Fakty i Mity 2011-19.pdf

(5865 KB) Pobierz
641983411 UNPDF
TERRORYZM RELIGIJNY
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 19 (584) 19 MAJA 2011 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
 Str. 13, 14-15
Wypowiadając wojnę kibolom,
rząd Tuska postawił Polaków
wobec interesującej alternatywy:
kibicować sprzyjającemu
stadionowym bandytom
Prawu i Sprawiedliwości,
czy przeciwnie – być po stronie
prawa i sprawiedliwości.
 Str. 2, 7
ISSN 1509-460X
641983411.028.png 641983411.029.png 641983411.030.png 641983411.031.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 19 (584) 13–19 V 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W ciągu ostatnich 12 miesięcy liczba powołań do seminariów
spadła o 15 proc., a do zakonów o ponad 25 proc. – To ka-
tastrofa – przyznaje ksiądz Marek Dziewiecki, krajowy dusz-
pasterz powołań. A my powiemy za Grekiem Zorbą: może
i katastrofa, ale za to jaka piękna!
Kibokracja
Się porobiło… Bartosz Arłukowicz – kiedyś agent w progra-
mie „Agent”, a jeszcze 3 dni temu poseł z ramienia SLD
– będzie robić w rządzie Tuska za ministra. Ma zajmować się
ludźmi wykluczonymi, czyli jakąś jedną trzecią narodu. Ale
prawdziwy problem ma Napieralski. Z młodych w partii po-
zostali mu już tylko Miller i Oleksy.
ży. Uważam, że to dzieciaki zagubione i zranione przez
los, a najczęściej olane przez własnych wiecznie pijanych
bądź zarobionych po łokcie rodziców. Z drugiej strony tęsk-
nota za praworządnym i skutecznym państwem powoduje,
że umówiłbym się na ustawkę z tymi łobuzami i dał im po-
rządnie po ryju.
Broniąc kiboli, PiS gra cynicznie na wariant serbski.
Serbscy nacjonaliści – głównie dzięki swoim rasistowskim
kibojówkom – są wręcz wiodącą siłą wyborczą. U nas też
mogliby być! – marzy się kaczystom „kibokracja”. Tym ła-
twiej, że polski kibol ma zupełnie zbieżne z PiS-em poglądy
– jest katolikiem, narodowcem, ra-
sistą i antysemitą. Polskie kibol-
skie stowarzyszenia odwołują się
do tzw. tradycji „narodowych i pa-
triotycznych”, dzięki czemu mogą li-
czyć na poklask podobnych im śro-
dowisk politycznych, pełne podziwu
artykuły w „Gazecie Polskiej”, a na-
wet na zjazdy, pielgrzymki i specjal-
ne, celebrowane przez biskupów,
msze polowe na Jasnej Górze.
Do jakiego stopnia stadionowi
przestępcy i politycy mogą się po-
lubić, widać na przykładzie Pozna-
nia. Tam do „Wiary Lecha” – sto-
warzyszenia kiboli – należą urzędni-
cy miejscy (widywani są na bijaty-
kach, tzw. ustawkach, z kominiar-
kami na głowach), a prezydent Gro-
belny otwarcie broni ich bandyckich
zachowań, mówiąc: „Stadion to nie
Wersal”. Poznań to pierwsze miasto, w którym kibole stano-
wią realną siłę polityczną – mają własnych prawników i istot-
ne narzędzie nacisku w postaci szantażu. Ten szantaż to boj-
kot (i zmuszanie do bojkotu) firm, a nawet mediów niesprzy-
jających „Wierze Lecha”. Nawet rodzimy klub boi się swo-
jej „Wiary…” jak ognia, bo każdy sprzeciw może skutkować
bojkotem kolejnego meczu (mogą sami nie przyjść i zabro-
nić wejść innym), a co za tym idzie – dramatycznymi stra-
tami w dochodach z biletów.
I tu właśnie pogrzebany jest cały wrzask wokół prewen-
cyjnego zamknięcia stadionów Legii i Lecha. Wrzask, a ra-
czej PiS-k. Tusk uderzył bowiem w najczulszą tkankę – w ka-
sę. Pomysł premiera (oczywiście, że polityczny, i w tym
jednym się z PiSiorami zgadzam) jest tyleż prosty, co prze-
biegły: jeśli karą za eskalujące, bandyckie wybryki pseudo-
kibiców będą nieczynne stadiony, to właściciele klubów
raz-dwa zrozumieją, że jakiekolwiek podlizywanie się kibo-
lom, układanie się z nimi i przymykanie oczu na ich wybry-
ki przestanie się po prostu opłacać. Już to pomału zaczy-
na rozumieć na przykład Grupa ITI (telewizja TVN) – właści-
ciel Legii – która jeszcze nie tak dawno jakoś dziwnie gład-
ko przełknęła skandaliczne pobicie piłkarza własnego klubu
przez hołubionego przez siebie przywódcę stadionowych ban-
dziorów, a jeszcze wcześniej udawała, że nie widzi, jak ten
sam bandzior Staruch intonował na stadionie okrzyk „Jesz-
cze jeden!”, co było życzeniem śmierci pod adresem preze-
sa ITI – Waltera. Teraz TVN i TVN24 od tygodnia zmieniają
ton, bo ich straty z powodu zamknięcia stadionu przy ul. Ła-
zienkowskiej mogą się okazać bardzo dotkliwe.
A zysk dla PO, czyli straty polityczne dla PiS-u, może być
jeszcze większy. Stąd ten PiS-k. Stąd Błaszczak, który do ka-
mer mówi, że kibice to dla rządu temat zastępczy, bo nie-
istotny; stąd Brudziński twierdzący, że „Tusk, wypowiadając
wojnę kibicom, wypowiedział de facto wojnę opozycji”.
Wspomniany Błaszczak jeszcze nie tak dawno, bo po ma-
kabrycznej egzekucji, jaką wykonała banda krakowskich
kiboli na kibolu wrażej drużyny, po haniebnych dla Polski
wyczynach bandziorów w litewskim Kownie (wcześniej w Wil-
nie), a teraz w Bydgoszczy, zarzucał rządowi, że z chuligań-
stwem sobie nie radzi. Jeszcze dalej idzie „Gazeta Polska”,
która pisze, że grzeczni kibice są prowokowani przez rząd
po to, by ten miał ostateczny pretekst do rozprawienia się
z patriotyczną, katolicką opozycją.
Nie jestem wielkim fanem rządów Tuska, ale akurat w tym
momencie mu kibicuję. Po to choćby, abym mógł kiedyś cho-
dzić na polski stadion z moim synem bez narażania go na la-
tające butelki i słuchanie bluzgów. Pomyśleć, że kiedy sam
byłem chłopcem, to wrzask: „Sędzia kalosz!” był niemal ata-
kiem na władzę ludową.
Bo chyba nie Olejniczak…. Jak głoszą sejmowe plotki, ma on
być w PO następnym po pośle Bartoszu spadochroniarzem.
Za nim pójdzie Kalisz, a jeszcze plotkuje się o największej
sensacji: tece wicepremiera dla Kwaśniewskiego. Wszyscy
mają być łącznikiem pomiędzy tzw. lewą a prawą nogą. O mat-
ko! Czyli dyndać pomiędzy nogami.
Drugi raz nie wyszedłbym z PiS. To był błąd – załkał w RMF
FM europoseł Adam Bielan. Podobnie i przedwyborczo łaszą
się do PiS i skomlą inni „polytycy”. W związku z tym po Sej-
mie krąży taki dowcip: w żołądku Kaczyńskiego spotykają się
Dorn z Czarneckim. Dorn pyta: – Prezes też cię połknął? – Nie,
ja wszedłem tam z drugiej strony – odpowiada Czarnecki.
Jak można poradzić sobie ze sta-
dionowym bandytyzmem? Często
przywoływany jest u nas casus Wiel-
kiej Brytanii. Ponieważ jednak mało
kto wie, jak ów casus naprawdę wy-
glądał, to pozwolę sobie przypomnieć
go rządowi. Oto gotowiec, który moż-
na w Polsce wprowadzić od zaraz!
Antykibolska ofensywa zaczęła
się w Wielkiej Brytanii w roku 1989
od specjalnej ustawy „Football Spec-
tators Act”. Jej założeniem było po-
zbawienie kibica anonimowości. Każ-
dy kibic ma obowiązek zarejestro-
wać się w specjalnym Krajowym
Systemie i tylko osoby tam widnie-
jące i posiadające imienne karty iden-
tyfikacyjne mogą wchodzić na sta-
diony. Wejście na mecz bez takiej
karty oznacza aresztowanie i auto-
matyczną karę miesiąca aresztu. Bez
sądu i możliwości odwołania. Do tego dochodzi grzywna na-
wet do 10 tysięcy funtów. Wszelkie te represje ulegają po-
dwojeniu, gdy ktoś posługuje się identyfikatorem sfałszowa-
nym lub nie swoim. Brytyjski kibic musi zachowywać się
poprawnie już 2 godziny przed meczem i 2 godziny po nim.
Na przykład przypadkowa bójka w pubie godzinę przed wej-
ściem na stadion zostanie potraktowana jako przestępstwo
stadionowe, a jej uczestnik ukarany – m.in. czasowym lub
dożywotnim zakazem stadionowym. Angielski kibic złapany
przez policję na chuligaństwie jest automatycznie skazywa-
ny na 2 lata stadionowego zakazu, a później – gdy już sąd
udowodni mu winę – na zakaz znacznie dłuższy. Często do-
żywotni! Osoby objęte zakazem muszą meldować się w naj-
bliższym komisariacie na 2 godziny przed meczem i przeby-
wać w nim przez 4 kolejne godziny. Jeśli ktoś się nie stawi
(np. zapomni), automatycznie trafia na miesiąc do aresztu.
Drakońskie przepisy, powiecie? W roku 2000 zostały jesz-
cze zaostrzone, dając brytyjskiemu wymiarowi sprawiedliwo-
ści prawo konfiskowania paszportu osobie choćby tylko po-
dejrzanej (!) o zamiar wszczynania stadionowych burd w in-
nym państwie. Już samo podejrzenie popełnienia przestęp-
stwa wystarczy policji do aresztowania kibola na 24 godzi-
ny. A za przestępstwo uznaje się na Wyspach także gest,
słowo, okrzyk czy transparent skierowany przeciw godności
innych osób.
Po wprowadzeniu tych drakońskich praw liczba kibiców
oglądających mecze piłkarskie niesłychanie wprost… wzro-
sła. Z 13 milionów rocznie przed wprowadzeniem „Football
Spectators Act” do 30 milionów 3 lata później. Stadiony to
dziś najbezpieczniejsze miejsca na Wyspach; są pełne mło-
dzieży i rodzin z dziećmi. Przed rokiem 1989 takie widoki by-
ły nie do pomyślenia. Co więcej, spokojną brytyjską piłką za-
interesował się poważny biznes i reklamodawcy, którzy two-
rzą jej dzisiejszą potęgę.
Premier stąpa po cienkim lodzie, choć jego antykibolską
krucjatę poparło blisko 60 proc. Polaków. W każdym razie ja
i mój syn Tuskowi kibicujemy.
Tydzień temu zakpiliśmy, że powinien zgłosić się dentysta, któ-
ry kiedyś wyrwał JPII ząb. I… oto nasze żarty stały się cia-
łem. To znaczy zębem. Jest papieski kieł i będzie kolejną re-
likwią. Niektórzy żartują na temat Wojtyłowego obrzezania.
A jak znów COŚ się znajdzie?
Na świecie zauważono, że jesteśmy jak pochyła wierzba: Niem-
cy sobie z nas kpią, Rosja sobie z nas kpi – oświadczył Prezes,
wykazując się znajomością przysłów. W tym przypadku chodzi
zdaje się o to, że na pochyłe drzewo i… Salomon nie naleje?
W kościelnych (!) archiwach odnalazł się dokument informu-
jący o tym, że „komuchy” zabrały biednemu Kościołowi kil-
ka razy więcej majątku, niż do tej pory oddały. Podobno już
poczyniono przygotowania do odnalezienia manuskryptu, któ-
ry dowiedzie, że Pałac Kultury i Nauki już w XV wieku był
siedzibą prymasa.
„Nie zgadzam się na postawienie pomnika L. Kaczyńskiemu
w Toruniu!” – pod takim hasłem na Facebooku podpisało się
już 9 tysięcy torunian. Pomysł wzniesienia monumentu zgło-
sili miejscy radni z PiS. Nie mają większości w radzie, ale są
w sojuszu z Sojuszem (!), a ten na razie nie powiedział „nie”.
My też nie oponujemy, ale pod warunkiem, że na pomniku
będzie napis: stary piernik.
W konferencji „Oblicza mediów” zorganizowanej na Uniwersy-
tecie Warszawskim udział wzięli tacy – i tylko tacy – dziennika-
rze: Ziemkiewicz, Terlikowski, Pospieszalski, Lichocka, Gargas,
Stankiewicz, Gmyz, Kania i Zyzak. Cóż, takie media, jakie ich
oblicza. Tylko po nich prać i patrzeć, czy równo puchną.
Proboszcz rzeszowskiej katedry, symbol Solidarności Walczą-
cej, sygnatariusz porozumień ustrzycko-rzeszowskich, słynny
kapelan opozycji ksiądz Stanisław Mac, był tajnym współpra-
cownikiem SB o kryptonimie Łukasz. Tę wstrząsającą dla Pod-
karpacia wiadomość ogłosił IPN. „IPN? To jest jedna wielka
banda darmozjadów!” – zacytował „Fakty i Mity” TW Łukasz.
Do sprawy agenta Maca wrócimy wkrótce.
Jak już zdradziłeś swoją żonę z inną babą, to się absolutnie
do tego nie przyznawaj – namawia kapucyński specjalista
od seksu Ksawery Knotz. Oj, coś nam się wydaje, że biskup
tego kapucyna mocno przetrzepie.
Seks przed ślubem to jak przetestowanie mleka przed zaku-
pem krowy – napisała ultrakatolicka „Fronda”. Dla nas brzmi
to logicznie… Ale cóż za wysmakowana elegancja! Innymi sło-
wy, seks po ślubie to testowanie mleka po zakupieniu krowy.
Tak rozumie swoje pożycie z żoną redaktor Terlikowski?
Polski zakonnik stanie przed sądem, bo w Wielkiej Brytanii
wykopał i przeniósł do innego grobu szczątki chłopca, który
w przyszłości ma zostać świętym. Za co? Za to, że ofiarował
Bogu swoje życie w zamian za życie chorego księdza. Bóg się
zgodził i Witek znalazł się na cmentarzu. Teraz ma być wzo-
rem dla wszystkich katolików, jak szybko i na pewniaka zna-
leźć się w niebie.
Każdego dnia populacja ateistów na świecie zmniejsza się o 300
osób – wyniki swoich badań z radością ogłosił Międzynarodo-
wy Biuletyn Badań Misyjnych. Wychodzi, że w każdym kraju
ubywa półtora ateisty. Ciekawe, jak to policzyli? Biuletyn Ba-
dań Mission Impossible?
Conan Niszczyciel, czyli Arnold Schwarzenegger (chrześci-
jańska ikona USA), zapowiedział, że po 25 latach małżeń-
stwa „po długich modlitwach i rozmowach z Bogiem” rozsta-
je się z żoną. Może najpierw z nią należało pogadać?
JONASZ
P iszę o kibolach niechętnie, bo temat mi w ogóle nie le-
641983411.001.png 641983411.002.png 641983411.003.png 641983411.004.png 641983411.005.png
Nr 19 (584) 13–19 V 2011 r.
GORĄCE TEMATY
3
cowników byłego szefa Cen-
tralnego Biura Antykorup-
cyjnego Mariusza Kamiń-
skiego (obecnie członek najwyższych
władz PiS) jest podejrzewany o kłam-
stwo lustracyjne. Chodzi o Piotra
K. , który w marcu 2010 r. został nie-
oczekiwanie odwołany z funkcji sze-
fa szczecińskiej delegatury CBA
i przeniesiony „do dyspozycji” cen-
trali. Wniosek Instytutu Pamięci Na-
rodowej o wszczęcie postępowania
w jego sprawie oraz wydanie orze-
czenia, że złożył nieprawdziwe
oświadczenie lustracyjne, wpłynął
przed kilkunastoma dniami do Są-
du Okręgowego w Szczecinie. Jeśli
ów zarzut uzyska prawomocne po-
twierdzenie, Piotr K. nie będzie mógł
pełnić funkcji publicznych przez
okres od 3 do 10 lat.
Zbadaliśmy ten przypadek, po-
nieważ był pierwszą wpadką lustra-
cyjną w historii CBA i posiada pew-
ne właściwości edukacyjne…
~~~
Piotr K. rozpoczął swoją oficjal-
ną karierę w służbach, wstępując
w 1989 r. (po maturze) do Milicji
Obywatelskiej, by kontynuować ją
później w szeregach policji. Mając
już ponad 15 lat wysługi, zdecydo-
wał się skorzystać z uprawnień eme-
rytalnych, a gdy w 2006 r. powoła-
no do życia CBA, zaoferował swo-
je usługi Kamińskiemu. Przeszedł
drobiazgowe badania, spośród których
najważniejsze było „prześwietlenie”
Agent (w) CBA
Człowiek z peerelowskiej
bezpieki dostał pracę
w sztabie PiS-owskiej
policji politycznej…
(Wydział IV SB, tzw. kościelny
dop. red. ), bo po maturze poszedł
rzekomo do seminarium duchow-
nego – od samego początku jako ce-
lowo wprowadzony tam tajny współ-
pracownik. Tuż przed upadkiem ko-
muny wycofali go i pomogli wyczy-
ścić życiorys, żeby się mógł zatrud-
nić w milicji – relacjonuje funkcjo-
nariusz szczecińskiego CBA.
– Prawda jest prozaiczna. Chło-
pak zaczynał w pionie kościelnym
SB, choć faktycznie nie miał jesz-
cze studiów, ale robotę załatwił mu
ojciec, który pracował kiedyś jako
kurier poczty specjalnej (instytucja
podporządkowana SB). Gdy dni tej
firmy były już policzone, bardziej
przezorni funkcjonariusze, zwłasz-
cza ci z układami, ewakuowali się
do milicji. Tym właśnie sposobem
uniknęli późniejszej weryfikacji.
Piotr K. przekombinował, pchając
się do najwyższych władz nowej po-
licji politycznej. Na niższym stano-
wisku nie miałby problemów, bo lu-
stracja tych stanowisk nie obejmu-
je – zauważa emerytowany policjant
ze Szczecina.
ANNA TARCZYŃSKA
kręgosłupa ideologicznego, aż wresz-
cie został uznany za swojaka, w czym
bardzo pomógł mu fakt, że jego
żona jest znaną dziennikarką i dzia-
łaczką zaangażowaną w propagowa-
nie martyrologii Grudnia ’70 oraz
Sierpnia ’80.
„Pan Kamiński w czasie, gdy był
szefem CBA, przyjął do służby pięt-
naście osób z przeszłością w MO.
Był wśród nich funkcjonariusz ze
ścisłej kadry kierowniczej, co do któ-
rego IPN stwierdził, że wcześniej
pełnił służbę w SB, a to jest jedno-
znaczną przesłanką negatywną”
– ujawnił rzecznik CBA Jacek Do-
brzyński , odpowiadając na PiS-
-owskie zarzuty, że nowy szef biu-
ra Paweł Wojtunik zatrudnił kilku
ludzi, którzy ośmielili się wstąpić
do MO w stanie wojennym.
Wyjaśnijmy: ustawa o CBA za-
brania wstępu do tej instytucji oso-
bie, która pełniła służbę zawodową,
pracowała lub była „współpracowni-
kiem organów bezpieczeństwa pań-
stwa” przed dniem 31 lipca 1990 r.
Mariusz Kamiński
Po kilku miesiącach pracy w War-
szawie i obwąchiwania Kamiński skie-
rował K. do jego rodzinnego Szcze-
cina z zadaniem zorganizowania tam
od podstaw delegatury Biura. Gdy
został jej formalnym szefem, musiał
złożyć oświadczenie lustracyjne. No
i zupa się wylała…
Zaintrygowało nas, z którym „or-
ganem bezpieczeństwa” zdążył wejść
za młodu w komitywę, skoro przed
wstąpieniem do milicji raczej nie
mógł pracować w nieboszczce bez-
piece (brak studiów wyższych),
a ukończona przezeń szkoła średnia
nie dawała jakiegoś unikalnego wy-
kształcenia, które mogłoby skłonić ka-
drowców, żeby ten wymóg ominąć.
– Na tak zwanych korytarzach
mówi się u nas, że szef pozosta-
wał w zainteresowaniu „czwórki”
W zasobach IPN znajduje się już ponad 304 tys. oświadczeń lustra-
cyjnych osób publicznych. Prawie 2 tys. z nich przyznało się do pra-
cy, służby lub współpracy z tajnymi służbami PRL. W 2010 r. do są-
dów skierowano 68 wniosków o stwierdzenie tzw. kłamstwa lustra-
cyjnego, 27 spraw zakończyły prawomocne orzeczenia, że oświad-
czenia są niezgodne z prawdą, natomiast w 17 przypadkach sądy
nie podzieliły podejrzeń prokuratorów Instytutu.
jątkowej toczą się obecnie trzy
śledztwa:
~ W Prokuraturze Apelacyjnej w Warsza-
wie (czynności prowadzi CBA) badany jest ca-
łokształt ponad 20-letniego procederu odda-
wania Kościołowi gruntów i budynków oraz
dokonywanego przy tej okazji przekraczania
uprawnień i poświadczania nieprawdy w do-
kumentach. Siłą rzeczy postępowanie potrwa
drugie tyle, czyli aż do zapomnienia, że w ogó-
le istniała jakaś komisja;
~ Śledztwo Prokuratury Okręgowej
w Warszawie dotyczy poświadczenia niepraw-
dy przez cały skład orzekający, który przy-
znał Zgromadzeniu Sióstr Świętej Elżbiety re-
kompensatę w postaci 47 hektarów gruntu
w warszawskiej Białołęce, oraz ekspertów
wyceniających ów majątek. Zarzuty dla pięciu
członków komisji ( Andrzej M. i Zbigniew F.
– reprezentanci strony rządowej, ks. Miro-
sław P. i Krzysztof W. – przedstawiciele Ko-
ścioła, Bożena K. – protokolantka) są banal-
ne, bo chodzi jedynie o nieformalność w po-
staci niejednoczesnego parafowania orzecze-
nia. Tylko wynajęci przez elżbietanki rzeczo-
znawcy Jarosław S. oraz Krzysztof B. do-
staną prawdopodobnie po łapach za co naj-
mniej trzykrotne zaniżenie wartości gruntów;
~ W Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach
toczy się śledztwo przeciwko 66-letniemu Mar-
kowi P. – słynnemu pełnomocnikowi parafii
i zakonów (w latach 1971–1974 funkcjona-
riusz SB, później drobny biznesmen, od wrze-
śnia 2010 r. aresztant), któremu postawiono za-
rzut korumpowania członka Komisji, oszustw
podatkowych, a także działania na szkodę…
swoich świątobliwych klientów. Warszawski
adwokat Piotr P. – były reprezentant strony
Ostry skręt
łapówki figurował już w rejestrze skazanych
za pomówienie i miał na głowie kilka poważ-
nych problemów, z których najpaskudniej-
szym był zarzut wyprowadzenia z kontrolo-
wanej przez Marka P. spółki „Żywieckie”
kwoty 1,5 mln zł przelanych przez prezesa Da-
riusza na swoje prywatne konto. Wyjściem
z tej niezręcznej sytuacji było… umorze-
nie śledztwa. Prokuratura uznała, że M.
jest czysty jak łza, bo skoro kasę później
oddał, to znaczy, że jej nie ukradł. „Na mo-
je konto faktycznie przelano z firmy 1,5 mln
zł, ale była to pomyłka, więc zwróciłem” – tłu-
maczy zainteresowany, prezentując przy oka-
zji całkiem nową wersję dotyczącą przy-
czyn rozwodu z Markiem P. Twierdzi, że
porzucił lukratywny interes w następstwie
wstrząsu psychicznego, jakiego doznał,
gdy w maju 2009 r. zobaczył w jednej
z gazet stare zdjęcie (zrobione przed ro-
kiem 1970) swojego partnera w milicyj-
nym mundurze i uprzytomnił sobie, że
w pogłoskach o jego pracy w organach
(publicznie udowodnionych pięć lat wcze-
śniej – dop. red. ) jest coś na rzeczy. „Po-
dałem się wówczas do dymisji i odsze-
dłem z firmy” – podkreśla Dariusz M.
Dzięki jego „szczerości” mniszki z kra-
kowskich zakonów norbertanek i alber-
tynek oraz parafia św. Marcina w Ra-
dziechowach koło Żywca uzyskały już
w śledztwie status pokrzywdzonych, bo
na ryzykownych kombinacjach ze swoim
plenipotentem straciły setki tysięcy zło-
tych. Z niecierpliwością czekamy teraz
na wersję, że działalność Komisji Mająt-
kowej była zakamuflowaną dywersją SB
wobec Kościoła…
DOMINIKA NAGEL
kościelnej i obecny doradca ekonomiczny bi-
skupa płockiego Piotra Libery , jest podejrza-
ny o przyjęcie łapówki w wysokości 20 tys. zł
gotówką oraz 167 tys. zł „w naturze” poprzez
nieodpłatne wyremontowanie kancelarii za pie-
niądze firmy Marka P.
Zatrzymajmy się przy tym ostatnim śledz-
twie, bo dzieją się w nim rzeczy niezwykłe…
Kluczowym świadkiem jest niegdy-
siejszy wspólnik Marka P. – 41-letni Da-
riusz M. (w latach 1998–2002 radny
Bielska-Białej wybrany z listy Unii Wol-
ności, później kandydat Samoobrony
na urząd prezydenta miasta). Ich układ
polegał na tym, że pan Dariusz spra-
wował funkcję prezesa zarządu, a jego
siostra Irena K. – członka rady nadzor-
czej w spółce „Żywieckie”, należącej
do Marka P., zaś ten zasiadał w radach
nadzorczych firm swojego partnera (spół-
ka Super-Nowa wydająca dwutygodnik
o tym samym tytule oraz biuro turystycz-
ne Fregata). Krótko mówiąc: byli sie-
bie warci…
Dariusz M. wyspowiadał się CBA
(ale dopiero wówczas, gdy agenci dobra-
li mu się do skóry) i potwierdził w pro-
kuraturze (podczas trzydniowej sesji prze-
słuchań przeprowadzonych 17, 18 i 26
sierpnia 2009 r.), że wykonując polece-
nie Marka P., osobiście wręczył mece-
nasowi Piotrowi P. kopertę z inkrymi-
nowaną zawartością 20 tys. zł. Radość
z tych pięknych zeznań zakłócała śledczym
świadomość, że świadek miał wiele osobistych
powodów do zemsty na swoim byłym koledze
za odebranie Fregaty i Super-Nowej, przejętych
przez Marka P. z pomocą zakonu cystersów
(por. „Anioły i demony” – „FiM” 41/2010), zaś
w kwestii mecenasa było tylko słowo przeciw-
ko słowu. Co gorsza: „skruszony” doręczyciel
Świadek Dariusz M.
J eden z najbliższych współpra-
W sprawie działalności Komisji Ma-
641983411.006.png 641983411.007.png 641983411.008.png 641983411.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 19 (584) 13–19 V 2011 r.
POLKA POTRAFI
Cipka na językach
Prowincjałki
Zaszczyt kopnął olsztyńskich strażaków. Za-
miast w gotowości czekać na wezwanie
do pożaru, pojechali na służbę do proboszcza. Usuwali uschnięte gałęzie z drzew
na parkingu parafii Serca Pana Jezusa. Mieszkańcy, podziwiając ów widok,
zastanawiali się, dlaczego tylko na księżowskim strażak robi za ogrodnika.
Podczas feministycznych wieców
– z okazji Dnia Kobiet i nie tylko
– furorę robią transparenty z wiel-
ce wymownym hasłem: „Mam
cipkę!”. Jakby baby nie wiedzia-
ły, że mają.
W ubiegłym roku polskie panie
po raz pierwszy szumnie świętowa-
ły Dni Cipki (DC). I nie o gloryfi-
kowanie waginy chodziło. Raczej
o przełamanie wstydu, jaki towarzy-
szy kobietom na myśl o własnych
narządach rodnych. Odbyły się tzw.
warsztaty waginalne, rozdawano
„cipkowe” gadżety, częstowano „cip-
kowymi” przekąskami, promowa-
no „Wielką księgę cipek”.
Dni Cipki właśnie powtórzono.
Od 6 do 8 maja w Warszawie moż-
na było zasmakować licznych atrak-
cji z cipką w tle. Jakich? Była mię-
dzy innymi wystawa malarstwa…
krwią menstruacyjną, a do tego „Włos
łonowy” – pokaz fotografii; sprze-
daż podpasek ekologicznych (szyte
z bawełny, wielokrotnego użytku, jak
się pierze, to starcza na kilka lat, coś
jak pielucha tetrowa zamiast pam-
persa); lepienie cipek z gliny czy pi-
sanie wierszy związanych z tematy-
ką wiadomą. Oto przykład twórczo-
ści jednej z prelegentek:
„Niepokorne cielę lubi swój okres.
Lubi się nim pomalować, by zaschło
i zdobiło skórę. I by ściany zdobiło.
Nie do końca wiadomo po co”.
Dodatkowo proponowano cykl
wykładów i warsztatów: „Cipka, wa-
gina, joni – drzwi do tajemnicy. O tym,
jak polubić krew miesięczną i odzy-
skać cipkę w pełni”; „Twoja cipka:
śpiąca królewna czy żarłoczna ryb-
ka”; „Czy kobiety zawsze muszą si-
kać na siedząco?”; „Twarz cipy”.
To zajęcia, na których panie – za po-
mocą wybranej techniki rysunkowej
lub malarskiej – portretowały „twarz
najwierniejszej przyjaciółki”.
Ambicją cipkowych sufrażystek
jest sprawienie, żeby „DC” stały się
coroczną kobiecą atrakcją, a Polki
przestały zazdrościć partnerom pe-
nisa i dowiedziały się wreszcie, ja-
ki skarb noszą między nogami.
Obnoszenie się z cipkami jest
na czasie, o czym świadczy popular-
ność takich portali internetowych jak
wagina.com.pl, na których nie znaj-
dziecie schematów rysunkowych jak
z podręcznika biologii ani nawet po-
rad ginekologicznych. Otóż... po go-
dzinach, w domowych zaciszach, na-
sze rodaczki jednoczą się wirtualnie
i uczą, jak być „tam” silne – musku-
larne nawet! Domowa metoda testo-
wania siły pochwy – uwaga, gospo-
dynie domowe! – opiera się na ku-
linarnym rekwizycie. Banana należy
obrać ze skórki, włożyć do torebki
foliowej, tzw. śniadaniówki, umieścić
w rzeczonym miejscu i... ścisnąć. Wy-
edukowana i wyćwiczona kursantka
potrafi zgnieść owoc. A jest się o co
starać. Jakiś czas temu 42-letnia Ro-
sjanka Tatiana Kozhewnikowa tra-
fiła do „Księgi rekordów Guinessa”
jako właścicielka najsilniejszej cipki
na świecie. Sąsiadka zza wschodniej
granicy potrafiła za pomocą mięśni
pochwy unieść... 15-kilogramową ku-
lę. Podobno, aby dojść do takiej per-
fekcji, trenowała całe 15 lat.
Moherowe baby spalą się ze
wstydu, złośliwi mężczyźni powie-
dzą, że „sfiksowały, bo dawno chło-
pa nie miały”, a reszta… niech idzie
ćwiczyć. JUSTYNA CIEŚLAK
Wierni parafii w Sernikach zbuntowali się
przeciwko chciwości swojego plebana – naj-
pierw przestali dawać na tacę, a w końcu przestali chodzić do kościoła. Nie
mając kasy, ksiądz parafię pogrzebał. To znaczy wystawił na widok publicz-
ny otwartą trumnę, a w niej oprócz zniczy tabliczkę z napisem: „Parafia Ser-
niki”. Tym performance’em nie przekonał jednak ludzi do hojności.
Kradzieże, groźby karalne i wymuszenia roz-
bójnicze – za taką listę przestępstw od kil-
ku lat poszukiwany był 21-letni Jacek T. Ukrył się dobrze, bo w Irlandii. Wpadł
jednak na Lubelszczyźnie, dokąd przyjechał na komunię młodszego brata.
Stację paliw w Bydgoszczy usiłowali okraść
dwaj mężczyźni. Nie udało się, bo panów
spłoszyli klienci. I nic dziwnego, bo – jak się okazało – ten przestępca, któ-
ry stał na czatach, był… niewidomy.
Nielegalną hodowlę papug, także tych ob-
jętych ochroną prawną, zlikwidowali poli-
cjanci z Kłobucka. Właściciel za przestępstwo gospodarcze odpowie przed są-
dem rodzinnym. A to dlatego, że ma 13 lat.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Prezydent jest zdrowy jak koń.
(minister Sławomir Nowak, Kancelaria Prezydenta RP)
Prezydent Komorowski nie powinien się ze swoją religijnością specjalnie
afiszować, bo w ten sposób nadaje swojej religii walor oficjalny.
(Ewa Siedlecka, „Gazeta Wyborcza”)
SLD będzie podnosić kwestię rozdziału Kościoła i państwa, ale nie skie-
ruje się w stronę antyklerykalizmu.
N a Cejlonie najważniejszą rzeczą obok planta-
wojował, a Dziwisz przyszedł i załatwił. No bo kto
w Katolandzie odmówi wdowie po papieżu Polaku?
Przed rokiem w USA opublikowano świadectwa
mówiące o innych aspektach obrotności przybocznego
księdza „Papieża Tysiąclecia”. Przypomnijmy – byli
członkowie Legionu Chrystusa (tego, co miał szefa gwał-
ciciela Marciala Maciela ) zeznali, że Stanisław Dzi-
wisz załatwiał latynoskim milionerom udział w prywat-
nych mszach odprawianych przez
JPII. Za okrągłe sumki, po któ-
rych ślad zaginął… W zeszłym
roku ten sam Dziwisz, nie oglą-
dając się na przyzwoitość ani zda-
nie większości Polaków, zała-
twił Jarosławowi pochówek je-
go brata i bratowej na Wawelu. Są widać takie intere-
sy, które łatwo pokonują rzekomą przepaść dzielącą
Kościół toruński od łagiewnickiego.
Ponoć nic tak nie świadczy o człowieku jak ludzie,
którymi się otacza, i z którymi się przyjaźni. Oczywiście,
trudno kogoś oskarżać o grzechy popełnione przez je-
go znajomych, ale fakt utrzymywania długoletnich, za-
żyłych więzi z ludźmi o określonych cechach charakte-
ru zdecydowanie świadczy o osobie, która takie kon-
takty utrzymuje. Świadczy o jej gustach i preferen-
cjach, o tym, co sama lubi i co skłonna jest tolerować.
Dlatego uważam, że osoba krakowskiego kardynała
świadczy więcej o tzw. świętości i geniuszu Jana Paw-
ła II niż tysiące słów, książek i świadectw. Zwłaszcza
jeśli do krakowskiego Dziwisza doda się innego tam-
tejszego Stanisława kardynała – profesora Nagya. Ul-
trakonserwatywnego, antypatycznego przyjaciela Woj-
tyły z KUL, który ze zwykłego księdza został kardyna-
łem rzutem na taśmę w ostatnim momencie minione-
go pontyfikatu.
(Aleksander Kwaśniewski)
cji herbaty jest ząb Buddy. Polska wzbogaci-
ła się tymczasem o ząb Wojtyły.
Wojtyłowy Staś podnóżek kardynał Dziwisz to
niesamowicie obrotny człowiek. Czegóż to on nie po-
trafi załatwić! Ma męczeńską sutannę po swoim pra-
codawcy i ampułki z jego krwią, skołował słynny krzyż
na statywie, którym przez lata podpierał się JPII, a na-
wet przykrycie jego byłego gro-
bu. Wojtyła wprawdzie nie zmar-
twychwstał, ale zostawił po so-
bie pierwszy pusty grób, który
można przerobić na pamiątki.
Gdyby co roku zmieniał groby,
można by bez końca mnożyć ta-
kie „wonne” relikwie. Tylko czy mnogość relikwii nie
obniżyłaby zanadto ich wartości?
Teraz się okazało, że Dziwisz skołował skądś ząb
swojego pracodawcy. A wydawało się, że granic tej gro-
teski nie można już przekroczyć! Z biegiem lat moja
fascynacja obrotnością pana kardynała z Krakowa nie
przestaje rosnąć. Zaraz po śmierci pryncypała sprze-
dał on w paru językach książkę o dwuznacznym tytu-
le „Moje życie z Karolem”, z nie mniej dwuznacznym
zdjęciem na okładce (panowie trzymają się na nim
za rączki). W Polsce poza nami nikt nawet się o tym
towarzysko-biznesowym smrodku nie zająknął. Nieco
później Dziwisz załatwił sobie przez krakowski sąd
przejęcie jednego z najbogatszych tamtejszych stowa-
rzyszeń z majątkiem wartym wówczas 500 mln zło-
tych. Prawnicy do dziś nie mogą się nadziwić, jak to
przejęcie świeckiej instytucji przez wymiar sprawiedli-
wości przeszło. Prawnicy nie rozumieją, a Stasiek Woj-
tyły, prosty chłopak z Podhala, po prostu majątek prze-
jął i basta! Macharski przez kilkanaście lat o kamienice
Wdowy smoleńskie i osierocone córki – to spośród nich się wywodzą We-
roniki, Marty i Marie Magdaleny nowego kultu – religii smoleńskiej.
(Cezary Michalski, publicysta)
Kiedy jestem za granicą, nie bardzo wiem, co mówić, bo jak objaśnić, że jed-
na czwarta naszego społeczeństwa uległa jakiejś hipnozie? (Adam Michnik)
PiS nawet na placu Świętego Piotra prowadził kampanię polityczną. Posło-
wie siedzieli pod ogromnymi parasolami z logo partii, a niektórzy nawet, trzy-
mając owe parasole w ręce, szli do komunii. (Katarzyna Kolenda-Zaleska)
Przyjęliśmy zasadę, by za bardzo nie rozszerzać czci krwi Jana Pawła II.
(kard. Stanisław Dziwisz)
RZECZY POSPOLITE
Zęba zrąb
Beatyfikacja JPII będzie miała taki wpływ na postawy moralne i uducho-
wienie Polaków, jak ślub Kate i Williama na ograniczenie rozwodów
w Wielkiej Brytanii. (prof. Magdalena Środa, etyk)
Tradycja staje w coraz większej kolizji ze zmieniającym się światem i zaczy-
na przerastać w ponurą groteskę.
(Waldemar Kuczyński, publicysta, o kulcie relikwii JPII)
Wielu Polaków nadal hołduje przekonaniu, że świat składa się głównie
z białych katolików. Ponieważ rzadko spotykają przedstawicieli innych grup
etnicznych i religijnych, brakuje im wiedzy o innych kulturach. Ten brak
przekłada się zaś na myślenie stereotypami i niechęć.
(dr Tomasz Sobierajski, socjolog)
Opozycja zrobi stójkę na dwunastnicy, żeby stanąć po stronie subkultury ki-
bicowskiej, a nie po stronie rządu.
(prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta)
Wybrali: AC, ASz
ADAM CIOCH
STRAŻ KRUCHTOWA
SKĄPI = MARTWI
WIĘZIONY ZA WIARĘ
NA CZUJCE
PTASIEK
641983411.010.png 641983411.011.png 641983411.012.png 641983411.013.png 641983411.014.png 641983411.015.png 641983411.016.png 641983411.017.png 641983411.018.png 641983411.019.png 641983411.020.png
Nr 19 (584) 13–19 V 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
PREZYDENT
U ZDRAJCY
Zapomniał dodać, że kosztuje tak-
że pomnik. Za pięciometrowy mo-
nument trzeba zapłacić 340 tys. zł.
Zbiórka w parafiach idzie opornie,
toteż do inicjatywy dołoży się ma-
gistrat (80 tys. zł) oraz urząd mar-
szałkowski (120 tys. zł). WZ
PLEBAN
Z KOCHANKĄ
Prezydent Bronisław Komo-
rowski tak się rozpędził w niekoń-
czących się mszach i beatyfikacjach,
że trafił także do Krakowa (razem
z żoną i wicepremierem Waldema-
rem Pawlakiem ) na procesję z oka-
zji dnia świętego Stanisława bisku-
pa. Tam uznał czczenie Stanisława
za „piękną tradycję”. Dziwnie to
brzmi w ustach głowy polskiego pań-
stwa, które Stanisław po prostu zdra-
dził na rzecz obcego, bo czeskiego,
dworu królewskiego.
w bazylice mariackiej w Gdańsku
za największe przejawy zła moral-
nego uznał… „parady równości, do-
stosowywanie prawa do moralnych
wynaturzeń, stawianie Kościoła
pod pręgierz opinii publicznej, szy-
dzenie z krzyża”.
TROFEUM
Popularny w kręgach klerykal-
nych serial TVP „Plebania” naj-
prawdopodobniej zejdzie z ekra-
nu, i to w atmosferze skandalu. Oka-
zuje się bowiem, że grający rolę pro-
boszcza Włodzimierz Matuszak
ma romans z koleżanką z planu,
młodszą o 30 lat Karoliną Nol-
brzak . Problem w tym, że „pro-
boszcz” poza romansem ma jesz-
cze, przynajmniej formalnie, żonę.
Oznacza to także zapewne koniec
peregrynacji Matuszaka po polskich
parafiach, gdzie spotykał się z fa-
nami „Plebanii”. No, chyba że uda
się tam z przyjaciółką, co zresztą
oddawałoby atmosferę życia na wie-
lu plebaniach…
Wierni parafii św. Krzyża w Ła-
pach nie wrócili z beatyfikacji Pa-
py z pustymi rękami. Eskortowani
przez policyjne radiowozy na sy-
gnale (!), punktualnie o symbolicz-
nej 21.37 wwieźli do miasta reli-
kwie – fragment ornatu, w którym
JPII odprawiał msze. Skarb, wnie-
siony do kościoła przez samorzą-
dowców, nauczycieli, policjantów
i strażaków, lokalny biskup Stani-
sław Stefanek umieścił w relikwia-
rzu. No i wreszcie wierni z Łap ma-
ją do czego łapki składać. WZ
MaK
(P)OSŁY
DO PSYCHOLOGA
ŚWIĘTE ULICE
Tak nazywa się inicjatywa usta-
wodawcza Ogólnopolskiego Ruchu
Ateistyczno-Lewicowego ORAL.
Chodzi o zmiany w ordynacji wy-
borczej, a konkretnie o to, aby
wprowadzić obowiązek poddania
się badaniom psychologiczno-psy-
chiatrycznym przez osoby ubiega-
jące się o mandaty poselskie i se-
natorskie. „Badania te na koszt kan-
dydatów miałaby przeprowadzać ko-
misja złożona z niezależnych eksper-
tów z ww. dziedziny medycyny. Eks-
pertów miałoby wybierać Minister-
stwo Zdrowia, kierując się m.in.
ich bezpartyjnością” – czytamy w pro-
jekcie. Tomasz Dalski , prezes sto-
warzyszenia, informuje, że kiedy tyl-
ko uda się zebrać pod projektem wy-
starczającą liczbę podpisów, zosta-
nie on przesłany do marszałka Sej-
mu RP.
MaK
ŚLEDZTWA
NIE BĘDZIE
Prokuratura nie będzie ścigać
za transparenty z 10 kwietnia 2011
roku. Osoba prywatna złożyła za-
wiadomienie o możliwości popeł-
nienia przestępstwa przez auto-
rów transparentu, na którym m.in.
obecny premier RP Donald Tusk
i obecny prezydent RP Bronisław
Komorowski są wkomponowani
w swastykę, sierp i młot. Drugie za-
wiadomienie dotyczyło transparen-
tu stowarzyszenia „Solidarni 2010”,
na którym widniał napis „Zdrajcy
stanu: Tusk, Komorowski, Klich, Si-
korski, Arabski pod sąd” . W oby-
dwu przypadkach prokuratura nie
rozpocznie śledztwa, ponieważ nie
dopatrzyła się „znamion czynu za-
bronionego”. Zatem jeśli przypad-
kowo chcecie kogoś obrazić, nazy-
wając „zdrajcą”, możecie to robić
zgodnie z polskim prawem. I spra-
wiedliwością…
MaK
KRZYŻ OCZYWISTY
WSZYSTKO TOBIE
DZIŚ ODDAJĘ
Przewodniczący Rady Miasta
w Raciborzu Tadeusz Wojnar wy-
dał zgodę na zawieszenie krzyża
w sali obrad. Wniosek w tej spra-
wie złożył radny Ryszard Frączek
z klubu Komitet Obywatelski Raci-
borzan (to mentalnie coś w rodza-
ju PiS lub LPR). Jak sam zaznaczył,
niełatwo mu było wyjść z tą propo-
zycją, ponieważ wie, kto w Radzie
zasiada (radny miał m.in. na myśli
rajcę, z którym od pewnego czasu
drze koty. Tenże jest ponadto człon-
kiem Odnowy w Duchu Świętym
– wspólnoty, przeciwko której ostro
protestuje Krk). Zdaniem Frączka,
krzyż jest niczym innym, jak „sym-
bolem wyzwolenia i nieskończonej
miłości” i dlatego „nie jest znakiem
przeciwko nikomu” . Podążając tym
tropem i by uniknąć debaty, prze-
wodniczący rady Wojnar wydał na-
tychmiastową zgodę na realizację
pomysłu przykościółkowego radne-
go (chociaż ten chciał, by wniosek
przegłosować), „bo o oczywistych rze-
czach nie głosujemy” .
Wojtyła może się stać proble-
mem i przyczyną wielkich wydat-
ków z budżetu samorządów. Już
podniosły się głosy, że należy te-
raz przemianować wszystkie ulice,
skwery, parki i place z Jana Paw-
ła II na Błogosławionego Jana Paw-
ła II. Wniosek w tej jakże ważnej
sprawie mogą złożyć radni bądź
przykładni obywatele. Koszty wy-
miany tabliczek, pieczątek, doku-
mentów itp. będą oczywiście hor-
rendalne, ale któraż rada miasta
odmówi tytułu papieżowi? WZ
WZ
70-letnia mieszkanka Piły od-
dała posłusznie nieznajomej osobie
wszystkie przechowywane w domu
oszczędności – 5900 zł. Wystarczy-
ło, że oszustka przedstawiła się ja-
ko osoba wysłana przez miejscową
parafię w celu „uregulowania zale-
głych należności”. Zaprawdę – wiel-
ka jest tajemnica wiary… MaK
KOMPUTER
DOWCIPNY
NIEMIECKA
PRECYZJA
Mogą wreszcie odetchnąć wszy-
scy młodzi katolicy, którzy chcieli-
by korzystać z antykoncepcji bez
groźby wiecznego potępienia.
Na rynku pojawiły się dopuszczone
przez Kościół tzw. „komputery cy-
klu”. Baby Comp i Lady Comp – bo
o nich mowa – to swego rodzaju
elektroniczny kalendarzyk małżeń-
ski, który kosztuje od 1200 do…
2400 zł. Żeby jak lepiej zaplano-
wać rodzinę, każdego dnia o tej sa-
mej porze trzeba za pomocą urzą-
dzenia zmierzyć temperaturę. Zie-
lona dioda oznacza dzień niepłod-
ny, czerwona – płodny. Z kolei żół-
ta lub pomarańczowa to znak, że…
komputer dopiero uczy się cyklu.
Ta nauka może trwać nawet 3 mie-
siące. Za to skuteczność – jak za-
pewniają katoliccy znawcy – wy-
nosi 99,3 proc. Wierzymy… WZ
ASz
Policja niemiecka pokazała ko-
legom po fachu z Polski, jak sobie
radzić z pseudokibicami. Zaraz
po zakończeniu meczu Eintrachtu
Frankfurt z FC Koeln na murawę
stadionu wbiegło ponad 150 pseu-
dokibiców. Zawodnicy obu drużyn
musieli uciekać do szatni. Chuliga-
ni długo na boisku nie zabawili, bo
niemiecka policja w kilka minut za-
prowadziła porządek, wskutek cze-
go prawie wszyscy kibole zostali zła-
pani i zidentyfikowani. Mundurowi
oczywiście byli przygotowani na tę
zadymę i dlatego dali sobie świet-
nie radę. W Polsce na meczu Le-
cha z Legią pojawiło się ponad ty-
siąc policjantów, dwa helikoptery
i kilkadziesiąt psów. Ochrona tego
spotkania kosztowała prawie milion
złotych. I co? I kicha… ASz
ATAKUJĄCY ATAKUJE
KLERYKAŁ
NIE ŚPIEWA
Krajowa Rada Radiofonii i Te-
lewizji wezwała „nadawcę programu
Radio Maryja do zaniechania dzia-
łań polegających na emitowaniu au-
dycji, które mogą zawierać treści dys-
kryminujące ze względu na narodo-
wość”. Chodzi o wypowiedź Ja-
na Kobylańskiego z 13 marca 2011
roku, gdy na antenie Rydzykowego
radia powiedział: „Ale my chcemy,
żeby była u nas w Polsce demokra-
cja. Niech będzie tylu przedstawicie-
li Polaków katolików, ile nas jest
w Polsce, a nie taka parodia, że dzi-
siaj w rządzie czy w parlamencie Po-
laków prawdziwych nie ma nawet 30
procent. My od paru lat bez prze-
rwy publikujemy i mówimy: muszą
w Polsce rządzić Polacy, muszą rzą-
dzić w swojej Ojczyźnie, w swoim kra-
ju. Listy na Polaków, na Polaków,
o których wy wiecie i znacie ich po-
chodzenie”. Środowisko Rydzyka
grzeczne wezwanie KRRiT nazwało
„atakiem na wolność słowa”. ASz
Wśród rozmaitych kuriozalnych
wypowiedzi towarzyszących beatyfi-
kacji Wojtyły znaleźliśmy i opinię pro-
fesora Karola Tarnowskiego , kato-
lickiego intelektualisty i wychowan-
ka papieża. Otóż jego zdaniem Woj-
tyła nie był klerykałem, bo „chodził
ze studentami na wycieczki w spor-
towym stroju, śpiewał przy ognisku
piosenki i był w tym sensie całkowi-
cie świecki”. Cóż, jak niewiele trze-
ba, aby być świeckim!
KB
DUCHOWE S.O.S
Katolickie Stowarzyszenie Mło-
dzieży Diecezji Sandomierskiej,
uznając, że naród potrzebuje wspar-
cia, oferuje pomoc duchową w bar-
dzo nowoczesnej formule. Akcja ma
trwać do odwołania. Nazywa się
„Duchowe 112”, a polega na tym,
że każdy, kto wyśle SMS na nu-
mer 797 087 373, ma zagwaranto-
waną modlitwę w podanej przez sie-
bie intencji. Modlą się duchowi wo-
lontariusze. A my zachęcamy do pi-
sania do nich…
MaK
MARTWY ZWYCIĘZCA
Wśród tytułów, jakie przyzna-
no Janowi Pawłowi II , zanotowa-
liśmy i ten, który nadał mu na ła-
mach „Naszego Dziennika” ks. pro-
fesor Roman Dzwonkowski
– „Karol Wojtyła – zwycięzca nad
ateizmem”. Dziwne to jest zwycię-
stwo, bo ateizm, agnostycyzm i in-
ne wolnomyślicielskie postawy świa-
topoglądowe mają się zupełnie do-
brze, a sam ateizm dawno nie cie-
szył się takim wzięciem jak w ostat-
nich latach. Tymczasem jego rze-
komy pogromca, jakkolwiek by pa-
trzeć, już poległ…
WZ
KOSZTY WOLNOŚCI
W Toruniu stanie pomnik bł.
Jerzego Popiełuszki . „Ten czło-
wiek, który stał się symbolem na-
szej wolności, właśnie w Toruniu
będzie przypominał przejeżdżającym
turystom o tym, że wolność kosztu-
je, że za wolność się płaci” – mówił
biskup Andrzej Suski z honoro-
wego komitetu budowy pomnika.
LARUM GRAJĄ
Arcybiskup Leszek Sławoj
Głódź boleje nad tym, że w Pol-
sce „prawda nie jest gwarancją wol-
ności”. W kazaniu wygłoszonym
MaK
641983411.021.png 641983411.022.png 641983411.023.png 641983411.024.png 641983411.025.png 641983411.026.png 641983411.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin