A. Wierciński - W wodach potopu ( część II ) .doc

(103 KB) Pobierz
FRONDA PRZEDWIOŚNIE 1996

FRONDA PRZEDWIOŚNIE 1996

 

ANDRZEJ WIERCIŃSKI

W WODACH POTOPU (część II)

W części drugiej naszego eseju hermeneutycznego przystępujemy do ściślejszych badań nas sensem terminu tebah, odnoszonego w Biblii do arki Noego, oraz papirusowej łódki-kołyski Mojżesza-Niemowlecia. Będzie nam przy tym chodziło nie o to, jakie były intencje semantyczne hebrajskiego współautora Biblii, lecz o wykrywanie, choćby w części, ale w sposób względnie zobiektywizowany, potencjału semantycznego, a właściwie - mitotwórczego, badanego słowa, przede wszystkim w oparciu o dwie procedury hermeneutyczne. Będą to:

1. procedura homojofonii, która kojarzy dane słowo jako całość, i w
jego rozbiciu na składniki fonetyczne - z tymi wszystkimi słowami biblijnymi, które współbrzmią z nim fonetycznie, mówiąc inaczej wykazują analogie fonetyczne; w ten sposób można uzyskać pole fonetycznych skojarzeń, którego ośrodkiem, jest dane słowo, jako jakby „słowo klucz".

2. procedura gematrii numerycznej, która kojarzy dane słowo, scharakteryzowane czterema wartościami numerycznymi, ze wszystkimi innymi słowami biblijnymi o identycznej wartości zewnętrznej; te cztery wartości badanego słowa, to tzw. w gematrii: wartość zewnętrzna, pełna, ukryta i athbasz; w ten sposób można z kolei ukazać pole skojarzeń gematrycznych,
którego ośrodkiem jest dane słowo, jako „słowo-klucz" w jego czterech manifestacjach numerycznych.

Oczywiście, chodzi tu w gruncie rzeczy o powołanie do życia pola semantycznego, bowiem interesują nas znaczenia słów, kojarzonych homojofonicznie, lub gematrycznie, z danym „słowem-kluczem".

Rezultaty zastosowania obu tych procedur będą naświetlane (w miarę możliwości objętościowych naszego eseju) użyciem analizowanych słów w biblijnych kontekstach, w których występują.

Zastosowanie procedury homojofonii uzasadnia się głównie tym, że sama Biblia pełna jest miejsc, gdzie się o niej wyraźnie mówi. Np. w narracji o mieście i wieży Babel powiada się (Gen. 11.9): „Dlatego nazwano je Babel, bo tam pomieszał(= balalj Pan język całej ziemi...", mimo, że pisarz hebrajski doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Babel znaczy „Brama Boga" (dla niego będzie nim w szczególności - Bel). Zresztą różne inne sakralne teksty starożytne przejawiają również użycie homojofonii. Celują w tym teksty egipskie. Niech za przykład posłuży słynna „Rebelia przeciwko Ra" mówiąca o tym, m. in. jak to egipski Pan Otchłannej Mądrości, czyli Thoth (= Dżehuti) staje się, na zlecenie Ra, spółtronującym z nim, t.j. jego namiestnikiem (wezyrem): „(mówi Ra do Thota):...: Ty będziesz w moim miejscu - tronie (= ist) i będziesz nazywał się Isti (= współtronujący), to znaczy reprezentant Ra. A będzie ci dozwolone wysyłanie twego posłańca (= hab), i z tym /bis (= habi), który jest wysłańcem, Thotha powstał., (dalej Ra objecuje Thothowi, że:) „... obejmie (= ineh) dwa nieba z ich pięknościami, a od razu księżyc (= Jah)

zaistniał. Thoth odciągnie obcych (an z dalekich stron i natychmiast Małpa Boża (= anan) zaistniała". Mamy więc pary skojarzeń homojofonicznych, które „stwarzają" atrybuty Thotha, tzn.:

ist - Isti, hab - habi, ineh - Jah, oraz an - anan. Nota bene, Thoth egibski Pan wszelkiej mądrości i magii (w tym i zmartwychwstania), występuje w Biblii dwukrotnie pod dobrze dobranym, hebrajskim brzmieniem swego imienia, t.j. Tuchoth (9+6+8+400 = 423), porównywalnym z innymi egipskimi brzmieniami dla Thotha, czyli Tekhi, Dekhi, Tehuti, czemu odpowiadają koptyjskie Thoth lub Thouth, chaldejskie Tiachut i fenickie Tautos. Zdali sobie z tego sprawę dopiero współcześni tłumacze Anchor Bibie. Teksty z Thothem pokazują zarazem, jak mogą się różnić od siebie tłumaczenia biblijne. Te dwa miejsca to Hi. 38.36 i Ps. 51.8.

Tak więc, w tłumaczeniu polskim Bryt. i Zagr. Bibl. z 1982r. (Prot.), którym zwykle się tu posługujemy, bo jest najłatwiej dostępne, pierwszy z tych tekstów brzmi (Hi. 38.36):

(Prot.). „Kto nadał wałom obłoków wróżebne znaczenie?

Albo kto łunie niebieskiej wymowę proroczą?"

(Septuaginta). „Kto dał kobietom mądrość utkania szat?

Albo rozumienie w sprawach haftowania?"

(Trzeba przyznać, że św. Hieronim miał rację, kiedy od czci i wiary odsądzał Septuagintę).

(Wulgata). „Kto włożył we wnętrzności człowieka mądrość?

Albo kto dał kogutowi rozumienie?

(New English Version). „Kto mówi Ibisowi, kiedy Nil wyleje?

Albo kto mówi kogutowi, kiedy deszcz spadnie?"

(Biblia 1000-lecia). Kto Ibisowi dał mądrość,

A rozum dał kogutowi?

(dosłowne tłumaczenia): „Kto umieścił w Thocie mądrość?

Albo Ibisowi dał rozumienie?"

Trochę lepiej jest z Psalmem 51 - szym.

Tak więc, mamy tu (Ps. 51.8):

(Prot.). „Oto miłujesz prawdę chowaną na dnie duszy,

l objawiasz mi mądrość ukrytą".

(Septuaginta) „Oto bowiem prawdę umiłowałeś,

Niewidzialne i ukryte mądrości swoje mi objawiłeś".

(Wulgata). „Oto bowiem wybrałeś prawdę,

Niepewne i tajemne rzeczy twojej mądrości objawiłeś mi".

(New English Version). „Szczerość i prawda oto czego wymagasz,

Napełń mój umysł twoją mądrością".

(Biblia 1000-lecia). „Oto w szczerości serca masz upodobanie,

A w głębi duszy uczysz mnie mądrości."

(dosłowne tłumaczenie). „Oto prawdę upodobałeś sobie w Thocie,

l dajesz mi świadomość trzymanej w ukryciu mądrości".

Na szczęście, miejsc aż tak bardzo różnie tłumaczonych, nie jest zbyt wiele. Kwestia analogii z Thothem sięga bardzo głęboko i dotyczy Mesjasza jako Współtronującego (po prawicy Ojca), o którym tak pisze się w liście do Kolosan (Koi. 2.1-3): „Chcę bowiem, abyście wiedzieli, jak wielki bój toczę za was i za tych wszystkich, którzy osobiście mnie nie poznali, aby pocieszone byty ich serca, a oni połączeni w miłości, zdążali do wszelkiego bogactwa pełnego zrozumienia, do poznania tajemnicy Bożej, to jest Chrystusa, w który m są ukryte wszystkie skarby mądrości i poznania,"

Nie będziemy się zajmowali dalej tym wątkiem, który prowadzi w głębie gnozy. W związku z tym wystarczy uświadomić sobie tylko fakt, że Thoth jest też panem hermopolitańskiej Ogdoady ubóstwionych mocy ojcowsko-macierzynskiej Otchłani Prawód - Nun i Nenet, a jego zasadniczą zoomor-ficzną teofanią był Ibis, zwany po egipsku nie tylko habi, lecz także tekhen, a w innej swej odmianie - Akh, co znaczy: „Rozjaśniony Duch", najwyższy składnik duchowy człowieka i bóstwa. Jemu to w Biblii odpowiadają terminy: Sekh(e)wi, kHi lub Tukki (ten ostatni mylnie tłumaczony jako „paw"). A ponadto, w gnozie judaistycznej wielkiej wagi jest sama postać Metatrona - Współ-tronującego, identyfikowana bądź z Henochem „wziętym do nieba", bądź też z samym Mesjaszem...

Wracając do procedury homojofonii, to za jej podstawową rolą mitotwórczą przemawia nasza hipoteza, że skojarzenia w podświadomości zachodzą na zasadzie wszelkiego rodzaju analogii, a do podświadomości sięgają właśnie stany „objawieniowe" (transowe, zmienionej świadomości itp.); w zakresie materiału werbalnego będą to więc analogie fonetyczne. Tymczasem skojarzenia werbalne w polu świadomości zwykle przebiegają w oparciu o związki pojęciowe, czyli semantyczne.

Taki stan rzeczy doskonale ilustruje eksperyment neurolingwistyczny opisany przez A. R. Łurię („Problemy neuropsychologii i neurolingwistyki". PWN, 1976). Polegał on na tym, że na oko badanego osobnika, uprzednio przystosowanego do ciemności, skierowano promień świetlny, który spowodował zmianę wrażliwości oka. Powtarzaniu tego oddziaływania towarzyszyło wypowiadanie słowa doktor, co doprowadziło do wytworzenia odruchu warunkowego. W rezultacie wystarczyło samo wypowiedzenie tego słowa, aby oko badanego reagowało obniżeniem progu pobudliwości na światło, co mierzono okulometrem. Następnie wypowiadano monotonnie serię słów, wśród których występowały semantycznie wiążące się z nazwą doktor, np: medyk, lekarz itp.

Okazało się, że te ostatnie słowa, choć dźwiękowo zupełnie niepodobne (też w rosyjskim), wywołały tę samą reakcję odruchową oka. Sytuacja uległa jednak zmianie, gdy przygaszono pole świadomości do stanu półdrzemki przez podanie wodzianu chloralu. Wówczas nastąpiło bowiem ujawnienie skojarzeń fonetycznych, semantycznie nie powiązanych. Np. słowo nokturn, homojofonicznie do słowa doktor, powodowało odruchową reakcję, zaś lekarz i medyk już jej nie wywoływało.Podobne rezultaty opisał w swej książce („Sen", PWN, 1968) I.Oswald. Mianowicie, jego współpracownik - R. Berger, przeprowadził doświadczenia polegające na odgrywaniu uśpionym imion o jakimś dla nich ładunku emocjonalnym. Budzeni potem opowiadali zapamiętaną treść snu. Oto dwa przykłady:             

1. (imię Barbara): „Szliśmy ulicą, na której były same bary i reustauracje, jedne za drugimi."

2. (imię Iga, rudowłosa): „Jedyna rzecz kolorowa, te figi... jakby czer-
wonawe, wybijały się spośród innych owoców."

Widać tutaj nie tylko obecność skojarzeń przez homojofonię, ale zarazem, jak słowo przyobleka się od razu w procesualną wizualizację marzenia sennego. Tymczasem lingwiści nazywają pogardliwie homojofoniczne wywody starożytnych autorów „etymologią ludową", a religioznawcy— „dziecinną grą słów". Bóg z nimi! Starożytną koncepcję języka wspaniale przedstawił Platon w swoim „Kratylosie", wydanym ostatnio u nas i znakomicie przetłumaczonym przez W.Stefańskiego (PAN. Z. N. im. Ossolińskich, 1990).

Rzecz jasna, jak we wszystkich tworach ludzkiego umysłu (po matematykę włącznie), tak i w stosowanej przez nas homojofonii jako procedurze hermeneutycznej, tkwi pewien element subiektywizmu. Polega on na tym, że w słowach na granicy podobieństwa brzmieniowego występuje już pewna dowolność i nie jest się pewnym, czy jeszcze ono występuje, czy już nie (a staramy się porównywać dane „słowo-klucz" ze wszystkimi innymi słowami biblijnymi, ujętymi w konkordacji Biblii hebrajskiej G. Lissowky' ego). Wiadomo, że na takich przejściach można wkraczać w inne pole i w ten sposób objąć całość słownictwa. Nie ma na to jednak rady, bo taki po prostu jest stan rzeczy i trzeba się decydować na określone cięcia ograniczające. W każdym razie będziemy mniej liberalni, niż pisarz hebrajski, który uznał balal za ho-mojofoniczne z Babel.

A teraz słów kilka o drugiej procedurze, tj. gematrii numerycznej, opierającej się w tworzeniu pola skojarzeniowego o te wszystkie słowa biblijne, których wartość zewnętrzna jest identyczna z tą czy inną spośród czterech charakterystyk badanego słowa, tj. jego wartością zewnętrzną, pełną, ukrytą lub athbasz. Te cztery wartości domagają się objaśnienia, chociaż z pierwszej z nich obficie już korzystaliśmy w części pierwszej eseju. Tak więc, przypominamy, że suma cyfrowych wartości liter hebrajskich, składających się na zapis danego słowa, to jego wartość zewnętrzna (zob. zestawienie 1 w cz.l). Natomiast wartość pełna, to suma wartości zapisu imion liter danego słowa. Wartość ukrytą stanowi różnica między wartością pełną a wartością zewnętrzną. Wreszcie wartość athbasz, to suma odwrotnie ponumerowanych liter, które przynoszą nowe słowo, lub całe wyrażenie o innym zapisie. Idziemy tutaj śladem tradycji gematrii żydowskiej, a szczególnie F.Weinreba, który w swej „Księdze donasza" stosował takie właśnie cztery charakterystyki. Znowu tkwi w tym element subiektywizmu, ponieważ takich wartości w gematrii może być więcej (np. al'bam, wartość ostateczna etc.). Te i inne bardziej wyrafinowane metody pozostawimy już mędrszym kabalistom żydowskim... W Biblii, przynajmniej na pierwszy rzut oka, zdaje się odgrywać rolę przede wszystkim wartość zewnętrzna. Zobaczyliśmy już to w części pierwszej eseju, w której podanym przykładem była liczba 580 w dziejach Jakuba i Ezawa. Dobitnym przykładem użycia kryptonimu gematrycznego jest kwestia liczby 666 w Apokalipsie św. Jana (nasze rozwiązanie przedstawimy kiedy indziej). Innym przykładem jest niewątpliwie użycie zapisu athbasz dla Babel u Jeremiasza (Jr. 25.26 i 51.41), jako Szeszakh (300+300+20 = 620). Należy tu dodać, że nie zawsze jest tak, że jakieś słowo w zapisie athbasz przynosi inne, jedno tylko słowo. Może to być wyrażenie, które podlega interpretacji. Rzecz w tym, że w zapisie athabasz można mieć do czynienia ze skrótami literowymi, szczególnie tam gdzie chodzi o litery z nadanymi im walorami samogłoskowymi (np. przy alef, ajin, waw), albo w ogóle niewymawianymi (np. końcowe hę). Jeremiaszowe Szeszakh np. było tłumaczone jako „całkowicie pogrążone", bo szaqa (300+100+1= 401) znaczy: pogrążać się, zapadać się, podobnie jak szach (300+8 = 308) — pogrążać, zrzucać w dół. Zarazem jednak zapis Szeszakh objaśnić też jako „Jedynie Sześć" (bo: Szesz = 300+300 =600, to sześć, zaś akh = 1 + 20 = 21, znaczy: tylko jedynie z pewnością). Albo może to być Szasz-akh, czyli „Tylko Jest Szczęśliwe", i wobec tego będzie chodziło „tylko o cieszenie się światem liczby sześć", inaczej—tylko „tym światem". Wszystkie trzy przekłady athabasz dopełniają się i są komplementarne dla pojęcia Babel (zaiste—Wielkiej Nierządnicy!). Ponadto, pod wartością zewnętrzną jakiegoś słowa mogą się kryć nie tylko inne słowa, lecz pewna ilość całych wyrażeń, niekiedy o bardzo różnych i przeciwnych sobie znaczeniach. Wreszcie i to jest jeszcze jedna jedna dowolność o charakterze subiektywnym, przejścia między wartościami gematrycznymi różnych słów niekoniecznie muszą opierać się o prostą regułę, że: a = x, albo: a = x+y+z..., lecz też o nieco bardziej skomplikowane zasady, np. a = xy, albo a = x/y itd. (zawsze, przy danym poziomie dokładności). Właściwie, dla każdego słowa można, stosując różne reguły, dobrać przejście do wielu różnych słów. Należy jednak zdawać sobie sprawę z faktu, że związki gematrii numerycznej, to rodzaj jakby „otwartego języka", który sam przez się ani nie jest fałszywy ani prawdziwy, ale po prostu jest. Nie ma sensu powiedzenie, że język polski (albo jakieś jego słowo) jest fałszywy, czy prawdziwy, bo to są tylko werbalne oznakowania postrzeżeń rzeczy, wyobrażeń, myśli, uczuć albo doznań woli — i tyle!

Stosując procedurę gematrii numerycznej interesuje nas po prostu zagadnienie, w jakie pole znaczeń obrośnie dane słowo ze względu na fakt, że literom alfabetu tradycja żydowska nadała odpowiednie wartości cyfrowe (być może, że system ten został przejęty od Fenicjan). Przy tej okazji trzeba podkreślić, że tak się dziwnie składa, że litery s-f(p)-r (60+80+200 = 340) zapisują takie słowa jak: sefer-księga, zwój, safar-liczyć, liczba,

sipper-opowiadać, obliczać (por. niemieckie-erzahlen, francuskie-raconter, hiszpańskie-contar, albo azteckie-pohua, wszystkie o analogicznym sensie obliczania i opowiadania). Wartość zewnętrzną 340 ma też słowo szem (300+40 = 340), które znaczy: imię, nazwa, tytuł, kategoria, zaś szam, tak samo pisane - wartościować, szacować, oraz sam - ustalić, czynić, ustanowić, kształtować. Albowiem szem, to imię istoty rzeczy, a także operacyjnie (magicznie) ją kształtujące. Podobnie jest z naam (50+1 +40=91), które znaczy: mówić, wypowiadać, obwieszczać, skąd tak samo zapisane n(e)um to: słowo, stwierdzenie, czy też obwieszczenie, wypowiedź, ale zawsze wypowiedź Boga, bezpośrednia, lub przez proroka. Tymczsem słowo mana (40+50+1 =91 !) znów znaczy: liczyć. Konkluzję tego drugiego zestawu stanowi, oczywiście, Amen (1+40+50=91), i taką samą wartość zewnętrzną ma mal(e)akh (40+30+1 +20=91), czyli anioł, posłaniec. Konsekwentnie (i pomijając wiele innych bardzo istotnych zbieżności), wewnętrzny Pantokrator wśród siedmiu „kościołów" Apokalipsy, właśnie w 7-mym, nazywa siebie „Amen, świadek wierny i prawdziwy, początek stworzenia Bożego" (Apk.3.14).

Na razie powinno to nam wystarczyć, żeby zdać sobie sprawę na wstępie z tego, jak głęboko zakorzeniony jest w hebrajskim słownictwie związek między liczbą a słowem, oraz typowa dla starożytności koncepcja „imienia" (nazwy), które, co warto powtórzyć, poznawczo odnosi się do istoty rzeczy, a operacyjnie powinno ją magicznie tworzyć. W tym miejscu trudno oprzeć się pokusie i nie zacytować stwierdzenia, które pada z ust Sokratesa w platońskim „Kratylosie": „Prawdę mówi Kratylos twierdząc, że nazwy przysługują rzeczom w sposób naturalny i że nie każdy będzie twórcą nazw, lecz jedynie ten, kto zważa, by nazwa wszystkiego była zgodna z naturą, i potrafi oddać jej obraz za pomocą liter i sylab".

Po tych wszystkich wprowadzających wyjaśnieniach, przystąpmy do szczegółowej analizy arki - tebah. Jak już wiemy z części l tego eseju, zapisują to słowo litery o imionach (Szemoth): taw - znak (granicy), beth - dom i hę - tchnienie. Arka - tebah zatem, to „Znak Granicy Domu Tchnienia". W pierwszym przybliżeniu wypada podkreślić, że arka odgranicza od wód Potopu, będąc jakby pływającym „domem", w którym znalazły schronienie wszelkie istoty żywe z ruach chajim, czyli Duchem (też: wiatrem, tchnieniem) Życia. Istoty te zostały zbawczo przeniesione znad granicy starego, zepsutego świata, na granicę świata nowego, a taw to znak i granicy i zbawienia, jak dowodziliśmy w części pierwszej oraz liczba 400 - symbol krańca fazowego dowolnego procesu, jego końca. Idąc za uprzednio cytowanym Ezechielem (9.4-6) można by powiedzieć, że w arce znalazły się stworzenia opieczętowane zbawczym taw, znakiem rozdroża (skrzyżowania dróg) i krzyża, którego forma nie uległa zmianie od egipskiego prototypu hieroglif icznego dla litery synaickiej, aż po pismo starohebrajskie (kanaaickie).

Beth to: dom, rodzina i liczba 2. l oto w arce — domie znalazły się wszystkie istoty lądowe po parze dwupłciowej, tak jak rodzina Noego. Istotą domu jest zresztą zasadnicza dwoistość zewsząd ograniczonej ścianami malutkiej przestrzeni mieszkalnej i ogromnej przestrzeni na zewnątrz. Dom umożliwia utrzymanie odrębności zagospodarowanego wnętrza od środowiska zewnętrznego. Podobnie funkcjonuje łono macierzyńskie i nazywa się homojof onicznie bethen (2+9+50 = 61), a dziewica to Betulah (2+400+6=30+5 = 443), która jako matka Mesjasza, staje się Domem Bożym, czyli Beth—El (2+10+400+1+30 = 443).

Od takiej, na dwa sposoby ujętej, dwoistości zaczyna się Biblia, gdyż jej pierwszym słowem jest B(e)reszith—W początku... Początek ten jest qu-asi-punktowy m zgęszczeniem sapiencjalnej mocy stwórczej i nazywa się wtedy Neąuadah - punkt, jak o tym obszernie wywodzi Księga Blasku — Sefer Zo-har. Odpowiada też synowi jako Bar, a B(e)reszith to także „Bara — szith", czyli „stworzył sześć". Słowo to składa się z 6 liter (2+200+1+300+10+400 = 913) i w sześciu etapach zwanych „dniami" następowała kosmogonia w parach biegunowych przeciwieństw. Partykuła b - przed słowem hebrajskim oznacza: w, przez, na... „Punktowe" B(e)reszith umieszczone jest w odchłani pierwotnej —tehom, która staje się w wyniku przedkreacyjnego „samościągnię-cia" się Ojca w stan Syna, od-, dla-, przez-, w- którym zaczyna się świat.

l też, maleńka arka-dom dwoistości męsko-żeńskich par pływa pośród otchłani wód Potopu...

Wreszcie, końcowa litera tebah, tj. hę, to tchnienie, a jako liczba, to 5 - liczba zjednoczenia się w centrum i nowego początku (potomka), który następuje po krańcowej 4-ce. Pary zamieszkałe czasowo w arce wydadzą więc liczne potomstwo w „nowym świecie", po przejściu przez katastroficzny Potop, przez 4,40,400 „wód czasu". Potomek, nowe życie, zaczyna się od quasi-punktowego ośrodka zjednoczonych przeciwieństw substancji dziedzicznej ojca i matki, ujmując rzecz współcześnie - od stanu zygoty, w której upakowana jest informacja wyrażająca się niewyobrażalną liczba 3,5 x 10 do potęgi 9 par nukleotydów. Jednakże, ujmując rzecz biblijnie, nie wystartuje ona do nowego życia, jeśli nie wstąpi w nią dusza. U człowieka, zgodnie z koncepcją hebrajską, ma ona pięć aspektów, dla których „tchnienie—oddech" jest wspólną manifestacją. W związku z literą hę, Księga jasności - Sefer ha-Bahir, tak o tym mówi (u. 53): „A dlaczego złoto nazywa się Zahab (7+4+2 = 14)? Ponieważ zawiera w sobie trzy miary: męską - zakhar (7+20+7 = 227) jako zekher znaczy: pamięć, do czego aluzję czyni litera zajin, pierwsza litera Zahab. Drugą zasadę stanowi dusza symbolizowana tutaj przez hę, a dusza (neszamah) nazywana jest pięciu imionami: Ruach (200+6+8 = 214 - duch, wiatr, tchnienie), Chajjah (8+10+5 = 23 - żyjąca, życie), Jechidah (10+8+10+4+5 = 37 -jedyna), Nefesz (50+80+3 = 430 - dusza życiowa, zwierzęca) i Neszamah (50 + 300+40+5 = 395 - dusza wyższa, iskra z Tronu Bożego). Jaka jest jej funkcja w hę? Stanowi ona tron dla zajin (= broń, miecz), bowiem zostało napisane (Koh.5.7):

.....bo, nad wysokim czuwa wyższy, a jeszcze wyższy nad tamtymi". Co się

tyczy beth w Zahab, to (litera) ta gwarantuje utrzymanie i trwanie dwóch poprzednich zasad, jak to zostało powiedziane: „B(e)reszith bara"... W początku stworzył... (Gen. 1.1)."

Najwyższym, bo sprowadzającym do Jedności aspektem „duszno-du-chowych" składników człowieka, jest Jechidach - Jedyna, centralnie położona w wymienionej ich piątce. Ona to też (o.w.z.= 37) zapewnia ich jedność z ciałem, czyli ul (1 +6+30 = 37!). A inne jeszcze znaczenia słowa jechidah, to jedność, jedyność, pojedynczość, poszczególność.

Odchodząc od tego bardziej dosłownego rozumienia zapisu literowego tebah i wkraczjąc głębiej w jego semantykę, okaże się z kolei, że ów „zbawczo odgraniczający dom tchnienia", to słowo mówione określonego języka. Rzecz w tym, że w pozabiblijnym hebrajskim takie jest właśnie drugie znaczenie słowa tebah. Cóż może przywieść do tego drugiego sensu? Otóż, co podał F. Weinreb w swej wyjściowej książce (sens Biblii podług najstarszej tradycji żydowskiej", Bern, 1978), wymiary arki 30x300350 przynoszą wartości cyfrowe liter dla zapisu rdzeniowego słowa laszon (30+300+6+50 =386), które jako aramejskie liszon (30+300+50 = 380), o tym samym znaczeniu też w Biblii występuje. A laszon, względnie liszon oznacza: język, zarówno w sensie narządu mowy jak i jej samej (jak to zresztą mamy też w polszczy-źnie). Wyprzedzając właściwą analizę gematrii numerycznej dla tebah, dorzućmy jeszcze od siebie, że w.z. tebah wynosi 407 i jest więc równa terminowi oth (1+6+400 = 407), który, m.in. znaczy: litera !!!

Przeto arka w swym drugim sensie, to język, którego słowa mówione i pisane przenoszą życie ze starego świata, poprzez katastrofę powodzi - w nowy. Chodzi o język elity funkcjonującej pod wodzą „męża sprawiedliwego i nieskazitelnego", który „chodzi z Bogiem" (bo tak został określony Noe w Gen.6.9). Język bowiem jest w stanie zawrzeć i przenieść życie właściwej tradycji kulturowej. Tutaj przez powódź Potopu rozumieć należy wyniszczający wylew, najazd obcych ludów jak to Biblia określa w niejednym miejscu. W tym kontekście wolimy odnieść się do definicji w Apokalipsie (17):

(1) „Chodź, pokażę ci sąd nad wielką wszetecznicą, która rozsiadła się nad wielu wodami"

(15) „l mówi do mnie: Wody, które widziałeś, nad którymi rozsiadła się wszetecznicą, to ludy i tłumy i narody i języki."

Nota bene, głos Pantokratora, to także „jakby szum wielu wód" (Apk.1.15), co przedtem tak zostało wyrażone przez Ezechiela w jego wizji Merkabach - ojcowego wozu tronowego Boga Wszechmocnego (=gr. Panto-krator, też—Wszechwładca),

z wyglądu „podobnego do człowieka"(1.24):.....jak szum wielkich wód, jak

głos Wszechmocnego, jak hałas tłumu, jak wrzawa wojska."

Do kwestii tej jeszcze powrócimy, a teraz zajmijmy się zebraniem wszystkich możliwych słów biblijnych wokół terminu tebah, które z nim współbrzmią fonetycznie. Okazało się, że dadzą się one podzielić z grubsza na dwie grupy, z których jedna odnosi się do samej sytuacji sprawczej dla Potopu, a druga do struktury arki. Z uwagi na szczupłość miejsca, tylko dla niektórych homjof onów zostną podane ich konteksty biblijne w celach wyjaśniających.

Zacznijmy od toebah (400+6+70+2+5 = 483), które znaczy: obrzydliwość;

czasownikowo mamy zaś teeb (400+1 +2 = 403) - brzydzić się. Kontekst użycia pierwszego terminu u Ezechiela pokazuje, że można go przydzielić do grupy l-szej.

Oto cytat (Ez.5.9): „l z powodu wszystkich twoich obrzydliwości dokonam na tobie czegoś, czego nigdy jeszcze nie uczyniłem, i czego nigdy już nie uczynię, (por. Tęczę Przymierza po Potopie i daną wtedy obietnicę). (11) Dlatego jako żyję, mówi wszechmocny Pan - ponieważ swoją świątynię splugawiłeś wszystkimi swoimi ohydami i wszystkimi swoimi obrzydliwościami, dlatego Ja odrzucę cię, moje oko nawet nie drgnie i także nie będę miał litości." Do teeb warto zacytować Amosa (6.8): „... mówi Pan Bóg Zastępów: Brzydzę się pychą Jakuba, nienawidzę jego pałaców, wydam na łup miasto i wszystko co w nim jest".

Jak widać, choć teksty te odnoszą się do uprawiania idolatrii przez Izraela, sens użycia w nich toebah jest taki, że równie dobrze mógłby się znaleźć w związku z czasami poprzedzającymi Potop. Chodzi wtedy o ogólne skażenie dróg życiowych stworzeń ziemi, którego przyczyną wyjściową był fakt upadku Synów Bożych z córkami ludzkimi. Ten niezmiernie istotny z wielu względów wątek rozwiniemy kiedy indziej, a tu ograniczymy się do roli, jaką w tym pełni pierwsze w Biblii użycie następnego homojofonu do arki, tzn. bo2+6+1 = 9) lub ba (2+1 =3) — przychodzić, wchodzić, wkraczać. Tak się złożyło, że został on po raz pierwszy użyty akurat w odniesieniu do owych Synów Bożych w Gen. 6.4, co w dosłownym tłumaczeniu brzmi: „...Olbrzymi byli na ziemi w dni owe, oraz potem, gdy Synowie Boży wchodzili w córy człowiecze, a rodziły one ich. To są mocarze, którzy od eonu (są) ludźmi imienia (=szem)."

Potem mamy ten czasownik w Gen.6.13: „...koniec wszelkiemu ciału przychodzi..." l wreszcie w odniesieniu już do arki (Gen. 7.1.): „l rzekł Pan do Noego: Wejdź do arki ty i cały dom (Beth) twój".

Drugim takim składnikiem fonetycznym tebah, będzie ab (1+2 = 3) -ojciec, przodek, który stanowi tylko odwrócenie ba. No i właśnie, Syn Boży „ba" wchodziw córkę człowieczą, aby stać się „ab" olbrzyma i mocarza, zaś Noe był praoj-cem - ab pokoleń popotopowych, a pierwszym synem był Szem. Zarówno owa córa ludzka była chwilowo „pomieszczeniem mieszkalnym" dla Syna Bożego, jak i arka, dla Noego i całego jego zgromadzenia; słowo ta (400+1 = 401), znów hojofomiczny składnik tebah, znaczy: komora, komnata, czyli ogólnie—pomieszczenie mieszkalne. Nota bene, wiemy, że było ich trzy w arce, choć inaczej nazwane, jeśli do nich odnosić określenie qen (100+50 = 150)-gniazdo, użyte w Gen. 6.14, co jest niepewne.

Grzesznemu światu został więc wyznaczony kres, a teah (400+1 +5 = 406), to: zaznaczać granicę; konsekwentnie i homojofonicznie, i swą waro-ścią zew. odpowiada znakowi taw (= 406). O całym tym kompleksie taw była już mowa w części l eseju, a tu podkreślimy tylko jego współbrzmienie z tebah, szczególnie, skoro wiadomo, że b = w. Liczbą tego kresu jest 17, m.in. wartość zewnętrzna innego hojomofonu tebah, tj. thob (9+6+2 = 17), o ogólnym znaczeniu dobra, l tu jest dobre miejsce, aby poszerzyć jeszcze graniczny sens 17-tki. O takim znaczeniu koziołka - gedij (3+4+10 = 17), i ofiary rzeźnej — zębach (7+2+8 = 17), a ofiara to zawsze dawanie, czy oddawanie czegoś, czyli jahab (10+5+2 = 17- znaczy: dawać, oddawać, dostarczać) — już pisaliśmy. Wracając do granicznego sensu thob, to słowo to zostaje po raz pierwszy użyte na końcu pierwszej (z 10) wypowiedzi stwórczej w Gen. 1.4: „l widział Bóg, że światłość była dobra (thob = 17). Oddzielił tedy Bóg światłość od ciemności." Charakter tego dokonania został dookreślony w Ks. Hioba przy użyciu terminu chug (8+6+3 = 17!) - nakreślać lub czynić okrąg, koło, okrąg horyzontu:

(Hi.26.10) „Nakreślił okrąg - granicę w obliczu wód, aż po kraniec światła przy ciemności" (tłum. dosł.). Bogu - Stwórcy towarzyszyła wtedy żeńsko upostaciowana i z Niego wywiedziona Mądrość—Chokhmah (8+20+40+5 = 73), jak o tym czytamy w Przypowieściach Salomona (8.27): „Gdy budował niebiosa, byłam tam gdy odmierzał okrąg nad powierzchnią toni (dosł. - otchłani -tehom)."

Ta okrężna granica - chug występuje w Biblii tylko jeszcze w dwóch innych miejscach:

(Iz. 40.22). „ Siedzi nad okręgiem ziemi, a jej mieszkańcy są jak szarańcze, rozpostarł niebo jak zasłonę i rozciąga je jak namiot mieszkalny";

(Hi. 40.22). „Gęste chmury osłaniają Go i nie widzi się, gdy się przechadza na skraju (dosł. ojkręgu - chug) niebios."

Z nad granicy brzegu lub łodzi - łowi się ryby (jakżeż ważna czynność w Ewangelii!), po hebrajsku dajig (4+10+3 = 17), a rybak, to dajjag, tak samo pisany. Szczególnie znamienna to czynność, kiedy w obecności zmartwych-stałego mesjasza i na Jego zlecenie, apostołowie - „rybacy ludzi" wyłowili z łodzi po prawej stronie w jeziorze Tyberiadzkim, dokładnie 153 ryby, które wyciągnął na brzeg Szymon Piotr (J. rozdz.21). Dlaczego! 53? Bo B(e)nei ha

- Elohim - Synowie Boży pisze się: 2+50+10+5+1 +30+5+10+40, co jest równe 153, czyli 9x17! Niechaj czytelnik sam to powiąże z „okręgiem horyzonyu" chug, a my wyczerpiemy resztę możliwych słów biblijnych o wartości zewnętrznej wynoszącej 17. Będą to jeszcze: z(e)bub (7+2+6+2 = 17), tzn. mucha, g(e)dud (3+4+6+4 = 17) - rozbójnicy, banda rabusiów, oraz baddai (2+4+1+10 = 17)-kłamca.

Ale jaki terminy te mają związek z dotychczasowymi naszymi wywodami na temat sensu 17? Otóż mają, i to jak najściślejszy!

Aby to pojąć, powróćmy do wyżej wymienionego, pierwszego aktu stwórczego z Gen. 1.4. Powiada się tam tylko o światłości, że jest dobra, skąd wynika, że z ciemnością, która (Gen. 1.2) "była na obliczu otchłani (tehom: 400+5+6+40 = 451)" - jest zgoła inaczej... Św. Augustyn w swym „Państwie Bożym" interpretuje całe to zdanie jako stworzenie świetlistej pleromy aniołów, od których odstępują w ciemność zastępy Buntowników. Następuje więc pierwszy podział na Synów Światłości i Synów Ciemności. Widać z tego, że coś z manicheizmu pozostało w poglądach św. Augustyna, a manicheizm to późny, judeochrześcijański wykwit gnostycki z perskiego zoroastryzmu. Wszakże, do pewnego stopnia, werset biblijny z Gen.1.4 może i niezależnie uzasadniać takie podejście, bowiem kiedy jest mowa o oddzieleniu światłości

od ciemności, to pada zwrot (w tłum. dosł.):.....i rozdzielił Elohim pomiędzy światłością i pomiędzy ciemnością". To między, czy pomiędzy (też: pośród, podczas) wyraża się słowem, które może być czytane be(i)n, lub ben (2+50 = 52), co znaczy: syn! Wówczas, słuchając tekstu, albo uwzględniając interpretację homojofoniczną, można go też zrozumieć: „...rozdzielił syna światłości i syna ciemności". Ten podział na Synów Światłości i Synów Ciemności jest bardzo charakterystyczny dla Esseczyków z Oumaran (trzeba się upierać tu przy Esseńczykach) i występuje też w Ewangelii.

 

A jak się to ma do Zoroastryzmu? W tym celu najlepiej posłużyć się cytatami ze swoistej Genezis, jaką jest Bundahisz (czyli: „Korzeń jest udzielony", albo: „Od Prapoczątku do Stworzonego"): (l). „Zendpoucza nas, że w prapoczątku istnienie zostało udzielone CV/r7uzctoi/w(„Pan-Mądrość") i Peetia-re Arymanowi(„Żród\o Zła - Przybrany w Zło"), i jak potem stał się świat po ich powstaniu, i jaki będzie aż do końca, do zmartwychwstania ciał. Bowiem wyraźnie napisano w Prawie Mehestana (imię ucznia Zoroastraj, że Ormuzd wyniesiony ponad wszystko, obdarzony najwyższą mądrością i czystością, zamieszkuje Okrąg Światła świata. Ten Tron Światła, pomieszkanie Ormu-zda, jest tym, co się zwie „Pierwsze Światło", zaś nad wszystkim górująca mądrość i czystość - twory Ormuzda, to Prawo.

Zarówno Ormuzd jak i Aryman, w ciągu swego istnienia, są potomkami Bezgranicznego Czasu (Zurvan Akaran), przy czym wspaniały Ormuzd z Prawem był w czasie, jest i będzie w wieczności.

Aryman... mieszkał ze swoim prawem w ciemnościach. On zawsze uderzał i od prawieków był złym, jest nim jeszcze, ale nie będzie kiedyś złym, • ani nie będzie uderzał. Jego prasiedzibą była „Pierwsza Ciemność". On - Zły, był sam w jej środku... Samotnie przebywali oni w centrach swych otchłani, aż przybliżyli się ku sobie... Ormuzd jest ograniczony.ale On sam - bez granic, ponieważ przenika granice mocy ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin