1971 - Ucieczka z Planety Małp.txt

(46 KB) Pobierz
00:00:42:- Tu patrol Czerwony Baron 5.|- Mów, Czerwony Baron 5.
00:00:45:Kršżymy nad południowo-wschodnim|krańcem sektora Alfa Charlie.
00:00:49:Zauważylimy przy brzegu co,|co przypomina statek kosmiczny.
00:00:53:Powiadomcie ekipę ratunkowš.|Pozostaniemy na stanowisku przez 45 minut.
00:00:57:- Utrzymamy łšcznoć, abycie|wzięli namiary. - Zrozumiałem.
00:01:01:Ekipa ratunkowa, Czerwony Baron 5|zauważył statek kosmiczny
00:01:05:w południowo-wschodnim|sektorze Alfa Charlie.
00:01:07:Wysłać tam helikopter. Przeprowadzić|odzysk. Kierunek na radarze.
00:02:05:Wysiadać! Ruszać się.|No już, idziemy.
00:02:15:Sierżancie, zajmijcie się|linš dla płetwonurków.
00:02:19:Tak jest!
00:03:01:Przybył generał.
00:03:09:- Jest kto w rodku?|- Nie wiemy. Dopiero co go wycišgnęlimy.
00:03:20:- Dobra, otworzyć właz.|- Otworzyć właz!
00:04:01:Witamy panów w Stanach Zjed...
00:05:05:BAZA LOTNICZA KORPUSU MARYNARKI
00:05:14:ZAKAZ WSTĘPU|OBSZAR WOJSKOWY
00:06:23:- Dzwoniłe do zoo?|- Tak. Mamy szczęcie.
00:06:26:Ich klinika jest prawie pusta, nie liczšc|poturbowanego liska i goryla w depresji.
00:06:31:Małpy pozostanš w ukryciu|i przejdš kwarantannę.
00:06:34:W razie czego majš|opiekę medycznš na miejscu.
00:06:37:Eksperci zajmš się nimi jutro.
00:06:40:- Generał Brody jest zadowolony.|- O, ja też.
00:06:42:Nie możemy pozwolić, aby stado|małp zanieczyszczało nam miasto.
00:06:45:Zostały nakarmione?|wieże mięso?
00:06:48:W zoo twierdzš, że szympansy,|jak wszystkie małpy, to wegetarianie.
00:06:52:- Zasugerowali pomarańcze.|- Dobry Boże!
00:07:02:O co chodzi, kapralu?
00:07:08:Och, przepraszam. Nie chciałem wam|przeszkadzać w przebieraniu się.
00:07:13:- Co ja mówię, u diabła?|- One udajš, panie generale.
00:07:17:Jak to udajš?. Przebierajš się!
00:07:19:- Skšd majš ubrania?|- Przywieli je ze sobš.
00:07:21:- Co?|- W tej torbie.
00:07:33:Greg, może powiniene|dać im te pomarańcze.
00:08:20:Cóż, one...
00:08:21:Pojadš do kliniki w zoo.|Zorganizuj eskortę policyjnš na 16:30.
00:08:27:Będš tam miały towarzystwo.
00:08:29:W jednej z klatek jest goryl.
00:08:33:Dlaczego to zrobiła?
00:08:38:KLINIKA ZOOLOGICZNA
00:09:09:Proszę bardzo, mały.
00:09:17:Kurczę, jeste naprawdę chory.
00:09:36:Czeć, panienko. Masz tu banana.
00:09:40:Jak sobie chcesz, moja mała.
00:09:56:- Zira!|- Nie jestem jego, jestem twoja.
00:10:01:Opanuj się.|Oni starajš się być mili.
00:10:05:Ta klatka mierdzi gorylem.
00:10:12:- Gdzie my jestemy? Co się stało?|- Wiem, gdzie jestemy.
00:10:18:Wiem, co się stało.
00:10:20:Jakim sposobem,
00:10:22:niestety nie mogę dociec jakim,
00:10:26:przenielimy się z ziemskiej|przyszłoci w przeszłoć.
00:10:29:Przecież widzielimy|zniszczenie Ziemi.
00:10:32:Ziemia zostanie zniszczona,|tak jak to widzielimy.
00:10:35:Tyle że od tamtego zdarzenia|przenielimy się wstecz w czasie.
00:10:40:Zauważylicie, jak po eksplozji|licznik czasu zaczšł chodzić wstecz?
00:10:44:Tak.
00:10:46:Powrócilimy na Ziemię niemal|2000 lat przed jej zniszczeniem.
00:10:50:To kolejny powód,|aby zachować milczenie.
00:10:53:Ludzi nie ucieszy wiadomoć,|że ich wiat ulegnie zagładzie
00:10:57:i spłonie na popiół z powodu|wojny rozpętanej przez małpy.
00:11:08:W tym momencie w czasie
00:11:11:małpy nie potrafiš jeszcze mówić.
00:11:13:Powinnimy na razie|pójć za ich przykładem.
00:11:19:OGRÓD ZOOLOGICZNY W LOS ANGELES
00:11:28:Dostałem raport z bazy lotniczej. Muszę|go przeczytać, zanim rozpoczniemy testy.
00:11:34:Tak, zwykłe zachowanie naladowcze.|Naladowanie ucisków dłoni,
00:11:39:jedzenie z talerzy|przy pomocy sztućców...
00:11:42:O co chodzi?
00:11:44:- Na statku była też torba.|- Z jedzeniem?
00:11:46:Nie, z ubraniami.|Podobno się w nie przebrały.
00:11:51:Nie wierzę w to!
00:12:25:Witam, doktorze Dixon.|Doktor Branton.
00:12:27:- Dzień dobry, Arturze.|- Dzień dobry.
00:12:43:- Samica jest trochę rozdrażniona.|- Dobrze, będę ostrożny.
00:12:46:Widzę, że przygotowałe test|wielofazowy. Zaczniemy od niego.
00:12:54:Bšd ostrożna, Stefanio.
00:12:56:Wyglšdajš na doć potulne.
00:12:58:Tak, ale lepiej nie ryzykować.
00:13:04:Jeżeli statek nie był|zdalnie sterowany,
00:13:06:musiały przyciskać odpowiednie guziki.|Nie sš w takim razie kretynami.
00:13:11:Dobrze, rozpoczniemy od samicy.
00:13:14:Arturze, przysuń...
00:13:37:Wydaje się być bardzo mšdra.
00:13:40:Dobrze, utrudnijmy to trochę.
00:14:27:- One... nie jadły jeszcze niadania?|- Ani kęsa, tak jak pan przykazał.
00:14:33:To dobrze. Obniż banana.
00:15:34:Dlaczego go nie wzięła?
00:15:36:Bo nienawidzę bananów!
00:15:39:Zira!
00:15:41:- To nie do wiary.|- Tak.
00:15:43:Musimy wyprowadzić|dr Branton na wieże powietrze.
00:15:51:- Zira, czy ty oszalała?|- Doktorze Milo, moja żona nie jest szalona!
00:15:55:Nie twierdzę, że jest, zapytałem tylko,|czy oszalała. I powtarzam: czy ty oszalała?
00:15:59:Nienawidzę kłamstw!
00:16:01:Cóż, jest czas na prawdę|i czas na milczenie.
00:16:05:Dopóki nie wiemy,|kto jest nam przychylny...
00:16:07:Jak mamy się tego dowiedzieć|bez porozumienia się z nimi?
00:16:11:- Potrafimy mówić, więc przemówiłam.|- Potrafimy też słuchać.
00:16:13:- Psychiatrycznej paplaniny.|- Potrafimy też patrzeć!
00:16:16:- Na prymitywne testy.|- Nie zbadajš nimi inteligencji traszki!
00:16:22:- Uspokój się.|- Jestem spokojna!
00:16:24:- Zira!|- Przestańcie się kłócić!
00:16:29:Na to już za póno.|Ruszcie głowami i zacznijcie myleć.
00:16:32:Teraz, kiedy już wiedzš, że mówimy,|ile możemy im powiedzieć?
00:16:36:Milo!
00:17:03:- Potrzebna będzie autopsja. - Interesuje|nas zwłaszcza mózg i aparat głosowy.
00:17:07:Proszę nas powiadomić,|kiedy nadejdzie raport.
00:17:12:Lepiej będzie, jak zrobię to sam.
00:17:31:Nie mamy złych zamiarów.
00:17:35:Rozumiecie? Nie skrzywdzimy was.
00:17:38:Biedny dr Milo.
00:17:40:- Doktor?|- Tak, "doktor". A ty go zabiłe.
00:17:44:Ja go nie zabiłem. To on.
00:17:46:- Jeden z was.|- To goryl.
00:17:50:Cóż, nie ma się czego obawiać.
00:17:52:Jest zakuty w kajdany.|Dostał rodek uspokajajšcy.
00:17:56:Rozumiecie to?
00:17:58:Pewnie. Przez pół swego życia|aplikowałam je ludziom.
00:18:01:- Ludziom?|- Jestem psychiatrš.
00:18:06:O, ja też jestem psychiatrš.
00:18:11:Czy... masz jakie imię?
00:18:18:Ja mam na imię Korneliusz.|A to jest moja żona Zira.
00:18:22:Ja nazywam się Lewis. Lewis Dixon.
00:18:26:Nikt w to nie uwierzy.
00:18:28:- W co?|- Że prymitywne małpy potrafiš mówić.
00:18:31:- Prymitywne?|- Cóż, chciałem powiedzieć, że w naszej...
00:18:36:prymitywnej cywilizacji małpy nie mówiš.
00:18:40:To istotne, abycie po uchyleniu naszych|prymitywnych rodków bezpieczeństwa
00:18:46:i podczas waszego pierwszego|publicznego wystšpienia
00:18:48:rozmawiali, w prymitywnym znaczeniu|tego słowa, z odpowiednimi ludmi.
00:18:56:Mogę co powiedzieć... co osobistego?
00:19:00:Proszę bardzo.
00:19:02:Lubię cię.
00:19:08:Ja lubiłem cię od samego poczštku.
00:19:25:- Dzień dobry, panowie.|- Panie prezydencie.
00:19:27:Wiem, że po tym, co powiem,
00:19:30:uznacie mnie zapewne|za osobę niespełna rozumu.
00:19:34:A mimo to wiadomoci sš prawdziwe.
00:19:36:U wybrzeży Kalifornii wylšdował|wczoraj statek kosmiczny.
00:19:41:To jeden z tych, które zaginęły|w przestrzeni kosmicznej dwa lata temu.
00:19:45:Mówišc cilej, to ten,|którym dowodził pułkownik Taylor.
00:19:49:- Czy zidentyfikowano już ciała?|- Tak, zidentyfikowano trzy ciała.
00:19:55:Jeszcze żywe...
00:19:56:- Taylor żyje?|- ..kiedy je wydobyto.
00:19:59:Nieszczęliwy wypadek sprawił,|że jeden z nich stracił dzi rano życie w zoo.
00:20:05:W zoo?
00:20:06:Co astronauci mieliby robić w zoo,|panie prezydencie?
00:20:09:To nie sš astronauci, generale Faulkner.
00:20:13:To małpy. A dokładnie - szympansy.
00:20:17:Sš nieszkodliwe, przyjazne i, jak wynika|z raportów, nad wyraz inteligentne.
00:20:22:Ale ponieważ to tylko zwierzęta,|nie potrafiš nam powiedzieć,
00:20:25:skšd przybyły ani jak|znalazły się na statku.
00:20:30:Dlatego postanowiłem zwołać
00:20:32:na jutro w Los Angeles|Prezydenckš Komisję Dochodzeniowš.
00:20:36:Pozostałe przy życiu małpy zostanš|przedstawione Komisji do inspekcji.
00:20:40:Obecna na spotkaniu prasa|nie będzie mogła zadawać pytań.
00:20:44:Nie możemy chyba dłużej
00:20:46:ukrywać przed wiatem|tego niecodziennego odkrycia.
00:21:09:Amerykański statek kosmiczny, który,|jak sšdzono, rozpadł się na orbicie,
00:21:14:wylšdował wczoraj na Pacyfiku,|tuż u wybrzeży południowej Kalifornii.
00:21:19:Statkiem kierowały,
00:21:22:w co trudno uwierzyć, małpy.
00:21:29:Nie mam nic do powiedzenia.
00:21:33:Nie mam teraz czasu. Może póniej.
00:21:35:Nadchodzi przewodniczšcy.
00:21:42:Jako doradca prezydenta ds. naukowych,
00:21:45:co spodziewa się pan wynieć|z tego historycznego spotkania?
00:21:48:Obawę.
00:21:52:KOMISJA PREZYDENCKA
00:21:56:Chcę, abycie po moim wprowadzeniu
00:21:59:zaczęli udzielać prostych odpowiedzi|na stawiane wam proste pytania.
00:22:04:A jak pytania stanš się|bardziej skomplikowane?
00:22:07:- Bšd sobš.|- Od tej lepszej strony. Proszę.
00:22:12:- Czekajš na was.|- No dobrze, czas na nas.
00:22:17:Za kogo oni nas majš?. Za goryli?
00:22:20:Przykro mi.
00:22:35:To tu. Usišdcie.
00:22:38:Panie przewodniczšcy,|członkowie Komisji,
00:22:41:panie i panowie.|Nazywam się Lewis Dixon.
00:22:44:Jestem zwierzęcym psychiatrš,
00:22:47:który zajmował się tymi dwoma małpami|od czasu ich przybycia do naszego zoo.
00:22:51:Dr Stefania Branton i ja|czekamy na państwa pytania.
00:22:56:Może państwa zdziwić fakt,
00:23:00:że nasi przyjaciele sš również gotowi|odpowiadać na państwa pytania.
00:23:05:Nie znakami, spojrzeniami czy ruchami,
00:23:08:ale słownie.
00:23:16:Doktorze Dixon. Jako zoolog|znam pańskš pracę i cenię jš,
00:23:19:jeżeli jed...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin