Być.doc

(41 KB) Pobierz
Być Mistrzem

Być Mistrzem

Lew KAGAYA

Król zwierząt właśnie pożegnał się ze swoim stadem . Bardzo ciążyły mu jego liczne obowiązki władcy gdyż, zawsze był zajęty sprawami wielu zwierząt , a przy tym czuł że traci cały swój dotychczasowy entuzjazm .

” Jak ma się tylu podwładnych ilu ja mam , już nie wiem czy się mnie boją czy podziwiają ” … myślał zrezygnowany mistrz . Codziennie na śniadanie przynoszono mu najlepsze kawałki mięsa , na obiad równie dobre i na kolację znowu tak samo . W przerwach pomiędzy posiłkami wypoczywał w cieniu drzew , a wieczorami opowiadał młodszym lwom o swoich bohaterskich wyczynach . Lwy słuchały swojego króla i nigdy o nic nie pytały , bo król wiedział wszystko najlepiej. I dlatego pewnego dnia z samego rana opuścił swoje stado , oczywiście przedtem mianował następcę , najdzielniejszego lwa w stadzie. O czym mógł marzyć król zwierząt ? „ Mam wszystko pełen brzuch , całe to stado jest na skinienie jednego mojego pazura , czego mi brakuje ?” Tak rozmyślał i doszedł do wniosku że nie ma już nikogo komu mógłby na nowo zaimponować, w kogo oczach dostrzegł by podziw, taki którego już od dawna nie doświadczał.

Wyruszył więc w drogę i pierwszy raz od wielu lat poczuł się autentycznie wolnym lwem.

- och, jaki lekki się czuję, jak nowo narodzone dziecko - pomyślał…

Nie uszedł daleko gdy usłyszał przeraźliwe ujadanie wilczego stada.

– ciekawe do kogo dobrały się te wściekłe psy ? pomyślał podniecony myślą o walce i przyspieszając kroku.

Nieopodal tuż przed sobą dostrzegł idealnie ustawione i gotowe do ataku wilki, a pośród nich zupełnie bezradnego, młodego lwa .

- Cóż to lwie … wykrzyknął !

- boisz się wilków … ty król zwierząt… !?

Król lew nie czekając na odpowiedź młodszego pobratymca , ryknął raz najpotężniej jak potrafił i całe stado podkuliło ogony rozbiegając się na cztery strony , każdy gdzie mógł .

- Dlaczego dajesz sobą pomiatać tym wilczym psom , straszyć siebie lwa i króla pana zwierząt ?

- boję się ich … odpowiedział tchórzliwy lew – jest ich całe stado, nie mam władzy nad nimi , patrz jak im błyszczą ślepia , a ja jestem zupełnie sam na dodatek wyskoczyły zza drzew i zaskoczyły mnie podczas snu.

Król lew popatrzył , pokiwał z politowaniem głową i zapytał – a gdzie jest twoja rodzina , twoje stado nie widzę nikogo w pobliżu ?

 

- jestem sam , chodzę sobie i ukrywam się za drzewami wzgórkami w trawie bo jestem tchórzem nic na to nie poradzę taki się urodziłem .

Byłem raz w rodzinie , ale kazali mi poszukać odwagi , bo bezustannie straszyłem innych wpadając w panikę . W innej zaś kazano mi zgolić grzywę i słuchać jakiegoś nadętego lwa bez grzywy tak pięknej jak moja . Więc chodzę i uczę się jak zostać dzielnym i władczym lwem .

Król lew już o nic nie pytał tylko pomyślał…, „ to jest okazja w sam raz na którą czekałem , jest samotny i zupełnie mnie nie zna , nauczę go być dzielnym i jeszcze raz doznam uczucia bycia wielkim nauczycielem „

- Słuchaj lwie , jeśli chcesz i zgodzisz się, będę z tobą wędrował, nauczę cię jak się bronić i jak unikać wilczych ślepi a co najważniejsze ich podstępnych krwiożerczych ataków !

Młody tchórzliwy lew ucieszył się niezmiernie z propozycji mistrza , więc na znak przeogromnej radości i podniecenia ryknął jak nigdy dotąd a potem wytarzał się w pobliskiej trawie .

Wędrowali jakiś czas wspólnie jedząc , śpiąc i ucząc się nowych pojęć dotąd zupełnie nieznanych nowicjuszowi . Król lew jak mógł tak starał się przekazać młodemu wszystko co wiedział o dzielności i byciu odważnym .

Zabierał tchórzliwego przyjaciela na polowania , budził w środku nocy udając wygłodniałego wilka, albo udawał że odchodzi byle tylko zbudzić w towarzyszu drzemiącą przecież każdym lwie odwagę .

W rezultacie , kiedy wszystkie próby i usiłowania nie przyniosły oczekiwanych efektów , pomyślał…, „ trudno , widać mam poważniejsze i bardziej odpowiedzialne zadanie , niż myślalem , mam przed sobą przypadek szczególny; bezradną i bezbronną istotę która potrzebuję mojej ochrony oraz wsparcia , być może wymaga to więcej czasu ale któregoś dnia ten młodzian zaskoczy mnie swoją siłą i mądrością , wszak wszystkie lwy , są królami ” .

Właściwie to go lubię i cieszy mnie podziw w oczach tego młodego towarzysza gdy kolejny raz , odnoszę zwycięstwo spiesząc mu z pomocą „

Jak pomyślał tak uczynił . Od tej pory opiekował się swoim przyjacielem , czasem tylko próbował nakłonić go do aktów naturalnej odwagi , ale coraz rzadziej się tym zajmował . Cieszyła go ta przyjaźń , młody lew słuchał i podziwiał swojego mistrza jak nikt dotąd . Dzielny władca zauważył nawet że stał się jeszcze dzielniejszy niż był za czasów swojego panowania …, „ to coś innego niż posłuch u dobrze radzącego sobie stada. To troska o słabszego towarzysza w potrzebie” pomyślał odkrywając nowe powołanie. .

Którejś nocy dzielny król nie mógł opanować senności; „ Ach jaki ten mijający właśnie dzień był ciężki , upolowałem jelenia, obroniłem nas obu przed tygrysem i jeszcze mojego towarzysza o mało nie porwał nurt rzeki , oj było tego wystarczy na dziś „…, pomyślał i zasnął .

Obudziło go dzikie wycie „ to wilki „… pomyślał lew i zerwał się na równe nogi , a z nim jego towarzysz jak zwykle mocno trzęsąc się ze strachu.

- nic nie widzę boję się, ratuj królu .. wykrzyknął tchórzliwy lew

- cicho tchórzu .. szepnął stary lew , przeszkadzasz mi się skupić i rozpraszasz czujność.

Młody towarzysz nie dosłyszał , być może w ogóle nie słuchał , tak czy owak, uczynił coś nie oczekiwanego. Skoczył wprost na grzbiet swojego obrońcy sądząc że na plecach mistrza , nic a nic mu nie grozi , a w dodatku poczuł się silniejszy i wyższy.

- Jest nas dwóch … wykrzyknął

- Złaź zaraz , swoimi łapami zasłaniasz mi oczy , nic nie widzę … krzyknął stary lew i począł się szamotać , otrząsać tak by jak najszybciej odzyskać sprawność oraz widzenie .

 

Ale młody tchórz ani myślał posłuchać , przecież nigdy nikogo na poważnie nie słuchał . Król lew jeszcze jakiś czas starał się pozbyć intruza z pleców i wielkich łap towarzysza z oczu, bez efektu. Tchórz wczepił się w niego całą swą tchórzliwą naturą .

Na ten moment, tylko czekały spragnione krwi i zemsty wilki . Na jedną komendę rzuciły się do gardła staremu królowi , a kiedy ten upadał dławiąc się i umierając , skoczyły do gardła tchórzowi.

Jak to bywa tchórze najmocniej boją się u boku zaufanego przyjaciela , a najdzielniejsze są zupełnie osamotnione . Tak młody lew , wystrzelił w górę jak zając , zeskakując z pleców konającego towarzysza . Za nim ktokolwiek dopadł jego gardła , tchórz siedział na najwyższym drzewie trzęsąc się ze strachu i zasłaniając oczy.

„ Może do rana zrezygnują ze mnie, mój towarzysz wystarczy im za posiłek ? „

Kiedy głodne wilki poczuły pełne brzuchy odeszły z miejsca zbrodni , syte i zadowolone.

Bezradny lew długo ociągał się z zejściem , w ostateczności nie widząc śladu po wściekłym stadzie zeskoczył z drzewa i powiedział w duchu sam do siebie - a więc znowu zostałem sam ze swoim lękiem i niepokojem , ale nic z tego, nie jestem aż tak głupi żeby narażać się chodząc samotnie pośród stada wilków , poszukam przyjaciela na dobre i złe … poczym roniąc jedną łzę nad obszarpanymi kośćmi towarzysza, odwrócił się potrząsnął bujną grzywą i udał się w dalszą wędrówkę na poszukiwania nowego mistrza .

Morał z tego taki - Dla zwykłych śmiertelników; pamiętaj oklaski i podziw nie trwają wiecznie , ludziom na widowni męczą się ręce od ciągłego klaskania i plecy od kłaniania. Nie opuszczaj sceny kiedy cichną owacje , to nie dowód że koniec przedstawienia, ale znak do rozpoczęcia drugiego, trzeciego albo kolejnego aktu . Znużenie nie spotyka na swej drodze dzielnych przyjaciół ale równie znużonych, wszak podobne przyciąga podobne.

JagaWika

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin