58 III POBYT W NEW YORKU Hotele ameryka�skie � New York � Rozczarowanie � Ulice � Gmachy � Ko�cio�y � Nieporz�dek � Rozmaite dzielnice � Murzyni � Irlandczycy � Amerykanie w og�lno�ci � Zwyczaje i obyczaje � Znowu rozczarowanie � Instytucje publiczne � S�dy � Administracja � Nadu�ycia � Powody nadu�y� � �rodki przeciw nadu�yciom � Szko�y i nauczycielki � Ich wp�yw na obyczaj � Szko�a nad Cosumnes � Kobiety ameryka�skie � Religijno�� � Z�e i dobre strony � Przysz�o�� Marmury, br�zy, dywany, zwierciad�a: oto hotele ameryka�skie. W New Yorku s� to obok bank�w i poczty najpi�kniejsze budynki miejskie. Pr�cz numer�w przeznaczonych do naj�cia, w ka�dym hotelu znajduje si� mn�stwo ogromnych sal, gdzie go�cie mog� przyjmowa� swoich odwiedzaj�cych, i buduar�w urz�dzonych z ksi���cym przepychem, przeznaczonych dla kobiet. �Central Hotel�, w kt�rym zatrzyma�em si� na par� dni, jest to pod wzgl�dem ogromu prawdziwe ma�e miasteczko, pr�cz go�ci bowiem sta�ych i nocowych mn�stwo os�b z miasta zbiera si� wieczorem w jego wspania�ym przedsionku dla czytania gazet, spotkania si� ze znajomymi, palenia lub �ucia tytuniu, wreszcie dla poko�ysania si� na jednym z biegunowych krzese�, kt�rych tu mn�stwo. Le�y on na ulicy Broadway, najwi�kszej i najruchliwszej ulicy New Yorku, odznaczaj�cej si� szczeg�lniej swoj� d�ugo�ci�. Wieczorem, gdym tu przyby�, zwiedza� ju� miasta z powodu sp�nionej pory nie mog�em, musia�em wi�c zadowoli� si� tylko zwiedzeniem hotelu, po czym wraz z towarzyszami udali�my si� do dining-roomu, tj. do sali jadalnej. Jest to istotnie ogromna sala, mog�ca pomie�ci� kilkaset os�b, urz�dzona z przepychem, ale bez smaku. S�upy podpieraj�ce sklepienie s� marmurowe, ale zbyt grube i niskie, pu�ap za ci�ki, wej�cie za� jak do stodo�y. Ogromne drzwi, podw�jne, z okr�g�ym wierzchem, przypominaj�-zupe�nie wierzeje. Trzy razy dziennie schodz� si� tu wszyscy mieszka�cy hotelu. Za jedzenie w hotelach ameryka�skich nie p�aci si� osobno, ale koszta jego wliczone s� w cen� numeru. Ka�dy z go�ci wynajmuj�cych numera ma tu prawo przyj�� pi�� razy dziennie i je��, co mu si� podoba, bez �adnej osobnej dop�aty, wi�kszo�� jednak schodzi si� tylko na brekfest, lunch i obiad wieczorny. Przy stole go�cie rozmawiaj� ze sob� jak znajomi, co jednak nie poci�ga za sob� bli�szych stosunk�w. Po sko�czonym posi�ku wstaj� i rozchodz� si�, gdzie kto chce, nie dzi�kuj�c sobie wzajemnie za towarzystwo, jak r�wnie� nie czekaj�c jedni na drugich. Mn�stwo kobiet przychodzi bez m�czyzn, mn�stwo bowiem nawet panien podr�uje bez �adnej opieki. Wszystkie stroj� si� tak, jak nigdzie w Europie, wszystkie przychodz� bez kapelusz�w; dlatego obiady, zw�aszcza wieczorem, wygl�daj� jakby obiady proszone i nader ceremonialne. S�u�bie nie daje si� tu nic. Sk�ada si� ona we wszystkich prawie hotelach wy��cznie z Murzyn�w. Nale�y to do mody, a przy tym kolorowa pos�uga zapewne taniej kosztuje od bia�ej. Przy ka�dym stole stoi dw�ch lub trzech Murzyn�w o g�owach podobnych do g��w czarnych baran�w. S� to ludzie bardzo grzeczni, us�uguj� szybko i wprawnie, wygl�daj� za� we frakach i bia�ych krawatach, je�eli nie pi�knie, to najmniej nader oryginalnie. Zreszt� us�uga tu nie jest trudna. Wed�ug zwyczaj�w ameryka�skich przed ka�dym z go�ci stawiaj� tu mn�stwo porcelanowych miseczek ze wszelkiego rodzaju jad�em od razu. Masz przed sob� od razu zup�, mi�siwa, ryby, jaja, pudingi, pomidory, kartofle, lody, poziomki, jab�ka, migda�y, kaw�, s�owem: niezliczon� ilo�� da� w ma�ych dozach. Zaczynaj, sk�d chcesz, jedz, co chcesz, nikt tu na to nie patrzy. Murzyn stoi nad tob� jak kat nad dobr� dusz� i ustawicznie dolewa ci wody z lodem w szklank�, skoro j� tylko wypijesz, odpowiadaj�c niezmiennym: �Yes, sir!� na wszystkie twoje ��dania. Skutkiem tego systemu w jedzeniu wszystko tu jada si� zimne, skrzep�e, zd�bia�e, nawet w najlepszych restauracjach. Kuchnia ameryka�ska jest najniegodziwsz� kuchni� na �wiecie. Nie chodzi jej o to wcale, �eby� zjad� zdrowo i dobrze, ale o to, by� zjad� jak najpr�dzej i m�g� wr�ci� do business; wszystko wi�c obliczone jest na �ap cap i tylko wieczorne obiady podaj� ci cokolwiek staranniej, wieczorem bowiem wszelki business ko�czy si� wraz z uderzeniem pi�tej godziny. Pierwszego dnia przyjazdu, zamiast si��� w reading-roomie i zacz�� pisa� studia o obyczajach ameryka�skich, jak to uczyni�a pewna korespondentka do jednego z pism warszawskich, kt�ra od razu, przez cudown� prawdziwie intuicj� obyczaje te zg��bi� potrafi�a, wyszed�em na miasto przypatrze� si� cho�by przelotnie wszystkiemu. Prawda, �e w nocy nie dozna�em tak silnych wra�e�, jak rzeczona korespondentka, kt�rej wystrza�y rewolwerowe strzelaj�cych sobie we �by Amerykan�w oka zmru�y� nie da�y, nie tylko pierwszej, ale i nast�pnych nocy jej pobytu w Stanach Zjednoczonych. Co do mnie, spa�em tak spokojnie, �e mimo woli przychodzi mi w�tpi�, aby te ustawiczne nocne odg�osy, kt�re s�ysza�a korespondentka, mia�y istotnie tak tragiczne znaczenie; nie przes�dzaj�c jednak ostatecznie tej kwestii, od razu wyszed�em na Broadway i pu�ci�em si� na miasto. New York jednak nie tylko nie zachwyci� mnie, ale rozczarowa� pot�nie. Ka�de z europejskich miast ma jak�� swoj� osobliwo��, kt�r� istotnie widzie� warto: Pary� ma ich tysi�ce, Londyn r�wnie�, Wiede� ma swego Stefana, Berlin swego Kaulbacha, Bruksela � Wiertza i �w. Gudul�, Wenecja � swoje kana�y, Rzym � papie�a i Rzym staro�ytny, Kolonia � tum najpierwszy na �wiecie, Krak�w � Wawel i Matejk�, Warszawa � dobre ch�ci, kt�rymi jest brukowan�, wielkich ludzi do ma�ych interes�w, najd�u�sze na �wiecie j�zyki, Saski Ogr�d i dobro spo�eczne w kszta�cie dziurawego orzecha, na kt�rym �wiszcze, kto chce i jak mu si� podoba. Wsz�dzie jest jaka� tradycja, wsz�dzie z mur�w patrzy na ciebie, je�li nie czterdzie�ci wiek�w, jak by�o raz powiedziane na pewnym obiedzie dla jednego z jubilat�w warszawskich, to przynajmniej kilkana�cie; wsz�dzie widzisz histori� zakrzep�� w mur i kamie�, wsz�dzie pewn� odr�bno�� narodow�, wsz�dzie jaki� wielki idea�, kt�rego pocz�tek w mrokach przesz�o�ci. W New Yorku nie ma tego wszystkiego. G��wne ciekawo�ci miasta to hotele i banki, czyli inaczej m�wi�c: nie ma tu �adnych pami�tek historycznych, �adnych ciekawo�ci. Historii Stan�w Zjednoczonych szukaj w Waszyngtonie; w New Yorku masz tylko kupc�w. Handel, handel i handel, business i business, oto, co widzisz od rana do wieczora, o czym ustawicznie s�yszysz i czytasz. Na rzut oka nie jest to miasto zamieszkane przez taki a taki nar�d, ale wielki zbi�r kupc�w, przemys�owc�w, bankier�w, urz�dnik�w, kosmopolityczny zarwaniec, kt�ry imponuje ci ogromem, ruchliwo�ci�, przemys�ow� cywilizacj�, ale nu�y ci� jednostronno�ci� spo�ecznego �ycia nie wytwarzaj�cego nic wi�cej pr�cz pieni�dzy. Chc�c opisa� to miasto, nie wiedzie�, od czego zacz��, gdzie zaczepi� my�l i oko; jedna ulica podobna do drugiej, wsz�dzie ruch, gwar i �cisk, t�umy powoz�w i omnibus�w; mieszka�cy �piesz� si� z gor�czk� na twarzy i w ruchach, jak gdyby mieli pomieszanie zmys��w. Po�piech ten widzisz wsz�dzie: w budowie dom�w, ulic, chodnik�w. Jedno zrobione i doprowadzone do mo�liwej doskona�o�ci, drugie zaledwie pocz�te. Oto np. Broadway: domy tu podobne do londy�skich, obok hotelu zbudowanego z bia�ego marmuru od dachu a� do funda- ment�w stoj� czerwone ceglane domy, tam dalej plac pusty ze znakami pogorzeliska; wczoraj tam by� po�ar, dzi� postawi� nowy gmach, a jak si� ten jutro spali, to pojutrze zn�w b�dzie inny. Tam oto ko�ci�, w kt�rym ludzie chwal� Pana Boga becz�c jak ciel�ta, w innym zn�w r��, w innym modl� si� po katolicku. Ale ko�cio�y te zamkni�te, bo to dzie� powszedni, wi�c business nie pozwala si� modli�. Zreszt� ko�cio�y nie odznaczaj� si� ani wielko�ci�, ani staro�ytno�ci�, rzek�by�: tak�e zbudowane napr�dce. Ko�o ko�cio��w ma�e cmentarzyki, kt�re tu wi�cej ni� gdzie indziej s� miejscami wypoczynku; dalej sklepy pogrzebowe, businessy w trumnach i nagrobkach, dalej znowu ulica. Wystawy sklepowe nad podziw �wietne i bogate, ale urz�dzone bez smaku. Na chodnikach przed lustrzanymi szybami sklep�w le�� kupy �mieci. Miasto zab�ocone, brudne, �le wybrukowane; miejscami stoj� ma�e ka�u�e czarnego b�ota, kt�re nie mo�e sp�yn�� przez zatkane �cieki ku morzu. Mn�stwo papierk�w, szcz�tk�w z gazet, podeptanych sk�rek z jab�ek i pomara�cz le�y wsz�dzie, tak na chodnikach jak i na �rodku ulicy. Mi�dzy pysznymi powozami, omnibusami � je�d�� wozy �adowne ogromnymi pakami towar�w lub przechadzaj� si� �winie, nie wiadomo do kogo nale��ce, z powystrz�pianymi przez psy uszami. �wi� tu mn�stwo. �Oto jedna z nich � m�wi pan Dickens w swym opisie New Yorku � patrzcie, jak przedziera si� mi�dzy powozami i przechodz�cymi. Ma jedno ucho, drugie oberwa�y psy w zaci�tej walce na placu, gdzie okaza�a nadzwyczajne m�stwo. Szanowna ta �winia post�puje zupe�nie tak, jak przystoi na dorzecznego cz�owieka z liczby tych, co to �yj� tak zwanym traktierskim �yciem. Co rano w pewnej godzinie wychodzi z domu, w�druje po mie�cie, je, co si� trafi, a wieczorem akuratnie staje przed bram� swego domu. Jest niedba��, leniw�, wysoko ceni sw� niepodleg�o��, nienawidzi wszelkiego przymusu i jak z r�wn� obchodzi si� z ka�d� inn� �wini�� itp. Teraz jest zapewne ju� mniej tych stworze�, ni� by�o za czas�w pana Dickensa, ale i teraz spotka� ich mo�na wi�cej ni� w dziesi�ciu europejskich miastach, zw�aszcza w dolnych ulicach New Yorku. Kr�tko m�wi�c, nie widzia�em, jak �yj�, miasta nieporz�dniejszego i z g�ry zapowiadam, �e wszelkie usi�owania w tym kierunku municypalno�ci warszawskiej nie przyprowadz� do �adnego rezultatu: New York b�dzie mia� zawsze pierwsze�stwo, cho�by ze wzgl�du na swoje po�o�enie portowe. A jednak �adne mo�e z miast europejskich nie ...
ABDITA