Charles A Monarchia pytania i odpowiedzi.docx

(34 KB) Pobierz

Charles A. Coulombe

Monarchia – pytania i odpowiedzi (cz. 1)

14 maja 2011 | Formacyjne

Monarcha natomiast jest zobowiązany przez tradycję i ceremoniał do sprawowania władzy w określony sposób. Jest kształtowany do tej roli od dzieciństwa i wie, że nie zawdzięcza swej pozycji tylko własnym talentom. Jednym słowem, monarcha może po prostu mieć nieco miejsca na pokorę, której zawsze brakuje dyktatorowi.

http://www.konserwatyzm.pl/img/articles/koro.jpg

1. Czy monarchia jest złem?

 

Na pewno nie! Czy Św. Ludwik był złym człowiekiem? Karol Wielki? Wszyscy spośród wielu świętych, którzy zasiadali na tronach? Cóż należy powiedzieć o królu Dawidzie lub jego potomku Jezusie Chrystusie? Dlaczego - jak sądzicie - Pismo Święte mówi nam w pierwszym liście Św. Piotra (2, 13) o poddaniu się władzy króla? Albo dlaczego Kościół stworzył ceremonie namaszczenia i koronacji królów i deklarował, że rządzą "z łaski Boga"? Katolicki koncept monarchii został wyraźnie zdefiniowany przez arcybiskupa Johna Healy z Tuam w Irlandii, który napisał przed śmiercią w 1919 roku:

 

Pozycja królewska jest uświęcona, osoba króla winna być traktowana jako nietykalna, jeśli nie z powodu namaszczenia, to dla uczczenia tej pozycji.  Władza królów jest szeroka - oparta na Woli Bożej, a nie na ruchomych piaskach ludzkiej woli... Należy o nich mówić ze stosownym szacunkiem, by nie stali się w publicznie wyrażanych ocenach łatwym celem dla wszystkich niewyparzonych języków. Naruszenie godności ich osób staje się świętokradztwem, a każde poniżenie czy słowem czy działaniem, staje się poniżeniem Boga samego. Właśnie tylko ten jeden pogląd na władzę królewską może sam utrzymać przy życiu, w tym prześmiewczym i rozpasanym czasie, ducha dawnej lojalności, owego ducha zrodzonego z wiary, łączącego w sobie posłuszeństwo, szacunek i miłość do majestatu królewskiego, która była zarazem więzią wspólnoty społecznej, zachętą do szlachetnej odwagi jak i czynnikiem oczyszczenia serca z jego niewybrednych tendencji, chroniąc je przed wszystkim, co niegodziwe, egoistyczne i nikczemne. (P. J. Joyce, John Healy, s. 68-69).

 

C. S. Lewis postawił ten problem bardzo dobrze:

 

Monarchia może być łatwo odbrązowiona, ale obserwujmy twarze, dobrze zapamiętajmy prześmiewców. Są to ludzie, których powiązanie z Rajem zostało przecięte, do których poszept polifonii, taniec nie docierają; ludzi - dla których kamyki ułożone w rzędzie są piękniejsze niż sklepienie łukowe. Jednak nawet jeśli pragną jedynie równości, nie są w stanie jej osiągnąć. Gdy zakazane jest wyrażanie szacunku królom, ludzie zamiast nich czczą milionerów, sportowców, gwiazdy filmowe, a nawet słynne prostytutki lub gangsterów. Gdy duchowa natura, tak jak cielesna, musi być obsłużona; zabierzmy jej pożywienie, a będzie pożerać truciznę.

 

W istocie, w rzeczy samej!

 

2. Ale co należałoby powiedzieć o tych wszystkich zdeprawowanych monarchach, którzy rządzili w średniowieczu?

 

Ale też o wszystkich świętych, którzy także rządzili? Jak Catherine Goddard Clarke postawiła to w swym dziele „Nasi Wspaniali Papieże” (str. 59):

 

Byliśmy stopniowo i z namysłem uczeni być zdania, że monarchie i królowie są złą rzeczą, a papieski nadzór jakiegokolwiek rodzaju nad rządem, a nawet nad jego moralnością jest rzeczą bardzo złą ... ...

 

Niewielu jest tych, którzy się obecnie dowiadują, że Francja, Hiszpania i Portugalia, Polska i Węgry, Anglia i Szwecja - wszystkie te kraje miały królów i królowe, którzy rządzili swymi ziemiami świetnie i przynieśli swym poddanym nieopisane szczęście i dobrobyt.

 

A zaiste, strony utworów zarówno Dom Guerangera i Albana Butlera, których odpowiednio „Rok Liturgiczny” i „Żywoty Świętych” to prawdziwe klasyki, wypełnione są przykładami świętości królów.

 

Zdarzali się, możemy być pewni, zdeprawowani królowie, podobnie jak zdarzali się i nadal trafiają się zdeprawowani duchowni. Ale nie zmienia to faktu, że instytucje - które ci omylni ludzie reprezentują - są w stanie stworzyć coś wielkiego w stopniu nieosiągalnym od tego, co jest dla tych instytucji alternatywą.

 

Przeegzaminujmy historię dowolnej republiki; z wyjątkiem takich ludzi jak Garcia Moreno w Ekwadorze, Lucas Alaman w Meksyku, Engelbert Dollfuss w Austrii i Heinrich Bruening w Niemczech (wszyscy, tak się złożyło monarchiści, uważający, że czas Restauracji jeszcze nie dojrzał dla ich krajów) jest to lista, w najlepszym razie, miernot, a potworów - w najgorszym. W końcu Hitler został wybrany w wyborach. Biorąc pod uwagę historyczne doświadczenia, to być może zwolennicy republiki powinni ograniczyć się do teorii, a kształtowanie historii pozostawić nietknięte.

 

3. Czy król nie jest po prostu dyktatorem w koronie?

 

Zdecydowanie nie. Każdy dyktator to „self-made man”. Po przedarciu się na szczyt, nie uważa się za obowiązanego do czegokolwiek w stosunku do Boga, czy ludzi. Talentowi do zdobywania władzy zazwyczaj nie towarzyszy wykształcenie czy umiejętności w zakresie sztuki rządzenia państwem - stąd często nieokrzesane i błazeńskie wrażenie wywierane przez takie osoby. Bez zahamowań ukształtowanych przez tradycję, dyktator może rządzić kierując się jedynie własnymi zachciankami.

 

Monarcha natomiast jest zobowiązany przez tradycję i ceremoniał do sprawowania władzy w określony sposób. Jest kształtowany do tej roli od dzieciństwa i wie, że nie zawdzięcza swej pozycji tylko własnym talentom. Jednym słowem, monarcha może po prostu mieć nieco miejsca na pokorę, której zawsze brakuje dyktatorowi.

 

4. Czy Amerykańska Republika jest z natury zła?

 

W tym sensie, że została zbudowana na fundamentach krwawej rewolucji i w oparciu o zasady antychrześcijańskie, tak. Ale Bóg może przynieść dobro ze zła - Upadek Człowieka został odkupiony przez Wcielenie i Śmierć Pana Jezusa. Jak zauważył Samuel Johnson, "Szatan był pierwszym Wigiem". W określonym sensie, każda rewolucja przeciwko monarchii, motywowana chciwością i zazdrością jest kolejnym Upadkiem. Ale kto może powiedzieć, że odkupienie nie może pojawić się tutaj? Na pewno Amerykanie wykazali swą zdolność do czynienia wielkiego dobra.

 

5. Czy w ogóle republiki są z natury złe?

 

Te, które zostały zainstalowane zgodnie z antychrześcijańskimi zasadami z roku 1776 i 1789 są złe. Te nieliczne, które istniały przedtem w chrześcijaństwie były, prawie wszystkie, miastami-państwami wyznającymi wierność monarsze w swych zasadach. Ale nasz obecny zestaw republik jest przesiąknięty złem wzmiankowanej zasady: "państwo bez króla, a Kościół bez papieża".

 

6. Czy lepiej mieć katolicką republikę czy protestancką monarchię?

 

Jest to, do pewnego stopnia, pytanie fałszywe. W Irlandii, Portugalii, Polsce i całej Łacińskiej Ameryce były próby stworzenia "republik katolickich", przez które rozumiano republikańskie państwo rządzone zgodnie z katolickimi zasadami. Ale co pociąga to za sobą naprawdę, jest antykatolicką formą rządu, obsadzonego przez katolików. Gdy są oni zastąpieni później przez innych ludzi - jak to miało miejsce w większości wymienionych miejsc, państwo i społeczność lokalna szybko ulegają sekularyzacji. Zatem, że tak powiem, próba stworzenia katolickiej republiki jest błędem, za który się ciężko płaci.

 

W przypadku protestanckich monarchii, to te obecnie istniejące (Wielka Brytania i jej byłe dominia: Kanada, Australia, itd., Szwecja, Norwegia, Dania i Holandia), jak również obalone (Prusy i inne protestanckie państwa niemieckie) to zasadniczo katolicki wytwór pokryty protestanckim fornirem. Jednak natura tego wytworu jest taka, że nawet w tym przypadku może on wydźwignąć osoby przypominające ich katolickich poprzedników: przykłady Jerzego III i Edwarda VII w Wielkiej Brytanii, Gustawa III w Szwecji i Fryderyka Wilhelma IV w Prusach przychodzą do głowy. Dużą stabilność, którą te kraje posiadają nawet wśród zmian społecznych i "cichej" rewolucji, może być przypisana temu, co pozostaje wartościowego w ich monarchiach. W przypadku kilku krajów, na przykład Saksonii, gdzie w XVIII wieku elektor (późniejszy król) powrócił do katolicyzmu, korzyści dla ludności szybko się zamanifestowały.

 

Biorąc to wszystko pod uwagę, uważam, że prawdziwie katolicka republika jest niemożliwa; tego, co zwiemy tym mianem nie należy preferować bardziej niż protestanckiej monarchii.

7. Co zrobić, gdy nasz król jest tyranem?

 

W nowoczesnej monarchii konstytucyjnej tyranami są politycy wybrani przez ludzi i biurokratyczna klasa, która w rzeczywistości zarządza państwem; są oni nie do obalenia, a ich polecenia muszą po prostu być przestrzegane. Król służy przede wszystkim dla przypomnienia ludności, że nie zawsze było tak jak obecnie, i że ponownie może być jak kiedyś. Jeśli politycy naprawdę wszystko zepsują, może on być w stanie naprawić bałagan.

 

W średniowieczu, gdy król złamał prawo, wielcy ludzie królestwa sprzeciwiali się mu dla jego własnego dobra, a la „Magna Carta”. Gdy posunął się za daleko, wówczas Kościół ekskomunikował go.

 

8. Ta idea, że ludzie mogą po prostu dziedziczyć władzę nade mną, denerwuje mnie. Czyż głosowanie nie jest skutecznym narzędziem kontroli i utrzymania równowagi? Czyż nie zapewnia kompetencji?

 

Przykro mi, że Pana denerwuje! A przecież nie ma Pan kontroli nad wyborem rewidenta podatkowego i niezliczonych innych ludzi, którzy mają więcej władzy nad Panem, niż średniowieczny król mógł mieć nadzieję kiedykolwiek osiągnąć. Jednakowoż są dwie odpowiedzi na to pierwsze pytanie.

 

Podstawową jest ta - no cóż, aby nie zabrzmiało to dziwnie – że Bóg daje królów na jakich ludzie zasługują. Zasada dziedziczności pozostawia wybór najwyższej władzy Wszechmogącemu; twierdzono zresztą, że próba wybrania go jest odmową podporządkowania się opatrzności.

 

Na bardziej przyziemnym poziomie prawda jest taka, że w dłuższych okresach czasu działa to lepiej. Według słów świątobliwego księdza hiszpańskiego, ojca Jaime Balmesa, w jego „Cywilizacji Europejskiej” (s. 143):

 

Rozpatrując rzeczy abstrakcyjnie, nie ma nic bardziej uderzająco absurdalnego niż dziedziczna monarchia, sukcesja utwierdzona do rodziny, która może w każdym momencie umieścić na tronie głupca, dziecko, albo nikczemnika, a jednak w praktyce nie ma niczego bardziej mądrego, rozważnego i przezornego. Tego nas nauczyło wieloletnie doświadczenie wieków, a wykazał to rozsądek i udowodniły smutne ostrzeżenia tych narodów, które próbowały monarchii elekcyjnej. A zatem, co jest tego przyczyną? To właśnie staramy się wyjaśnić. Monarchia dziedziczna wyklucza wszelkie nadzieje na spełnienie anormalnych ambicji, i bez tego w społeczeństwie zawsze są zarodki kłopotów, składnik buntu, który karmiony jest przez tych, którzy są w stanie powziąć nadzieję uzyskania pewnego dnia władzy. W spokojnym czasie i pod dziedziczną monarchią, poddany - niezależnie jak bogaty, jakkolwiek wyróżniający się talentem lub męstwem, nie może bez szaleństwa mieć nadziei na stanie się królem, i taka myśl nigdy nie przychodzi mu do głowy. Ale zmieńmy okoliczności; zezwólmy na, nie powiem prawdopodobieństwo, ale możliwość takiego zdarzenia, a zobaczymy, że natychmiast pojawią się gorący kandydaci.

 

Oczywiście, niesnaski powodowane przez konflikty między partiami są charakterystyczne dla nowoczesnego państwa; dobrobyt ludzi jest zawsze w pierwszej kolejności poświęcany w ramach przygotowań do następnego zamachu stanu, wyborów, czy jakikolwiek sposobu, jakim konkretna republika ma zwyczaj zmieniać głowę państwa. Jest prawie maksymą, że ci, którzy dążą do wysokiego urzędu - najmniej nań zasługują.

 

Wybory, jak długie doświadczenie pokazuje, tak naprawdę nie zapewniają kontroli i utrzymania równowagi. Spójrzmy na kwestię aborcji, jako przykład. Tak kluczowe zagadnienie, które odnosi się do samego sedna władzy państwa i sensu człowieczeństwa, nigdy w Stanach Zjednoczonych nie zostało skierowane do rozstrzygnięcia przy urnie wyborczej. A nawet gdyby zostało, to czy definicja życia człowieka jest czymś, o czym chcemy decydować w głosowaniu? Czy może ona być zmieniona tak łatwo? W każdym razie ważne pytania są rzadko rozstrzygane przez ludność.

 

9. Czy poddaństwo w średniowieczu nie było straszne?

 

W porównaniu do czego? Chłop, jako pracujący wszędzie i zawsze, miał ciężkie życie. On również nie mógł być wyrzucony ze swej ziemi, pracował około 30 dni w roku dla swojego pana (w przeciwieństwie do 167 dni przeciętnego Amerykanina dla Urzędu Skarbowego), i nie mógł pracować w niedziele i jakieś 30 dni świąt nakazanych i pewne inne wyznaczone dni. Można to porównać do jakiegokolwiek obecnego opisu obowiązków pracownika, jaki sobie zażyczymy.

 

10. Czyż monarchia w Anglii nie okazała się być kiepskim żartem?

 

W porównaniu z „White House” za Clintona? Chociaż nie była czasami aż tak skuteczna, jakby pragnąć, to jaki ten rząd był? Królowa Elżbieta II w roli prywatnego doradcy rządu uniemożliwiła popełnianie takich błędów, jak rozważana przez Harolda Wilsona inwazja Rodezji w roku 1965. Jej gubernator generalny w Australii, Sir John Kerr, w 1975 r. zdymisjonował rząd Gougha Whitlama, który groził finansowaniem swego reżimu nielegalnie po tym, jak Senat odmówił mu dostaw. Jej gubernator generalny Grenady, Sir Paul Scoon, wezwał amerykańskich żołnierzy, gdy rząd załamał się w ogniu rewolucji i kubańska interwencja wydawała się nieuchronna. We wszystkich trzech przypadkach rząd republikański oznaczałby katastrofę.

 

Wielką sprawę się czyni z małżeńskich nieszczęść rodziny królewskiej, w szczególności księcia Walii. Jednak z uwagi na potraktowanie w rękawiczkach naszego prezydenta w tej samej dziedzinie, czyż nie można założyć, że zirytowanie przez księcia wielu wpływowych grup (jego stanowiskiem w takich dziedzinach jak architektura, środowisko i edukacja) stało się przynajmniej częściowo źródłem jego nieszczęść? Tak to wygląda z ujawniającego wiele listu z 21 stycznia 1993 r., jaki napisał do Toma Shebbeare, dyrektora Prince's Trust (i cytowanego na s. 493-494 biografii Dimbleby's):

 

Przez ostatnie 15 lat byłem w pełni motywowany przez rozpaczliwe pragnienie, aby przywrócić "Wielka" z powrotem Wielkiej Brytanii. Wszystko co starałem się robić -wszystkie projekty, przemówienia, programy, itp. - były tworzone z tym zamiarem. I nic z tego nie zadziałało, co widać w sposób aż nadto oczywisty! W celu przywrócenia "Wielkiej" zawsze czułem, że najważniejsze jest, aby zjednoczyć naród, i zdałem sobie sprawę, że jedną z korzyści –jaką ma moja pozycja ma ponad innymi - jest to, że mogę działać jako katalizator w celu stworzenia lepszej i bardziej zrównoważonej odpowiedzi na różne problemy. Nie mam żadnej "politycznej" agendy - tylko pragnienie, by ludzie mogli osiągnąć swój potencjał, zamieszkiwać w przyzwoitych, cywilizowanych warunkach, które respektują; posiadać macierzystą kulturę i charakter narodowy; aby widzieć prawdziwe talenty tego kraju (zwłaszcza pomysłowość i umiejętności techniczne) wykorzystane w jak najlepszym interesie kraju i świata (obecnie są one w żenujący sposób marnowane z powodu braku koordynacji i strategicznego myślenia); aby zachować i cenić infrastrukturę i kulturalną integralność społeczności wiejskich (gdzie nadal istnieją) ze względu na kluczową rolę, jaką odgrywają w strukturze narodu, a także w opiece nad i w zarządzaniu terenami wiejskimi; by cenić i dbać o najwyższe standardy wojskowej rzetelności i profesjonalizmu, jakie są wykazywane przez nasze siły zbrojne, ze względu na rolę, jaką odgrywają w systemie zabezpieczeń na wypadek klęsk oraz cenić i zachować nasze wyjątkowe standardy radiofonii i telewizji, które są znane na całym świecie. Ostatnim punktem jest to, że chcę cofnąć do poprzedniego stanu - niektóre z osiągniętych już w latach 60-tych - groteskowe granice w zakresie edukacji, architektury, sztuki, muzyki i literatury; nie wspominając rolnictwa! Nic dziwnego, że po przeczytaniu tego widać, iż chcą mnie zniszczyć lub pozbyć się mnie...!

 

Podobnie jak jego przodkowie Stuartowie, będzie starał się odgrywać rolę opiekuna terenu, na przykład jego zainteresowanie polowaniem bardzo przypomina jego poprzedników: "Mimo protestów przeciwników polowań, książę Walii jest bardzo zainteresowany tym sportem na wszystkich poziomach i bronił go jako skutecznej formy sportowej ochrony przyrody i jej siedlisk w brytyjskich wiejskich terenach", jak czytamy w „Royal Encyclopaedia”. To samo źródło opowiada o książęcej farmie hodowlanej w Highgrove:

 

Szczególną troską w Home Farm jest ochrona środowiska: słoma nie jest spalana; użycie nawozów chemicznych są zredukowane do minimum, i utrzymując charakter krajobrazu Cotswolds, 548 metrów kamiennych murków z luźnych kamieni odbudowano dookoła posiadłości. W 1985 r. podjęto decyzję, aby przejść do metod ekologicznych na trzech blokach gruntów jako część ogólnego ruchu do tego, co jest określane jako biologicznie zrównoważone rolnictwo związane z konserwacją terenu. Osiągnięcie pełnego statusu ekologicznego dla całej nieruchomości planowane było na 1996 rok.

 

Odmowa przez księcia przystąpienia do Zakonu Masońskiego i potępienie rozłamu Henryka VIII z Rzymem wróżyło dobrze dla niego jako króla Karola III - jeśli objęcie tronu będzie mu dozwolone przez mających władzę.

 

11. Jak nasze prawa będą gwarantowane w monarchii?

 

A jak są one zagwarantowane w dowolnym przypadku? Jak Joe Sobran zauważył: "jeśli głosowanie mogłoby cokolwiek zmienić, byłoby nielegalne".  Król jest uczony myśleć o sobie jako ojcu swego narodu, a wynikiem tego był fakt, że w dzisiejszych czasach Karol w Austro-Węgrzech; Mikołaj II w Rosji; Umberto II we Włoszech; Henryk, hrabia Paryża, pretendent do tronu Francji; Michał w Rumunii i Konstantyn II w Grecji, wszyscy by wybrali abdykację i/albo wygnanie zamiast pogrążyć swe narody w krwawej wojnie domowej. Porównajmy ten lęk o życie swych dzieci do przywódców republikańskich: od Lincolna do chwili obecnej.

 

W średniowieczu panował pogląd, że nawet królowie byli przedmiotem prawa; wzajemna gra wpływów pomiędzy królem, Kościołem, szlachtą, cechami, a także właścicielami ziemskimi zapewniała wiele wolności osobistych. W ostatecznym rozrachunku prawa poddanego wynikają z tego, że jest on dzieckiem Boga, z którego łaski król panuje. W "wolnej" republice, oczywiście, prawa obywatela  są przyznawane jako kaprys klasy politycznej - lub zabierane (np. palacze w Kalifornii, proszę wziąć to pod uwagę!).

 

12. Kogóż tak naprawdę obchodzi, co o tym Pan myśli? Jakie jest stanowisko Kościoła na temat monarchii?

 

Dobre pytanie! Nawet ja sam nie przywiązuję do mych przemyśleń aż tak wielkiej wagi! W odniesieniu do Kościoła jednakowoż - jego stanowisko jest jasne. W jego liturgii, tak jak w jej „Piśmie Świętym”, tak jak w działaniach papieży i biskupów Kościół popiera tę instytucję. W swoim przemówieniu dotyczącym śmierci Ludwika XVI, „Pourquoi Notre Voix”, papież Pius VI oświadczył, że monarchia jest "najlepszym ze wszystkich systemów rządzenia." Królewskie przestrzeganie Kalendarza Kościoła, rytuały - jak koronacja i królewski patronat nad Kościołem, wszystko to odzwierciedla wskazane stanowisko. Monarchiści w krajach katolickich zawsze domagali się państwa katolickiego, jak również państwa królewskiego.


 

Tłum.: Krzysztof Adam Rybak

 

Tłum.: Krzysztof Adam Rybak

Zgłoś jeśli naruszono regulamin