Duch z aparatu.pdf

(121 KB) Pobierz
278800832 UNPDF
Duch z aparatu
Czwartek, 15 Kwiecień 2010 00:00 |
Od XIX wieku do dziś zdjęcia duchów uległy znacznej
ewolucji. Z półprzezroczystych postaci przyjmujących
dramatyczne pozy przybrały one formę świetlnych kul i
innych kształtów, które choć niewidoczne dla oka wprawiały
w zakłopotanie tych, którzy znajdowali je na zdjęciach.
Niektórzy twierdzą, że zdjęcia nie kłamią, jednak w
rzeczywistości bardzo często dają złudne efekty
powołujące do życia wiele dziwacznych teorii, które zmarły
śmiercią naturalną.
_______________________________
David Hambling, Fortean Times
Od czasu powstania pierwszych aparatów fotograficznych
ludzie dostrzegali na zdjęciach postaci duchów, które się na
nich pojawiały. W latach 60-tych XIX wieku pojawiło się nawet swego rodzaju szaleństwo związane z
fotografiami duchów, zaś wejście fotografii w epokę cyfrową otworzyło przed nami całkowicie nowy skarbiec
ze zdjęciami zjawisk nadprzyrodzonych. Niektórzy twierdzili, że zdjęcie nie kłamie, jednak czasami widz
może zostać przez nie zwiedziony. Pierwsze aparaty wymagały bardzo długiego czasu ekspozycji. W latach
50-tych XIX wieku pionier optyki Sir David Brewster zauważył, że zdjęcie chłopca siedzącego na schodku nie
wyszło, kiedy ten podniósł się i odszedł. Reszta zdjęcia była całkiem wyraźna, widoczna była na nim jednak
półprzezroczysta postać.
„Zauważyłem, że tego rodzaju przezroczystych wizerunków używać można do różnych celów rozrywkowych”
– odnotował Brewster. Technika częściowej ekspozycji w produkcji zdjęć duchów napędzała przemysł
fotograficzno-spirytystyczny epoki wiktoriańskiej. Profesjonaliści, tacy jak Brewster stosowali ją celowo w
tworzeniu zdjęć o zabawnym czy też wyniosłym charakterze. Niekiedy wszystko działo się jednak
przypadkowo i przechodząca osoba, która zatrzymała się natychmiast w bezruchu pozostawiała po sobie
obraz, który wielu osobom przypominał ducha.
Ale także czasy współczesne posiadają swoje charakterystyczne zdjęcia z
duchami, choć zmarli nie manifestują się wedle dawnych standardów w
postaci ludzkiej. Za duchy uznawano m.in. orbsy – jasne kule światła
unoszące się w powietrzu. Nie widziano ich w czasie wykonywania zdjęć,
jednak pojawiały się na nich w tajemniczych okolicznościach. Co ciekawe
ich fala nadeszła wraz z upowszechnianiem się fotografii cyfrowej. Łowcy
duchów uznawali orbsy za formy duchowe, jednakże produkująca aparaty
firma Canon znalazła ich bardziej prozaiczne wytłumaczenie. Według
przeprowadzonych przez jej specjalistów analiz, za pojawianie się
punktowych kul światła odpowiadają „niewielkie cząsteczki kurzu, kropelki wody itp. rzeczy unoszące się w
278800832.002.png 278800832.003.png
powietrzu w pobliżu aparatu i nie znajdujące się w głębokości pola normalnych 35 mm aparatów, były w
głębokości pola kamer cyfrowych. W normalnych warunkach nie jest to zbyt wielki problem, bowiem są one
bardzo małe, jednak w czasie użycia lampy błyskowej światło pada na drobinki kurzu lub wody a one
ukazują się wyraźnie na wykonanych zdjęciach.”
Wielkie „orbsy” pojawiają się m.in. na zdjęciach wykonywanych w starych domach, stąd też znajdujący się
tam kurz nie raz podsycał wyobraźnie badaczy. Podobne efekty może dać każdego rodzaju mgła. Kiedy
jednak używa się lampy błyskowej nie wbudowanej w aparat, orbsy znikają. Łowcy duchów skłaniają się
często ku akceptacji tezy, że większość uchwyconych na zdjęciach kul to zjawiska natury fotograficznej i na
stronach co śmielszych z nich pojawiają się nawet galerie zdjęć „fałszywych” orbsów. Z drugiej strony podział
ten wskazuje, że według nich istnieje kategoria orbisów „prawdziwych”, których określić nikt jednak nie
potrafi.
Przykład tzw. orbsa (fot. za: Wikipedia).
Oprócz teorii o ich związkach ze światem duchów pojawiły
się również teorie mówiące, że orbsy pokrewne są zjawisku
UFO będąc w rzeczywistości miniaturowymi sondami.
Niekiedy na zdjęciach pojawiają się „wiry” – podłużne szare kształty, zwykle zamazane i poskręcane.
Niekiedy dopatruje się w nich przybyszy z zaświatów, ale wytłumaczenie jak to zwykle bywa jest znacznie
bardziej proste. Najczęściej w grę wchodzą sfotografowane z bliska paski aparatu.
Czasami bywa również tak, że wszędobylskie kamery monitoringu rejestrują zjawisko uznane potem za
niezwykłe. Niekiedy są to tajemnicze białe figury, jak ta zarejestrowana w Overland Park w Kansas w 2008
roku. Film pokazujący biały kształt przecinający salę gimnastyczną pokazano nawet w miejscowej telewizji.
Nie obyło się oczywiście bez spekulacji dotyczących wizyty ze świata niematerialnego. Sceptyk Benjamin
Radford szybko zauważył, że obiekt uchwyciła tylko jedna z kamer i ponadto było on bardzo niewyraźny. Za
podobny efekt odpowiadać mógłby insekt przemierzający obiektyw. Bardzo podobnego domowego ducha
nagranie z kamery monitorującej uchwyciło w 2007 i jak się wkrótce okazało, był to robak.
Kolejna legenda dotycząca fotograficznych anomalii wiąże się z „odkrytymi” w 1994 roku „rodsami”. Dokonał
tego niejaki Jose Escamilla, który początkowo nazwał je „Roswell Rods” a więc „Pałeczki Roswell”. Pojawiały
się one na niektórych fotografiach i nagraniach. Według „odkrywcy” miały one być „cienkimi
niezidentyfikowanymi organicznymi formami życia” o wielkości od kilku centymetrów po kilka metrów. Nie są
278800832.004.png
one, jak większość podobnych anomalii, widoczne gołym okiem, jednak fotografowie wiedzący, jak ich
szukać, mogli się natknąć na nie niemalże wszędzie.
Podniecenie związane z latającymi pałeczkami szybko minęło, kiedy okazało się, że więcej niż z nieznanymi
formami życia mają do czynienia z oświetleniem. Pierwszy „rods” pojawił się, kiedy fotografowano wejście
jaskini. Przy czasie ekspozycji 1/60 s., poruszający się z prędkością 9 m/s insekt pozostawi za sobą cienki
ślad niekiedy uzupełniany wypustkami, co zależy jednak od pozycji, w jakiej znajdują się owadzie skrzydła.
Jedno z klasycznych zdjęć tzw. rodsów
należącej wraz z orbsami i tzw. blurfos to dużej rodziny anomalii
fotograficznych uznawanych za dowody na
zjawiska nadprzyrodzone
Nie do końca z racjonalnym wytłumaczeniem zjawiska pogodził się jego odkrywca, Jose Escamilla, który nadal prowadzi
stronę temu poświęconą, że podczas gdy za część zjawiska odpowiadają czynniki, o których mówią sceptycy, inne rodsy
to tak naprawdę nieznane nauce biologiczne istoty. Mało kto daje się jednak przekonać podobną argumentacją, bo nie
udało się żadnego z nich schwytać. I najprawdopodobniej się nie uda.
Reakcja Escamilli była podobna do zachowania dziesiątek innych badaczy nieznanego, którzy wciąż wierzą, że mimo
tego, że dane zjawisko udało się wytłumaczyć, mała jego część wciąż jest prawdziwa. Wiara ta pozwala utrzymać przy
życiu szersze grono entuzjastów, podczas gdy większa część świata nie tylko już nie wierzy, ale szuka coraz to bardziej
wyrafinowanych metod produkowania fałszywek dla zabawy. Jedno jest pewne – dziś łatwiej podrobić zdjęcie ducha
Zobacz także :
___________________
Tłumaczenie i opracowanie : INFRA
Autor : D.Hambling
Źrodło : Fortean Times
278800832.005.png 278800832.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin