PRAWO DO SĄDU W UJĘCIU OGÓLNYM.doc

(176 KB) Pobierz
ROZDZIAL I

ROZDZIAŁ I

 

PRAWO DO  SĄDU W UJĘCIU  OGÓLNYM

 

 

 

1.      Historyczny  proces  kształtowania  się  prawa  do  sądu

 

Idea prawa do sądu towarzyszyła społeczeństwom od najdawniejszych czasów. Jego początków upatrywać należy już w starożytnej kulturze prawnej despotii wschodnich- Egiptu i Mozopotamii, gdzie za źródło wszelkiego prawa uważano despotycznego władcę traktowanego z reguły jako bóstwo[1]. Do niego należały wszystkie sprawy wewnętrzne,          w tym również sprawowanie wymiaru sprawiedliwości, który wówczas sprowadzał się do wymierzania kar poddanym naruszającym ustalony porządek prawny.

Druga grupa państw antycznych obejmuje prawa tworzone przez pierwotnie małe organizmy państwowe (greckie polis, rzymskie civitas), gdzie istniała silniejsza ochrona praw jednostki (wprawdzie tylko wolnych obywateli) i gdzie prawo do sądu dość skutecznie chroniło ją przed wszechwładzą państwa.

Rozwój idei, której treścią było uzależnienie jakiejkolwiek ingerencji w prawa obywatela od decyzji podjętej przez niezawisły organ o sądowym charakterze, przypadł na okres cesarstwa rzymskiego. Specyficzne dla tego prawa było istnienie actio- uprawnienia do dochodzenia w sądzie ochrony prawnej, i to niezależnie od tego, czy dany przypadek został przewidziany w normach prawa materialnego bądź procesowego. Innymi słowy actio nie było postrzegane z punktu widzenia treści czy zakresu danego uprawnienia, lecz jako środek dochodzenia w sądzie tego, co się komu słusznie należy (Celsus)[2]. W tak określonym uprawnieniu można dopatrywać się genezy prawa do sądu, bowiem samo  actio odpowiada   w  swej treści ukształtowanemu później prawu do rozpatrzenia sprawy przez sąd. Dowodzi tego także sposób organizacji rzymskiego sądownictwa - w prawie rzymskim wszelkie spory rozstrzygane były przez sądy państwowe. Publicznoprawnemu procesowi karnemu podlegały crimina publica, czyli przestępstwa prawa publicznego, natomiast roszczenia z przestępstw prywatnych (delicta privata) oraz sporne prawa prywatne dochodzone były w procesie cywilnym.

W czasach nowożytnych czerpano z tej tradycji prawa do sądu. W średniowieczu nie było jednak odrębnego procesu karnego i cywilnego. Pierwotnie każda krzywda, a więc i ta, która wynikała choćby z bezprawia cywilnego, pociągała za sobą odpowiedzialność karną.            W rezultacie najdawniejszy proces był procesem karnym, w którym chodziło o wymierzenie kary, a nie o naprawienie szkody. Z tego też względu pierwsze deklaracje prawa do sądu dotyczyły właśnie gwarancji praw oskarżonego w procesie karnym. W takim oto kształcie prawo do sądu znalazło wyraz w angielskiej Wielkiej Karcie Wolności z 1215 r., w której monarcha deklarował, że żaden człowiek wolny nie może zostać uwięziony ani pozbawiony wolności, majątku, pozostawiony poza prawem i zwyczajem, zesłany na banicje czy jakikolwiek inny sposób zniszczony (...), chyba że na podstawie orzeczenia wydanego przez równych w oparciu o prawo tego kraju[3]. Zasada ta potwierdzana w licznych przywilejach, znalazła potem wyraz  w instytucji habes corpus, pozwalającej na żądanie sądowego zbadania legalności uwięzienia czy innych form ograniczenia praw. Równolegle rozwijała się  koncepcja due process of law, stawiająca określone wymogi tak przed treścią prawa naruszającego wolność jednostki, jak i przed procedurą jego stosowania[4].

Obok instytucji angielskich kształtowały się też podobne idee na kontynencie. Należy również zaznaczyć, iż pierwsze regulacje dotyczące prawa do sądu były tylko zbiorami przywilejów stanowych. Traktowano je wówczas jako prawo wynikające z przynależności do danej grupy społecznej, nie natomiast jako przysługującą każdemu człowiekowi gwarancję ochrony jego praw będącą prawem podmiotowym. Tego rodzaju gwarancję prawa do sądu zyskała także polska szlachta na mocy nadanego jej przywileju neminem captivabimus nisi iure victum (tzw. przywilej jedlneńsko-krakowski w latach 1430-1433).

Sposób postrzegania tego prawa uległ zmianie dopiero w XVII I XVIII w. Za sprawą zapoczątkowanych w epoce Odrodzenia, a rozwijanych w Oświeceniu poglądów szkoły prawa natury. Do głównych przedstawicieli tego nurtu należeli: Thomas Hobbes, John Locke, Samuel Pufendorf. Głosili oni, iż w stanie natury istniejącym przed uformowaniem społeczności, ludzie korzystali bez przeszkód z nieodłącznie przynależnych im praw: do życia, wolności, równości, a także własności. Szkoła prawa natury odchodziła od teocentryzmu na rzecz antropocentryzmu. Nie bez wpływu na treść tej teorii był poprzedzający jej powstanie ruch reformatorski. Doktryna reformacji głosiła istnienie sfery życia człowieka znajdującej się poza możliwością ingerencji czy kontroli władz.

Uzupełnieniem szkoły praw naturalnych stała się teoria umowy społecznej. Jej założenia opierały się na przeświadczeniu, iż porzucenie stanu natury i utworzenie społeczeństwa spowodowało zmianę kontekstu praw przysługujących dotąd jednostce. Formując społeczeństwo ludzie zawarli umowę miedzy sobą, lecz dla ochrony ich praw w nowych warunkach konieczne było również zawarcie umowy miedzy społeczeństwem a powołanym w tym celu państwem. Koncepcja umowy społecznej była zatem postrzegana jako swoisty kontrakt miedzy rządzącymi a rządzonymi, na mocy której ludzie przekazują państwu uprawnienia władcze, uzyskując  w zamian formalne gwarancje swych przyrodzonych praw. Nieco inaczej umowę społeczną pojmował Hobbes. Uważał on, że będąca rezultatem umowy społecznej władza ma zapobiec wojnie wszystkich przeciw wszystkim. W jego przekonaniu, powołanie władzy bezpowrotnie pozbawia ludzi ich praw i odtąd winni są oni władzy posłuszeństwo. J. Locke twierdził z kolei, iż prawa naturalne są nierozerwalnie związane         z człowieczeństwem i niezbywalne, a wiec jednostka nie może się ich zrzec.

Mimo różnic w rozumieniu sensu umowy społecznej jest niewątpliwe, iż z jej podstawowych założeń należy wywodzić prawo do sądu, postrzegane wówczas jako instytucjonalną gwarancję ochrony przyrodzonych praw człowieka. Oddanie władzy państwu wymagało zabezpieczenia nienaruszalności sfery praw podmiotowych jednostki. Za najpewniejszy środek służący realizacji tego celu uznano wyposażenie jednostki w roszczenie do ich dochodzenia. Odtąd prawo do sądu, jako prawo jednostki będące gwarancją ochrony innych praw, towarzyszyło już stale doktrynalnym koncepcjom państwa i prawa. Takie jego rozumienie zbiegło się w czasie z oświeceniową ideą konstytucjonalizacji praw podstawowych. Chodzi tu zwłaszcza o teorię podziału władzy, według której wolność jednostki może być zagwarantowana jedynie tam, gdzie władza jest podzielona miedzy rożne, wzajemnie hamujące się organy państwowe (Monteskiusz) oraz idee wolności i równości wszystkich obywateli, niezależnie od przynależności stanowej[5], propagowaną także przez powstałe w XVIII w. teorie liberalizmu i egalitaryzmu.

Wszystko to spowodowało, iż normatywizacja praw jednostki stała się nieuchronna. Wpływ myśli politycznej epoki daje się zauważyć w pierwszych aktach prawnych regulujących prawa człowieka, angielskie akty: Petition of Rights z 1628 r. czy Habeas corpus z 1679 r., pozwalający na sądowe zbadanie legalności uwiezienia czy innych form ograniczenia praw, nawiązywały do poglądów szkoły prawa natury, przekraczając bariery stanowe i stanowiąc szereg gwarancji procesowych w celu ochrony podstawowych praw jednostki. Równocześnie w orzecznictwie sądów, w sposób sprzyjający rozszerzeniu zakresu podmiotowego, interpretowano normy prawne pochodzące z lat wcześniejszych. Recypując angielskie rozwiązania, tworzono także pierwsze ustawy dotyczące praw jednostki               (w Wirginii i Marylandze w 1776 r.). W 1791 r. dokonano również konstytucjonalizacji praw jednostki poprzez wprowadzenie do uchwalonej w 1787 r. Konstytucji Stanów Zjednoczonych tzw. Bill of Rights. Bezpośredni wpływ na konstytucjonalizację praw człowieka w Europie wywarła francuska Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela z 1789 r. Także u jej podstaw legły koncepcje praw naturalnych, umowy społecznej, podziału władzy czy racjonalizmu. Deklaracja głosiła, iż ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w swoich prawach, a różnice społeczne mogą być tworzone jedynie ze względów użyteczności powszechnej. W kolejnych artykułach Deklaracji zostały wymienione gwarantowane nią prawa człowieka. Wśród nich znalazła się proklamacja, że nikt nie zostanie oskarżony, aresztowany czy uwięziony, jak tylko w przypadkach określonych w ustawie i według form   w niej przewidzianych; że nikt nie może być karany inaczej, niż tylko na mocy ustawy wydanej i ogłoszonej przed popełnieniem przestępstwa, oraz zasada domniemania niewinności[6].

Owe gwarancje, stanowiące aktualnie element prawa do sądu, były obecne także                    w pierwszych konstytucjach państw europejskich. Znalazły one swój wyraz w konstytucji okresu Wielkiej Burżuazyjnej Rewolucji Francuskiej z 3 września 1791 r., której centralny punkt stanowiły postanowienia fundamentalne, odnoszące się do statusu obywateli                 w kontekście działania organów władzy państwowej. Zawierała ona zasadę podziału władz wraz z rozbudowaną regulacją dotyczącą struktury organów władzy sądowniczej. Wpływ Deklaracji i jej podstaw ideologicznych jest bardzo widoczny w najstarszej z obowiązujących europejskich konstytucji- w ustawie zasadniczej Królestwa Norwegii, uchwalonej 17 maja 1814 r. Podobnie druga z ustanowionych wtedy, a obowiązujących do dziś konstytucji, jaką jest konstytucja Królestwa Holandii z 28 marca 1814 r., gwarantowała prawo do sądu poprzez przyjęcie zasady kontroli sadowej pozbawienia wolności oraz proklamację niezależności sądownictwa. Równe dla obywateli prawo do sądu proklamowała także  konstytucja II Republiki Francuskiej z 4 listopada 1848 r. (art.4), konstytucja belgijska z 7 lutego 1831 r. (art. 8) oraz konstytucja Prus z 1848 r[7].

              Wyrosłe na gruncie oświeceniowych koncepcji prawa natury, umowy społecznej          i podziału władz, prawo do sądu w XIX w. zostało wzbogacone o treści rozwijanej wówczas idei państwa prawnego. Już w XVIII w. głoszono, iż rządy państwa polegają m.in. na wprowadzeniu zasady podziału władz, zastępowaniu zgromadzeń stanowych parlamentami pochodzącymi z wyborów, podporządkowaniu wszystkich organów władzy państwowej ustawom uchwalonym przez ten parlament, wprowadzeniu kontroli legalności działania administracji i powierzeniu sądom czuwania nad realizacja ustaw, z czym wiązało się przyznanie każdemu praw do sądu. Prawo to postrzegano odtąd jako stały element zasady państwa prawnego.

Mimo rożnych  koncepcji państwa prawnego, dostrzec można, iż wszystkie łączy jedno- rola, jaką w państwie prawnym ma do odegrania sąd. Ponadto, biorąc pod uwagę sformułowaną     w XIX w. przez G. Jellinka teorię publicznych praw podmiotowych, zgodnie z którą państwo zobowiązuje się aktem tworzenia prawa względem jednostek do stosowania i przestrzegania tego prawa, to wyłania się  obraz prawa do sądu nie tylko jako środka ochrony innych praw, ale jako prawa podmiotowego. Z koncepcji G. Jellinka wynika, że tak określona pozycja jednostki względem państwa daje jej roszczenie o określone zachowanie się przez państwo.

              Wypracowana przez wieki liberalna doktryna praw człowieka w pierwszej połowie XX w. została zakwestionowana przez ideologie totalitaryzmu.

Zrodzony we Włoszech i Niemczech faszyzm odrzucał całkowicie wartości wolności              i godności człowieka. Podporządkowywał on jednostkę państwu, któremu ta winna była całkowite posłuszeństwo. Głoszono przekonanie o istnieniu rasy „nadludzi” i konieczności poddania jej innych ras. Środkiem dla realizacji tego celu były obozy koncentracyjne i wojny. Na koncepcji odrzucającej idee praw natury i przyrodzonej godności jednostki ludzkiej opierał się także powstały w Rosji Sowieckiej komunizm. Zgodnie z jego doktryną, uprawnienia i pozycja jednostki były definiowane przez pryzmat szczególnej pozycji               i uprawnień państwa komunistycznego, które nadawało jednostce prawa i swobody, stanowiące wyraz woli klasy panującej. Oficjalnie głoszono, iż nie istnieje konflikt miedzy jednostką a  państwem, to ostatnie bowiem reprezentuje interesy zarówno poszczególnych jednostek, jak i całej społeczności.

Jest oczywiste, ze w warunkach państwa totalitarnego prawo do sądu, podobnie jak i inne prawa człowieka nie miało racji bytu. Tak tez było w systemach faszyzmu i komunizmu. Dopiero po II wojnie światowej, za sprawą jej tragicznych doświadczeń, doszło do odrodzeń  liberalnej koncepcji praw człowieka, a wraz z nią- idei prawa do sądu. Wówczas to nastąpił wzrost zainteresowania problematyką praw człowieka i ich ochrony, wtedy też dostrzeżono potrzebę umiędzynarodowienia tych zagadnień.               

 

 

 

2.      Pojecie „sądu” i „prawa do sądu” jako podstawowe prawo jednostki i fundamentalna zasada praworządności

 

Od najdawniejszych czasów znana jest zasada, ze nikt nie jest sędzia we wlasnej sprawie (Nemo iudex in causa sua). Również od najdawniejszych czasów znane jest pragnienie, aby sąd, który ma rozpatrywać daną sprawę, miał określone zalety: był bezstronny, sprawiedliwy, kompetentny, niezawisły i nieprzekupny. Zawsze oczekiwano, żeby sad chronił przed samowolą i arbitralnością władzy, przed gwałtem ze strony silniejszego i co najważniejsze- powinien być dostępny dla każdego przy zachowaniu zasady równości[8].

W Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r. prawo do sądu jest jednym z fundamentalnych praw konstytucyjnych o charakterze osobistym. Jej art. 45 ust. 1 stanowi: „Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”[9]. Będąc konstytucyjnym prawem osobistym, prawo do sądu jest jednocześnie zasadą konstytucyjną. Taka ranga prawa do sądu pociąga za sobą doniosłe konsekwencje dla jego realizacji i ochrony.

Przepis ten posiada duże znaczenie ustrojowe, został wprowadzony dopiero w okresie transformacji ustrojowej, nie był w okresie PRL-u ani znany, ani stosowany. Twórcy Konstytucji nawiązali więc do Konstytucji Marcowej, która zasadę tę wyrażała w art.98, nie dopuszczając do zamykania obywatelowi drogi sądowej w celu dochodzenia prawd i krzywd.

              Zanim zasada ta pojawiła się w art. 45 obecnej Konstytucji wcześniej Trybunał Konstytucyjny wyprowadzał ją z idei demokratycznego państwa prawnego, która to idea została wprowadzona do Konstytucji z 1952 r. w wyniku nowelizacji przeprowadzonej              29 grudnia 1989 r. Na gruncie przepisów konstytucyjnych obowiązujących przed wejściem                w życie Konstytucji z 1997 r.. w orzeczeniu z dnia 7 stycznia 1992 r. TK już wprost wskazał na istnienie w polskim porządku konstytucyjnym prawa do sądu - jako jednego                              z fundamentalnych założeń demokratycznego państwa prawnego[10].

Na gruncie Ustawy Konstytucyjnej z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym podstaw normatywnych upatrywano ponadto w zasadzie podziału władz. Usankcjonowanie tej zasady zmierzało m.in. do realizacji obowiązku przekazywania spraw cywilnych, karnych i administracyjnych obywateli wyłącznie do kompetencji niezawisłych sądów.

Prawo do sądu rozumiano początkowo jedynie formalnie- jako prawo dostępu do sądu państwowego. Pogląd ten został zrewidowany w uchwale z dnia 25 stycznia 1995 r., w której stwierdzono: „...w państwie prawnym prawo do sądu nie może być rozumiane jedynie formalnie, lecz i materialnie, jako możliwość prawnie skutecznej ochrony praw na drodze sądowej. Jakkolwiek nie ma podstaw, aby ustawodawcy zwykłemu całkowicie odmawiać możliwości wyboru sądów powszechnych bądź szczególnych przy kształtowaniu drogi sądowej, to zawsze jednak konieczne jest, by sądowa ochrona miała rzeczywisty charakter. Ów rzeczywisty charakter oznacza m.in. prawo dochodzenia przez uprawnionych ochrony ich interesów przed sądem wyposażonym w kompetencje rozpoznania sprawy ze skutkiem zapewniającym realizacją ich roszczeń”[11]

              W orzecznictwie TK koncepcja „istoty” praw i wolności pojawiła się jeszcze przed wejściem w życie Konstytucji z 1997 r. Koncepcja ta opierała się na założeniu, iż „w ramach każdego konkretnego prawa i wolności można wyodrębnić pewne elementy podstawowe (rdzeń), bez których takie prawo czy wolność w ogóle nie będzie mogło istnieć, oraz pewne elementy dodatkowe (otoczkę), które mogą być przez ustawodawcę ujmowane                         i modyfikowane w różny sposób bez zniszczenia tożsamości danego prawa czy wolności”.

W rozważaniach nad treścią prawa do sadu Trybunał Konstytucyjny konsekwentnie wskazuje trzy jego zasadnicze elementy:

ü      prawo dostępu do sądu, tj. prawo uruchomienia procedury przed sądem o określonej charakterystyce (niezależnym, bezstronnym, niezawisłym);

ü      prawo do odpowiedniego ukształtowania procedury sądowej, zgodnie z wymogami sprawiedliwości i jawności;

ü      prawo do wyroku sądowego, tj. prawo do uzyskania wiążącego rozstrzygnięcia danej sprawy przez sąd.

Jednocześnie TK podkreśla, iż warunkiem wstępnym realizacji prawa do sadu jest zapewnienie drogi sądowej, a przekonanie o konieczności respektowania tej zasady uzasadnia twierdzenie o braku podstaw do jakichkolwiek wyłączeń od zasady sądowego wymiaru sprawiedliwości. Należy zauważyć, że poglądy TK na temat prawa do sądu ewoluowały. O ile w pierwszych swych orzeczeniach TK jako treść istotną traktował przede wszystkim zasadę prawa dostępu do sądu, o tyle w późniejszym orzecznictwie koncepcja ta uległa rozwinięciu. Uznano, iż prawo do sądu, rozumiane jako prawo dostępu do sądu zawiera w sobie ten przejaw, który łączy się z możliwością samodzielnej oceny szans na korzystne dla siebie rozstrzygniecie sprawy w świetle obowiązującego porządku prawnego.

Szeregu obligatoryjnych gwarancji wchodzących w skład istoty prawa do sądu dopatrzono się także w drugim jego elemencie, jakim jest prawo do odpowiedniego ukształtowania procedury sądowej. Wskazywano zwłaszcza na konieczność zapewnienia prawa do wysłuchania. Z kolei z prawa do wyroku sądowego TK wywiódł prawo do skutecznej egzekucji. W wyroku z 24 lutego 2003 r. podkreślono, ze „ prawo do sądu należy rozpatrywać nie tylko w perspektywie możliwości wydania konkretnego rozstrzygnięcia (orzeczenia sądowego), ale i w możliwości jego egzekucji. Brak takiej możliwości czyni prawo do sądu iluzorycznym. Zadaniem ustawodawcy jest zatem stworzenie takiej normatywnej sytuacji,    w której zapewnione będzie nie tylko prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy (wyroku), ale i możliwość jego wykonania”[12].

W mojej ocenie wszystkie te elementy składają się na istotną treść prawa do sądu- jego istotę, tworząc w sumie wiązkę uprawnień jednostki, która z mocy art. 31 ust.3 Konstytucji nie może zostać ograniczona. Jest to minimum uprawnień jednostki, która ma prawo żądać od organu władzy publicznej działania zgodnie z jego kompetencją w celu rozstrzygnięcia o zgłoszonym żądaniu. Jak się wydaje, określone w ten sposób prawo każdego człowieka stanowi rdzeń prawa do sądu, który powinien pozostać wolny od ingerencji ustawodawcy, nawet w celu ochrony innych wartości.

              Jak stwierdził Trybunał Konstytucyjny, prawo do sądu jest jednym z podstawowych praw jednostki i jedna z fundamentalnych gwarancji praworządności. Zgodnie z typową dla współczesnego konstytucjonalizmu koncepcją dwuwarstwowego pojmowania norm               o prawach jednostki, każdy przepis konstytucyjny wyrażający prawo czy wolność musi być rozumiany jednocześnie jako prawo podmiotowe i wytyczna działania dla całego systemu władz publicznych, wyrażająca określoną wartość, której realizacja jest ogólnym obowiązkiem wszystkich władz publicznych[13]. Kwalifikacji takiej odpowiada w pełni prawo do sądu. Będąc prawem podstawowym, stanowi ono: po pierwsze- prawo podmiotowe jednostki, po drugie zaś- zasadę wyrażającą tożsamość ustrojową polskiego systemu konstytucyjnego. W tym drugim ujęciu prawo do sądu ma charakter zasady konstytucyjnej[14].

Zdaniem P. Sarneckiego, zasady ustrojowe to główne rozstrzygnięcia zawarte w konstytucji, które w sumie składają się na charakterystykę danego państwa. W ocenie tego autora,  konstruowanie zasad odbywa się albo wprost – poprzez wyraźne sformułowanie                     w konstytucji, albo poprzez zestawienie kilku jej przepisów[15]. B. Banaszak twierdzi z kolei, że w obrębie norm konstytucyjnych można wyróżnić takie, które maja charakter zasad                 o szczególnie doniosłym znaczeniu[16]. P. Tuleja natomiast dokonuje próby wyodrębnienia sposobów określenia zasady konstytucyjnej, wywodząc, iż zasadę konstytucyjną można utożsamić bądź z norma, bądź z dyrektywa.

Odnosząc powyższe uwagi do konstytucyjnej zasady prawa do sądu, warto zauważyć, że         w doktrynie i polskim orzecznictwie konstytucyjnym zasada ta jest postrzegana przede wszystkim jako dyrektywa. Należy ją zatem traktować jako kwalifikowana idee czy też wartość, której znaczenie przejawia się zwłaszcza w procesie stanowienia i stosowania prawa.

Zdaniem Z. Czeszejko-Sochackiego, konstytucyjna formuła prawa do sądu niewątpliwie jest dyrektywą tworzenia prawa i dyrektywą interpretacyjną- jako dyrektywa tworzenia prawa nie pozwala ustawodawcy na stanowienie norm z nią sprzecznych (aspekt negatywny), wymaga natomiast tworzenia norm z nią zgodnych, konkretyzujących tę zasadę ( aspekt pozytywny). Analogicznie w powyższej kwestii wypowiada się Trybunał Konstytucyjny. W jego przekonaniu, art. 77 ust. 2 Konstytucji ujmujący prawo do sądu niejako w formule negatywnej- to adresowany do ustawodawcy zakaz stanowienia przepisów, które zamykałyby komukolwiek drogę sądową do dochodzenia naruszonych wolności i praw.

              W jednym z wyroków Trybunał Konstytucyjny kategorycznie stwierdził, iż prawo do sądu oznacza dla ustawodawcy obowiązek ustanowienia regulacji prawnej, która zapewni rozpatrzenie sprawy przez sąd, na żądanie zainteresowanego, przy czym do legislatywy należy określenie sądu, który uważa za najbardziej adekwatny do rozpoznania danego rodzaju spraw. Wypowiedz ta stanowi potwierdzenie przyjętego jeszcze przed wejściem w życie aktualnie obowiązującej Konstytucji stanowiska, iż prawo do sądu stanowiące element zasady demokratycznego państwa prawnego powinno być rozumiane jako dyrektywa dla ustawodawcy, by wydane wcześniej przepisy wyłączające sądową ochronę praw obywateli dostosował do konstytucyjnej zasady, przy jednoczesnym założeniu, iż zasadę prawa do sądu należy postrzegać jako wskazówkę interpretacyjną przy wykładni obowiązujących przepisów[17]. Nie bez znaczenia jest przy tym fakt, ze prawo do sądu jest tym szczególnym prawem, którego respektowanie Konstytucja gwarantuje nawet w czasie stanu wojennego        i wyjątkowego (art.233 ust.1).

W drugim znaczeniu konstytucyjna formuła prawa do sądu jest postrzegana jako publiczne prawo podmiotowe. Taka jej kwalifikacja pozwala niewątpliwie na określenie pozycji jednostki względem państwa.

Zgodnie z rozwiniętą przez G. Jellinka teorią publicznych praw podmiotowych, prawo to daje jednostce roszczenie do żądania od państwa określonego zachowania, a roszczeniu temu odpowiada korelatywnie z nim sprzężony obowiązek władz publicznych podjęcia określonych czynności. Zdaniem tego autora, publiczne prawa podmiotowe pozostają tożsame z prawami   i wolnościami człowieka i obywatela, a roszczenia z nich wynikające stanowią konsekwencję statusu jednostki[18].

W świetle powyższego nie powinno budzić wątpliwości, iż będąc publicznym prawem podmiotowym, prawo do sądu kreuje stosunek prawny pomiędzy jednostką a państwem- stosunek, w którym jednostka ma względem państwa wynikające z art. 45 ust.1 Konstytucji określone roszczenie prawne. Oznacza to, że analizowane prawo do sądu nie jest jedynie instrumentem umożliwiającym wykonywanie innych praw i wolności konstytucyjnych, lecz ma byt samoistny i podlega ochronie niezależnie od naruszenia innych praw podmiotowych.

              Jednak wstępnym warunkiem realizacji prawa gwarantowanego w art. 45 ust. 1 Konstytucji jest istnienie sądu, do którego można się zwrócić o rozpatrzenie sprawy.                 Z Konstytucji wynika, iż chodzi o organ władzy sądowniczej o określonej pozycji ustrojowej i charakterystyce. Ma on być organem odrębnym i niezależnym od legislatywy i egzekutywy

(art. 173), a ponadto właściwym do rozpoznania sporu oraz niezawisłym i bezstronnym          w orzekaniu (ar. 45 ust. 1). Mianem sądu orzecznictwo i doktryna określają organ państwowy realizujący wymiar sprawiedliwości, złożony z niezawisłych sędziów oddzielony i niezależny od legislatywy oraz podporządkowany tylko ustawie.

Odrębność organów władzy sądowniczej od innych władz wynika z wyrażonej w art. 10 Konstytucji zasady podziału władzy, ustanowionej w celu obrony praw człowieka przed nadużywaniem władzy przez którykolwiek ze sprawujących ją organów[19]. Zasada podziału władzy oznacza, ze dla zapewnienia rządów państwa należy wydzielić w państwie trzy równorzędne i niezależne od siebie władze, przy czym ta równorzędność musi być pojmowana jako istnienie miedzy władzami takiego układu stosunków, który eliminuje zjawiska nadrzędności i podrzędności. Stąd tez za sąd uważa się organ, który kumulatywnie spełnia dwie ustrojowe przesłanki:

-          jest usytuowany w  konstytucyjnym systemie organów władzy sądowniczej działającej     w warunkach separacji od legislatywy i egzekutywy, a zarazem

-          do jego podstawowej kompetencji należy sprawowanie wymiaru sprawiedliwości.

Monopol sądów w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości uznawany jest przez niektórych autorów za instytucjonalną gwarancję konstytucyjną, stanowiącą logiczną konsekwencję zapewnionego przez Konstytucje prawa do sądu oraz prawa do drogi sądowej w celu dochodzenia ochrony naruszonych wolności i praw.

Sad powołany do rozpatrzenia sprawy charakteryzują cechy wymienione w art.45 ust.1 Konstytucji. Są to: właściwość, niezależność, bezstronność i niezawisłość. Właściwości te należy rozpatrywać przez pryzmat praw jednostki. Stanowią one gwarancje rozstrzygnięcia spraw w sposób uznawany za sprawiedliwy i to zarówno w interesie podmiotu wnoszącego        o rozpatrzenie sprawy, jak i w interesie ogólnospołecznym. Analiza tych kryteriów stanowi przedmiot dalszej części rozważań w rozdziale II, punkt 1.

 

3. Podmiotowy  zakres  prawa  do  sądu

 

              Ustalenie zakresu podmiotowego prawa do sądu wymaga przede wszystkim przedstawienia adresatów praw i wolności gwarantowanych w rozdziale II Konstytucji RP     z 2 kwietnia 1997 r. Tytuł tego rozdziału wskazuje, iż prawa i wolności konstytucyjne przysługują człowiekowi albo obywatelowi. To podmiotowe rozróżnienie jest wynikiem świadomego zabiegu ustrojodawcy zmierzającego do wprowadzenia dualizmu: praw               i wolności człowieka oraz praw i wolności obywatelskich. Pierwsze z nich przysługują jednostce ludzkiej „jedynie i właśnie dlatego, że jest człowiekiem – bytem w sensie ontologicznym o charakterze autotelicznym jako cel sam w sobie”[20], drugie zaś to prawa          i wolności o charakterze publicznym, określające relacje miedzy jednostką a państwem.

              Terminologia użyta przy określeniu zakresu podmiotowego danego prawa przesadza   o sposobie jego kwalifikacji  do grupy praw obywatelskich bądź praw człowieka. Ten oto zabieg pozwala stwierdzić, iż norma adresowana wyłącznie do obywatela polskiego tak właśnie określa jej adresata. Jest wówczas bezsporne, ze dane prawo należy do kategorii obywatelskich. Jeśli natomiast konstytucyjne pojęcie wyznaczające zakres podmiotowy prawa czy wolności charakteryzuje większy stopień ogólności, tak że krąg adresatów danej normy jest nieograniczony, mamy do czynienia z prawem człowieka. Do tych określeń należą takie pojęcia, jak „wszyscy”, „nikt” i „każdy”[21].

Konstytucyjna koncepcja zakresu podmiotowego praw i wolności człowieka odpowiada europejskim standardom ochrony praw jednostki. W dokumentach tworzących światową konstytucję praw człowieka (Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych wraz z Protokołami Fakultatywnymi, Międzynarodowy Pakt Praw Ekonomicznych Socjalnych i Kulturalnych) w ten właśnie sposób określono zakres podmiotowy poszczególnych praw[22].

              W taki oto najszerszy sposób określono w polskiej Konstytucji krąg podmiotów uprawnionych do ochrony sądowej. Z Konstytucji wynika, iż prawo do sądu ma „każdy” (art. 45 ust. 1), a „nikomu” w zakresie dochodzenia naruszonych wolności lub praw nie można ustawą zamykać drogi sądowej (art. 77 ust. 2). Nie powinno więc budzić wątpliwości, że pojecie „każdy” obejmuje wszystkie wymienione w rozdziale II kategorie adresatów praw        i wolności konstytucyjnych. Także w doktrynie przyjmuje się zgodnie, ze w pojęciu „każdy”  mieści się każda jednostka ludzka, niezależnie od jej przynależności państwowej[23]. Podmiotem konstytucyjnego prawa do sądu będzie zatem każdy człowiek – zarówno obywatel polski jak i cudzoziemiec oraz bezpaństwowiec. Takie ujęcie prawa do sądu wskazuje na jego powszechny charakter, gdzie odstępstwa mogą być ustanowione tylko na podstawie wyraźnego postanowienia konstytucyjnego[24].

              Konstytucja nie definiuje pojęcia „obywatelstwo polskie”, koncentrując się na wskazaniu podstawowego sposobu jego nabycia poprzez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi (art.34 ust. 1). Jak się powszechnie przyjmuje, można wyróżnić dwa podstawowe ujęcia obywatelstwa – jako węzeł prawny łączący jednostkę z państwem, charakteryzowany jako przynależność, oraz jako status prawny jednostki tworzący zespół praw i obowiązków wiążący się z taką przynależnością.

              Mimo uniwersalizmu prawa do sadu, obywatelstwo polskie jako przymiot podmiotów mających to prawo nie jest bez znaczenia. Jak to bowiem trafnie zauważa L. Garlicki, konstytucja wiąże się z posiadaniem obywatelstwa polskiego możliwość pełniejszego korzystania z wolności i praw człowieka, bo art. 37 ust. 2 generalnie dopuszcza ograniczenie praw i wolności cudzoziemców[25]. Prawo do sądu nie może być natomiast ograniczone            z przyczyn podmiotowych względem obywateli polskich. W tym przejawia się wzmożona ochrona konstytucyjnych praw człowieka tej grupy podmiotów. Mimo zatem, iż prawo do sądu nie jest warunkowane kryterium obywatelstwa, to jednak posiadanie obywatelstwa polskiego przesądza o niedopuszczalności ograniczeń tego prawa z przyczyn podmiotowych. Różnica w sytuacji prawnej obywateli polskich i osób niemających obywatelstwa polskiego dostrzegalna jest zatem dopiero na etapie analizy warunków ograniczeń prawa do sądu              i dopiero wtedy można poszukiwać ich konstytucyjnego uzasadnienia. Zasada jest bowiem, że prawo do sądu w równym stopniu służy także cudzoziemcom i apatrydom.

Także i tej kategorii podmiotów nie zdefiniowano w Konstytucji, pozostawiając określenie cech właściwych tej grupie ustawodawstwu. W ustawie z dnia 13 czerwca 2003 r.                    o cudzoziemcach zastosowano powszechnie akceptowaną definicję negatywna, wskazując, że cudzoziemcem jest każdy, kto nie posiada obywatelstwa polskiego. Brak w ustawie podziału  cudzoziemców na obywateli państw obcych i bezpaństwowców pozwala wnioskować, że prawo polskie nie przewiduje jakiegokolwiek zróżnicowania w traktowaniu tych dwóch grup. Jest to zgodne z normami prawa międzynarodowego, z punktu widzenia którego najważniejsza jest jednostka ludzka, a nie obywatel, obcokrajowiec czy apatryda.

              W orzecznictwie TK zagadnienie podmiotowego zakresu prawa do sądu nie było szerzej komentowane. Spośród nielicznych wypowiedzi Trybunału na ten temat warto odnotować pogląd wyrażony jeszcze przed wejściem w życie aktualnie obowiązującej ustawy zasadniczej, ze prawo do sądu przysługuje nie tylko obywatelom, lecz także „innym podmiotom uczestniczącym w obrocie prawnym” (Orzeczenie ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin