Drarrowe drabblątka [Z].docx

(18 KB) Pobierz

Po wielu wahaniach... Mój absolutny debiut translatorski. Tłumaczenie jest dość swobodne, ze znalezieniem jakiegoś odpowiedniego tekstu miałam wiele problemów, więc mam nadzieję, że hm, spróbujecie dostrzeć w tym fiku jakiś urok
Dedykowane Lunelle z okazji jej 18 urodzin (trochę spóźniony prezent, ale zawsze coś). Najlepszego.

Tytuł: Harry100
Autorka: Alisanne
Oryginał: http://www.thehexfiles.net/viewstory.php?sid=12180
Tłumaczenie: behemot7
Beta: brak, ale gdyby ktoś był chętny, to ja bardzo chętnie ;) Niestety doświadczyłam na razie kryzysu na rynku bet anglojęzycznych.



Męskie łowy

Widok Pottera wślizgującego się do jego kabiny był tak niespodziewany, że Draco dopiero po dłuższej chwili otrząsnął się z szoku.
– Potter?
Ten pochylił się jeszcze niżej.
Szszy! Muszę się ukryć.
Draco rozejrzał się i po chwili zobaczył Weasleyównę.
– Problemy w raju?
– Można tak powiedzieć – westchnął.
Draco wzruszył ramionami, przypominając sobie podobne kłopoty z Pansy.
– Zostań tu jak długo zechcesz – powiedział.
Trzy minuty później, kiedy dziewczyna już wyszła, Potter wstał.
– Dzięki. Ona chce jakiegoś bohatera, nie mnie.
– Potrzebujesz kogoś, kto chce właśnie człowieka – odpowiedział Draco, rzucając mu oceniające spojrzenie.
Potter szeroko się uśmiechnął.
– Tak? A kto to mógłby być?
Draco odchylił się do tyłu.
– Postaw mi drinka, to ci powiem.


Pod wpływem jego zaklęcia

Spongify – jęknął żałośnie Ron. – Zwłaszcza po treningu quidditcha ostatniego wieczoru.
Wszyscy się roześmiali.
– Moim jest Liberacorpus – powiedziała Hermiona.
Ron wywrócił oczami.
– Wyobrażam sobie.
Upiorogacek – powiedziała Ginny.
– Obrzydliwe – stwierdziła wyniośle Pansy.
– A jakie jest twoje? – zapytała Ginny. – Cruciatus?
Harry zainterweniował, kiedy tylko zaczęły się krzyki.
– Dobrze – powiedział, piorunując wzrokiem obie – swoją byłą dziewczynę i najlepszą przyjaciółkę jego aktualnego chłopaka. – Moja kolej. Moim ulubionym zaklęciem jest Expelliarmus.
– Jak przewidująco – rzucił Draco, przeciągając sylaby.
Ginny spojrzała na niego wściekle.
– Więc jakie jest twoje?
Draco wymruczał coś cicho, a Harry spurpurowiał.
– Co on powiedział? – dopytywała się natarczywie dziewczyna.
Lubricious – opowiedział Draco z uśmiechem.
Ginny, speszona, zarumieniła się, a Ron tylko wymamrotał:
– To wiele wyjaśnia.


Trochę za wiele zaciekłości

Ron jęknął, obserwując jak Harry i Draco suną z wdziękiem po parkiecie.
– Ale jak to się mogło stać? – zapytał płaczliwie.
– Naprawdę, Ronaldzie – warknęła Hermiona. – Sposób w jaki Harry krążył wokół Draco jeszcze w szkole, te ich bójki… nie zauważyłeś, że zawsze były trochę zbyt zażarte, zaciekłe? Najwyraźniej to było... cóż, nieuniknione.
– A ja myślę, że oni się nadal nienawidzą – wymamrotał Ron, wciąż nie akceptując oczywistych faktów.
Hermiona pociągnęła go w drugą stronę.
– Myślałam, że będziesz bardziej zszokowany Ginny i Pansy, one właśnie…
– Co z nimi? – Ron zbladł.
Hermiona westchnęła. Zapowiadała się długa noc.


Zasłużony odpoczynek

Draco sączył daiquiri, podziwiając zachód słońca.
Zza pergaminów, którymi obłożył się Harry, dobiegło westchnięcie.
– Jesteś obłąkany – powiedział Draco.
Harry spojrzał na niego.
– Czemu?
– Jesteśmy na romantycznych, egzotycznych wakacjach, a ty pracujesz.
Harry wzruszył ramionami.
– Ten projekt jest naprawdę ważny.
– Ale potrzebujesz tego dopiero za tydzień – powiedział Draco. – Świat się nie zawali, jeśli pozwolisz sobie na trochę odpoczynku.
– Ty relaksujesz się za nas obu.
Draco uśmiechnął się.
– Och? No to chyba przyszła pora, żebym ja pomógł zrelaksować się tobie… – Rzucił się na chłopaka i zawlókł go do ich małej willi. Później, kiedy Harry leżał już zaspokojony i senny, Draco sobie pogratulował. Jeśli ktokolwiek zasługiwał na odpoczynek, to tylko Harry.


Propozycja

– Może spróbujmy snowballingu*? – powiedział Harry pewnego ranka.
Kiedy Draco wytarł z siebie herbatę, którą się opluł, dodał:
– Pewnie nie robiłeś takich rzeczy jako dziecko?
– Jako dziecko?! – pisnął Draco. – Malfoyowie nie są jakimiś zwyrodnialcami! Pomysł, że moi rodzice mogliby kiedykolwiek pozwolić mi na udział w czymś tak obrzydliwym, kompletnie odrażającym…
– Bez przesady, to nie jest takie złe, Draco – przerwał mu Harry. – Może trochę mokre…
Draco zmrużył oczy.
– Co konkretnie proponujesz?
– No, walkę na śnieżki. – Harry wskazał na zewnątrz. – Spadł śnieg ostatniej nocy.
– Och – zarumienił się Draco. – Rzeczywiście.
– A myślałeś, że co ci sugeruję?
Draco potrząsnął głową.
– Nieważne.


Pierwsza randka

*

Harry pochylił się, kiedy kolejny cherubinek przeleciał tuż obok niego. Herbaciarnia u Madam Puddifoot była wystarczająco wstrętnym miejscem na co dzień, ale tydzień przed walentynkami wyglądała jeszcze gorzej. Różowe i czerwone serduszka koszmarnie kłóciły się z niebieskim dywanem i żółtymi poduszeczkami.
– Potter – wycedził ktoś.
Malfoy – westchnął.
– Gdzie się podziała Weasleyówna?
Harry wywrócił oczami.
– A gdzie jest Parkinson?
Malfoy wskazał ręką.
– Znalazła jakieś kociaki i wzięła je, żeby im się bliżej przyjrzeć.
Ginny też. – Pokiwał głową Harry.
Obaj chłopcy spojrzeli na swoje plotkujące dziewczyny.
– Co powiesz na piwo? – zapytał Draco, rzucając Harry’emu podejrzliwe spojrzenie.
Harry, mimo zaskoczenia, przytaknął.
Kiedy tylko odeszli, Parkinson wyszczerzyła się znacząco do Ginny.

*

– Ona upiera się przy tym miejscu – narzekał Draco, trzy piwa później.
Harry pokiwał głową z zapałem.
Ginny też. Jest okropne.
– Może Madam Puddifoot dodaje jakieś środki uzależniające do herbaty – powiedział Malfoy z kamienną miną.
Harry parsknął śmiechem. Malfoy okazał się zabawniejszy niż oczekiwał.
– Możliwe. Nigdy nie piłem tu żadnej z herbat.
Malfoy uśmiechnął się.
– Ja też. Patrzyłeś kiedyś jakie one mają smaki? Malinowo-bananowe?
Harry skrzywił się.
Migdałowo-brzoskiwniowa też jest.
Ugh – wymamrotał Malfoy.
Harry przygryzł wargę.
Um, ale to piwo chyba nie jest złe.
Malfoy przytaknął
– Prawda. – Przyglądał się przez chwilę Harry’emu. – Być może jesteś jedyną osobą, z którą powinienem pić, Potter.
Harry uśmiechnął się.
– Możliwe.

*

– Wasza pierwsza randka była u Madam Puddifoot? – zarechotał Ron.
Harry zarumienił się, a Draco uśmiechnął się kpiąco.
– Powiedzmy.
Ginny twierdziła, że tam spotkaliście się pierwszy raz – powiedziała Hermiona.
– Naprawdę nie wierzę, że one to wszystko zaplanowały – stwierdził wciąż zszokowany Harry.
– Powinienem się domyślić – wymamrotał Draco. – Pansy uwielbia swatać.
– Słyszeliście o nich cokolwiek, odkąd razem uciekły? – zapytała Hermiona.
Harry i Draco wzruszyli ramionami.
– Prędzej bym umarł niż poszedł do Madam Puddifoot – powiedział stanowczo Ron.
– Będziesz martwy, jeśli nie pójdziesz tam ze mną w sobotę – warknęła Hermiona.
Harry parsknął śmiechem, kiedy Ron przepraszał, jednocześnie zerkając w jego stronę.
– Wybacz, stary. Jesteś zdany na siebie. Obaj z Draco nienawidzimy tego miejsca.


Home, Sweet Home

– Jest mały – przyznał Harry. – Zwłaszcza w porównaniu z Malfoy Manor.
– Fakt – przytaknął Draco.
– Do tego uszkodzony przez pożar – ciągnął Harry. – Nie wiem czy da się go wyremontować.
– Nowe fundamenty – wymruczał Draco, zaciskając usta. – Wnętrze będzie trzeba całkowicie wymienić. To dużo pracy.
– Masz rację – westchnął Harry. – Może to rzeczywiście za dużo roboty, pewnie powinniśmy poszukać innego domu…
Draco złapał go za rękę.
– Nie powiedziałem, że jest za dużo roboty – szepnął. – Jeśli chcesz, żeby nasz dom był w Dolinie Godryka, to tak będzie.
Harry uśmiechnął się. Gdziekolwiek był Draco, tam był jego dom.


Nieuniknione

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że to było nieuniknione? – wyszeptał Draco, całując bark Harry’ego. Ten uśmiechnął się.
– A było?
– Oczywiście.
– Pewnie tak. – Harry przysunął się bliżej. – Więc jak ty to sobie wyobrażasz? – zapytał w końcu.
– Znasz te historie, gdzie bohater zabija smoka? – rzucił Draco.
– Chyba wiem o co ci chodzi. – Harry wyszczerzył się. – Właściwie to jestem dość zaskoczony tym przyznaniem przez ciebie, że jestem bohaterem.
– Nie jesteś bohaterem! Ja jestem.
Harry uniósł brew.
– Ty?
Draco przytaknął.
– I to czyni ze mnie smoka?
Mmhm. – Draco zajął się lizaniem biodra Harry’ego.
Chłopak pokręcił głową.
– Niby jak?
– W łóżku jesteś bestią, którą ja muszę poskromić.
– Aha. Racja. – Harry uśmiechnął się szeroko. Kochał sposób rozumowania Draco.


Perwersja

– To wszystko? – zapytał Draco. – Sądziłem, że będzie… większy. Myślisz, że zwykłe Engorgio zadziała? – dodał, sięgając po różdżkę.
– Draco! – Harry błyskawicznie się obrócił, chroniąc przed zaklęciem. – Jest zupełnie normalnej wielkości. Uspokój się.
Chłopak zacisnął usta.
– Po prostu spodziewałam się czegoś… większego.
– Musimy o niego trochę zadbać i wszystko będzie w porządku.
Draco owinął się dookoła Harry’ego.
– Tak, sądzę, że jeśli się nim odpowiednio zajmiemy, to z pewnością urośnie… – wymruczał, jednocześnie delikatnie głaszcząc. – Spójrz, wyraźnie mu się to podoba.
Harry zachichotał.
– A komu by się nie podobało? – rzucił mu szelmowskie spojrzenie. – Uwielbiam jak to robisz.
Taa? Nie myślisz czasem o czymś innym? – ofuknął go Draco, zabierając mu maleńkiego psidwaka.** – Doprawdy! Zboczeniec.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin