Septimus Heap 02 - Smoczy Lot - Sage Angie.pdf

(11376 KB) Pobierz
142925765 UNPDF
SEPTIMUS HEAP
* KSIĘGA DRUGA *
8IJIOCZY
/
AXGIË
SAGE
Ilustracje Mark Zug
Tłumaczenie Jacek Drewnowski
jaguar
LOT
142925765.022.png 142925765.023.png 142925765.024.png 142925765.025.png 142925765.001.png
142925765.002.png
ROK WCZEŚNIEJ:
WIECZÓR KOLACJI UCZNIA
Mokradłach Marram zapadł zmrok. Księżyc w pełni
mlhija się blaskiem w ciemnej wodzie, niepokojąc nocne
Itwory. Wszędzie panuje cisza, przerywana co jakiś czas
Im Igorami i chlupnięciami Drgającego Mułu. Żyjące w nim
Ml worzenia ruszają na żer. W Mule zatonął duży okręt z całą
• I- >(',;)• Wygłodniałe Stwory wybierają się na łowy; muszą
i' ilnak stoczyć walkę o resztki z okrętu z Mułowymi Skrza-
' mii. Raz na jakiś czas duża bańka gazu wyrzuca coś z wra-
i u nu powierzchnię wody. Pływają po niej deski i belki, po-
1
I li KCStą smołą.
I hoć istoty ludzkie nie powinny nocą wychodzić na Mo-
i H.i Marram, jakiś samotny śmiałek zmierza w małym ka-
i ii li n nonę okrętu. Jego jasne, kręcone włosy zesztywniały
W Wilgotnym powietrzu bagien; przenikliwe, zielone oczy
1
142925765.003.png 142925765.004.png 142925765.005.png 142925765.006.png 142925765.007.png 142925765.008.png 142925765.009.png 142925765.010.png 142925765.011.png 142925765.012.png 142925765.013.png 142925765.014.png 142925765.015.png 142925765.016.png
wpatrują się gniewnie w noc. Człowiek mruczy coś pod no­
sem tonem pełnym wściekłości, wciąż przeżywając kłótnię,
którą stoczył tego wieczoru. „Ale co mnie to obchodzi?", py­
ta w duchu samego siebie. „Zaczynam nowe życie". Teraz
inni będą zauważać jego talent, zamiast lekceważyć go z po­
wodu jakiegoś nic niewartego nadętego bubka.
Dostrzega pojedynczy maszt, sterczący z Mułu, zwień­
czony sztywną, postrzępioną, czerwoną banderą z trzema
czarnymi gwiazdami. Wpływa w wąski kanał, który wiedzie
do samego podnóża masztu. Drży, wcale nie z powodu zim­
na, lecz strachu, wiszącego w powietrzu, i świadomości,
że pod nim spoczywa wrak okrętu, wysprzątany do czysta
przez Mułowe Skrzaty. Unoszące się na powierzchni bagna
szczątki spowalniają kajak. Wiosłuje dalej, ale w pewnym
momencie musi się zatrzymać - coś pod wodą tarasuje mu
dalszą drogę. Wbija wzrok w słonawą breję i z początku nic
nie widzi, ale potem... potem zauważa poniżej coś śnież­
nobiałego, co odbija blask księżyca i porusza się. Zmierza
w górę, ku powierzchni. I nagle szkielet, ogryziony przez
Skrzaty do kości, gwałtownie wyskakuje z wody, obryzgując
człowieka w kajaku czarnym szlamem.
Drżąc ze strachu i podniecenia zarazem, wioślarz pozwa­
la, by szkielet wspiął się do środka i usadowił tuż za nim,
wbijając mu w plecy swoje kanciaste rzepki kolanowe. Po
pierścieniach tkwiących na ogołoconych z mięsa kościach
palców poznaje bowiem, że znalazł to, na co liczył - szkielet
samego DomDaniela, Nekromanty, dwukrotnego Czaro­
dzieja Nadzwyczajnego, a także - zdaniem wioślarza - zde­
cydowanie najlepszego Czarodzieja spośród wszystkich,
których poznał. A już na pewno lepszego niż ten, z którym
musiał jeść Kolację Ucznia.
142925765.017.png 142925765.018.png 142925765.019.png 142925765.020.png
ROK WCZEŚNIEJ: WIECZÓR KOLACJI UCZNIA
11
Człowiek w kajaku proponuje szkieletowi umowę: on zro­
bi, co w jego mocy, by przywrócić szkielet do życia, po czym
pozwoli mu odzyskać należne miejsce w Wieży Czarodziejów.
W zamian za to DomDaniel przyjmie go na swojego Ucznia.
Szkielet kiwa nagą czaszką na znak zgody.
Kajak płynie dalej, kierowany nieco niecierpliwym, kości­
stym palcem wskazującym, dźgającym wioślarza w plecy. W
końcu docierają do skraju Mokradeł, gdzie szkielet wysiada
z łódki i prowadzi wysokiego, jasnowłosego młodzieńca w
najbardziej ponure miejsce, jakie ten w życiu widział. Gdy
chłopak podąża przez Pustkowie za chwiejnie kroczącym
szkieletem, przez głowę przebiega mu krótka myśl o tym,
co porzucił. Ale tylko krótka, bo oto zaczyna się jego nowe
życie. Teraz im wszystkim pokaże - a wtedy pożałują.
Zwłaszcza kiedy zostanie Czarodziejem Nadzwyczajnym.
142925765.021.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin