Dysleksja i dyslektycy(1).pdf

(884 KB) Pobierz
58685250 UNPDF
Dysleksja i dyslektycy
             Strona główna    >  Zaburzenia rozwoju    >  Inne
Dysleksja nie jest fenomenem, który pojawił się dopiero współcześnie. Można zasadnie przyjąć, iż omawiane zaburzenia
zaczęły występować równolegle z rozpowszechnieniem się porozumiewania się ludzi między sobą za pomocą pisma.
Początkowo zauważano dysleksję wyłącznie u ludzi dorosłych, którzy doznali uszkodzenia pewnych fragmentów mózgu
w wyniku jakiegoś urazu, wylewu krwi lub rozwoju guza. Osoby takie traciły nabytą wcześniej umiejętność czytania
i pisania, a często także mowę. Pierwsze wzmianki o „nabytej dysleksji” można znaleźć w pismach Valeriusa Maximusa
i Pliniusza w I w.n.e. Wspominają oni o pewnym wykształconym Ateńczyku, który na skutek urazu głowy utracił „pamięć
liter”.
Współcześnie mówimy w takich wypadkach raczej o zaburzeniach afatycznych (Maruszewski 1970). Natomiast dysleksję rozwojową, czyli występującą
u dzieci zaobserwowano i opisano znacznie później, bo dopiero w XIX wieku. Mianowicie angielski lekarz okulista W. Pringle‐Morgan opisał w 1896 r. na
łamach „British Medical Journal” pierwszy przypadek dysleksji rozwojowej u 14‐letniego chłopca, który mimo normalnej inteligencji
i bezproblemowego, szybkiego opanowywania wiedzy z zakresu matematyki, nie potrafił nauczyć się czytać, a po wykluczeniu wady wzroku Morgan
uznał to zaburzenie za specyficzne i nazwał „wrodzoną ślepotą słowną”.
Termin dysleksja stosowany jest współcześnie zazwyczaj w odniesieniu do występowania zespołu specyficznych trudności w nabywaniu umiejętności
czytania i pisania przez dzieci o prawidłowym rozwoju umysłowym (por. Critchley, 1970; Welchman, 1990; Bogdanowicz, 1993). Określenie
„specyficzne” ma uwypuklać fakt, że chodzi o trudności charakteryzujące się stosunkowo wąskim zakresem, czyli takie, z którymi na ogół nie
współwystępują zaburzenia innego rodzaju. Tego typu trudności w nauczeniu się poprawnego czytania i pisania mają bowiem ‐ co na1eży szczególnie
podkreślić ‐ niektóre dzieci cechujące się poza tym co najmniej prawidłowym (a na ogól wyższym niż przeciętny) poziomem rozwoju umysłowego.
Ponieważ ta okoliczność najwyraźniej odróżnia dyslektyków od dzieci opóźnionych w rozwoju umysłowym (skądinąd również przejawiających trudności
w nauce czytania i pisania), pomiar inteligencji jest badaniem niezbędnym dla stwierdzenia występowania zaburzeń dyslektycznych u dziecka. Iloraz
inteligencji osób dyslektycznych powinien sięgać 110 i powyżej a to dlatego, że przejawiane przez nie specyficzne trudności spowodowane są
tzw. fragmentarycznymi deficytami rozwojowymi, nie zaś ‐ ogólnie niskimi możliwościami umysłowymi.
Takie szerokie, ogólne rozumienie dysleksji sygnalizowane bywa często używaniem terminu dysleksja
rozwojowa lub ‐ znacznie rzadziej ‐ legastenia . Wspomniane specyficzne trudności mogą odnosić się do
przebiegu nabywania wyłącznie umiejętności czytania, będziemy wówczas mówić o dysleksji w węższym
rozumieniu, czyli  dysleksji „właściwej” (od łac. dis ‐ w znaczeniu przeczenia, braku czegoś, i łac. lego =
czytam). W przypadku występowania trudności w opanowaniu poprawnej pisowni (zwłaszcza zaś nagminnego
popełniania błędów ortograficznych mimo znajomości reguł gramatycznych) mamy natomiast do czynienia
dysortografią . Jako jeszcze jedną postać zaburzeń o charakterze dyslektycznym można uznać dysgrafię,
czyli syndrom „brzydkiego”, nieczytelnego pisma. Wymienione odmiany zaburzeń dyslektycznych mogą pojawiać
się oddzielnie lub ze sobą współwystępować.
Prawdopodobnie każdy nauczycieli przynajmniej raz w swojej praktyce miał do czynienia z inteligentnym
i błyskotliwym uczniem, który mimo połączonych wysiłków szkoły, domu rodzinnego i własnych nie mógł nauczyć
się płynnie czytać i poprawnie pisać. U ok. 15‐20% dzieci i młodzieży można natrafić na rozmaite objawy
dyslektyczne o różnym nasileniu. Prawdopodobieństwo zetknięcia się w trakcie realizacji procesu dydaktycznego
z uczniem dyslektykiem (dysgrafikiem, dysortografikiem) jest zatem znaczne. Warto w tym miejscu dodać,
że jedną z przyczyn znaczącego wzrostu częstości występowania zaburzeń dyslektycznych u dzieci i młodzieży na
przestrzeni ostatnich lat jest wadliwy, szczególnie w aspekcie metodycznym, program nauczania języka
ojczystego, zwłaszcza w klasach I ‐ III. Aktualnie stosowana metoda nauczania umiejętności czytania i pisania
jest głównie metodą fonetyczną. Dzieci uczą się czytać i pisać zgodnie z zasadą: „słuchaj ‐ mów”, „słuchaj ‐
czytaj”, „słuchaj ‐ pisz” (np. Przyłubscy, 1976). Posługiwanie się tą metodą w ogromnej mierze przyczynia się
do tego, iż dzieci z zakłóceniami rozwojowymi w zakresie percepcji słuchowej mają olbrzymie trudności z nauczeniem się poprawnego czytania
i pisania. Dotyczy to zresztą również dzieci z zakłóceniami rozwojowymi w zakresie percepcji wzrokowej. A może powrót do metody globalnej,
analityczno‐syntetycznej (np. Zborowski, 1959) w nauczaniu początkowym byłby optymalnym rozwiązaniem, przede wszystkim dla dzieci potencjalnie
zagrożonych dysleksją (z tzw. grupy ryzyka dysleksji)?
Jako neurologopeda zajmujący się niekiedy również terapią dzieci dyslektycznych, często spotykam się ze skrajnymi postawami wobec dysleksji.
Z jednej strony ‐ szczególnie wśród niektórych nauczycieli ‐ dostrzegam niewiedzę i wypływającą z niej nieufność wobec opinii psychologicznej
czy logopedycznej o uczniu dotkniętym dysleksją. Z drugiej zaś ‐ zwłaszcza wśród pewnej grupy rodziców dzieci mających trudności w nauce ‐ obserwuję
tendencję do bezkrytycznego szafowania pojęciem dysleksji i doszukiwania się jej tam, gdzie w istocie w grę wchodzi globalne obniżenie poziomu
rozwoju funkcji intelektualnych, lub też zwykle lenistwo i zaniedbanie dziecka.
Jedną z głównych przyczyn wzrostu częstości występowania zaburzeń umiejętności czytania i pisania jest. wadliwy ‐ szczególnie w aspekcie
metodycznym ‐ program nauczania języka ojczystego, zwłaszcza w klasach I ‐ III. Mianowicie, stosowanie wyłącznie metody fonetycznej w ogromnej
mierze przyczynia się do tego, iż dzieci z zakłóceniami rozwojowymi w zakresie percepcji słuchowej mają olbrzymie trudności z nauczeniem się
poprawnego czytania i pisania. Dotyczy to zresztą również dzieci z zakłóceniami rozwojowymi w zakresie percepcji wzrokowej. Ponadto, jak zauważa J.
Wójtowiczowa (1997), stosowanie przez nauczycieli metody fonetycznej w nauczaniu początkowym jest błędne: „...nauczyciele są zamknięci
w „królestwie liter” i znieczuleni na problemy relacji kodu fonicznego i graficznego” (s. 197). Metoda fonetyczna nie jest zła sama w sobie, ale niestety
jej mała skuteczność i przyczynianie się do wzmożonej „produkcji dyslektyków” bierze się stąd, że jest ona stosowana niewłaściwie ‐ z pominięciem
zasad fonetyki, wymowy oraz analizy i syntezy słuchowej, lub w złych proporcjach wobec innych metod. Ponadto obowiązujący program dydaktyczny
(takoż samo w klasach najniższych) jest nadal przeładowany treścią (choć reforma miała to zmienić), wręcz niedostosowany do możliwości rozwojowych
dziecka (zbyt wiele treści abstrakcyjnych). Sądzę, że znacznie pożyteczniejszą rzeczą dla dzieci byłoby na przykład utrwalanie analizy i syntezy
sylabowej wyrazów. Jest przecież tyle różnorodnych gier i zabaw językowych, które pozwalają poznawać system językowy w twórczy i radosny dla
dziecka sposób ‐ warto po nie sięgać. Jestem przekonana, że stosowanie metody sylabowej w nauczaniu dzieci czytania i pisania pozwoliłoby na
osiągnięcie lepszych efektów. Zgodnie z opinią wielu językoznawców, rozbijanie sylaby na głoski jest poważnym błędem ‐ szczególnie w przypadku
58685250.039.png 58685250.040.png 58685250.041.png 58685250.042.png 58685250.001.png 58685250.002.png 58685250.003.png 58685250.004.png 58685250.005.png 58685250.006.png 58685250.007.png 58685250.008.png 58685250.009.png 58685250.010.png 58685250.011.png 58685250.012.png 58685250.013.png 58685250.014.png
dziecka sposób ‐ warto po nie sięgać. Jestem przekonana, że stosowanie metody sylabowej w nauczaniu dzieci czytania i pisania pozwoliłoby na
osiągnięcie lepszych efektów. Zgodnie z opinią wielu językoznawców, rozbijanie sylaby na głoski jest poważnym błędem ‐ szczególnie w przypadku
dzieci przejawiających zaburzenia w zakresie percepcji słuchowej. W procesie rozwoju mowy sylaba jest bowiem jednostką prymarną i ‐
z fizjologicznego punktu widzenia naturalną jednostką wymawianiową (Kania, 1982 s. 96). Nieuwzględnianie tego faktu powoduje, że dziecko czytając
i pisząc głosuje „aż do znudzenia”, a po tysiącu takich nieudolnych prób, w poczuciu bezradności i klęski, trafia do specjalisty, który mu podaruje
etykietkę „dyslektyka”. To się chyba zaczęło „opłacać” (można na zawsze pozostać „błędziarzem”, czemu nie?). Wielu rodziców zabiega o stosowne
zaświadczenia dla swoich dzieci. Niektórzy czynią to z autentycznej troski, a inni ‐ gdy pojmą już swe błędy i zaniedbania wobec dziecka ‐ szukają
„czegoś” na zakrycie nieczystego sumienia. Wobec tej refleksji pozwolę sobie przytoczyć słowa Lidii Pfitscher Amorth (1986), która celnie ujęła istotę
problemu:
„Wynalezienie dysleksji przeniosło tymczasem problem na ucznia, zdejmując kłopot z głowy nauczyciela przedmiotu. Trudności w czytaniu i pisaniu
otrzymały szczególny status „niby choroby”. Kłopoty szkolne stały się w tej dziedzinie rodzajem upośledzenia, inwalidztwa, co łączy się ze skłonnością
do medycznego ujęcia tych trudności szkolnych dziecka. Stały się one dolegliwością, „chorobą” tych, którzy się muszą uczyć, a nie problemem tych, co
mają nauczyć. Ich uwalniają od tego kłopotu specjaliści”.
Kolejnym skutkiem częstego występowania zaburzeń typu dyslektycznego u uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych jest znaczący wzrost
zainteresowania społeczeństwa problematyką dysleksji. Termin dysleksja, występujący dotąd niemal wyłącznie w piśmiennictwie specjalistycznym,
trafia coraz częściej do języka potocznego. Daleko jednak jeszcze do pełnego upowszechnienia rzetelnej wiedzy na temat dysleksji, zwłaszcza wśród
osób potencjalnie mogących mieć szczególnie częsty kontakt z dziećmi i młodzieżą dotkniętymi tym zaburzeniem. Mam tu oczywiście na myś1i
nauczycieli nauczania początkowego oraz języka ojczystego, którzy na co dzień mogą stykać się z uczniami przejawiającymi owe specyficzne zaburzenia
w nauce czytania i pisania, zwane właśnie dysleksją, dysgrafią czy też z dysortografią. Brak powszechnie dostępnej literatury omawiającej
i wyjaśniającej wspomniane zjawisko sprzyja występowaniu niewiedzy lub, co gorsza, kształtowaniu się błędnych przeświadczeń na temat istoty
zaburzeń dyslektycznych.
Dlatego też warto, na ile to dziś możliwe, próbować jednoznaczne określić:
Jakich dzieci nie powinno się uznawać za dyslektyków?
1. Dzieci do 10 roku życia. Do końca III klasy szkoły podstawowej dzieci stopniowo opanowują i doskonalą umiejętności czytania i pisania. Nie
możemy więc twierdzić, że są dyslektykami. Niektóre z nich mogą co najwyżej stanowić wspomnianą już wcześniej grupę dzieci tzw. ryzyka
dysleksji. Przy zastosowaniu odpowiedniej metody nauczania (syntetyczno‐analitycznej) dysleksja może u nich nie rozwinąć się. Może w grę
wchodzić tzw.  dysleksja latentna, jednak obecnie nie dysponujemy adekwatną metodą diagnozy różnicowej.
2. Dzieci niedowidzące, niewidome, niedosłyszące i niesłyszące. Przyczyną trudności w opanowaniu przez nie umiejętności czytania i pisania
jest poważne zaburzenie funkcjonalne bądź strukturalne analizatora wzrokowego lub słuchowego. Dzieci te mogą popełniać błędy „typu
dyslektycznego”, ale patomechanizm jest tu inny, niż w przypadku dysleksji rozwojowej.
3. Dzieci chore neurologicznie, czyli cierpiące np. na epilepsję, porażenie mózgowe itp. Przyczyną trudności w nauce czytania i pisania u tych
dzieci jest rozlegle uszkodzenie OUN, a nie ‐ lokalne mikrouszkodzenie, jak to ma miejsce w przypadku dysleksji rozwojowej. Przejawy
ewentualnych zaburzeń dyslektycznych u tych dzieci proponuje się określać mianem pseudodysleksji.
4. Dzieci upośledzone umysłowo. Przyczyną trudności w nauce czytania i pisania są ich niskie globalne możliwości intelektualne (natomiast dzieci
dyslektyczne to osoby o dużym potencjale rozwojowym i wysokiej inteligencji).
5. Dzieci z zaniedbanych środowisk rodzinnych. Przyczyną trudności w nauce czytania i pisania u tych dzieci jest niekiedy całkowity brak
zainteresowania rodziców (opiekunów) ich postępami w nabywaniu tych umiejętności.
Wszyscy zainteresowani problematyką dysleksji powinni zatem przyjąć do wiadomości,
że wysunięcie hipotezy o występowaniu zaburzeń dyslektycznych jako przyczyny
niepowodzeń szkolnych możliwe jest dopiero po przeprowadzeniu specjalistycznych
(wielogodzinnych) badań psychologicznych i pedagogicznych. Należy przy tym zaznaczyć, iż ‐
parafrazując znane powiedzenie: „dysleksja niejedną ma postać”. Zarówno sam sposób
przejawiania się zaburzeń w nauce czytania i pisania, jak i przede wszystkim wewnętrzny
mechanizm ich powstawania, mogą się bardzo różnić. W praktyce raczej trudno trafić na
dwa identyczne przypadki. Każdy dyslektyk charakteryzuje się swoją specyfiką i wymaga
odrębnego, zindywidualizowanego potraktowania.
Wobec tego, w jakich przypadkach uzasadnione jest sformułowanie hipotezy
diagnostycznej o występowaniu specyficznych trudności w nabywaniu umiejętności czytania
i pisania, czyli zaburzeń o charakterze dysleksji rozwojowej?
Na początek przypomnę, że w 1992 r. Światowa Organizacja Zdrowia na konferencji
w Genewie przyjęła Międzynarodową Statystyczną K1asyfikację Chorób i Problemów
Zdrowotnych (The International Statistical Classification of Diseases and Related Health
Problems). W dokumencie tym można znaleźć szereg numerów statystycznych chorób
odnoszących się do specyficznych trudności w nauce czytania i pisania, czyli ‐ zaburzeń
dyslektycznych. I tak: symbol F 81 oznacza całą grupę specyficznych rozwojowych zaburzeń
umiejętności szkolnych. W obrębie tej grupy można wyróżnić m.in. takie jednostki nozologiczne jak: F 81.0 ‐ „specyficzne zaburzenia czytania” ‐
„specyficzne opóźnienie w nabywaniu umiejętności czytania”; F 81.1 ‐ „specyficzne zaburzenia pisania w zakresie opanowania poprawnej pisowni”.
Wyodrębnia się ponadto jednostkę F 83 , czyli złożone specyficzne zaburzenia rozwojowe (chodzi tu o współwystępowanie trudności specyficznych
w nabywaniu umiejętności czytania i pisania). Innymi słowy, tzw. dysleksja rozwojowa została we wspomnianym dokumencie zaklasyfikowana jako
choroba.
Wyróżnienie dysleksji rozwojowej jako jednostki nozologicznej nie oznacza bynajmniej, że istnieje jakaś jedna tylko jej przyczyna, ani też jedna tylko
określona jej postać kliniczna. Otóż u różnych dzieci przyczyny zaburzeń dyslektycznych mogą być odmienne, a u tego samego dziecka może zadziałać
kilka przyczyn łącznie. Stąd też mówimy o polietiologii dysleksji rozwojowej. W piśmiennictwie na temat dysleksji (np. Jouin, 1968; Bogdanowicz,
1993; Krasowicz, 1997) można bowiem natrafić na następujące koncepcje dotyczące jej etiologii, ujęte na rys. 1 jako wyznaczniki:
1. Koncepcja genetyczna. Przyjmuje się tu, iż dziecko dziedziczy zmiany w OUN, które leżą u podstaw trudności w czytaniu i pisaniu. W tym
przypadku czynnikiem wywołującym dysleksję rozwojową są recesywne geny, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Zakłada się,
że wyznaczniki dziedziczne dotyczą ok. 20‐30% dzieci dyslektycznych.
58685250.015.png 58685250.016.png 58685250.017.png 58685250.018.png 58685250.019.png
2. Koncepcja organiczna. Przyczyn dysleksji upatruje się w tym wypadku w organicznych uszkodzeniach struktur mózgowia odpowiedzialnych za
czytanie i pisanie. Chodzi przede wszystkim o uszkodzenia zlokalizowane w okolicy zakrętu kątowego lewego płata skroniowego. Te patologiczne
zmiany mogą być wywołane różnymi czynnikami (chemicznymi, fizycznymi, biologicznymi), oddziałującymi na dziecko (szczególnie na jego OUN)
w okresie prenatalnym, a także w trakcie pierwszych dwóch lat życia.
3. Koncepcja hormonalna. W myśl tej koncepcji dysleksję wywołuje nadprodukcja testosteronu w okresie prenatalnym. Nadmiar tego hormonu
zaburza funkcjonowanie organizmu, powodując m.in. spowolnienie rozwoju lewej półkuli mózgowia, a tym samym ‐ opóźnienie rozwoju mowy
w dzieciństwie, a w wieku szkolnym ‐ dysleksję. Lepiej natomiast rozwija się prawa półkula, co może prowadzić do leworęczności. Zespół ten
częściej występuje u chłopców.
4. Koncepcja opóźnionego dojrzewania CUN. Zwolennicy tej koncepcji sądzą, iż w wyniku spowolnienia dojrzewania CUN (chodzi m.in.
o wolniejsze tworzenie się połączeń synaptycznych i migrację komórek) następuje fragmentaryczna dysfunkcja tego układu. Owa niedojrzałość
ma charakter wrodzony; poszczególne struktury nerwowe odpowiedzialne za czytanie i pisanie różnicują się funkcjonalnie bardzo powoli. Nie
oznacza to jednak uszkodzenia mózgu, a jedynie jego nieprawidłowe funkcjonowanie. U dzieci dyslektycznych bardzo często obserwuje się
późniejsze (w stosunku do rówieśników) ustalenie się lateralizacji oraz wydłużony czas dojrzewania wielu funkcji psychicznych, np. językowych,
percepcyjno‐motorycznych a zwłaszcza ich integracji. Tym niemniej zaburzenia te, powodujące właśnie trudności w czytaniu i pisaniu, bardzo
często ustępują samoistnie, w miarę jak zakłócone funkcje psychiczne osiągają w końcu odpowiednią dojrzałość.
5. Koncepcja tzw. psychodysleksji. Zwraca się tu uwagę na to, iż poważne zaburzenia emocjonalne (urazy psychiczne, długotrwały stres) mogły
stać się przyczyną trudności w czytaniu i pisaniu. Konsekwencją urazów i konfliktów rodzinnych lub szkolnych może być bowiem przejawianie
przez dziecko zahamowań w sytuacji, gdy ma ono pisać lub czytać wyrazy kojarzące się z przeżytymi stresami. Dzieci „psychodyslektyczne” są
nadmiernie pobudliwe lub też zablokowane emocjonalnie. Może się to objawiać jąkaniem podczas mówienia oraz „jąkaniem
w piśmie” (opuszczaniem liter, skracaniem wyrazów, przestawianiem liter itp.).
Uzasadnione jest zatem twierdzenie, że  dysleksja jest chorobą, bowiem może być ona wywołana zmianami w obrębie struktur CUN. Zmiany te stają
się następnie podłożem szeregu zaburzeń w kształtowaniu się procesów percepcji wzrokowej i słuchowej, funkcji ruchowych, mechanizmów koordynacji
i integracji percepcyjno‐motorycznej, funkcji językowych, lateralizacji oraz orientacji w schemacie ciała oraz w przestrzeni. Przyczyną specyficznych
zaburzeń w nauce czytania i pisania (rozwojowych zaburzeń dyslektycznych) są zatem zakłócenia w przebiegu wymienionych funkcji, a zwłaszcza ich
wzajemnej integracji. Warto więc podkreślić, iż aby można było wymienione pokrótce specyficzne zaburzenia funkcji poznawczych uznać za przejawy
dysleksji rozwojowej, to muszą być spełnione trzy ważne warunki:
l dydaktyczny
l intelektualny
l społeczny (zobacz: prawa strona rys. 1)
Rys. 1. Patomechanizm zaburzeń dyslektycznych
Wymienione na rysunku warunki, które skrótowo można nazwać: „realizacją obowiązujących metod nauczania”, „normą intelektualną” i „środowiskiem
stymulującym rozwój poznawczy”, bezwzględnie muszą zaistnieć jednocześnie, aby trudności w opanowywaniu przez dziecko umiejętności czytania
i pisania można było określić mianem dysleksji rozwojowej.
Po pierwsze, dziecko jest poddawane systematycznemu nauczaniu szkolnemu według obowiązujących programów nauczania umiejętności czytania
i pisania. Po drugie, uczeń reprezentuje co najmniej przeciętny a najlepiej ponadprzeciętny poziom ogólnej sprawności intelektualnej A po trzecie,
środowisko społeczne dziecka (głównie rodzinne) stymuluje jego rozwój poznawczy, tzn. jest wystarczająco bogate w odpowiednie bodźce oraz czynniki
motywujące do adekwatnego reagowania na nie.
W literaturze specjalistycznej brak jest jakiejś jednej, powszechnie obowiązującej typologii odmian dysleksji. Jako kryterium podziału zazwyczaj
przyjmuje się rodzaj zakłóconej funkcji psychicznej (czyli przyczynę występowania specyficznych trudności w nauce czytania i pisania) I w związku z tym
wyróżnia się dysleksję typu wzrokowego, słuchowego oraz postać mieszaną (Bogdanowicz, 1993).
Innym kryterium może być charakter obserwowanych zaburzeń w czytaniu i pisaniu (czyli rodzaj najczęściej spotykanych objawów), co pozwala na
rozróżnianie tzw. „dysleksji właściwej”, dysgrafii i dysortografii (Spionek, 1965). Łączne posłużenie się obu kryteriami pozwoliło na wyróżnienie pięciu
najczęściej spotykanych w praktyce sposobów manifestowania się dysleksji rozwojowej (odmian zaburzeń dyslektycznych ‐ zobacz rys. 2).
58685250.020.png 58685250.021.png 58685250.022.png 58685250.023.png 58685250.024.png
Rys. 2. Formy przejawiania się zaburzeń dyslektycznych
W przypadku dysleksji typu I za główną jej przyczynę uznawane są zaburzenia percepcji
wzrokowej, często powiązane z zaburzeniami rozwoju ruchowego oraz koordynacji wzrokowo‐
ruchowej, co w pewnym stopniu uzasadnia określanie jej mianem „dysleksji typu wzrokowego”.
Dzieci z dysleksją, tego typu czytają szybko, lecz z licznymi błędami, co poważnie utrudnia,
a niekiedy wręcz uniemożliwia im zrozumienie tekstu. Podczas czytania i pisania opuszczają
one litery i/lub wyrazy, dodają litery (wyrazy), zgadują końcówki wyrazów lub wręcz
zniekształcają treść tekstu. Mają również trudności z zapamiętaniem kształtu niektórych liter,
np.: H, Ł, F; mylą litery podobne pod względem kształtu, lecz inaczej ułożone w przestrzeni (p ‐
b ‐ d ‐ g; l ‐ t ‐ ł; m ‐ w; n ‐ u) . Bardzo często dzieci z tego typu dysleksją, popełniają błędy
nawet podczas przepisywania tekstu. Na skutek nie utrwalonej wizualizacji liter w wyrazach
zdarzają im się liczne błędy ortograficzne. Ponadto zaś, z tym typem dysleksji zazwyczaj wiążą
się trudności w orientacji na mapie, w geometrii; rysunki stają się uproszczone pod względem
formy, choć bywają bardzo bogate w treść. Dzieci z dysleksją typu I mają zwykle tzw. „brzydkie pismo”: litery są nierównej wielkości i nieprawidłowo
położone, bywają niejednakowe i różnie pochylone; pismo jest :„drżące”, o niepewnej linii (dziecko gubi liniaturę), często jest nie dokończone.
W pisanych tekstach brakuje znaków interpunkcyjnych i diakrytycznych (mówimy wówczas o dysgrafii, która bardzo często współwystępuje z dysleksją
„typu wzrokowego”.
Dysleksja typu II tzw. „słuchowa” kształtuje się na podłożu zaburzonej słuchowej percepcji dźwięków mowy, często powiązanej z zaburzeniami
funkcji językowych. Dzieci o tym typie dysleksji mają trudności z odróżnianiem i identyfikacją głosek podobnych fonetycznie (mówi się wtedy
zaburzeniach słuchu fonemowego ), np. pod względem dźwięczności: p ‐ b; d ‐ t; z ‐ s; w ‐ k ‐ g . Z tego względu nie odróżniają one słuchowo
wyrazów, które różni tylko jedna głoska, np.  buty ‐ budy; półka ‐ bułka itp. Mają też trudności z dokonywaniem analizy i syntezy sylabowej i głoskowo‐
fonemowej, dlatego podczas czytania i pisania opuszczają, dodają, podwajają, przestawiają litery i sylaby, piszą wyrazy bezsensowne. Z reguły czytają
powoli, zacinają się, często nie rozumieją czytanego tekstu. Popełniają błędy przede wszystkim podczas pisania ze słuchu, natomiast potrafią
przepisać tekst poprawnie. Podobne trudności dzieci z dysleksją omawianego typu przejawiają w nauce języków obcych. Na skutek zakłóconej pamięci
słuchowej mają one również kłopoty z zapamiętywaniem wierszy, piosenek, tabliczki mnożenia, nazw dni tygodnia, miesięcy, dat, imion, nazwisk,
tytułów itp.
Przedstawione powyżej opisy odnoszą się w zasadzie do „czystych”, modelowych niejako przypadków dysleksji rozwojowej. Czasami mamy jednak do
czynienia z  typem III, tzw.  „mieszanym” , obejmującym łączne występowanie niektórych zaburzeń charakterystycznych dla typu wzrokowego
i słuchowego. W tym wypadku patomechanizm kształtowania się specyficznych zaburzeń w nauce czytania i pisania jest bowiem bardzo złożony,
a zakłócenia w rozwoju kilku różnych funkcji psychicznych współwystępują ze sobą. Postępowanie terapeutyczne z dziećmi dotkniętymi tego typu
dysleksją jest bardzo złożone, a ewentualne jego efekty obserwowane są dopiero po co najmniej dwóch latach.
Typ IV czyli tzw. „czysta” dysgrafia występuje stosunkowo rzadko. Mamy z nią do czynienia zazwyczaj u dzieci leworęcznych oraz dzieci z zakłóconym
rozwojem ruchowym w zakresie manipulacji palcami rąk. Pracę z dziećmi mającymi tego typu trudności należy rozpocząć już w klasie I szkoły
podstawowej.
Typ V ‐ to tzw. dysleksja wtórna (jako „odpowiedź” wobec programów nauczania). Otóż szkoła podstawowa w zasadzie nie uczy dzieci ortografii,
lub czyni to w bardzo wąskim zakresie. Zasady ortograficzne nie są utrwalane w odpowiednim stopniu, a czas przewidziany na naukę poprawnej pisowni
jest niewystarczający, stąd ‐ z roku na rok poważnie zwiększa się liczba uczniów mających trudności w zastosowaniu zasad poprawnej pisowni, dlatego
też ten typ dysleksji występuje głównie u uczniów klas (VII i VIII) gimnazjalnych oraz szkół średnich.
Neurobiologiczne podłoże dysleksji rozwojowej
John Stein z Uniwersytetu w Oksfordzie na podstawie wyników badań, podaje,
że problemy z czytaniem u większości dyslektyków dotyczą deficytu tzw.  systemu
wielkokomórkowego . System ten jest odpowiedzialny za przetwarzanie bodźców szybko
zmieniających się w czasie. Otóż w trakcie czytania, kiedy gałki oczne poruszają się
przesuwając się od słowa do słowa, w krótkim momencie fiksacji zostaje dostarczona do
mózgu informacja o ruchu i impulsie związanym z czynnością spostrzegania napisanych
wyrazów. Odpowiednia wrażliwość systemu wielkokomórkowego powoduje stabilną
fiksację gałek ocznych, a co za tym idzie, stabilne widzenie i właściwą identyfikację
58685250.025.png 58685250.026.png 58685250.027.png 58685250.028.png 58685250.029.png 58685250.030.png
wyrazów. Odpowiednia wrażliwość systemu wielkokomórkowego powoduje stabilną
fiksację gałek ocznych, a co za tym idzie, stabilne widzenie i właściwą identyfikację
kolejności liter. Za każdym razem gałki oczne przesuwając się muszą być
skoncentrowane na wyrazie i musi powstać silny sygnał wzrokowy. Jeżeli dziecko nie
może w bardzo krótkim czasie dokonać fiksacji wymaganej przy czytaniu, mamy
zaburzenie typu dyslektycznego. Analogicznie problemy z czytaniem mogą dotyczyć
zaburzeń tzw. „ścieżki” fonologicznej. John Stein tłumaczy, że  system słuchowy
wielkokomórkowy jest odpowiedzialny za przetwarzanie zmian częstotliwości
dźwiękowej. Osoby z dysleksją są mniej wrażliwe na zmianę częstotliwości i natężenia
dźwięku. Widać to na przykładzie różnicowania głosek dźwięcznych i bezdźwięcznych
przez dzieci np.: p ‐b. Inne przyczyny związane z czytaniem to zaburzenia koordynacji wzrokowo‐ruchowej i słuchowo‐ruchowej związane
z funkcjonowaniem móżdżku.
Interesujący pogląd na dysleksję zaprezentował Gavin Reid (Wielka Brytania). Rozumie on dysleksję nie tylko jako trudności w czytaniu i pisaniu,
ale również jako pewnego rodzaju preferencje. „Dyslektycy widzą całość, inni detale” ‐ oto motto G. Reida akcentujące preferencje osób z dysleksją.
Dyslektycy posiadają taką wrodzoną organizację struktur mózgowych, która pozwala im na efektywne, niewerbalne myślenie i uczenie się.Według
autora pracując z dziećmi dyslektycznymi, tworząc dla nich programy edukacyjne i terapeutyczne trzeba skupić się nie tylko na korekcji zaburzonych
funkcji, ale przede wszystkim na sposobach wykorzystania tych potencjałów, które tkwią w dziecku. Dlatego też w pierwszym rzędzie należy dokonać
wnikliwej diagnozy, poznać słabe, ale i mocne strony dyslektyka, jego sposób funkcjonowania, reagowania, jego strategie rozwiązywania problemów.
Żeby stworzyć dobry program terapeutyczny trzeba niejako „od środka” stać się dyslektykiem.
Badania dowodzą, że osoby ze specyficznymi trudnościami w nauce wykazują preferencje w posługiwaniu się prawą półkulą mózgu ‐ posiadają zdolności
np. w myśleniu wizualno‐przestrzennym. Natomiast najczęściej mają osłabioną świadomość fonologiczną, szybkość przetwarzania informacji, pamięć
operacyjną oraz procesy metapoznawcze, stąd też wymagają więcej czasu, więcej powtórek, żeby proces automatyzacji mógł nastąpić. Mają problemy
z planowaniem, organizacją podjętych czynności, z koordynacją percepcyjo‐ruchową i bardzo często przejawiają obniżone poczucie własnej wartości.
Te wszystkie trudności, jak również preferencje osoby z dysleksją, których wielkie znaczenie podkreśla Reid, powinny być uwzględnione w tworzeniu
programów terapeutycznych.
Podczas konstruowania programów trzeba też ustalić zakresy rozbieżności jakie istnieją pomiędzy możliwościami dziecka. Wiadomo wszak, że dzieci
dyslektyczne mają poważne problemy z dekodowaniem słów, natomiast osiągają dość dobre wyniki w rozumieniu słuchanego tekstu. Badania dzieci
testem dekodowania i rozumienia słuchanego tekstu wykazały, że im większa rozbieżność między rozumieniem a dekodowaniem, tym występuje
większe nasilenie dysleksji (Gavin Reid, Wielka Brytania). Autor podaje kilka cennych propozycji, istotnych w pracy z dyslektykami.
1. W procesie nauczania i w procesie terapeutycznym należy przechodzić od ogółu do szczegółu.
2. Pracując z tekstem wskazane byłoby zacząć od krótkiego jego omówienia, a nawet streszczenia.
3. Celowym wydaje się również odnoszenie tekstów do osobistych doświadczeń dyslektyka. Wzbogacające jest również wprowadzanie doświadczeń
innych ludzi, a zwłaszcza interesujących historii czy biografii osób znaczących dla dyslektyka.
4. Dobre efekty daje przedstawienie problemu w szerszym kontekście, pokazanie dziecku celowości zajmowania się danym zagadnieniem.
5. Ważnym jest również nauczenie dyslektyka zadawania sobie pytań metapoznawczych takich jak: „Czy robiłem to wcześniej?”; „Jak wtedy
poradziłem sobie z tym problemem?”; „Co powinienem zrobić teraz, jakich metod użyć?”; „Co w zadaniu było łatwe, a co trudne i dlaczego?”;
„Czego się nauczyłem?”. Jest to ważne o tyle, że uczy różnorodnych strategii planowania własnych czynności.
6. Wskazane jest wykorzystywanie metod odwołujących się do wyobraźni wzrokowej. Pomocnym jest więc rysowanie planów, schematów
przedstawiających omawiane zagadnienia, tworzenie map, pajęczyn obrazujących powiązania pomiędzy faktami, wydarzeniami.
Konstruując programy pracy z dziećmi dyslektycznymi należy dążyć do tego, aby oni sami poznali własne preferencje odnośnie uczenia się, nabyli
świadomość metapoznawczą, zdobyli umiejętność tworzenia schematów i strategii działania oraz doskonalili umiejętności uczenia się.
Opracowanie ‐ Marzena Mieszkowicz ‐ neurologopeda
Opracowano na podstawie:
1. M. Bogdanowicz ‐ Specyficzne trudności w opanowaniu mowy, czytania i pisania, w: Diagnoza i terapia zaburzeń mowy, (red.): T. Gałkowski, Z.
Tarkowski, T. Zaleski, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1993, s. 203‐227;
2. M. Jouin ‐ Zaburzenia mowy pisanej i ich leczenie. Zagadnienia Wychowania w Aspekcie Zdrowia Psychicznego, 1, 1968, s. 40‐45.
3. J. T. Kania ‐ Szkice logopedyczne WSiP, Warszawa 1982;
4. G. Krasowicz ‐ Język ‐ czytanie i dysleksja; Agencja Wydaw.‐Handl. AD, Lublin 1997;
5. M. Matuszewski ‐ Mowa a mózg, PWN, Warszawa 1970
6. E. i F. Przyłubscy ‐ Litery. Przewodnik dla nauczyciela, Warszawa 1976;
7. H. Spionek ‐ Zaburzenia psychoruchowego rozwoju dziecka. Zagadnienia wybrane, PWN, Warszawa 1965;
8. J. Wójtowiczowa ‐ 0 wychowaniu językowym, Warszawa 1997, s. 85‐86
9. J. Zborowski ‐ Początkowa nauka czytania, PZWS, Warszawa 1959.
10. Własne materiały z XIV Ogólnopolskiej Konferencji ‐ 14‐15 września 2001 r. w Akademii Wychowania Fizycznego, Gdańsk ‐ Oliwa
58685250.031.png 58685250.032.png 58685250.033.png 58685250.034.png 58685250.035.png 58685250.036.png 58685250.037.png 58685250.038.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin