Siła woli.pdf
(
130 KB
)
Pobierz
121271259 UNPDF
SIŁA WOLI
by Anyanka :)
ROZDZIAŁ I
Czy to możliwe? Czy to możliwe, aby mała, krucha istota aż tak mnie podniecała? Jej
małe dłonie doprowadzały mnie do szału. Miałem ochotę pociągnąć ją za te wspaniałe,
pachnące, brązowe włosy. Chciałem pokazać jej do czego mnie doprowadza. Ale nie
mogłem. Byłem w stanie zapanować nad sobą na tyle, żeby tego nie zrobić. Żeby nie
zerwać z niej ubrania i nie pokazać jej na co mnie stać. Jak co noc leżałem w jej łóżku i
nuciłem jej do snu.
-Jeszcze nie. -szepnęła.- Jeszcze nie chcę spać. - odwróciła się do mnie i mnie
pocałowała. Lew w mojej piersi zawył. Smakowała tak słodko. A pachniała jeszcze
ładniej. Myślała, że coraz lepiej sobie radzę z samokontrolą, a było coraz gorzej.
Przysunęła się bliżej mnie wciąż całując. Powoli zaczynałem ulegać. Wiedziałem czego
chciała. Chciała mnie. Bliżej. Bardziej. Chwyciłem ją ,najdelikatniej jak mogłem, za udo i
przesunąłem ją na siebie. Podobało jej się. Słyszałem to w rytmie jej serca. Kiedy tak na
mnie leżała,całując coraz bardziej łapczywe, jej pachnące włosy opadły wokół mojej
twarzy. Podniecenie rosło u mnie z sekundy na sekundę. Jak nie przestaniemy to Bella
niedługo to poczuje. Oderwała się ode mnie na chwilę, żeby złapać oddech. Parzyła na
mnie swoimi pięknymi, brązowymi oczami. Czułem, słyszałem jak krew pulsuje w całym
jej ciele. Coraz szybciej. Jad napłynął mi do ust. Ale pomyślałem o tym, że zamiast tego
mógłbym...zakosztować z nią rozkoszy...Pragnienie cielesne, pragnienie zaspokojenia
mnie i jej wygrało z pragnieniem jej krwi. Ale nie mogłem pozwolić na to, żeby obudzić
Charliego. A na pewno by się obudził. Miałem już w głowie takie fantazje na ten temat,
że nie było by rozsądnie zrobić to z nim za ścianą. W ogóle nie było rozsądne robienie
tego. Ale chciałem. Z minuty na minutę moje opanowanie słabło... Myślałem tylko o tym,
aby dotknąć jej...aby skosztować jej całej... Znowu zaczęła mnie całować. Oderwałem ją
delikatnie od siebie. Wygrała. Ta mała osóbka wygrała. Delikatnie, bardzo delikatnie,
zrzuciłem ją z siebie i pognałem do szafy. Widziałem jej zdezorientowany wyraz twarzy.
Otworzyła buzię, aby coś powiedzieć , ale już stałem przy niej ze swetrem w ręce, tak,
aby mogła go ubrać. Poruszała swoimi usteczkami ze zdziwienia. Były takie piękne,
soczyste, pełne życia i ciepłe. Kiedy przytrzymywałem go, a ona bez słowa zaczęła
wsadzać ręce w rękawy, nie wytrzymałem. Odgarnąłem jej lśniące fale na bok i
zacząłem całować w szyję. Jej serce teraz galopowało jak szalone. Gdyby moje biło,
robiło by pewnie to samo. Ale dowód na to jak bardzo jej pragnąłem znajdował się w
moich spodniach. I krzyczał w mojej głowie, aby zapomnieć o wszystkich zastrzeżeniach
i konsekwencjach. Chwyciłem ją na ręce i wyskoczyłem przez okno. Jeszcze nigdy tak
szybko nie biegłem. Napinałem każdy mój mięsień, aby jak najszybciej znaleźć się u
mnie w domu. Był pusty. Reszta rodziny była na polowaniu. Wszyscy. Żałowałem teraz,
że nie przemogłem się wcześniej. Tego wieczoru mogło się już tyle wydarzyć! Bella
wtulała się w moją pierś. Dotarliśmy do domu. Postawiłem ją przed drzwiami, aby sama
zdecydowała czy chce wejść czy nie. Popatrzyła na mnie zdezorientowana, ale weszła
do środka. W domu panowała cisza i spokój. Tylko jej oddech odbijał się od ścian.
Usłyszałem, że jej puls znowu przyśpiesza.
-Jesteśmy sami?-spytała.
-Jak najbardziej.-opowiedziałem powoli. Zarumieniła się. To było cholernie
podniecające! Patrzeć jak krew napływa jej do policzków. I te usta... Już widziałem w
swojej głowie jak pieści nimi moje ciało. Bez słowa zaczęła wspinać się powoli po
schodach. Wiedziałem dokąd zmierza. Do mojej sypialni. Po drodze rozpinała sweter.
Poczułem gorąco. Tak. Gorąco. Zawrzało we mnie. Pędem dopadłem ją na schodach.
Wziąłem ją na ręce i po dwóch sekundach już staliśmy w moim pokoju.
-Straciłem silną wolę Bello.-powiedziałem sadzając ją na łóżku klękając u jej stóp.-
Powiedz czego chcesz a dostaniesz to.
Przygryzła dolną wargę i zarumieniła się. Następny podniecający rumieniec.
-Ciebie.-wyszeptała. Weszła głębiej na łóżko i spojrzała na mnie zachęcająco. Już nie
było żadnych hamulców. Znalazłem się nad nią przyciskając się do niej z całych sił.
Zaparło jej dech więc poluźniłem nacisk na jej ciało. Idiota ze mnie. Chciałem, żeby
przeżyła do rana więc nie mogłem robić takich rzeczy! Moja ukochana leżała teraz pode
mną całkowicie bezbronna. Krucha. I absolutnie zniewalająca. Poczułem jak rozrywa
mnie od środka podniecenie. Zatopiłem się w jej usta. To było coś czego dotychczas nie
robiliśmy. Sięgnąłem do jej podkoszulki, aby ją trochę podnieść. Pod palcami poczułem
jej aksamitną skórę. Była gorąca. Kiedy tak przesuwałem swoje palce po jej brzuchu
westchnęła. Wplotła swoje dłonie w moje włosy i zaczęła mnie całować szybciej i głębiej.
Poczułem gorąco w okolicach podbrzusza. To było nie do zniesienia. To oczekiwanie.
Ale musiałem to zrobić powoli, tak jak tego oczekiwała. Potwór we mnie warczał i wił się
aby wyjść na zewnątrz. Nie mogłem go uwolnić, jeszcze nie. Jej palce przeszły od karku
na plecy. Podążały wzdłuż kręgosłupa i wsunęła się pod moją koszulę. Dreszcz
przeszedł moje ciało. Z mojego gardła wydobył się syk rozkoszy. Bella była jeszcze
cieplejsza niż zwykle, czułem jak jej krew pulsuje oszalale pod skórą. Zacząłem całować
jej szyję. Jej oddech był strasznie nierówny i szybki. Jedną ręką podpierałem się aby jej
nie zgnieść, a drugą dalej pieściłem jej brzuch. I nagle moja mała, nieśmiała
dziewczynka zaczęła rozpinać mi koszulę. Ręce jej się trochę trzęsły od emocji. Ale
wiem, że to nie był strach. Czułem to. Jej palce dotykały czule każdy skrawek nowo
odkrytego ciała. Kiedy moja koszula była już rozpięta pośpiesznie zrzuciłem ją z siebie.
Zacząłem ściągać jej. Powoli. Całowałem każdy odkryty kawałeczek. Na jej brzuchu
pojawiła się gęsia skórka. Im wyżej były moje usta tym szybszy był jej oddech. Podobało
jej się. Kiedy moje usta dotarły do jej piersi zamarła na sekundę, aby po moim pocałunku
znowu oddychać szybko i nierówno. Pozbyłem się górnej części garderoby mojej
ukochanej. Nie wydawała się być zawstydzona. Położyła swoje ręce nad głową i
rozkoszowała się moimi pocałunkami. Jej ciało było tak piękne, że nie mogłem wyrazić
tego słowami. Patrząc na nią musiałem się bardzo, ale to bardzo, opanowywać, żeby nie
zedrzeć z niej spodni i nie spełnić naszego marzenia w tej sekundzie. Drobiazg w moich
spodniach utrudniał mi racjonalne myślenie. Chociaż racjonalne myślenie zostawiłem w
pokoju Belli tej nocy. Teraz oprócz pocałunków pieściłem ją także językiem. Drżała na
całym ciele. Słyszałem tylko jej oddech, bicie serca i od czasu do czasu jakieś głębsze
westchnienie. Chwyciła mnie za włosy i z powrotem przyciągnęła mnie do swoich ust.
Objęła mnie najszczelniej jak się dało. Jej ręce oplatały moją szyję, a jej nogi moje
biodra. Nasze języki walczyły ze sobą szybko i zacięcie. Sięgnęła do mojego pasa i
przycisnęła mnie jeszcze bardziej do Siebie. Nie wiedziała jak takim zachowaniem
bardzo mnie prowokuje do zakończenia gry wstępnej. Oderwała się na chwilę od moich
ust, aby móc ucałować moją szyję. Robiła to delikatnie i namiętnie co jeszcze bardziej
mnie podniecało. Przygryzła zębami płatek mojego ucha. Fala gorąca i ekscytacji
przeszła od głowy po podbrzusze. Zaczęła rozpinać moje spodnie, a ja nareszcie
rozpinałem jej. Pozwoliłem sobie sam ściągnąć moje, a gdy ściągałem jej, ona podparła
się na łokciach i na mnie patrzyła. Na jej policzkach wciąż tkwiły rumieńce, a jej włosy
były poplątane. Natomiast jej usta były wygięte w szerokim uśmiechu. Kiedy już tylko
mieliśmy na sobie bieliznę zacząłem pieścić jej uda. Powróciłem do całowania jej, ale
moja dłoń wciąż przesuwała się po jej brzuchu, biodrze i udzie. Delikatnie i powoli. Tak
lubiła najbardziej. Jej dłoń powędrowała do moich bokserek. Dotknęła go przez materiał.
Kiedy to zrobiła oboje w tym samych momencie jęknęliśmy w swoje usta. Zupełnie
odruchowo już, moja dłoń zaczęła sunąć po wewnętrznej stronie jej ud coraz wyżej.
Kiedy moja ręka znajdowała się już między jej nogam i zacząłem ją masować. Bella
zaczęła oddychać jeszcze szybciej, jej plecy wygięły się w lekki łuk i wydawała z siebie
niesamowite dźwięki. Pełne rozkoszy sapnięcia, westchnienia i jęki. Te odgłosy pieściły
moje uszy i sprawiały, że moje podniecenie rosło jeszcze bardziej. Masowałem ją raz
powoli a raz szybko, raz lekko a raz mocno, przyciskając w odpowiednim miejscu, aby
sprawić jej jeszcze więcej rozkoszy. Przestała dotykać mnie przez bokserki i zaczęła je
zsuwać. Nie przerywając dotykania jej i masowania, drugą ręką szybko się ich
pozbyłem. Korzystając z okazji, że już się na chwilę od siebie oderwaliśmy ustami,
zacząłem całować moją ukochaną po brzuchu, kiedy ściągałem jej majtki. Znowu
podparła się na łokciach i patrzyła co zamierzam zrobić. Moje zimne palce powędrowały
po jej nogach z powrotem do miejsca w którym skończyłem. Tylko, że tym razem
wsunąłem w nią palec. To sprawiło, że ona znów opadła na poduszki dysząc i sapiąc.
Całując i liżąc jej brzuch nie przestawałem wsuwać i wysuwać swojego palca. Znów
powędrowałem do jej ust. Kiedy byłem już blisko niej zaczęła masować moją twardość.
Objęła go swoją mała, ciepłą dłonią i przesuwała ją w górę i w dół. Potwór we mnie
zawył z rozkoszy tak samo jak ja. Mój palec w niej przyśpieszał, automatycznie jej dłoń
też. Wsunąłem w nią następny palec.
-Jeszcze.- zasapała odrywając się ode mnie na chwilę. Próbowałem dołożyć trzeci
palec, ale napotkałem opór więc zaniechałem tego pomysłu. Kontynuowałem pracę
moimi palcami, kiedy ona kontynuowała swoją. W końcu moja dziewczynka nie
wytrzymała, przestała masować moje przyrodzenie i poczułem jak zaciska się wokół
moich palców krzycząc z rozkoszy. Kiedy wiedziałem, że jest spełniona wyciągałem z
niej swoje palce. Rozchyliła nogi szerzej dając znak, że chce, abym już to zrobił.
-Chcę Cię już poczuć w sobie.-szepnęła muskając przy tym moje ucho. Nie dałem jej
długo czekać. Podparłem się na łokciach i powoli zacząłem w nią wchodzić. To było
wspaniałe uczucie. Poczuć ją w ten sposób.
ROZDZIAŁ II
Moja ukochana jęknęła z bólu. Cholera! Sprawiłem jej ból! Powoli zacząłem się z niej
wysuwać.
-Co robisz?! - wysapała. - To normalne, że trochę boli! Nie przestawaj, proszę!
Biłem się ze sobą. Mówiła tak tylko, żeby mnie uspokoić? Popatrzyłem w jej lśniące
oczy. Były pełne determinacji, nie było w nich strachu. Na twarzy nie miała już grymasu
bólu. Zniżyłem się żeby ją pocałować. Jej wargi były gorące i drżały.
-Proszę...-wymruczała. Ten dźwięk sprawił, że zapomniałem o wszystkich troskach i
postanowiłem dać jej to co chciała. W końcu jej dzisiaj to obiegałem. Kiedy znów w nią
wchodziłem moim ciałem zawładnęły przyjemne dreszcze. Co to za rozkosz poczuć ją
wszędzie! Być w niej! Czuć zapach jej włosów, jej krwi, jej skóry. Jej palce z każdym
mom ruchem mocniej się wbijały w moje placy. Starałem się to robić delikatnie powoli,
ale potwór we mnie chciał przyśpieszyć, chciał to zrobić szybko, chciał się spełnić.
Musiałem nad nim zapanować. Zanurzyłem się w jej ustach, ale żadne z nas nie mogło
się skupić całkowicie na pocałunku, Bella co po chwila musiała łapać oddech. Bo
oddychała bardzo szybko, bo tyle rozkoszy jej dawałem! W końcu przestaliśmy się
całować, ale nasze usta były tak blisko, że przy każdym moim ruchu ciała, muskałem jej
wargi moimi. Nagle Bella zrobiła coś co spowodowało uwolnienie potwora. Złapała
zębami moją dolną wargę, nie zrobiła tego mocno, a jeśli tak to i tak tego nie odczułem.
Gdy to zrobiła wbiła we mnie jeszcze mocniej paznokcie. Łańcuchy opadły.
Przyśpieszyłem maksymalnie dając sobie i jej mnóstwo rozkoszy. Bella puściła moje
plecy i zaczęła ściskać poduszkę na której leżała. Jej ciało wiło się i wyginało. Teraz już
nie sapała. Krzyczała. Moje ruchy sprawiały, że jej krzyki były coraz głośniejsze.
-Mocniej! - krzyknęła. Nie wierzyłem. Normalnie rumieniła się przy pocałunku, a teraz
wykrzykiwała takie rzeczy. Chwyciłem jej ręce które ciągle ściskały poduszkę. Poczułem
jak wzbiera się we mnie fala ekscytacji i przyjemności. Pchnąłem mocniej. Bella
zacisnęła zęby. To było to co chciała. Mnie w sobie. Zacisnęła uda wokół mnie. Dzięki
temu mogłem w nią wejść jeszcze głębiej. Dałbym słowo, że wydyszała 'Jezu!' ale nie
chciało mi się wierzyć. Jak zrobiła to drugi raz to dopiero byłem pewien. Sprawiałem, że
krzyczała imię Boga. Musiałem być dobry! Puściłem jej ręce i zwolniłem. Chciałem
żebyśmy jeszcze nacieszyli się sobą. Nacieszyli tym uczuciem. Zacząłem pieścić jej
piersi, ale wciąż nie przestawałem na nią napierać. Próbowałem ich każdy kawałek.
Smakowały słodko. Prawie jak jej krew. Dreszcze przechodziły po moim ciele jeden za
drugim. Dawała mi więcej rozkoszy niż mogła sobie wyobrazić. I na dodatek kochała
mnie. Kochała mnie samym sercem. Kochała się ze mną. Puściłem jej dłonie, chwyciłem
prześcieradło pod nami. Nie mogłem pozwolić na to, aby zrobić jej krzywdę, a musiałem
coś ścisnąć naprawdę mocno bo podniecenie było już prawie nie do zniesienia. Moja
ukochana chwyciła mnie za kark przyciągając moją twarz do jej szyi. Nagle poczułem
ogromne pragnienie jej krwi. Czułem jak pod jej skórą pulsuje krew. Tak szybko, że tylko
zachęcała aby jej spróbować. Byłem bliski wybuchu. Moje zmysły się wyostrzyły.
Poczułem jad w ustach. Popatrzyłem na jej zarumienioną szyję, wciąż nie przestając
napierać na nią mocno i szybko. Coraz szybciej. Otworzyłem usta, żeby ją skosztować,
ale w tym momencie poczułem wybuch rozkoszy i przyjemności, jednocześnie czując,
że ona przeżywa to samo. Pragnienie odeszło. Przyszło odprężenie. Bella drżała pode
mną kompletnie zrelaksowana. Jej uda rozluźniły uścisk. Położyłem delikatnie głowę na
jej piersi. Teraz zdawałem sobie sprawę, że też drżałem. Jej oddech powoli się
normował. Zupełnie jak mój. Odkryłem, że dyszałem, chociaż tak naprawdę nie
musiałem oddychać. Było to dla mnie dziwne. Ale zupełnie nie ważne w tym momencie.
Bo ona tuliła mnie nago w moim łóżku, spełniona i... cała. Podniosłem głowę i
spojrzałem jej w oczy. Rumieniła się patrząc na mnie. Pocałowałem ją powoli. Był to
pocałunek pełny namiętności i pasji. Gładziłem przy tym jej policzek, a ona przyciskała
mnie do siebie mocniej. Oderwałem się od niej i popatrzyłem na jej ciało. Żadnych
oznak, że ją skrzywdziłem. Kiedy ją oglądałem wzięła kołdrę i naciągnęła na siebie.
Popatrzyłem na nią zdziwiony. Wydawała się zawstydzona. Uśmiechnąłem się. Przed
chwilą chciała, abym wchodził w nią mocniej a teraz wstydziła mi się pokazać kawałek
ciała. Szaleństwo. Wzruszyła ramionami i zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół.
Zarumieniła się znów. Wsunąłem się delikatnie pod kołdrę i ją przytuliłem. Zadrżała pod
wpływem mojego dotyku. Chciałem więc się odsunąć, ale mnie złapała.
-Nigdzie nie chodź. - szepnęła. Popatrzyłem za okno. Świtało.
-Nie zostawię Cię nigdy...Ale teraz musimy wracać, bo Charlie niedługo się obudzi.-
powiedziałem podnosząc się z łóżka w poszukiwaniu ubrań. Wstałem bo moje spodnie i
bokserki były odrzucone na ponad dwa metry. Widziałem konta oka, że Bella mi się
przygląda, więc zrobiłem to bardzo wolno. Kiedy znalazłem wszystkie nasze ubrania,
wrzuciłem wszystko na siebie i popatrzyłem na Bellę. Wyciągała rękę chcąc wziąć je ode
mnie. Siadłem koło niej a ubrania położyłem z przeciwnej strony niż ona.
-Ja to zrobię. - wyjaśniłem, bo była zaskoczona. Wziąłem do ręki jej bieliznę. - Musisz
odsłonić tą kołdrę jak mam to zrobić. Uwierz, że nie pożałujesz.
Miała minę cierpiętnika. Dokładnie taką jakbym kazał jej skakać z drzewa na drzewo. Ale
w końcu odsłoniła powoli swoje ciało. Była piękna. Jej gładka skóra zapraszała , aby ją
dotknąć. Poczułem jak wzbiera się we mnie podniecenie. Znowu. Musiałem to
opanować. Jeden raz dzisiaj wystarczy. Wkładając jej majtki gładziłem palcami jej ciało.
Kiedy były na miejscu, nie mogłem się powstrzymać i dotknąłem jej czułe miejsce niby to
przez przypadek. Widziałem kątem oka jak się uśmiecha. Podniosła się abym mógł
włożyć na nią koszulkę. Kiedy jej głowa przeszła pocałowałem ją opuszczając koszulkę i
głaskając ją przy tym po plecach. Dostała gęsiej skórki a jej oddech przyśpieszył. Kiedy
ją całowałem porwała swoje spodnie i sama je włożyła szczerząc zęby w uśmiechu, że
mnie ubiegła. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w kierunku wyjścia. Na schodach drzwi
frontowe się otworzyły.
-Postaw mnie!-krzyknęła mi cicho do ucha. To był Emmett. Nie wiem co tu robił. Kiedy
nas zauważył uśmiechną się serdecznie.
-Co tam? Co ona tu robi? - spytał zaskoczony. Bella się zarumieniła. 'Nie zrobiłeś tego!'
pomyślał Emmett.
-Nie bądź śmieszny. - powiedziałem poważnie modląc się, żeby nic nie wyczytał z
wyrazu mojej twarzy. - Bella nie była zmęczona i przyszliśmy tutaj.
Ale moja ukochana zarumieniła się jeszcze bardziej odwracając wzrok i uśmiechając się
lekko. Co nie uszło uwadze Emmetta oczywiście.
-Ale jaja.-podsumował krótko.
ROZDZIAŁ III
Bella przygryzła dolną wargę. Emmett już wiedział. Nie cieszyło mnie to za bardzo.
'Jak wrócisz od niej to chcę szczegółów'
pomyślał.
-Chciałbyś.- powiedziałem mu tonem który nie zgłaszał sprzeciwu. Do domu wpadła
Alice. Jeszcze tego brakowało! Popatrzyła na mnie, potem na Emmetta zatrzymała
wzrok a Belli. Uśmiechnęła się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Patrzyły na siebie
w milczeniu. Znowu spojrzała na mnie.
'Nic nie widziałam!'
powiedziała mi w myślach.
'Ale mam nadzieję, że spowolniłam Emmetta na tyle, że mogliście dokończyć'.
Czyli
jednak wiedziała. Bella patrzyła na nią wciąż się uśmiechając. To była taka cicha
'rozmowa' między nimi. Gdybym nie umiał czytać w myślach, to pomyślałbym, że one się
komunikują.
-Charlie.- powiedziałem krótko. Kiedy wyszedłem z Bellą usłyszałem ciche chichoty
rodzeństwa. Wziąłem ją na ręce i pognaliśmy do jej domu. Zasnęła po drodze, więc nie
budząc jej położyłem ją delikatnie na łóżku i owinąłem kołdrą. W samą porę bo
usłyszałem jak Charlie się budzi. Wyskoczyłem przez okno. Czas mi się dłużył kiedy nie
byłem przy niej. Ale przynajmniej miałem co wspominać w tym czasie. Usłyszałem w
głowie jej westchnienia i jęki. Spowodowało to, że na mojej twarzy zagościł wielki
uśmiech. W końcu Charlie wyszedł z domu i odjechał radiowozem. Szybko wskoczyłem
do pokoju mojej miłości. Nie spała. Leżała na łóżku patrząc na okno. Najwyraźniej nie
mogła się mnie doczekać. Powitał mnie promienny uśmiech. Promieniała. Była
szczęśliwa. Wyciągnęła ręce, żeby ją przytulić. Nie wahałem się ani chwili. Po niecałej
sekundzie już była w moich objęciach. Nie wiedziałem co powiedzieć. Ona
najprawdopodobniej też nie bo milczała. Zaczęła chichotać.
-Co? - zapytałem
-Nic. Po prostu nie wiem co się mówi w takiej sytuacji.
-Jakiej sytuacji? - chciałem żeby to powiedziała głośno.
-No...Po tym jak dwoje ludzi przeżywa coś tak pięknego.
Przytuliłem ją mocniej.
-Chyba nic nie trzeba mówić. Ale mogę już powiedzieć dzień dobry.
-Chyba jestem chora. - wyszeptała. Podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Miała
poważną minę. Zamarłem. Skrzywdziłem ją. Byłem przerażony.
-Co Ci jest? - spytałem drżącym głosem.
-To chyba jakaś grypa. Powinnam zadzwonić do Charliego i powiedzieć mu, że nie
pójdę do szkoły. - uśmiechnęła się. - Myślisz, że możesz powiedzieć Carlisle'owi to
samo? - Ulżyło mi. Nic jej nie było. Ona...ona chciała iść na wagary. Ze mną.
Powinienem ją skarcić, ale nie mogłem. Perspektywa spędzenia z nią parę dodatkowych
Plik z chomika:
quattro18
Inne pliki z tego folderu:
Siła woli.pdf
(130 KB)
Inne foldery tego chomika:
A metter of convenience
Alice & Jasper
Bella i jej rozmyślnia [Z]
Błądząc w ciemnościach [Z]
Brat Rosalin
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin