Krowa
Była sobie młoda krowa. Pytasz jaka? Czarna głowa, czarna także reszta ciała, tylko czasem plama biała ozdabiała boki krowie. A nad szyją, tuż przy głowie miała dwie maleńkie gwiazdki, migające jak odblaski. Chuda była, gdyż od dawna bardzo mało trawy jadła, bo na ogród wciąż zerkała, gdzie altanka stała mała i gdzie rosły różne kwiatki: róże, astry, fiołki, bratki. Tuberozy obok wina, niczym w wierszu u Tuwima, nastrajały duszę krowy, aż myśl przyszła jej do głowy. W końcu ja nie muszę przecież ciągle być na trawiej diecie. Kwiatki pachną, więc są smaczne, z nimi lepsze życie zacznę. Krowa zadecydowała i rogami wyłamała trzy sztachety w niskim płocie, może cztery, trudno dociec. Skosztowała róży płatków, potem poskubała bratków, a na deser tuberozę i dwa fiołki lub trzy może. Na noc, bo już czas był śpiący, nazrywała kwietnych pnączy, by je schrupać, gdy ją zbudzi kwik prosiaków czy krzyk ludzi. Od tej pory, już od rana, jadła kwiatki zamiast siana, trawy, czy też koniczyny. Urządzała nawet kpiny z krów pasących się na polach, do samego aż wieczora. Do wsi, długi czas przed zimą przybył Kacper wraz z rodziną, by odwiedzić swoją babcię, dziadka, a też kotkę Drapcię, pieska Reksia, no i kurki, co nurzały swe pazurki w trawie, by ją skubnąć dziobem, tak na deser, mimochodem. Nie krył dziadek swej radości. Jedną ręką witał gości, wcześniej przymykając wieko bańki, w której było mleko. Pierwsze od młodziutkiej krowy, tej, co miała obok głowy dwie maleńkie, śliczne gwiazdki, migające jak odblaski. - No, Kacperku, odłóż Colę, bo już na kuchennym stole czeka masło z masielnicy i pieczywo z mej pszenicy, serek, dżem i konfitury, no i miód świeżutki, który zawdzięczamy naszym pszczołom, z tych trzech uli za stodołą - rzekła babcia Kacpra, Hania, i zasiadła do śniadania wraz z rodziną, no i dziadkiem, strojąc stół pachnącym kwiatkiem. - Pyszne było – rzekł Kacperek, kończąc kromkę z żółtym serem, a gdy pogryzł resztę sera dodał – mleko proszę teraz! Kubek ujął w swoje dłonie i od razu poczuł wonie astrów, róży, no i bratków, fiołków i też innych kwiatków. Zrobił łyk i ciut się skrzywił, potem, kręcąc głową, zdziwił. - Nie chcę twej urazić dumy, babciu, ale to perfumy! - Odstaw kubek i poczekaj, dam ci zaraz kwartę mleka od tej naszej drugiej krowy, tej bez gwiazdek koło głowy. Przykro było młodej krowie, gdyż ujrzała ona bowiem, całe z mlekiem zamieszanie, przez firany patrząc na nie. Łza kapnęła jej na nosek, mimo to wysnuła wniosek, że nie dla niej róże, bratki, astry, tudzież inne kwiatki. Moja bajka ma tę wadę, że z niej morał prawie żaden. Chciałem tylko, drogie dziatki, wspomnieć, że pachnące kwiatki są dla os, i pszczół, i pań, które wciąż czekają nań, lecz na pewno nie dla krowy, nawet tej, co koło głowy ma maleńkie, śliczne gwiazdki migające, jak odblaski.
goska558