Krishnamurti Jiddu - Krolestwo.pdf

(219 KB) Pobierz
520060 UNPDF
Jiddu KRISHNAMURTI
KRÓLESTWO SZCZĘŚCIA
Przekład Stanisławy Kuszelewskiej
Nakładem Księgarni F. Hoesicka
Warszawa 1929
Copyright Star Publishing Trust 1928
Drukarnia Wł. Łazarskiego, Warszawa, Złota 7/9
The Kingdom of Happiness. London: Allen and Unwin 1927.
Stenografowany, a później zredagowany, tekst mów wygłoszonych do 35 zaproszonych osób na
Zamku Eerde w lipcu 1926, bezpośrednio przed rozpoczęciem trzeciego Obozu Gwiazdy w
Ommen.
W przekładzie uwspółcześniłem tu i ówdzie pisownię, ale innych zmian nie wprowadziłem.
W spisie treści, w nawiasach, numery stron wydania z 1929 r. W.S.
SPIS TREŚCI:
1. Głos Wewnętrzny (5)
2. Zainteresowanie i entuzjazm (15)
3. Osobowość a prywata (27)
4. Świątynia serca (33)
5. Rzeka i ocean (45)
6. Wartość doświadczenia
7. Pośród wielkich ludzi (67)
8. Rozum - twórca (81)
9. Ołtarz świata (93)
10. Ofiara u stóp ołtarza (107)
11. Ogród zachwycenia (121)
12. Wieczysty towarzysz (133)
I. GŁOS WEWNĘTRZNY
Pragnąłbym, jeśli można, przedstawić wam pewne myśli, które rozwijać będziecie i które dadzą
wam określone pojęcie o prawdziwym życiu duchowym.
Przypuszczam, iż każdy z was zdaje sobie sprawę, że twórczość - albowiem tworzyć trzeba, by żyć
- jest walką i ciągiem niezaspokojeniem; chcąc doprowadzić twórczość do owocowania, rozwijać
musicie własne swe na świat patrzenie, własne skłonności i uzdolnienia; w tym celu chciałbym w
każdym zbudzić Głos, owego Tyrana [Natarczywe żądanie Duszy, która nie daje spokoju
człowieczej naturze aż ta ostatnia usłucha. Przyp. autora], jedynego prawdziwego przewodnika,
który pomoże wam w tworzeniu. Większość z was woli naśladować, jest to bowiem znacznie
łatwiejsze. Wielu lubi iść w cudze ślady. Wielu uważa, iż prościej jest nie rozwijać własnych
skłonności, własnych cech, własnego charakteru, ale po prostu ślepo iść za kimś. Myślę, że
przyznacie mi słuszność, jeśli powiem, iż jest to dla życia Głosu wewnętrznego zabójcze. Głos ów,
Tyran, Intuicja jest naszym najszlachetniejszym przewodnikiem; jedynie rozwijając go i
doskonaląc, dotrzeć możemy do celu - naszego własnego celu.
Rozwijając w sobie ów Głos, aż stanie się jedynym panem, któremu posłuch dajemy, odnaleźć
musimy cel nasz i pracować nieustannie nad jego zdobyciem. Czymże jest ów cel? Dla mnie jest on
osiągnięciem Ostatecznej Prawdy. Chcę dojść do stanu duszy, kiedy sam wiedzieć będę, żem
zwyciężył, żem dotarł, żem się stał Prawdy owej wcieleniem. Wtedy wszelkie drobne walki,
niepokoje, przeszkody - chociaż one również nie pozbawione są wartości - już mnie nie osaczą, nie
zwiążą, nie zaciemnią oblicza Prawdy. Osiągnąwszy ową Prawdę, osiągnę jednocześnie to, czegom
pragnął - spokój, doskonałą cichość myśli i wzruszeń. Oto mój cel. Pierwszym i najważniejszym ku
niemu krokiem jest umocnienie Głosu wewnętrznego. W każdym z nas przemawia on od czasu do
czasu. W miarę rozwijania go w sobie i uszlachetnienia, nauczyć się musimy myśleć i działać
samoistne. Hodowanie w sobie Głosu wewnętrznego oznacza po prostu życie zgodne z jego
rozkazami.
Wszelkie naśladownictwo nie ma nic wspólnego z pięknem; sztuka polega nie na biernym
odtwarzaniu Natury, lecz na wydobyciu z Natury szlachetności zawartego w niej symbolu. Tak
więc , każdy z nas winien zostać artystą, artystą, który tworzy ze siebie samego, albowiem
ujrzawszy Wizję, przejęty został dreszczem uniesienia. Przekonacie się, iż wielcy i prawdziwi
artyści, wielcy i prawdziwi mędrcy nie uznają wyłączności: ogarniają rzecz wszelką, stanowią
cząstkę wszechrzeczy. Musimy stać się wielostronnymi, by stworzyć dzieło doskonałe. Ogród róż
pełen piękny będzie, lecz jednostajny. Róże mogą być najdoskonalsze i najrozmaitsze w odmianach
i barwach, jeżeli jednak kwitnąć będą same róże, nie da to wrażenia prawdziwego piękna. Każdy z
nas ma wrodzoną skłonność upodobniania się do innych. Pragniemy wszyscy ukształtować się w
pewien typ ogólny, zawrzeć się w formie, nie przez nas wykonanej. Jest to zabójcze dla rozwoju
doskonałej intuicji. A przecież nie należy zapominać nigdy, iż wszyscy spotkamy się z czasem w
Królestwie Szczęścia.
Posiadamy przeważnie - dzięki różnicom pochodzenia rasowego lub kultów religijnych - skłonność
do uważania siebie za odmiennych od innych ludzi. Traktujemy świat jako coś istniejącego poza
nami, stajemy się wyłączni w naszym patrzeniu na rzeczy. Hołdując tym tak ograniczonym
poglądom, tak ciasnym pojęciom - burzymy, miast tworzyć. Pragnąłbym, jeśli potrafię, zbudzić w
każdym Głos, który poprowadzi was obraną samodzielnie drogą, waszym własnym życiem, ścieżką
własnego czynu. Dopóki posłuszni będziecie temu Głosowi - nie zbłądzicie. Źle czyni ten tylko, kto
stara się dążyć za cudzym objawieniem, w ślad cudzej idei, lub pod cudzymi rozkazami. Ja mogę
wskazać wam, iż ideałem moim jest Prawda, doskonały spokój, dobroć miłująca, wy jednak sami
walczyć o to musicie i sami dotrzeć.
Wyłożyć wam mogę zasady Prawdy, lecz przez posłuch dany własnemu Głosowi sami wyrobić
sobie musicie własną wiedzę, własne idee i wtedy dopiero dojdziecie do celu, w obliczu którego
spotkamy się wszyscy.
Oto jest dla mnie wielka sprawa życia. Nie chcę dawać posłuchu nikomu - niezależnie od tego kim
jest - dopóki nie czuję, że ma słuszność. Nie chcę chować się za zasłonę, która kryje Prawdę. Nie
chcę posiadać wierzeń, którym nie mogę odpowiedzieć całą duszą, całym sercem, całą istotą.
Zamiast dać się wlec bezwolnie cudzymi ścieżkami, zamiast pozostawać w pospolitości i
miernocie, słuchajcie Głosu, doskonalcie go, odkrywając w ten sposób nową rozległość życia.
Rozwijać musicie Intuicję, jakom rzekł, zdając sobie sprawę, iż jest to waszym ideałem. Doskonała
harmonia wzruszeń i rozumu konieczna jest, by Głos waszego prawdziwego "Ja" - mógł
przemówić. Intuicja jest podszeptem Ducha, kierowniczym słowem żywota. Im bardziej zestroimy
siłę odczuć z jasnością myśli, przez ich doskonalenie i oczyszczanie, tym bliżsi będziemy
usłyszenia Głosu. Intuicja jest bowiem dana każdemu, jest cechą całego człowieczeństwa, nie
poszczególnego osobnika. Hodować powinniście silne uczucia: wielkiej miłości, żywego szczęścia,
prawdziwej dobroci. Człowiek pozbawiony uczuć nie posiada żadnej wartości; jeśli jednak posiada
zdolność do uczuć silnych, może uczynić je doskonałymi i czystymi, choćby nawet uprzednio złe
uczucia w sercu nosił. Jedynie człowiek stwardniały i obojętny nie potrafi ani tworzyć, ani burzyć,
ani budować. Przekonacie się, iż wielki burzyciel nie jest nigdy miernym, pospolitym człowiekiem
- otacza go zawsze coś z dziedziny cudu; wielki miłośnik nie bywa nigdy przeciętny. Im więcej w
was serca tym lepiej, trzeba jeno uczyć się opanowania, wzruszenie bowiem jest jako ziele: jeśli go
nie trzebić, zniszczy ogród. O ile znacie jedynie wzruszenia słabe, dajcie im pożywkę: nabiorą sił i
urosną. Niektórzy twierdzą, iż tępić w sobie należy wszelkie odczuwanie, wszelką zdolność
wzruszeń. Jest to myśl pozbawiona zarówno sensu, jak ducha. Im pełniejsze jest serce i bardziej
przelewne wzruszeniem, tym lepiej, konieczne jest jednak opanowanie; jeśli nie zdołacie uczuć
opanować - cierpieć będziecie. Oddalicie się też od drogi Intuicji, błądząc po bocznych ścieżynach,
zamiast zdążać prosto ku waszemu celowi. Posiadajcie uczucia potężne. Wyrabiajcie je, radujcie się
nimi. Nie bądźcie bierni, ale wychodźcie odważnie naprzeciw niebezpieczeństwu i walce.
Odczuwam tak mocno potrzebę tego, wszyscy bowiem dążymy do ujednostajnienia się w pewnym
typie; chcemy wszyscy myśleć tymi samymi pojęciami, krążyć w orbicie tych samych osobistości.
Boimy się, iż postęp nasz wstrzymany będzie, jeśli nie przyłączymy się do tego lub owego ruchu.
Cóż to jednak znaczy postęp? Własne wasze szczęście. "Postęp" - to tylko frazes. Co do mnie, wolę
być szczęśliwy, niż posiąść wszystkie drobne satysfakcje, które dać może świat. Czyż nie jest
obojętne, jaką wyznajecie religię, jakie czcicie świętości, jeżeli jesteście naprawdę szczęśliwi i cel
swój widzicie jasny i nie przyćmiony ? Wyobraźcie sobie na chwilę Buddę i Jego uczniów.
Stanowili oni wielkie wyjątki swego wieku, mieli jednego Mistrza, jeden cel, jeden ideał - Jego. A
przecież każdy z nich posiadał iskrę geniuszu; żaden nie był mierny ani pospolity, albowiem szli w
Jego ślady, w ślady tego, który był wyjątkiem, kwiatem człowieczeństwa. Takimi przykładami
wszyscy stać się musimy.
II. ZAINTERESOWANIE I ENTUZJAZM
Chciałbym móc przekonać was o ważności zainteresowania się życiem, inaczej bowiem nie
potraficie dokonać niczego. Powinniście jak najgoręcej zainteresować się życiem. O sobie
powiedzieć mogę, iż zajmuje mnie każda rzecz, albowiem wszystko, co żyje dokoła, przynosi mi
coraz większe zrozumienie. Nic nie istnieje dla mnie w życiu prócz szukania Prawdy, szukania
Szczęścia, spokojności i uciszenia. Chcąc istotnie interesować się życiem, powinniście myśl swą i
zdolność odczuwania utrzymywać w ciągłej czynności i pobudliwości. Pragnąłbym, gdyby było
można, udzielić wam nieco moich zainteresowań; abyście mogli obudzić w sobie własne. Jeżeli
bowiem nie macie owej ciekawości, owego pragnienia osiągnięcia, tęsknoty posiadania, chęci
odrzucenia wszystkiego dla zdobycia tego, co ostateczne, nie zdołacie nauczyć się sztuki
poświęcenia. Owo zainteresowanie, o które mi chodzi, zjawia się jako owoc istotnej cywilizacji.
Dziki, który wstępuje na pierwszy stopień życia, który gromadzi karmę, uczy się cierpieć, poczyna
tworzyć, wszystko uważa za nowe - ten dziki zna jedno tylko ciasne zainteresowanie życiem:
pragnie osiągnąć, doświadczyć, zaznać wszystkiego, co fizyczne, co materialne.
Istota zaś, która przeszła przez cywilizację i kulturę, nagromadziła dzięki dawnym czynom, podczas
ewolucji wielu żywotów, wiedzę, doświadczenie, intuicję i umiejętność rozróżniania. Będzie ona
uporczywie odrzucać, odtrącać rzeczy, które nie są ważne; jest to dla niej jedyna droga podjęcia
szukania Prawdy. A jednak zarówno dla was jak i dla mnie, owo zainteresowanie musi być równie
żywe i palące jak i palące jest dla barbarzyńcy smakowanie przyjemności i doznań życia. Wy
jednak znajdujecie się już na innej drodze, posiadacie inne pragnienia, minęliście już bowiem
dawno tego dzikiego, którego pochłaniają całkowicie i wyłącznie zdarzenia dnia bieżącego. Dziki
wciąż jeszcze wplata się w krąg przeznaczeń, wy już powinniście się od niego uwalniać, wzmagać
wolę i kierować żądze tak, by móc nauczyć się iść za Głosem - Tyranem. Jedyna droga do
usłyszenia i usłuchania owego Głosu - wiekuistego przewodnika - wiedzie przez entuzjazm. Jeżeli
zapał ten posiadacie, zrozumiecie z łatwością, iż intuicja, iż Głos, ku któremu chciwie nachylacie
ucha, stanie się waszym Panem, jedynym autorytetem waszego życia.
Dla zbudzenia owego zainteresowania i entuzjazmu musicie czuwać, nauczyć się myśleć, używać
wyobraźni, cierpieć, jeśli nawet w danej chwili nie przechodzicie przez stan zwykłego cierpienia.
Dam wam przykład. Któregoś dnia w wyobraźni wyszedłem na przechadzkę z moim bratem.
Szliśmy wąską ścieżyną i ja nieustannie zdawałem sobie sprawę, iż mój cień jest ciemniejszy, niż
cień mego brata. Zastanowiłem się nad tym. Doszedłem do wniosku, że świadomość moja bardziej
jest skupiona w sobie niż świadomość mojego brata. Podobne to było do spoglądania przez dwa
szkła, jaśniejsze i ciemniejsze; tym szkłem ciemniejszym byłem ja. Pragnąłem jednak, żeby oba
cienie posiadały natężenie jednakowe: istotnie po niedługiej chwili różnica znikła, tak iż mogłem
stwierdzić zupełną jednorodność naszych osobowości. Potem zdawało mi się, że leżałem w jakimś
ogrodzie i przyglądałem się źdźbłu trawy. Wiecie w jak ciasnej otoczce rośnie źdźbło trawy zaraz
po wykiełkowaniu, z czasem dopiero dzieląc się na dwie lub trzy blaszki.
Poczułem nagle, że jestem jako trawa, która nie podzieliła się jeszcze na źdźbła osobne. Potem
poczuć zdołałem jak trawa przepycha się w ziemi, jak kiełkuje, jak wzbierają w niej soki, jak dzielą
się listki. Sam byłem każdym listkiem. Kiedym powrócił do rzeczywistości, rzekłem sobie:
"Niczego więcej w życiu nie pragnę jak tylko utraty poczucia odrębnej osobowości. Wtedy bowiem
zapomnieć mogę o swoim "ja" i zjednoczyć się, zrównać, roztopić w reszcie świata: w królestwie
roślin, zwierząt i ludzi; jestem wtedy bliższy Prawdy, bliższy doskonałości. Drogę ku niej zagradza
właśnie moja wyłączność, poniżający ucisk osobowości, rozdział stwarzany przez "ja". Mówiłem
więc , ze dla zdobycia zainteresowania i entuzjazmu musicie myśl utrzymać w czujności, w
napięciu, przyglądać się bliźnim, uczyć się od nich, musicie z początku iść na oślep, aż
zainteresowanie nabierze żywości, aż entuzjazm stanie się jasny, mocny, nie zaś słaby i mglisty, aż
rozpali się w was płomień geniuszu. Geniusz jest dla mnie istotą, która ostro widzi swój cel, idzie
ku niemu uparcie, posiada wiecznie żywy zapał i walczy nieustannie o zachowanie niezmąconej
jasności swej Wizji, swego ideału; geniuszem jest ten, kto nie da się zatopić miernościom życia,
troskom osobistym i ogólnym - rodziny i świata - ale wciąż je odsuwa, odtrąca, starając się zawsze
utrzymać ideał swój czysty i nieskalany. Człowiek zwykły, pospolity, zostaje osaczony przez życie;
nie posiadając ideału, poddaje się ciśnieniu otoczenia i traci swą żywotność. Walcząc o osiągnięcie
celu, powinniście zapomnieć o zamęcie świata i zdobyć to zainteresowanie, które pchać was będzie
wciąż naprzód i naprzód, myślą i duchem. Jeśli macie tworzyć, jeśli macie pomóc światu - nie
poszczególnym ludziom, ale światu całemu - posiąść musicie ideał, napełnić się ideałem; kiedy się
nim przepoicie, kiedy się staniecie jego cząstką, on zaś waszą własnością, kiedy sami poznacie
Prawdę, możecie innych ku niej prowadzić. Oto jest dzieło, które na was czeka, pragnienie, które
ma się w was rozbudzić. Nie znaczy to, abyście stać się mieli bogami swego otoczenia; znaczy
tylko, iż macie dać innym ideał, który jest jedyną ważną na świecie rzeczą. Nauczyciel jest jeden
dla wszystkich, On jest Miłośnikiem całego świata i nie zadowoli się nigdy udzieleniem mądrości
swojej nielicznym wybrańcom. Przychodzi do każdego, w każdym obudzić pragnie piękno i
szczęśliwość. Im więcej będzie pośród nas takich, którzy to zrozumieją, którzy będą mieli coś do
ofiarowania, którzy przebyli walkę i w samych sobie rozniecili iskrę geniuszu, tym lepiej potrafimy
wszyscy rozumieć, słuchać i służyć. Mówiłem o Buddzie i Jego uczniach i - jakem rzekł -
uczniowie ci nie byli pospolitymi ludźmi, byli wyjątkami, niby w puszczy sosny-olbrzymy. Dawali
ochłodę miłości tym, którzy na wyżynach pragnęli cienia. Zdolni byli dać światu część wiekuistego
piękna, albowiem rozumieli swego wielkiego Pana, żyli w Jego orbicie, oddychali tym samem
powietrzem pełnym woni. Oto czym powinniśmy zostać: wyniosłymi drzewami po szczytach gór,
nie pospolitymi krzakami na równinie, których wszędy bez liku. A przecież pamiętajmy, że i
krzakiem trzeba umieć być. Wtedy bowiem tylko wzrosnąć można w drzewo olbrzymie, jeśli się
wie, co znaczy być drobnym zielem przydrożnym.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin