metoda hellingera.pdf

(135 KB) Pobierz
Polska Oficjalna strona Berta Hellingera
Wybrane aspekty etyczne metody ustawień systemowych Berta Hellingera.
© by Jarosław Jagieło
?Etyka ? Psychologia ? Psychoterapia?
Ogólnopolska Konferencja Naukowa
WSP w Częstochowie
21-22.10.2003.
Jarosław Jagieło
Instytut Pedagogiki Społecznej
WSP w Częstochowie
Wyciągnąć z ciemności w jasność to,
co ukryte.
Antoni Kępiński
Wielki jest ten, kto godzi się
z rozpoznaną rzeczywistością.
Bert Hellinger
Metody ustawień systemowych rodziny Berta Hellingera należy bez wątpienia do jednego z najciekawszych, ale jednocześnie
najbardziej kontrowersyjnych kierunków współczesnej terapii systemowej ostatnich lat. Zyskuje sobie dużą popularność głównie
dzięki pewnej aurze niezwykłości i niecodzienności, jaki go otacza. O zainteresowaniu pracą hellingerowską świadczyć może
choćby fakt lawinowo wręcz rosnącej liczby różnorodnych wydawnictw i pozycji książkowych, ilości szkoleń i warsztatów z tego
zakresu oraz liczby uczestników międzynarodowych konferencji poświęconych tej metodzie. W roku 2001 na takiej właśnie
konferencji obecnych było przeszło 1 600 uczestników z ponad 30 krajów świata. W maju 2003 roku na konferencji w
Würzburgu pojawiło się już ponad 2 500 osób niemal ze wszystkich krajów na świecie, nawet z tych najbardziej egzotycznych i
dalekich od Niemiec, kolebki tej szkoły terapii.
Sam twórca pracy z ustawieniami systemowymi rodziny, Bert Hellinger, zanim zaproponował swą własną metodę terapii, przez
wiele lat był misjonarzem wśród plemion Zulusów w Afryce Południowej. Później po powrocie do Europy zajął się własnym
kształceniem w dziedzinie psychoterapii. Inspirację w zaproponowanej przez siebie metodzie pracy odnaleźć można bez trudu w
różnych elementach terapii psychodynamicznej, terapii Gestalt, jak i w analizie transakcyjnej Erica Berne?a, szczególnie w
odniesieniu do teorii skryptu (nieświadomego programu życiowego), terapii pierwotnego krzyku (primal scream) Arthura Janova
jak i samej psychoterapii systemowej, głównie terapii kontekstualnej Ivana Boszormenyi-Nagy. Jednak obserwując pracę
samego Hellingera w ostatnich latach , najbardziej widoczny jest wpływ Miltona Ericksona. Samo ustawienie stanowi tylko pewną
część, czasem można odnieść paradoksalne wrażenie, że wcale nie najważniejszą, szerszego kontekstu procesu psychoterapii.
Ktoś mógłby powiedzieć: no cóż, nic nowego. Ale czy aby ?
Wiele wskazuje na to, że jest no rozwiązanie integrujące oraz syntetyzujące wiele z tych ujęć, oddziałuje na w wielu
płaszczyznach i jednocześnie w sposób znaczący różni się od innych kierunków i działań terapeutycznych. Stad też, jak pisze
Bertold Ulsamer : ? Kto się po raz pierwszy spotyka z tą pracą, na początku nie jest w stanie zobaczyć jasnego obrazu, raczej
jest zdezorientowany? .
Omawiana tu szkoła sytuowana jest dość powszechnie w nurcie psychoterapii fenomenologiczno-systemowej. Fenomenologia
polega tu na próbie rozpoznania rzeczywistości taką jaka ona jest w istocie w odniesieniu głównie do systemu rodzinnego, choć
podejmowane są także, szczególnie w ostatnim czasie próby zastosowania ustawień w innych układach systemowych np. w
organizacjach, szkolnictwie itp. Jest rzeczą charakterystyczną w ujęciu fenomenologicznym, iż przeciwieństwa spostrzegane są
jako jedność, a nie opozycyjność, jak dzieje się to przykładowo w myśleniu dialektycznym. Stąd też musi istnieć równowaga w
zakresie dobra i zła. Dobro i zło stanowią tu dopełniające się części tak, jak awers i rewers tego samego medalu. W takim
rozumieniu ? zdaniem Hellingerem ? wszelkie przykładowo ruch społeczne, zarówno te ?dobre?, jak i ?złe?, są do siebie
podobne. I tak naprawdę, przy bliższym oglądzie, niewiele różnią się od siebie. Ten sposób myślenia może przybliżyć choćby
następujący przykład. Jeżeli w systemie rodzinnym ktoś jest w szczególny sposób zbyt dobry, szlachetny i wyrozumiały wówczas
niszczy związek, gdyż najczęściej następuje brak wyrównania z drugiej strony. Uruchamia patologiczną dynamikę w
postępowaniu partnera np. poprzez wybuchy złość, gdyż osoba taka nie czuje się zdolna do uzyskania równowagi systemowej.
88800565.009.png 88800565.010.png 88800565.011.png 88800565.012.png 88800565.001.png 88800565.002.png 88800565.003.png 88800565.004.png 88800565.005.png 88800565.006.png 88800565.007.png
 
Wynoszenie się w jakiejkolwiek formie nad innych, w etyce Hellingera, zawsze niesie w konsekwencji wiele zła. Poczucie, że jest
się lepszym nie służy nigdy dobru. Natomiast ktoś kto początkowo jawi się nam, jako zły i niemoralny, przy bliższym oglądzie
okazuje się osobą powodowaną głęboką miłością, a ktoś inny uważany za dobrego i doskonałego, wynoszący się tym faktem
ponad pozostałych jest źródłem wielu problemów, a nierzadko także krzywd w całym systemie.
Ustawienia rodzin (Familienstellen), nazywane też czasem niefortunnie konstelacjami rodzinnym, pokazują, że kolejne pokolenia
nieświadomie przyjmują uczucia i sposób bycia swoich przodków. Obejmuje to również dawno zmarłych lub wyłączonych w
różny sposób członków systemu. Ustawienie rodziny daje sposobność niejako naocznego uświadomienie sobie, że określone
problemy psychologiczne i psychosomatyczne, a także organizacyjne w naszym miejscu pracy, mają swoje psychopatologiczne
przyczyny w przyjmowanej z pokolenia na pokolenie spuściźnie uczuć, poglądów i zasad jakimi się kierujemy. W metodzie
ustawień systemowych zmierza się na samym początku do wykrycia nieświadomego dla pacjenta systemu uwikłania. Osoba
pragnąca znaleźć rozwiązanie swojego problemu, który jest wyraźnie i ściśle klaryfikowany przez terapeutę, wybiera w grupie
przedstawicieli członków swojej aktualnej albo pierwotnej rodziny. Następnie w przestrzeni grupy ustawia te osoby zgodnie ze
swoim wewnętrznym obrazem. Zadziwiające jest często, szczególnie dla osób, które po raz pierwszy biorą udział w tego typu
zajęciach, że wybrane z grupy osoby mają zwykle bardzo jasne i klarowne odczucia relacji w ustawianej rodzinie. Mają
świadomość tego, czy stoją na właściwym miejscu, czy też nie, kogo brakuje w systemie, kto został wykluczony obciążając w ten
sposób sumienie rodziny itp. Silne emocje wywołuje z reguły próba włączenia i ponownego niejako spotkania tych właśnie
zapomnianych, wyłączonych lub zdeprecjonowanych członków systemu. Niezwykłe jest również to, że pomimo nieobecności
rzeczywistych członków rodziny na zajęciach, uporządkowana w ten sposób energia przenoszona jest na prawdziwą rodzinę.
Wielu uczestników sygnalizuje już po krótszym lub dłuższym czasie, iż nastąpiła znacząca poprawa ich relacji z najbliższymi, ale
także ze znajomymi, przyjaciółmi, czy osobami z którymi pracują.
Rola terapeuty polega na ingerencji w ten układ i wraz z podjęciem próby rozpoznania dynamiki międzygeneracyjnej uwikłań
oraz identyfikacji. Terapeuta stara się, aby pacjent z miłością i respektem zwrócił się w kierunku tych osób. Uznał ich los,
potwierdził odpowiedzialność za ich własne życie, oddał przynależną im winę, jeśli taka istnieje. Uznał także i uszanował
znaczenie i daremność, z pozoru tylko, ich ofiary i poświęcenia innych osób np. zmarłych przy porodzie, czy aborcji dzieci,
poświęcenie zmarłej w czasie porodu matki, aby wyraził szacunek wobec swojej pierwszej żony, wielkiej nieszczęśliwej miłości
dziadka, czy wobec cierpienia porzuconego dziecka. Bardzo często najpierw w rytualny, a potem rzeczywisty sposób, kończą się
w tym momencie brzemienne w skutki uwikłanie pacjenta. Symboliczne przywrócenie właściwego porządku i pozycji
poszczególnym członkom rodziny powoduje dalsze uzdrowienie relacji z bliskimi osobami. Nieświadoma, powodowana
iluzorycznym myśleniem, często jakże ślepa miłość ?wewnętrznego dziecka?, zamienia się dzięki temu w widzącą i
jednocześnie wiedzącą już teraz świadomą miłość dorosłej osoby. Idee powiązań międzypokoleniowych otwiera nowe
perspektywy zarówno dla terapii indywidualnych problemów psychologicznych i schorzeń fizycznych o podłożu
psychosomatycznym, jak i ma, jak żaden inny nurt psychoterapeutyczny, wyraźną misję sięgającą pojednania w wymiarze
międzykulturowym i makrospołecznym. Działaniem zmierzającym do uzyskania harmonii i pokoju wielu narodów, które w
kolejnych pokoleniach muszą zmierzyć się ze swą niełatwą przeszłością. Stąd nieprzypadkowym zapewne jest fakt, że kierunek
ten zyskuje duże znaczenie i zastosowanie w wielu krajach, ale powstał właśnie nie gdzie indziej, ale w Niemczech, gdzie
pokoleniu już tym razem dzieci, a nawet wnuków, wciąż jeszcze zmaga się z winą swych ojców i dziadków.
Gdzie wciąż otwarty ? jak się okazuje nawet w świetle ostatnich prób powołania centrum wypędzonych w Berlinie ? jest problem
win spowodowanych ostatnią wojną. I gdzie również czasem odnieść można wrażenie relatywizowania, a nie przyjmowania
rzeczywistej odpowiedzialności za winy swojej wspólnoty. Wszak ?nie można ciągle żyć winną naszych dziadków i ojców? ? jak
twierdzą niektórzy. A przecież przyjęcie tej winy na siebie i zrobienie czegoś cennego dla umocnienia pokoju światowego oraz
ciągłości życia na Ziemi, stanowiłoby - zgodnie z przesłaniem myślenia hellingerowskiego ? o godności narodu niemieckiego.
W niniejszym tekście pragnę odnieść się do tych wybranych elementów metody, które mają jednoznacznie etyczne konotacje.
Pragnąc jednocześnie wykazać ich bardziej relacyjne tj. powiązane z problemem więzi, niż normatywne znaczenie w omawianej
tu etyki.
Na wstępie pragnę się jednak zastrzec, iż nie jest to wyczerpująca prezentacja zagadnienia, z tego choćby powodu, że jest to
stosunkowo nowa, sięgająca zaledwie dziesięciolecia, propozycja pracy terapeutycznej. Można rzec koncepcja w stanie in statu
nascendi. Wiele wątków wymagałoby znacznie szerszego i dogłębnego wyjaśnienia, a zapewne jeszcze dalszych obserwacji
oraz uzasadnień i obiektywizacji naukowej. Również ograniczenia rozmiarów samej pracy nie stwarzają sposobności
wyczerpującego rozwinięcia szeregu istotnych kwestii. Moim zamiarem jest jedynie zaakcentowanie kluczowych pojęć i
zagadnień odnoszących się do etycznego wymiaru tej właśnie szkoły psychoterapeutycznej.
Sumienie rodziny.
Zgodnie z omawianą tu metodą, nasze psychologiczne lub somatyczne problemy mogą być efektem nieświadomego ?
systemowego rachunku sumienia?. Możemy, często wcale o tym nie wiedząc, być zidentyfikowani z jedną z osób w rodzinie,
która została w sensie systemowym pokrzywdzona lub też odrzucona. Zgodnie bowiem z hellingerowską koncepcją, obok
indywidualnego sumienia jednostki, kierującego się sankcją dobra i zła, w rodzinie możemy mówić o sumieniu odniesionym do
wspólnoty nam przynależnej. Według Hellingera ten rodzaj sumienia nie jest tym samym, co psychoanalityczne superego, mówi
on w jednym z wywiadów tak: ?Superego jest słyszalne. Ma ono coś wspólnego z uwewnętrznionymi osobami. Sumienie
[kolektywne ? przyp. J.J] sięga dalej. Działa ono również wtedy, kiedy nikt nic nie mówi.?
Działa tu pewien porządek. Na pierwszym miejscu rzecz jasna występuje rodzina, na dalszych dopiero udział innych
zbiorowości, takich jak miejsce pracy, naród, czy ludzkość. Ciekawie tę kwestię stawia prosty Somalijczyk instruując swoją
córkę, w bestsellerowej książce ostatnich miesięcy: ?Córka nomadów? , mówi tak: ?Pamiętaj. Na pierwszym miejscu stawiaj
zawsze rodzonych braci przed przyrodnimi, przyrodnich przed kuzynami, swój klan przed obcym klanem, a swoje plemię przed
innym plemieniem?. Każdy system ma własne sumienie i każdy człowiek należy do różnych systemów. Zawartość tego rodzaju
sumienia nie wiąże się z tradycyjnym rozumieniem moralności, ale z tym, co uważane jest w grupie za wartość.
Sumienie rodzinne czuwa nad trzema koniecznymi warunkami związków między członkami wspólnoty: nad więzią i wynikającą
stąd przynależnością, nad porządkiem oraz nad wyrównaniem w dawaniu i braniu. Każda z powyższych reguł funkcjonowania
systemu ma znaczenie etyczne. Przynależność, gdyż wykluczenie z rodziny stanowi jedną z najcięższych win. Porządku, gdyż
tylko ład systemowy niesie w sobie dobro. Wyrównania, gdyż brak równowagi zasług i korzyści, wywołuje zło w tej wspólnocie.
Jednak ta ostatnia zasada sprawiedliwego wyrównania w systemie skoncentrowana jest bardziej na samych stratach i zyskach,
niż na dobru i złu, które powoduje.
Stąd też często winę systemową odczuwamy jako lęk przed utratą przynależności, wyłączeniem lub oddaleniem. Zgoda z tym
aspektem sumienia odczuwana jest jako bliskość i poczucie bezpieczeństwa. Więź jest centralnym pojęciem koncepcji
Hellingera, związanym z procesami życiowymi. Nie ma nic wspólnego z tradycyjnym rozumieniem przez nas dobra i zła. Bo jak
stwierdza: ?życie nie interesuje się tym, co dobre, a co złe; życie płynie.?
Nie oznacza to jednak, że obie te kategorie są całkowicie obce autorowi. Będąc pragmatykiem, można nawet rzec ? skrajnym
pragmatykiem - skupia się z niebywałą siłą, głównie przez swoje systemowe obserwacje, na wszystkich tych faktach i
okolicznościach , jakie właśnie niosą w sobie dobro i zło. Można powiedzieć, że wobec systemu jesteśmy jak dzieci wobec
rodziny, które uważają za dobre wszystko to, co rodzina właśnie uważa za dobre. A wszystko złe, co rodzina traktuje za złe.
Więź z rodziną będąc tak ważnym aspektem koncepcji hellingerowskiej niesie czasem w sobie również ogromne cierpienie, a to
dlatego, że w losach rodziny zawarte są niejednokrotnie zdarzenia, które wpływają na życie pozostałych członków i mają
brzemienne w skutkach następstwa w kolejnych generacjach. Takie nieświadome przyjęcie losów kogoś z rodziny w tym rodzaju
terapii określane jest właśnie, jako systemowe uwikłanie.
Jest rzeczą charakterystyczną, że sumienie to wiąże nas najsilniej, gdy znajdujemy się na dole hierarchii w systemie i jesteśmy
wówczas od niego najbardziej zależni. Jeżeli natomiast zajmujemy wyższe pozycje w tej strukturze, wtedy odczuwamy większą
niezależność i sumienie zaczyna wiązać nas w mniejszym stopniu. Słabi ? zdaniem Hellingera ? są najbardziej sumienni i
pozostają najbardziej wierni. Porządek niesie w sobie dobro. Naruszenie porządku systemu odbierane jest również przez
sumienie rodzinny. Jednak ten aspekt nie narusza naszego poczucia wartości w takim stopniu, jak dwa poprzednie, gdy to
popełniamy wykroczenia wobec więzi i wyrównania. Naruszenie warunku dawania i brania wyraża się poprzez zobowiązanie lub
niewdzięczność.
Sumienie jednostkowe w sposób naturalny reaguje na sytuacje, gdy naruszony został pewien porządek wartości uznawanych
przez daną osobę. Jest ono jasno i wyraźnie sobie uświadamiane. W przypadku sumienia systemowego jest inaczej. Tutaj
potrzebny jest wgląd. Sumienie osób połączonych więzami pokrewieństwa nie jest, jak powiedzieliśmy już wcześniej, świadome,
podobnie jak porządek któremu ono służy. Jest najlepiej rozpoznawane po cierpieniu, jakie wynika z jego ignorowania. Hellinger
mówi tak: ?Nieczyste sumienie troszczy się o ludzi, których wykluczyliśmy z naszej duszy i naszej świadomości, wtedy, gdy
boimy się ich lub przeklinamy, gdy chcemy działać na przekór ich losowi, gdy ktoś czul się w stosunku do nich winny, ale nie
przyznał się do tego, nie mówiąc już o wzięciu na siebie winy i pokucie. Sumienie grupy krewnych wybiera sobie kogoś z
niewinnie nowo narodzonych, kto pod naciskiem zmysłu wyrównania naśladuje osobę wykluczona identyfikując się z nią.?
Sumienie kolektywne (nazywane tez grupowym, czy rodzinnym) zostało wyparte do nieświadomości w skutek procesów
cywilizacyjnych, gdy to jednostka, jej indywidualizm i potrzeby, wkroczyła na miejsce grupy. ?...tak też osobiste sumienie zaczęło
przejmować miejsce sumienia kolektywnego? .
W procesie terapii zostaje ono niejako odkryte na nowo.
Dodajmy jeszcze, że rozwój w tym aspekcie odbywa się tylko wtedy, gdy człowiek wchodzi do innej grupy i tam zupełnie inaczej
doświadcza tego, czym jest sumienie tej zbiorowości. Aby mógł pozostać wierny obu grupom, musi na nowo zdobyć orientację w
obowiązujących tam wartościach. Może to uczynić całkowicie bezrefleksyjnie poprzez zrównanie obu grup, lub też, wznieść się
na wyższą płaszczyznę osobistego rozwoju, gdy dokona wglądu ponad dwiema tymi grupami.
Wina.
Z sumieniem nierozerwalnie wiąże się zagadnienie winy i niewinności.
Uwikłanie nie znosi lub nie obniża winny. Hellinger mówi o tym wyraźnie i jednoznacznie . Stąd za nieuzasadnione należy uznać
te opinie krytyków, którzy twierdzą, iż bierze w obronę morderców, kazirodców, czy gwałcicieli.
Wina wynikająca z sumienia rodzinnego pojawia się najostrzej wówczas, gdy nasze ?wewnętrzne psychiczne dziecko? ma
poczucie nielojalności wobec systemu rodzinnego, gdy rodzi się obawa o przynależność, gdy rodzinne tabu może zostać
obnażone. Rozwiązanie z tego uwikłania może mieć miejsce tylko wówczas, gdy uzna się prawo do przynależności każdego z
członków rodziny, poprzez sytuację, w której rzeczywistą winę uzna się za winę. Nikomu, a szczególnie dzieciom, nie wolno
przyjmować ani winy, ani skutków choroby, ani losu, ani zobowiązań czy krzywd lub zasług, innych członków rodziny.
Daje tu o sobie znać magiczna dziecięca forma miłości, w której wierzymy, że własnym cierpieniem można zapłacić za cierpienie
innych członków rodziny. Wina musi stać przy sprawcy. Jeżeli ktoś bierze winę na siebie, to w oczywisty sposób znaczy, że ktoś
inny jej nie wziął. Nie można przypisywać komuś innemu winny lub, jak zostało to już powiedziane, brać nie naszej winy na
siebie. Ma to szczególne znaczenie w odniesieniu właśnie do dzieci, bowiem wina, która nie została do końca wyjaśniona
zaburza psychicznie dziecko. Tak przykładowo, dziecko bierze na siebie winę, gdy małżeństwo zostało zawarte niejako ?z
88800565.008.png
 
przymusu? w następstwie jego urodzenia, a matka i ojciec nie żyją w zgodzie ze sobą i są z tego powodu nieszczęśliwi. Dziecko
czuje się wówczas winne za ten stan rzeczy.
Ale lęk przed winną może też paraliżować działanie i zaangażowanie.
Hellinger w jednym ze wspomnianych wywiadów mówi tak: ?bez gotowości do bycia winnym nie istnieje gotowość do działania.
Ci, którzy chcą pozostać niewinni, pozostają słabi. Ich dążenie do pozostania bez winy powoduje, ze przysparzają cierpień
innym.? W takim sensie wina, choć może to brzmieć paradoksalnie, może czasem służyć także rozwojowi. Z całą jednak
pewnością uczy pokory. Pokornej zadumy nad przeznaczeniem każdego z nas.
Również w odniesieniu do winy daje o sobie znać myślenie fenomenologiczne Hellingera. Wina i niewinność należą do siebie,
tak jak sprawca i ofiara. Są ze sobą nierozerwalnie związane.
Przebaczenie.
Gdy pojawia się wina, może również pojawić się przebaczenie. Dla Hellingera przebaczenie jest niczym więcej niż praktykowaną
wyrozumiałością . Przebaczenie może jednak ludzi dzielić. To jednak, które ich ze sobą jednoczy jest ukryte i spokojne. Niesie w
sobie pojednanie, łagodność i pokój. Jest przejściem do porządku dziennego nad wyrządzona nam krzywdą i zapomnieniem o
tym. Związek z drugim człowiekiem jest nie tylko chroniony, ale ma szansę na pogłębienie. Osoba, która doświadczyła
przebaczenia ma poprzez przykład szansę zachować się podobnie w sytuacji, gdy sam doświadczy własnej krzywdy.
Przebaczenie może mieć jednak również swoje negatywne aspekty, wtedy gdy jest aktem wyniesienia się ponad drugiego
człowieka. Staje się wówczas rodzajem zarozumiałości i impertynecji. W samym stwierdzeniu: ?przebaczam ci? może być
zawarte oskarżenie i jednoznaczne rozstrzygnięcie, co do winy. ?...osoba, która te słowa wypowiada pomniejsza drugą osobę,
jednocześnie powiększając sama siebie? ? mówi Hellinger. Przebaczenie nie jest więc czymś, co zawsze łagodzi problemy
między ludźmi, bowiem nikt nie może nikomu tak po prostu przebaczyć. Nie jest to w naszej mocy, aby ograniczać
konsekwencje, niejednokrotnie bardzo dramatyczne, czy wręcz tragiczne, działań innych ludzi. W najlepszym razie, możemy
starać się ograniczyć skutki tych działań dla samej ofiary. Zamiast słowa: ?przebaczam?, należy raczej powiedzieć: ?zrobię co w
mojej mocy, aby konsekwencje twojego czynu pozostały przy tobie i postaram się mieć dobre życie pomimo tego, co mi
wyrządziłeś?. Wina ? powiedzmy raz jeszcze - powinna pozostać przy sprawcy.
Ważne jednak dla związku jest to, aby ofiara nie dochodziła niejako do górnej granicy swojej krzywdy. Zażądała niejako nieco
mniej niż utraciła, tak jak w rewanżu dobra dajemy nieco więcej, niż otrzymaliśmy. W tym wyraża się miłość. I jest pewną
uniwersalną formułą Hellingera na szczęście.
Przykładem może tu być sytuacja, gdy prześladowca seksualny prosi swoja córkę o przebaczenie (takie działania terapeutyczne
podejmowane są m. in. w koncepcji pracy z ofiarami wykorzystania seksualnego Cloe Madanes). Sprawca umacnia się wtedy
mimowolnie w swojej pozycji podporządkowania i uległości, braku odpowiedzialności, beztroski, czy lekkomyślności.
Dziewczynka staje się w ten sposób duża, a on pozostaje niejako mały. Jest to oczywiste nadużycie. Sytuacja może być
uzdrowiona tylko wtedy, gdy to on weźmie na siebie konsekwencje wyrządzonej jej krzywdy. A ona mu na to pozwoli. Przecież,
kiedy prosi o przebaczenie, tak naprawdę prosi córkę, aby zrobiła coś więcej niż powinna. Ogranicza w ten sposób
konsekwencje, które on - i tylko on ! - ma ponieść, a nie ktoś inny.
Prośba o przebaczenie może posiadać więc swoje pozytywne i negatywne aspekty. Może pochodzi z bólu i może pomagać w
jego uśmierzeniu. Szczególnie wtedy, gdy obie strony nie są bez winy. Mają wtedy szansę na stworzenie nowego porządku bez
powracania do tego, co wcześniej się zdarzyło. Każda ze stron zachowuje swoja godność i nikt nie wynosi się ponad drugą
osobę. Czasem jednak podobna wyrozumiałość i jej oczekiwanie jest tak zwyczajnie nie na miejscu. Dzieje się tak wtedy, gdy
wina jest zbyt wielka. Istnieją bowiem winy, których naprawić nie można jest nią morderstwo, zadenuncjowanie kogoś z
członków rodziny i uwięzienie go, wykorzystanie seksualne dziecka, aborcja. Wówczas osobie winnej nie pozostaje nic innego,
jak niesienie bagaż winy bez oczekiwania, ze kiedykolwiek zostanie ona przebaczona. ?A ofiary natomiast nie mogą przyjąć
pozycji, z której mogą, lub jest im wolno rozgrzeszać prześladowcę? ? konstatuje Hellinger. Sprawca tak ogromnego zła
oczekując bowiem przebaczenia traci z oczu ofiary, którym wyrządził krzywdę, której naprawić się nie da. Nie stwarza szansy
konstruktywnego przeżycia żałoby i opłakiwania strat. Pragnie niejako przerzucić część odpowiedzialności na innych i próbuje
znaleźć drogę do uwolnienia się od winy. Może niejednokrotnie bardziej lub mniej świadomie czuć do nich złość, zachowując się
tak, jakby należało mu się od nich przebaczenie. Uznanie swojej winny i jej konsekwencji daje bowiem człowiekowi poczucie siły
i przysługującą mu godność. Godność tę może w pełni odzyskać podejmując np. niebezpiecznych, uciążliwych lub niezwykle
trudnych oraz ryzykownych czynów i działań dla dobra szerszej społeczności. Przy sprzyjających warunkach sprawca ma nawet
szansę na odzyskanie swojego godnego miejsca wśród innych ludzi.
Ale również ci, którzy dokonują aktu przebaczenia mogą ponosić straty.
Oni także mogą tracić z oczu istotę swojej ofiary i zdolność opłakiwania krzywdy. Wznosząc się ponad sprawcę zła swoim
przebaczeniem, pomniejszają i dysklasyfikują jego wartość, traktują tak, jakby nic nie znaczył. Sprawca odczuwa także, że jego
uczynek nie jest traktowany poważnie, co może wzbudzać w nim gniew. ?Wtedy przebaczenie, karmi zło i daje mu nową siłę,
zamiast położyć mu kres? ? stwierdza Hellinger.
Ponadto ten, kto uważa, że ma prawo przebaczać innym, wtrąca się niejako do wyższego, niż on sam porządku. Stawia się
ponad prześladowcę i jego ofiarę. Gdybyśmy w tym miejscu odwołali się do znanego w analizie transakcyjnej tzw. Trójkąta
Dramatycznego S. Karpmana , moglibyśmy powiedzieć, że uzurpuje sobie w ten sposób prawo do odegrania rolę Wybawiciela.
Przebaczając sprawcy odmawiamy bowiem sprawcy wyrządzonego zła szacunku i stawiamy się na tym samym na wyższym niż
ona sam poziomie. Prześladowca i ofiara winni bowiem uznać, ze nie mogą uciec od konsekwencji tego, co się wydarzyło. Mogą
uznać swoją bezsilność i to dopiero jednoczy ich w jakiś głęboki ludzki sposób i buduje drogę pojednania. Pojednanie jest zaś
ruchem w kierunku pokoju, wewnętrznej równowagi i spokojnej harmonii.
Często jesteśmy bezsilni wobec ogromu cierpienia i winny. Pokorna odpowiedzią na taka sytuację jest tylko ? współczucie. Jest
to, jak nazywa Hellinger postawa serca i zwrócenie się jednego człowieka ku drugiemu, ale też zwrócenia się człowieka ku innej
cierpiącej istocie żywej, jaką może być też zwierze. Współczucia może nauczyć się tylko poprzez zrozumienie, że sami jesteśmy
uzależnieni od współczucia i wyrozumiałości innych. ?Z tego miejsca nikt nie osadza czy przebacza? ? zdaniem Hellingera.
Wtedy tylko pokora i poddanie czyni współczucie pokornym oraz pełnym miłości.
Etyka relacji
Na koniec już zauważmy, że etyka hellingerowska bliska jest temu, co określane bywa, jako etyka relacji w terapii kontekstualnej
Ivana Boszormeneyi-Nagy . Nie jest to więc przede wszystkim zbiór norm, zasad i wartości moralnych odnoszących się do
pojęcia dobra i zła, choć istnienia takich się nie neguje, ale poszukiwanie sprawiedliwości i uczciwości w samym systemie.
Podstawowe znaczenie dla tak pojętej etyki ma tu zasada przynależności, określonego porządku i wyrównania. Na tych regułach
wzajemnych relacji w rodzinie zbudowane są reguły moralności. Tak wic, istotne etycznie staje się przede wszystkim prawo
każdego członka rodziny do przynależności do systemu, odpowiednie dla niego miejsce oraz bilans własnych zasług i korzyści
jakie się stąd wynosi.
Jest jednak coś, co między innymi różni metodę hellingerowską od terapii kontekstualnej, wyraża się w braku stronniczości
wielorakiej psychoterapeuty stosującego ustawienia systemowe. Terapeuta solidaryzuje się tu jednoznacznie z tym członkiem
rodziny, któremu odmówiono przynależności, szacunku i równych praw. Terapeuta ma również obowiązek opowiedzenia się z
miłością i zrozumieniem po stronie zgłaszającego się na ustawienie pacjenta
i osób wykluczonych lub doświadczających szczególnego losu w systemie. Musi wejść niejako w koalicję z tym, kto został
potępiony. Może narażać go to niestety w większym stopniu, niż w przypadku podejścia Boszormeneyi-Nagy?go, na możliwość
narzucania rodzinie określonych wartości. Dotyczy to przede wszystkim niedostatecznie wyszkolonych terapeutów w zakresie
stosowania tej właśnie metody. Jest ten aspekt działania terapeutycznego, na który godzi się również zwrócić uwagę. Nie
oznacza to jednak, że zawsze musi on wystąpić. Zasady etyczne jakimi powinien kierować się terapeuta, to nie tyle ideały, co
praktyczne kryteria, którymi kieruje się w momencie podejmowania interwencji terapeutycznej. Jedyne bezwzględne zasady,
które tu obowiązują dotyczą podejścia do pacjenta z miłością i szacunkiem wraz z jego niepowtarzalną historią życia oraz tego,
że terapeuta pragnący stosować tę metodę musi szanować swoich własnych rodziców.
Zakończenie
Tak jako powiedziano już na wstępie, metoda ustawień rodziny jest nowym kierunkiem psychoterapii. Okres przeszło dziesięciu
lat jest czasem zbyt krótkim, aby w sposób całkowicie obiektywny naukowo móc określić jego walory oraz braki i ograniczenia.
Jednak istnieją już w tej chwili uzasadnione przesłanki, aby myśleć o nim, jako o nurcie posiadającym wiele odkrywczych i
niedocenianych dotąd, w innych szkołach terapii, wartości.
Jedna z uczestniczek, po zakończeniu warsztatu poświeconego tej metodzie, w odpowiedzi na ankietę napisała: Dzięki tej
metodzie zrozumiałam, że to, w jaki sposób przebiegało życie moich przodków ma znaczący wpływ i na
moje życie. Dzięki nim spojrzałam na parę spraw związanych z moją własną rodziną z zupełnie innej
perspektywy. Staram się teraz rozumieć specyficzne zachowania moich bliskich i mnie samej. Już nie
denerwuje mnie to, co wcześniej. To, co niezrozumiałe nie jest tak trudne do przyjęcia, a to co zrozumiałe
łatwiej zaakceptować. Widzę, że będąc na początku tworzenia własnej rodziny popełniam błędy, jakie
rodzice popełniali wobec mnie. Bardzo chciałabym to zmienić.
Inna uczestniczka stwierdziła: Metoda wywarła na mnie duże wrażenie, od lekkiego na początku sceptycyzmu,
po zachwyt i oszołomienie. Metoda ta nauczyła mnie patrzeć uważniej i dostrzegać to, czego nie
widziałam ja sama i inni nie widzą. To możliwość spojrzenia w głąb samego siebie i zmierzenia się z
własnymi, ale także cudzymi emocjami. Warsztaty pokazały mi, że na jeden problem każdy z członków
rodziny patrzy inaczej i inaczej to czuje. Uczucia każdej osoby są ważne i powinny być szanowane.
Każdy w rodzinie powinien być szanowany.
Ostatnie zacytowane tu słowa stanowią być może najlepszą rekomendację dla tego nowego kierunku psychoterapii.
Piśmienictwo:
Beaumont H., (wywiad z Ch. Neale), Konstelacje rodzinne: rozwiązania
praktyczne. ?Systemic Sollutions Bulletin?, nr 1, 2000, tłum. K. Korytowska (szkoleniowy materiał powielony).
Bersoff D.N., Ethical conflicts in psychology. American Psycholoical
Association. 1995
Brajer E., Śliwiński T., Wyczuwalna całość czyli systemowa terapia rodzinna
Berta Hellingera. ?Gestalt? , nr 3, 2001, s. 17-23.
Deissler K.G., Terapia systemowa jako dialog. Odkrywanie samego siebie ?
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 1998.
Döring-Meijer H., Leiden ist leichter als lösen. Familienaufstellungen. Ein
Praxiskurs mit Bert Hellinger. JUNFERMANN Verlag, Paderborn 2001.
Etyczne problemy działalności badawczej i praktycznej psychologów.
(red.) J.Brzeziński, J.Poznaniak. Wydawnictwo Fundacji Humaniora.
Poznań 1992.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin