Malowanie wywolywaczem.doc

(38 KB) Pobierz
"MALOWANIE" WYWOŁYWACZEM

"MALOWANIE" WYWOŁYWACZEM 

 

 

Dla siebie odkryłem tą technikę przypadkowo, kiedy to na

naświetlony arkusz papieru wylałem (przez nieuwagę oczywiście) nieco

wywoływacza. Już miałem wyrzucić ten papier, kiedy zauważyłem ciekawy

kształt powstałej plamy i pojawiający się w niej powoli obraz. Rozmazałem

palcem resztki wywoływacza na papierze, później normalnie utrwaliłem i

otrzymałem coś, co skłoniło mnie do dalszych eksperymentów

prowadzonych już w sposób kontrolowany. Na tym to właśnie polega - na

wywoływaniu określonych miejsc naświetlonego papieru, przy czym w

zależności od ilości użytego miejscowo wywoływacza możemy kontrolować

stopień zaczernienia. Jeśli nanosimy wywoływacz pędzlem - zostają

ciekawe ślady pociągnięć.

Myślę, że wielu z nas fotoamatorów ma w swoich zbiorach

negatywy, kiedyś odrzucone, a z których można stworzyć ciekawe obrazy

stosując tą technikę. Można spędzić wiele przyjemnych chwil odkrywając

na nowo zapomniane już zdjęcia i nadając im nową, nie do końca

przewidywalną formę. Dobrze, jeśli sami już obrabialiśmy papiery cz-b i

mamy do tego wyposażenie i troszkę doświadczenia.

Piszę tu o materiałach cz-b, ponieważ:

1.  obróbkę prowadzimy pod kontrolą wzroku przy oświetleniu

ciemniowym,

2.  wielu z nas ma jakieś zapasy, nawet lekko przeterminowanych

materiałów - można je użyć

3.  są łatwiej dostępne dla większości fotoamatorów niż kolorowe.

        Nic nie stoi na przeszkodzie w wypróbowaniu tej techniki w

procesie kolorowym. Ja to robiłem używając chemii Tetenala Mono PK-

RA4 do temp. pokojowej i papieru do procesu RA4. Jednak utrudnieniem

jest całkowita ciemność i nanoszenie wywoływacza na papier na

wyczucie.

 

 

Potrzebne wyposażenie :

 

        Nie różni się ono od podstawowego używanego do obróbki papierów

czarno-białych, nie ponosimy prawie żadnych specjalnych wydatków.

Dodatkowo będziemy potrzebowali (zakładam, że mamy już wybrany

negatyw, z którym chcemy pracować):

 

1.  Wolną kuwetę o wymiarach jak max. wymiary używanego papieru - w

niej będziemy malować,

2.  pędzelek - najlepiej kilka różnych - nimi będziemy malować,

3.  małe naczyńko (np. kubek po jogurcie) - na wywoływacz do malowania,

4.  mogą przydać się gumowe rękawice.

 

Papier i chemia - dowolne, choć mają oczywiście wpływ na ostateczny efekt

(mniej lub bardziej kontrastowe, czerń zimna czy ciepła itd.).

        Jak widać jest to podstawowe wyposażenie do obróbki cz-b

papierów i tak jak do standartowej obróbki rozkładamy kuwety i

powiększalnik. Do naczyńka nalewamy wywoływacz ten sam, który

znajduje się w kuwecie.

 

Postępowanie:

 

        Postępujemy początkowo tak jak przy standartowej obróbce ( kadr,

ostrość, próbki na ekspozycję i gradację papieru). W ten sposób otrzymamy

odbitkę - wzór o prawidłowym naświetleniu w interesujących nas partiach.

Teraz (jeśli nie zrobiliśmy tego wcześniej) decydujemy, które obszary

chcemy wywołać, które opuścić, gdzie coś dodać itd. Następny arkusz

papieru naświetlamy stosując takie same parametry (przysłona, czas) jak do

wzorcowej odbitki ( można zastosować nieco mocniejsze naświetlenie -

nasze wywoływanie nie będzie tak intensywne jak w kuwecie). Naświetlony

arkusz wkładamy do suchej (!) kuwety emulsją do góry i zaczynamy

malowanie.

W oświetleniu ciemniowym dobrze widzimy białą kartkę, jednocześnie

pamiętamy w którym miejscu był interesujący nas motyw - tutaj robimy

pierwsze pociągnięcia pędzelkiem zamoczonym w wywoływaczu -

powodujemy przez to wywołanie tej powierzchni. Pędzelek, nie może być

zbyt mokry - wywoływacz będzie się rozlewał powodując zacieki (ale może

to być także pożądane - zależnie od naszego zamysłu).Nie ma potrzeby

zbytnio się spieszyć i po pierwszych pociągnięciach warto zaczekać aż

zacznie ukazywać się obraz. Możemy teraz ocenić w którym kierunku

poruszać się dalej ( w pewnym sensie malujemy z pamięci mając przed

oczami odbitkę - wzór). Nanosząc kolejne warstwy wywoływacza w dużej

ilości możemy uzyskać całkowicie jednolicie wywołany obszar, a nanosząc

mniej warstw prawie suchym pędzelkiem powodujemy niecałkowite

wywołanie i zaznaczamy drogę pędzla po papierze.

Należy pamiętać, że nigdy nie spowodujemy silniejszego

zaczernienia jakiegoś obszaru niż to, które uzyskaliśmy na odbitce-wzorze (

stosując te same parametry naświetlania). Jeśli chcemy uzyskać taki efekt,

należy  wybrane miejsce doświetlić (pod powiększalnikiem lub latarką z

wąską wiązką światłą) jeszcze przed rozpoczęciem malowania. Gdy już

uzyskamy zadowalający efekt, przerywamy, utrwalamy, płuczemy i suszymy

jak zwykłą odbitkę. Pamiętajmy szczególnie o bardzo dokładnym

utrwaleniu i o końcowym płukaniu (którego często się niedocenia),

ponieważ każda praca powstała tą techniką jest właściwie niepowtarzalna i

szkoda byłoby za jakiś czas zobaczyć na ulubionej fotografii brzydkie żółte

plamy. Przed umieszczeniem w niej kolejnej odbitki, kuwetę w której

malujemy dokładnie wycieramy np. papierowym ręcznikiem z kropli

wywoływacza do sucha.

 

Modyfikacje:

 

        W miarę nabierania własnych doświadczeń i ochoty na kolejne

eksperymenty, zapewne zechcą Państwo wprowadzić modyfikacje do wyżej

opisanego sposobu tworzenia obrazu. Możliwości są prawie nieograniczone.

Oto kilka przykładów:

- różne rodzaje papieru - inaczej przyjmują wywoływacz papiery

błyszczące i matowe, na podłożu RC i barytowym,

- różne rodzaje wywoływacza i stopnie jego rozcieńczenia,

- maskowanie i doświetlanie wybranych obszarów papieru

fotograficznego,

- zaświetlanie papieru w trakcie jego malowania (pseudosolaryzacja),

- tonowanie i barwienie ( w całości lub miejscowo) gotowych fotografii,

- stosowanie malowania w procesie kolorowym otwiera przed nami

kolejne możliwości.

 

Życzę wielu udanych fotografii (wykonanych nie tylko tą techniką).

Andrzej Sroka

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin