dostojewski i problem przebaczenia.pdf

(195 KB) Pobierz
Microsoft Word - Przebaczenie.doc
Robert Piłat
IFiS PAN
Dostojewski i problem przebaczenia
W artykule rozważam warunki prawomocności i skuteczności przebaczenia 1 . Punktem wyjścia
tej pracy, prócz elementarnych intuicji moralnych są teksty literackie, a konkretnie dwie
powieści Fiodora Dostojewskiego Skrzywdzeni i poniżeni i Zbrodnia i kara . Formułowanie
ogólnych sądów etycznych oparte na postawach i wypowiedziach bohaterów literackich może
się wydawać ryzykowne. Łatwo tu bowiem o bezkrytyczność, czyli niedostrzeganie i
bezwiednie powtarzanie założeń filozoficznych samego twórcy. Z drugiej strony, przenikliwość
moralna pisarza - w tym przypadku Dostojewskiego - oraz pewien zmysł całości, który w dziele
literackim niejako z definicji dochodzi do głosu, ukazują interesujące mnie fenomeny moralne
w sposób szczegółowy i pełny. Analiza tych fenomenów pozwala wydobyć sensy pojęciowe
trudne do osiągnięcia innymi środkami. W tym właśnie sensie broniłbym przekonania, że
wielka literatura jest źródłem idei filozoficznych. Idee te, skrywając się w strukturze złożonych
przedmiotów intencjonalnych, mają w samym dziele literackim charakter przedmiotowy, nie zaś
pojęciowy. Wydobycie z nich czystych pojęć - w tym przypadku przede wszystkim pojęcia
przebaczenia - jest rzeczą filozoficznej analizy.
Podejmując problem przebaczenia zakładam pewną koncepcję samej krzywdy 2 . Streścić
ją można następująco: (1) Krzywda (jako stan skrzywdzenia 3 ) jest względnie trwałym skutkiem
1 Formułując w ten sposób temat zakładam, iż nie jest możliwe przebaczenie bezwarunkowe, czyli akt,
który możnaby spełnić tylko raz w życiu, z góry wybaczając wszystkie przeszłe i przyszłe krzywdy.
Bezwarunkowe przebaczenie nie byłoby nakierowane na konkretne zło i konkretnego złoczyńcę. Nie
byłoby przebaczniem czegoś, lecz ogólną postawą polegającą na nie przyjmowaniu do wiadomości zła,
które się wydarzyło i które może się wydarzyć w przyszłości. Postawa ta nie byłaby związana w żaden
uchwytny sposób z rozmiarem wyrządzonego zła. Ideę bezwarunkowego przebaczenia trzeba przeto
uznać za rodzaj moralnego marzycielstwa, podobnie jak nadzieję, że ludzie kiedykolwiek przestaną się
wzajemnie krzywdzić i w ten sposób empirycznie unieważnią problem naprawy wyrządzonego zła.
2 Argumenty za tą koncepcją wyłożone są w mojej pracy Krzywda i zadośćuczynienie , Wyd. IFiS PAN,
Warszawa 2003.
3 Słowo "krzywda" w języku polskim używane jest również do oznaczenia samego aktu wyrządzenia
szkody ("skrzywdzić", "wyrządzić krzywdę"). W artykule skupiam się nie na akcie, lecz na skutkach,
jakie skrzywdzenie pozostawia w w ofierze, a w pewnym sensie również w krzywdzicielu. Niektóre z
tych skutków są długotrwałe i odporne na działanie zwyczajowych form materialnego i psychicznego
zadośćuczynienia - na nie właśnie ma oddziaływać przebaczenie.
1
szkody uczynionej przez innego człowieka pociągającym za sobą stan moralnego zawinienia
sprawcy. (2) Krzywda nie jest ufundowana w samych szkodach doznanych przed ofiarę, lecz w
pewnej relacji zachodzącej pomiędzy ofiarą a krzywdzicielem. (3) Czynnikiem sprawczym
krzywdy jest zawsze jakaś forma przemocy ze strony krzywdziciela; (4) Podstawowym
komponentem krzywdy jest naruszenie godności ofiary, co częściowo pozwala zrozumieć fakt,
że wewnętrzny uraz spowodowany przez skrzywdzenie jest często długotrwały i trudny do
usunięcia; (5) Relacyjny charakter krzywdy sprawia, że ma ona charakter systemu, w którym
mnogość elementów składowych o charakterze materialnym, psychicznym i moralnym określa
się wzajemnie i podtrzymuje w istnieniu; (6) Systemowy charakter krzywdy sprawia, że nie ma
uniwersalnej "recepty" na krzywdę - żaden pojedynczy akt w rodzaju zemsty, racjonalizacji,
ukarania, zapomnienia, itd nie może dać całkowitej naprawy skutków krzywdy.
Na tle powyższej charakterystyki krzywdy staje się zrozumiałe, że wśród środków
radzenia sobie z doznanym złem przebaczeniu przysługuje wyróżnione miejsce. Jest ono
bowiem próbą uzdrowienia międzyludzkiej relacji przekształconej i zdominowanej przez
uczynione zło. Oczekiwania, jakie na ogół wiążemy z przebaczeniem są bardzo duże - chodzi o
swego rodzaju restytucję moralną zarówno ofiary jak krzywdziciela. Poniżej próbuję
odpowiedzieć na pytanie, czy te oczekiwania mają dobre podstawy.
Przebaczenie jako restytucja
W powieści Skrzywdzeni i poniżeni ukazuje Dostojewski pewną pułapkę związaną z
przebaczeniem. Historia Mikołaja Siergiejewicza Ichmieniewa i jego córki Nataszy jest
następująca: Mikołaj Siergiejewicz Ichmieniew jest sumiennym i oddanym zarządcą dóbr
księcia Piotra Aleksandrowicza Wałkowskiego. Książe, nabrawszy zaufania i sympatii do
swego zarządcy, powierza mu na czas jakiś opiekę nad swym dorosłym synem Aloszą, ten zaś
zakochuje się w córce Ichmieniewa, Nataszy. Książe powróciwszy do majątku nabiera
podejrzenia, że syna jego świadomie rozkochano w córce zarządcy dla przeprowadzenia
małżeństwa. Rzuca oskarżenia i wyjeżdża. Miejscowi plotkarze, widząc, że sytuacja zarządcy
jest niepewna, pragną ją dodatkowo osłabić donosząc księciu (nieprawdziwie) o materialnych
nadużyciach Ichmieniewa oraz o celowym usidleniu Aloszy przez Nataszę. Podczas kolejnej
wizyty książę nazywa Ichmieniewa złodziejem, a ten odpowiada obelgą. Odbywa się proces
2
sądowy. Ichmieniew przegrywa, tracąc własny niewielki majątek. Natasza, jak się okazuje, jest
rzeczywiście zakochana w Aloszy. Ucieka za nim do Petersburga. Ojciec obwinia ją o swoją
krzywdę i wyrzeka się jej. Wania, przyjaciel i powiernik Nataszy, próbuje wszystkich
sposobów, by zbliżyć córkę i ojca. Wiele jest etapów i epizodów tych zabiegów, wszelako na
dwóch stronicach 4 Dostojewski opisał szczególnie wnikliwie anatomię swoistej gry w
przebaczenie.
Argumentacja Wani jest dość typowa, odwołuje się do potrzeby uczynienia pierwszego
kroku i odtworzenia relacji pomiędzy córką i ojcem, przy założeniu, że relacja ta jest zawsze
gotowa do restytucji po spełnieniu pewnych warunków. "Nigdy, nigdy więc nie dojdzie między
wami do zgody? (...) Czy jesteś tak dumna, że nie możesz zrobić pierwszego kroku? Powinnaś
to zrobić, to twój obowiązek. Może ojciec tylko czeka, żeby ci przebaczyć ... Jest ojcem i tyś go
uraziła. Uszanuj jego dumę, jest uzasadniona i naturalna! Powinnaś to zrobić. Spróbuj tylko a
przebaczy ci bez żadnych zastrzeżeń". Wania twierdzi, że patologiczna relacja ustanowiona
przez krzywdę może zostać zniesiona bez żadnych dodatkowych warunków (jednym aktem
szlachetności) i zastąpiona autentyczną relacją, która przez cały czas pozostaje gdzieś w tle
niezmienna a tylko przysłoniętą dumą. Natasza jest jednak innego zdania: "Bez zastrzeżeń?! To
niemożliwe (...) Jeżeli nawet bym spróbowała, to tylko jeszcze bardziej spotęguję jego
zawziętość wobec mnie. Tego, co się stało nie odmienisz, bo przecie wiesz do czego nie ma
powrotu. bezpowrotnie minęły te dziecięce, szczęśliwe dni, które przeżyłam razem z nimi.
Gdyby mi nawet ojciec przebaczył, nie poznałby mnie teraz".
W ustach Nataszy słowo "przebaczać" ma, jak widać, dwa znaczenia. Pierwszym jest
dokonanie aktu przebaczenia (akt performatywny), drugim jest skuteczne zadziałanie tego aktu,
czyli usunięcie patologicznej relacji wiążącej ofiarę i krzywdziciela. U Dostojewskiego akcent
pada na skuteczność przebaczenia. Jednak warunki owej skuteczności, zarysowane przez
pisarza, są niemal niemożliwe do spełnienia. Otóż Natasza twierdzi, że pełna naprawa krzywdy
przez przebaczenie mogłaby nastąpić jedynie przez całkowitą restytucję stanu poprzedzającego
krzywdę - powrót do idylli dzieciństwa – i sam natychmiast konstatuje, że jest to niemożliwe.
"Gdybym mu teraz wróciła, nie poznałby mnie. Jeśli nawet przebaczy, to komu? Nie jestem już
dawnym dzieckiem...". Tamtej Nataszy, która zawiniła już nie ma – istnieje wprawdzie jako ta
sama osoba lecz jest całkowicie nowym podmiotem moralnym. Dlatego ojcowski akt
4 F. Dostojewski, Skrzywdzeni i poniżeni , tłum. W. Broniewski, Puls, Londyn 1992, s. 82-84.
3
przebaczenia jest skazany na daremną ogólnikowość. Mówiąc „przebaczam” Mikołaj
Siergiejewicz stawiałby się w sytuacji naiwnego miłośnika ludzkości, który przebacza nie
komuś konkretnemu lecz raczej ogólnie, w imię człowieczeństwa, nie tyle przebacza, co
przyjmuje przebaczającą postawę.
Pomiędzy przyjęciem postawy przebaczenia a autentycznym (skutecznym moralnie)
przebaczeniem otwiera się przepaść stworzona przez upływ czasu, niepewność co do
tożsamości krzywdziciela, oraz niepewność co do samej materii krzywdy (co do tego, czy jest
nim jakiś uszczerbek poszczególny i definiowalny, czy raczej pewien aspekt życia ofiary,
którego odtworzyć niepodobna). Postawa przebaczająca nie gwarantuje rzeczywistego
dokonania przebaczenia, a w szczególnych przypadkach nawet może je nawet utrudnić przez
stworzenie iluzji, że już się dokonało i odwodząc tym samym od dalszych wysiłków w celu jego
osiągnięcia.
W odpowiedzi na wątpliwości Nataszy Wania wysuwa następującą sugestię: "Wszystko
to prawda (...) co mówisz, Nataszo. To znaczy, że musi teraz poznać ciebie i pokochać na nowo.
Najważniejsza rzecz: poznać. Cóż! Pokocha cię. Czy myślisz, że nie będzie mógł poznać i
pokochać ciebie, on człowiek o złotym sercu?". W uwadze o "złotym sercu" Mikołaja
Sergiejewicza pobrzmiewa ponownie myśl o bezwarunkowej gotowości do przebaczenia, która,
jak argumentowałem wcześniej, nie stanowi rozwiązania problemu. Wania uzupełnia ją
wprawdzie uwagą o poznaniu drugiej osoby. Natasza odrzuca jednak i to rozwiązanie: "Cóż we
mnie jest takiego szczególnego, co trzeba by zrozumieć?" - ripostuje i zapewne ma rację:
poczucie krzywdy w jej ojcu powstało i utrzymuje się nie dlatego, że nie do końca zna własną
córkę. W tych kwestiach wszystko jest jasne - strony są dostatecznie poinformowane o swoich
racjach i motywacjach - problem polega na tym, że z informacji tej nie czynią użytku lub czynią
użytek opaczny.
Natasza po raz kolejny popada w sprzeczność. Wcześniej twierdziła, że właśnie owa
zmiana, która w niej zaszła jest główną przeszkodą dla skuteczności przebaczenia, teraz mówi,
że nie ma w niej nic do poznania, jest taka sama, nic nowego się w niej nie pojawiło. W
niezgodzie z logiką jest również Wania, kiedy mówiąc o poznaniu córki przez ojca,
jednocześnie odwołuje się do jego złotego serca, tak jakby nie poznanie miało tu decydować,
lecz tylko gotowość do aktu łagodności.
4
Braki logiczne nie są tu zresztą rzeczą główną. W istocie skrywają one inny problem.
Natasza nie chce wdawać się w spórz Wanią, ponieważ dostrzega trudność, która kwestię
poznania innej osoby odsuwa na dalszy plan: "Dajmy na to, iż przyjmie mnie teraz serdecznie i
tkliwie jak ojciec, lecz ziarno wrogości pozostanie. Na drugi, na trzeci dzień rozpoczną się
kwasy, nieporozumienia, wymówki. Poza tym nie przebaczy mi bez postawienia warunków.
Przypuśćmy, że wyjawię mu całą prawdę z głębi serca, że rozumiem, jaka krzywdę mu
wyrządziłam, jak bardzo jestem winna wobec niego. I chociaż bolesne to będzie dla mnie (...)
zniosę wszystko, ale jemu i to nie wystarczy. Zażąda ode mnie rzeczy niemożliwej: zażąda,
żebym przeklęła całą moja przeszłość, żebym przeklęła Aloszę i wyrzekła się mojej miłości do
niego. Zapragnie tego, co jest nieosiągalne: powrotu do dawnego i wykreślenia z naszego życia
ostatniego półrocza. Ale ja nie przeklnę nikogo, nie wyrzekną się niczego ... Tak już jest, tak się
stało". Natasza ponownie - tym razem znacznie wyraźniej - odwołuje się do pojęcia
przebaczenia jako restytucji. Widzi przy tym, że warunek restytucji ujęty bądź to jako
przywrócenie idylli dzieciństwa, bądź to jako odbudowanie naruszonych dóbr jest nienmożliwy
do spełnienia. Od czasu konfliktu zaistniały bowiem nowe dobra - w powieści jest to przede
wszystkim miłość Nataszy do Aloszy - które nie mogą być poświecone dla przywrócenia dóbr
naruszonych.
Natasza kieruje się silną i słuszną intuicją, że prawdziwa restytucja naruszonych przez zło
dóbr jest niemożliwa i że oczekując takiej restytucji ani nie udzieli się ani nie przyjmie
autentycznego przebaczenia. Z drugiej strony odrzuca jako naiwną sugestię Wani, że
wystarczyłoby samo tylko „złote serce”, czyli zajęcie przez skrzywdzonego postawy
przebaczającej. (Nie trudzi się nawet by odpowiedzieć na tę cześć jego wypowiedzi.) Nawet
jeśli ojciec rzeczywiście ma złote serce, naiwnością jest sądzić, że ono wystarczy, ponadto
Natasza nie chce przebaczenia, które wynikałoby tylko z dobrotliwości ofiary. Chce
przebaczenia prawdziwego i trwałego. Co to znaczy i co mogłoby je zapewnić?
Co to pierwszego żądania - prawdziwości - to w ustach Nataszy wydaje się ono bliskie
postulatowi bezwarunkowości. Lecz nie każdej bezwarunkowości, ponieważ wykluczony ma
być zwykły akt dobroci serca, który jest wprawdzie bezwarunkowy, jednak nie jest
przebaczeniem. Oprócz tego ograniczenia niczego więcej na temat prawdziwości przebaczenia
się z powieści nie dowiemy. Co zaś się tyczy trwałości, to Dostojewski, wkłada w usta Nataszy
dość zaskakującą, bo nie wynikającą z dotychczasowego przebiegu rozmowy, sugestię o
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin