Quick Amanda - Orchidea (Vanza 02).pdf
(
1426 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Quick Amanda - Orchidea _Vanza 02_
AMANDA QUICK
ORCHIDEA
1
Kto
Ļ
dotarł do aptekarza przed nim.
Edison Stokes przykl
ħ
kn
Ģ
ł obok le
ŇĢ
cego m
ħŇ
czyzny. W niewielkim pomieszczeniu
było ciemno, dostrzegł jednak r
ħ
koje
Ļę
no
Ň
a zatopionego gł
ħ
boko w piersi staruszka. Wyj
ħ
cie
narz
ħ
dzia zbrodni przy
Ļ
pieszyłoby jedynie to, co i tak było nieuchronne.
- Kto to zrobił? - Edison
Ļ
cisn
Ģ
ł s
ħ
kat
Ģ
dło
ı
. - Powiedz mi, Jonasie. Przysi
ħ
gam,
Ň
e za
to zapłaci.
- Zioła. - Z ust aptekarza wypłyn
ħ
ła krew. - Kupił specjaln
Ģ
mieszank
ħ
. Lorring prosił,
Ň
ebym dał mu zna
ę
, je
Ļ
li kto
Ļ
b
ħ
dzie szukał...
- Lorring otrzymał twoj
Ģ
wiadomo
Ļę
. Wła
Ļ
nie dlatego tutaj jestem. - Edison pochylił
si
ħ
jeszcze ni
Ň
ej. - Kto kupił te zioła?
- Nie wiem. Przysłał po nie słu
ŇĢ
cego.
- Czy mo
Ň
esz przypomnie
ę
sobie co
Ļ
, co pomo
Ň
e mi znale
Ņę
człowieka, który to
zrobił?
- Słu
ŇĢ
cy powiedział... - Jonas urwał; krew ponownie wypełniła mu usta.
- Co powiedział słu
ŇĢ
cy?
-
ņ
e natychmiast musi mie
ę
te zioła. I
Ň
e wyje
Ň
d
Ň
a z miasta na jakie
Ļ
przyj
ħ
cie na
wsi...
Edison poczuł,
Ň
e dło
ı
aptekarza wiotczeje.
-
Kto wydaje to przyj
ħ
cie, Jonasie? Gdzie ma si
ħ
odby
ę
? Staruszek zamkn
Ģ
ł oczy.
Przez chwil
ħ
Edison my
Ļ
lał,
Ň
e nie uzyska ju
Ň
Ň
adnej informacji, lecz zakrwawione wargi
aptekarza otworzyły si
ħ
po raz ostatni.
- W Ware Castle.
2
Łajdak był w Ware Castle.
A niech to diabli! Emma Greyson zacisn
ħ
ła dło
ı
w r
ħ
kawiczce na por
ħ
czy balkonu.
Pomy
Ļ
lała,
Ň
e jej brak szcz
ħĻ
cia znowu daje o sobie zna
ę
. Od dłu
Ň
szego czasu prze
Ļ
ladował j
Ģ
pech, którego szczyt przypadł dwa miesi
Ģ
ce temu, kiedy straciła cały maj
Ģ
tek.
My
Ļ
l o tym,
Ň
e przez nast
ħ
pny tydzie
ı
b
ħ
dzie musiała unika
ę
Chiltona Crane'a,
przepełniła jej serce gorycz
Ģ
.
Zab
ħ
bniła palcami po chłodnym kamieniu. Nie powinna by
ę
zaskoczona, kiedy po
południu go zobaczyła. W ko
ı
cu
Ļ
mietanka towarzyska jest przecie
Ň
stosunkowo niewielkim
gronem osób i nic w tym dziwnego,
Ň
e ten łajdak znalazł si
ħ
w
Ļ
ród zaproszonych na tak du
Ň
e
przyj
ħ
cie.
Nie mogła sobie pozwoli
ę
na utrat
ħ
posady. By
ę
mo
Ň
e Crane ju
Ň
jej nie pami
ħ
tał,
jednak rozs
Ģ
dek nakazywał trzymanie si
ħ
z dala od niego podczas przyj
ħ
cia. Nie powinna
mie
ę
z tym trudno
Ļ
ci w tłumie zaproszonych. W ko
ı
cu mało kto zwraca uwag
ħ
na damy do
towarzystwa.
Niewesołe rozmy
Ļ
lania przerwało jakie
Ļ
poruszenie w ciemno
Ļ
ci pod balkonem.
Zmarszczyła czoło i wpatrzyła si
ħ
w mroczn
Ģ
przestrze
ı
wokół wysokiego
Ň
ywopłotu.
Jaki
Ļ
cie
ı
wynurzył si
ħ
z ciemno
Ļ
ci i przesun
Ģ
ł w kierunku sk
Ģ
panej w blasku
ksi
ħŇ
yca połaci trawnika. Wychyliwszy si
ħ
, Emma dostrzegła sylwetk
ħ
przesuwaj
Ģ
c
Ģ
si
ħ
jak
duch w srebrzystej po
Ļ
wiacie. Był to wysoki, szczupły, ciemnowłosy m
ħŇ
czyzna w czarnym
ubraniu.
ĺ
wiatło ksi
ħŇ
yca padło na jego surow
Ģ
twarz o wydatnych ko
Ļ
ciach policzkowych,
jednak Emma ju
Ň
wcze
Ļ
niej rozpoznała przybysza.
Edison Stokes. Wczoraj po południu akurat wracała ze spaceru, kiedy przyjechał do
zamku. Widziała, jak jego błyszcz
Ģ
cy faeton zaje
Ň
d
Ň
a na dziedziniec. Lekki powóz
zaprz
ħŇ
ony był we wspaniałe dobrane i starannie wyszkolone gniadosze.
Olbrzymie konie z niezwykł
Ģ
precyzj
Ģ
reagowały na sygnały Stokesa. Ich ochocze
posłusze
ı
stwo
Ļ
wiadczyło o tym,
Ň
e ich pan nie osi
Ģ
gn
Ģ
ł go przez dyscyplinowanie zwierz
Ģ
t
bolesnymi smagni
ħ
ciami bata.
Pó
Ņ
niej Emma zauwa
Ň
yła,
Ň
e inni go
Ļ
cie przygl
Ģ
daj
Ģ
si
ħ
Stokesowi z ukosa.
Wiedziała,
Ň
e ich ciekawskie, nieco zal
ħ
knione spojrzenia bior
Ģ
si
ħ
st
Ģ
d,
Ň
e Stokes posiada
ogromny maj
Ģ
tek i równie wielkie wpływy, co oznaczało zarazem,
Ň
e mo
Ň
e by
ę
przy tym
bardzo niebezpieczny.
Wszystko to sprawiało,
Ň
e działał pobudzaj
Ģ
co na umysły elity znudzonej kiszeniem
si
ħ
we własnym sosie.
Cienie znów si
ħ
poruszyły. Emma odwa
Ň
niej wychyliła si
ħ
z balkonu i zauwa
Ň
yła,
Ň
e
Stokes stawia nog
ħ
na parapecie otwartego okna. Było to bardzo dziwne. Był przecie
Ň
go
Ļ
ciem w zamku i nie musiał wchodzi
ę
do niego w taki sposób.
Istniało tylko jedno wytłumaczenie takiego post
ħ
powania. Stokes wracał ze schadzki z
Ň
on
Ģ
którego
Ļ
z go
Ļ
ci albo wła
Ļ
nie si
ħ
na ni
Ģ
wybierał.
Nie miała podstaw, by
Ņ
le ocenia
ę
tego człowieka, ale prawd
ħ
mówi
Ģ
c, nie
spodziewała si
ħ
po nim takiego zachowania. Poprzedniego wieczoru jej pracodawczyni, lady
Mayfield, przedstawiła ich sobie. Kiedy zgodnie z wymogami etykiety pochylił głow
ħ
nad jej
dłoni
Ģ
, ogarn
ħ
ło j
Ģ
przeczucie,
Ň
e Edison Stokes nie jest kolejnym Chiltonem Crane'em,
zepsutym rozpustnikiem, od jakich roiło si
ħ
w
Ļ
wiecie, w którym si
ħ
obracała.
Najwyra
Ņ
niej si
ħ
myliła. Có
Ň
, ostatnio zdarzało jej si
ħ
to cz
ħ
sto.
Z otwartego okna we wschodnim skrzydle zamku dobiegł j
Ģ
radosny rechot -
m
ħŇ
czy
Ņ
ni w sali bilardowej musieli by
ę
ju
Ň
na dobrym rauszu. Z sali balowej dobiegały
d
Ņ
wi
ħ
ki muzyki.
Pod balkonem Edison Stokes znikn
Ģ
ł w cudzej komnacie.
Dopiero po dłu
Ň
szej chwili Emma odwróciła si
ħ
i powoli weszła do mrocznego
kamiennego korytarza. Pomy
Ļ
lała,
Ň
e mo
Ň
e spokojnie uda
ę
si
ħ
do swojej sypialni. Lady
Mayfield, która uwielbiała szampana, zapewne była ju
Ň
podchmielona. Nawet nie zauwa
Ň
y,
Ň
e jej opłacona dama do towarzystwa jest tego wieczoru nieobecna.
Czyj
Ļ
przytłumiony głos dochodz
Ģ
cy od strony rzadko u
Ň
ywanych tylnych schodów
sprawił,
Ň
e Emma gwałtownie przystan
ħ
ła na
Ļ
rodku korytarza i nastawiła uszu. Rozległ si
ħ
mi
ħ
kki kobiecy
Ļ
miech, zawtórował mu spro
Ļ
ny pijacki rechot.
- Czy twoja słu
ŇĢ
ca b
ħ
dzie na ciebie czeka
ę
? - wybełkotał Chilton Crane ze
Ņ
le
skrywan
Ģ
nadziej
Ģ
.
Emma zesztywniała. Oto rozwiały si
ħ
jej nadzieje. Na
Ļ
cianie klatki schodowej
rozbłysło
Ļ
wiatło
Ļ
wiecy. Za chwil
ħ
Chilton Crane i jego towarzyszka znajd
Ģ
si
ħ
w korytarzu.
Była w pułapce. Nawet gdyby si
ħ
odwróciła i zacz
ħ
ła ucieka
ę
, nie zd
ĢŇ
yłaby na czas
dotrze
ę
do głównych schodów.
- Nie b
Ģ
d
Ņ
Ļ
mieszny - odpowiedziała lady Miranda Ames. - Dałam jej wolne. Nie
miałam najmniejszej ochoty ogl
Ģ
da
ę
jej tutaj po powrocie.
- Nie trzeba było jej odsyła
ę
- rzekł Chilton. - My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e znale
Ņ
liby
Ļ
my jakie
Ļ
ciekawe
zaj
ħ
cie dla tej smarkuli.
- Panie Crane, czy
Ň
by sugerował pan,
Ň
e moja słu
ŇĢ
ca mogłaby znale
Ņę
si
ħ
razem z
nami w łó
Ň
ku? - wycedziła Miranda. - Jestem nieprzyjemnie zaskoczona.
- Cały urok
Ň
ycia polega na ró
Ň
norodno
Ļ
ci, moja droga. A poza tym przekonałem si
ħ
,
Ň
e kobiety, którym zale
Ň
y na utrzymaniu posady, s
Ģ
bardzo ch
ħ
tne do wypełniania ró
Ň
nych
polece
ı
. Wprost wychodz
Ģ
ze skóry, by dogodzi
ę
m
ħŇ
czy
Ņ
nie.
- Obawiam si
ħ
,
Ň
e b
ħ
dziesz dzisiaj musiał poskromi
ę
swój apetyt. Nie mam
najmniejszego zamiaru dzieli
ę
si
ħ
tob
Ģ
ze słu
ŇĢ
c
Ģ
.
-
W takim razie mo
Ň
e rozejrzymy si
ħ
w
Ļ
ród przedstawicielek wy
Ň
szej klasy i
utworzymy miły tercet. Zauwa
Ň
yłem,
Ň
e lady Mayfield ma dam
ħ
do towarzystwa. Mo
Ň
e
przywołaliby
Ļ
my j
Ģ
do twojej sypialni pod jakim
Ļ
pretekstem...
- Towarzyszk
ħ
lady Mayfield? Chyba nie masz na my
Ļ
li panny Greyson? - Miranda
była szczerze wzburzona. - Nawet mi nie mów,
Ň
e miałby
Ļ
ochot
ħ
uwie
Ļę
t
ħ
mimoz
ħ
w
okularach i cudacznych kapelusikach. Poza tym ma okropne rude włosy. Nie chce mi si
ħ
wierzy
ę
,
Ň
e jeste
Ļ
do tego stopnia pozbawiony gustu.
- Cz
ħ
sto si
ħ
okazuje,
Ň
e nieciekawy strój maskuje du
Ň
y temperament. - Chilton zrobił
pauz
ħ
. - A powracaj
Ģ
c do damy do towarzystwa lady Mayfield...
- Czy mo
Ň
emy zmieni
ę
temat?
- Jest w niej co
Ļ
dziwnie znajomego - powiedział z namysłem Chilton. - Zastanawiam
si
ħ
, czy ju
Ň
jej gdzie
Ļ
nie spotkałem.
Emma poczuła gwałtowny skurcz
Ň
oł
Ģ
dka. Miała nadziej
ħ
,
Ň
e Crane nie jej rozpoznał,
kiedy musiała przej
Ļę
obok niego, uciekaj
Ģ
c z sali koncertowej; rzucił na ni
Ģ
wtedy tylko
przelotne spojrzenie.
Pocieszała si
ħ
tym,
Ň
e m
ħŇ
czy
Ņ
ni tacy jak Crane, którzy uwielbiaj
Ģ
molestowa
ę
nieszcz
ħ
sne słu
ŇĢ
ce gospodarzy, guwernantki i damy do towarzystwa, nie zapami
ħ
tywali
wygl
Ģ
du swych ofiar. Poza tym jej włosy miały teraz zupełnie inny kolor.
Obawiaj
Ģ
c si
ħ
,
Ň
e poprzednia pracodawczyni, która zwolniła j
Ģ
za niesubordynacj
ħ
,
mogła ostrzec znajomych przed zuchwał
Ģ
rudowłos
Ģ
dam
Ģ
do towarzystwa, Emma podczas
krótkiego okresu zatrudnienia w Ralston Manor nosiła ciemn
Ģ
peruk
ħ
.
- Zapomnij o tej dziewczynie - nakazała Miranda. - To straszna nudziara. Jestem
pewna,
Ň
e dostarcz
ħ
ci du
Ň
o ciekawszych wra
Ň
e
ı
ni
Ň
ona.
- Oczywi
Ļ
cie, moja droga. Nie mam co do tego najmniejszych w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci. - W głosie
Chiltona pobrzmiewała jednak nuta rozczarowania.
Plik z chomika:
filipdino
Inne pliki z tego folderu:
Trucicielka- O'Brien Judith.doc
(1551 KB)
Wolf Joan - Opiekun.pdf
(1314 KB)
Wolf Joan - Zemsta.pdf
(1495 KB)
Thornton Elizabeth - Anons(1).pdf
(1301 KB)
Thornton Elizabeth - Głos.pdf
(1290 KB)
Inne foldery tego chomika:
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin