FiM 31-2010.pdf

(12837 KB) Pobierz
333932784 UNPDF
Uwaga na straszną chorobę ze źródłem w Sejmie!!!
ZZESPÓŁŁ MACIIEREWIICZZA
ß Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 31 (543) 5 SIERPNIA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Przychodzą i odchodzą. Choć z założenia
są nieśmiertelni, to jednak najczęściej
umierają. Bogowie. W historii ludzkości
było ich ponad sto tysięcy. Pozostało
niewielu. Ale rodzą się nowi. Jedni
groteskowi, inni prześmiewczy, jeszcze inni
budzący grozę. Przedstawiamy najnowszy
remanent najciekawszych religii.
ß Str. 12, 13
ISSN 1509-460X
Przychodzą i odchodzą. Choć z założenia
są nieśmiertelni, to jednak najczęściej
umierają. Bogowie. W historii ludzkości
było ich ponad sto tysięcy. Pozostało
niewielu. Ale rodzą się nowi. Jedni
groteskowi, inni prześmiewczy, jeszcze inni
budzący grozę. Przedstawiamy najnowszy
remanent najciekawszych religii.
333932784.022.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 31 (543) 30 VII – 5 VIII 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Jeszcze nie udało się zażegnać wojenki o wiadomy krzyż,
a już szykuje się nowa. O inny krucyfiks, ale... też smoleński.
Kolejny symbol męki pana prezydenta pojawił się nagle
przed Sejmem (wraz z prowizoryczną tabliczką ku pamięci)
i nie ma sprawców. Nie ma też jak zwykle odważnych do de-
montażu politycznej hucpy.
Biceps
Jan Pospieszalski ostrzega, że jeśli obrońcy krzyża sprzeciwią
się jego usunięciu sprzed Pałacu Prezydenckiego (3 sierpnia
br.), to Komorowski jest gotowy wprowadzić w Polsce stan
wojenny i wyprowadzić czołgi na ulice. No cóż, jak ktoś jest
łysy, to musi szczególnie na słońce uważać.
komentarz o tak zwanej dupie Maryni i wakacyjnych
ogórkach. Kiedy już wizję swą miałem urzeczywistnić – jak
to w życiu nierzadko bywa – w jednej chwili odechciało
mi się żartów, ogórków, a nawet dupy, i to w każdej po-
staci. Dostałem bowiem w dupę od losu.
Na działce pod Łodzią postanowiliśmy z żoną umyć
naszego psa rasy shar-pei, który z powodu swej gęstej
sierści cierpi bardzo podczas upałów. Ja trzymałem silne
psisko za obrożę, żona mydliła je szarym mydłem. Woda
do mycia była „zaletniona” na piekącym słońcu, ale do spłu-
kania pozostał tylko szlauch. To, co my wyobrażaliśmy
sobie jako wielką ulgę, dla psa okazało się za-
pewne szokiem termicznym. Wystrzelił więc
z czterech łap do góry, a że żarcia mu
nie skąpimy, zrobił to z wielką siłą. Nie-
stety, razem z nim wystrzeliła też mo-
ja ręka, na szczęście lewa. W ułam-
ku sekundy wyprostowała się i skrę-
ciła. Usłyszałem trzask, jakby złama-
nej gałęzi, i poczułem piekący ból.
Byłem przekonany, że mam złama-
ną kość, ale było o wiele gorzej.
Zerwało mi się główne wiązadło przy-
trzymujące dwugłowy mięsień bicep-
sa. Uświadomił mi to na pogotowiu
lekarz i zalecił jak najszybszą opera-
cję. – Alternatywa jest taka, że bę-
dzie pan miał 20 procent siły w tej
ręce, i to już do końca życia – oznaj-
mił, a mnie wyszła para oczu na sprę-
żynach. Poza czytaniem książek i stu-
kaniem w klawiaturę komputera mam
bowiem jeszcze kilka innych zaintereso-
wań, jak pływanie kajakiem, nurkowanie (zodiakalna ry-
ba...), jazda na rowerze czy – do jasnej cholery – ćwicze-
nia na siłowni! Nie było rady, wybrałem operację. Tak,
operację, nie jakiś tam zabieg czy – jak w przypadku zwy-
kłego złamania – złożenie i włożenie w gips. Operacja w peł-
nym znieczuleniu trwała prawie 3 godziny i polegała na prze-
wierceniu wiertarką kości przedramienia, przeciągnięciu
przez nią zerwanego wiązadła i przyszyciu go na miejsce.
Potem jeszcze „tylko” miesiąc z ręką na temblaku, a po ko-
lejnych 30 dniach rehabilitacji – kto wie, może nawet za-
siądę za kierownicą! Minął już tydzień od rozpłatania mi
w dwóch miejscach ręki, a ból w niej nie osłabł. Nie mo-
gę się sam porządnie ubrać, umyć, zrobić czegoś do je-
dzenia, pograć z dzieckiem w piłkę. Spuchnięta łapa poci
mi się niemiłosiernie w temblaku ze sztucznej tkaniny (po-
noć innych nie ma). Ponownie uczę się pisać na kompu-
terze jedną ręką, przez co pracuję o połowę dłużej. W no-
cy nie zasypiam bez dwóch tabletek nasennych. Na parę
miesięcy stałem się niemal kaleką. Z tego wszystkiego
chciałbym się choć porządnie opić, ale nawet tego mi nie
wolno, bo alkohol rozrzedza krew i cholerstwo dłużej się
będzie goić. Jeszcze przed operacją, kiedy uświadomiłem
sobie, jak spędzę resztę lata, postanowiłem, że wpadnę
w depresję i obrażę się na swój los. A dobiło mnie to
wszystko tak bardzo dlatego, że do tej pory
byłem wprost niesamowitym farciarzem, i to
pod każdym względem. Na szpitale patrzyłem
jak fan piłki nożnej na boisko do rugby – a niech
sobie tam inni grają.
Ale właśnie największy szpital w Łodzi
od depresji mnie uchronił. Co więcej – dał mi
porządną lekcję pokory wobec życia. Mając
zdrowe nogi, chodziłem po wszystkich oddzia-
łach, łącznie z dziecięcym i onkologicznym.
Nasłuchałem się dziesiątek historii na temat
chorób, o których istnieniu nie miałem dotąd
pojęcia. Zrozumiałem przede wszystkim, że naprawdę
chory jest tylko człowiek chory przewlekle i nieuleczalnie.
A takich ludzi są przecież grube tysiące, chociaż właśnie
ich nie widać, bo nie spacerują w parkach i nie chodzą
po zakupy. Z kilkoma z nich rozmawiałem, m.in. z chory-
mi na raka i na stwardnienie rozsiane. Byłem w niemałym
szoku, że ludzie ci – mimo swej beznadziejnej na ludzki ro-
zum sytuacji – nie są wcale załamani. Łapią się promycz-
ka nadziei, że może choroba ich opuści lub odstąpi choć
na jakiś czas. I ten (zwykle krótki) czas bez bólu, poza łóż-
kiem, jest dla nich pełnią szczęścia. Taką szczęśliwą bu-
zię i oczka patrzące z nadzieją widziałem u nastoletniej,
ogolonej na łyso dziewczynki, która wraz
z rodzicami czekała na szpitalny wypis.
– Może już nigdy więcej tu nie wró-
cę? Może już wszystko będzie dobrze?
Zresztą nie musiałem łazić po całym
szpitalu, żeby porządnie (choć już
w przenośni) stuknąć się w gło-
wę. Na mojej sali, podczas licz-
nych rozmów, kilku facetów
uświadomiło mi, jak bolesne by-
wają życiowe zakręty i jak łatwo
jest „wypaść z gry”, najczęściej
w najmniej oczekiwanym momen-
cie. Jeden przez 4 miesiące reha-
bilitował się bez żadnego rezulta-
tu po upadku z rusztowania i te-
raz czekała go operacja barku. Te-
go lata miał zadaszyć dom córki
i jechać na oczekiwany od lat urlop.
Inny spadł z drabiny i złamał kość
pięty; efekt – dwie śruby i 6 tygo-
dni w gipsie. Był też pacjent z zerwanym bicep-
sem; kiedy powiedziałem mu, że nie uwierzy, w jak głupi
sposób ja zerwałem swój, tylko się uśmiał: – Pies powia-
dasz? Ja mam stoisko z chemią na hali targowej. Rano
przychodzę do pracy i robię pierwszy ruch – podnoszę pa-
letę papieru toaletowego...
Ludzie, którzy mnie znają, twierdzą, że jestem dziec-
kiem szczęścia. I mają kurde rację. Niejaki Marek Szen-
born powiedział mi niedawno, że nie urodziłem się w czep-
ku, tylko w całym kombinezonie, który mnie chroni od wszel-
kiego zła. To poniekąd prawda, bo wszystko, co sobie za-
planowałem, szczęśliwie się dokonało. Ale nurkowie wie-
dzą, że nawet najlepszy kombinezon można rozciąć na ostrej
rafie. I wtedy zaboli. Pewne przypadki po prostu się zda-
rzają, bo całe życie to jeden wielki zbiór przypadków. Do-
brych i złych. Zbiór wzlotów, ale i upadków, czyli słabo-
ści. Jeśli te ostatnie mają być przejściowe, to ważne jest,
aby nasza moc w tych słabościach się doskonaliła. Radzę
więc podobnym do mnie farciarzom, których życiowy pech
kończy się na zerwanym mięśniu czy innej pierdole, aby
podziękowali losowi, że ich dobra karta odwróciła się tyl-
ko na krótkąchwilę. Punkt widzenia zależy co prawda
od punktu siedzenia, ale czasem warto wychylić się po-
nad swoje uwite, ciepłe gniazdko i zobaczyć, jak wiele ten
„parszywy los” nam oszczędził.
Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” – mar-
nego periodyku z gatunku science fiction – oświadczył, że je-
śli spod Pałacu Prezydenckiego zostanie zabrany krzyż (siłą,
bo Prawdziwi Polacy będą go bronić do ostatniej kropli krwi),
to onże Sakiewicz własnymi rękami ustawi następny. Może na-
wet sam się do niego przybije? Mamy cichą nadzieję...
„Nasz Dziennik” sugeruje na swoich stronach internetowych,
a w zasadzie już wie, że niektórzy pasażerowie Tu-154 prze-
żyli smoleńską katastrofę. Oto dziennikarze tej superśledczej
gazety dotarli m.in. do zegarka generała Błasika i stwierdzili,
że zatrzymał się on feralnego dnia na godzinie... 10.38. To już
nie jest poszlaka, to pewność! Zatem strzały słyszane na ama-
torskim filmie to było... No nie... Zatem generała dobito wraz
z jego zegarkiem. Horror!
Kilka dni temu zaniepokojeni czemuś pretorianie prezesa PiS
zawieźli swojego guru do szpitala gruźliczego na badania. Nie-
potrzebnie. On pluje jadem, a nie krwią.
Bartosz Arłukowicz będzie kandydatem z ramienia SLD na pre-
zydenta Szczecina. To znaczy z ramienia PiS. A może jednak
SLD... nieważne, i tak Szczecin od lat nie ma szczęścia.
Beata Kempa bezsilnie wściekła na posła Sekułę rozpłakała
się przed kamerami. Tym samym szlochająca posłanka PiS raz
na zawsze zadała kłam plotkom, że jest trzecim bliźniakiem
przerobionym (nieudolnie) na babę.
Bez koronowanych głów, prezydentów i premierów, fajerwer-
ków oraz transmitowanych na cały świat przemówień święto-
wana będzie, cicho i wstydliwie, 30 rocznica powstania Soli-
darności. No bo co tu czcić... Wówczas stoczniowcy wyszli
na ulicę, bo „podrożała kiełbasa, której i tak nie było”. Dziś
kiełbasa jest, tylko nie ma stoczni i stoczniowców.
Okazuje się, że bohater licznych naszych publikacji – ksiądz
Jankowski, legendarny kapelan Solidarności i SB, był podsłu-
chiwany i nagrywany. Za czasów Ziobry i za jego wiedzą. Pod-
czas mszy żałobnej w intencji prałata płomienną mowę o ide-
ałach wolności, moralności i prawdzie trzymał inny pretoria-
nin Kaczora – Kurski. I grom z jasnego nieba go nie zabił. Bo
Bóg akurat nie miał przyjemności być na tym pogrzebie.
Wbity w mur duży fiat z numerem rejestracyjnym SB 19 10 84
(data śmierci), wystający z bagażnika sznur związany w pętlę
i wypadające z samochodu wielkie kamienie to pomnik księ-
dza Popiełuszki w Rybniku. Brakuje jeszcze relikwii – kości
z palca kapłana, ale ta ma być dostarczona lada dzień. I też
wmurowana. Autentycznie!
Swój autorski program będzie miał w legendarnej niegdyś ra-
diowej Trójce Marcin Wolski (ostatnio zasłynął wierszem o Ka-
czyńskim, w którym nazywa przeciwników eksprezydenta łaj-
dakami). Poza Wolskim w III programie PR audycje mają
jeszcze Michał Karnowski, Tomasz Sakiewicz, Bronisław Wild-
stein, Rafał Ziemkiewicz... I to jest ukretynienie większe o gło-
wę niż w Radiu Maryja, „Naszym Dzienniku” i TV Trwam
razem wziętych.
Sąd Rejonowy w Ropczycach przedłużył o kolejne 3 miesiące
areszt księdzu Romanowi J., podejrzanemu o seksualne mole-
stowanie nieletnich dziewcząt. Tym samym sędziowie pokazali
Prawdziwym Polakom Katolikom, że nie są czuli na ich naciski
i pogróżki. Przypomnijmy: specjalnie zawiązany komitet obro-
ny księdza (z senatorem PiS na czele) żądał od sądu uwolnie-
nia dewianta, mimo że ten przyznał się do winy. Należałoby po-
wołać zespół do zbadania zbrodni, której dokonano na księdzu.
Po raz pierwszy od wprowadzenia euro pojawiła się watykań-
ska mutacja tej waluty. Na monecie widnieje wizerunek Be-
nedykta XVI i napis „Città del Vaticano 2010”. Naszym zda-
niem stosowniejsza byłaby bliższa niegdyś sercu Ratzingera in-
skrypcja „Gott mit uns”.
JONASZ
Anglikański ksiądz z Toronto tak był szczęśliwy, że jego ko-
ściół odwiedził nawrócony grzesznik, że udzielił komunii nie
tylko jemu, ale i przyprowadzonemu na smyczy psu. No i jest
straszny z tego powodu skandal. Pewnie dlatego, że pies nie
był wyspowiadany.
W Rzymie myślą, że mają sensację. Reporterzy tygodnika „Pa-
norama” wytropili i nagrali film o tym, że księża gremialnie
odwiedzają kluby gejowskie. Furorę robi kadr filmowy, na któ-
rym autentyczny księżulo odziany jest w samą tylko kolorat-
kę. No i co z tego? Takimi zdjęciami, choćby z klubu w Ło-
dzi, to my możemy połowę Rzymu zarzucić.
P lanowałem w połowie wakacji napisać całkiem luźny
333932784.023.png 333932784.024.png 333932784.025.png 333932784.001.png
Nr 31 (543) 30 VII – 5 VIII 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
Dwa dni po katastrofie
smoleńskiej
grupa małolatów
w mundurkach
harcerskich
przywlokła przed
Pałac Prezydencki
specjalną obudowę,
po czym umieściła
w niej 4-metrowy
krzyż.
rodzaju sporach dotyczących polskiej
historii ipolskich powiązań” oraz po-
pełni „ciężkie moralne nadużycie”.
Prezes PiS podkreślił, że „krzyż usta-
wiony przez harcerzy można będzie
przenieść dopiero wtedy, gdy wtym
miejscu stanie pomnik upamiętnia-
jący ofiary katastrofy”;
„Ten krzyż (...) jest też potęż-
nym protestem przeciwko kłamstwu,
jakie chciano zostawić Polakom po 10
kwietnia. Niech kłamcy się wstydzą,
a my pilnujmy krzyża. Bądźmy tam
razem” –zagrzewa dowalki „Gaze-
ta Polska” piórem jej redaktora na-
czelnego Tomasza Sakiewicza .
„Nie pozwolimy ruszyć krzy-
ża, ajak będzie trzeba, oddamy ży-
cie wjego obronie!” –zapowiadają
co bardziej radykalni wartownicy
przykościelnego Stowarzyszenia Har-
cerstwa Katolickiego „Zawisza”, czy-
li, jak czytamy w dokumentach pro-
gramowych organizacji, ruchu wycho-
wawczego, posługującego się metodą
harcerską , opartego na zasadach reli-
gii rzymskokatolickiej oraz uczestniczą-
cego w wielkiej wspólnocie wiary i dzia-
łania, jaką jest Skauting Europejski” .
Podlacha to były ministrant
z harcerskiej służby liturgicznej,
uczeń Archidiecezjalnego Męskiego
Liceum Ogólnokształcącego wWar-
szawie, z zawodu projektant ogro-
dów, obecnie zwierzchnik i ideolog
Hufca Warszawskiego, na które to
stanowisko awansował zfunkcji sze-
fa drużyny św. Andrzeja Boboli. Mó-
wi osobie tak: „Jestem wychowaw-
cą wskautingu katolickim od9 lat.
były nauczyciel Katolickiej Szkoły
Podstawowej nr109 wWarszawie)
jest w„Zawiszy” jednym znajważ-
niejszych funkcjonariuszy. Działa
worganizacji od2001 r., pracował
wcentrali nastanowisku Dyrekto-
ra Biura Zarządu, a od trzech lat
pełni funkcję krajowego szefa sie-
ci zastępów im. św. Michała Archa-
nioła. Odpowiada zarozwój stowa-
rzyszenia (zakładanie nowych za-
stępów harcerzy, bieżący nadzór
nadjuż istniejącymi, gospodarka fi-
nansowa). To jemu właśnie władze
„Zawiszy” powierzyły funkcję „ko-
ordynatora służby przyPałacu Pre-
zydenckim”.
A kim są pozostali dwaj repre-
zentanci „oddolnej” rzekomo Inicja-
tywy „Polsce ibliźnim”? Popatrzmy:
Podharcmistrz Trąbiński rów-
nież należy do ZHR (szef Hufca
„Grochów”) i był wcześniej pod-
władnym Kuczmierowskiego.
„W pewnej chwili zadzwonił tele-
fon. Znajomi, rodzice młodszych
harcerzy, zapytali wtedy po raz
pierwszy o ten krzyż. Powiedzieli,
że jest zrobiony, gotowy. Taki pro-
sty, drewniany. I zapytali, czy moż-
na przywieźć na Krakowskie Przed-
mieście i ustawić przed Pałacem
Prezydenckim. Teraz nawet trudno
sobie przypomnieć, kiedy to dokład-
nie było – którego dnia, o której
godzinie” – epatuje swoimi unie-
sieniami „Gościa Niedzielnego”.
Chłopina z tego wszystkiego za-
pomniał nawet nazwisk ludzi, któ-
rzy krzyż wykonali i przywieźli...
Ale to jeszcze nic: oto ze strony
internetowej organizowanego
przez działaczy ZHR kursu Twier-
dza2010 dowiadujemy się, że Trą-
biński, mianowany na ten czas
„majorem”, sprawuje podczas
owego szkolenia funkcję Szefa Za-
rządu Studiów i Analiz. A czym
się tam harcerze zajmują? „Pod-
stawowe działanie: antykomuni-
styczny wywiad polityczny, w szcze-
gólności z punktu widzenia dzia-
łalności propagandowej. Uzyski-
wanie, gromadzenie, analizowanie,
przetwarzanie i przekazywanie wła-
ściwym organom informacji mogą-
cych mieć znaczenie dla obronno-
ści państwa, bezpieczeństwa lub
zdolności bojowej” – czytamy
wprogramie. Normalna kuźnia
kadr szpiegowsko-kontrwywia-
dowczych dla Macierewicza ,
gdyby zdołał jakimś cudem wró-
cić na posadę szefa specsłużb!
A warto też odnotować cieka-
wostkę, że wśród wykładowców
ubiegłorocznych edycji Twier-
dzy byli m.in. poseł PiS Jan
Dziedziczak (rzecznik praso-
wy Jarosława Kaczyńskiego),
człowiek Opus Dei Marian
Moszoro (wiceminister finan-
sów w rządzie PiS) oraz „wie-
le innych zacnych osób, których
nie sposób tutaj wymienić”
– dyskretnie pomija nazwiska
kronikarz imprezy. Ot, tak so-
bie wybrali się z dzieciakami
na przeszpiegi...
Sygnatariusze Inicjatywy „Pol-
sce i bliźnim” deklarują, że kiedy
instalowali krzyż, ich jedynym ce-
lem było „przekonanie społeczeń-
stwa do budowy przed Pałacem Pre-
zydenckim pomnika, którym jako
państwo i Naród oddamy hołd ofia-
rom katastrofy pod Smoleńskiem” .
Dzisiaj stanowczo nalegają, żeby nie
włączać ich wżadne spory politycz-
ne, ale jednocześnie żądają, aby
krzyż „mógł pozostać na obecnym
miejscu przez czas pozwalający
na postawienie pomnika” –czytamy
w „Apelu do polityków i dzienni-
karzy” wystosowanym przez jak naj-
bardziej politycznych harcerzy.
ANNA TARCZYŃSKA
Współpraca T.S.
tarczynska@faktyimity.pl
–Zrobiliśmy to absolutnie spon-
tanicznie iwimieniu całego wstrzą-
śniętego tragedią środowiska –pod-
kreślają dyrygujący dzieciakami pa-
nowie w mundurkach.
A-polityczni harcerze
Wkrótce okazało się, że akcji pa-
tronowała nikomu dotychczas nie-
znana, powołana ad hoc Inicjatywa
„Polsce ibliźnim” firmowana przez:
Michała Kuczmierowskiego, Mi-
chała Pałamarza, Franciszka
Podlachę oraz Piotra Trąbińskie-
go (rzecznik prasowy), którzy po-
wiadają osobie, że reprezentują „od-
dolną inicjatywę harcerek i harce-
rzy pragnących niezależnie od co-
dziennej pracy we własnych orga-
nizacjach utrwalić znaczenie wspól-
nej służby podjętej pamiętnego
dnia 10 kwietnia 2010 roku”.
Ich pierwsze wspólne dokona-
nie stało się, jak wiadomo, zarze-
wiem bardzo ostrego konfliktu po-
litycznego, akto wie, czy nie dopro-
wadzi jeszcze do starć ulicznych
i przelewu krwi.
Przypomnijmy, jak podgrzewa-
no atmosferę, gdy prezydent elekt
Bronisław Komorowski oświad-
czył, że „Pałac Prezydencki jest sank-
tuarium państwa”, a ponieważ ża-
łoba minęła, krzyż –jako symbol re-
ligijny – „zostanie we współdziała-
niu z władzami kościelnymi prze-
niesiony winne, bardziej odpowied-
nie miejsce”...
„Krzyż powstał z naturalnej
potrzeby serca tysięcy ludzi , zresztą
nie tylko osób wierzących. Powstał
w miejscu nieprzypadkowym i stał się
miejscem spotkań setek tysięcy Pola-
ków, którzy pod nim składają kwia-
ty i palą znicze. Proszę im go stam-
tąd nie zabierać” – zażądał od Ko-
morowskiego Zbigniew Ziobro wli-
ście otwartym z11 lipca, podpiera-
jąc się zawołaniem Jana Pawła II :
„Brońcie krzyża!”, wustach papie-
ża odnoszącym się do znaku usta-
wionego na Giewoncie.
16 lipca Jarosław Kaczyński
ostrzegł nakonferencji prasowej, że
jeżeli nowy lokator Pałacu ośmieli się
usunąć stojący przedbudynkiem krzyż,
to „będzie zupełnie jasne, kim jest
i po której jest stronie w różnego
strzegący dzień inoc nielegalnej bu-
dowli, choć20 lipca Kancelaria Pre-
zydenta, instytucje kościelne (kuria
metropolitalna wWarszawie iDusz-
pasterstwo Akademickie przy ko-
ściele św. Anny) oraz dwie najwięk-
sze organizacje harcerskie (Związek
Harcerstwa Polskiego i Związek
Harcerstwa Rzeczypospolitej) pod-
pisały porozumienie o „godnym
przeniesieniu iusytuowaniu krzyża
w nowym miejscu”, a trzy dni póź-
niej ustalono iogłoszono datę jego
procesyjnego przetransportowania
do kościoła św. Anny (3 sierpnia
o godz. 13).
Zajmowałem się wychowywaniem
chłopców wwieku12–17 oraz17–20
lat, ateraz zajmuję się formacją do-
rosłych mężczyzn – wychowawców
w wieku 19–25 lat. Nasza myśl pe-
dagogiczna stoi na bardzo wysokim
poziomie. Dużo się modlimy, rozpo-
znajemy swoje powołanie doświęto-
ści, kapłaństwa, służby Kościołowi,
życia religijnego w rodzinie”.
Harcmistrz Kuczmierowski (zwy-
kształcenia filozof, gra pierwsze
skrzypce w mediach, choć nie jest
formalnym rzecznikiem Inicjatywy)
był domarca2010 r. komendantem
Mazowieckiej Chorągwi ZHR, czy-
li tej słusznej (w przeciwieństwie
doZHP) organizacji harcerskiej „wy-
chowującej w oparciu o wartości
chrześcijańskie” i „otwartej dla
Lobbysta Kuczmierowski i wywiadowca Trąbiński
Druh koordynator Pałamarz
wszystkich osób poszuku-
jących wiary”. Kręci się
przy harcerstwie, ale rów-
nolegle zajmuje się bizne-
sem, a ściślej rzecz ujmu-
jąc – lobbingiem sejmo-
wym, pracując w spółce
„Pracownia” należącej
dobardzo blisko związane-
go zludźmi PiS Sebastia-
na Bojemskiego (w nie-
odległej przeszłości dzia-
łacz ZHR).Itu jest jakby
pies pogrzebany, ponieważ
Bojemski znany jest nie tylko ze
związków zOpus Dei, ale był donie-
dawna czołowym ideologiem braci
Kaczyńskich. Czy Kuczmierowski
został służbowo oddelegowany, że-
by dopilnować sprawy krzyża? Te-
go nie wiemy, ale ślady są tak czy-
telne, że nawet zuch by je dostrzegł...
Kim są ludzie, którym udało się
„spontanicznie” wywołać tak wielkie
zamieszanie? Przyjrzeliśmy się im
nieco bliżej i wszystko już wydaje
się jasne...
Franciszek Podlacha iMichał Pa-
łamarz (obaj w stopniu podharcmi-
strza) są wysokiej rangi działaczami
Jeśli zaś chodzi o zapatrywania
polityczne, przyznaje, że jest kon-
serwatywnym „katolem”, ceni wol-
ność gospodarczą ibardzo nie lubi
„pana Tuska ”.
Pałamarz (absolwent Wydzia-
łu Nauk Społecznych i Resocjali-
zacji Uniwersytetu Warszawskiego,
333932784.002.png 333932784.003.png 333932784.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 31 (543) 30 VII – 5 VIII 2010 r.
POLKA POTRAFI
Spis cudzołożnic
Prowincjałki
Z remizy strażackiej w gminie Wilczyce znik-
nęły sztućce oraz szklanki o wartości 400 zł.
Jak się szybko okazało, po 60 sztuk noży, łyżek i widelców ukradł 49-latek
poszukiwany już przez sąd za to, że nie zgłosił się do odsiadki zainkasowanej
za inne przestępstwo.
Pojawiły się kolejne nowinki do-
tyczące seksualności naszych
dzielnych rodaczek.
Wielkie badania na temat życia
seksualnego nowomilenijnych niewiast
przeprowadzono na zlecenie firmy
Bayer Schering Pharma w 18 kra-
jach Europy (naszym również) oraz
w Kanadzie. Wzięło w nim udział po-
nad 25 tys. kobiet w wieku 15–49 lat.
Polki w europejsko-kanadyjskim
rankingu wypadają naprawdę nicze-
go sobie: 43 proc. krajanek deklaru-
je, że uprawia seks częściej niż raz
w tygodniu, 11 proc. raz na tydzień, 19
proc. – kilka razy w miesiącu.
Dla porównania – 37 proc. Euro-
pejek kocha się więcej niż raz w tygo-
dniu, 17 proc. deklaruje, że raz na ty-
dzień właśnie, 15 proc. kilka razy
w miesiącu, 9 proc. – okazjonalnie.
Najbardziej aktywne seksualnie
są Rosjanki – 49 proc. uprawia seks
częściej niż raz na 7 dni. Najrzadziej
spółkują Turczynki, Dunki i Portu-
galki – kilkanaście procent każdej
z tych nacji, nie wiedzieć czemu, ży-
je w czystości.
Przy okazji potwierdzono – dla
ponad 90 procent Europejek waż-
na jest rodzina oraz atrakcyjny wy-
gląd. Religia istotna jest tylko dla
ok. 40 proc. pań.
Własne seksbadania – dotyczą-
ce wyłącznie Polaków – przeprowa-
dził także dr Zbigniew Izdebski ,
seksuolog. Wyszło mu, że aż... 91
proc. Polaków jest zadowolonych
ze swojego życia intymnego, a 18
proc. – nawet bardzo zadowolonych.
Co ciekawe, poziom satysfakcji oka-
zał się zróżnicowany geograficznie.
Najlepiej swoje życie seksualne oce-
nili mieszkańcy województwa opol-
skiego i lubuskiego. Najgorzej – pod-
laskiego i podkarpackiego. Od lat
kochamy się najczęściej w piątki,
soboty i niedziele, między godz. 21
a 24. Jak skrupulatnie podliczono,
średni czas stosunku to 14,5 minu-
ty. Dominuje pozycja klasyczna, jak-
kolwiek jesteśmy coraz bardziej
otwarci na seksualne eksperymenty.
Panie zapewniają, że udane ży-
cie intymne to czułość, zaufanie,
wzajemne zrozumienie itp., itd.,
jednak to wcale nie oznacza, że ko-
bietom nie zależy na łóżkowych
technikach i orgazmie. Wręcz prze-
ciwnie. W ostatnich latach znaczą-
co wzrosła wiedza Polek w łóżko-
wej ars amandi , a co za tym idzie...
lęk mężczyzn obawiających się, że
nie sprostają wymaganiom wyedu-
kowanych na filmach porno i ko-
lorowych piśmidłach kobiet. Je-
śli wierzyć sondażom, oto jawi
nam się nowa kategoria sfrustro-
wanych panów – takich, których
dosyć często „boli głowa”, a po-
ciechy szukają poza własnym cie-
płym gniazdkiem. Smutne wnio-
ski potwierdziły polskie prostytut-
ki, również zankietowane. Okazu-
je się, że odwiedzający je panowie
coraz częściej dopraszają się nie
tyle seksu, co rozmowy i pieszczot.
Pracujące w seksbiznesie panie
zwróciły na to uwagę, bowiem nie
jest to ich wymarzona forma kon-
taktu z klientem...
JUSTYNA CIEŚLAK
W Skarżysku Kamiennej złodziej włamał się
do budynku wydziału komunikacji tamtejsze-
go starostwa. Drzwi do pokojów pootwierał oryginalnymi kluczami. Według urzęd-
ników, którzy rano stawili się do pracy, łupem włamywacza padła paczka pa-
pierosów. Stróżujący tej nocy dozorca miał we krwi 0,5 promila alkoholu.
Ma 31 lat i niesłychanie mocne szczęki.
Adam P. , zatrzymany za jazdę po pijaku
mieszkaniec stolicy, bardzo nie chciał opuścić policyjnego radiowozu. W koń-
cu tak mocno zacisnął zęby na narożniku dachu, że aż porysował karoserię.
Dwóch pijanych kierowców w jednym au-
cie zatrzymali policjanci z Czaplinka. A było
tak: podczas gdy pierwszy kierowca, 19-latek bez prawa jazdy i z promilem
alkoholu we krwi, wsiadł do radiowozu, drugi, też 19-latek, zajął jego miejsce
i próbował odjechać. Ten miał we krwi 1,5 promila.
Pokłócili się radni w Szczecinie. Padły na-
wet tak ostre słowa jak złodziejstwo i ne-
potyzm. Poszło o bonifikatę na sprzedaż gruntu dla parafii św. Antoniego
w Warszewie. Działkę o powierzchni ponad 2 tys. mkw. wycenioną na pra-
wie milion parafia miałaby „kupić” za niewiele ponad 2 tys. zł! A pokłócili
się radni dlatego, że uznali, iż taki projekt uchwały to nic innego jak prezent
prezydenta Piotra Krzystka dla brata księdza Andrzeja Krzystka , rezydenta
u św. Antoniego.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Kościół popełnia błąd za błędem. Najpierw poparł Kaczyńskiego i zaan-
gażował się w wybory polityczne, a później podzielił krzyżem państwo
na pół. Polska jest państwem świeckim, a nie katolickim. Szczypińska
niech wyjedzie do Arabii Saudyjskiej albo innego państwa fundamentali-
stycznego, jeśli jej się to nie podoba.
P artie polityczne mają rozmaite sposoby na uwo-
która zdaje się reprezentować poglądy odległe od głów-
nego nurtu ugrupowania. Tego rodzaju grupy lub zna-
ne medialnie osoby uaktywniają się zwłaszcza w okre-
sie wyborczym, aby wprowadzić zamieszanie i pode-
brać trochę wyborców przeciwnikowi.
Najsłynniejszą woalką polityczną ostatnich miesię-
cy jest z pewnością Joanna Kluzik-Rostkowska , po-
słanka PiS i medialna twarz Jarosława Kaczyńskiego
z ostatniej kampanii wyborczej.
Od lat robi ona za jednoosobo-
wą frakcję liberalno-lewicową
w PiS. Używając na jej określe-
nie słowa „woalka”, nie kwestio-
nuję zupełnie szczerości poglą-
dów tej pani – raczej wskazuję
na cel, do jakiego daje się ona używać. W ogóle mało
mnie interesuje szczerość lub jej brak u polityków – uwa-
żam za ważniejsze to, do czego w rzeczywistości przy-
kładają ręce, czemu służą.
Bo jakie liberalno-lewicowe cele osiąga pani Klu-
zik-Rostkowska, deklarując od lat poglądy na lewo
od swojej partii? Żadnych oczywiście. Nawet jeśli wzbu-
dza ona swoimi poglądami entuzjazm części feministek
i lewicy, to efekt jej działań polega przecież na tym, że
jej sympatyczna buzia ma zasłonić bezwzględną twarz
Jarosława Kaczyńskiego. Ma być woalką właśnie, wa-
bikiem dla mniej rozgarniętej i bardziej naiwnej części
elektoratu. Moje moralne wątpliwości budzi też zapał,
z jakim deklarowała ona przekonanie o zmianach,
które dokonały się w Jarosławie Kaczyńskim. Przecież
ta ulubienica lewicy musiała wiedzieć, że wprowadza
w błąd wyborców. I niemal jej się to udało. Od poli-
tycznej woalki PiS wolę już twarze Ziobry i Brudziń-
skiego . Są jednoznaczne i niesympatyczne, ale być mo-
że dzięki temu mniej szkodliwe. ADAM CIOCH
(Janusz Palikot, PO)
dzenie wyborców: na chciwość, na patriotyzm,
na strach, na żałobne współczucie. Na prawo
i na sprawiedliwość. No i na woalkę.
Współczesna polityka jest zarzucaniem sieci na róż-
nego rodzaju ryby. Kiedyś sprawa była znacznie prost-
sza. Partie chadeckie i prawicowe reprezentowały kla-
sy posiadające oraz konserwatywny elektorat zbałamu-
cony przez Kościoły. Ugrupowa-
nia liberalne reprezentowały tę
część warstw uprzywilejowanych,
która nie chciała poddać się dyk-
tatowi środowisk religijnych. Par-
tie socjaldemokratyczne były gło-
sem postępowej części inteligen-
cji oraz klas nieuprzywilejowanych, a właściwie tej czę-
ści z nich, która wierzyła, że kapitalizm da się zrefor-
mować. Środowiska bardziej lewicowe i komunistyczne
głosiły natomiast potrzebę radykalnej zmiany ustroju
i także występowały w imieniu klas niższych.
Począwszy od jakichś dwóch, trzech dekad ten upo-
rządkowany świat polityki zaczął ulegać defragmenta-
cji i przetasowaniom. Wiara w możliwość poważniej-
szych reform systemu, przynajmniej do czasów kryzysu,
niemal zupełnie zanikła, a partie zaczęły łowić ryby gdzie
się da, udając przy tym kogoś, kim z pewnością nie są.
W Polsce mogliśmy to zobaczyć wyraźnie podczas ostat-
nich wyborów, kiedy to prawicowo-prorynkowy Komo-
rowski zaczął nagle przekonywać, że nie jest zwolen-
nikiem prywatyzacji i popiera parytet, a naczelny deko-
munizator kraju Jarosław Kaczyński ujawnił swoją
dobrze dotąd skrywaną miłość do Edwarda Gierka .
Jedną z form tej strategii jest też metoda na woal-
kę lub dyżurną frakcję. Otóż partia o dosyć wyrazistym
profilu organizuje wewnątrz swych struktur frakcję,
¹¹¹
Nam wszystkim wpojono kompleks polski: zapętlenie historią, lęki i ob-
sesje przeszłości, romantyzm pomieszany z chamstwem. Martyrologia to-
talna. To jest chyba naczelna cecha Polaków. Ten, kto nas uwolni od te-
go strasznego mułu historii, będzie naszym największym dobroczyńcą.
(Xawery Żuławski, reżyser)
RZECZY POSPOLITE
¹¹¹
Kościół ustami arcybiskupa Nycza nakazał „demonstrowanie tradycyjne-
go rozumienia małżeństwa”, co – jak na największą organizację kawale-
rów (niektórzy twierdzą, że gejów) – brzmi nieco dziwnie.
(profesor Magdalena Środa, etyk)
¹¹¹
Ruch homoseksualny jest zagrożeniem dla naszej wolności, między inny-
mi dla wolności Kościoła. (Marek Jurek, były marszałek Sejmu)
¹¹¹
Gdyby aktywiści gejowscy doszli do władzy, to zsyłaliby do łagrów tych
homoseksualistów, którzy podejmują terapię uwalniającą ich od swoich
skłonności. (ks. dr Marek Drzewiecki, psycholog,
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego)
¹¹¹
Chrześcijaństwo to zbyt poważna sprawa, żeby ją zostawić Kościołowi ka-
tolickiemu. (profesor Slavoj Žižek, filozof słoweński,
jeden z najbardziej znanych współczesnych myślicieli lewicy)
¹¹¹
Miałem incydent, który mi pomógł trzasnąć drzwiami. Byłem ministran-
tem... Padłem ofiarą gwałtu, ale nie chcę o tym publicznie mówić.
(Krystian Legierski, polityk i działacz gejowski,
o przyczynach swojego zerwania z Kościołem katolickim i wiarą)
¹¹¹
Gdyby Jezus zstąpił dziś na ziemię, zostałby zabity przez CIA lub FBI z po-
wodu strachu przed przejęciem kontroli.
(Serj Tankian, wokalista System of a Down)
Wybrali: AC, ASz
Pani woalka
ZASTAWA STOŁOWA
UZALEŻNIENI
GRYZOŃ
STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ
BRAT BRATU?
333932784.005.png 333932784.006.png 333932784.007.png 333932784.008.png 333932784.009.png 333932784.010.png 333932784.011.png 333932784.012.png 333932784.013.png 333932784.014.png
Nr 31 (543) 30 VII – 5 VIII 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
RÓWNI I RÓWNIEJSI
Kapucyn uważa, że dzięki celi-
batowi jest mu dużo łatwiej rozma-
wiać na intymne tematy.
„Małżonek, który współżyje, jest
zaangażowany. Ze mną jest czasa-
mi łatwiej rozmawiać, bo jestem
zzewnątrz. Jestem neutralnym czło-
wiekiem, który słucha z pewnego
dystansu. Paradoksalnie jest mi ła-
twiej o tym mówić”. ASz
wypożyczanie macicy, sprzedaż sper-
my, klonowanie człowieka! –dowo-
dzi Agnoli.
Nie wszystkim rodzinom ofiar
tragedii smoleńskiej odpowiada
hucpa Macierewicza .
„Ja ani nikt zmoich bliskich An-
toniemu Macierewiczowi nie dawał
mandatu, by mówić wnaszym imie-
niu. 10 kwietnia 2010 roku nie by-
ło żadnego drugiego Katynia” –po-
wiedziała Izabela Sariusz-Skąp-
ska , córka tragicznie zmarłego pre-
zesa Fundacji Rodzin Katyńskich.
Dodała również: „Nikt z mojej
rodziny nie otrzymał zaproszenia
naposiedzenie parlamentarnego ze-
społu ds. wyjaśniania katastrofy. Mój
ojciec nie był politykiem, na liście
ofiar Smoleńska był w grupie »in-
ni«, więc nie sądzę, żeby jego nazwi-
sko było politykom potrzebne doja-
kiejkolwiek rozgrywki”. ASz
PPr
kapłańskich. Bo wyroki wobec du-
chownych są zwykle łagodne, aich
przełożonym nigdy nie spada wPol-
sce włos z głowy. MaK
względu na zły stan i brak pienię-
dzy na jego utrzymanie wystawio-
no nasprzedaż. Narazie nie poja-
wiła się jeszcze żadna konkretna
oferta kupna.
SZEF EPISKOPATU
TONIE
Kardynał Robert Zollitsch ,
przewodniczący Episkopatu Nie-
miec, został oskarżony przez me-
dia o to, że tuszował pedofilię
wswojej diecezji. Zollitsch wostat-
nich miesiącach był znany zbardzo
hardej czy wręcz agresywnej posta-
wy wobec mediów i władz w obli-
czu wybuchu skandalu pedofilskie-
go. Kardynał tłumaczy, że to, co
media biorą za ukrywanie pedofi-
lii, było wrzeczywistości „minima-
lizowaniem szkód”. MaK
ASz
PISZCZACKI PAT
PIĘŚCIĄ W STÓŁ
KONSULTACJE
Z ATEISTAMI
Nietypową wizytę złożył wójto-
wi gminy Hanna (woj. lubelskie)
miejscowy proboszcz. Walił pięścią
w stół i krzyczał, bo rada gminy
ośmieliła się przegłosować uchwałę
bez konsultacji z nim. Chodzi
ouchwałę odopuszczalnej odległo-
ści punktów sprzedaży alkoholu
od budynków użyteczności publicz-
nej. Zdaniem księdza, zatwierdzona
odległość jest zbyt mała. Proboszcz
zażądał wycofania uchwały, a rad-
nych wyzwał od „antykatolików”
iwyznaczył radzie... termin, doktó-
rego ma wprowadzić żądane zmia-
ny. Miejscowy wójt cierpliwie tłuma-
czy mediom, że rada gminy nie jest
antykatolicka, bo chętnie dopłaca
do kościelnych inwestycji – grodzi
iodwadnia teren kościelny oraz od-
nawia budynki parafialne.
Nas dziwi oburzenie wójta –sko-
ro gmina już grzecznie realizuje ży-
czenia parafii, to nic dziwnego, że
proboszcz oczekuje pełnego posłu-
szeństwa radnych. MaK
Traktat lizboński zobowiązuje
władze Unii do regularnych kon-
sultacji ze związkami wyznaniowy-
mi i „organizacjami filozoficzny-
mi”. Te ostatnie to m.in. organi-
zacje skupiające świeckich huma-
nistów, wolnomyślicieli lub maso-
nów. Jesienią, podpresją stowarzy-
szeń laickich, odbędzie się właśnie
spotkanie Komisji Europejskiej
z ateistami i masonami. Humani-
ści zEuropejskiej Federacji Huma-
nistycznej nie są zachwyceni takim
rozwiązaniem – zostaną przyjęci
osobno, bez przedstawicieli religii,
dla których będzie inne spotkanie.
Uważają, że nikogo nie należy wy-
różniać i trzeba zorganizować
wspólną konferencję. Także poto,
dodajmy, aby bacznie obserwować
kościelny lobbing. MaK
ŁASKA
DLA ZBRODNIARZY
KATOLICKIE SĄDY
Zokazji200 lat istnienia Chile
tamtejszy Episkopat katolicki za-
proponował, aby uczcić rocznicę po-
jednaniem narodowym. Biskupi ro-
zumieją je jednak dosyć specyficz-
nie –chodzi im oogłoszenie amne-
stii dla zbrodniarzy junty generała
Pinocheta , ludzi odpowiedzialnych
za śmierć 3, 4 tysięcy opozycjoni-
stów. Augusto Pinochet był prakty-
kującym katolikiem icieszył się przy-
chylnością Jana Pawła II . Cała chi-
lijska opozycja (wtym chadecy) oraz
rodziny ofiar sprzeciwiają się po-
mysłowi biskupów. MaK
Przedwyborami policja zatrzy-
mała prezesa stowarzyszenia „Con-
tra in Vitro” – Jacka Kotulę , któ-
ry jeździł po Rzeszowie z lawetą,
na której znajdował się billboard
ze sławnymi już zdjęciami płodu
i fotkami kandydata na prezyden-
ta Bronisława Komorowskiego .
Wszystkiemu towarzyszyło hasło:
„Kompromis aborcyjny zabija cho-
re dzieci”. Poseł PO Tomasz Ku-
lesza , który zarzucał Kotuli obra-
zę ówczesnego marszałka sejmu,
zgłosił sprawę na policję, a same-
go pomysłodawcę akcji nazwał „ate-
istą ipraktykującym niewierzącym”.
Nareakcję Kotuli nie trzeba by-
ło długo czekać. „Jeśli katolik jest
obrażany przez katolika, to powi-
nien iść do sądu kościelnego”
– grzmiał rozwścieczony. Skąd po-
mysł na sąd kościelny? Dla Kotuli
to oczywiste: „Są tam inne proce-
dury niż wnormalnych sądach. Tu
chodzi owiarę. Bo kto jak kto, ale
sąd kościelny jest najbardziej kom-
petentny wsprawach wiary. Ja ipo-
seł Kulesza będziemy przesłuchiwa-
ni przez księży. Chodzi nam o to,
by sąd kościelny stwierdził, że zo-
staliśmy obrażeni. Potem to nagło-
śnimy. To wystarczy”. ASz
Trwający odkilku miesięcy za-
żarty spór oto, gdzie postawić po-
mnik papieża, na dobre podzielił
mieszkańców wsi Piszczac. Komi-
tet budowy zdołał uzbierać 70 tys.
zł i dawno już mógłby ruszać ze
wznoszeniem papieskiego monu-
mentu, gdyby nie problem zuzgod-
nieniem jego lokalizacji. Społecz-
ny komitet kategorycznie upiera
się, żeby pomnik postawić na ryn-
ku wcentrum wsi –tak, by papież
mógł wskazywać drogę pielgrzy-
mom podążającym dosanktuarium
w Kodniu. Radni tymczasem pro-
ponują ustawić go przed urzędem
gminy, gimnazjum lub kościołem.
Lokalne władze nie miałyby zapew-
ne nic przeciw udekorowaniu ryn-
ku postacią JPII . Diabeł tkwi
wunijnym szczególe, bowiem nare-
witalizację piszczackiego rynku po-
zyskano fundusze unijne i przez
pięć lat jego otoczenie nie może
ulec zmianie, gdyż to wiązałoby się
ze zwrotem dotacji. AK
ŹRÓDŁA AFERY
Po wybuchu afer pedofilskich
nacałym świecie Kościół znalazł się
pod ostrzałem bolesnych dla siebie
komentarzy. Jednak... wina nie stoi
po stronie kleru! Tak przynajmniej
uważa katolicki publicysta France-
sco Agnoli . Jego zdaniem, zanagło-
śnienie i wykorzystywanie skandalu
księży pedofilów przeciwko Kościo-
łowi odpowiedzialne są środowi-
ska lansujące aborcję, gejowskie,
ateiści i katoliccy dysydenci, daw-
ni komuniści i masoni . – Mają
oni jeden wyraźny cel: zdyskredyto-
wać Kościół, ażeby przestał mówić
prawdy niewygodne wepoce „zaka-
zu zakazów”. Skoro wy gwałcicie
dzieci –natym polega ta gierka –jak
śmiecie mówić nam, że nieludzka
jest aborcja, manipulacja życia,
WSZYSTKO
Z WINY GEJÓW
NIEWINNI I ZABICI
Rydzykowy „Nasz Dziennik”
podał kłamliwą informację o tym,
że Love Parade wDuisburgu, pod-
czas której zginęło 20 osób, „była
paradą homoseksualistów” . Tym-
czasem te wielkie niemieckie im-
prezy muzyki techno nie mają nic
wspólnego zjakąkolwiek akcją śro-
dowisk gejowskich. Są to zwykłe
komercyjne imprezy muzyczne,
naktórych dominuje zoczywistych
przyczyn statystycznych heterosek-
sualna publiczność. Kłamliwą wia-
domość mającą zapewne zohydzić
homoseksualistów czytelnikom
( „(...) uczestnicy byli agresywni, odu-
rzeni narkotykami i alkoholem” ) po-
dano wtytule, wstępie isamej tre-
ści artykułu.
W Fajsalabadzie w Pakistanie
sądzono dwóch chrześcijan oskar-
żonych onapisanie irozprowadza-
nie broszurek uznanych zabluźnier-
cze wobec proroka Mohameta. We-
dług biegłego sądowego, oskarżeni
chrześcijanie nie byli autorami bro-
szurek, lecz islamscy radykałowie
już rozpętali w mieście nagonkę
na „bezbożnych”. Gdy oskarżeni
wychodzili zsądu, nieznany spraw-
ca zastrzelił ich iciężko ranił ochra-
niającego policjanta. W odpowie-
dzi na zabójstwo miejscowi chrze-
ścijanie zaatakowali kamieniami
muzułmańskie sklepy... MaK
TĄPNIĘCIE
W KATOWICACH
Wstolicy tradycyjnie konserwa-
tywnego ireligijnego Górnego Ślą-
ska doszło wciągu ostatnich dwóch
lat do gwałtownego spadku odset-
ka chodzących do kościoła. Oka-
zuje się, że w tak krótkim czasie
przestał praktykować co piąty ka-
towicki katolik. Podobne zjawisko
zanotowano w prawicowym i pro-
kościelnym Gdańsku. Tam można
to wyjaśnić „efektem arcybiskupa
Głódzia ”, ale co się stało wKato-
wicach? Czyżby antyklerykalne tąp-
nięcie?
SUROWY WYROK
Sąd wMieście Lubawskim ska-
zał nauczyciela wf-una4 lata wię-
zienia oraz dożywotni zakaz pracy
zdziećmi zadoprowadzanie nielet-
nich dziewczynek do„innych czyn-
ności seksualnych”. Srogo ukarał
także dyrektorkę ijej zastępczynię,
których kary wynoszą – rok po-
zbawienia wolności w zawieszeniu
na trzy lata oraz pięcioletni zakaz
pracy z dziećmi za to, że nie zgło-
siły organom ścigania przypadków
molestowania, o których wiedzia-
ły. Wyroki nie są prawomocne, ale
nas intryguje, czy ta zaskakująca,
jak na polski wymiar sprawiedli-
wości, surowość ma związek ztym,
że oskarżeni nie mieli święceń
MaK
ZE ŚLEPYM
O KOLORACH
MaK
„Moja książka pt. »Seks jest bo-
ski« pokazuje, że on rzeczywiście
jest boski, czyli pochodzi od pana
Boga, ale może być też taki wspa-
niały. To się wszystko jakoś razem
łączy” –mówi ojciec Knotz , kato-
licki specjalista odseksu. Napyta-
nie, skąd związany celibatem czło-
wiek może cokolwiek wiedzieć
oseksie, Knotz odpowiedział krót-
ko: „Nasłuchałem się tego tyle, że
aż się zaczynam martwić, że coraz
mniej mnie interesuje”.
KOMU KOŚCIÓŁ,
KOMU?
Chcesz kupić sobie świątynię?
Nic prostszego. Na liście Woje-
wódzkiego Urzędu Ochrony Zabyt-
ków (lubelskie) znajduje się kościół
katolicki w Tworyczowie, który ze
333932784.015.png 333932784.016.png 333932784.017.png 333932784.018.png 333932784.019.png 333932784.020.png 333932784.021.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin