Adams Jessica - www.samotna pozna.pdf

(1509 KB) Pobierz
286286929 UNPDF
JESSICA ADAMS
www. samotna pozna...
Przekład Małgorzata Strzelec
Benowi, bo obietnica to obietnica
1
Kolejny facet, kolejna fryzura. To śmieszne, że zawsze powtarzamy te same czynności – za
każdym razem, kiedy się rozstajemy. Nie jestem głupia, widzę tę prawidłowość. Wystarczy, że
zerknę do swoich albumów ze zdjęciami:
Rok: 1985
Facet: Greg Dały, zapalony turysta.
Problem: Anna Liza Jakaśtam, niemiecka studentka, która przyjechała w ramach wymiany.
Też zapalona turystka. Dwa miesiące później: Rozczochrane włosy w stylu panienek z
Bananaramy.
Rok: 1987
Facet: Phillip Zebruscki, który miał ochotę na seks dwa albo i trzy razy dziennie.
Problem: Mówił o mnie „Przylepa.
Cztery dni później: Wymodelowana grzywka a la księżna Diana.
Rok: 1990
Facet: Jamie Streeton, Amerykanin zwariowany na punkcie baseballu.
Problem: Byłam dla niego zbyt oziębła. Cztery dni później: Nieszczęsna trwała domowej
roboty.
Rok: 1993
Facet: Leon Mercer, wieczny student-radykal. Problem: Potworna awantura, gdy
pożyczyłam sobie trochę forsy z puszki loteryjnej Socjalistycznej Partii Pracy, żeby kupić
czekoladę Toblerone.
Miesiąc później: Fryzura „Zrób to sam, wykonana za pomocą kuchennych nożyczek.
Rok: 1994
Facet: Anthony Anderson, de facto „partner, w przyszłości potencjalny mąż.
Problem: Bawił się pilotem telewizyjnym, spędzał przed lustrem więcej czasu ode mnie,
zawsze przed wyjściem pytał mnie, jak wygląda, nigdy nie pamiętał imion moich znajomych i
zwykle prał swoje puchowe kurtki w pralce razem z piłeczkami tenisowymi, żeby były jeszcze
bardziej puchate. Przez cały czas nurkował z akwalungiem, mówił o nurkowaniu z akwalungiem i
wieszał kalendarze o nurkowaniu z akwalungiem. Na dodatek na samochodzie miał naklejkę
„Płetwonurkowie robią to naprawdę głęboko. Nie dość, że wierutne kłamstwo, to jeszcze
wstrętna naklejka. Tydzień później: paź a la Linda Evangelista.
Jeśli mambyć ze sobą zupełnie szczera, to muszę przyznać, że zmiana fryzury ani razu nie
286286929.001.png
pomogła. Kiedy po odejściu Phillipa Zebrusckiego zafundowałam sobie grzywkę jak księżna
Diana, wpadłam w jeszcze większą depresję. Cuchnęłam pianką do włosów. Miesiącami nikt się
do mnie nie zbliżał.
Kiedy obcięłam się na pazia a la Linda Evangelista zaraz po tym, jak rzuciłam Anthony’ego
Andersona – Pieprzonego Płetwonurka – i naszą małą furgonetkę, nie umówiłam się z nikim
przez całe dwa lata. A jednak teraz też muszę zmienić fryzurę. Muszę znowu poczuć się jak
nowo narodzona. I tak jak wszystkie kobiety ze złamanym sercem, potrzebuję tych wszystkich
rytuałów. Nowej fryzury, nowego życia – wiecie, jak to jest.
I chyba powinnam jeszcze zmienić kolor włosów. Tym razem będą bardzo krótkie i bardzo
rude. W końcu naprawdę chodzi o to, żebym wyglądała zupełnie inaczej od tego, co miałam
ostatnio. Może dla odmiany będę robiła wrażenie ostrej panienki. Potrzebuję takiej obrony, jeśli
miałabym kiedyś wpaść na ulicy na Dana. Albo na Dana z nową kobietą. O Boże! Na samą myśl
o spotkaniu Dana z nową kobietą...
To chyba jest najgorsze w rozstaniu. Zadziwiająca łatwość, z jaką potrafisz sobie wyobrazić
mężczyzną, który jeszcze kilka tygodni temu trzymał cię za rękę, jak wsuwa język w usta twojej
następczyni. I muszę powiedzieć, że jest to takie łatwe, bo rzeczywiście tak się dzieje. Zawsze.
Zdarza się to mnie i moim przyjaciółkom. To po prostu cienie samotnego życia.
W końcu kilka miesięcy po tym, jak wyprowadziłam się z naszego mieszkania, ktoś widział
Anthony’ego Pieprzonego Płetwonurka z jakąś biznesmenką. Wystarczyło pięć minut, żebym
wypadła z roli niby szczęśliwej niezależnej, którą z takim poświęceniem odgrywałam.
Do tego momentu wszystko miałam poukładane. Częściej spotykałam się z ludźmi, bardziej
się starałam, rano dłużej nakładałam podkład, bo jak jesteś sama, to możesz sobie na to pozwolić.
A potem ktoś go zobaczył z tą kobietą i zazdrość dosłownie zaczęła mnie zżerać. Pomyślałam
nawet, że dostanę od tego raka.
Chociaż wiedziałam, że nie pasujemy do siebie z Anthonym, i chociaż Bóg jeden wie, ile
czasu przegadałam z przyjaciółkami przez telefon, narzekając na niego, i kiedy odchodziłam,
nienawidziłam go tak bardzo, że rzucałam jego fajką do nurkowania po całej sypialni... to gdy
zaczął się prowadzać z tamtą, chyba jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie pragnęłam
Anthony’ego, Pieprzonego Nurka.
I robiłam to, co zwykle. Dzwoniłam i rzucałam słuchawką. Znajdowałam najbanalniejsze,
najmniej osobiste rzeczy, na przykład rachunki Anthony’ego, zabierałam je ze sobą do pracy,
żeby móc nad nimi wzdychać w porze lunchu. I wiecie co? Znowu będę to robić. Bo o Danie,
mojej miłości, mojej jedynej miłości, jedno wiem na pewno: uporanie się z naszym rozstaniem
zajmie mu nie więcej niż kilka tygodni. Teraz, kiedy ja odpadłam, pojawi się inna. To naprawdę
tylko kwestia czasu, zanim ktoś zobaczy ich razem i zadzwoni, żeby mi o tym powiedzieć. Albo
– co gorsza – sama ich zobaczę.
Dziś rano u fryzjerki kłębi się tłum, a obok mnie robią na bóstwo jakąś pannę młodą. To
niesamowite widzieć, jak wszyscy się wokół niej kręcą. Jakaś część mnie chce do niej podejść i
286286929.002.png
zapytać, jak, do cholery, udało jej się złapać faceta, a inna – co muszę przyznać ze wstydem –
wolałaby zerwać się z krzesła i zwymiotować na jej białe, zamszowe pantofelki.
Zastanawiam się, czy Dan był moją ostatnią szansą. Statystycznie rzecz biorąc, nie.
Uwzględniając aktualny odsetek rozwodów (Hilary, która jest sama tak jak ja, spędziła ostatnio
pół nocy, obliczając to dla mnie), co trzecia samotna kobieta, w wieku od trzydziestu do
trzydziestu ośmiu lat, ma szansę poderwać zdesperowanego, mniej więcej
czterdziestopięcioletniego rozwodnika.
Być może powinnam wskoczyć na czarne obrotowe krzesło i obwieścić wszystkim
samotnym kobietom u fryzjera tę dobrą nowinę. Nie wyłączając blondynki z folią aluminiową na
głowie, która ewidentnie kłamała, gdy powiedziała fryzjerce, że dziś wieczorem ma randkę. Ani
druhny, która przyszła z panną młodą, żeby dodać jej otuchy. Dobrze wiem, co teraz myśli: Czy i
mnie kiedyś się to przytrafi? Kiedykolwiek? Nawet w 2040 roku? Czy na mnie też gdzieś czeka
para białych, zamszowych pantofelków?
Wiem, że Hilary ma rację, gdy mówi o rozwiedzionym facecie około czterdziestki, który
gdzieś tam istnieje. Jako bibliotekarka całkiem dobrze zna się na statystyce. Martwi mnie jednak,
że kiedy już go spotkam, nie uda mi się w nim zakochać. W nim ani w żadnym innym. Natomiast
niewątpliwie kochałam Dana. I nadal go kocham. Ile trzeba mieć lat, żeby w końcu nauczyć się
szybciej lizać rany?
Hilary chce, żebym mówiła o nim Obmierzły Prawnik z Leichhardt, bo nazywanie kogoś w
ten sposób zawsze przynosi ulgę. Ale to nie działa. A może Hilary powinna być przy mnie,
żebym mogła poćwiczyć. Wciąż jest dla mnie po prostu Danem. I tak jak na początku, jakbym
była chorą z miłości czternastolatką, mam ochotę na kartce wypisać jego imię wielkimi
drukowanymi literami z mnóstwem serduszek dookoła.
Na razie nie płakałam, a od tego trzeba było zacząć. Na swoich urodzinach tak się zalałam,
że myślałam, że się poryczę, ale nic z tego. Pewnie dlatego, że wszyscy tego właśnie się po mnie
spodziewali. Ludzie praktycznie mi to uniemożliwiali: ściskali mnie, mamrotali coś o tym, w jak
niewłaściwym momencie odszedł Dan (tak, wiem, to potwornie nudne), powtarzali, że wszyscy
mężczyźni to świnie i że ulżyłoby mi, gdybym sobie popłakała. Pamiętam, jak słuchając ich
bardzo spokojnie pojadałam nachos i pociągałam wódkę z tonikiem. Według oficjalnej wersji
wydarzeń, nic nie czułam.
Pamiętam tylko, że strasznie się pociłam, chociaż nie płakałam. Być może ocean alkoholu,
jaki pochłonęłam, sprawił, że łzy spływały mi spod pach.
Pamiętam jeszcze, jak po pijaku dyskutowałam z Hilary – po tym jak Dan zerwał ze mną, po
tym jak wyszedł z przyjęcia, po tym jak pojechał do domu – o głupocie Matki Natury. Po co
miłość jeszcze trwa, skoro w żaden sposób nie służy ludzkości? W tej chwili nie ma ze mnie
żadnego pożytku, jeśli idzie o przetrwanie gatunku. Nie wykorzystuję swoich narządów
rozrodczych. A ponieważ wciąż kocham Dana, nie zaś kogoś z armii rozwiedzionych
czterdziestokilkulatków, nie wygląda na to, żebym w najbliższym czasie miała z nich skorzystać.
286286929.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin