Fakty i Mity 2008-50.pdf

(10436 KB) Pobierz
114531075 UNPDF
Zakonnik obiecał dziecku, że dostanie czekoladki, jak pozwoli się dotykać...
OJCIEC PEDOFIL PRZED SĄDEM
 Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 50 (458) 18 GRUDNIA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Katarzyna, Jędrzej, Mirek, Paulina i inni...
Nazywają siebie Stowarzyszeniem Aktywności
Społecznej „Młyn”. Młodzi ludzie, którzy chcą
mieć wpływ na swoje miasto, na kraj. Bez
profitów. Bez splendoru. Z potrzeby serca.
Wyczuleni na obłudę, czynnie reagujący na
ludzką krzywdę, krytyczni wobec Kościoła.
Udowadniają, że można zmieniać oblicze ziemi,
tej ziemi.
Idą Święta!
ISSN 1509-460X
Już za tydzień – w piątek 19 grudnia
– ukaże się specjalne, świąteczne wydanie
„Faktów i Mitów”. W poszerzonym,
w pełni kolorowym wydaniu (cena – 5,50 zł)
wiele atrakcji: hitowe teksty dziennikarskie,
świąteczne przepisy, szopka, ciekawostki
i wielka dawka rozrywki
na długie grudniowe wieczory.
 Str. 13
114531075.023.png 114531075.024.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 50 (458) 12 – 18 XII 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Prezydent Wolski chciał zabrać ze sobą do Brukseli 20 osób,
podczas gdy cała polska delegacja mogła liczyć 17 osób. Przy
stole obrad przewidziano dla Polaków dwa miejsca, a koniecz-
na była obecność premiera i ministra spraw zagranicznych
lub finansów... I to są właśnie dwa powody do wyjazdu Ka-
czora, jakby się kto pytał.
My, ekoludzie
„Opiniotwórczy” podobno „Newsweek” napisał, a za nim in-
formację przekazały wszystkie portale internetowe, radio
oraz TV, że Tuskowe ministerstwa przeznaczyły niewyobra-
żalne wprost kwoty na przedświąteczne nagrody dla urzędni-
ków. Np. Ministerstwo Infrastruktury (to od autostrad) roz-
dało swoim ludziom ponad 53 miliony złotych premii, a Mi-
nisterstwo Rozwoju Regionalnego – 70 milionów. Oczywiście
notowania rządu poleciały natychmiast na łeb. Po kilku dniach
okazało się, że to zwykła dziennikarska kaczka. Ciekawe, czy
„kaczka” jest tu słowem przypadkowym...
łeczeństwa reprezentuje poglądy – najdelikatniej mówiąc
– dziwne. Odbiegają one od obecnej światowej normy lub
– jak kto woli – to, co w innych krajach jest marginesem,
u nas dotyczy kilkunastu milionów obywateli. Mam na my-
śli m.in. „tępienie” kolorowych i homoseksualistów, wiarę
w lewicowe programy prawicy, nieustającą ufność wobec
faryzeuszy, tj. kościelnych hierarchów, czy kult jed-
nostki JPII. Każdy z nas wie, że odpowiedzialny
za taki, a nie inny stan umysłów części (za-
wsze wiernych) Polaków jest Kościół, jego na-
uczanie i media.
Jednym z przykładów takiego prania
mózgów jest artykuł w ostatnim
numerze „Gościa Niedzielnego”, pt.
„Mit efektu cieplarnianego”, do-
kładnie wcelowany w konferen-
cję klimatyczną w Poznaniu. Ar-
tykuł bardzo zasmucający, gdyż
Kościół z papieżem na czele wy-
słał wcześniej kilka sygnałów, które
mogły dawać nadzieję, że kler będzie sprzymierzeńcem
w walce z zatruciem środowiska i globalnym ociepleniem.
Niestety, jest chyba odwrotnie, skoro najbardziej poczytna
katolicka gazeta w Polsce (ponad 100 tys. tygodniowej sprze-
daży – głównie dzięki obowiązkowym parafialnym deputa-
tom) przeczy temu, kpiąc z wszelkich zagrożeń. Tekst ilu-
strowany jest zdjęciem Ala Gore’a, który w 2007 roku otrzy-
mał Pokojową Nagrodę Nobla za swoją działal-
ność w ochronie środowiska naturalne-
go. „GN” podpisał jego zdjęcie: „To
jedna z największych pomyłek
Komitetu Noblowskiego” ... Nie
muszę dodawać, jak bardzo
cieszył się „GN” i wszystkie
katolickie media po zwy-
cięstwie George’a Busha
nad humanistą Alem Go-
re’em w wyborach w USA,
w 2000 roku. A oto kilka „zło-
tych myśli” z „GN”: „Czy rze-
czywiście ktokolwiek przy
zdrowych zmysłach sądzi, że
możemy wpływać na liczbę stop-
ni Celsjusza w różnych zakątkach globu? (...). Dwutlenek wę-
gla nie zabija. Jest odwrotnie. Dzięki niemu w przyrodzie roz-
wija się życie. Kolejnym kłamstwem ekologów jest powią-
zanie przemysłowej działalności człowieka ze wzmożoną emi-
sją tego gazu” . A co najbardziej boli księży redaktorów?
„Na badania nad efektem cieplarnianym wydaje się rocznie
ponad 10 mld dolarów”, które przecież można by wydać...
na Kościół. I jeszcze: „Nic dziwnego, że wiele inicjatyw pro-
pagujących regulację klimatu jest finansowanych z tych sa-
mych źródeł, co projekty promujące aborcję” . Czyżby „rodzi-
mi politycy dali się zmanipulować kłamliwej ideologii?”
– pyta z troską „GN”, czołowy polski manipulator.
A co ja o tym wszystkim myślę?
A ja myślę, że trzeba być wyjątkowo bezczelnym, żeby
publicznie kpić z zagrożeń, przed którymi stoi ca-
ła ludzkość. Żeby naśmiewać się z setek milio-
nów ludzi, którzy cierpią (i umierają) z powodu
zmian klimatycznych, kataklizmów przyrody oraz
globalnego zanieczyszczenia wody, ziemi i po-
wietrza. Postępujące zatrucie środowiska powo-
duje szereg nowych chorób, np. nieuleczalną,
przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, na którą
umiera rocznie 210 mln ludzi i która w 2030 ro-
ku będzie stanowić trzecią przyczynę zgonów
na świecie. Bowiem wraz z dwutlenkiem wę-
gla – szanowni panowie z „GN” – wydala się
do atmosfery kilotony pyłów i trucizn. Podobnie jest ze ska-
żoną ziemią i wodą, co – w połączeniu ze stosowaniem wszel-
kich uzdatniaczy i konserwantów – „owocuje” później na na-
szych talerzach niemal sztucznymi warzywami, wędlinami
i nabiałem. A w konsekwencji ogromnym wzrostem zachoro-
wań na nowotwory. To nie mity, tylko sprawdzone FAKTY.
Sam mieszkam od 10 miesięcy w samym centrum Ło-
dzi i mam już od tego krótszy oddech i bóle gło-
wy, których nigdy wcześniej nie miewałem.
A co do klimatu – widzimy na własne oczy,
jak on się zmienia. Już chyba tylko 40-lat-
ki pamiętają np. zaspy śniegu sięgające
głowy dorosłego człowieka. Kiedy
wyjeżdżam autem z miasta, ter-
mometr natychmiast pokazuje
o 1–1,5 stopnia Celsjusza mniej.
To się nie bierze z wilgoci, bo
i tej ubywa; wystarczy porów-
nać poziomy wód jezior, stawów
i rzek sprzed kilkudziesięciu lat
z obecnymi. Mądrzy ludzie myślą, jak
z tymi zagrożeniami walczyć, zapobiegać, ograniczać,
a wariaci i szkodnicy wątpią lub naśmiewają się z oczy-
wistej oczywistości.
Odpowiedzią człowieka XXI wieku powinna być glo-
balna, powszechna zmiana świadomości, praktyk
i przyzwyczajeń, bo same miliardy dola-
rów nie pomogą. We wszystkich szko-
łach na świecie należy wprowadzić
przedmiot ekologia , najlepiej zamiast
bzdurnej religii. Każdy mieszkaniec
naszego globu (przyroda, której je-
steśmy częścią, jest globalna) mu-
si zrozumieć, że dalsze życie na
ziemi, życie jego dzieci i wnuków
zależy od tego, czy właśnie on :
segreguje śmieci, zakręca wodę
podczas namydlania pod prysz-
nicem, korzysta z ekologicznych
produktów i toreb, zagasza nie-
potrzebne światło, odkłada su-
rowce wtórne itp. O pomstę do
nieba nie wołają – jak tego chcą
redaktorzy „GN” – akcje Green-
peace’u i te zmierzające do ograniczenia liczby urodzin, lecz
raczej: pokątne kierowanie ścieków do wód, wyrzucanie
śmieci do rowów i lasów czy mycie samochodów nad brze-
giem rzek i jezior – obrazki wcale u nas nierzadkie, stano-
wiące zresztą najlepszy dowód chamstwa. Ale w Polsce nie
jest najgorzej. Na przykład w kolebce cywilizacji, pięknym
(gdy mowa o zabytkach) Egipcie, od wieków wszelkie śmie-
ci zakopuje się w piachu pod miastami lub wyrzuca do Ni-
lu. Naukowcy alarmują, że za 10–15 lat Egipt nie będzie
miał z tego powodu wody pitnej. Podobnie jest w większo-
ści krajów Trzeciego Świata.
Po człowieku jaskiniowym, wędrownym i osiadłym czas
na ekoczłowieka. Inaczej ludzie wyginą. I nie potrzeba bę-
dzie do tego żadnej wojny czy końca świata. JONASZ
„Ty świnio, ty kutasie, ty Żydzie” – takimi oto pełnymi chrze-
ścijańskiego miłosierdzia okrzykami przywitali dziennikarza
jednej z ogólnopolskich gazet uczestnicy celebry 17 rocznicy
urodzin Radia Maryja. Podczas niej ks. Rydzyk zapowiedział,
że radio i telewizja już mu nie wystarczają. Teraz przejmuje
internet. Ratuj się kto może!
Na radiomaryjną rocznicę do Torunia kurcgalopkiem pospie-
szyli liczni posłowie PiS z Edgarem Gosiewskim (ksywa: Kmi-
cic) na czele. „Życzymy ojcu dyrektorowi, wszystkim ojcom,
wszystkim osobom związanym z Radiem Maryja wielu łask bo-
żych. I tego, żeby przysś... przyys... przyp...” – próbował coś
wykrztusić Gosiu, ale go dziwnie zatkało. Co chciał powie-
dzieć? Chyba – na Boga! – nie to, że chce ojcu dyrektorowi
przyp...ć?!
W Gdańsku, podczas fety z okazji 25 rocznicy przyznania No-
bla Lechowi Wałęsie (impreza wielokrotnie znaczniejsza niż
potańcówa Kaczyńskiego choćby z uwagi na garnitur znamie-
nitych gości), minister spraw zagranicznych Radosław Sikor-
ski pocieszał gospodarza, mówiąc, że ci, co go opluwają, to
„karły moralne”. Przez dwa kolejne dni media zachodziły
w głowę, kogo miał na myśli. Wobec tego są dwie ewentual-
ności: albo mamy dziennikarzy idiotów, albo faktycznie
w tym kraju karłów moralnych jest więcej niż dwóch.
W momencie, gdy trzymacie ten numer „FiM” w rękach, do
Częstochowy na Jasną Górę zmierza pielgrzymka... kibiców
futbolowych. Tamże – jak mniemamy – kibice Cracovii prze-
każą kibicom Wisły znak pokoju, zaś fani Widzewa podejmą
na uroczystym raucie swoich odpowiedników z ŁKS-u. Potem
wszyscy razem odśpiewają „Barkę”, pójdą do spowiedzi, wy-
ciągną bejsbole i zaczną pokutne biczowanie.
Nikt z rosyjskich oficjeli (dosłownie – nikt!), nawet pies z ku-
lawą nogą nie przywitał prymasa polskich katolików Glempa,
który – chcąc uczestniczyć w pogrzebie patriarchy Aleksego
II – wylądował na lotnisku w Moskwie. No to Kaczory mają
sojusznika, a my mamy wojnę.
Podczas wspomnianego pogrzebu zemdlał następca Aleksego
– metropolita smoleński i kaliningradzki Cyryl. Metody Puti-
na mu się nie spodobały?
Fatalna wiadomość: Boże Narodzenie już było. Zwijajcie
choinki. Oddawajcie prezenty. Jak ustalili astronomowie z Au-
stralii, tzw. Gwiazda Betlejemska rozbłysła nad żłóbkiem nie
25 grudnia, lecz 17 czerwca. W dodatku dwa lata przez zero-
wym rokiem naszej ery. Jeśli trzej królowie o tym nie wie-
dzieli, to przez dwa i pół roku stali na mrozie.
„Nie ma sprzeczności pomiędzy religią i nauką. Jestem prze-
konany, że to Bóg stworzył ziemię i ludzi, a nie ewolucja”
– oto wypowiedź Busha, jeszcze prezydenta USA. Dablju na-
tychmiast otrzymał od internautów ze słynnego serwisu „think-
progress.org” zaszczytny tytuł „religijnego kretyna”. Dołącza-
my się do powinszowań.
R zeczą ogólnie znaną jest, że duża część polskiego spo-
114531075.025.png 114531075.026.png 114531075.001.png 114531075.002.png 114531075.003.png 114531075.004.png
Nr 50 (458) 12 – 18 XII 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
a praktyka ostatnich lat
dowodzi, że bez tzw. par-
tii chłopskich rządzić
w Polsce nie sposób. Owe partie
z uporem maniaka lansują tezę, że
na wsi panuje powszechna bieda,
a opłacalność pracy przy produkcji
żywności jest praktycznie żadna, więc
wszyscy podatnicy muszą solidar-
nie dopłacać do systemu ubezpie-
czeń społecznych rolników. Nawet
takich jak Andrzej Lepper czy mul-
timilioner Artur Balazs , że nie
wspomnimy już o chmarach spry-
ciarzy określanych mianem „rolni-
ków z Marszałkowskiej” (żeby zo-
stać nominalnym rolnikiem, wystar-
czy hektar ziemi kupionej w jakiejś
uroczej okolicy).
Rzeczone dopłaty to pieniądze
wprost gigantyczne, co żądnym wła-
dzy partiom „miejskim” zbytnio nie
przeszkadza, choć będąc jeszcze
w opozycji, zdzierały sobie gardła
zapewnieniami, że tak dalej być nie
działający poza rolnictwem mu-
si przekazać na ZUS minimum
739,95 zł (bez dobrowolnego ubez-
pieczenia chorobowego).
Rolnicy płacą ponad dziesięć ra-
zy mniej, ponieważ są podobno bied-
ni, i dlatego też wszyscy obywatele
(nie wyłączając najmniej zarabiają-
cych) zatrudnieni w innych branżach
wykładają na ich przyszłe emerytu-
ry ponad 1 tys. zł rocznie.
„System ubezpieczeń społecznych
rolników jest jednym z najbardziej
drastycznych przykładów nieracjonal-
nego zarządzania środkami publicz-
nymi. Gospodarstwa rolne korzysta-
ją z nieuzasadnionych w obecnej sy-
tuacji ekonomicznej przywilejów, ob-
ciążając płatnościami inne, często
dużo uboższe grupy społeczne” – czy-
tamy w konkluzjach najnowszego
„Raportu w sprawie problemu
KRUS”, przygotowanego przez wy-
bitne specjalistki – prof. Katarzynę
Duczkowską-Małysz i prof. Mał-
gorzatę Duczkowską-Piasecką
~ wszystkie dotacje dla rolnic-
twa pochłonęły 14,6 proc. budżetu
państwa, za co wieś partycypowała
w dochodach budżetowych na po-
ziomie 1,7 proc. (w roku 2006 od-
powiednio: 15,3 i 1,5 proc.).
Czy jakikolwiek obywatel prowa-
dzący indywidualną działalność go-
spodarczą: taksówkarz, fryzjerka, me-
chanik, sklepikarka, piekarz... mógł-
by korzystać z takiego przywileju,
że z pieniędzy podatników otrzy-
muje wielokrotnie więcej, niż sam do
kasy publicznej wkłada bezwzględ-
nie egzekwowanymi podatkami?
„Absolutnie nie ma takiej opcji!
Nawet dla tych najmniejszych, z naj-
wyższym trudem utrzymujących się
na powierzchni przedsiębiorców”
– odpowiadają eksperci.
Podkreślają, że „gospodarstwa
rolne mają trudne uwarunkowania
prowadzenia swojej działalności
i szczególne cechy wyróżniające ten
rodzaj biznesu od innych” , ale prze-
cież „w tych trudnościach – co do
~ „Do »młody rolnik«: proponu-
ję przyjść do mnie do pracy. Mam
dyżury w święta, w dzień i w nocy.
Osoby po wylewach, ciężko chorzy.
Trzeba tylko umyć, nakarmić, pod-
nosić. Płatne, jak wiadomo...” – za-
chęca „pielęgniarka”.
~~~
W KRUS-ie ubezpieczyło się
około 1,6 miliona osób (rolnicy, ich
małżonkowie oraz około 147 tys.
„domowników”). I choćby nawet
chcieli oni płacić na swoją przyszłą
emeryturę po tysiąc złotych mie-
sięcznie, to nie ma zmiłuj: KRUS
więcej niż 63,66 zł nie przyjmie,
a na starość wypłaci co miesiąc ty-
le, ile się każdemu emerytowi jak
psu buda należy, czyli – według
obecnie obowiązujących stawek
– żałosne 636,29 zł.
Gdy Platforma Obywatelska ob-
jęła władzę, zapowiedziała gruntow-
ną reformę tej instytucji, a PSL-owski
minister rolnictwa Marek Sawicki
obiecał, że projekt nowego systemu
~ osoby prowadzące podwójną
działalność (rolniczą w gospodar-
stwach do 50 ha i pozarolniczą z pu-
łapem dopuszczalnego zarobku na
poziomie 1800 zł – vide opisywany
przez internautę tapicer) zapłacą
dwa razy więcej, czyli 126 zł.
W przypadku ok. 15,5 tys. rolni-
ków prowadzących większe gospodar-
stwa (ok. 1 proc. wszystkich ubez-
pieczonych w KRUS-ie) stawka pod-
stawowa zostanie zwiększona o circa :
~ 76 zł (12 proc. najniższej eme-
rytury) dla gospodarstw o obszarze
50–100 ha i wyniesie 139 zł mie-
sięcznie;
~ 153 zł (24 proc.) dla gospo-
darstw o obszarze 100–150 ha, co
oznacza składkę w kwocie 216 zł;
~ 229 zł (36 proc.) dla obszar-
ników mających 150–300 ha, któ-
rzy będą musieli zapłacić na swoją
pogodną jesień życia aż 292 zł.
Ale najbardziej w dupę dosta-
ną właściciele latyfundiów o po-
wierzchni przekraczającej 300 hek-
tarów. Zostali bowiem obarczeni do-
płatą aż 305 zł (48 proc. najniższej
emerytury), przez co każdego mie-
siąca ubędzie im w sumie na poczet
emerytury 368 zł. Niespełna po-
łowę tego, co płaci na ZUS wła-
ściciel jednoosobowej firmy...
~~~
„Projekt ustawy nie gwarantuje
wykluczenia z systemu KRUS osób,
które z niego korzystają, a nie po-
winny. Obecnie nie ma jeszcze słu-
żących temu odpowiednich mecha-
nizmów” – przyznał podsekretarz
stanu w Ministerstwie Rolnictwa
i Rozwoju Wsi Artur Ławniczak
na posiedzeniu Sejmowej Komisji
Polityki Społecznej i Rodziny.
– Zdajemy sobie sprawę z tego,
że ani to reforma, ani oszczędno-
ści, ponieważ symboliczne podwyż-
ki składek obejmą raptem 15 tysię-
cy rolników teoretycznie najwyżej
zarabiających, a prognozowane do-
datkowe wpływy do budżetu pań-
stwa wyniosą ok. 22 mln zł rocznie,
co stanowi sumę śmieszną w skali
dotacji dla KRUS. No cóż, jak dłu-
go PSL pozostanie języczkiem u wa-
gi, tak długo trzeba będzie za to pła-
cić – wyjaśnia „FiM” poseł PO.
Tylko dlaczego akurat biedni bo-
gatszym? ANNA TARCZYŃSKA
tarczyńska@faktyimity.pl
Rząd się sKRUSzył
To już jest problem ogólnonarodowy, skoro „bez
żadnego ekonomicznego uzasadnienia wszyscy
obywatele, nawet ci najbiedniejsi i mający
znacznie niższe dochody niż rolnicy, finansują
rolnicze ubezpieczenia na nienotowaną nigdzie
w Europie skalę” – alarmują eksperci.
istoty, a nie zasięgu zjawiska – nie
jest to działalność wyjątkowa, a na
pewno nie jest to działalność pozwa-
lająca obejść prawa ekonomiczne .
„Gospodarstwo rolne nie jest pod-
miotem prawa, podmiotem jest rol-
nik. Powoduje to galimatias polega-
jący na tym, iż nie wiadomo, jak trak-
tować rolnika: jako przedsiębiorcę
czy cywilną osobę mającą dochody”
– czytamy w raporcie BCC.
Rzecz w tym, że w kwestii po-
mocy finansowej ze środków Unii
Europejskiej rolnicy są traktowani
jako przedsiębiorcy. Gdy jednak
przychodzi do jakiegokolwiek pła-
cenia, „chcą korzystać z pomocy pań-
stwa, twierdząc, że system ten ma
charakter socjalny” – zauważa prof.
Małgorzata Duczkowska-Piasecka.
„Od 25 roku życia prowadzę sklep
w małym miasteczku i co miesiąc bie-
gnę do ZUS-u, zanosząc prawie 800 zł
(zarobiłem je, czy pożyczyłem – zano-
szę). Mój sąsiad, rówieśnik, ma zakład
tapicerski. Zatrudnia 3 osoby i też
zanosi co miesiąc, ale do KRUS-u.
Ok. 100 zł, bo ma 2 hektary pola. Te
700 zł, które zostaje w jego kieszeni,
wkłada do banku. Po 40 latach naszej
pracy, odchodząc na emeryturę, ja
dostanę z mojego ZUS-u jakieś 700 zł
(według stanu na dzień dzisiejszy),
a sąsiad prawie 640 zł. On sięgnie do
swoich 40-letnich inwestycji, a ja się-
gnę do jakiegoś śmietnika po resztki
i to będzie nasza polska sprawiedli-
wość” – żali się na forum interneto-
wym właściciel drobnego biznesu.
~ „Proponuję pracę: dojenie
i mycie krów, wyrzucanie obornika.
Na czas wszystkich świąt i wolnych
dni. Ja też chcę odpoczywać i mieć
święta jak wy! Dobrze zapłacę, zgło-
szenia przyjmuję od zaraz” – odpo-
wiada wzburzony „młody rolnik”;
rent i emerytur rolników „uzależ-
niającego wysokość stawek od fak-
tycznej dochodowości gospodarstw”
i eliminującego z KRUS-u osoby,
które nie uprawiają ziemi, a są tyl-
ko jej właścicielami, przedstawi
„w trzy miesiące”. Potrzebował nie-
mal roku...
21 października wpłynął do Sej-
mu projekt dawno zapowiadanej
ustawy zmieniającej zasady ubezpie-
czeń społecznych rolników. Z tego
dokumentu jasno wynika, że rząd
się, niestety, sKRUSzył, skoro:
~ wysokość składek w dal-
szym ciągu pozostawił w całko-
witej niezależności od uzyskiwa-
nych dochodów ;
~ utrzymał wszystkie przywile-
je rolników posiadających gospodar-
stwa o powierzchni nieprzekracza-
jącej 50 ha. Ich „podstawowa skład-
ka emerytalno-rentowa” wyniesie 10
proc. najniższej emerytury, co od-
powiada obecnie kwocie 63 zł mie-
sięcznie;
może. Tym bardziej że zdecydo-
wana większość rolników (z wyjąt-
kiem wąskiej grupy uzyskujących
przychody z „działów specjalnych
produkcji rolnej”) całkowicie zwol-
niona jest z obowiązku płacenia po-
datku dochodowego, przed którym
nawet najuboższy mieszczuch
umknąć nie zdoła!
Efekt?
Przy będącym już faktem raptow-
nym spowolnieniu gospodarczym,
długu publicznym przekraczającym
550 mld zł i deficycie budżetowym
rzędu 18,2 mld zł do Kasy Rolni-
czego Ubezpieczenia Społecznego
(obsługuje niespełna 1,6 mln osób)
dopłacimy w przyszłym roku pra-
wie 16,5 mld zł (15,8 mld zł w ro-
ku bieżącym, 15,2 mld zł w 2007 r.),
czyli ok. 5,5 proc. wszystkich projek-
towanych wydatków państwa.
Przekonajmy się, czy słusznie,
skoro Funduszowi Ubezpieczeń Spo-
łecznych zabezpieczającemu przy-
szłość 12 mln osób państwo (czytaj:
podatnicy) dołoży 31 mld zł, czyli
o 2,2 mld zł mniej niż w roku 2008...
~~~
Każdy rolnik (także jego mał-
żonek i domownik pracujący w go-
spodarstwie), niezależnie od wy-
sokości dochodów i wielkości ma-
jątku, płaci obecnie 63,66 zł
składki emerytalno-rentowej
miesięcznie, podczas gdy naj-
mniej zarabiający przedsiębiorca
ze Szkoły Głównej Handlowej, na
zlecenie organizacji Business Cen-
tre Club.
Tak mocne stwierdzenia nie
wzięły się z powietrza. Oto w roku
2007:
~ na tle wszystkich grup spo-
łecznych największy wzrost docho-
dów wystąpił w gospodarstwach do-
mowych rolników, gdzie przekroczył
20 proc. Wśród pozostałych grup
wskaźnik ten był zdecydowanie niż-
szy (średnio 8,6 proc.);
~ przeciętny dochód rozporzą-
dzalny (dochód całkowity pomniej-
szony o trwałe obciążenia finanso-
we) na gospodarstwo domowe rol-
ników wynosił ok. 3682 zł miesięcz-
nie, a w gospodarstwach „zwykłych”
pracowników 3070 zł (dla porówna-
nia: u emerytów 1936 zł, rencistów
– 1472 zł);
~ według Europejskiego Urzę-
du Statystycznego dochody w pol-
skim rolnictwie wzrosły o ponad 23
proc. w stosunku do roku 2006;
~ średni dochód z rodzinnego
gospodarstwa rolnego stanowił 173,5
proc. (w roku 2006 – 144,1 proc.)
średniej płacy netto w gospodarce
narodowej, choć zdaniem autorek
raportu, „poziom wydajności pracy
w rolnictwie jest wielokrotnie niższy
niż w gospodarce narodowej ogółem
i od lat niewiele się zmienia” (osią-
ga zaledwie 14 proc. średniej w Unii
Europejskiej);
Książka oparta na
faktach, napisana
oryginalnie i ciekawie,
mająca głębię, a i ukryty
przekaz, będąca nie
tylko na obecne czasy,
dobrze się czytająca.
JUŻ W SPRZEDAŻY!
W księgarniach,
w tym w internetowej:
www.slowko.com.pl
B ez jedzenia żyć się nie da,
114531075.005.png 114531075.006.png 114531075.007.png 114531075.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 50 (458) 12 – 18 XII 2008 r.
POLKA POTRAFI
Szkoła uwodzenia
Prowincjałki
Arseniusz Finster , burmistrz Chojnic, ma
problemy z pelplińską kurią, gdyż nie wy-
kazał zrozumienia dla potrzeby rozbudowy lokalnej szkoły katolickiej na dział-
ce należącej do miasta. Hierarchia – nieprzyzwyczajona do takiej bezczelno-
ści – postanowiła samorządowca zdyscyplinować. W piśmie, które trafiło
i do rąk burmistrza, i do lokalnych mediów, biskup zauważa, że działka nale-
żała niegdyś do Kościoła i zwykła uczciwość nakazuje ją Kościołowi oddać.
Burmistrz pozostaje nieugięty. Trzymamy kciuki.
Już w styczniu, na dobry począ-
tek nowego roku, w stolicy po-
wstanie szkoła... uwodzenia milio-
nerów. Na wyszkolenie polskich
femme fatale wystarczą całe 3 dni!
I tak – w piątek kandydatki na
salony trafią w ręce fryzjerów, ko-
smetyczek, wizażystów i staną się zja-
wiskowo piękne. W sobotę wysłucha-
ją serii wykładów na temat mowy cia-
ła, sztuki uwodzenia, przekona się
je, że są wspaniałe, raz na zawsze
pozbędą się kompleksów i staną się
niebywale pewne siebie (psycholo-
dzy twierdzą, że takie gruntowne
zmiany to proces długotrwały, kilku-
letni nawet, ale co oni tam wiedzą...).
W niedzielę, już na do widzenia, spo-
tkają się z Włochem Giannim Sa-
battinim – ekspertem od podawa-
nia win i serów. I do boju!
Na pomysł założenia szkoły
wpadły dwie młode kobiety, któ-
re wiedzą, że w Polsce zbyt wie-
lu milionerów nie ma. Mają już
komplet chętnych ma pierwszy kurs.
O swoim biznesie mówią: „Zgła-
szają się kobiety w różnym wieku
i różnych zawodów. Najmłodsza
dziewczyna miała 21 lat,
a najstarsza, pani Zo-
sia , 47 lat. Jeśli chodzi
o wykonywane zawody,
to miałyśmy dziewczynę z McDonal-
da, jak i panie z banku czy właści-
cielki firm”.
Przyszłych kursantek nie zraża-
ją nawet pojawiające się tu i ówdzie
opinie, że naiwnych bab nie braku-
je, a bogaty pan prezes towarzyszki
na upojne noce szybciej poszuka
wśród 16-latek bawiących się na dys-
kotece w jakimś Pcimiu albo innej
pipidówce, niż zainteresuje się ser-
wującą sery panią Zosią...
Szkoły uwodzenia (także te na-
stawione na wyrywanie milionerów)
największy sukces odniosły u na-
szych wschodnich sąsiadów. Więzy
małżeńskie są tam szczególnie nie-
trwałe, dlatego oferty szkoleń często
kierowane są do starzejących się żon
rosyjskich krezusów, które uczą się,
co robić, żeby mąż nie rozwiódł się
i nie uciekł do młodszej. Na wykła-
dach (np. „O czym z mężem roz-
mawiać?”) dowiadują się, że mają
być posłuszne, spełniać wszelkie za-
chcianki i uczestniczyć w mężow-
skich pasjach, nawet jeśli guzik je
obchodzą. A jest o co walczyć, bo
w trakcie sprawy rozwodowej zwy-
kle niewiele wskórają. Na dodatek
na podobne kursy chodzą dziewczy-
ny w wieku ich córek. I uczą się pod-
rywania ich mężów (zalecenia po-
dobne, może tylko z większą aktyw-
nością fizyczną).
Jak się okazuje, podryw to wy-
jątkowo dochodowy interes. Oczy-
wiście dla tych, którzy go uczą.
W tej branży już robi się ciasno.
Faceci też mają swoje szko-
ły uwodzenia. Ale zdaje się, że
nie o znalezienie żony im chodzi.
O upilnowanie tych, które mają, też
nie. Wystarczy spojrzeć na plakaty
reklamujące jedną z takich najnow-
szych szkół w Warszawie: zgrabna
blondyna, widziana od tyłu, a na ku-
sej spódniczce napis: „Daję najlep-
szym”. I to niby o numer te-
lefonu chodzi...
JUSTYNA CIEŚLAK
Z ośrodka wypoczynkowego Caritasu w So-
czewce ukradziono 30 baterii umywalko-
wych, 3 gaśnice proszkowe, 2 ornaty i kielich liturgiczny. Znalezienie spraw-
ców nie było trudne, bo włamywacze w ukradzionych szatach liturgicznych
spowiadali się wzajemnie, a całość nagrywali komórkami. Filmiki rozsyłali zna-
jomym... Z kolei z plebanii w Tucznie pewien 24-letni złodziej wyniósł kosiar-
kę spalinową i 26 litrów farby. Wpadł, bo na gwałt potrzebował pieniędzy
i kosiarkę natychmiast opchnął... sąsiadowi proboszcza.
W czasie przedświątecznym szopki są na
topie. Masę roboty z oceną nadesłanych
propozycji mieli więc jurorzy 66 Konkursu Szopek Krakowskich. Z marazmu
wyrwała ich praca Moniki Drożyńskiej . Artystka nie włożyła do żłobu wy-
muskanego, nowo narodzonego Jezuska, tylko kawałek swego ciała zaatako-
wanego przez nowotwór. Odpadła w przedbiegach.
200 amatorów szczupłej figury z całego kra-
ju ma powody do wściekłosci. Zamiast zbaw-
czego preparatu znanej francuskiej firmy dietetycznej dostawali... zupki instant.
Oszuści zarobili na trefnym towarze około 50 tysięcy złotych.
Przez niemal tydzień tczewscy policjanci tro-
pili wandali, którzy nielegalnie wycinali drze-
wa w tamtejszych lasach. I wytropili. Za szkodę na rzecz środowiska natural-
nego złoczyńcy jednak nie poniosą odpowiedzialności, bowiem żadne paragra-
fy regulujące tę kwestię nie odnoszą się do... bobrów. Opracowała WZ
są rzekomo uniwersalne i miałyby być fun-
damentem harmonijnego rozwoju jednostek i spo-
łeczeństw. Najlepszą wizytówką wartości są ludzie
przez nie ukształtowani. No więc zobaczmy, cóż
to się w cieniu Kościoła ulęgło...
Janusz Kochanowski , rzecznik praw obywatelskich,
na każdym kroku podkreśla, że jest „synem Kościoła”.
Nie może
zresztą być
inaczej, sko-
ro na swoim
stanowisku
pojawił się
dzięki po-
parciu PiS-u. Tenże Kochanowski przyznał właśnie na-
grodę imienia Pawła Włodkowica amerykańskiemu sę-
dziemu Sądu Najwyższego, Antoniowi Scalii za „wystę-
powanie w obronie podstawowych wartości i prawd nawet
wbrew woli większości” . Tenże Scalia, idol Kochanow-
skiego, jest znanym amerykańskim skandalistą sądowym.
Poparł stosowanie tortur w amerykańskim obozie kon-
centracyjnym w Guantanamo i jest zwolennikiem skazy-
wania homoseksualistów na kary więzienia. Jest on oczy-
wiście także zwolennikiem restrykcyjnego prawa anty-
aborcyjnego, a jako konsekwentny zwolennik życia... sprze-
ciwia się też ograniczeniom w posiadaniu broni palnej.
Fajny koleś, w sam raz do tego, aby dostać nagrodę od
rzecznika praw obywatelskich w europejskim kraju.
Ale nie tylko Scalię nagrodzono w Polsce w ostatnich
dniach. Nagroda Lecha Wałęsy i czek na 100 tys. euro
pofrunęła do multimiliardera, króla Arabii Saudyjskiej Ab-
dullaha . Saudyjski dyktator został nagrodzony „w uzna-
niu osobistych zasług na rzecz dialogu międzyreligijnego, pro-
mocji tolerancji i wzajemnego zrozumienia kultur i cywili-
zacji, a także pokoju i współpracy międzynarodowej oraz
działalności dobroczynnej” . Rodzina Saudów rzeczywiście
ma z czego prowadzić taką działalność, bo rządzony
przez nią kraj jest traktowany jak prywatna własność ro-
dzinna i w tym kontekście „Arabia Saudyjska” nie jest by-
najmniej nazwą przypadkową. Abdullah faktycznie zrobił
parę spotkań islamsko-chrześcijańsko-żydowskich, co nie
zmienia faktu, że jego kraj jest chyba najbardziej nietole-
rancyjnym krajem świata. Dość powiedzieć, że za porzu-
cenie islamu grozi tam kara śmierci, nie wolno budować
innych świątyń poza meczetami, za przywiezienie Biblii
grozi kara
więzienia,
kobietom
dzieje się
tam gorzej
niż w Iranie,
a dzieci by-
wają skazywane na karę śmierci w żałosnych, niepra-
worządnych procesach. Nie ma mowy, oczywiście, tak-
że o żadnej opozycji politycznej, bo Arabia to kraj feu-
dalny. Chiny w porównaniu z krainą rządzoną przez ulu-
bieńca Wałęsy Abdullaha to oaza tolerancji, wolności
i różnorodności. Międzynarodowemu, choć w znacznej
części jednak polskiemu jury nie przeszkadzało to jed-
nak w nagrodzeniu króla. Wiwat prawa człowieka, niech
wartości będą pochwalone!
Wartości owe dobrze mają się także w Opolu. Tam-
tejszy wiceprezydent z poparcia PO, niejaki Arkadiusz
Karbowiak , wypowiedział się o homoseksualnych współ-
obywatelach per „dewianci”. Nie przeprosił i nie został
potępiony przez swojego szefa i Platformę. Przeciwnie
– uzyskał ich poparcie. Przy okazji wyszło na jaw, że pi-
sywał wcześniej w prasie faszyzującej, gdzie potępił
proces norymberski, żałował hitlerowskich zbrodniarzy,
kpił z praw człowieka, a wojnę uznał za normalny „in-
strument polityki”.
To tyle z ostatnich dni w kraju, gdzie wartości chrze-
ścijańskie, czyli widocznie takie jak powyżej, mają status
oficjalnie obowiązujących, a strzeże ich Jan Paweł II
z setek swoich pomników.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Bóg nie obdarzył Bronisława Komorowskiego cechami, które są potrzebne,
aby wypełniać dobrze funkcję marszałka sejmu. (Jarosław Kaczyński)
Nie traktuję prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako jakiegoś potwora, który po-
jawił się na świecie tylko po to, żeby mi utrudniać życie i pracę.
(Donald Tusk)
Obywatele mojego kraju wybaczyli Polakom wołyńską rzeź, w czasie której
katolicy zgładzili tysiące prawosławnych.
(Wiktor Juszczenko, prezydent Ukrainy)
Ile jest jeszcze do zrobienia. Popatrzcie, gdybyśmy mieli tak parę portali in-
ternetowych! Mówię na serio, wziąć się do roboty. O młodzież trzeba zawal-
czyć, a młodzież to internet. Wszystkie moherowe berety, uczymy się interne-
tu!
Wartości, prawdy i nagrody
(O. Tadeusz Rydzyk)
Należałoby całkowicie zakazać stosowania in vitro. Jan Paweł II uczył, że
metoda in vitro jest niegodziwa i nigdy nie powinna być stosowana. Panie
i Panowie Posłowie, może mimo wielu obaw warto przejąć się głosem swo-
jego przecież Kościoła, zdobyć się na odwagę i otwarcie wspierać rozwiąza-
nia, które idą pod prąd tzw. opinii społecznej. (Ksiądz Marek Gancarczyk,
redaktor naczelny tygodnika „Gość Niedzielny”)
Rośnie temperatura powietrza, co powoduje topnienie lodowców i podnosze-
nie się poziomu oceanów. Podobno za kilka lat najniżej położone tereny zo-
staną zatopione. A wszystkiemu – zdaniem ekologów – winny jest człowiek,
który rozwijając przemysł, emituje do atmosfery ogromne ilości dwutlenku wę-
gla. Wszystko to szyte grubymi nićmi. Poważni naukowcy od lat protestują
przeciwko prostemu łączeniu działalności człowieka ze zmianami klimatu.
(jw.)
In vitro jest nie do przyjęcia dla uczciwego człowieka, a tym bardziej chrze-
ścijanina o wyrobionym sumieniu.
(Abp Józef Michalik)
Wybrali: OH, AC i RK
ADAM CIOCH
SAMOBU...RMISTRZ
SACROFANTY
NOWO NARODZONY...
ODCHUDZENI
MAFIA LEŚNA
W artości promowane przez Kościół katolicki
114531075.009.png 114531075.010.png 114531075.011.png 114531075.012.png 114531075.013.png 114531075.014.png 114531075.015.png 114531075.016.png
Nr 50 (458) 12 – 18 XII 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
DOBRE INTENCJE
WIRTUALNI MNISI
i innych dokumentach” . Ot, jak od-
wdzięczają się papieżowi za jego
ostatnią wizytę!
Kuriozalnie zakończył się proces
34 oskarżonych o oszustwa w związ-
ku z dolnośląską aferą salezjańską.
Proces jest jednym z wątków docho-
dzenia w sprawie wyłudzeń banko-
wych na kwotę 418 mln zł sterowa-
nego przed księży salezjanów („FiM”
m.in. 13/2007, 51–52/2001). Parafia-
nie salezjanów oskarżeni w obec-
nym procesie spotkali się z zarzu-
tem poświadczania nieprawy na
sfałszowanych dokumentach ban-
kowych. Sędzia uniewinnił oskar-
żonych, gdyż uznał, że... oszukując
bank, działali oni w dobrej wierze
i nie wiedzieli, że biorą udział
w oszustwie. Od niektórych z nich
faktycznie duchowni ponoć wyłudzi-
li dokumenty i fałszowali podpisy,
ale część doskonale wiedziała, że
kantuje. Sędzia rozgrzeszył ich jed-
nak, bo tłumaczyli się działaniem
dla dobra parafii, na rzecz której
przekazywali wyłudzone od banków
kredyty. Sprawa jest precedensowa
i zapewne teraz będzie można bez-
karnie okradać banki (dlaczego tyl-
ko banki!), wyjaśniając, że pienią-
dze są pilnie potrzebne na dar dla
Rydzyka lub Świątynię Opatrzno-
ści Bożej.
Katolickie biskupstwo w Dol-
nej Saksonii powołało do życia
pierwszy na świecie internetowy
klasztor. Czy ma już tysiące zakon-
ników? Otóż nie. Na razie chęć by-
cia wirtualnym braciszkiem zade-
klarowało... 11 osób! To i tak du-
żo, bo klasztorna strona www ma
na razie do zaoferowania modlitwę
na każdy dzień roku i książkę ku-
charską.
PPr
zwolenników. Niegdyś podobnie by-
ło z Leningradem, Stalingradem...
PP
DOBRE JAK ŚWIEŻE
KOŚCIÓŁ
Z INNEJ EPOKI
Odświeżanie zepsutej żywności
to nie jest współczesny wynala-
zek. W dawnych poradnikach dla
gospodyń znaleźć można wiele
wskazówek... Na przykład co zro-
bić, „żeby stara i zeschła szynka rów-
nie była dobra jak świeża” . Wyda-
ny w XIX wieku „Manuel d’Eko-
nomie P. Celnar” zdradza: „Starą
i zeschłą szynkę trzeba starannie czy-
stem płótnem obwiązać i na dwie
godziny w ziemi, nie bardzo suchej
ani też wilgotnej, zakopać; lecz nie
nadto głęboko, dosyć ją na parę ca-
li ziemią przysypać. Po upłynięciu
powyższego czasu, wydobyta szynka
jest tak kruchą i smaczną, jakby naj-
świeższa” . Nieświeże mięso wystar-
czy natomiast „trochę przemyć
w lekkim ługu, a potem w zimnej
wodzie” – doradza Karolina z Po-
tockich w „Dworze wiejskim”
z 1858 roku. Także rosół „gdyby tro-
chę był nieświeży, można go popra-
wić” , wrzucając w kipiący trzy lub
cztery... rozżarzone węgle upalone
z drzewa. „Przed wydaniem wyjmiesz
je, smak niedobry zniknie, a rosół
zdrowym będzie” – zapewnia autor-
ka.
KOŚCIELNY FIGIEL
Autorzy najnowszego wydania
renomowanego oksfordzkiego słow-
nika dla dzieci „Oxford Junior Dic-
tionary” (10 tys. najważniejszych
słów, które powinni poznać najmłod-
si obywatele świata posługujący się
językiem angielskim) usunęli okre-
ślenia związane z Kościołem, np. ka-
plica, pastor, parafia, opactwo, oł-
tarz, psalm, zakonnica, mnich świę-
ty i diabeł. Zdaniem twórców wspo-
mnianego wydawnictwa, słowa te
należą do „minionej epoki”, a mło-
dzi Brytyjczycy już ich nie używają,
bo nie chodzą do kościoła i nie in-
teresują się już tego typu tematy-
ką. Szkoda, że podobne myślenie
jest obce (na razie) polskim wydaw-
com różnorodnych książek. BS
MarS
ISLAMSKIE
PRZEDSZKOLA
Kolejny dowód na to, jak groź-
ny może być każdy fundamenta-
lizm. Oto w pewnym mieście Świę-
ty Mikołaj, a dokładniej osoby zań
przebrane, mają kategoryczny za-
kaz wstępu do przedszkoli i szkół.
Pod karą więzienia zakazana jest
też wigilia, a nawet przystrojona
choinka. Dlaczego? Bo to sprzecz-
ne z islamem. Czy chodzi o Isla-
mabad? Ależ skąd. Zakazy wyda-
no w europejskiej stolicy – Saraje-
wie.
Na wniosek radnego Józefa Fi-
gla (kościelny jednej z zakopiań-
skich parafii) radni Zakopanego
przyjęli uchwałę, że alkohol będzie
można sprzedawać najmniej 100
metrów od kościołów. Znaczy to,
że większości z 300 karczem, w tym
kultowym przybytkom takim jak
,,Gazdowa Kuźnia”, „U Wnuka”
czy ,,Sabała”, grozi utrata konce-
sji, a co za tym idzie – bankructwo.
Zakopiańscy restauratorzy nie
bez racji twierdzą, że gdyby analo-
giczne przepisy wprowadzono
w Krakowie, to na rynku, gdzie
znajdują się dwa kościoły, i na ca-
łej starówce (kilkadziesiąt świątyń)
upadłoby rozrywkowe życie miasta.
Zakopiańscy fiakrzy pukają się
w czoło i pytają: „Jak można coś
takiego wymyślić w mieście żyją-
cym z turystyki?”. I dodają, że to
stary góralski zwyczaj, iż najpierw
górale budowali kościół, a tuż ko-
ło niego – karczmę.
Znana jest też pod Tatrami
przyśpiewka: „Panu Bogu chwała,
że kościół się spalił, a karczma osta-
ła”.
KRYZYS I UCZUCIA
MarS
W Wielkim Księstwie Luksem-
burga zapanował kryzys konstytu-
cyjny. Książę Henryk Burbon Par-
meński , gorliwy katolik, odmówił
podpisania przegłosowanej przez
parlament ustawy legalizującej eu-
tanazję, ponieważ godzi ona w je-
go uczucia religijne. Aby obejść nie-
codzienne weto księcia, parlamen-
tarzyści prawdopodobnie uznają
monarchę za czasowo niezdolne-
go do pełnienia funkcji publicznych
i wówczas przepchną ustawę bez
jego podpisu. Zaprawdę wielka jest
siła uczuć, ale jeszcze większa moc
sprytu w katolickim księstwie ban-
kierów.
MaK
TRZECIA PŁEĆ
NA RORATY MARSZ!
AK
Australijczycy, którzy nie potra-
fią bądź nie chcą utożsamiać się
ze swoją biologiczną płcią, będą
mieli niedługo wybór: nie mężczy-
zna, nie kobieta, tylko... interpłeć!
Dąży do tego rządowa Komisja
Praw Człowieka i Równych Szans.
W broszurach wysyłanych przez
komisję można przeczytać: „Osoby,
które nie mogą lub nie identyfikują
się jako mężczyzna lub jako kobie-
ta, mogłyby wybrać interpłeć i umie-
ścić taki opis na akcie urodzenia
Misją prowadzonej we Wrocła-
wiu przez Fundację Integracji Dzie-
ci i Młodzieży Dolnego Śląska „Pri-
mus” szkoły podstawowej i gimna-
zjum jest kultywowanie tradycji. Do
owych tradycji należy m.in. uczest-
niczenie uczniów w czasie adwen-
tu w roratach. „Na tydzień przed
wyznaczonym dniem Mszy św.
uczniowie przygotowują lampiony
adwentowe. Z zapalonymi lampio-
nami wychodzą ze szkoły, pod opie-
ką wychowawców, do kościoła przy
ul. Bujwida. Podczas celebracji Li-
turgii dzieci aktywnie w niej uczest-
niczą poprzez: czytanie Pisma św.,
śpiewając pieśni przy akompania-
mencie gitary z układem choreogra-
ficznym, układając własną »Modli-
twę wiernych«” – zachwala szkoła
„Primus” na swojej stronie inter-
netowej.
BANKIER B16
Benedykt XVI w wydanym przez
Watykan dokumencie skierowanym
do światowych elit finansowych ape-
luje o zamknięcie rajów podatko-
wych (Seszele, Kajmany, Wyspy
Dziewicze, Wyspy Bahama itp.).
Według papy, jest to recepta na
zażegnanie światowego kryzysu fi-
nansowego, konieczna do podźwi-
gnięcia się świata z zapaści. Ekono-
miści wzruszyli na to ramionami
i zauważyli, że Państwo Kościelne
też jest rajem podatkowym. PPr
MaK
PP
PREZYDENCJA
ANTYLAICKA
AK
NIE ZDĄŻYŁA…
Ku irytacji ludzi zatroskanych
o konsekwentny rozdział Kościo-
ła i państwa w Unii prezydent
Francji organizuje w grudniu kon-
ferencję „Religie i władza publicz-
na w UE”. Impreza nie jest wy-
łącznie rządowa, a reprezentanci
państw powinni przywieźć na spo-
tkanie po jednym księdzu/pasto-
rze, imamie i rabinie. Pomysł Sar-
kozy’ego wywołał wściekłość śro-
dowisk laickich, ponieważ pro-
wadzi on do dziwnych relacji po-
między rządami i religiami. Nie
bardzo wiadomo właściwie, jakim
prawem i według jakich kryteriów
rządy miałyby typować przedsta-
wicieli określonych religii i wy-
znań. Jest to kolejna zagrywka
konserwatysty Sarkozy’ego, która
narusza rozdział religii i władzy
publicznej.
WADOWICE
PAPIESKIE
W słynnej sprawie leżącego
obecnie na gruntach kościelnych
osiedla Maltańskiego w Poznaniu
(„FiM” 13/2008) rozpoczął się in-
teresujący rozdział. Zarządzający
gruntami duchowny wytoczył pro-
ces 90-letniej kobiece chodzącej
o kulach za to, że nie podpisała
z nim na czas umowy o dzierżawie
gruntu.
To nie są żarty. Tak może
wkrótce brzmieć oficjalna nazwa
miasta nad Skawą, znanego z wy-
robów cukierniczych, więzienia,
a ostatnimi czasy oczywiście utoż-
samianego z matecznikiem Wojty-
ły . Na pomysł zmiany nazwy wpa-
dła Władysława Milczarek , 84-let-
nia emerytka z Łodzi. Pani Władzia
swój pomysł przelała na papier
i przesłała jako oficjalny wniosek na
ręce wadowickiej rady miejskiej.
Radni, zamiast życzyć pani Władzi
dużo zdrowia, całą sprawę potrak-
towali jak najbardziej serio, a inicja-
tywa zyskuje coraz większą rzeszę
MaK
ŚWIĘTA PATRONKA
Zmarła przed 600 laty święta Ja-
dwiga została uznana przez radnych
za patronkę Inowrocławia. Rada
utrzymuje, że katolicka święta „zaj-
muje szczególne miejsce” w świa-
domości mieszkańców miasta. AC
AC
114531075.017.png 114531075.018.png 114531075.019.png 114531075.020.png 114531075.021.png 114531075.022.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin