Inne Planety 09.pdf

(6156 KB) Pobierz
planety9
JÆczmyk, erdziÍski, Lewandowski, DDDDDr. Strangelove
. Strangelove nr 7
nr 7
Planety
nnr 9 lato 2001 polska fantastyka: literatura + muzyka + filozofia
Jacek Sobota
”W yznania idioty”
Ziemia
planeta
ludzi
JÆczmyk, erdziÍski, Lewandowski,
. Strangelove
nnr
nr
Ziemia
105809242.001.png 105809242.002.png
Kaniam siÆ
Szanownym Czytelnikom!
to powątpiewanie w zasady ludzi oraz pytanie, jaki-
mi te zasady powinny byü.
No i takĪe Jacek Sobota. Nie bĊdĊ ukrywaá, Īe
dbamy, aby felieton Jacka Soboty byá zawsze zgodny
z tematyką numeru. Wprawdzie Jacek Sobota w swo-
im felietonie przyznaje siĊ,Īe nie rozumie cyklu wy-
dawniczego Innych Planet , ale zapewniam, Īe wszyst-
ko zaczyna siĊ od jego felietonu, czekamy na felie-
ton, czytamy uwaĪnie, a póĨniej staramy siĊ dopaso-
waü resztĊ numeru.
Dr. Strangelove nr7, znalazá siĊ we wnĊtrzno-
Ğciach IP, tak nagle, Īe nie potrafiĊ wytáumaczyü tego
zjawiska. Bardzo siĊ cieszĊ na tak bliskie kontakty z
fanzinem, którego humor, niski i rubaszny, stoi w
przeciwwadze do wysokiego i wyszukanego humoru
IP (czy jakoĞ tak). Niczym WaáĊsa Kultury, tak ja
zawsze byáem fanem DS. Nie mogĊ tylko jed-
nego pojąü. Po co ta kropka po Dr? Cza-
sami studenci w indeksie piszą dr.
(z kropką),Īeby zaznaczyü,Īe wpi-
sujący siĊ, jest draniem, a nie dok-
torem. Czy Strangelove jest dra-
niem?
Pierwszy raz w IP ukazaá siĊ
komiks. Jest on autorstwa Ma-
cieja ĩerdziĔskiego i to dziĊki
jego uprzejmoĞci moĪemy dys-
ponowaü tą grafiką. Bardzo siĊ
cieszĊ i od razu zapowiadam
garĞü jego grafik w nastĊpnym
numerze. WiĊkszoĞü fanzinów
przedrukowuje jakieĞ wstrĊtne ko-
miksy. W koĔcu i my moĪemy doáączyü
do tej tradycji, niestety Awaria nie jest komik-
sem wstrĊtnym, lecz wyĞmienitym, choü w wyniku
pomniejszenia do rozmiarów IP mogáa straciü na ja-
koĞci.
KaĪdy student ekonomi wie, Īe wydatki publiczne
paĔstwa podlegają pewnemu prawu (nie pamiĊtam czy-
jemu, nie jestem kaĪdy student), które mówi, Īe wydatki
te zawsze rosną. Nie kaĪdy wie natomiast, Īe prawu temu
podlega objĊtoĞü Innych Planet. IP liczą sobie 04 stro-
ny!!! JeĪeli czytacie ten numer to tylko dziĊki heroiczne-
mu wysiákowi pracowników zakáadów graficznych A.E.
którzy tĊ górĊ papieru usiáują spiąü.
W udziale przypada mi zaszczyt poinformowania
Was, Īe niniejszy numer Innych Planet, poĞwiĊcony
jest Planecie Ziemi. Tradycja poprzednich numerów
IP nakazuje opisaü Wam, na sposób erudycyjny, zna-
czenie i symbolikĊ tej planety. OtóĪ znaczenie to i
symbolika jest, prawda, bardzo bogate. Ziemia sym-
bolizuje witalnoĞü, potĊgĊĪycia, jest miejscem po-
chodzenia róĪnych gatunków kosmitów, naleĪyĪyü z
nią w zgodzie i jednoĞci, wsáuchanie siĊ w jej gáos
pozwala odczuü pulsujące tĊtno wszechĞwiata i ko-
rzystaü z kosmicznej energii oraz podobne takie tam...
Nikt jednak nie zaprzeczy, Īe jest ona ludzkim
domem i w związku z tym hasáo niniejszego numeru,
zaczerpniĊte z prozy Francuza, które-
go nazwiska nie podejmujĊ siĊ na-
pisaü – „Ziemia – planeta ludzi”.
I jak to siĊ zwykle czyni,
nagle okazuje siĊ, Īe wiĊkszoĞü
tekstów napisano pod ten wáa-
Ğnie temat.
Lech JĊczmyk, to wáaĞnie z
nim przeprowadziwszy wywiad,
skierowaliĞmy swe myĞli ku Zie-
mi, wszak czáowiek ten to fascy-
nujący futurolog tej planety, maáo
jednak znany w przeciwieĔstwie
do rozreklamowanego Stanisáawa
Lema (znowu siĊ dostaje naszemu
Mistrzowi u nas). Zapraszam do
tego wywiadu, pan JĊczmyk zaskaku-
jąco odpowiada na nasze prowokacje.
Bardzo oryginalnie i przeraĪająco (królowanie
fantasy[!] ) wizjĊ futurologiczną kreĞli Maciej Guzek
w tekĞcie Sfantasy .
Pisana jakby pod temat jest równieĪ iĞcie profe-
sjonalna praca CzáowieczeĔstwo u Robotów Wojcie-
cha Góreckiego. TakĪe ranking na koniec tysiąclecia
koresponduje z tematyką i moĪemy sobie przejrzeü
panteon bohaterów literackich (maáo kompletny, nie
ma choüby Ais).
Otwierające zbiór opowiadanie Bothers in Arms ,
2
105809242.003.png
spis rzeczy
proza de facto
Michaá Kubik
Brothers in Arms 4
Iwona Michaáowska
PoĪreacz 3
Wojciech Szyda
Dom na krawĊdzi Ğwiatów 35
publicysyka sensu stricto
Wojciech Hamerski
Czym jest fantastyka? 23
Wojciech Górecki
CzáowieczeĔstwo u robotów 36
Iwona Michaáowska
Douglas Adams opuĞciá wszechĞwiat 49
Konrad T. Lewandowski
Powrót do getta 52
Maciej Guzek
SFantasy 66
Pod Czerwoną Planetą 34
Ranking na koniec tysiąclecia 76
krytyka pro forma
Wizje Alternatywne 3
Niebezpieczne wizje 46
Marka Oramusa RozmyĞlania nad tlenem
Listy do przyjaciela 48
Pawáa Dunin Wąsowicza Oko smoka
Tkanka fantastyki 50
polemiki sub sole
Jacek Sobota
Papu Ziemkiewicza 6
Wojciech Szyda
Pieprzony los zabójcy smoków 62
wywiady dura lex
z Lechem JĊczmykiem
Herezja sprzed 70 lat staáa siĊ banaáem 6
z prof Antonim Smuszkiewiczem
Encyklopedia 59
nota bene komiks
Maciej ĩerdziĔski
Awaria 7
poezja ex ante
Michaá Kubik
Drzwi 45
felietony ceteris paribus
Wyznania Idioty, Sobota 0
Prowokacje Kontrolowane, Szyda 20
Stereo i w kolorze, Michaáowska 29
Kresy Literatury, Szyda, Gáuch 3
Nauka o fikcji, Ostrowski 54
3
spis rzeczy
105809242.004.png
Michaá Kubik
KtoĞ mnie podniósá, podtrzymaá w pozycji
pionowej, ktoĞ inny odciągnąá mi powieki,
oĞlepiáo mnie ostre Ğwiatáo, chyba Ğwiecili mi
w oczy latarką.
-W porządku, zaraz dojdzie do siebie -
usáyszaáem jakiĞ kobiecy gáos, to doktor
Amundsen, wytĊĪyáem wzrok i w jasnej plamie
przed moimi oczami rozpoznaáem jej twarz. CoĞ
mnie ukáuáo w ramiĊ, dostaáem pewnie jakiĞ
zastrzyk na obudzenie.
-Hej poruczniku, zbudĨ siĊ - ktoĞ klepaá
mnie po policzku, usáyszaáem gáos Starego,
naszego dowódcy. Próbowaáem coĞ wybeákotaü,
ale gáos odmówiá mi posáuszeĔstwa. Stary
delikatnie posadziá mnie na podáodze, z Ingą
zabrali siĊ za cucenie Eryka.
W koĔcu znalazáem w sobie tyle siáy, Īeby
po omacku, bo wolaáem jeszcze nie ufaü do
koĔca swojemu wzrokowi, dowlec siĊ pod
prysznic. PuĞciáem letnią wodĊ i usiadáem na
posadzce.
Powoli zaczynaáem czuü siĊ lepiej, szum
spáywającej wody sáyszaáem juĪ wyraĨnie,
widziaáem kropelki przylegające do imitacji
kafelków na Ğcianach. Moja reakcja byáa
caákowicie normalna, kaĪdy po przebudzeniu
zachowuje siĊ podobnie, przez dáuĪszy czas
czáowiek leĪy nieprzytomny, do tego dochodzą
wymioty, zaburzony wzrok i sáuch. A takĪe
gorączka, omamy i halucynacje, i wiele innych
dolegliwoĞci o których pewnie nie mam pojĊcia,
a które kumulują siĊ w moim organizmie i
kiedyĞ dadzą o sobie znaü. Tak przynajmniej
powiedziaáaby Amundsen. Nie wszystko
jeszcze wiedziano o wpáywie hibernacji na
organizm ludzki. Wspóáczuáem Indze, jako nasz
lekarz musiaáa obudziü siĊ wczeĞniej i sama daü
sobie radĊ, Īeby móc asystowaü przy
przebudzeniu wszystkich oficerów „Achillesa”.
OdĞwieĪony, dalej mokry, ale tym razem
jednak czysty, wyszedáem spod prysznica i
ciągle siĊ zataczając, zostawiając mokre Ğlady,
wróciáem na salĊ hibernacyjną. Panowaáo tam
okropne zamieszanie. Eryk dostaá jakiegoĞ
Brothers
arms
ilustrowaá Piotr WoĞ
Dr Amundsen, lekarz pokáadowy „Achillesa”,
porucznik Floty:
Przebudzenia nigdy nie są przyjemne.
Czáowiek otwiera nagle oczy, caáy ociekający
Ğluzem páynu hibernacyjnego. A ja mam
najgorzej. MuszĊ sama siĊ doprowadziü do
porządku, obudziü Starego, dopiero potem
przystąpimy do budzenia oficerów...
Georg Naajders, piąty nawigator „Achillesa”,
porucznik Floty:
Gdy tylko obudziáem siĊ ze sztucznego,
dáugiego snu, zwymiotowaáem. Nic nie
widziaáem, zresztą po dáugotrwaáej hibernacji
to normalne; ocknąáem siĊ na podáodze,
musiaáem chyba wypaĞü, po omacku,
powstrzymując torsje, doczoágaáem siĊ do mojej
kapsuáy i zacząáem wymiotowaü do Ğrodka, nie
chciaáem zarzygaü podáogi. Teoretycznie nie
powinienem tego robiü, mój Īoáądek byá pusty,
a mimo to klĊczaáem, dáawiąc siĊĞliną i Īóácią.
Caáą skórĊ miaáem jeszcze Ğliską od páynu
hibernacyjnego, kleiáy mi siĊ wáosy, gardáo, w
którym podczas mojego snu tkwiáa rurka,
pulsowaáo tĊpym bólem. W koĔcu zacząá
wracaü mi wzrok, a do moich uszu dotaráy
pierwsze dĨwiĊki. Poprzez mgáĊ widziaáem
Eryka leĪącego na podáodze, skulonego w
pozycji embrionalnej, w kaáuĪy Ğliny, pewnie
wypadá ze swojej kapsuáy i jeszcze nie odzyskaá
przytomnoĞci.
Przez myĞl przemknĊáo mi, Īe skoro leĪy
to mamy ciąĪenie, a wiĊc idziemy na silniku.
4
in
ataku i rzucaá siĊ po podáodze, Amundsen
próbowaáa mu pomóc. Podporucznik Whiter co
chwilĊ próbowaá wstaü podpierając siĊ o ĞcianĊ
i za kaĪdym razem siĊ przewracaá.
Porucznik Johansen siedziaáa naga na
podáodze, przytomna ale jeszcze ciągle nic nie
widząc i nie sáysząc, krĊciáa tylko gáową jakby
rozglądaáa siĊ na wszystkie strony. WáaĞciwie
to wszyscy byliĞmy nadzy, z wyjątkiem Ingi i
dowódcy. Kilka innych osób, mĊĪczyzn i kobiet,
mniej lub bardziej przytomnych, wstawaáo,
czoágaáo siĊ lub wymiotowaáo. Spojrzaáem
ciekawie na Johansen, nie mogáem sobie
przypomnieü jak ma na imiĊ, byáa nowa, nikt
jeszcze nie wiedziaá jak sprawdzi siĊ w akcji.
Nowa, to paradoksalne, przecieĪ spĊdziliĞmy
tutaj razem ponad dziesiĊü lat, mknąc przez
Kosmos z ogromną prĊdkoĞcią.
-Wszystko w porządku? - podszedá do mnie
Stary - Nie wyglądasz jeszcze najlepiej, idĨ do
sali zebraĔ, wszyscy tam siĊ spotkamy.
Nie czuáem siĊ jeszcze na siáach, Īeby coĞ
powiedzieü wiĊc kiwnąáem tylko gáową. Z szafki
przy mojej kapsule wyciągnąáem ubranie i
udaáem siĊ do sali, nakáadając je po drodze.
Johansen, jak ona ma na imiĊ?
Zastanawiaáem siĊ caáy czas idąc wąskim i
zagraconym korytarzem. JakieĞ takie
skandynawskie. A tak, Ingrid. Amundsen teĪ
jest Skandynawką. Z Ziemi, wiĊkszoĞü z nas
ZiemiĊ widziaáa ostatni raz kilkadziesiąt lat
temu, Īycie spĊdzaliĞmy Ğpiąc w komorach
hibernacyjnych, mknąc przez nieskoĔczone
przestrzenie WszechĞwiata, z krótkimi
przerwami podczas których walczyliĞmy,
robiliĞmy to co byáo naszym obowiązkiem.
Brzmi to chyba trochĊ patetycznie.
StaczaliĞmy bitwy w ogóle nie widząc
naszych przeciwników. Zresztą bitwy to chyba
zupeánie nieadekwatna nazwa. Dawno temu,
gdy piloci walczyli w samolotach, nie widzieli
twarzy swoich wrogów. My nawet nie
widzieliĞmy ich statków. Wszystko byáo takie
dziwne. Wykrywamy obcy statek, miliony
kilometrów od nas, kupĊĪelaza sunącą przez
Kosmos tak samo jak my, komputery dáugo coĞ
obliczają, przyĞpieszamy do jakichĞ dziesiĊciu
g, odpalamy rakiety, zwalniamy. I czekamy kilka
miesiĊcy aĪ pociski, ciągle przyĞpieszając, w
kaĪdej sekundzie zwiĊkszając o kilka
kilometrów swoją prĊdkoĞü, doganiają
przeciwnika, uderzają w niego, rozrywają
kadáub. To w niczym nie przypomina, dawnych
wyobraĪeĔ o wojnie w Kosmosie. Prawa fizyki
są nieubáagane. Nie da siĊ lecieü szybciej od
Ğwiatáa. Nie ma bohaterskich pilotów mknących
swoimi kosmicznymi myĞliwcami, promienie
laserów z gáoĞnym Ğwistem nie przecinają
próĪni. Jest tylko przyspieszanie, tygodnie w
zwiĊkszonej grawitacji, gdy czáowiek nie jest w
stanie iĞü, jeĞü, siedzieü normalnie, gdy kaĪdy
wdech i wydech jest bolesny. I czekanie
miesiącami, aĪ pocisk osiągnie cel.
Ingrid. Z Ziemi. Pewnie jeszcze niedawno
widziaáa morze. I fiordy. Dziwne, gdzieĞ tam
istnieją fiordy. GdzieĞ tam jest Ziemia, jest wiele
takich zielono-báĊkitno-biaáych planet. Czasami
trudno w to uwierzyü, spĊdzając caáy czas tutaj,
na pokáadzie, w tej Īelaznej klatce, bĊdąc
odgrodzonym kilkoma centymetrami
zewnĊtrznej powáoki od kosmicznej próĪni. Tak
áatwo o tym zapomnieü, o normalnych Ğwiatach
na których ludzie wiodą zwykáe spokojne Īycie,
pracują odpoczywają oglądają zachody swoich
SáoĔc.
Nagle nerwowo zaczynam chichotaü. Ingrid
niedawno widziaáa ZiemiĊ! Dobre sobie!
Policzmy - z dziewiĊü lat z Ziemi, do gáównej
bazy, kolejne dziesiĊü do stacji z której ją
zabraliĞmy. A teraz jeszcze dziesiĊü. I caáy czas
w uĞpieniu, Ğniąc swoje mechaniczne sny.
Ciekawe czy Ğniáa siĊ jej rodzinna planeta?
Biedna Ingrid, biedna, nieĞwiadoma Ingrid. Nie
byáa Ğwiadoma startu wahadáowca, tego jak
goniá statek wykorzystujący grawitacyjną pĊtlĊ,
Ğpieszący juĪ ku gwiazdom, ludzie od zawsze
chcieli mknąü miĊdzy gwiazdami, a ona nie
zwracaáa na to uwagi, Ğniąc o Ziemi. Zresztą
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin