślać się, co na tej konfe-
rencji ogłoszą.
Znacznie ciekawsze wydaje się
to, co z pewnością zostanie prze-
milczane...
– Mnie intryguje, skąd u zadłu-
żonego dotychczas po uszy K. poja-
wiły się duże pieniądze. Facet ma do
spłacenia około 200 tys. zł długu
z tytułu podżyrowanemu teściowi kre-
dytu, dwójkę dzieci i niepracującą
żonę, a tymczasem krótko po swoich
występach w śledztwie zapłacił kilka-
dziesiąt tysięcy złotych zaległych rat
i kupił sobie kilka cennych drobia-
zgów, z samochodem włącznie – do-
daje policjant z Bielska-Białej.
W początkowej fazie śledztwa
kpr. K. i st. szer. W. bardzo ocho-
czo pomagali prokuratorom. To wła-
śnie na podstawie ich zeznań w li-
stopadzie 2007 r. sąd zadecydo-
wał o tymczasowym aresztowaniu
siedmiu żołnierzy pod zarzutem
popełnienia zbrodni wojennej. Na-
wiasem mówiąc, trudno się sądowi
dziwić, skoro jeden z tych świadków
zarzekał się, że tuż po ostrzale wio-
ski Nangar Khel komandosi „mówi-
li, że wreszcie otworzył się im licznik,
jeśli chodzi o liczbę zabitych przez nich
ludzi” , co później skwapliwie pod-
chwyciły niektóre media.
W końcowej fazie śledztwa pro-
kuratura nabrała przekonania, że
– niestety – obaj świadkowie in-
cognito fantazjowali, nie mając
bladego pojęcia o faktycznym
przebiegu wydarzeń...
~~~
2. Kapral N. (dowódca drużyny
niebiorącej bezpośredniego udziału
w inkryminowanej operacji) zezna-
wał, że tuż po ostrzale wioski jeden
z oskarżonych żołnierzy „swoim zwy-
czajem przechadzał się nonszalancko
wśród zabitych i rannych. Przeliczył
te osoby, kilka razy się uśmiechnął
Modły kapelanów nie zapobiegły tragedii. Czy pomogą naszym żołnierzom w sądzie?
nego łotra „przechadzającego się non-
szalancko wśród zabitych i rannych”...
~~~
3. Starszy szeregowy W. to jeden
z najmocniejszych świadków oskar-
żenia (z ponad 280, niczego na ogół
do sprawy niewnoszących) obciąża-
jących żołnierzy z „Delty”. Twierdzi,
że wszystko widział jak na dłoni.
Wprawdzie z dosyć dużej odległości,
ale lornetkę miał podobno doskona-
łą. Po afgańskich bezdrożach jeź-
dził zawsze w jednym hummerze
z porucznikiem N. Oficer ten jako
pierwszy (wobec braku łączności
„Delty” z bazą) zaalarmował majo-
ra Olgierda C. (jednego z podejrza-
nych – dowódcę Zespołu Bojowego
„C”) o zaobserwowanych z odległo-
ści ok. 1 km fatalnych skutkach
ostrzału wioski Nangar Khel, na co
major zareagował poleceniem, by
przekazać „Delcie” rozkaz natych-
miastowego przerwania ognia.
– Z tym W. popełniliśmy błąd,
ponieważ sąd natychmiast zorientu-
je się, że protokół przesłuchania
maganego przy wyjazdach na misje,
ponieważ był kiedyś skazany (w za-
wieszeniu) za pobicie i rozbój. Po-
dobno – zastrzegam, że jest to infor-
macja jednoźródłowa – „dogadywał
się” w sprawie tego certyfikatu
w Służbie Kontrwywiadu Wojskowe-
go – twierdzi wysoki rangą oficer
Żandarmerii Wojskowej.
– Po powrocie spod Nangar Khel
do bazy Kushamond cała załoga po-
rucznika N. zamknęła się w humme-
rze i dobrą godzinę obradowali, nie
pozwalając nikomu zbliżyć się do wo-
zu. Jeden z chłopaków bąknął, że coś
tam uzgadniali. Czy jednolitą wer-
sję zeznań? Tego nie chciał zdradzić
– mówi żołnierz z 18. batalionu.
~~~
4. Antoni Macierewicz miał
w Afganistanie kilkunastu swoich
kontrwywiadowców . W bazie Waza
Khwa rezydowało dwóch: ppłk A.D.
i mjr R.J. Dokładali najwyższych sta-
rań, żeby z gówna ukręcić bat...
– W aktach sprawy znajdują się
cztery tajne tomy. Nie powiem wam,
lowanie kilku niewygodnych dla sie-
bie generałów. Jeśli zaś chodzi o war-
tość niektórych doniesień nadsyłanych
przez kontrwywiadowców do centra-
li, to w konkursie na najbardziej idio-
tyczne zdecydowanie wygrywa infor-
macja, że pewien ich agent słyszał
z odległości 1,5 kilometra, jak ciężar-
na Afganka z wioski Nangar Khel pod-
dawała się i błagała, żeby darować
jej życie. Drugie zaś miejsce przyznał-
bym oficerowi, który raportował, że
jego agent widział, jak kobieta ucie-
kała, choć urwało jej nogę. Wielka
szkoda, że kiedy te dowody będą ujaw-
niane, proces niechybnie zostanie za-
mknięty dla opinii publicznej – zauwa-
ża nasz informator z prokuratury.
I dodaje:
– Na czas procesu wzmacniamy
siły. Prawdopodobnie wróci do Po-
znania kolega, który zaczynał tę spra-
wę, a został później od niej odsunię-
ty i zesłany do Warszawy z bardzo
nieprzyjemnych względów rodzinno-
-obyczajowych.
ANNA TARCZYŃSKA
~~~
1. Pod koniec kwietnia śledczy
zrezygnowali z usług dwóch świad-
ków incognito.
– Dokumenty z ich zeznaniami
zostaną zniszczone i nie będą wyko-
rzystywane w sprawie – oznajmił
wówczas prokurator Frankowski.
N aczelna Prokuratura
114235397.002.png 114235397.003.png 114235397.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 28 (436) 11 – 17 VII 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Sianko i granko
jest piłkarz, ale amerykański czarno-
skóry golfista Tiger Woods otrzymu-
jący rocznie ponad 100 milionów do-
lców za nagrody w turniejach i kon-
trakty reklamowe (patrz: „Totalna
klucha” – „FiM” 40/2006).
Właśnie z chłopami z mojej wsi
oraz księdzem Eustachym (ksywka:
Belzebub) zastanawialiśmy się, jak
wysoki może być nowy kontrakt Tor-
resa (mówi się o 75 milionach euro!),
kiedy bufetowa Jadźka, wielka kibic-
ka, westchnęła i powiedziała: „ Bal-
lack ożenił się z jakąś Simoną. Klo-
se ma za żonę Polkę, Sylwię . One
chyba poleciały na ich szmal, co nie?!
Ciekawe, czy Podolski ma jakąś pin-
dę... Może by tak do niego napisać:
„Jestem zgrabna, powabna, seksow-
na. I nie będę przed tobą uciekać na
boisku!”? W tym momencie z uda-
wanym zgorszeniem odezwał się Bel-
zebub: „Seks jest nieprzyzwoity!”. Na
to Zwiadowca Szoguna (Ździchu
z mojej wsi) odpowiedział: „Tylko
wtedy, gdy robi się to na glempika,
a nie we wszystkich pozycjach!”.
ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
Prowincjałki
Na planach włączenia oceny z reli-
gii do średniej ocen na świadectwie
przejechali się niektórzy uczniowie rzeszowskich szkół, którzy cichaczem
liczyli na miejskie, niemałe stypendium zależne od wyników w nauce.
Okazało się, że tutaj przepisy wciąż traktują katechezę jako przedmiot
nadobowiązkowy, a lokalne władze nie zamierzają zmieniać regulacji
w tym zakresie. Czarno widzimy przyszłość tej władzy.
Zarobki piłkarzy niebotycznie
wzrastają. I na odwrót: nie ma
sianka, nie ma granka.
Jeszcze trzy lata temu roczne za-
robki piłkarzy (pensja podstawowa
plus premie i reklamy) były stosun-
kowo „niskie”. Ronaldinho (FC Bar-
celona) otrzymywał 23 miliony euro,
Ronaldo (Real Madryt) – 17,4 mln,
Wayne Rooney (Manchester Uni-
ted) – 16,1 mln, a Frank Lampard
(Chelsea Londyn) i Thierry Henry
(Arsenal Londyn) – po 9,8 mln eu-
ro. W bieżącym roku wynagrodzenia
piłkarzy znacznie wzrosły. Piłka noż-
na jest teatrem oglądanym przez mul-
timilionową widownię. Nic dziwnego,
że jest wielkim biznesem. Dlatego
właśnie za Fernanda Torresa Liver-
pool FC zapłacił 40 milionów euro,
United za Naniego czy Andersona
– po 16 mln, Real za Sneijdera – 27
mln, a Barca za Henry’ego – 24 mln.
Ronaldinho ma kulosy ubezpieczone
na... 150 milionów euro!
Na szczęście jednak na boisku pie-
niądze raczej nie wygrywają. Przeko-
nał się o tym Roman Abramowicz ,
właściciel Chelsea, który naszpikował
klub gwiazdami światowego futbolu,
a mimo to jego drużyna została wy-
eliminowana z Pucharu Anglii przez
drugoligowca. Ale z drugiej strony,
Chelsea w poprzednich sezonach zdo-
była dwa mistrzostwa Anglii i Pu-
chary. Czy byłoby to możliwe bez
wpompowania w drużynę góry szma-
lu?! W maju br. „Daily Telegraph”
doniósł, że zarobki piłkarzy Premier-
ship przekroczyły właśnie miliard fun-
tów! Od 2000 roku ich pensje wzro-
sły o 65 procent! Właściciele czoło-
wych klubów wpadli w panikę i po-
stanowili zawrzeć pakt, na mocy któ-
rego ma obowiązywać jednolita siat-
ka płac. Czy ten pakt cokolwiek zmie-
ni? Obawiam się, że wątpię.
We Włoszech fiskus zamierza do-
kładnie przyjrzeć się zarobkom pił-
karzy występujących w czterech naj-
wyższych ligach. Akcja ma na celu
walkę z zaniżaniem przez kluby do-
chodów zawodników czy, szczególnie
w trzeciej i czwartej lidze, zatrud-
nianiem ich „na czarno”. Wyniki
kontroli nie są jeszcze znane... Ale
i tak, proszę Państwa, najlepiej za-
rabiającym sportowcem świata nie
Pięciu policjantów katowickiej dro-
gówki ochraniało złodziei kradnących
węgiel z kopalni Staszic. Przez cztery lata wywieziono stamtąd około 30
tysięcy ton opału o wartości ponad 3 mln złotych. Panowie mundurowi
zainkasowali w sumie 270 tysięcy złotych łapówki.
Z zakrystii kościoła w Skokach poli-
cja zabrała 23-letniego Kajetana W. ,
który dopiero co zdążył ślubować swojej ukochanej miłość i wierność aż
po grób. Nowożeniec, od roku poszukiwany za niestawienie się na od-
bycie prawomocnej kary za handel narkotykami, najbliższe dwa lata spę-
dzi za kratami.
Rdzenni mieszkańcy nadmorskiej
gminy Wicko szukali konceptu, jak
zarabiać na turystach. No i wymyślili. Kilku z nich zaopatrzywszy się
w noże, poszło na plażę. Długo nie musieli przekonywać turystów z Lub-
ska, żeby oddali wszystko, co mają cennego. Łup – telefony komórko-
we i pieniądze – pomysłowym napastnikom odebrała policja.
Pewna 20-letnia mieszkanka woj. lu-
buskiego ze zdumieniem patrzyła na
klepsydry informujące o jej śmierci i terminie pogrzebu. Okazało się, że
za tę atrakcję odpowiedzialna jest 19-letnia Monika Sz. , która w ten spo-
sób chciała się zemścić na byłej dziewczynie swego obecnego chłopaka.
Do napadu rabunkowego doszło we...
Włoszczowie. Ze sklepu monopolo-
wego znikło 2800 zł całodziennego utargu. O kradzież policja podejrze-
wa... czterolatka, obywatela Rumunii.
Opracowała WZ
głosił w Sosnowcu swoje klerykalne credo. Za-
deklarował w ciemno spełnianie w przyszłości
wszelkich życzeń katolickich hierarchów. Na koszt
podatników, oczywiście...
Pamiętamy niedawne czasy, kiedy wola partii miała
być życzeniem całego narodu. Prezes PiS tego samego za-
biegu dokonał z Kościołem: ogłosił mianowicie, że Ko-
ściół rzymskokatolicki i naród polski to w zasadzie jed-
no i to samo, bo
„kto nastaje na
Kościół, ten nasta-
je na sam naród”.
Nie wiem, któ-
ry naród ma na
myśli Jarosław Ka-
czyński, kiedy utożsamia go z Kościołem. Może „naród
wolski”, ten z jego własnej wersji hymnu narodowego?
Bo ten naród polski, który ja znam, za ojca swojego ję-
zyka ma ewangelika Mikołaja Reja , który na dodatek
„bardzo nastawał na Kościół rzymskokatolicki”. Zapew-
ne dlatego obaj Kaczyńscy, mimo doktoratów, posługują
się tak marną polszczyzną – przykościelna „wolskość”
widocznie nie pozwala im na nic lepszego, wywołując mo-
ralną czkawkę wobec wynalazku ojca Reja.
Najsłynniejszy poemat narodu polskiego napisał czło-
wiek należący do mesjańskiej sekty i mający za nic kato-
licką etykę seksualną. Mickiewicz, bo o nim mowa, na do-
miar złego pod koniec życia miał silną skłonność do ju-
daizmu. Ulubioną pieśń patriotyczną („Rotę”) napisała
dla narodu polskiego (a nie wolskiego) Maria Konop-
nicka – przez znaczną część życia osoba nie tylko mało
katolicka, ale też antychrześcijańska, na dodatek pani
o wyraźnej i nieukrywanej skłonności do innych pań.
Naród ten miał też wielkiego powieściopisarza socjalistę,
który oficjalnie wyrzekł się katolicyzmu – Stefana Żerom-
skiego – oraz wybitnego polityka – Józefa Piłsudskie-
go , który nie dość, że przez pół życia był takimż socjali-
stą, to jeszcze przeszedł na ewangelicyzm i generalnie był
raczej niepobożny. O Słowackim , który ostrzegał, że „zgu-
ba Polski jest w Rzymie”, nie wspominam, bo o tym, to
chyba nawet Jarosław Kaczyński mógł kiedyś słyszeć.
A co do hymnu... Śpiewały go najpierw Legiony Pol-
skie przy armii Bonapartego , złożone na ogół z antykle-
rykałów i maso-
nów. Nic dziwnego
zatem, że hymn ten
w gardle Kaczyń-
skiemu staje i nie
pozwala spamiętać
tekstu. W tej samej
epoce żył także inny wielki antyklerykał – Tadeusz Ko-
ściuszko , a dzieło największego astronoma tego kraju,
Kopernika , przez kilka stuleci znajdowało się na kościel-
nym indeksie ksiąg zakazanych. Z dwóch największych
muzyków naszego narodu Chopin był wolnomyślicielem,
na łożu śmierci niemal przemocą nawróconym na katoli-
cyzm, a Szymanowski – namiętnie praktykującym ge-
jem, czyli raczej marnym katolikiem. Tylko czy „Wolacy”
o tym wszystkim wiedzą? Czy wiedzą, że mówią lewicują-
cym i niewierzącym Żydem Tuwimem , który w XX wie-
ku wniósł bodaj największy wkład do żywej polszczyzny?
I że budują zdania, używając zwrotów stworzonych przez
zdecydowanie mało pobożną Agnieszkę Osiecką ?
Jest dokładnie odwrotnie, niż chciałby podlizujący
się biskupom Kaczyński – tego narodu nie można zrozu-
mieć bez antyklerykalizmu, bez buntu przeciw Kościoło-
wi, bez bycia w opozycji wobec jego hierarchii. Kto tego
nie rozumie, na zawsze pozostanie tylko Wolakiem.
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Rząd znalazł sobie jeden skuteczny do tej pory patent na podnosze-
nie swoich notowań w obliczu oczywistych porażek, to znaczy konflik-
towanie się z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego kancelarią za
wszelką cenę, więc sobie rząd wymyślił, że ponieważ pani minister Fo-
tyga ma kiepską prasę, no to jak się zaatakuje minister Fotygę, no to
wzrośnie rządowi. No kulą w płot.
(Jacek Kurski)
RZECZY POSPOLITE
Bardzo mi się podoba to, że Zbigniew Ziobro staje na czele grupy,
która będzie walczyć o apolityczność prokuratury. Myślę, że Sławomir
Mrożek by czegoś bardziej zabawnego nie wymyślił.
(Zbigniew Ćwiąkalski)
Polskość czy wolskość
Komisja weryfikacyjna ma gigantyczny dorobek. Mówiłem o tym wie-
lokrotnie, ale może warto powtórzyć. Komisja, która praktycznie rzecz
biorąc działała niecałe pół roku, odbyła ponad sześćset posiedzeń.
(Antoni Macierewicz)
Jak widziałem na trybunach pana premiera Zapaterę, to – było nie
było – bliżej mi do chadeckiej pani kanclerz Angeli Merkel niż do
skrajnego lewaka, jakim jest pan premier Zapatero. Ale całe szczęście
był też król Juan Carlos i mogłem z czystym sumieniem kibicować
Hiszpanii.
(Joachim Brudziński)
Moim marzeniem jest wziąć ślub w Zakopanem, na którym wystąpi-
łabym boso, na koniu. Tylko potrzebny jest sponsor, bo to bardzo kosz-
towna impreza.
(Maryla Rodowicz)
Każdy młody zdolny chłopak, który w Polsce się pojawi, natychmiast
z Polski wyjeżdża.
(Jerzy Engel, były trener polskiej reprezentacji)
Wybrali: OH
NIE MA KASY ZA PACIOREK
POLICJA CZUWA
PODRÓŻ POŚLUBNA
DZIKA PLAŻA
ŻEBYŚ TAK ZDECHŁA
ZŁODZIEJSKIE NASIENIE
P rzed kilkoma dniami Jarosław Kaczyński wy-
114235397.005.png 114235397.006.png 114235397.007.png 114235397.008.png 114235397.009.png 114235397.010.png 114235397.011.png 114235397.012.png 114235397.013.png 114235397.014.png 114235397.015.png 114235397.016.png 114235397.017.png 114235397.018.png 114235397.019.png 114235397.020.png 114235397.021.png
 
Nr 28 (436) 11 – 17 VII 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
BRAWO, KURIA!
Pan Bóg przykazał, czcić ojca swo-
jego i siedzieć cicho, zadenuncjo-
wały go policji.
Teraz skandal wybuchł w wiosce
pod Kolbuszową, gdzie 12-letnia dziś
dziewczynka od 9 roku życia była
molestowana nie tylko przez swoje-
go ojczyma, ale i przez... 80-letnie-
go dziadka. Obu zbokom grozi 12
lat paki, a karą dodatkową powin-
no być takie towarzystwo w celi, któ-
re wyprostuje ich wynaturzoną świa-
domość.
norm. Znając jednak jego chlebo-
dawcę, nie zaszkodziłoby chyba jesz-
cze raz wysłać do akcji fachowców
z WIOŚ i sanepidu... Jad
Watykańska Kongregacja Nauki
Wiary zaleciła wszczęcie procesów
kościelnych wobec trzech księży płoc-
kiej diecezji, oskarżonych o molesto-
wanie seksualne nieletnich.
Doniesienie w sprawie molesto-
wania w latach 1992–2005 nielet-
nich (ministrantów i kleryków) przez
kilku księży złożyli dwaj duchowni,
m.in. ówczesny rektor płockiego Wyż-
szego Seminarium Duchownego ks.
Bogdan Czupryn , tuż po opubliko-
waniu naszych tekstów na ten temat
(„FiM” 30/2006 i 10/2007). Mimo
umorzenia śledztwa przez płocką Pro-
kuraturę Okręgową, kuria zaleciła
zbadanie sprawy „przez kompetent-
ne organa kościelne, zgodnie z nor-
mami etyki katolickiej i prawa ka-
nonicznego”. Brawo, kuria! To praw-
dziwy ewenement w polskim Koście-
le, który do tej pory zawsze wygłu-
szał skandale i chował pedofilów po
innych parafiach. W wyniku we-
wnętrznego śledztwa kościelnego na
3 duchownych nałożono kary suspen-
sy i pozbawiono funkcji kościelnych.
Pokrzywdzonych było przynaj-
mniej 10 nieletnich osób. PS
studentów z rozbitych rodzin, tak aby
przyszli księża mogli nawiązywać po-
tem prawidłowe relacje z wiernymi.
Choć w tej sprawie wpłynęły skargi
do generalnego inspektora ochrony
danych osobowych, podobno nie mo-
że on nic zrobić, bo... wara mu od
kościelnych zbiorów danych perso-
nalnych (piszemy o tym na str. 8).
Drodzy kandydaci na sutannowych,
jeszcze możecie się zastanowić i do-
konać właściwego wyboru... PS
ODKATOLICZENI
NOC
W JANIE PAWLE II
Według sondażu popularnego
portalu Onet.pl, 35 procent inter-
nautów „w ogóle nie chodzi do ko-
ścioła”. Oznacza to, że więcej niż
jedna trzecia młodszej części spo-
łeczeństwa nie chce utrzymywać ja-
kichkolwiek związków z Krk. To
jeszcze jeden przyczynek do por-
tretu „pokolenia JPII”.... MaK
Jad
Dlaczego pensjonat w Wąchoc-
ku nazywa się Jan Paweł II, tego chy-
ba nawet słynny sołtys nie wie. „Jan
Paweł II” oferuje przyjezdnym noc-
leg w pokojach kategorii „best”, wy-
posażonych w wygodne biurko do
pracy i telewizję kablową oraz moż-
liwość skorzystania z sauny.
Komu nie po drodze do Wąchoc-
ka, ten może zbłądzić pod dach „Ja-
na Pawła II” w Kaczorach. Pensjo-
nat proponuje nocleg w pokojach
„exclusive” – wprawdzie bez kli-
matyzacji, ale za to z telefonem, su-
szarką do włosów i regulowaną lamp-
ką do czytania przy każdym łóżku,
a w ramach rekreacji wizytę w gabi-
necie masażu lub kąpiel w basenie.
Dysponujący przeszło tysiącem
pokoi klasy „superior” pensjonat Ja-
na Pawła II w centrum Kuleszy Ko-
ścielnych kusi możliwością otwiera-
nia wszystkich okien, wygodnym biur-
kiem do pracy, telewizją satelitarną
z funkcją podglądu rachunku hote-
lowego, a na dodatek bezpłatną pra-
są. Kto wie, może nawet „Faktami
i Mitami”...
ZEWANGELIZUJĄ
NAM BIESZCZADY
DUCHA NIE ZGASILI
Jeśli w weekend 19–20 lipca wy-
bieracie się w Bieszczady w poszu-
kiwaniu odpoczynku, w tym rów-
nież od wszędobylskiego Kościoła,
lepiej omijajcie Polańczyk nad Za-
lewem Solińskim. Już po raz szósty
zaplanowano tam „Wakacyjną ewan-
gelizację Bieszczadów”. „Bieszczady
są miejscem odpoczynku wielu ludzi,
wśród których jest wielu zagubionych
i poszukujących sensu życia” – ar-
gumentują organizatorzy katolickiej
akcji. I dlatego celem WEB ma być
zapewnienie wszystkim pomocy du-
chowej oraz wsparcia moralnego
w formie wspólnego przebywania.
W programie tegorocznej edycji prze-
widziano m.in. ewangelizacyjne rej-
sy po Zalewie Solińskim, spotkania
z egzorcystą, koncerty zespołów
chrześcijańskich oraz plenerowe czu-
wanie w łączności z papieżem Be-
nedyktem XVI . Bomba! AK
TELEFONY OD PANA B.
Na stadionie Górnika w Łęcznej
odbyły się wojewódzkie uroczystości
Dnia Strażaka. Jak zawsze w tego ty-
pu imprezach podziękowaniom oraz
achom i ochom nie było końca.
Oczywiście, Kościół musiał
„uświetnić” swoją obecnością i ob-
rzędami imprezę, która w gruncie
rzeczy jest popijawą strażackiej bra-
ci. Zaczęło się od stadionowej mszy
odprawionej przez samego abpa
Józefa Życińskiego . Później, już
w czasie akademii, dziekan łęczyń-
ski ks. Stefan Misa i kapelan stra-
żaków ks. Janusz Rzeźnik nie
schodzili z podium i z ust przema-
wiających komendantów. Na szczę-
ście dla zgromadzonej i znudzonej
dzieciarni, po imprezie ktoś zapo-
mniał zabrać polowych konfesjona-
łów. Kościelne meble stanowiły dla
nich nie lada atrakcję. Podobnie
jak dla strażaków sztandar z napi-
sem: „Bogu na chwałę – ludziom
na ratunek” – ufundowany im przez
szefa kopalni w Bogdance. Ale
ogólnie było smutno, a właściwie
sucho, bo kiedy ktoś chciał się na-
pić piwa w barze za obiektem spor-
towym, to musiał przeżyć srogi za-
wód. Dlaczego? Tutejszy kler wy-
mógł na organizatorach, by browar
sprzedawać dopiero po trzynastej.
Podczas imprezy reprezentacyjnym
wozem straży pożarnej z oddalo-
nego o 100 km Parczewa przyje-
chał ks. Andrzej Biernat – pro-
boszcz tamtejszej parafii Opatrz-
ności Bożej. Po 15 minutach po-
bytu i wypaleniu nadwyżki stra-
żackiego paliwa tym samym wozem
odwieziono go do domu. OP
PROCES KSIĘDZA
Przed Sądem Rejonowym w Brzo-
zowie ruszył proces ks. Stanisła-
wa K. – byłego proboszcza parafii
w Hłudnie, oskarżonego o psychicz-
ne i fizyczne znęcanie się nad 13-let-
nim Bartkiem i doprowadzenie go
do samobójstwa, co mały ministrant
wyjawił w przedśmiertnym liście. Du-
chowny, który oskarżony jest też
o znęcanie się nad trójką innych dzie-
ci, nie przyznaje się – rzecz jasna
– do winy i odmawia składania wy-
jaśnień. Grozi mu 12 lat więzienia.
Na wniosek prokuratury i pełnomoc-
nika pokrzywdzonych proces został
utajniony. Na salę rozpraw nie wpusz-
czono, co ciekawe i pocieszające,
przedstawiciela Chrześcijańskiego
Stowarzyszenia Troski o Media
„Świadectwo”, zaniepokojonego „nie-
słusznym oskarżaniem księdza o mo-
lestowanie seksualne” . BS
AK
Zanosi się na bratobójczą woj-
nę. Abp Sławoj Leszek Głódź wy-
eliminował z gry konkurenta – pra-
łata Henryka Jankowskiego , któ-
ry kilka miesięcy temu ogłosił chęć
stworzenia telefonii komórkowej
– i teraz sam zakłada taką chrześci-
jańską sieć („FiM” 24/2008). Tyle że
ten sam interes wyniuchał też Epi-
skopat i na gwałt chce wyeliminować
Głódzia, odcinając się od jego ini-
cjatywy. Jak znamy Głódzia, nie po-
zwoli sobie tak łatwo wydrzeć olbrzy-
miego szmalu (2 mln abonentów!).
Radzimy Głódziowi zwarcie szyków
i wspólny front ze spółką – kolega-
mi prałata z Mini Mobile (którzy
obiecali stworzyć wspomnianą sieć
komórkową). Ci prowadzą interesy
z graczami na rynku erotycznych ta-
pet oraz właścicielami gejowskiego
kanału randkowego Gaydate TV,
obecnego na platformie cyfrowej Sky.
Zysk jest więc pewny! BS
MÓDL SIĘ
O ZDRÓWKO
RY(D)ZYKOWNE
ANTENY
Szukającym uzdrowienia pallo-
tyni z Centrum Animacji Misyjnej
w Konstancinie proponują „posługę
całkowitą terapii osoby w szpitalu
Pana Jezusa”. Terapia trwa sześć dni
i ma prowadzić zarówno do uzdro-
wienia duchowego, jak i cielesnego.
Każdego dnia rozpoczyna się poran-
ną adoracją Najświętszego Sakra-
mentu i kończy wieczorną mszą z ka-
zaniem, pomiędzy którymi „pacjen-
ci” mają uczestniczyć w czterech kon-
ferencjach (na szczęście z przerwa-
mi na posiłek i odpoczynek), pod-
czas których swoje nauki głosić
będzie „młody rozmodlony ksiądz”
– o. Antoni ze Zgromadzenia św.
Wincentego a Paulo z Indii. Pobyt
z wyżywieniem w „szpitalu Pana Je-
zusa” wraz z obowiązkową ofiarą
na cele misyjne w Afryce skalkulo-
wano na 650 zł.
W Mielcu znaleziono dowód, że
szkodliwy dla zdrowia człowieka jest
nie tylko sam papcio Rydzyk, ale
i jego nadajniki. Sprawa się rypła, bo
wyszło na jaw, że nadajnik zamon-
towany na maszcie oświetleniowym
mieleckiego stadionu przez co naj-
mniej dwa lata o 30 proc. przekra-
czał dopuszczalne normy promienio-
wania elektromagnetycznego, co też
udowodnił Wojewódzki Inspekto-
rat Ochrony Środowiska i rzeszow-
ski sanepid. Operator ry(d)zykow-
nych anten, który wymienił urzą-
dzenia na mniej szkodliwe, daje
teraz głowę (po badaniach, jakie
sam wykonał), że promieniowanie
spadło poniżej dopuszczalnych
KLERYK POD LUPĄ
Kandydaci na księży, którzy skła-
dają teraz dokumenty do seminariów
duchownych, są oburzeni żądaniem
od nich świadectwa ślubu kościel-
nego rodziców, a nawet ich zgodne-
go pożycia. Oczywiście, dokumenty
te wystawia proboszcz. Nie dzieje się
to jednak bez przyczyny – aż około
20 proc. kandydatów na księży po-
chodzi z rozwiedzionych rodzin. Jesz-
cze więcej jest z takich rodzin kan-
dydatek na zakonnice. Oczywiste więc
jest, że w grę wchodzi (zamiast tzw.
powołania) zrażenie się do instytu-
cji małżeństwa i rodziny, co nie naj-
lepiej wróży przyszłym postawom
duszpasterzy rodzin. Seminaria żą-
danie takich dokumentów tłumaczą
potrzebą objęcia szczególną opieką
ŚWIĘTY SPOKÓJ
SK
KSIĄDZ
ROZGRZESZONY
Podkarpacie. Opinia publicz-
na tego arcypobożnego regionu
żyje sensacjami, od których włos
jeży się na głowie. Na światło
dzienne wychodzą fakty molesto-
wania dzieci, często własnego po-
tomstwa. Ba, głowy „katolickich
rodzin” robią tu dzieci swoim cór-
kom. Zazwyczaj za wiedzą sąsia-
dów i proboszczów.
Niedawno cała Polska żyła dra-
matem żony i córek „tatusia” z gmi-
ny Radymno. Znaleźli się jednak
i tacy, którzy mają za złe molesto-
wanemu potomstwu, że zamiast, jak
Ministerstwo Finansów zwolniło
księdza Michała Hellera z obowiąz-
ku uiszczenia podatku od Nagrody
Templetona, którą otrzymał za pra-
cę nad godzeniem nauki i religii. Hel-
ler swoją nagrodę przeznaczył na
stworzenie w Krakowie centrum ba-
dawczego, które ma propagować kle-
rykalne wysiłki służące ekspansji pro-
pagandowej Kościoła w świecie na-
ukowym.
AC
114235397.022.png 114235397.023.png 114235397.024.png 114235397.025.png 114235397.026.png 114235397.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin