Opowieść o zaginionym wachlarzu.docx

(14 KB) Pobierz

Opowieść

o upuszczonym wachlarzu

 

Zaledwie kilka godzin temu opuściłam Big Island w stanie Wirginia, a to co się tam wydarzyło poruszyło nie tylko mnie, ale wszystkich, którzy byli tego świadkami.

Cisawni Rose mieszka w Albuquerque w stanie Nowy Meksyk, ale wakacje spędza w Wirginii u swojej babci Nantinki Rose. Cisawni jest piękną dziewczynką, która zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna jest rola tradycyjnej indiańskiej tancerki. Ale gdy podczas Pow-wow Monacan brała udział w tańcu sukien z dzwonkami, upuściła w kręgu swój wachlarz z orlich piór.

Zawiadomiona o tym przez tradycyjnego tancerza Babcia Nantinki chwyciła parę znajdujących się pod ręką przedmiotów i pospieszyła w kierunku kręgu tancerzy.

Słyszałam, jak mistrz ceremonii poprosił wszystkich o zatrzymanie się, zdjęcie nakryć głowy i nie robienie zdjęć. Następnie dołączył do trzech innych mężczyzn w kręgu, by dokonać obrzędu podniesienia orlego wachlarza. Wbiegłam na szczyt wzgórza i zatrzymałam się. Ujrzałam scenę, której nie potrafiłabym sobie wyobrazić. Zobaczyłam Babcię Nan, obejmującą w zagrodzie dla bębnów płaczącą wnuczkę. Cisawni była załamana. Wiedziała, co zrobiła, znała tego konsekwencje. Wiedziała, co się stanie. Wielu nie wiedziało.

Przy zagrodzie dla bębnów i w całym kręgu stali nieruchomo wszyscy tancerze i widzowie. Po ceremonii podniesienia wachlarza mistrz ceremonii poinformował wszystkich o tym, co właśnie się stało. Potem podał mikrofon Babci Nantinki, która przedstawiła siebie i swoją wnuczkę. Następnie ogłosiła, że ponieważ Cisawni upuściła wachlarz, musi rozdać wszystkie swoje rzeczy. Rozpoczęła, prosząc o wyjście kogoś, kto otrzyma wyszywaną paciorkami portmonetkę. Następnie poprosiła czterech mężczyzn o wyjście po opaski do kapeluszy. Potem poprosiła dziewczynkę pracującą nad ozdobą głowy o podejście i wzięcie spinki do włosów. Poprosiła, by wystąpił starzec, który otrzyma orli wachlarz i orle pióra. Potem poprosiła, by dziewczynka o wieku i wzroście Cisawni przyszła po jej suknię. Wreszcie zaprosiła ludzi, by przyszli i podzielili się pieniędzmi, które Cisawni otrzymała podczas obrzędu.

Stałam na wzgórzu obserwując, jak mała dziewczynka rozdaje wszystko co ma, by okazać swą rozpacz. A Cisawni robiła to, co jej kazano, bo rozumiała powagę sytuacji.

Zanim jeszcze znalazła się w kręgu wiedziała, jakim zaszczytem jest być tancerzem. Znała swoją odpowiedzialność za pióra i wachlarz. Wiedziała, że nie może nigdy pozwolić, by pióra dotknęły ziemi, bowiem powtarzano jej to przez całe życie. Kiedy tylko wachlarz wypadł jej z dłoni wiedziała, co ma nastąpić.

Babcia Nan i Cisawni weszły następnie na wzgórze w otoczeniu dwóch sióstr i brata Cisawni, przyjaciół i dziewczynki, która podeszła po strój. Cisawni zdjęła strój, podczas gdy wszyscy pocieszali ją okrzykami. Podała go stojącej obok dziewczynce i obie zeszły ze wzgórza. Miały zatańczyć razem w kręgu, w ceremonii przypominającej symboliczne przekazanie znicza. Kolejni ludzie ofiarowywali pieniądze, mały chłopiec podarował wachlarz z piór jastrzębia, dawano biżuterię i wiele innych prezentów, które następnie zostały rozdane ponownie co do ostatniego.

Choć była tak młodą kobietą, Cisawni znała wstyd upuszczenia orlego wachlarza. Otrzymała go po długiej dyskusji, ponieważ jest młodą wojowniczką AIM. Uczestniczyła już w wielu spotkaniach i demonstracjach Ruchu. Została uznana za dziewczynę-wojownika w walce o ocalenie Matki Ziemi, w działaniach na rzecz Tubylczych Amerykanów i w pracy nad naprawieniem wyrządzonych tubylcom krzywd. Wachlarz ma ponad 25 lat, należał wcześniej do jej mamy i babci, i uczestniczył w niezliczonych obrzędach, towarzysząc najbardziej szanowanym spośród nas. Cisawni wiedziała, że zrobić mniej byłoby niewybaczalnym błędem. Uczyła nas wszystkich pokory i dumy z tego, co symbolizuje Krąg.

Wielu z nas przywróciła dumę z własnej kultury. Bo to nie jest zabawa. To nie było zabawą dla Cisawni. Zapracowała na swój strój. Odkładała pieniądze, by kupić mokasyny, których nie ubrała nawet 10 razy. Pomagała szyć swój strój. Niczego tak po prostu nie dostała. Wiedziała, co oznacza posiadanie stroju.

Nigdy już nie zatańczy w tej samej kategorii. Aby wziąć udział w tańcu sukien z dzwonkami musi poczekać, aż ukończy trzynaście lat i trafi do nowej kategorii tancerek.

Cisawni była załamana, ale swoim postępowaniem nauczyła czegoś wielu z nas. Kiedy Babcia podeszła do niej z pytaniem, czy chce oddać swój strój, powiedziała, że tak. W tym mokasyny? - zapytała Nantinki, a Cisawni skinęła potakująco głową. Cisawni zdjęła i oddała swoje spinki i bransolety, wyjęła z włosów orle pióra, zdjęła i oddała swój strój. Zrobiła to, by pokazać swój wstyd z powodu tego, że pozwoliła, by jej orle pióra dotknęły ziemi. A wszyscy, którzy otrzymali coś w darze wiedzieli, że uzyskali błogosławieństwo i uhonorowali Cisawni i jej rodzinę, przyjmując od niej prezenty.

Pod koniec dnia wielu ludzi podchodziło do Babci Nan i Cisawni, dziękując im za przywrócenie tradycji, o której wielu już zapomniało. Wielu zaoferowało się z pomocą przy tworzeniu nowego stroju do tańca tradycyjnego lub fancy. Dorośli mężczyźni płakali otwarcie, podobnie jak kobiety i dzieci, tubylcy i nie-tubylcy. Nie miało to znaczenia. Ci, którzy tam byli, stali się świadkami tradycji wielu pokoleń. Także dziewięcioletnia zaledwie Cisawni wiedziała, co się wydarzyło. Podobnie jak jej siedmioletnia siostrzyczka Monika, która w swojej grupie tańczyła w przeciwnym kierunku. Tańczyła w ten sposób, by uhonorować swą siostrę. Tańczyła, by podtrzymać na duchu siostrę i mamę. Tego dnia zwyciężyła w konkursie.

Jej brat Aron płakał otwarcie i bez wstydu za swoją siostrę. A potem, tańcząc, towarzyszył jej w powrocie do kręgu.

Nasze orle pióra są cennymi przedmiotami i niezależnie od wieku i okoliczności muszą być traktowane poważnie. Dziękujemy Cisawni, że wiesz. I dzięki za lekcję, którą się z nami podzieliłaś. Twoja rozpacz nauczyła nas odwagi i dumy prawdziwego tancerza oraz znaczenia przekazywania tradycji.

Dziś wielu ludzi dumnych jest nie tylko z tego, że byli świadkami tego obrzędu, ale także z tego, że zostali uhonorowani twoim darem.

Ludzie z Monacan, tancerze i kupcy, którzy znają i szanują zwyczaj mówiący, iż Cisawni nie mogła tego dnia nic otrzymać, zebrali pieniądze i dali mi je na przechowanie. Po zakończeniu pow-wow mogłam z dumą wręczyć Cisawni i Nantinki 115 dolarów. Wzruszenie odebrało im głos. Obie myślą już o nowym stroju.

Magazyn "Parade" z 2 czerwca, dnia ceremonii, zacytował tubylczego senatora Bena Nighthorse Campbella, który powiedział: "Mawiamy, że ładny dom i dużo pieniędzy to symbole sukcesu. Ale dla Indian jest inaczej. Sukcesem nie jest to, co się posiada, ale to, co się rozdało. Najbardziej szanowanym członkiem plemienia może być najbiedniejszy, ponieważ rozdawanie poprawia pozycję człowieka."

z myślą o zlotowych "tradycjonalistach" - przełożył Cień

 

Powyższa opowieść pochodzi z internetowego biuletynu "Wotanging Ikche" nr 33/98. Przedrukowano ją z tubylczej gazetki "Susquehanna Valley Native American Eagle", w której pod tytułem "The Passing of A Rose" opublikowała ją A. Kay Ensing.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin