Współczesne toksyczne dzieci.doc

(300 KB) Pobierz
Toksyczne dzieci

Toksyczne dzieci

Polska  dzieci  wychowanie  państwo 

Polska,   dzieci, wychowanie, państwo, zdjęcie, fotografia

sxc.hu

Dwadzieścia, a może więcej lat wychowywania dzieci bez stresu i dyscypliny stworzyło specyficzną hybrydalną wersję dziecka polskiego Anno Domini 2010. Dziecka potwora, które nie potrafi myśleć innymi kategoriami niż dobro własne i własna przyjemność.

Jeśli do tego dołączymy plany obecnej administracji ograniczające władzę rodziców nad dziećmi to możemy być pewni, że twór zwany rodziną jest już przeszłością i zostanie zastąpiony już niedługo przez coś innego. Może przez kolektyw blokowy lub jakąś inną organizację.

Dzieci bowiem, jeśli osiągną wiek 13-15 lat, przestają być dziś słodkimi milusińskimi, a stają się twardymi negocjatorami, które domagają się od rodziców coraz więcej, więcej i więcej. Niektóre z nich zaś żądają po prostu władzy w domu, chcą rządzić i artykułują to wprost, bez owijania w bawełnę. Do tego wszystkiego mają narzędzia, które pozwalają im po tę władzę nad rodzicami sięgać.

Oto piętnastolatka powiedziała matce, że jeśli ta nie będzie spełniać jej żądań dotyczących finansowania, wtedy ona – córka, dokona kilku widowiskowych okaleczeń, a potem uda się na posterunek policji, odwiedziwszy wcześniej lekarza i z kwitkiem obdukcji w drżącej dłoni złoży skargę na swoją matkę-potwora, która bije ją co dzień. Powiedziała także ta biedna dziewczyna, że może zrobić coś o wiele gorszego, może na przykład sfingować samobójstwo i pozostawić listy, w których jasno będzie napisane, że do tego straszliwego kroku pchnęła ją matka, która nie rozumie ani jej samej, ani jej potrzeb i oczekiwań. Samobójstwo będzie rzecz jasna nieudane, bo kto dziś o zdrowych zmysłach popełnia samobójstwo, kiedy życie jest takie lekkie i wspaniałe.

Matka po wysłuchaniu tego wszystkiego z ust ukochanego dziecka, które wykarmiła własną piersią i dla którego poświęcała się przez lat piętnaście, uległa bez szemrania żądaniom i postawiła się  tym samym w sytuacji sprzętu domowego do spełniania życzeń. Przegrała i nigdy już nie odzyska swojej pozycji ani swojej godności. Do śmierci otoczona będzie pogardą córki i jej znajomych, a także swojej rodziny. Będzie zdana na łaskę i niełaskę własnego dziecka. Takich przypadków jest wiele i właściwie nie ma dobrej recepty na to, jak się wobec szantażu dzieci zachować.

Próby ingerencji urzędników w życie rodziny, dokonywane zwykle pod pozorem ratowania tej rodziny i zabezpieczenia dzieci przed agresją rodziców, są w wielu przypadkach wykorzystywane przez sprytne i pozbawione skrupułów nastolatki do osiągania własnych celów. Zdarzają się jednak przypadki, że chwyty takie stosują także młodsze dzieci - dzieci ośmio- lub dziesięcioletnie. I tak, pewien bardzo zainteresowany grą w piłkę nożną chłopiec udał się na policję, by opowiedzieć tam o swoim ojczymie, który bije go i maltretuje. Na dowód pokazał poobijane nogi i siniak na pośladku, który przed chwilą na boisku zrobił mu kolega w czasie zbyt brutalnego ataku na piłkę. Policja początkowo nie chciała uwierzyć malcowi, ale ten się upierał. W końcu sprowadzono dziadków chłopca, którzy nie lubili owego ojczyma, drugiego męża swojej córki. Dziadkowie, wykorzystując sytuację skwapliwie przyznali, że to, co mówi chłopiec jest prawdą.

Niewinnego człowieka, który próbował wyegzekwować posłuszeństwo powierzonego swojej opiece dziecka, zamknięto więc na trzy miesiące do aresztu celem wyjaśnienia sprawy. Przez te trzy miesiące człowiek ten nie miał możliwości widywania się z rodziną ani z nikim prócz adwokata. Czekał go proces o maltretowanie dziecka, w dodatku nie swojego, tylko dziecka żony, nad którym on sprawował jedynie opiekę. Okazało się jednak, że matka chłopca jest na tyle przytomna, by przekonać dziadków do wycofania oskarżenia i solidnie przetrzepać skórę swojemu synowi. Mężczyzna wyszedł na wolność.

Nie mamy dziś właściwie żadnej sankcji, która położyłaby kres niewłaściwym zachowaniom młodych ludzi. Szkoła nie spełnia swojego zadania wychowawczego, chyba że dyrektor osobiście jest zainteresowany tym, by jego placówka miast jedynie uczyć, także wychowywała. Nie można uczniów dyscyplinować właściwie nijak. O tym, żeby postawić dziecko do kąta, nie ma mowy; o tym, żeby zostawić go na drugi rok w tej samej klasie, także nie. Jedyne co może zrobić nauczyciel klas 1-4 z niesfornym uczniem, to wstawić mu do dzienniczka pieczątkę ze skrzywioną buzią lub chmurką, co oznacza, że jest z niego niezadowolony. Uczniowie, którzy radzą sobie z własnymi rodzicami i potrafią manipulować dorosłymi mają w nosie te znaczki i nic ich one nie obchodzą.

Dawniej często, choć nie zawsze, czynnikiem dyscyplinującym uczniów był pan od WF, który nieraz brutalnie wprowadzał dyscyplinę wśród wychowanków. Dziś w klasach młodszych nie ma takiego pana i nie ma co liczyć na to, że dzieciaki zostaną „ustawione” przez panią od korektywy, która ma z nimi zajęcia przypominające nieco WF.

Najgorzej jest oczywiście w gimnazjach, gdzie trafiają dzieciaki z różnych szkół i pozostają ze sobą w klasach jedynie przez trzy lata. Nie łączą ich żadne więzi,  nie przyjaźnią się ze sobą tak mocno, jak to bywa zwykle w szkole podstawowej, często nienawidzą się i zwalczają. Ich wychowanie opiera się na osobistym autorytecie nauczyciela. A ten, o czym wszyscy wiedzą, jest dziś bardzo słaby.

Konsekwencje tego rodzaju wychowania są łatwe do przewidzenia, szczególnie, że państwo coraz śmielej zabiega o to, by pomniejszyć rolę rodziny w wychowaniu dzieci, a zwiększyć swoje własne prawa wobec tych dzieci. Nie ma na to powszechnej zgody, o czym przekonać się możemy, oglądając reakcje ludzi na umieszczenie w państwowych placówkach opiekuńczych dzieci z rodzin biednych czy patologicznych. Nie posiadające odpowiedniej infrastruktury i odpowiednich placówek wychowawczych państwo dąży do destabilizacji rodzin. Zaczyna się od najbiedniejszych i najsłabszych. Skutkować będzie to w najbliższej przyszłości tym, ze kraj pełen będzie obywateli ogłupiałych i gotowych słuchać każdego kto ma pieniądze i władzę. Ich prawa będą iluzoryczne, a obowiązki ogromne, choć oni sami nie będą mieli ich świadomości.

 

Komentarze do tekstu :

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin