Harry Potter i Związek Slytherina [Z] 1 czesc.doc

(1246 KB) Pobierz

Pierwsza z czterech części trylogii: ,,Równowaga sił".

Harry Potter i Związek Slytherina

 

Rozdział 1.

La Casa Black

 

Zabij niepotrzebnego.

 

Harry Potter obudził się gwałtownie. Udało mu się stłumić własny krzyk, gdy w tym samym momencie uderzył się ręką w swoją bliznę.

Wziął parę głębokich oddechów i rozejrzał się po pokoju z nadzieją, że wuj go nie usłyszał. Zapadł w sen siedząc przy biurku i próbując odrobić letnią pracę domową.

Obydwie czynności (spanie i koncentracja) były zwykle niewykonalne odkąd wrócił na Privet Drive. Prawie zawsze, gdy zasypiał, nawiedzały go koszmarne sny o jego ostatnim spotkaniu z Voldemortem. Harryemu nadal przysparzały wielu kłopotów, chociaż zdarzały się coraz rzadziej. Problemy z koncentracją nie były jedyne cała sytuacja spowodowała także brak apetytu.

Jednak nikt z domowników nie zainteresował się izolacją Harryego, z czego on sam był zadowolony. I choć nie spodziewał się żadnego współczucia od ciotki Petunii, czy od wuja Vernona, a tym bardziej od Dudleya, nie mógł nie zauważyć jak cała trójka czerpie dużą satysfakcję z przepracowywania go tego lata bardziej niż zwykle.

Wszystko to odegrało dużą rolę w doprowadzeniu Harryego do stanu, w jakim się teraz czuł i wyglądał.

Poszedł do łazienki, przemył twarz zimną wodą i spojrzał na odbicie w lustrze. Zobaczył swoje normalne, zawsze rozczochrane czarne włosy, którymi tylko czasem udało się przykryć bliznę w kształcie błyskawicy. A jego zielone oczy od początku wakacji straciły swój blask.

Miał już prawie piętnaście lat i od zawsze był chudy, ale jego twarz jeszcze nigdy nie była tak ponura, wręcz wymizerowana. Jednakowo nędznie prezentowała się jego sylwetka, ukryta pod za dużymi ciuchami z drugiej ręki. Choć wzmocniona przez ciężką pracę fizyczną, nadal była wychudła od niedożywienia i nagłego wzrostu. Od czasu, kiedy był tu ostatnio, urósł przecież ze dwa, trzy cale.

Poprawił jeszcze okulary na nosie i wrócił do swojego pokoju, zaś nieskończoną prace domową zebrał i włożył do kufra. Kiedy wszystko było już bezpiecznie zamknięte za pomocą magii, Harry ruszył przygotować się do spania. Miał nadzieję na spokojny sen.

Obudził go dzwonek do drzwi. Spojrzał na rękę, na której nosił zegarek. Wtedy przypomniał sobie, że już go nie posiada. Zepsuł się po godzinie spędzonej w jeziorze podczas drugiego zadania.

Budzik stojący po drugiej stronie pokoju wskazywał dwudziestą trzecią.

Dursleyowie rzadko miewali gości o tej porze, więc zaciekawiony, podszedł do drzwi i je otworzył . Z dołu dochodziły jakieś głosy, ale nie potrafił rozróżnić wymawianych słów. Po cichu wyszedł z pokoju na korytarz i podszedł do schodów.

- Wynocha z mojego domu! - teraz na całym korytarzu można było słyszeć krzyk wuja Vernona.

Intruz odpowiedział coś bardzo cicho.

- Nie możesz go zabrać! Harry usłyszał głos swojej ciotki.

- Owszem, mogę i zaraz to zrobię! teraz głos intruza dało się słyszeć całkiem wyraźnie; Harry nie mógł uwierzyć własnym uszom. - Gdzie on jest, Petunio?

- Syriuszu! - zawołał Harry, biegnąc po schodach na dół. Jego serce pierwszy raz od wielu miesięcy mocno biło ze szczęścia.

- WRACAJ DO SWOJEJ SYPIALNI! - rozkazał mu rozwścieczony wuj.

Harry przystanął w połowie schodów.

Nie pomylił się, w otwartych drzwiach stał Syriusz Black, jego ojciec chrzestny, który wyglądał o wiele lepiej niż wtedy, gdy Harry widział go po raz ostatni. Ubrany był po mugolsku, w dżinsy wpuszczone w wysokie buty, koszulkę i skórzaną kurtkę. Jego ciemne, wyraziste oczy wydawały się tracić ten zagubiony wyraz, który został po latach spędzonych w Azkabanie. Syriusz skierowa...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin