R. Konik - Czarna legenda Inkwizycji.pdf

(251 KB) Pobierz
Czarna legenda inkwizycji
Czarna legenda inkwizycji
Sobota, 26 Luty 2011 17:00
Dr Roman Konik
Propagowanie mitu inkwizycji jako zbrodniczej organizacji chrześcijańskiej staje się dla
wielu sztandarowym dowodem na to, że prawdziwa wiara, gorliwość religijna i
przywiązanie do dogmatów mogą stać się źródłem fanatyzmu i okrucieństwa wobec
bliźnich, dlatego wiarę w Boga należy sprowadzić do sfery jak najbardziej prywatnej i
osobistej. Tymczasem - w porządku doczesnym - powołanie powszechnych sądów
kościelnych miało ukrócić samosądy na heretykach oraz uniezależnić dbanie o czystość
doktryny wiary od częstokroć okrutnych sądów państwowych.
Współczesna tendencja dechrystianizacji Europy przybiera różnorakie formy. Jedną ze
skuteczniejszych metod, którymi próbuje się zdyskredytować Kościół, jest odwołanie się do
jego rzekomej historii, której znajomość nie pozwala dziś nazwać Kościoła słowami św.
Augustyna jako ex maculatis immaculata (wewnętrznie święty). Za taką przesłanką stawiana
jest dużo poważniejsza teza: przeszłość Kościoła katolickiego przeszkadza, by wierzyć w jedną
z podstawowych prawd wiary mówiącą, że w Kościele tkwi kontynuacja zbawczej misji
Chrystusa.
Ten mit zbiorowej wyobraźni o inkwizycji budowany jest misternie od czasów oświecenia i jest
obecnie trudny do obalenia. Mit ten jest pewnym fragmentem gry, która ma na celu wzbudzenie
irytacji wśród wierzących, irytacji w stosunku do instytucjonalnego Kościoła, czego efektem ma
być porzucenie tradycyjnych praktyk religijnych i zajęcie stanowiska mówiącego, że wiara w
Boga nie wymaga zaakceptowania instytucji Kościoła, która poprzez swą kryminalną historię
straciła moc autorytetu. Należy zatem odrzucić zdyskredytowany balast jako niepotrzebny, a
nawet przeszkadzający w bezpośrednim kontakcie z Bogiem. Wrogowie Kościoła, powołując
się na jego rzekomą zbrodniczą historię, pytają retorycznie: jakie prawo ma Kościół do nauk
moralnych, skoro sam w przeszłości dopuszczał się tak niegodziwych czynów? Gdy stajemy
wobec tego rodzaju historycznych zarzutów, możemy być pewni, że przywołany będzie casus
Świętej Inkwizycji.
Współczesne odczytanie rzeczywistej roli, jaką odegrała inkwizycja, jest z wielu powodów
zadaniem wyjątkowo trudnym. W historycznym odbiorze inkwizycji przeszkadza medialny szum
tworzony przez pseudointelektualnych publicystów, którzy zaliczają trybunały wiary do
najbardziej zbrodniczych instytucji w historii ludzkości, przypisują inkwizycji nawet setki
milionów ofiar (aby się przekonać, jak jest to absurdalne, wystarczy sprawdzić, ilu
mieszkańców zasiedlało Europę w wiekach średnich). Prym w promowaniu czarnej legendy
inkwizycji wiodą lewicowe media, w których coraz częściej słyszy się liczne porównania
trybunałów inkwizycyjnych do działalności gestapo czy urzędów bezpieczeństwa z czasów
wczesnego PRL. "Historycy-eksperci" wskazują, że trybunały inkwizycyjne skazywały w
procesach przeważnie na śmierć, a inkwizytorzy byli okrutnymi zwiastunami systemów
totalitarnych. Pamiętajmy, że to karykaturalne opisy Diderota, Woltera czy nawet
1 / 6
451064916.004.png
 
Czarna legenda inkwizycji
Sobota, 26 Luty 2011 17:00
Dostojewskiego ukształtowały w umyśle przeciętnego człowieka upiorną wizję inkwizycji.
Polscy autorzy nie pozostali też w tyle za "postępowymi" historykami: Jerzy Andrzejewski
fantazjuje w "Ciemności kryją ziemię", jak to inkwizycja ad maiorem Dei gloriam krwią znaczyła
swój wkład w rozwój Kościoła, Edward Potkowski zaś w pracy "Heretycy i inkwizytorzy" wprost
pisze o założycielach inkwizycji (np. o św. Dominiku), że byli to ludzie chorzy psychicznie.
Spotykając się na co dzień z taką wizją inkwizycji, przeciętny człowiek skłonny jest uznać ją za
prawdziwą. Istnieje potoczne wyobrażenie o inkwizytorze jako o geriatrycznym zakapturzonym
mnichu o skłonnościach sadystycznych, który pała żądzą władzy. Najlepszym przykładem
takiego wyobrażenia jest postać Bernarda Gui, inkwizytora Toledo, którego w swej powieści
"Imię róży" opisał znany włoski mediewista Umberto Eco. Jeszcze gorzej przedstawiono go w
filmie na podstawie tej książki. Bernard Gui - rzeczywista postać historyczna - był inkwizytorem
Toledo. Przez szesnaście lat pełnił tę posługę i orzekł winę w stosunku do 913 osób, z czego
tylko 42 osoby, jako groźnych rebeliantów, pedofilów, kryminalistów, przekazał władzy
świeckiej. W wielu przypadkach Gui (co na te czasy było zupełną nowością) orzekał chorobę
psychiczną u podejrzanych, rezygnując z dalszych przesłuchań. Warto wspomnieć, że ta
"ikona czarnego terroru" wydała 274 wyroki złagodzenia odbywanych kar oraz zamiany w 139
przypadkach więzienia na noszenie krzyża pokutnego naszywanego na odzienie. Jednak
stworzony przez Eco mit działa mocniej niż prawda historyczna. Ma on jednak tyle wspólnego z
prawdziwym Bernardem Gui, co postać Hansa Klossa ze Stanisławem Mikulskim. Pamiętajmy,
że inkwizytorzy rekrutowani byli głównie z najlepszych zakonników, wykształconych i o
nieskazitelnej opinii. Minimalną granicą wieku dla inkwizytora było 40 lat (ze względu na
doświadczenie życiowe i niebezpieczeństwo młodzieńczej pochopności w wydawanych
wyrokach). Nie mógł on też nosić broni. Inkwizytorzy byli normalnymi ludźmi, często
podróżnikami, ciekawymi świata intelektualistami. Budzi nasze zdziwienie list Synodu biskupów
z Toledo, który nawołuje, by inkwizytorzy byli powściągliwi w grze w kości...
Strategia oblężenia
Obalenie głęboko zakorzenionego mitu krwawej inkwizycji jest zadaniem wyjątkowo trudnym,
gdyż po drugiej stronie ideologicznej barykady stoją media masowe z arbitralnymi sądami,
deformacjami, legendami wspieranymi przez liczne autorytety medialne, filmy, książki,
pseudonaukowe publikacje czy świat masowej rozrywki, który w wielu przypadkach stał się
jedynym źródłem wiedzy historycznej jej odbiorców. Nie podejmując działań mających na celu
zmianę stanu oceny historii Kościoła, zezwalamy, by bezdyskusyjnie dać się obarczać
pomówieniami i kłamstwami. Już niebawem nie będzie pewnie w historii takiego miejsca,
naznaczonego cierpieniem, błędem i okrucieństwem, za które nie będzie ponosił
odpowiedzialności Kościół katolicki. Coraz częściej występują bowiem przypadki, w których
ogólna historia Kościoła przedstawiana jest jako śmietnik wad, wypaczonych idei i mylnych
przekonań całego cywilizowanego świata. Niejednokrotnie efektem owego swoistego oblężenia
jest deklaracja wielu katolików, którzy nie próbując zmienić tego stanu rzeczy, utwierdzają się
w przekonaniu, że instytucja Kościoła katolickiego stworzona jest na wzór organizacji
charytatywnych czy zrzeszeń organizacji pożytku publicznego, gdzie pracują zwykli ludzie,
mogący błądzić czy defraudować majątek. Ten efekt oblężenia jest misternie budowany jedynie
na pewnych medialnych przekazach, całkowicie pozbawionych podstaw wiedzy historycznej i
2 / 6
451064916.005.png
 
Czarna legenda inkwizycji
Sobota, 26 Luty 2011 17:00
elementarnej wiedzy z zakresu teologii.
Do tego zestawu mitów medialnych dołącza się oświeceniową dychotomię przeciwstawienia
sobie dwóch struktur rzekomo nawzajem się wykluczających: wiary i rozumu, wiary i wolności
umysłu, wiary i rozsądku, wiary i nauki. Dlatego tezą końcową jest niejednokrotnie argument
powielany przez media: albo grzęźniemy w zmurszałej wizji wiary chrześcijańskiej opartej na
przemocy i restrykcji, albo wybieramy wolność i naukę, zapewniając cywilizacji progres.
Analizując historię inkwizycji i chcąc zrozumieć motywy jej powstania i działalności, należy
przyjąć bardzo starannie metodologię badawczą. Analizowanie działalności trybunałów wiary z
punktu widzenia współczesnych uwarunkowań, praw człowieka, uświęconej medialnie
demokracji jest wyrwaniem z kontekstu kulturowego i historycznego okoliczności jej powstania,
jest zabiegiem niedopuszczalnym, którego efektem są karykaturalne i nieprawdziwe wnioski.
Wystarczy jednak pobieżne spojrzenie w historię, by zauważyć, że większość z podawanych w
mediach rzekomych faktów historycznych wydaje się co najmniej zagadkowa. Często osąd
działalności inkwizycji jest bardzo surowy, nawet wewnątrz współczesnego Kościoła. Jak
zatem pogodzić istnienie znienawidzonej inkwizycji z wyniesieniem na ołtarze przez Kościół
wielu inkwizytorów jako wzorów postępowania moralnego (Piotra Męczennika, Piotra
d´Arbues, Dominika Guzmana czy Jana Kapistrana), jak pogodzić naukę Ojców Kościoła, od
Tomasza z Akwinu po Grzegorza z Nazjanzu, którzy nie tylko całym sercem popierali
działalność inkwizycyjną, ale wręcz pisali wskazówki i rady dla inkwizytorów, czy też - jak św.
Dominik - wprost uczestniczyli w tworzeniu Świętego Oficjum?
Po wtóre, jeżeli trybunały wiary były tak znienawidzone przez samych wiernych, dlaczego
zatem sami przestępcy wymyślali często powody religijne swych przewinień? Odpowiedź jest
pragmatyczna, gdyż w średniowieczu powszechna była świadomość tego, że postawienie
przestępcy przed sądem inkwizycyjnym gwarantuje sprawiedliwy przebieg śledztwa oraz broni
sprawcę przed powszechnymi praktykami stosowanymi w sądach grodzkich (np. tortury
traktowane jako część procedury sądowej, obcięcie kończyn jako zabieg prewencyjny, banicja,
konfiskata mienia czy wieloletnie więzienie).
Zapobiec samosądom
By zrozumieć i ocenić działalność inkwizycji, należy przede wszystkim postawić pytanie o
motywy jej powstania. Cele, jakie przyświecały zapoczątkowaniu inkwizycji, były złożone.
Przede wszystkim powołanie powszechnych sądów kościelnych miało ukrócić samosądy na
heretykach (vide: oficjalny zakaz stosowania ordaliów - sądu Bożego, przez Kościół od roku
1215) oraz uniezależnić dbałość o czystość doktryny wiary od sądów państwowych. Należy
pamiętać, że pierwsze surowe kary za odstępstwa od doktryny chrześcijańskiej wprowadzili
władcy świeccy, np. dekret Rajmunda hrabiego Tuluzy nakazujący złapanych katarów kierować
bezpośrednio na stos bez sądu i prawa obrony; podobny dekret wydaje Piotr II, król Aragonii,
nakazując bezzwłocznie opuścić królestwo wszystkim heretykom. Ci, którzy się nie zastosują
do tego dekretu, mieli być spaleni na stosie. We Francji król Francji Robert II Pobożny w 1022
r. mimo ostrego sprzeciwu lokalnych władz kościelnych rozpoczął ściganie heretyków na
własną rękę, zaś w kronikach Galla Anonima można przeczytać o świeckim dekrecie
nakazującym wybicie zębów drewnianym polanem za publiczne łamanie postu. Tendencje do
stosowania tego rodzaju aktów restrykcyjnych były związane ze starożytną zasadą rzymską,
wedle której władza cesarska rozumiana była jako po.tif"Ad abolendam diversarum haeresum
pravitatem" Papieża Lucjusza III) wyraźnie traktuje zagrożenie herezją w dwóch kontekstach: w
kontekście wiary i zagrożenia ładu społecznego. Herezja, jak wydawać by się mogło
3 / 6
451064916.001.png
 
Czarna legenda inkwizycji
Sobota, 26 Luty 2011 17:00
współcześnie, nie dotyczyła tylko sfery teologicznej, była uderzeniem w równowagę świata
średniowiecznego. Oprócz ewidentnych aspektów infekowania czystości wiary doktryna
heretycka zwalniała i zakazywała (w przypadku ruchu katarów) składania jakiejkolwiek
przysięgi i anulowała wszystkie dotychczas złożone. Każdy, kto choć pobieżnie zna strukturę
społeczną panującą w wiekach średnich, wie, że fundamentem ładu była przysięga lenna,
zobowiązanie stanowe czy złożone śluby wierności. Ruchy manichejskie odrzucały
funkcjonowanie władzy świeckiej i kościelnej, skutecznie nawoływały do zaniechania
stosowania medycyny czy do całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej, nawet w małżeństwie,
albo do obrzędu zwanego endura - czyli dobrowolnej śmierci samobójczej poprzez zagłodzenie
organizmu.
Mity wokół tortur
Mówienie o stosach jako wymyśle inkwizytorów jest grubym nieporozumieniem. Przed
nastaniem bowiem trybunałów inkwizycyjnych, wzorem prawa rzymskiego, sądy powszechne
skazywały na stos fałszerzy monet, przestępców, którzy dopuścili się rabunku z włamaniem,
czy fałszerzy oszukujących na wadze. W penitencjarnej historii Europy apogeum stosowania
tortur przypada zaś na przełom XVI i XVII wieku, czyli na kilka stuleci po ogłoszeniu bulli "Ad
extripanda", zezwalającej na stosowanie tortur w procesach o herezje. Mało znanym i rzadko
wspominanym faktem jest także to, że w systemach prawa świeckiego w większości krajów
europejskich możliwość stosowania tortur zniesiono dopiero w XIX wieku. Bulla Papieża
Innocentego IV była pod pewnymi względami postępowa, gdyż dopuszczała tortury jedynie w
nielicznych przypadkach. Poddany torturze mógł być tylko oskarżony o ciężkie przewinienia,
nie zaś podejrzany, zezwolenie na tortury musiało zostać podjęte przez aklamację, tzn. przez
wszystkich sędziów biorących udział w posiedzeniu sądu inkwizycyjnego, najczęściej było to
dwunastu dobranych przez inkwizytora, prawowiernych katolików (boni viri), rekrutujących się
spośród miejscowego kleru i arystokracji. Wystarczył jeden głos przeciwny, by zabroniono
stosowania tortur. Zgodę na nie musiał także wyrazić biskup miejscowej diecezji, w której
obradował sąd inkwizycyjny. Zeznania uzyskane na torturach nie mogły być traktowane jako
materiał dowodowy. Co więcej, oskarżony poddany torturom mógł w ciągu 24 godzin odwołać
swoje zeznania, które złożył podczas ich wykonywania. Tortury można było stosować tylko w
ten sposób, by nie sprowadziły na torturowanego śmierci lub okaleczeń. Warto tu dodać, że
jeśli już decydowano się na tortury, to w większości przypadków męczono głodem. Bulla
Papieża Aleksandra zabraniała także osobom duchownym uczestniczenia w torturach,
pozostawiając je całkowicie ramieniu świeckiemu. Dekret ten cofnięto osobnym
rozporządzeniem z 27 kwietnia 1260 roku, gdyż nieobecność inkwizytora przy torturach
przewlekała sprawę i żołnierze ramienia świeckiego stosowali tortury w sposób, w jaki ich
używano w prawie świeckim, co było zakazane w sądach inkwizycyjnych. Warto tutaj też
wskazać, że inkwizycja kościelna zdecydowanie zakazywała karania dzieci, starców, kobiet w
ciąży, co było dopuszczalne w sądach świeckich. Nigdy też nie stosowano tortur (jak to bywało
w ówczesnym prawie świeckim) w pierwszej rozprawie sądowej. Uciekano się do tego środka
jedynie wtedy, gdy oskarżonemu udowodniono winę (więc wykluczało to de facto stosowanie
tortur na podejrzanych o herezję) i mimo jaskrawych dowodów winy trwał on w uporze i nie
przyznawał się do herezji. Przyglądając się dokumentom inkwizycyjnym, śmiało możemy
postawić tezę, że sądy inkwizycyjne w porównaniu z sądami świeckimi tamtych czasów
uciekały się do tortur sporadycznie i na złagodzonych warunkach. Okrutne metody stosowane
były przez inkwizycję nader rzadko (we Francji, gdzie trwała walka z sektą albigensów, przez
4 / 6
451064916.002.png
 
Czarna legenda inkwizycji
Sobota, 26 Luty 2011 17:00
200 lat jedynie trzykrotnie zdecydowano o użyciu tortur).
Po stronie człowieka
Jakkolwiek dziwacznie to brzmi w kontekście czarnej legendy o inkwizycji, warto wspomnieć o
pewnych nowatorskich rozwiązaniach humanizujących w sposób znaczny średniowieczny
system penitencjarny. Sądy inkwizycyjne jako pierwsze zapewniały obrońcę z urzędu i to, co
do dziś jest praktykowane - uznawały areszt domowy i zwolnienie za poręczeniem. Ponadto
oskarżony miał prawo zabrania głosu w przypadku niezrozumienia aktu oskarżenia - gdy do
tego dochodziło, przewodniczący trybunału miał obowiązek jego wyjaśnienia. Jeżeli podejrzany
uważał, że któryś z sędziów jest mu nieprzychylny i wrogo do niego nastawiony, miał prawo
odwołania się na tej podstawie do Stolicy Apostolskiej, na ten czas odraczano postępowanie
dochodzeniowe. Nawet współcześnie taki przywilej nie przysługuje oskarżonym. Każde
odwołanie sądzonego heretyka spotykało się z odpowiedzią ze strony Stolicy Apostolskiej.
BenedyktIX (1033-1046) sygnował średnio 1 list rocznie, Leon IX (1049-1054) już ok. 35,
Innocenty II (1130-1143) - 72 lisy, Aleksander III (1159-1181) - 179, Innocenty III (1198-1215) -
280, Innocenty IV (1243-1254) - 730, Jan XXII (1316-1324) aż 3 tys. 646 listów dotyczących
odwołań! Świadczy to o tym, że w okresie największej walki z herezją Stolica Apostolska
odpowiadała na liczne apelacje, pytania i sprawy sądowe wymagające arbitrażu najwyższych
hierarchów Kościoła. Średniowieczny przywilej selekcji trybunału przez oskarżonego nie jest
fikcją, a jest niestety często pomijany w wielu pracach dotyczących inkwizycji. Pewną nowością
było także to, że trybunał inkwizycyjny nie opierał się wyłącznie na zeznaniach świadków, miał
obowiązek wysłuchania i ustosunkowania się do stawianych zarzutów przez oskarżonego.
Dlatego stwierdzenie, jakoby oskarżony nie miał prawa głosu w sądach inkwizycyjnych, jest
wierutną bzdurą. Nową procedurą było także wprowadzenie obowiązkowego obrońcy z urzędu
(niespotykane jako prawo powszechne, gdyż było rozwiązaniem kosztownym). Częstą karą
wymierzaną przez sądy były kary kanoniczne lub więzienie - tzw. murus largus, czyli
odosobnienie w klasztorze lub murus scrictus, polegające na zamknięciu w celi klasztornej.
Zarówno w przypadku murus largus, jak i murus scrictus dopuszczalne były odwiedziny
współmałżonka. Była to bardziej praktyka pokutna niż kara kryminalna. Z reguły skazani
podlegali wielokrotnym amnestiom skracającym wyroki lub zamieniano je na inną pokutę, np.
codzienne odmawianie psalmów pokutnych czy pielgrzymkę do miejsc kultu (vide: przypadek
Galileusza, który wyrokiem sądu inkwizycyjnego został skazany na karę... odmawiania 4
psalmów pokutnych dziennie. Jako słabo widzący karę mógł scedować na wybraną osobę).
Należy pamiętać, że tego rodzaju nowatorskie rozwiązania pojawiały się w momencie
powszechnego stosowania kar mutylacyjnych w prawodawstwie świeckim - czyli kar
odzwierciedlających charakter przestępstwa: obcinanie uszu, kończyn (kradzież), języka
(składanie fałszywych zeznań). Sądy inkwizycyjne także jako pierwsze uwzględniały w
prawodawstwie okoliczności łagodzące, wprowadzając tzw. stan wyższej konieczności (np.
kradzież z nędzy). Trybunały wiary zlikwidowały także instytucję więzień koedukacyjnych.
Prawda o ofiarach
W debacie nad inkwizycją jednym z najczęściej poruszanych problemów badawczych jest
pytanie o liczbę ofiar, za które pośrednio lub bezpośrednio odpowiedzialne były trybunały
wiary. Trzeba jasno stwierdzić: dokładna liczba ofiar nie jest możliwa dziś do ustalenia ze
względu na zbyt mały (lub fragmentaryczny) materiał archiwalno-dowodowy. W przybliżeniu
podać można (zarówno w przypadku inkwizycji pontyfikalnej, jak i państwowej inkwizycji
5 / 6
451064916.003.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin