224. Allen Louise - Dobra partia.pdf
(
874 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Louise Allen
Louise Allen
DOBRA PARTIA
Rozdział pierwszy
Szóstego czerwca ksi
ħŇ
na Bridlington wydawała wielki bal. Doło
Ň
yła wszelkich stara
ı
, aby stał si
ħ
on prawdziwym
wydarzeniem towarzyskim, i osi
Ģ
gn
ħ
ła swój cel. Londy
ı
ski sezon powoli zmierzał ku ko
ı
cowi i ksi
ħŇ
na mogła by
ę
pewna,
Ň
e
Ň
adna
inna impreza nie przy
ę
mi wspaniało
Ļ
ci jej balu.
Na tym wła
Ļ
nie balu doszło do spotkania, w którego efekcie pułkownik Gregory został wydziedziczony przez swojego ojca,
a panna Joanna Fulgrave uciekła z domu w atmosferze skandalu.
Joanna z cał
Ģ
gracj
Ģ
i wdzi
ħ
kiem, na jaki pozwalała konieczno
Ļę
nieustannego baczenia, by nie przydepn
Ģę
sukni, wspinała
si
ħ
po słynnych schodach Bridlington House. Obok niej szła pani Fulgrave i obie skwapliwie korzystały z okazji, by u
Ļ
miechem i
skinieniem głowy przywita
ę
si
ħ
z przyjaciółmi i znajomymi, równie
Ň
sun
Ģ
cymi pod gór
ħ
, gdzie przy wej
Ļ
ciu do sali balowej na go
Ļ
ci
czekali gospodarze.
Matki innych debiutantek, które nie odniosły takiego sukcesu jak Joanna, lustrowały jej ka
Ň
dy krok i upominały po cichu
swoje córki, by obserwowały perfekcyjny strój panny Ful6 grave, a tak
Ň
e próbowały na
Ļ
ladowa
ę
jej nienaganne maniery i wdzi
ħ
czny
sposób bycia.
Na szcz
ħĻ
cie wrodzony urok osobisty Joanny i jej ciepły, przyjacielski stosunek do innych ludzi sprawiały,
Ň
e młode damy,
którym bez przerwy stawiano j
Ģ
za wzór, wybaczały jej t
ħ
doskonało
Ļę
i nie czuły do niej niech
ħ
ci. Ich matki mogły za
Ļ
w cicho
Ļ
ci
ducha pociesza
ę
si
ħ
,
Ň
e cho
ę
dla pi
ħ
knej panny był to ju
Ň
drugi sezon, wci
ĢŇ
jeszcze nie znalazła narzeczonego.
O tym samym my
Ļ
lała te
Ň
pani Fulgrave. Zdawała sobie spraw
ħ
,
Ň
e Joanna jest najwspanialsz
Ģ
córk
Ģ
, jak
Ģ
mo
Ň
na sobie było
wymarzy
ę
: posłuszna, urocza, nie sprawiała
Ň
adnych kłopotów. A jednak nie chciała wyj
Ļę
za m
ĢŇ
. A
Ň
siedmiu młodzie
ı
ców prosiło
pana Fulgrave'a o zgod
ħ
, by mogli si
ħ
o
Ļ
wiadczy
ę
jego córce. Wszyscy uzyskali przyzwolenie i wszyscy potem zostali grzecznie, ale
zdecydowanie odrzuceni przez Joann
ħ
. Rodzice martwili si
ħ
takim stanem rzeczy, lecz ich córka albo nie umiała, albo nie chciała im
niczego wyja
Ļ
ni
ę
. Za ka
Ň
dym razem powtarzała tylko,
Ň
e jej zdaniem kandydat nie nadawał si
ħ
na m
ħŇ
a.
Dzisiejszego ranka oznajmiła,
Ň
e nie przyjmie o
Ļ
wiadczyn syna ukochanej przyjaciółki mamy ze szkolnych lat i ta odmowa
wreszcie wyczerpała cierpliwo
Ļę
rodziców. Ojciec nie mógł uwierzy
ę
,
Ň
e tak dobrze urodzony i ustosunkowany młodzieniec, mog
Ģ
cy
si
ħ
przy tym pochwali
ę
powodzeniem w
Ň
yciu, nie zasługuje w jej oczach cho
ę
by na odrobin
ħ
zainteresowania. Swoj
Ģ
dezaprobat
ħ
wyraził w krótkich, lecz dobitnych słowach, nakazał te
Ň
córce, by jeszcze raz przemy
Ļ
lała spraw
ħ
, i opu
Ļ
cił pokój. Dalszy ci
Ģ
g
reprymendy wygłosiła matka:
- Co masz przeciwko Rufusowi, Joanno? Jak mam wytłumaczy
ę
Elizabeth,
Ň
e z miejsca odrzucasz jej syna?
- Tak naprawd
ħ
go nie znam - powiedziała spokojnie, by załagodzi
ę
spraw
ħ
.
- I ty te
Ň
go nie znasz. Sama mówiła
Ļ
,
Ň
e z lady Elizabeth nie widziała
Ļ
si
ħ
od ponad dziesi
ħ
ciu lat.
- Spotkała
Ļ
Rufusa Carstairsa, kiedy byli
Ļ
cie dzie
ę
mi, a on jeszcze nie był hrabi
Ģ
Cliftonem.
- Zabierał mi piłk
ħ
i ci
Ģ
gn
Ģ
ł mnie za warkocze.
- Miał wtedy dziesi
ħę
lat! A ty sze
Ļę
! Doprawdy, odrzucanie hrabiego Cliftona z powodu jakich
Ļ
uraz z dzieci
ı
stwa jest niem
Ģ
dre.
Joanna zagryzła wargi i spu
Ļ
ciwszy oczy, próbowała znale
Ņę
wytłumaczenie, które mogliby zaakceptowa
ę
jej rodzice.
Prawd
ħ
mówi
Ģ
c, nie bez powodu odrzucała wszystkich staraj
Ģ
cych si
ħ
o jej r
ħ
k
ħ
i była gotowa robi
ę
to nadal bez wzgl
ħ
du na tytuł i
bogactwo kawalerów. Nie chciała jednak rani
ę
matki, podaj
Ģ
c prawdziw
Ģ
przyczyn
ħ
, dla której nigdy nie zgodzi si
ħ
wyj
Ļę
za m
ĢŇ
za
Rufusa Carstairsa hrabiego Cliftona.
- Masz co
Ļ
na swoje wytłumaczenie? - nalegała pani Fulgrave.
- On mi si
ħ
nie podoba. Kiedy na mnie patrzy, czuj
ħ
si
ħ
tak... - Joanna zamilkła, przypominaj
Ģ
c sobie przenikliwe spojrzenie
niebieskich oczu Rufusa. Było w nich co
Ļ
, co kazało jej s
Ģ
dzi
ę
,
Ň
e eleganckie maniery i wyszukany strój kryj
Ģ
kogo
Ļ
, komu nie
mo
Ň
na zaufa
ę
.
- Czuj
ħ
si
ħ
, jakbym była naga - wykrztusiła w ko
ı
cu.
- Joanno! Jak mo
Ň
esz... Mam nadziej
ħ
,
Ň
e w swojej niewinno
Ļ
ci pomyliła
Ļ
zachwyt w oczach zakochanego młodzie
ı
ca z czym
Ļ
, o
czym, gł
ħ
boko wierz
ħ
, nie masz poj
ħ
cia! – zawołała zdenerwowana matka. - Czy Rufus powiedział co
Ļ
, co wprawiło ci
ħ
w
zakłopotanie? Nie. Czy zachował si
ħ
wobec ciebie niewła
Ļ
ciwie? Nie s
Ģ
dz
ħ
. To po prostu twój kolejny kaprys i powiem ci,
Ň
e oboje z
ojcem tracimy ju
Ň
cierpliwo
Ļę
. Nie wy daje mi si
ħ
,
Ň
eby
Ļ
mogła liczy
ę
na lepsz
Ģ
parti
ħ
ni
Ň
hrabia Clifton - dodała tonem, w którym
nie było
Ļ
ladu zwykłego ciepła i spokoju.
- Tak jak ju
Ň
wspomniał o tym ojciec, nalegam,
Ň
eby
Ļ
to sobie dokładnie przemy
Ļ
lała i rozwa
Ň
yła swoj
Ģ
sytuacj
ħ
. Twój papa nie
b
ħ
dzie w niesko
ı
czono
Ļę
wydawał bajo
ı
skich sum,
Ň
eby
Ļ
mogła stroi
ę
si
ħ
i bawi
ę
na kolejnych balach, igraj
Ģ
c z uczuciami młodych
m
ħŇ
czyzn.
- Nie bawi
ħ
si
ħ
uczuciami hrabiego Cliftona – zaprotestowała dotkni
ħ
ta do
Ň
ywego Joanna.
- Prawie wcale go nie znam... Jakim sposobem mógłby mnie kocha
ę
? Nie widzieli
Ļ
my si
ħ
od dzieci
ı
stwa...
- Moja droga, nie zachowuj si
ħ
jak rozkapryszona panna, tylko skorzystaj ze swego rozumu i rozs
Ģ
dku. Szcz
ħĻ
liwie masz na to troch
ħ
czasu, bo na dzisiejszym balu u ksi
ħŇ
nej Bridlington hrabia nie b
ħ
dzie obecny, dzi
ħ
ki czemu nie narazi si
ħ
na twoj
Ģ
natychmiastow
Ģ
odmow
ħ
, a wi
ħ
c i na ruin
ħ
tych planów. Po prostu to przemy
Ļ
l, Joanno. -
ĺ
ladem swego m
ħŇ
a pani Fulgrave opu
Ļ
ciła pokój, nie
czekaj
Ģ
c na odpowied
Ņ
córki.
Teraz za
Ļ
panie Fulgrave sun
ħ
ły do góry po słynnych schodach w Bridlington House i znów przystan
ħ
ły, by wymieni
ę
ukłony z lady Bulstrode. Przy tej okazji matka zerkn
ħ
ła na córk
ħ
. Byłaby z niej wspaniała hrabina, pomy
Ļ
lała, gdyby tylko przestała
si
ħ
tak niem
Ģ
drze upiera
ę
!
Długie, ciemne włosy Joanny były upi
ħ
te w kok za pomoc
Ģ
ozdobionych perłami szpilek. Eleganckie łuki brwi, b
ħ
d
Ģ
ce
dziełem bolesnych zabiegów z p
ħ
setk
Ģ
, wdzi
ħ
cznie rysowały si
ħ
nad wielkimi oczami o trudnej do ustalenia barwie, posiadały
bowiem t
ħ
rzadk
Ģ
wła
Ļ
ciwo
Ļę
,
Ň
e zale
Ň
nie od nastroju Joanny - czy to zachwytu, czy rozpaczy - mieniły si
ħ
od cudownej, gł
ħ
bokiej
zieleni do fascynuj
Ģ
co mrocznych br
Ģ
zów,
nieledwie czerni. Przygl
Ģ
daj
Ģ
c si
ħ
wysokiej i szczupłej sylwetce córki, pani Fulgrave nie mogła zdecydowa
ę
, co stanowiło
najsilniejszy atrybut jej urody: białe ramiona czy pi
ħ
kny dekolt. I jedno, i drugie zawsze budziło zachwyt krawcowej. Musiała
przyzna
ę
,
Ň
e suknia, któr
Ģ
Joanna miała na sobie, wyj
Ģ
tkowo si
ħ
udała madame de Montaigne. Kombinacja kremowej, delikatnej jak
paj
ħ
czyna gazy, nało
Ň
onej na bladozielony spód, wygl
Ģ
dała wspaniale. Dolna kraw
ħ
d
Ņ
sukni została g
ħ
sto obszyta sztucznymi
perłami. Górn
Ģ
ozdobiono misternymi pliskami biegn
Ģ
cymi przez cały przód wokół dekoltu i przechodz
Ģ
cymi na plecy, gdzie suknia
miała gł
ħ
bokie wyci
ħ
cie w kształcie litery V, znakomicie eksponuj
Ģ
ce nieskazitelnie biał
Ģ
, gładk
Ģ
skór
ħ
Joanny. Dodatkiem do tej
pi
ħ
knej sukni był perłowy naszyjnik, kolczyki i bransoletki, które dostała od ojca na swoje dwudzieste urodziny. Cały garnitur był
elegancki i prosty, i dostatecznie skromny dla niezam
ħŇ
nej kobiety. Nic dziwnego,
Ň
e hrabia Clifton, który mógł liczy
ę
na wzgl
ħ
dy
ka
Ň
dej damy, której okazał zainteresowanie, zachwycił si
ħ
córk
Ģ
przyjaciółki swojej matki. Pierwszy raz po latach zobaczył j
Ģ
zaraz
po powrocie z kontynentu, gdzie gromadził klasyczne rze
Ņ
by do swojej ciesz
Ģ
cej si
ħ
coraz wi
ħ
kszym uznaniem kolekcji. Zdawał
sobie spraw
ħ
,
Ň
e panna Fulgrave nie jest nadzwyczaj cenn
Ģ
zdobycz
Ģ
, ale wywodziła si
ħ
z dobrej rodziny, miała odpowiednie
koneksje i zadowalaj
Ģ
cy posag. Poza tym była wystarczaj
Ģ
co pi
ħ
kna, by
Ň
aden m
ħŇ
czyzna nie pozostał oboj
ħ
tny na jej urod
ħ
.
Posuwaj
Ģ
c si
ħ
powoli po schodach, Joanna nie zastanawiała si
ħ
nad tym, czy jej suknia jest ładniejsza od strojów innych
panien. Nie rozpami
ħ
tywała te
Ň
nieprzyjemnej porannej rozmowy z rodzicami, natomiast dyskretnie szukała wzrokiem jednego
jedynego m
ħŇ
czyzny. Nie miała poj
ħ
cia, czy si
ħ
tu dzi
Ļ
pojawi. Nie wiedziała nawet, czy w ogóle jest w kraju, łudziła si
ħ
jednak
nadziej
Ģ
,
Ň
e go zobaczy, tak samo jak zawsze na wszystkich balach, przyj
ħ
ciach i spotkaniach towarzyskich od czasu, kiedy przed
ponad dwoma laty zadebiutowała w towarzystwie. M
ħŇ
czyzn
Ģ
, którego wypatrywała, był pułkownik Giles Gregory. To wła
Ļ
nie on
miał zosta
ę
jej m
ħŇ
em. Pragn
Ģ
c by
ę
idealn
Ģ
Ň
on
Ģ
oficera robi
Ģ
cego błyskotliw
Ģ
karier
ħ
, przygotowywała si
ħ
do tej roli od niemal
trzech lat. Wierzyła,
Ň
e jej wybranek pewnego dnia zostanie generałem i otrzyma zaszczytniejszy tytuł ni
Ň
jego ojciec, który zaledwie
był baronem. Nie miała w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e Giles, podobnie jak ksi
ĢŇħ
Wellington, zostanie kiedy
Ļ
dyplomat
Ģ
i powa
Ň
anym m
ħŇ
em
stanu. Zakochała si
ħ
w nim tu
Ň
po uko
ı
czeniu szkoły. Miała wtedy zaledwie siedemna
Ļ
cie lat i matka martwiła si
ħ
,
Ň
e kiedy córka
zadebiutuje w towarzystwie, zostanie uznana za płoch
Ģ
kokietk
ħ
, co spowoduje wiele problemów. W przeciwie
ı
stwie do swojej
siostry Grace, która ju
Ň
w pierwszym sezonie została narzeczon
Ģ
sir Fredericka Willingtona, Joanna bez przerwy wpadała w
najró
Ň
niejsze tarapaty.
Wła
Ļ
nie wtedy przyjechała z Malty ich kuzynka Hebe i wpl
Ģ
tała si
ħ
w nieprawdopodobny romans z hrabi
Ģ
Tasborough, co
postawiło cał
Ģ
rodzin
ħ
w kłopotliwym poło
Ň
eniu. Hrabia, który dopiero co otrzymał tytuł i zwi
Ģ
zane z nim posiadło
Ļ
ci, nadal był w
Ň
ałobie, mimo to nie chciał czeka
ę
i d
ĢŇ
ył do jak najszybszego
Ļ
lubu z Hebe. Ustalono,
Ň
e ceremonia odb
ħ
dzie si
ħ
za trzy tygodnie.
Na
Ļ
wiadka hrabia wybrał swojego przyjaciela, majora Gregory'ego, który tym sposobem został wci
Ģ
gni
ħ
ty do pomocy w
pospiesznych przygotowaniach do
Ļ
lubu.
Pomagał rodzinie przyszłej panny młodej, zabawiaj
Ģ
c synka pani Fulgrave,
Ň
eby spokojnie mogła zaj
Ģę
si
ħ
organizacj
Ģ
uroczysto
Ļ
ci. William, który uwielbiał wszystko, co wi
Ģ
zało si
ħ
z wojskiem, zam
ħ
czał Gregory'ego, domagaj
Ģ
c si
ħ
opowie
Ļ
ci o
walkach i bataliach. Major wi
ħ
c opowiadał o swoich wojennych przygodach, nie zwracaj
Ģ
c specjalnej uwagi na Joann
ħ
, która siadała
cicho w k
Ģ
cie i słuchała.
Joanna posun
ħ
ła si
ħ
kilka stopni w gór
ħ
z oczami utkwionymi w czarn
Ģ
marynark
ħ
opinaj
Ģ
c
Ģ
plecy m
ħŇ
czyzny id
Ģ
cego przed
ni
Ģ
. My
Ļ
lami była znowu w zacisznym pokoju w domu przy Charles Street i siedz
Ģ
c cicho w k
Ģ
cie, słuchała, jak Giles barwnie
opowiada o
Ň
ołnierskim losie podczas kampanii i o bitwach, w których brał udział. Pod wpływem jego słów cichy i spokojny salon
zapełniał si
ħ
obrazami z opisywanych przez niego historii. Szybko zauwa
Ň
yła,
Ň
e major nigdy nie opowiadał o sobie, tylko o swoich
Ň
ołnierzach albo przyjaciołach. Wywnioskowała z jego słów,
Ň
e
Ň
ołnierze byli gotowi skoczy
ę
za niego w ogie
ı
i jeszcze mocniej go
pokochała.
Zdawała sobie spraw
ħ
,
Ň
e ma siedemna
Ļ
cie lat i jest dla niego za młoda, a major mo
Ň
e w niej zobaczy
ę
jedynie młodsz
Ģ
siostrzyczk
ħ
. Postanowiła poczeka
ę
na swój debiut, co miało nast
Ģ
pi
ę
ju
Ň
w tym roku, a potem uczy
ę
si
ħ
, jak zosta
ę
doskonał
Ģ
Ň
on
Ģ
i
perfekcyjn
Ģ
pani
Ģ
domu. Giles zasługiwał na kobiet
ħ
idealn
Ģ
i ona tak
Ģ
wła
Ļ
nie si
ħ
stanie. Nie miała w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e kiedy znowu si
ħ
spotkaj
Ģ
za jaki
Ļ
czas, on natychmiast rozpozna w niej t
ħ
jedyn
Ģ
i poprosi o r
ħ
k
ħ
.
Niemal z dnia na dzie
ı
stała si
ħ
posłuszna i przestała stwarza
ę
jakiekolwiek kłopoty. Pozwoliła sobie wyregulowa
ę
brwi i z
zapałem
ę
wiczyła gł
ħ
boko
Ļę
ukłonów, jakie nale
Ň
ało składa
ę
ró
Ň
nym osobom, od ksi
ħŇ
nej do wiejskiego proboszcza. Rodzice byli
zbyt uszcz
ħĻ
liwieni t
Ģ
przemian
Ģ
, by docieka
ę
, co mogło j
Ģ
spowodowa
ę
. Zostawili córk
ħ
w spokoju, a ona z determinacj
Ģ
d
ĢŇ
yła do
tego, by sta
ę
si
ħ
idealn
Ģ
Ň
on
Ģ
pewnego oficera.
Mijały miesi
Ģ
ce. Major Gregory został awansowany na pułkownika i wci
ĢŇ
przebywał za granic
Ģ
, Joanna nie traciła jednak
nadziei,
Ň
e ukochany wkrótce wróci. Codziennie na niego czekała i codziennie, kiedy tylko papa odkładał gazet
ħ
, z niepokojem
przegl
Ģ
dała ogłoszenia, boj
Ģ
c si
ħ
,
Ň
e znajdzie w
Ļ
ród nich to jedno, które sprawi, i
Ň
jej cały
Ļ
wiat legnie w gruzach. Jako
Ļ
nigdy nie
przyszło jej do głowy,
Ň
e Giles mógł zosta
ę
ranny albo zabity. Przecie
Ň
los wybrał go do wielkich rzeczy i na pewno chroni swojego
wybranka. Liczyła si
ħ
jednak z innym zagro
Ň
eniem i dlatego ka
Ň
dego rana wzdychała z prawdziw
Ģ
ulg
Ģ
, nie znajduj
Ģ
c w gazecie
ogłoszenia o zar
ħ
czynach pułkownika Gregory'ego.
W ko
ı
cu dotarły do ko
ı
ca schodów i Joanna usilnie próbowała znale
Ņę
odpowiednie słowa, jakie mogłaby wygłosi
ę
na
przywitanie. Przypomniała sobie,
Ň
e ksi
ħŇ
na Bridlington lubi wyprzedza
ę
i tworzy
ę
mod
ħ
, nie za
Ļ
biernie j
Ģ
na
Ļ
ladowa
ę
, dlatego
uwa
Ň
nie przyjrzała si
ħ
oryginalnym kwiatowym dekoracjom.
Ksi
ħŇ
na przywitała je z uprzejmym u
Ļ
miechem. Lubiła ładne dziewcz
ħ
ta, które umiały si
ħ
dobrze bawi
ę
i flirtowa
ę
z panami.
Dzi
ħ
ki nim jej przyj
ħ
cia i bale były sukcesem. A cho
ę
panna Fulgrave nigdy nie flirtowała, była niew
Ģ
tpliwie pi
ħ
kn
Ģ
, młod
Ģ
kobiet
Ģ
,
nie zadzierała nosa i w ka
Ň
dym towarzystwie potrafiła si
ħ
dobrze bawi
ę
. Ksi
ħŇ
na u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
do niej.
- Straszny tłok, nieprawda
Ň
?
- Ale
Ň
sk
Ģ
d
Ň
e - zaprzeczyła Joanna z u
Ļ
miechem, składaj
Ģ
c przy tym doskonale odmierzony ukłon. - Wchodz
Ģ
c po schodach, z
prawdziw
Ģ
przyjemno
Ļ
ci
Ģ
podziwiałam pani kwiatowe dekoracje. Có
Ň
za doskonały pomysł,
Ň
eby poł
Ģ
czy
ę
kwiaty z palmami i
ananasami. To niezwykle oryginalne. Nigdzie jeszcze czego
Ļ
takiego nie widziałam.
- Kochana dziewczynka. - Zadowolona z komplementu ksi
ħŇ
na czule poklepała Joann
ħ
po policzku. A ogrodnik tak protestował,
kiedy kazała mu po
Ļ
wi
ħ
ci
ę
te wszystkie egzotyczne ro
Ļ
liny i owoce. Jak wida
ę
, było jednak warto, bo niezwykłe dekoracje budziły
podziw go
Ļ
ci.
Powitanie dobiegło ko
ı
ca i panie Fulgrave weszły do ogromnej sali balowej, której sufit wspierał si
ħ
na wielu kolumnach.
Wyło
Ň
one lustrami
Ļ
ciany odbijały d
Ņ
wi
ħ
ki licznych rozmów, nerwowe
Ļ
miechy debiutantek i cich
Ģ
muzyk
ħ
.
Joanna jak zwykle zacz
ħ
ła przeszukiwa
ę
wzrokiem sal
ħ
, a widok ka
Ň
dego kolejnego munduru kawalerii sprawiał,
Ň
e jej serce
zamierało z przej
ħ
cia. Wiedziała jednak,
Ň
e bez wzgl
ħ
du na to, jakie uczucia szalej
Ģ
w duszy, nie wolno jej niczego po sobie pokaza
ę
.
Nawet na przekór okoliczno
Ļ
ciom
Ň
ona oficera musi zachowa
ę
spokój. Prze
Ļ
lizgn
ħ
ła si
ħ
wzrokiem po grupce oficerów i nagle
dostrzegła,
Ň
e jeden z nich jest o pół głowy wy
Ň
szy od pozostałych. Miał włosy w kolorze ciemnego miodu, szerokie, muskularne
ramiona, a na lewej piersi nosił wst
ĢŇ
ki licznych odznacze
ı
.
- Giles! - szepn
ħ
ła nie
Ļ
wiadoma,
Ň
e powiedziała to na głos. To był naprawd
ħ
on. Trzy lata miło
Ļ
ci, czekania i ci
ħŇ
kiej pracy nad sob
Ģ
dobiegły ko
ı
ca.
Znajdował si
ħ
w przeciwnym ko
ı
cu sali balowej. Patrzyła, jak przesuwa si
ħ
powoli, zatrzymuj
Ģ
c si
ħ
od czasu do czasu, by
porozmawia
ę
ze znajomymi, jak kłania si
ħ
młodym damom, prosz
Ģ
c, by zarezerwowały dla niego taniec. Gdy Joanna zacisn
ħ
ła dło
ı
na swoim pustym karneciku, zza pleców dobiegły j
Ģ
słowa:
- Panna Fulgrave! Czy uczyni mi pani zaszczyt i zata
ı
czy ze mn
Ģ
pierwszego walca? - zapytał z nadziej
Ģ
w głosie pyzaty młodzieniec
o ognistorudych włosach.
- Przykro mi, lordzie Sutton, ale nie b
ħ
d
ħ
ta
ı
czy
ę
walca. Prosz
ħ
mi wybaczy
ę
, ale musz
ħ
porozmawia
ę
z kim
Ļ
, kogo zauwa
Ň
yłam po
przeciwnej stronie sali.
Powoli zacz
ħ
ła si
ħ
przesuwa
ę
w kierunku Gilesa. Nie spuszczaj
Ģ
c go z oczu, zastanawiała si
ħ
, co robił w Londynie. Gazety
nic na ten temat nie pisały. Z niepokojem i mocno bij
Ģ
cym sercem wpatrywała si
ħ
w jego wysok
Ģ
posta
ę
. Nie zdawała sobie sprawy,
Ň
e z przej
ħ
cia mocno pobladła. Wierzyła,
Ň
e Giles jest jej przeznaczeniem. A ona jego.
Odmówiła kolejnym kawalerom prosz
Ģ
cym j
Ģ
o taniec. Jej karnet musiał pozosta
ę
pusty dla Gilesa. Nie wiedziała przecie
Ň
,
co b
ħ
dzie chciał z ni
Ģ
zata
ı
czy
ę
. A mo
Ň
e nie b
ħ
d
Ģ
ta
ı
czy
ę
, tylko usi
Ģ
d
Ģ
i porozmawiaj
Ģ
? Zastanawiała si
ħ
, czy j
Ģ
pozna, czy te
Ň
b
ħ
dzie musiała znale
Ņę
jaki
Ļ
sposób, by ich sobie przedstawiono.
Była ju
Ň
niemal u celu. Zatrzymała si
ħ
,
Ň
eby uspokoi
ę
oddech. Zale
Ň
ało jej, by jego pierwsze wra
Ň
enie było jak
najkorzystniejsze. Giles znajdował si
ħ
tak blisko,
Ň
e bez trudu mogła si
ħ
przyjrze
ę
jego opalonej twarzy. Kiedy si
ħ
u
Ļ
miechał, wokół
jego oczu pojawiały si
ħ
zmarszczki. Zmienił si
ħ
, okrzepł i zm
ħŇ
niał, staj
Ģ
c si
ħ
przy tym jeszcze bardziej atrakcyjny i poci
Ģ
gaj
Ģ
cy ni
Ň
kiedy
Ļ
. Dzieliło j
Ģ
od niego zaledwie dziesi
ħę
kroków... Nagle Giles odwrócił si
ħ
za siebie, jakby kto
Ļ
co
Ļ
do niego powiedział.
Wahał si
ħ
przez chwil
ħ
, a potem cofn
Ģ
ł si
ħ
i znikn
Ģ
ł za kotar
Ģ
zasłaniaj
Ģ
c
Ģ
jakie
Ļ
przej
Ļ
cie.
Joanna z determinacj
Ģ
przesuwała si
ħ
do miejsca, w którym znikn
Ģ
ł Giles, ale w tak du
Ň
ym
Ļ
cisku min
ħ
ło kilka minut, zanim
tam dotarła. W
Ļ
lizgn
ħ
ła si
ħ
za kotar
ħ
i znalazła si
ħ
w pustym korytarzu. Zaskoczona przystan
ħ
ła i wtedy usłyszała gł
ħ
boki, m
ħ
ski głos
leniwie przeci
Ģ
gaj
Ģ
cy sylaby. Zrobiła kilka kroków i zajrzała do pokoju, do którego prowadził korytarz. Był tam Giles, a w jego
obj
ħ
ciach
Ļ
liczna młoda dama. U
Ļ
miechał si
ħ
do niej, a ona wpatrywała si
ħ
w niego rozpromienionym wzrokiem.
- Giles, najdro
Ň
szy, porozmawiasz z pap
Ģ
? Obiecaj,
Ň
e to zrobisz! - prosiła, nie odrywaj
Ģ
c od niego szeroko otwartych bł
ħ
kitnych
oczu.
- Dobrze, Suzy, mój aniołku. Obiecuj
ħ
,
Ň
e jutro z nim porozmawiam - odparł ciepłym głosem.
Joanna, nie zdaj
Ģ
c sobie z tego sprawy, zacisn
ħ
ła palce na kurtynie. Wpatrzona w par
ħ
, stoj
Ģ
c
Ģ
w o
Ļ
wietlonym blaskiem
Ļ
wiec
pokoju, wszystkimi zmysłami chłon
ħ
ła rozgrywaj
Ģ
c
Ģ
si
ħ
przed jej oczami scen
ħ
.,
- Och, Giles, kocham ci
ħ
.
Gdy młoda dama roze
Ļ
miała si
ħ
wesoło, Joanna j
Ģ
rozpoznała. Miała przed sob
Ģ
najładniejsz
Ģ
, najbardziej urocz
Ģ
,
najzamo
Ň
niejsz
Ģ
i najbardziej po
ŇĢ
dan
Ģ
tegoroczn
Ģ
debiutantk
ħ
, lady Suzanne Hall, siostrzenic
ħ
ksi
ħŇ
nej Bridlington, najstarsz
Ģ
i
najbardziej rozpieszczon
Ģ
córk
ħ
markiza Olneya. Drobna blondynka pełna
Ň
ycia i temperamentu, okropna kokietka. Miała ogromny
posag, ale nawet gdyby była bez grosza, m
ħŇ
czy
Ņ
ni i tak lgn
ħ
liby do niej jak opiłki do magnesu. Dlaczego ona chce Gilesa? Przecie
Ň
on jest mój! – dudniło w głowie biednej Joanny.
- Tak dawno ci
ħ
nie widziałam, mój drogi! Naprawd
ħ
mnie kochasz? - Suzanne zarzuciła Gilesowi ramiona na szyj
ħ
, a on obj
Ģ
ł jej
szczupł
Ģ
tali
ħ
.
- Wiesz,
Ň
e tak. Jeste
Ļ
moj
Ģ
pierwsz
Ģ
, jedyn
Ģ
i bardzo wyj
Ģ
tkow
Ģ
miło
Ļ
ci
Ģ
. - Pocałował j
Ģ
.
Joannie zrobiło si
ħ
ciemno przed oczami. Wreszcie zdała sobie spraw
ħ
,
Ň
e kurczowo
Ļ
ciska kotar
ħ
. Czuła si
ħ
tak, jakby
zemdlała, a potem ockn
ħ
ła si
ħ
, nie odzyskawszy jednak wzroku. Wci
ĢŇ
widziała tylko t
ħ
przytulon
Ģ
i całuj
Ģ
c
Ģ
si
ħ
par
ħ
. Odwróciła si
ħ
i prawie nic nie widz
Ģ
c, wróciła do sali balowej. Pami
ħ
tała,
Ň
e przy
Ļ
cianie, tu
Ň
obok wej
Ļ
cia do korytarza, stały krzesła. Udało si
ħ
jej
do nich dotrze
ę
. Wyci
Ģ
gn
ħ
ła r
ħ
k
ħ
i wymacała jedno z nich. Na szcz
ħĻ
cie było puste. Opadła na nie z ulg
Ģ
, uło
Ň
yła dłonie na kolanach
i u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
promiennie. Czy kto
Ļ
zauwa
Ň
y, co si
ħ
z ni
Ģ
dzieje?
Stopniowo zacz
ħ
ła widzie
ę
, co si
ħ
wokół niej dzieje, cho
ę
nadal czuła zawroty głowy. S
Ģ
siednie krzesła były puste, wi
ħ
c nikt
nie spostrzegł, w jakim była stanie. Spróbowała si
ħ
zastanowi
ę
nad tym, co przed chwil
Ģ
widziała. No có
Ň
, Giles z cał
Ģ
pewno
Ļ
ci
Ģ
jest
zakochany w lady Suzanne.
Joanna czytała wszystko, co wpadło jej w r
ħ
ce i dotyczyło spraw zwi
Ģ
zanych z wojskiem. Przypomniała sobie artykuł o
ludziach, którzy odnie
Ļ
li
Ļ
miertelne obra
Ň
enia, a mimo to nadal
Ň
yli i nie czuli bólu. Oczywi
Ļ
cie ten stan nie trwał długo i
nieuchronnie ko
ı
czył si
ħ
Ļ
mierci
Ģ
. Lekarze okre
Ļ
lali to mianem bardzo silnego szoku. Niewykluczone,
Ň
e wła
Ļ
nie to j
Ģ
spotkało.
Zza zasłony wyłoniła si
ħ
lady Suzanne, chwil
ħ
stała niezdecydowana, a potem weszła mi
ħ
dzy tłocz
Ģ
cych si
ħ
na parkiecie
ludzi. Joanna wyra
Ņ
nie usłyszała jej słowa:
- Och, Freddie! Z przyjemno
Ļ
ci
Ģ
bym z tob
Ģ
zata
ı
czyła, ale cały karnet mam ju
Ň
wypełniony. Prosz
ħ
, sam zobacz, je
Ļ
li nie wierzysz...
Radosny i d
Ņ
wi
ħ
czny głos lady Suzanne sprawił,
Ň
e Joanna nie była w stanie dłu
Ň
ej si
ħ
u
Ļ
miecha
ę
. Jej r
ħ
ce zacz
ħ
ły dr
Ň
e
ę
,
wi
ħ
c by to ukry
ę
, szybko splotła dłonie i oparła je na kolanach. Liczyła si
ħ
z tym,
Ň
e w ka
Ň
dej chwili kto
Ļ
mo
Ň
e do niej podej
Ļę
i
zaniepokoi
ę
si
ħ
jej stanem. Musiała wzi
Ģę
si
ħ
w gar
Ļę
.
- Dobrze si
ħ
pani czuje?
A
Ň
podskoczyła z przestrachu i upu
Ļ
ciła wachlarz. Pułkownik Gregory w jednej chwili znalazł si
ħ
przed ni
Ģ
na kolanach.
- Prosz
ħ
, chyba si
ħ
nie uszkodził - powiedział, podaj
Ģ
c jej zgub
ħ
.
J
Ģ
kaj
Ģ
c si
ħ
, zacz
ħ
ła mu dzi
ħ
kowa
ę
, a wtedy ich oczy spotkały si
ħ
i pułkownik j
Ģ
rozpoznał.
- Panna Fulgrave, prawda? - zapytał, a ona bez słowa skin
ħ
ła głow
Ģ
i uwa
Ň
aj
Ģ
c, by nie dotkn
Ģę
jego dłoni, wzi
ħ
ła wachlarz.
- Mog
ħ
usi
ĢĻę
?
Milczała, co uznał za przyzwolenie i siadł na krze
Ļ
le obok niej. Kruchy mebelek z cienkimi, gi
ħ
tymi nogami wygl
Ģ
dał do
Ļę
absurdalnie w zestawieniu z pot
ħŇ
n
Ģ
, masywn
Ģ
figur
Ģ
Gregory'ego.
- Dzi
ħ
kuj
ħ
, pułkowniku - wykrztusiła, ale nie wydawał si
ħ
przekonany tym zapewnieniem.
Siedziała z oczami wbitymi w swoje dłonie, ka
Ň
dym nerwem czuj
Ģ
c blisko
Ļę
ukochanego m
ħŇ
czyzny.
- Widz
ħ
,
Ň
e pani nie najlepiej si
ħ
czuje. Mo
Ň
e przynios
ħ
co
Ļ
do picia? Czy jest tu gdzie
Ļ
pani mama? - zatroszczył si
ħ
, patrz
Ģ
c na jej
blad
Ģ
twarz.
- Nic mi nie jest, dzi
ħ
kuj
ħ
. Czuj
ħ
si
ħ
zupełnie dobrze - wyszeptała.
- Prosz
ħ
wybaczy
ę
, ale nie mog
ħ
si
ħ
z pani
Ģ
zgodzi
ę
. Jest pani blada jak
Ļ
ciana.
- Spotkało mnie co
Ļ
nieprzyjemnego. Nie byłam na to przygotowana. - Tym razem jej głos brzmiał nieco silniej. - Byłam w szoku, ale
ju
Ň
mi lepiej. - Odejd
Ņ
st
Ģ
d i zostaw mnie w spokoju, zanim zupełnie si
ħ
rozklej
ħ
i rzuc
ħ
ci si
ħ
na szyj
ħ
na oczach tych wszystkich
ludzi, błagała w my
Ļ
lach.
Giles Gregory zerwał si
ħ
na równe nogi, staj
Ģ
c tak, by zasłoni
ę
j
Ģ
przed wzrokiem innych.
- Czy który
Ļ
z obecnych tu d
Ň
entelmenów pani
Ģ
obraził? - zapytał cicho.
- Ale
Ň
nie, nic podobnego. - Zmusiła si
ħ
, by spojrze
ę
mu w oczy.
Wida
ę
było,
Ň
e jej nie wierzy, a jego szare
Ņ
renice w niezwykłe czarne c
ħ
tki były bardzo powa
Ň
ne.
- Przynios
ħ
pani co
Ļ
do picia. Zaraz wróc
ħ
, a pani niech tu siedzi i próbuje si
ħ
odpr
ħŇ
y
ę
.
Joanna spełniła polecenie,
Ň
ałuj
Ģ
c,
Ň
e nie znajdzie wystarczaj
Ģ
co silnej woli, by uciec i gdzie
Ļ
si
ħ
schowa
ę
. Miała wra
Ň
enie,
Ň
e jej nogi s
Ģ
tak ci
ħŇ
kie, jakby były zrobione z marmuru. Próbowała zastanowi
ę
si
ħ
nad tym, co j
Ģ
spotkało, lecz nie mogła si
ħ
skoncentrowa
ę
.
- Prosz
ħ
to wypi
ę
i nic nie mówi
ę
- polecił Gregory, który wrócił z dwoma kieliszkami w dłoniach.
Ci
Ģ
gle jeszcze nie my
Ļ
l
Ģ
c zbyt jasno, zastanawiała si
ħ
, jakim sposobem udało mu si
ħ
tak szybko przecisn
Ģę
pomi
ħ
dzy parami
ta
ı
cz
Ģ
cymi na parkiecie i dotrze
ę
do którego
Ļ
ze słu
ŇĢ
cych roznosz
Ģ
cych napoje. Upiła łyk i zakaszlała zaskoczona, bo spodziewała
si
ħ
orszady albo lemoniady.
- Prosz
ħ
, niech pani pije, panno Fulgrave. Dałbym pani brandy, ale nie mam przy sobie piersiówki. Nie ma pani ochoty o tym mówi
ę
,
ale widz
ħ
,
Ň
e jest pani w szoku. Szampan pomo
Ň
e pani ukoi
ę
nerwy.
Pułkownik usiadł na krze
Ļ
le, przesuwaj
Ģ
c je tak, by zasłoni
ę
Joann
ħ
przed wzrokiem innych, i przygl
Ģ
dał si
ħ
, jak posłusznie pije.
- Od razu lepiej - pochwalił, najwyra
Ņ
niej dostrzegaj
Ģ
c,
Ň
e jej stan si
ħ
poprawia.
- Porozmawiajmy o czym
Ļ
przyjemniejszym. Co słycha
ę
u pani rodziców? Mam nadziej
ħ
,
Ň
e s
Ģ
zdrowi? A pani siostra? Z pewno
Ļ
ci
Ģ
jest ju
Ň
zam
ħŇ
na? - pytał dalej, zadowalaj
Ģ
c si
ħ
z jej strony milcz
Ģ
cym kiwaniem głow
Ģ
. Przypomniał sobie Williama i u
Ļ
miechn
Ģ
ł
si
ħ
.
- Ile lat ma pani brat? Chyba dwana
Ļ
cie... Wci
ĢŇ
jeszcze tak szaleje na punkcie wojska?
- Ju
Ň
nie. Teraz chce zosta
ę
badaczem przyrody.
Giles zdziwiony uniósł brwi, ale nie wydawał si
ħ
ura
Ň
ony,
Ň
e jego wierny słuchacz porzucił marzenia o wojennych czynach dla
naukowych trudów.
- Doprawdy? Zreszt
Ģ
mo
Ň
e nie ma w tym nic dziwnego. - U
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
.
- Pami
ħ
tam,
Ň
e zawsze miał w kieszeni jak
ĢĻ
nieszcz
ħ
sn
Ģ
Ň
ab
ħ
albo
Ļ
limaka.
- To jeszcze nic w porównaniu z tym, co trzyma u siebie w pokoju - odparła ju
Ň
nieco odpr
ħŇ
ona Joanna. W towarzystwie Gilesa
czuła si
ħ
swobodnie, a ich rozmowa wydawała si
ħ
jej coraz bardziej nierzeczywista. Zupełnie jakby wrócił tamten dawny major
Gregory. Wypiła kolejny łyk szampana i zacz
ħ
ła opowiada
ę
o eksperymentach brata, przez które, według mamy, pewnego dnia
spłonie cały dom, i o tym,
Ň
e papa czasami zabiera Williama na wykłady.
- A pani ojciec? Nie niepokoi go kariera, o jakiej marzy jego syn?
- My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e papa ju
Ň
si
ħ
z tym pogodził.
- U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
, przypominaj
Ģ
c sobie min
ħ
ojca, kiedy zobaczył kuchni
ħ
po jednym z eksperymentów Williama, do którego u
Ň
ył
kotła, kilku metrów rurek i ci
ħŇ
kiego przycisku.
Wypiła jeszcze jeden łyk i stwierdziła,
Ň
e ju
Ň
nic nie zostało. Giles wyj
Ģ
ł jej z palców pusty kieliszek i podał drugi, pełny, który cały
czas trzymał w dłoni.
- To bardzo małe kieliszki - powiedział cicho.
- Miał pan ostatnio jakie
Ļ
wiadomo
Ļ
ci od hrabiego Tasborough? - zapytała Joanna. Uznała,
Ň
e nadal musi by
ę
jeszcze w szoku, bo
ci
Ģ
gle nie mogła si
ħ
skupi
ę
i czuła lekkie zawroty głowy. Dziwna oci
ħŇ
ało
Ļę
min
ħ
ła, ale zacz
ħ
ło j
Ģ
zast
ħ
powa
ę
coraz silniejsze
uczucie,
Ň
e wszystko dookoła jest jakie
Ļ
nierealne. Rozmawiała z Gilesem, jakby nie było tych trzech lat, które sp
ħ
dziła, czekaj
Ģ
c na
niego, i jakby nie widziała go całuj
Ģ
cego lady Suzanne, jakby nie słyszała,
Ň
e wyznawał jej miło
Ļę
.
- Ostatnio nie, ale przypuszczam,
Ň
e korespondencja do mnie kr
ĢŇ
y gdzie
Ļ
po
Ļ
wiecie. Dlaczego pani pyta? - Spojrzał na ni
Ģ
ostro.
- Czy Hebe dobrze si
ħ
czuje?
- Oczywi
Ļ
cie, doskonale. Nie wiem, czy pan słyszał, ale ona jest... jest w...
- Odmiennym stanie? - doko
ı
czył za ni
Ģ
.
- Wiem. Alex napisał mi o tym kilka miesi
ħ
cy temu. Był uszcz
ħĻ
liwiony,
Ň
e Hugh b
ħ
dzie miał malutk
Ģ
siostrzyczk
ħ
albo braciszka.
Mam nadziej
ħ
,
Ň
e uda mi si
ħ
ich odwiedzi
ę
w tym tygodniu.
Chc
Ģ
c ukry
ę
zakłopotanie, z jakim słuchała wie
Ļ
ci o ci
ĢŇ
y Hebe, Joanna upiła kolejny łyk szampana. Mama zawsze umiała
pomin
Ģę
milczeniem fakt,
Ň
e znajome panie spodziewaj
Ģ
si
ħ
dziecka. Zdaniem Joanny udawanie,
Ň
e nie zauwa
Ň
a si
ħ
coraz
obszerniejszych sukien ci
ħŇ
arnych kobiet jest bez sensu i zastanawiała si
ħ
, czy inne panie podzielaj
Ģ
jej zdanie. Giles niew
Ģ
tpliwie
uwa
Ň
ał tak samo jak ona.
- Czy to znaczy,
Ň
e przyjechał pan do domu na urlop?
- Tak. - Zmarszczył brwi.
- Dawno nie było mnie w kraju.
- Prawie rok, a i wtedy przyjechał pan zaledwie na tydzie
ı
czy dwa. Wydaje mi si
ħ
,
Ň
e lord Tasborough mówił co
Ļ
na ten temat -
dodała szybko, chc
Ģ
c jako
Ļ
wytłumaczy
ę
tak dokładn
Ģ
wiedz
ħ
o jego wizytach w ojczy
Ņ
nie.
- Martwi
ħ
si
ħ
stanem zdrowia mojego ojca. Matka pisała mi,
Ň
e niepokoi si
ħ
o niego, wi
ħ
c skorzystałem z pierwszej nadarzaj
Ģ
cej si
ħ
okazji i przyjechałem. W czasie tego urlopu musz
ħ
podj
Ģę
kilka wa
Ň
nych decyzji - dodał z oci
Ģ
ganiem.
- A przynajmniej jedna z nich poci
Ģ
gnie za sob
Ģ
du
Ň
e zmiany w moim
Ň
yciu.
Pewnie chodzi o
Ļ
lub, pomy
Ļ
lała ponuro. To rzeczywi
Ļ
cie b
ħ
dzie du
Ň
a zmiana, szczególnie dla kogo
Ļ
, kto do trzydziestki
wiódł swobodne, kawalerskie
Ň
ycie i w
ħ
drował po całym kontynencie, martwi
Ģ
c si
ħ
tylko o siebie.
- Mog
ħ
to zabra
ę
? - zapytał pułkownik, a wtedy Joanna ze zdziwieniem stwierdziła,
Ň
e kieliszek, który trzyma w dłoni, jest pusty.
Nigdy dot
Ģ
d nie wypiła tyle szampana. Czasami przy jakiej
Ļ
okazji najwy
Ň
ej łyk czy dwa. Mama zawsze ostrzegała,
Ň
e to
podst
ħ
pny trunek, ale przecie
Ň
teraz wypiła dwa kieliszki i nie stało si
ħ
nic złego. Wr
ħ
cz przeciwnie, czuła si
ħ
o wiele lepiej. Nie
pojmowała, o co ludzie robi
Ģ
tyle hałasu. Kiedy podawała pusty kieliszek Gilesowi, odczuła,
Ň
e bacznie si
ħ
jej przygl
Ģ
dał.
Plik z chomika:
ala7272
Inne pliki z tego folderu:
Styles Michelle - Gladiator.pdf
(953 KB)
123. Cornick Nicola - Szczęśliwy los(1).pdf
(1043 KB)
127. Cornick Nicola - Skandalistka(1).pdf
(849 KB)
082. Roberts Nora - Serce pełne złota (Pokochać Jackie 03).pdf
(1183 KB)
083. Westleigh Sarah - Słodka niewola ( (Ród d'Evreux 04).pdf
(987 KB)
Inne foldery tego chomika:
!!! romanse nowe
!!! romanse nowe 02
!!! romanse nowe 02(1)
!!! romanse nowe(1)
!!! romanse nowe(2)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin